Steamtank. Tego nawet normalnie się nie raniło - tylko dodawało się S dorzutu kostką i odejmowało albo od 10tki, albo od 8emki - w zależności w co się trafiło. Różnica na plus odejmowała się od punktów struktury, których było średnio ok.25(mniej lub więcej, bo chodził w wielu "opcjach") Koks z great weapon mógł to uszkodzić, ale na zniszczenie tego od razu, nawet armatą nie było szans, więc niewielu próbowało go atakować. Każdy się modlił, aby się to samo rozleciało - co po pewnym czasie robiło. Jak nie został zablokowany to wpadał do combata wypłacając od groma impaktów i mógł z niego również wyjeżdżać co było wkurzające bo zmuszało do ponownego kombinowania i tracenia kolejnych jednostek na blokowanie. Niewrażliwy był na większość zaklęć, a te co były dostępne mogły mu jedynie zadrapać farbę na pancerzu. Ale model który wyszedł wraz z zasadami był prześliczny. W 6tej edycji zdaje się, był większy balans i więcej widziałem manewrów na stole i więcej kombinowania. Dzisiaj tylko odginanie/blokowanie, kontra i rzeź magiczna lub w kombacie. Też przyjemne, ale są pewnie gracze, którzy uwielbiają pocić się nieco bardziej przy stole.Poza tym nie pamiętam jeszcze tak giętych rzeczy. Ktoś przypomni?
Oj, chyba TK bardziej. DE nie miały chyba tak źle - rydwany mieli przyzwoite, przynajmniej dopóki nie trafiało się na Imperium czy Krasie;)6 edycję przeklinały tylko dark elfy.