Ja nie wiem co oni tacy markotni. Chyba nie było pite po moriowemu i stąd taki słaby wynik. Supeł spłoszony jak Runelord.
STRATEGICON 2007 10-11.XI.2007
To krótki raport z mojej strony .
Wyniki:
12:8 z Holanem i Bartkiem
8:12 z Mackiem i Kędziorkiem
19:1 z Gobbo i Żukiem
13:7 z Koszo i Morrokiem
19:1 z Julią i Maćkiem
Ostatnie 3 bitwy były totalnie bez spięciowe, a w szczególności ostatnia bitwa, z Morycami mogę grać wszędzie i zawsze , dla takich bitew lubię grać w battla. Szkoda mi trochę ze tak mocno przegrali, tak szybko wysadzających się elektryków dawno nie widziałem , a Julia w pewnym momencie już tak taśmowo ściągała figurki że zbierała nawet te do walizki co jeszcze żyły .
Generalnie 71 z bitew i 40 z hobby ( podobno miałem ex-aequo hobbystę z Kołatą ) dało 3 miejsce, póki co na 3 moje występy we Wrocku najgorsze, ale chociaż skompletowałem miejsca na pudle .
Gratki dla Malala , Braci Koszowskich i kogo tam jeszcze kto sie przyczynił do organizacji, turniej był bez spięciowy, atmosfera luzna , sedziowie dawali radę, szkoda tylko ze frekwencja nie dopisała. ;/
Dzięki wielkie dla Szymona za wspólną grę, za rok pewnie znowu gramy razem we Wrocławiu, za dobrze mi tam idzie.
Wyniki:
12:8 z Holanem i Bartkiem
8:12 z Mackiem i Kędziorkiem
19:1 z Gobbo i Żukiem
13:7 z Koszo i Morrokiem
19:1 z Julią i Maćkiem
Ostatnie 3 bitwy były totalnie bez spięciowe, a w szczególności ostatnia bitwa, z Morycami mogę grać wszędzie i zawsze , dla takich bitew lubię grać w battla. Szkoda mi trochę ze tak mocno przegrali, tak szybko wysadzających się elektryków dawno nie widziałem , a Julia w pewnym momencie już tak taśmowo ściągała figurki że zbierała nawet te do walizki co jeszcze żyły .
Generalnie 71 z bitew i 40 z hobby ( podobno miałem ex-aequo hobbystę z Kołatą ) dało 3 miejsce, póki co na 3 moje występy we Wrocku najgorsze, ale chociaż skompletowałem miejsca na pudle .
Gratki dla Malala , Braci Koszowskich i kogo tam jeszcze kto sie przyczynił do organizacji, turniej był bez spięciowy, atmosfera luzna , sedziowie dawali radę, szkoda tylko ze frekwencja nie dopisała. ;/
Dzięki wielkie dla Szymona za wspólną grę, za rok pewnie znowu gramy razem we Wrocławiu, za dobrze mi tam idzie.
Motor pisze:Ja nie wiem co oni tacy markotni. Chyba nie było pite po moriowemu i stąd taki słaby wynik. Supeł spłoszony jak Runelord.
Nie było pite po moriowemu? Oj chłopcze mylisz sie że ja nie wiem. Właśnie w tej bitwie zdjęliśmy ze stołu 4 tereny za 8 browarów i paczkę fajek nie dbając o wynik. 4 noce chlania na 2 dniowym masterze...
Turniej spoko czoko fajny na masę tylko kibel był okropnie straszny i strasznie to daleko od nas - jakby nie to to bym nawet na lokale do Wrocka jeździł...
To dobrze bo już się bałem, że jak mnie nie było to nie miał Wam biedaczkom kto szklanki wódki podać. Cholera mnie nikt przez weekend nie podał, dopiero w pracy znalazły się pomocne dłonieSupeł pisze:Motor pisze:Ja nie wiem co oni tacy markotni. Chyba nie było pite po moriowemu i stąd taki słaby wynik. Supeł spłoszony jak Runelord.
Nie było pite po moriowemu? Oj chłopcze mylisz sie że ja nie wiem. Właśnie w tej bitwie zdjęliśmy ze stołu 4 tereny za 8 browarów i paczkę fajek nie dbając o wynik. 4 noce chlania na 2 dniowym masterze...
Turniej spoko czoko fajny na masę tylko kibel był okropnie straszny i strasznie to daleko od nas - jakby nie to to bym nawet na lokale do Wrocka jeździł...
Witam
To może ja coś od siebie napiszę, choć nie relację z bitew bo niecierpię pisać czegoś takiego dlatego napiszę że..dziękuje wszystkim moim przeciwnikom za bitwę - grało sie bardzo dobrze -z Rzaboidem jakoś dochodzimy....często i dośc skutecznie do tych samych wniosków grając razem , co daje pozytywne i skuteczne połącznie dla naszego wspólnego Teamu.
Gratulacje także dla organizatorów bo wyszedł im całekiem niezły turniej - dobrze zresztą że główny sędzia nie był upojony co stało sie regułą na ostatnich Strategikonach Na plus było to że były karteczki z terenami, tereny schludne, test ciekawy i nie jakis hardcorowy, malowanie może za lightowe ale to zawsze sprawa subiektywna, generalnie organizacja była w porządku (z małymi minusam) a kible były bardzo spox ale te pod prysznicami (od razu jak sie wychodziło z sali po lewej) tylko trzeba było poprosić o kluczyk.
Szkoda tylko że znowu na kolejnym Masterze zabrakło kilka osób do tej magicznej liczby 60, co raczej nie było winą organizatorów i w sumie także samych graczy. Pomysł że liczymy Mastera od 40 osób ale za mniej był bez sensu bo nie jest winą gracza że akurat na turnieju nie ma full frekwencji.
Konkluzje z tego są takie że:
-Masterów jest za dużo oraz są między Nimi za małe przerwy (jak będzie robione mastery w Lublinie , WI oraz Master w 3mieście to musi być zachowany odstęp miesiąca (lub bardzo ewentualnie 3 tygodni jak już kompletnie nie będzie innego wyjścia)
-punktowanie musi takie samo na każdym Masterze
-jeśli będą spełniowe 2 powyższe punkty to obniżyłbym limit graczy do 50 (żeby na 100% wszystkie Mastery było Masterami) - pamiętajmy że ten nieszczęsny limit nie jest najważniejszy, bo sztuką jest tak na prawdę wygrać turniej gdzie jest bardzo dużo graczy z czolówki a nie dużo frekwencja.
-dobry Master poza frekwencją powinien mieć dobrą oranizacje, ciekawy format, dobre zaplecze techniczne (stoły, tereny), dobrą obsade sędziowską, dobre miejsce lokalowe itd itp a nie tylko tą nieszczęstą frekwencję.
Tą dyskusję pociągniemy za jakiś czas na Ligówce bo to musi sie zmienić.
Na koniec dzięki Panowie za miło spędzoną nockę gdzie miło i kulturalnie przy % wymienialiśmy poglądy i wspominaliśmy inne turnieje, bo choć miałem od razu iść spać (praca w dni powszednie po 9-10h i nieprzespany weekend to rzeźnia) to bardzo fajnie będziełem kilka godzin wśród starych i nowych znajomych.
To może ja coś od siebie napiszę, choć nie relację z bitew bo niecierpię pisać czegoś takiego dlatego napiszę że..dziękuje wszystkim moim przeciwnikom za bitwę - grało sie bardzo dobrze -z Rzaboidem jakoś dochodzimy....często i dośc skutecznie do tych samych wniosków grając razem , co daje pozytywne i skuteczne połącznie dla naszego wspólnego Teamu.
Gratulacje także dla organizatorów bo wyszedł im całekiem niezły turniej - dobrze zresztą że główny sędzia nie był upojony co stało sie regułą na ostatnich Strategikonach Na plus było to że były karteczki z terenami, tereny schludne, test ciekawy i nie jakis hardcorowy, malowanie może za lightowe ale to zawsze sprawa subiektywna, generalnie organizacja była w porządku (z małymi minusam) a kible były bardzo spox ale te pod prysznicami (od razu jak sie wychodziło z sali po lewej) tylko trzeba było poprosić o kluczyk.
Szkoda tylko że znowu na kolejnym Masterze zabrakło kilka osób do tej magicznej liczby 60, co raczej nie było winą organizatorów i w sumie także samych graczy. Pomysł że liczymy Mastera od 40 osób ale za mniej był bez sensu bo nie jest winą gracza że akurat na turnieju nie ma full frekwencji.
Konkluzje z tego są takie że:
-Masterów jest za dużo oraz są między Nimi za małe przerwy (jak będzie robione mastery w Lublinie , WI oraz Master w 3mieście to musi być zachowany odstęp miesiąca (lub bardzo ewentualnie 3 tygodni jak już kompletnie nie będzie innego wyjścia)
-punktowanie musi takie samo na każdym Masterze
-jeśli będą spełniowe 2 powyższe punkty to obniżyłbym limit graczy do 50 (żeby na 100% wszystkie Mastery było Masterami) - pamiętajmy że ten nieszczęsny limit nie jest najważniejszy, bo sztuką jest tak na prawdę wygrać turniej gdzie jest bardzo dużo graczy z czolówki a nie dużo frekwencja.
-dobry Master poza frekwencją powinien mieć dobrą oranizacje, ciekawy format, dobre zaplecze techniczne (stoły, tereny), dobrą obsade sędziowską, dobre miejsce lokalowe itd itp a nie tylko tą nieszczęstą frekwencję.
Tą dyskusję pociągniemy za jakiś czas na Ligówce bo to musi sie zmienić.
Na koniec dzięki Panowie za miło spędzoną nockę gdzie miło i kulturalnie przy % wymienialiśmy poglądy i wspominaliśmy inne turnieje, bo choć miałem od razu iść spać (praca w dni powszednie po 9-10h i nieprzespany weekend to rzeźnia) to bardzo fajnie będziełem kilka godzin wśród starych i nowych znajomych.
Darku obudziles sie chyba znienacka Rozmowy nad nowym regulaminem na przyszly sezon trwaja od dobrych 2 miechow i Twoje konkluzje w pewnej czescia sa podzielane przez wiekszosc osob na LL. Jesli chodzi o zmienianie regulaminu ligi na te ostatnie 3 mastery - soryy nie ma takiej opcji - regulamin tyczy sie wszystkich rowno.
o bledne wyniki ktore podal Kielon post przed moim, nieumyślnie nawiazalem do nieistniejacego faktuDalmar pisze:Możesz to rozwinąć bo jestem ciekaw o co ci chodziłothurion pisze: , jak tak dalej pojdzie to Holan zrobi najlepszy uśredniony wynik masterowy w historii ligi, rispekt za to ze jestescie na kazdym masterze !!
pzdr
Był to mój turniejowy debiut i muszę przyznać, że nie wyobrażałem sobie, że jest to taka świetna zabawa. Klimat był rewelacyjny! Chciałbym gorąco podziękować graczom: Kołata, Gobbo i Żuku i Maćkowi Niebudkowi... Rewelacyjne bitwy, które przegrałem, a bawiłem się naprawdę nieźle - sympatycznie, kulturalnie, koleżeńsko i bez czepiania się o zasady... więcej takich bitew proszę! Pozdrowienia także dla wielu innych osób z którymi przyjemnie spędziłem ten weekend, a nie miałem okazji poznać bliżej
No i dla Malala, że mnie zachęcił do wzięcia udziału w turnieju ten pierwszy raz (I na pewno nie ostatni). Wkrótce zresztą przetestujesz na mnie swoje krasie chaośnickie
Pozdro dla wszystkich
No i dla Malala, że mnie zachęcił do wzięcia udziału w turnieju ten pierwszy raz (I na pewno nie ostatni). Wkrótce zresztą przetestujesz na mnie swoje krasie chaośnickie
Pozdro dla wszystkich
Dziękuje wszystkim za przybycie.
bez specjalnych podziękowań, bo musiałbym kogoś pominać
Szkoda, że nie udało się osiągnąć magicznej 60-tki, ale to trudne przy 2 tygodniowym odstępie od PGA.
pierwszy raz brałem większy udział w ogranizacji mastera, i cieszę się że dobrze wyszedł, i podobał się tym, co byli
na koniec chciałem pogratulować Robsonowi wyjątkowo równej formy, czyli zajęcia 4-tego miejsca na Strategikonie już trzeci raz z rzędu
bez specjalnych podziękowań, bo musiałbym kogoś pominać
Szkoda, że nie udało się osiągnąć magicznej 60-tki, ale to trudne przy 2 tygodniowym odstępie od PGA.
pierwszy raz brałem większy udział w ogranizacji mastera, i cieszę się że dobrze wyszedł, i podobał się tym, co byli
na koniec chciałem pogratulować Robsonowi wyjątkowo równej formy, czyli zajęcia 4-tego miejsca na Strategikonie już trzeci raz z rzędu
No wreszcie mam chwilkę żeby coś napisać
Turniej był zajebisty! Niech żałują Ci, co nie byli. Wielki szacun dla organizatorów. Nie tylko za organizację
Niestety Dębek mi się rozchorował w ostatniej chwili i musiałem grać sam. Dobrze, że mnie Inkwizytorzy przygarnęli do samochodu. Dzięki chłopaki!
Bretą nie mam prawie żadnego doświadczenia, ale postanowiłem nie zmieniać rozpy i jechać tym co planowaliśmy.
Muszę przyznać że trafiałem na zajebistych przeciwników. Zero spięć przez cały turniej!
Najpierw Blaessus z podwójnym Imperium. Bardzo fajna bitewka. Z ciekawostek wylosowałem 3 magami czary 1,4; 1,2; 1,6 i po pierwszej turze w wyniku miscastów i casceta zostały mi tylko małe pociski Albo 60 ataków savage orków nie jest w stanie drasnąć czołgu. A z fartów to wziąłem 3 kostki (strzał na raz z 3 bolców) i zajebałem 8 ran na czołgu (tyle miał akurat jeszcze ).
14:6
Potem grałem z War2Bone i Qlpinem. Ostra bitwa, już miałem ciepło w pewnym momencie, ale jakoś się wywinąłem. Zadziałały dębkowe patenty Stubborniarz kilka tur trzymał 20 BK z wampirem, a BSB wziął kołcza na klate bez szwanku. Potem obaj zginęli dość nieszczęśliwie, ale swoje zrobili i udało się ugrać 16:4. Bardzo fajna i wymagająca bitwa.
Meter z Chaosem i Bretą. Bardzo chciałem na niego trafić, bo to bardzo spoko ziom, a pozatym miałem mocną rozpę na ofensy kawaleryjskie Generalnie wszystko szło zgodnie z planem, oprócz kilku sytuacji, gdy np. 3 maruderów na koniach przepchnęło mi 9 errantów No i stubborniarz się złamał (a miał przerzut za bsb) po 9 turach kombatu z mega lancą questów z bsb +3 do CR i straciłem w ostatniej chwili masełko za 444 pts Ale i tak było 16:4
Na drugim stole trafiłem Crusa i Robsona. Wiedziałem, że bedzie ciężko, ale miałem dużo atutów (lepsza magia i antymagia, większy zasięg ostrzału, pegazy) więc nie pękałem.
Niestety bitwa zakończyła się w sposób kuriozalny w 2 turze
Chłopaki zmusili mnie do kilku testów paniki. Pegazy dostały doom and darkness z IFki i uciekły od strzelania (potem się nie zebrały). Uciekła też lanca realmów, zebrała, ale dostała z fanola na scatterze i został 1 z 9
Ale to nic. UWAGA. Cannon zabił mi 2 z 9 errantów. I co zrobiłem? QWA pojebało mi się coś i rzuciłem test paniki mimo, że nie powinienem, bo przecież nie padło 25% oddziału.. Oczywiście uciekli. Oczywiście przez black orki z totemem. Z 3 magami. I wszystko za planszę. I chuj.
Nie mam pojęcia jak ja to zrobiłem i jak to się stało że się nie skapnęliśmy o takiej oczywistej rzeczy Potem do końca prześladował mnie pech, bo jak inaczej nazwać trafienie 3 razy w kawalerię imperium z doom divera i ubicie 2 typów łącznie?
Grałem do końca i wyszarpałem 2 punkty. Przez cały czas myślałem, że przejebałem przez pecha, ale w drodze do wawy zostałem uświadomiony, że jednak nie do końca..
Na koniec trafiłem na graczy z Ośmiornicy i po zaciętej bitwie wygrałem 11:9. Niestety liczba miscastów przy zerowej obronie przeciwnika nie pozwoliła mi ugrać więcej. W sumie zajebałem sobie 2 magów, a miscastów łącznie miałem minimum 5. Ale grało się bardzo przyjemnie
Na koniec jeszcze spotkała mnie bardzo miła niespodzianka, ponieważ przyznano mi nagrodę dla hobbysty Bardzo mnie to ucieszyło
Ogólnie 7 miejsce w całości + hobbysta niewątpliwie cieszy, zwłaszcza że grałem sam. Wyszło czarno na białym, że jednak na parówki lepiej jeździć w parze. Dębek napewno nie dopuściłby do takiej akcji jak w 4 bitwie oraz zapewne lepiej by pograł bretką, na której ja znam się dobrze tylko w teorii.
Niedosyt pozostaje, ale to i tak jeden z moich lepszych wyników i generalnie jestem zadowolony
Chciałbym też pozdrowić wszystkich których spotkałem, poznałem, z którymi pogadałem, pograłem i wogóle. Z imienia wymienię tylko Malala za całokształt Nie ma się co rozpisywać o super atmosferze tego turnieju, bo Ci co nie byli i tak nie zrozumieją
Do zobaczenia za rok!
Turniej był zajebisty! Niech żałują Ci, co nie byli. Wielki szacun dla organizatorów. Nie tylko za organizację
Niestety Dębek mi się rozchorował w ostatniej chwili i musiałem grać sam. Dobrze, że mnie Inkwizytorzy przygarnęli do samochodu. Dzięki chłopaki!
Bretą nie mam prawie żadnego doświadczenia, ale postanowiłem nie zmieniać rozpy i jechać tym co planowaliśmy.
Muszę przyznać że trafiałem na zajebistych przeciwników. Zero spięć przez cały turniej!
Najpierw Blaessus z podwójnym Imperium. Bardzo fajna bitewka. Z ciekawostek wylosowałem 3 magami czary 1,4; 1,2; 1,6 i po pierwszej turze w wyniku miscastów i casceta zostały mi tylko małe pociski Albo 60 ataków savage orków nie jest w stanie drasnąć czołgu. A z fartów to wziąłem 3 kostki (strzał na raz z 3 bolców) i zajebałem 8 ran na czołgu (tyle miał akurat jeszcze ).
14:6
Potem grałem z War2Bone i Qlpinem. Ostra bitwa, już miałem ciepło w pewnym momencie, ale jakoś się wywinąłem. Zadziałały dębkowe patenty Stubborniarz kilka tur trzymał 20 BK z wampirem, a BSB wziął kołcza na klate bez szwanku. Potem obaj zginęli dość nieszczęśliwie, ale swoje zrobili i udało się ugrać 16:4. Bardzo fajna i wymagająca bitwa.
Meter z Chaosem i Bretą. Bardzo chciałem na niego trafić, bo to bardzo spoko ziom, a pozatym miałem mocną rozpę na ofensy kawaleryjskie Generalnie wszystko szło zgodnie z planem, oprócz kilku sytuacji, gdy np. 3 maruderów na koniach przepchnęło mi 9 errantów No i stubborniarz się złamał (a miał przerzut za bsb) po 9 turach kombatu z mega lancą questów z bsb +3 do CR i straciłem w ostatniej chwili masełko za 444 pts Ale i tak było 16:4
Na drugim stole trafiłem Crusa i Robsona. Wiedziałem, że bedzie ciężko, ale miałem dużo atutów (lepsza magia i antymagia, większy zasięg ostrzału, pegazy) więc nie pękałem.
Niestety bitwa zakończyła się w sposób kuriozalny w 2 turze
Chłopaki zmusili mnie do kilku testów paniki. Pegazy dostały doom and darkness z IFki i uciekły od strzelania (potem się nie zebrały). Uciekła też lanca realmów, zebrała, ale dostała z fanola na scatterze i został 1 z 9
Ale to nic. UWAGA. Cannon zabił mi 2 z 9 errantów. I co zrobiłem? QWA pojebało mi się coś i rzuciłem test paniki mimo, że nie powinienem, bo przecież nie padło 25% oddziału.. Oczywiście uciekli. Oczywiście przez black orki z totemem. Z 3 magami. I wszystko za planszę. I chuj.
Nie mam pojęcia jak ja to zrobiłem i jak to się stało że się nie skapnęliśmy o takiej oczywistej rzeczy Potem do końca prześladował mnie pech, bo jak inaczej nazwać trafienie 3 razy w kawalerię imperium z doom divera i ubicie 2 typów łącznie?
Grałem do końca i wyszarpałem 2 punkty. Przez cały czas myślałem, że przejebałem przez pecha, ale w drodze do wawy zostałem uświadomiony, że jednak nie do końca..
Na koniec trafiłem na graczy z Ośmiornicy i po zaciętej bitwie wygrałem 11:9. Niestety liczba miscastów przy zerowej obronie przeciwnika nie pozwoliła mi ugrać więcej. W sumie zajebałem sobie 2 magów, a miscastów łącznie miałem minimum 5. Ale grało się bardzo przyjemnie
Na koniec jeszcze spotkała mnie bardzo miła niespodzianka, ponieważ przyznano mi nagrodę dla hobbysty Bardzo mnie to ucieszyło
Ogólnie 7 miejsce w całości + hobbysta niewątpliwie cieszy, zwłaszcza że grałem sam. Wyszło czarno na białym, że jednak na parówki lepiej jeździć w parze. Dębek napewno nie dopuściłby do takiej akcji jak w 4 bitwie oraz zapewne lepiej by pograł bretką, na której ja znam się dobrze tylko w teorii.
Niedosyt pozostaje, ale to i tak jeden z moich lepszych wyników i generalnie jestem zadowolony
Chciałbym też pozdrowić wszystkich których spotkałem, poznałem, z którymi pogadałem, pograłem i wogóle. Z imienia wymienię tylko Malala za całokształt Nie ma się co rozpisywać o super atmosferze tego turnieju, bo Ci co nie byli i tak nie zrozumieją
Do zobaczenia za rok!
Czas napisać parę słów od siebie. Na turniej wybraliśmy się z Pomorza we trójkę - tj. Młody, Xet i ja. Szczęśliwie w Gdyni i Gdańsku spotkaliśmy ekipę 40kowców, więc podróż na dwa przedziały była wesoła, a noc w pociągu upojna (dla niektórych nawet w dosłownym tego słowa znaczeniu ). Dotarliśmy o 5.30 do Wrocka i po godzinnym postoju w KFC udaliśmy się na miejsce turnieju. Tam od razu skoczyłem w kimę, aby odzyskać formę przed turniejem. Co do technicznych stron turnieju:
Nocleg - plus za salki, spokój i ciszę, minus za brak materacy dla wszystkich (choć organizatorzy się starali i przynajmniej dla części były)
Tereny - wykonanie i wygląd ok, tylko ich rozstawienie dziwnie zbliżone na każdym stole (no i miejsca na stołach strasznie mało było pomiędzy terenami).
Kibel - jakiś przedpotopowy, ale dawał radę - nie narzekam na niego
Napewno sporym problemem były obsuwy czasowe. Pełne 6 tur zagraliśmy tylko w 2/5 bitew, 2 razy skończyło się na 3. Godzinę zwykle zajmowało rozstawienie i potem albo trzeba było grać na wariata, albo przy normalnym tempie nie starczało czasu - szczególnie jak przeciwnik długo myślał. Chyba dla parówek na 2000+ łącznie 4ry bitwy to wystarczająca liczba.
Gratulacje i podziękowania dla Malala i wszystkich kręcących się przy organizacji za trud i pracę włożoną w organizację tej imprezy. Naprawdę się starali by było jak najlepiej.
A teraz krótkie raporciki:
1 bitwa (Jerzyn i duch Supła, a potem dobudzony Supeł) Lizaki + WE
Mając turbo magię + strzelanie od WE i HE nie mieliśmy się czego obawiać. 2ga tura i kombinowana szarża Glade Riderów i Wildów w Salki z biegaczem i priestem sprawiła, że bitwa została ustawiona. Drzewo spadło z kuźni, reszta została wystrzelana/wymagowana i gdyby nie to, iż graliśmy tylko 3 tury, to stół by został wyczyszczony. Tak to tylko 15:5. Dzięki za miłą bitwę, bez spięć.
2 bitwa (Spazo) Bestie + Dwarfy
Bestie do walki na duzych herdach i masie rydwanów, wsparte maszynkami i strzelcami krasnoludzkimi. Niestety w wyniku scenariusza oddawaliśmy przeciwnikom maga i nasz potencjał w tej dziedzinie znacznie zmalał. Bitwa przebiegała spokojnie pod kontrolą do momentu aż trzeba było zrealizować parę planów, czyli szarże na wroga Wtedy to niby pewne rozwiązania zaczęły się okazywać mało pewne (Wildy zabijające 1 gora, czy połączone siły rydwanu i driad koszące 3ech). Brejki o 1-2 nie zdawane i zrobił się kocioł. Ostatecznie wybiliśmy co się dało i skończyło się na 13:7.
3 bitwa (Maciek Paraszczak i Kędzior) TK + Dwarfy
Najfajniejsza bitwa na turnieju. Sojusz groźny i mieliśmy pełno obaw, ale wszystko szło zgodnie z założonym planem. W drugiej turze uporaliśmy się szybko z kopaczkami, które właściwie większych szkód nie zrobiły. Zapomniało nam się o Wayu przez co został pogoniony runą a potem za mało uciekał i dogonił go krasnal - wstyd Komety nie spadały przez długie tury. Tak od 3-4 tury zaczęliśmy przełamywać przeciwnika, by w końcu wystrzelać wszystkie szkielety i zabić liczów. Zaczęły się szarże w maszynki i wszystkie linie wroga się posypały. Przeciwnik jednak miał masełko warte 444 pkt., które było w wielkim domku opanowanym przez klocek warriorów krasnoludzkich. Kolejne szturmy driad nie dały sukcesu i skończyło się na 13:7 dla nas. Bitwa fair i w bardzo miłej atmosferze - oby tak zawsze się grało.
4 bitwa (Maryś i Karolina) Bretka + DL
Nie był to jakiś straszny sojusz dla naszego. Dobre wystawienie, bretka stanęła cała w jednym rogu. Nasz Waywatcher zablokował marsz na turę, choć przypłacił to życiem (ehh, nigdy więcej tego plewa nie wezmę ). Strzelaliśmy, magowaliśmy, przeciwnik człapał do nas i ... skończyło się na 3ciej turze. Przeciwnicy nie mieli żadnego scrolla, my straciliśmy tylko ułamek z naszych sił. Zostali 3ej magowie z metalem i innymi zabawkami + masa kawalerii otaczająca przeciwnika. Skończyłoby się naszym zwycięstwem, ale w tym momencie było 8:12 no szkoda, ale drugi dzień stał pod znakiem pośpiechu.
5 bitwa (Dydu + Oskar) HE + WE
Sojusz podobny, ale trochę inaczej złożony. Plan był prosty - na pałę do przodu i jak najszybciej się uporać z przeciwnikiem. Szło dobrze, ale w końcu 2 oddziałku driad w sile 1 i 2 doszły do bolców i magów i coś tam przegoniły:( odpalone Drain Lify pozjadały Wildów i inne rzeczy. No cóż - normalnie byśmy grali spokojniej, a tutaj pośpiech nas zgubił. Skończyło się tylko na 9:11 i ostatecznie 11tym miejscu. Cóż, niedosyt spory, ale na pociąg zdążyliśmy, podróż też z powrotem z 40kowcami była spoko.
Pozdro dla wszystkich z którymi grałem i się zetknąłem na turnieju. Pozdro też dla ... Poznaniaków
Nocleg - plus za salki, spokój i ciszę, minus za brak materacy dla wszystkich (choć organizatorzy się starali i przynajmniej dla części były)
Tereny - wykonanie i wygląd ok, tylko ich rozstawienie dziwnie zbliżone na każdym stole (no i miejsca na stołach strasznie mało było pomiędzy terenami).
Kibel - jakiś przedpotopowy, ale dawał radę - nie narzekam na niego
Napewno sporym problemem były obsuwy czasowe. Pełne 6 tur zagraliśmy tylko w 2/5 bitew, 2 razy skończyło się na 3. Godzinę zwykle zajmowało rozstawienie i potem albo trzeba było grać na wariata, albo przy normalnym tempie nie starczało czasu - szczególnie jak przeciwnik długo myślał. Chyba dla parówek na 2000+ łącznie 4ry bitwy to wystarczająca liczba.
Gratulacje i podziękowania dla Malala i wszystkich kręcących się przy organizacji za trud i pracę włożoną w organizację tej imprezy. Naprawdę się starali by było jak najlepiej.
A teraz krótkie raporciki:
1 bitwa (Jerzyn i duch Supła, a potem dobudzony Supeł) Lizaki + WE
Mając turbo magię + strzelanie od WE i HE nie mieliśmy się czego obawiać. 2ga tura i kombinowana szarża Glade Riderów i Wildów w Salki z biegaczem i priestem sprawiła, że bitwa została ustawiona. Drzewo spadło z kuźni, reszta została wystrzelana/wymagowana i gdyby nie to, iż graliśmy tylko 3 tury, to stół by został wyczyszczony. Tak to tylko 15:5. Dzięki za miłą bitwę, bez spięć.
2 bitwa (Spazo) Bestie + Dwarfy
Bestie do walki na duzych herdach i masie rydwanów, wsparte maszynkami i strzelcami krasnoludzkimi. Niestety w wyniku scenariusza oddawaliśmy przeciwnikom maga i nasz potencjał w tej dziedzinie znacznie zmalał. Bitwa przebiegała spokojnie pod kontrolą do momentu aż trzeba było zrealizować parę planów, czyli szarże na wroga Wtedy to niby pewne rozwiązania zaczęły się okazywać mało pewne (Wildy zabijające 1 gora, czy połączone siły rydwanu i driad koszące 3ech). Brejki o 1-2 nie zdawane i zrobił się kocioł. Ostatecznie wybiliśmy co się dało i skończyło się na 13:7.
3 bitwa (Maciek Paraszczak i Kędzior) TK + Dwarfy
Najfajniejsza bitwa na turnieju. Sojusz groźny i mieliśmy pełno obaw, ale wszystko szło zgodnie z założonym planem. W drugiej turze uporaliśmy się szybko z kopaczkami, które właściwie większych szkód nie zrobiły. Zapomniało nam się o Wayu przez co został pogoniony runą a potem za mało uciekał i dogonił go krasnal - wstyd Komety nie spadały przez długie tury. Tak od 3-4 tury zaczęliśmy przełamywać przeciwnika, by w końcu wystrzelać wszystkie szkielety i zabić liczów. Zaczęły się szarże w maszynki i wszystkie linie wroga się posypały. Przeciwnik jednak miał masełko warte 444 pkt., które było w wielkim domku opanowanym przez klocek warriorów krasnoludzkich. Kolejne szturmy driad nie dały sukcesu i skończyło się na 13:7 dla nas. Bitwa fair i w bardzo miłej atmosferze - oby tak zawsze się grało.
4 bitwa (Maryś i Karolina) Bretka + DL
Nie był to jakiś straszny sojusz dla naszego. Dobre wystawienie, bretka stanęła cała w jednym rogu. Nasz Waywatcher zablokował marsz na turę, choć przypłacił to życiem (ehh, nigdy więcej tego plewa nie wezmę ). Strzelaliśmy, magowaliśmy, przeciwnik człapał do nas i ... skończyło się na 3ciej turze. Przeciwnicy nie mieli żadnego scrolla, my straciliśmy tylko ułamek z naszych sił. Zostali 3ej magowie z metalem i innymi zabawkami + masa kawalerii otaczająca przeciwnika. Skończyłoby się naszym zwycięstwem, ale w tym momencie było 8:12 no szkoda, ale drugi dzień stał pod znakiem pośpiechu.
5 bitwa (Dydu + Oskar) HE + WE
Sojusz podobny, ale trochę inaczej złożony. Plan był prosty - na pałę do przodu i jak najszybciej się uporać z przeciwnikiem. Szło dobrze, ale w końcu 2 oddziałku driad w sile 1 i 2 doszły do bolców i magów i coś tam przegoniły:( odpalone Drain Lify pozjadały Wildów i inne rzeczy. No cóż - normalnie byśmy grali spokojniej, a tutaj pośpiech nas zgubił. Skończyło się tylko na 9:11 i ostatecznie 11tym miejscu. Cóż, niedosyt spory, ale na pociąg zdążyliśmy, podróż też z powrotem z 40kowcami była spoko.
Pozdro dla wszystkich z którymi grałem i się zetknąłem na turnieju. Pozdro też dla ... Poznaniaków
Draconis - FOR EVER !!!
Warhammer Online - Guild Leader of Skowyt Guild
Warhammer Online - Guild Leader of Skowyt Guild
- swieta_barbara
- habydysz
- Posty: 14645
- Lokalizacja: Jeźdźcy Hardkoru
Ktory to juz Master z kolei, na ktorym nie udalo sie osiagnac pulapu? W tym sezonie ligowym bodajze tylko MB i DMP zalapaly sie na te magiczna 60tke. Uwazam, ze zdjecie challengerow to nie byl jakis swietny pomysl - mastery wytracily swoj prestiz, od kiedy sa co 2-3 tygodnie. Trzeba sie zastanowic jakie sa inne opcje do uwzglednienia oprocz scenariuszy, ktore podal Darek. Zmiejszenie pulapu wymaganych osob to niezly pomysl, ale zastanowilbym sie tez nad przywroceniem formatu challengera - zeszly sezon ligowy byl pod tym wzgledem bardzo motywujacy.Dalmar pisze: -Masterów jest za dużo oraz są między Nimi za małe przerwy (jak będzie robione mastery w Lublinie , WI oraz Master w 3mieście to musi być zachowany odstęp miesiąca (lub bardzo ewentualnie 3 tygodni jak już kompletnie nie będzie innego wyjścia)
-punktowanie musi takie samo na każdym Masterze
-jeśli będą spełniowe 2 powyższe punkty to obniżyłbym limit graczy do 50 (żeby na 100% wszystkie Mastery było Masterami) - pamiętajmy że ten nieszczęsny limit nie jest najważniejszy, bo sztuką jest tak na prawdę wygrać turniej gdzie jest bardzo dużo graczy z czolówki a nie dużo frekwencja.
-dobry Master poza frekwencją powinien mieć dobrą oranizacje, ciekawy format, dobre zaplecze techniczne (stoły, tereny), dobrą obsade sędziowską, dobre miejsce lokalowe itd itp a nie tylko tą nieszczęstą frekwencję.
Wszystko prawda. Zdobycie masła było dla nas kluczowe, od razu do tego dążyliśmy. Jeden szczegół - teren! Mieliśmy armię turbo defensywną, w której naszybszym modelem były Ushatki, która siłę swą opierała na strzelaniu i.....Scimitar pisze: 3 bitwa (Maciek Paraszczak i Kędzior) TK + Dwarfy
Najfajniejsza bitwa na turnieju. Sojusz groźny i mieliśmy pełno obaw, ale wszystko szło zgodnie z założonym planem. W drugiej turze uporaliśmy się szybko z kopaczkami, które wła
ściwie większych szkód nie zrobiły. Zapomniało nam się o Wayu przez co został pogoniony runą a potem za mało uciekał i dogonił go krasnal - wstyd Komety nie spadały przez długie tury. Tak od 3-4 tury zaczęliśmy przełamywać przeciwnika, by w końcu wystrzelać wszystkie szkielety i zabić liczów. Zaczęły się szarże w maszynki i wszystkie linie wroga się posypały. Przeciwnik jednak miał masełko warte 444 pkt., które było w wielkim domku opanowanym przez klocek warriorów krasnoludzkich. Kolejne szturmy driad nie dały sukcesu i skończyło się na 13:7 dla nas. Bitwa fair i w bardzo miłej atmosferze - oby tak zawsze się grało.
trafiliśmy na stół na którym w strefach rozstawienia nie było NIC, a na środku stołu były dwa ogromne domy, dwa lasy, dwie górki i obelisk. Każdy teren o 20% większy niż na standardowych stołach. Nie widzieliśmy dokładnie nic, a wrogiem były WE na 4-5 kawaleriach, które w jedną turę dopadły naszych oddziałów przenikając przez lasy. Porąbane. Takich rzeczy powinno się zabronić
Mały raporcik.
na turnieju bawiłem się fenomenalnie. Atmosfera była bardzo luzacka i dawno się tak nie obśmiałem
Technicznie turniej miał dużo mankamentów (beznadziejna szkoła, spóźnienia, ostatnie bitwy na kartkach itp) ale to wszystko plewy, bo zabawa była rewelacyjna!
Ze strony sportowej mnie i Kędziorkowi poszło całkiem, całkiem. Mimo, że miejsce dopiero 8, ale czujemy się moralnymi zwycięzcami
1. Bitwa:
Darek Polit + Żaba.
Lekcja pokory dla pskudnych elfów na dziesiątkach driad i pancernej bretonii. Niech się cieszą, że nie dograliśmy do końca, bo już szykowaliśmy się do zadania ostatecznego ciosu! Niestety opóźniali jak mogi i przegrali tylko 8:12. Potem się poprawili, i turniej wygrali.
2. Bitwa
Młody i Szymon (Eshin+dwarfs)
Na nic nie zdały się przeciwnikom irresistible force w pierwszej turze na teleportacji morderczego BSB w linie naszych biednych maszyn. Inżynierowie go zatrzymali i zjedli (no..przy pomocy innych oddziałów). Nasze skorpiony były lepsze niż ich tunneling teamy, nasze maszyny strzelały celniej, nasza magia była groźniejsza. 12:8 i znów przeciwnik odrobił lekcje, bo poźniej biczował wrogów i zajęli 3 miejsce
3. Bitwa
Scimitar z kolegą (sorki, nie pamiętam imienia)
No..to w sumie biwa My vs. Teren. Teren nas rozkręcił ;/
Ale stawialiśmy się twardo więc tylko 7:13
Dla takich abdominacji powinno byc VETO!
4. Bitwa
Jerzyn + Supeł (WE+Lizaki)
Przychodzę do stołu, patrze a tu....kur....wa...taki sam teren jak poprzednio, jakis tor przeszkód na środku a wróg cały w skirmishu! Domy, góry, lasy ...uje muje! masakra!
No więc szybka kalulacja potwierdziła, że bitwe trzeba wykrać dyplomacją i kanałami agenturalnymi. Negocjacje, przekupstwa, kombinowanie. Chłopaki byłi wyluzowani i nastawieni na fun na nie tacy ciśnieniowcy jak ja, więc poszło gładko. 2 piwa za jeden teren i na stół wjechały buldożery. Żle obliczyłem, i zabrakło piw na usunięcie obeliska, przez co nie zabiliśmy treemena....coz next time muszę lepiej liczyć.
Bitwa funowa, na patelni strzelanie szło jako tak 16:4 dla nas czy coś w tym stylu.
5. Bitwa
Chaos Khorna + VC na magach (wybaczcie, nie pamiętam imion generałów)
Znowu terenów tyle, że walka przypominała City Fight a nie ubite pole bitewne. Tym razem fundusze na piwa się skończyły, poza tym wróg był mniej wyluzowany, więc trzeba było grać.
Na szczęście terenów było tak dużo, że przeciwnik nie miał szans przecisnąć się między nimi w jedej turze. Poobcinaliśmy marche move, postrzelaliśmy, ushatkami zmieliliśmy parę oddziałów i wyszło dużo dla nas (chyba 17:3 albo coś)
Reasumując:
Gratulacje dla zwycięzców
Wielkie dzięki dla organizatorów za super zabawę
Czerwona kartka za tereny na stołach!
Już sobie ostrze zęby na następne mastery. Fajnie, że jest ich dużo, a to, że nie ma 60 osób.....cóż, kto by się tym przejmował
na turnieju bawiłem się fenomenalnie. Atmosfera była bardzo luzacka i dawno się tak nie obśmiałem
Technicznie turniej miał dużo mankamentów (beznadziejna szkoła, spóźnienia, ostatnie bitwy na kartkach itp) ale to wszystko plewy, bo zabawa była rewelacyjna!
Ze strony sportowej mnie i Kędziorkowi poszło całkiem, całkiem. Mimo, że miejsce dopiero 8, ale czujemy się moralnymi zwycięzcami
1. Bitwa:
Darek Polit + Żaba.
Lekcja pokory dla pskudnych elfów na dziesiątkach driad i pancernej bretonii. Niech się cieszą, że nie dograliśmy do końca, bo już szykowaliśmy się do zadania ostatecznego ciosu! Niestety opóźniali jak mogi i przegrali tylko 8:12. Potem się poprawili, i turniej wygrali.
2. Bitwa
Młody i Szymon (Eshin+dwarfs)
Na nic nie zdały się przeciwnikom irresistible force w pierwszej turze na teleportacji morderczego BSB w linie naszych biednych maszyn. Inżynierowie go zatrzymali i zjedli (no..przy pomocy innych oddziałów). Nasze skorpiony były lepsze niż ich tunneling teamy, nasze maszyny strzelały celniej, nasza magia była groźniejsza. 12:8 i znów przeciwnik odrobił lekcje, bo poźniej biczował wrogów i zajęli 3 miejsce
3. Bitwa
Scimitar z kolegą (sorki, nie pamiętam imienia)
No..to w sumie biwa My vs. Teren. Teren nas rozkręcił ;/
Ale stawialiśmy się twardo więc tylko 7:13
Dla takich abdominacji powinno byc VETO!
4. Bitwa
Jerzyn + Supeł (WE+Lizaki)
Przychodzę do stołu, patrze a tu....kur....wa...taki sam teren jak poprzednio, jakis tor przeszkód na środku a wróg cały w skirmishu! Domy, góry, lasy ...uje muje! masakra!
No więc szybka kalulacja potwierdziła, że bitwe trzeba wykrać dyplomacją i kanałami agenturalnymi. Negocjacje, przekupstwa, kombinowanie. Chłopaki byłi wyluzowani i nastawieni na fun na nie tacy ciśnieniowcy jak ja, więc poszło gładko. 2 piwa za jeden teren i na stół wjechały buldożery. Żle obliczyłem, i zabrakło piw na usunięcie obeliska, przez co nie zabiliśmy treemena....coz next time muszę lepiej liczyć.
Bitwa funowa, na patelni strzelanie szło jako tak 16:4 dla nas czy coś w tym stylu.
5. Bitwa
Chaos Khorna + VC na magach (wybaczcie, nie pamiętam imion generałów)
Znowu terenów tyle, że walka przypominała City Fight a nie ubite pole bitewne. Tym razem fundusze na piwa się skończyły, poza tym wróg był mniej wyluzowany, więc trzeba było grać.
Na szczęście terenów było tak dużo, że przeciwnik nie miał szans przecisnąć się między nimi w jedej turze. Poobcinaliśmy marche move, postrzelaliśmy, ushatkami zmieliliśmy parę oddziałów i wyszło dużo dla nas (chyba 17:3 albo coś)
Reasumując:
Gratulacje dla zwycięzców
Wielkie dzięki dla organizatorów za super zabawę
Czerwona kartka za tereny na stołach!
Już sobie ostrze zęby na następne mastery. Fajnie, że jest ich dużo, a to, że nie ma 60 osób.....cóż, kto by się tym przejmował
No teren napewno wam nie pomagał w tej bitwie, a nam ułatwiał dopadnięcie waszych linii.Maciek Paraszczak pisze:Wszystko prawda. Zdobycie masła było dla nas kluczowe, od razu do tego dążyliśmy. Jeden szczegół - teren! Mieliśmy armię turbo defensywną, w której naszybszym modelem były Ushatki, która siłę swą opierała na strzelaniu i.....Scimitar pisze: 3 bitwa (Maciek Paraszczak i Kędzior) TK + Dwarfy
Najfajniejsza bitwa na turnieju. Sojusz groźny i mieliśmy pełno obaw, ale wszystko szło zgodnie z założonym planem. W drugiej turze uporaliśmy się szybko z kopaczkami, które wła
ściwie większych szkód nie zrobiły. Zapomniało nam się o Wayu przez co został pogoniony runą a potem za mało uciekał i dogonił go krasnal - wstyd Komety nie spadały przez długie tury. Tak od 3-4 tury zaczęliśmy przełamywać przeciwnika, by w końcu wystrzelać wszystkie szkielety i zabić liczów. Zaczęły się szarże w maszynki i wszystkie linie wroga się posypały. Przeciwnik jednak miał masełko warte 444 pkt., które było w wielkim domku opanowanym przez klocek warriorów krasnoludzkich. Kolejne szturmy driad nie dały sukcesu i skończyło się na 13:7 dla nas. Bitwa fair i w bardzo miłej atmosferze - oby tak zawsze się grało.
trafiliśmy na stół na którym w strefach rozstawienia nie było NIC, a na środku stołu były dwa ogromne domy, dwa lasy, dwie górki i obelisk. Każdy teren o 20% większy niż na standardowych stołach. Nie widzieliśmy dokładnie nic, a wrogiem były WE na 4-5 kawaleriach, które w jedną turę dopadły naszych oddziałów przenikając przez lasy. Porąbane. Takich rzeczy powinno się zabronić
Tereny niestety to był najsłabszy element turnieju (tzn. ich rozstawienie, bo wykonanie jak najbardziej w porządku). Z jednej strony pomaga czasem, z drugiej utrudnia jak z masełkiem
Draconis - FOR EVER !!!
Warhammer Online - Guild Leader of Skowyt Guild
Warhammer Online - Guild Leader of Skowyt Guild