Fireant.pl - Podsumowania Miesiąca
Moderatorzy: Heretic, Grolshek, Albo_Albo
Re: Fireant.pl - Podsumowania Miesiąca
Kolejny odcinek z serii Rzut Okiem Cyklopa, w którym to otwieram kolejne pudełko z zespołem do… Dreadball’a! Tak, tak, nie jest to za bardzo system, który cieszył się wielką popularnością pośród ankietowanych – najpewniej dlatego, że zapomniałem go dodać! Nie zmienia to faktu, że zapomniałem o nim najpewniej dlatego, że ciężko to nazwać systemem! Pewnie, ma swoje zasady, ma rozwinięty aspekt kolekcjonerski jak i kolejne edycje (*sezony!*), ale jest to bardziej figurkowa gra planszowa z rozszerzeniami… A bitewniak z tego żaden, bo to gra sportowa… I w ogóle, jeżeli jesteście zainteresowani, czym jest sam Dreadball i jak się do niego zabrać, to polecam zapoznać się z tymże wpisem! A teraz otwieramy przerośnięte pudełko po VHS’ie i rzucamy okiem, co tym razem Mantic wepchnął do pudełka za 65 złotych polskich!
Zapraszam do dzisiejszego wpisu traktującego o manipulacji kartami losu w MalifauX! Oryginalny tekst autorstwa Michaela Kelmelisa, współtwórcę podcastu "Gaming Done Right" opublikowany został na łamach 12 numeru Wyrd Chronicles. Poniższy wpis jest tłumaczeniem i to dość swobodnym, ale mam nadzieję, że tekst i tak przyda się każdemu z was, moi mili malifaksiarze! Miłej lektury!
Witam w piękny poniedziałek. Lato niemrawo za oknem, ale słońca było dość, by mnie naszła wena... I pozytywna aura! Dziś więc chciałbym wam pokazać coś, co mnie zachwyca - fakt, że żyjemy w cudownych czasach dla miłośników wszelkich gier figurkowych. Że gier Ci u nas dostatek, że firmy nas rozpieszczają a my, wybredni hobbyści, możemy dosłownie przebierać w kobiałce przepełnionej grami i wydawcami figurek niczym w pieczarkach po ulewnym jesiennym dniu! Słowem, jest dobrze, a będzie tylko lepiej. Miłej lektury!
Nowości! Tym razem, czekając na oficjalne ogłoszenie lipcowych nowinek do Infinity dostaliśmy już pełen przegląd aż ośmiu nowych pudełek z cudnym plastikiem od Wyrd Miniatures, prosto do drugiej edycji MalifauX. Jest w czym przebierać, i jak zwykle, znalazło się przynajmniej jedno pudełko godne uwagi, które od razu chwyciło mnie brutalnie za portfel... Miłego przeglądania i zapraszam do dzielenia się własnymi wrażeniami i życzeniami na kolejny miesiąc!
A dziś wieczorem odświeżamy stary temat - coś, co przewijało się w moich wpisach od czasu do czasu, pewne terminy i pewne naturalne podziały. Dziś nie tylko nieco wyjaśnione i zobrazowane, ale również okraszone komentarzem, który wyjaśnia dlaczego używamy ich źle i co robić, by przestać się nimi przejmować a czerpać z nich tylko to, co dobre! Miłej lektury. Jutro zaś nowości do Infinity!
Witam ciepło w kolejny upalny letni dzionek. Zgodnie ze wcześniejszymi zapowiedziami wracamy do kilku starych, zaniedbanych serii, które wymagają ode mnie sporych nakładów czasu... Czy warto? Sami oceńcie. Dziś serwuję wam, miłe Panie i mili Panowie piąty odcinek serii traktującej o tym, jak stworzyć swój własny zakon Kosmicznych Marines - tym razem skupiając się na preferowanej taktyce i strategii oraz na tym, jak ów specjalizacje wyrabiają się na łamach zakonu i co je między sobą odróżnia poza heraldyką i rytuałami! Miłej lektury
Dziś staram się uzupełnić pewną lukę w polskich internetach okołobitewniakowych rozpoczynając krótką serię przewodników traktujących o tym, jak tak naprawdę wejść w to hobby z głową na karku i tak, by nie płakać nad stanem konta po odpowiednich wydatkach! Zaczynamy niejako artykułem wstępnym, czyli dlaczego chcemy w ów hobby skoczyć i czego się trzymać, by ów skok nie okazał się skokiem na główkę do płytkiego bajora. Miłej lektury!
A jutro? Rzut okiem na system Dark Age i moje zaskoczenie, czemu w kraju jest nieznany, skoro tak prężnie się rozwija.
Dark Age. Najpewniej jedyny produkt firmy CoolMiniOrNot, który przetrwał swoje pierwsze lata i który aktualnie się rozwija, a nie powoli wbija ostatnie gwoździe do swojej trumny. No dobrze, może odrobinkę przesadzam – było nie było firma ta ma na koncie kilka gier planszowych, które nie tylko odniosły pewien sukces ale są też aktywnie rozwijane, jak chociażby Zombicide by daleko nie szukać… Mimo to wydawca ten regularnie próbuje wydawać coraz to kolejne systemy bitewne a doświadczenie uczy, że po pierwszym wydaniu szybko o swym dziecku zapominając, skazując je na pustą egzystencję kończącą się niezwykle dynamiczną entropią. Dark Age to wyjątek. Nie jestem wam wstanie powiedzieć kiedy się to wszystko zaczęło, ale gra na pewno ma na koncie już co najmniej 6 lat, bo pierwszy duży turniej odbył się w roku 2008. Sześć lat może nie brzmi spektakularnie, ale jest to znacznie dłużej, niż większość ‘startujących’ systemów kiedykolwiek osiągnie. I mimo to, pomimo ponad pół dekady na koncie, gdzie w kraju ujrzycie ten system na stołach? Tak czy owak gra ma się dobrze, zasady miała już kilkukrotnie przepisywane i układane w nowej formie a na stan dzisiejszy oferuje osiem mocno zróżnicowanych frakcji i sporo coraz ładniejszych modeli – które to wychodzą w nowych falach miesiąc w miesiąc, aż po dziś dzień. [Kliknij tutaj po więcej!]
Kilka dni temu na łamach Bells of the Lost Souls opublikowany krótki tekst autorstwa Larry’ego Vela, który dotknął tematu gier, które przychodzą z pomalowanymi lub premalowanymi modelami próbując z tego wywnioskować, że era składanych modeli wymagających malowania być może dobiega końca. O ile sam pomysł na pożywkę dla myśli uważam za ciekawą, o tyle wnioskowanie i przykładu uważam za napisane w sposób lekko pobieżny. Postanowiłem więc rozszerzyć ten temat i rzucić okiem na to, czym dla całego hobby są ów gry i jak wpływają lub też wpłyną one na nasze hobby jako całość!
A o naszej grze coś byś nowego nie skrobnął ? Od czasu pisanych przez Ciebie Mrocznych Elfów wyszły bodaj 3 armie
No chyba że Jaszczuroludzie, Krasnoludy, Leśne Elfy dostali wg. ciebie figurki tak beznadziejne że nie warto ich opisywać
Tak w ogóle to super blog, bardzo przyjemnie się go czyta.
No chyba że Jaszczuroludzie, Krasnoludy, Leśne Elfy dostali wg. ciebie figurki tak beznadziejne że nie warto ich opisywać
Tak w ogóle to super blog, bardzo przyjemnie się go czyta.
Kiedyś grejtsłordy to były grejtsłordy, a nie jakieś "miecz + tarcza"...
Nie wiem. Uznałem, że należy podjąć twardą, męską decyzję, i w sumie zrezygnowałem z wszelakich produktów GW jak i pisania o nim z innej perspektywy niż fluffowej, bo fabuła i historia zawarta na łamach obu uniwersów nadal jest wyśmienita w cudownie campowym stylu i nadal sprawia mi radochę; Tak więc jeżeli już pojawią się teksty Młotkowe, to raczej w stylu serii o tworzeniu Zakonów Astartes niż aktualne recenzje.mnp21 pisze:A o naszej grze coś byś nowego nie skrobnął ? Od czasu pisanych przez Ciebie Mrocznych Elfów wyszły bodaj 3 armie
No chyba że Jaszczuroludzie, Krasnoludy, Leśne Elfy dostali wg. ciebie figurki tak beznadziejne że nie warto ich opisywać
Tak w ogóle to super blog, bardzo przyjemnie się go czyta.
A przy okazji dziękuję za komplement
Zapraszam do lektury wpisu gościnnego autorstwa Ranger'a traktującego o polskim systemie wydawnictwa SpellCrow - Umbra Turris! Zamiast jednak żmudnej recenzji przebijającej się przez karty podręcznika i kuluary zasad coś bardziej organicznego, czyli rzut oka na grę po rozgrywce. Zobaczcie, jak funkcjonuje mechanika, czym się obijamy na planszy i jak budujemy naszą bandę! Miłego
Minęło sporo czasu odkąd na łamach tego bloga pojawił się tekst traktujący o produktach Games Workshop i wszystkim co jest z tym wydawnictwem związane – tekstów okołofluffowych nie wliczam do tego stwierdzenia. Wynika to głównie z faktu, że staram się mocno trzymać postanowienia, w którym to obiecałem skupić się na wszystkich innych systemach a dwa wielkie produkty dżentelmenów z Nottingham pozostawić innym… Było nie było blogów z nowościami, recenzjami i tekstami do wojennych młotów są całe stosy, więc jest w czym przebierać! Nie zmienia to jednak faktu, że od czasu do czasu wydawca ten czyni kroki, które pobudzają nawet moją uśpioną potrzebę przelania na cyfrowy papier kilku słów, a jednym z takich kroków jest wydanie pudełka Stormclaw oraz cały ten biznes dookoła pierwszej ‘kampanii nowej metody’ – Sanctus Reach.
Stylistyka Warhammerów, a przede wszystkim Warhammera 40 000 zgubiła się gdzieś kilka lat temu, wpadła pod szafkę i nikt jej już nie wyciągnął z mrocznych zakątków. O tym, że rotacja pracowników studia developerskiego Games Workshop mocno wpływa na to, jakie modele dostajemy. I o tym, że Grimdark w ów nowej odsłonie nie jest już mocną, twardą kiełbasą wypchaną krwistymi kawałkami, a raczej wegetariańską parówką sojową o smaku mięsa.
Jak rzeczy mądrość ludu - radujta się drobnymi rzeczami, a w naszym przypadku ów “drobnostką” jest fakt włączenia do sprzedaży produktów powiązanych z MalifauX w naszym lokalnym sklepie. Czy to mało? Pewnie, ale na skalę lokalną jest to wydarzenie na skalę zmian geologicznych. Bo oto pośród półek wypchanym Tradycyjnymi Systemami Głównymi (*czyt. Warhammery*) nagle wybiła się niczym wierzchołek góry lodowej półka ze starterami do systemu Wyrda, z zestawami terenów, Terraclipsami i kilkoma mniejszymi pudełeczkami z nowościami.
Bolt Action. Kolejny system, w który udało mi się wejść, i kolejny system, w który najpewniej zagram raz na rok. Nie zmienia to faktu, że po prostu odczułem potrzebę wsparcia tej gry w naszym lokalnym środowisku, bo jak wiecie, kiedy jakaś mała, urocza gra się przebija na powierzchnię, to aż mi serce rośnie. Owszem, u nas, w Krakowie, wszystko się pięknie rozwija, i miłośnicy wszelakich skirmishowych systemów nie mają na co narzekać… Co nie zmienia faktu, że ów system osadzony w realiach Drugiej Wojny Światowej również znalazł swoje miejsce na półkach mojego ulubionego sklepu, ma aktywnych graczy, nauki i gry wstępne, własny stoliczek… Słowem, żyje i ma się dobrze. Z tej okazji postanowiłem nabyć pudełko British Infantry wydawnictwa Warlord Games przeznaczonego właśnie do tej gry.
Choć w cyfrowej szufladzie kiszą się już jakieś większe teksty, nadal nie mam na tyle mocy w sobie, by do nich siąść jak należy i je dokończyć… Mimo to ostatnio drogą kupna nabyłem kolejny mały zestawik do mojej Gildii w MalifauX i uraczony zachwytem jaki na mnie spłynął z otwarcia tego pudełka postanowiłem, że zamiast skakać na nie jak hobbystycznie wygłodzona hiena, to się opanuje i skonstruuje z tego przyjemnego doświadczenia kolejny wrzut do serii Rzut Okiem Cyklopa! Co więc ląduje dzisiaj na tapecie? Executioners od Wyrd Miniatures!
High Command jednak próbuje być czymś więcej. Grą, która naprawdę posiada dobrze przemyślaną mechanikę, która stara się rozwiązać główne problemy systemu opierającego się na budowaniu talii, takich jak balans, efekt kuli śnieżnej czy przełamanie symetrii tak, by to miało ręce i nogi. Słowem, High Command stawia przed sobą ciężkie zadanie i prezentuje potencjalnym graczom szeroki wachlarz oczekiwań… A przy okazji podstawia pod grę kilka naprawdę świetnych rzeczy, jak dobrze skrojony klimat i świat, fantastyczne ilustracje i naprawdę profesjonalne wykonanie (*choć nie bez czkawki, ale o tym później*). Kiedy patrzymy więc na pudełko, podziwiamy widoki i słuchamy skrótu zasad - dostępnego poniżej – to klaruje się naprawdę obiecujący obraz…
Co dzisiaj na tapecie? Coś uwarzymy. Warzone uwarzymy. Tak się składa, że od dłuższego czasu nowa edycja kultowej gry chodziła mi po głowie i nareszcie trafiła się podwójna okazja, zarówno by zdobyć starter do frakcji, która do mnie przemawia jak i do sprawdzenia pewnego wykutego przeze mnie prawidła, czyli problem pracy w hobby a produktywność w tymże, kiedy siedzę nie w domowych pieleszach, lecz w moim lokalnym sklepie tudzież bitewniakowym sklepie. Nabyłem więc drogą kupna starter Mishimy do Warzone: Ressurection i siedząc w Vanaheim'ie (*z nieodzowną pomocą Herbiego!*) skleiłem całe pudełko udowadniając sobie dwie rzeczy - po pierwsze dużo lepiej mi się pracuje w sklepie niż w domu. Po drugie modele do Warzone w nowej odsłonie są dużo ładniejsze, niż zakładałem. No to do rzeczy...
Stukot kostek. Gwar ludzi tworzących swoje wykładnie zasad. Aromat zużytej sali gimnastycznej zmieszany z tanią wodą kolońską, ludźmi wierzący w tak zwany "francuski prysznic" oraz kolekcja koszulek XL wzwyż... Tak. Oto jestem. Arena 2014, jeden z największych turniejów Warhammera 40k w kraju, teraz jeszcze połączony z turniejem Warmahordes. Poproszony o wsparcie medialne i obsługę sprzętu foto-video z radością spakowałem konieczny wikt i opierunek i wyruszyłem te tytaniczne dwa kilometry w kierunku krakowskiego Podgórza, by przywitać się ze światem całkowicie mi obcym i nieznanym - turniejową sceną bitewniakową!