Opowiadanie - kilka pytań

Dyskusje na dowolne tematy, niekoniecznie związane z tematyką forum. To tutaj można poćwiczyć prawy shiftowy.

Moderatorzy: Heretic, Grolshek, Albo_Albo

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
baha47
Plewa
Posty: 5

Opowiadanie - kilka pytań

Post autor: baha47 »

Witam, na forum jestem nowy, więc zacznę od przedstawienia się. Imię moje Bartek, a wiek dwadzieścia i sześć.

Druga sprawa. Nie wiem, czy to odpowiedni dział i jeśli popełniam błąd proszę o wyrozumiałość. Chciałbym poddać pod krytykę moje opowiadanie. Tak naprawdę jest to spisana (opisana) sesja RPG rozgrywana przez moją ekipę (ja jestem jednym z graczy) w świecie Warhammer FRP (szósta edycja gwoli ścisłości).

Zanim jednak cokolwiek wkleję, chciałem zapytać czy mogę zrobić to tutaj (w tym dziale i w formie osobnego tematu)? Czy może jest jakiś konkretny dział przeznaczony do tego typu tematów, a którego ja nie znalazłem?
"Fakt, że meduza przeżyła 650 milionów lat bez mózgu daje mi wielką nadzieję"
- Plankton

Awatar użytkownika
Murmandamus
Niszczyciel Światów
Posty: 4837
Lokalizacja: Radom

Post autor: Murmandamus »

Nie mamy tu jako tako działów na opowiadania ale może dział ogólny do tego byłby odpowiedni. Wrzuć najwyżej moderator przeniesie gdzie indziej. Niemniej jednak chyba masz raczej na myśli warhammer rpg 1ed lub 2ed w realiach warhammera fantasy battle 6ed?

Czy chodzi ci o opis fabularny bitwy z 6ed warhammera fb - wtedy do działu raport z bitew
zapraszam na Polskie Forum Kings of War

https://kow.fora.pl/

Awatar użytkownika
baha47
Plewa
Posty: 5

Post autor: baha47 »

Chodzi mi o warhammer 2ed w realiach warhammera fantasy battle 6ed.

Co do opowiadania. Nie jest to raport bitewny. Po pierwszej sesji w mojej głowie zrodził się pomysł aby każdą sesję przelewać na papier w formie opowiadania. W ten sposób miałoby powstać coś dłuższego, większego. Powiedzmy że zamyślałem, żeby wrzucić wstęp, niezbyt dług kawałek tekstu. Jeśli opowiadanie by się przyjęło przez czytelników forum mógłbym dorzucać kolejne części tekstu. Oczywiście oczekuję krytyki (zarówno literackiej jak i tej dotyczącej naszych działań wynikających z opowiadania). W ten sposób zaspokoiłbym też nieukrywaną potrzebę pisania do publiki i "chwalenia się" swoją, nazwijmy to, twórczością.
"Fakt, że meduza przeżyła 650 milionów lat bez mózgu daje mi wielką nadzieję"
- Plankton

Filipowy
Plankton
Posty: 4

Post autor: Filipowy »

Z chęcią bym sobie poczytał. Postarał bym się może na jakąś krytykę. A tak btw gdzie gracie? Miasto.

Awatar użytkownika
GrimgorIronhide
Masakrator
Posty: 2723
Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin

Post autor: GrimgorIronhide »

Myślę że dział Fantasy Roleplay byłby odpowiedni, załóż tam temat. Red Scorpion wrzucał tam linki do opisywanej ustami graczy relacji z sejsji WFRP. :D

Draco
Chuck Norris
Posty: 652

Post autor: Draco »

GrimgorIronhide pisze:Myślę że dział Fantasy Roleplay byłby odpowiedni, załóż tam temat. Red Scorpion wrzucał tam linki do opisywanej ustami graczy relacji z sejsji WFRP. :D
Tylko, że tam mało kto zagląda... Tutaj chyba byłby większy odzew :)

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

Wrzucaj, wrzucaj. I przygotuj się na konstruktywną krytykę. :)

Awatar użytkownika
baha47
Plewa
Posty: 5

Post autor: baha47 »

A więc wrzucam pierwszą część - krótki wstęp. niech się dzieje wola nieba ; )

Karawana wolno toczyła się po suchej, jak wiór drodze wiodącej do Kislevu. Koła powozów podskakiwały na zaschniętej, gliniastej drodze wzbijając w powietrze tumany kurzu, który wchodził w każdy nieosłonięty otwór w ciele. Wyprawę stanowiło pięć wozów, z czego dwa pierwsze zostały naprędce przebudowane na jeżdżące, dwupoziomowe baraki z odkrytym dachem. Na trzech pozostałych jechały drewniane bale, siekiery i szczelnie zamknięte beczki. Tych ostatnich pilnował wysoki, o szpakowatych włosach elf. Resztę załogi stanowili drwale, ochrona podjazdu, rodziny z dziećmi, wędrująca hałastra, uciekinierzy i dziwki. Podróż przebiegała bez problemów i w zasadzie ochrona była nie potrzebna, jednak głównodowodzący karawaną Halbrecht wolał dmuchać na zimne. Od wielkiej wojny z Chaosem minęło trochę czasu, ale niedobitki potworów wciąż krążyły po kislevskich lasach.
- Halbrechcie, długo będziemy się jeszcze tak tłuc?
- Maksymalnie do tygodnia, o czym z resztą nie omieszkałem Ci wspomnieć wczoraj.
- Jest strasznie gorąco. Może byśmy zorganizowali jakiś postój.
- Yokasta. Przestań zawracać głowę i zajmij się czymś pożytecznym.
- Na przykład milczeniem. - dorzucił z nieukrywaną złośliwością woźnica pocierając ręką swój lewy policzek. Chłopak niesłusznie ocenił drobną dziewczynę i na poprzednim postoju próbował się dobrać do jej dolnych części ciała swoimi dolnymi częściami ciała. Skora do plotkowania blondynka okazała się jednak zacięta w obronie własnego dobra, czego przykład w kształcie dłoni czerwienił się na twarzy woźnicy.
Yokasta zbyła docinkę woźnicy, zgrabnie zeskoczyła z otwierającego kawalkadę wozu i przesiadła do drugiego w kolejce. Weszła na piętro i oparła się o burtę przysłuchując się uważnie chłopskim rozmowom. Zawód ciury obozowej, choć nie lubiła, kiedy do niej się tak zwracano, nauczył ją wyłuskiwania przydatnych informacji. Tutaj jednak nie działo się nic ciekawego. Dzieci psioczyły na brak zajęć, a kobiety plotkowały o głupotach tak przyziemnych, że Yokaście zachciało się rzygać. Postanowiła więc przyłączyć się do milczącego grona chłopów i robotników wydłubujących z nosa zapiaszczone smarki. Monotonną paplaninę kobiet przerwał krzyk stojącego na pierwszym wozie strażnika.
- Stać! Cały pochód stać! Żywo! Nie złazić z wozów. Gdzie się pchasz smarku?
Smarkiem okazał się mały chłopiec, który koniecznie chciał jako pierwszy dowiedzieć się, o co chodzi. Yokasta wstała zaciekawiona i przepchnęła się na początek swojego wozu. Przed nimi rozciągała się rzeka szeroka na pół strzału z łuku. Nad nią przebiegał drewniany most. Co jednak zdziwiło dziewczynę, przeprawa była w dobrym stanie, więc powód postoju musiał leżeć gdzieś indziej. Zauważyła to dopiero po chwili. Rzeczywiście, powód leżał twarzą do ziemi na brzegu plaży po ich stronie rzeki. Yokasta zaklęła, bo trup na szlaku nigdy nie wróżył niczego dobrego.
- Arien, Olo! Weźcie krasnoluda i idźcie zobaczyć ki diabeł wyrzucił na brzeg ścierwo.
Arien i Olo nie musieli drugi raz powtarzać krasnalowi polecenia. Ten stał już gotowy przed wozem opierając o swoje szerokie ramię jednoręczny młot. Czarna, jak smoła broda umazana w maślance falowała mu od delikatnego wiatru. Ruszyli żwawym krokiem w stronę plaży. To, co zobaczyli niespecjalnie zdziwiło ludzi, ale
krasnolud zareagował nieskrytym parsknięciem. Takim, jakim obdarowuje się kogoś, o kim ma się dosyć niskie mniemanie. Ariena i Oli nie zaskoczyło zachowanie karła, bowiem na plaży leżał elf.[/i]

Proszę o pełną krytykę. Literówki, błędy logiczne, gówniane opisy czy cokolwiek znajdziecie, piszcie. Jęśli się spodoba i zaciekawi, wrzucę następny kawałek, który właśnie kończy się pisać.
"Fakt, że meduza przeżyła 650 milionów lat bez mózgu daje mi wielką nadzieję"
- Plankton

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

Póki co nie jest najgorzej.
Halbrechcie, długo będziemy się jeszcze tak tłuc?
- Maksymalnie do tygodnia, o czym z resztą nie omieszkałem Ci wspomnieć wczoraj.
- Jest strasznie gorąco. Może byśmy zorganizowali jakiś postój.
- Yokasta. Przestań zawracać głowę i zajmij się czymś pożytecznym.
- Na przykład milczeniem. - dorzucił
Słabo skonstruowany dialog. Trudno się domyślić kto do kogo mówi, dopiero po dalszym układzie tekstu można się tego domyślić. Stwierdzenie "Yokasta" jest niezrozumiałe. Albo "Yokasta, przestań(...)", albo "Yokasta! Przestań (...)". Imię Yokasta też mi się nie podoba, brzmi mało imperialnie. :P
wysoki, o szpakowatych włosach elf
A może jednak "wysoki elf o szpakowatych włosach"?
kobiety plotkowały o głupotach tak przyziemnych, że Yokaście zachciało się rzygać
Wysublimowana ta Yokasta. Zaiste, obozowa ciura pełną gębą. :D Gdzie ona się wychowała? Na uniwersytecie?
Arien i Olo nie musieli drugi raz powtarzać krasnalowi polecenia.
Z tekstu wynika, że nie musieli go powtarzać nawet po raz pierwszy.
Zawód ciury obozowej, choć nie lubiła, kiedy do niej się tak zwracano
Serio ktoś się do niej zwraca per "ciura obozowa"? Czy Yokasta, nie jest krócej? Zresztą, domyślam się, że większość obecnych w karawanie to ciury obozowe, dlczego mieliby mówić do siebie po funkcji?
Dzieci psioczyły na brak zajęć
Dzieci psioczyły na brak zajęć?! Wtf? Dzieci psioczą na to, że dorośli nic nie każą im robić?! Wiem, że to fantasy, ale taka konstrukcja świata nie daje się obronić.
Co jednak zdziwiło dziewczynę, przeprawa była w dobrym stanie, więc powód postoju musiał leżeć gdzieś indziej.
Dziwne to zdanie. Przed chwilą nie wiedziała, że przed nimi jest rzeka i most, więc dlaczego miałaby się zdziwić, że przeprawa jest w dobrym stanie? Spodziewała się, że nie będzie, skoro najwyraźniej karawana miała właśnie tamtędy przejechać?
Zauważyła to dopiero po chwili. Rzeczywiście, powód leżał twarzą do ziemi na brzegu plaży po ich stronie rzeki.
Naprawdę trup leżący na plaży jest taki trudny do zauważenia, że musiała przez chwilę wytężać wzrok?
Resztę załogi stanowili drwale, ochrona podjazdu,
Jesteś pewny, że karawana i podjazd top synonimy?

Co do kolejnych uwag, to z tekstu wynika, że Halbrecht i woźnica mogą być równie dobrze jedną osobą. I jeszcze jedna: najpierw opisujesz Yokastę jako "skorą do plotkowania blondynkę", a potem czytamy, że "kobiety plotkowały o głupotach tak przyziemnych, że Yokaście zachciało się rzygać". Pozostaje jedynie wrażenie, że dziwna ta Yokasta, ale dalej nie wiemy, czy lubi plotkować tylko na określone tematy, czy też jest to przeoczenie autora.

Ale jak wspomniałem na początku nie jest źle. Pisz dalej, zobaczymy, co wyciśniesz z tej sytuacji i tych bohaterów.

Awatar użytkownika
kubencjusz
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3720
Lokalizacja: Kielce/Kraków

Post autor: kubencjusz »

Co do dzieci psioczących na brak zajęć. IMO dzieci nie psioczą tylko marudzą. Aczkolwiek Nawiedzony wydaje mi się, że nie raz nie dwa w dzieciństwie zdarzało mi się zarówno mi jak i mojej siostrze jończyć że mi się nudzi.

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

To może w ten sposób byłoby to lepiej opisać, bo zajęcia zrozumiałem jako pracę.

Awatar użytkownika
baha47
Plewa
Posty: 5

Post autor: baha47 »

Dzięki za uwagi. Co do imienia Yokasta, takie wybrał sobie gracz i nie chcę go zmienić, jak by głupio nie brzmiało. Swoją drogą kobietą gra przedstawiciel płci brzydkiej, co nawet mu ciekawie wychodzi :) Jeśli chodzi o jej zachowanie, to wynika ono ze sposobu gry jej właściciela. Jaka jest jej historia i czy wychowywała się na uniwersytecie stanowi dla mnie też zagadkę, bo gracz ma mi ją dopiero przedstawić :)

Co do reszty uwag - dialogi to moja ułomność. Wychodzą mi bardzo słabo. Jeśli idzie o most i zdziwienie Yoaksty: chodziło mi to, że była zdziwiona, że karawana zatrzymała się przed nieuszkodzonym mostem zamiast przez niego po prostu przejechać. Zrozumiała więc, że powód postoju musiał być inny.

Resztę uwag przyjmuję na klatę i nanoszę poprawki.

Kolejną część powinienem dorzucić dzisiaj wieczorem.

pozdrawiam
Plankton Baha47
"Fakt, że meduza przeżyła 650 milionów lat bez mózgu daje mi wielką nadzieję"
- Plankton

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

Jeśli masz dobrych graczy posłuchaj ich dialogów na sesjach, najlepiej w tych momentach, w których nie starają się przesadnie grać. Niech to będzie naturalna rozmowa. Wtedy wyjdą lepsze. Ja zrozumiałem w końcu z czego wynika zdziwienie Yokasty, ale jest to niejasne. Trzymam kciuki za dalsze części.

Awatar użytkownika
Crane
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3291
Lokalizacja: Biała Podlaska/ Warszawa - Czarne Wrony

Post autor: Crane »

Postanowiła więc przyłączyć się do milczącego grona chłopów i robotników wydłubujących z nosa zapiaszczone smarki.
Obrzydliwe, ale i niegramatyczne - komu wydłubywali ? jeśli sobie to IMO powinno być "z nosów".

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

Dobrze, że obrzydliwe, takie miało być. :P

Awatar użytkownika
Crane
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3291
Lokalizacja: Biała Podlaska/ Warszawa - Czarne Wrony

Post autor: Crane »

no tak, ale przesadził z tą obrzydliwością- lepszy byłby efekt jakby opisał jednego chłopa co tak robi a innego jak robi coś równie obrzydliwego a tak wyszło nienaturalnie : banda chlopow zgromadziła sie w jednym miejscu zeby dłubać w nosie? mało prawdopodobne...

Awatar użytkownika
baha47
Plewa
Posty: 5

Post autor: baha47 »

Witam, z radzieckiego zdrastfujt. Sory za poślizg ale robota dała mi się w tym tygodniu we znaki.

@Crane: fakt, to stwierdzenie ma mało wspólnego z gramatyką. Co do obrzydliwości, takie miało być. Też nie uważam, że jest zbytnio odrzucające, czytałem dużo dosadniejsze opisy :) ale to moje zdanie.

A teraz "mienso". Część druga.

Pierwsze, co poczuł to przenikający całe ciało ostry ból. Ramiona i nogi piekły go od palącego słońca, choć na stopach czuł przyjemny chłód i wilgoć. Głowa pulsowała, jakby coś chciało rozsadzić ją od środka. Słyszał głosy, ale miał wrażenie, jakby jego uszy wypełniała woda. Spróbował otworzyć oczy, jednak bijąca światłem kula zawieszona wysoko na niebie momentalnie go oślepiła. Odwrócił zapiaszczoną twarz od słońca i od razu tego pożałował. Szyja eksplodowała ostrym, ale szybko zanikającym bólem. Odczekał chwilę, oparł dłonie o ziemię i spróbował się podnieść. Nie dane było mu wypróbować swoich sił. Ktoś złapał go pod ramiona i energicznie posadził na plaży. Przed Elfem stały trzy osoby - dwóch młodych mężczyzn i krasnolud patrzący na niego z dezaprobatą.
- Coś za jeden i co tutaj robisz? - zapytał wyższy, który później przedstawił się jako Olo. Drugi kazał na siebie mówić Arien, a krasnolud tylko burknął coś pod nosem i zaczął studiować skład organiczny swojej brody odwracając się plecami do elfa.
- Jestem tu przejazdem i korzystam z uroków tutejszych plaż.
- Nie żartuj sobie. My do Ciebie z pomocą. Myśleliśmy żeś trup.
- Przepraszam, ale nie powiem zbyt wiele, bo po prostu nic nie pamiętam. Nie wiem, jak się tu znalazłem, ani skąd mnie tu przyniosło.
- W głowiznę oberwałeś toć i pamiętunku nie masz. Choćże na powóz Cie położymy. Jedziemy do Bolgasgard, tam siły odzyskasz. Z kilka dni drogi nam jeszcze się ostało. – zaproponował Arien.
Krasnolud odwrócił się, uniósł wysoko brwi i wycharczał ze zdziwienia.
- Chcecie brać tego obdrapańca do karawany?
- Milcz krasnalu. Dupa ten, kto na szlaku pomocy odmawia, a jeszcze większa dup ten, kto odmawia jej rannemu. Poza tym nie Ty tu decyzje podejmujesz. Zobaczymy co zaradzi Halbrecht.
Wbrew nadziei krasnoluda Halbrecht okazał się wyrozumiały i kazał usadzić elfa na trzecim wozie razem z drwalami. Yokasta obserwowała z ogromnym zaciekawieniem całe zajście z górnego pokładu drugiego wozu przygryzając nerwowo swoje wargi. Ciekawość, choć inni powiedzieliby wścibskość, wierciła jej dziurę w brzuchu. Dokładnie przyjrzała się napotkanemu elfowi. Był bardzo wysoki, wyższy od niej o dwie głowy. Jego jasne, niemal białe, długie włosy związane rzemykiem tuż przy potylicy opadały luźno za plecy. Mimo tego fryzurę miał dziwną, bo niemal cała prawa strona czaszki od wysokości skroni była wygolona do zera. Elf był równie chudy, co wysoki. Na jej oko ważył tyle co dwa duże worki mąki, a przynajmniej nie dużo więcej. Ramiona miał chude jak patyki, ozdobione gęstą siecią wystających żył. Ubrany w skórzany bezrękawnik i długie, ciemnozielone materiałowe spodnie sprawiał wrażenie leśnego ducha. Yokaście coś jeszcze nie pasowało w wyglądzie mężczyzny, ale nie była stwierdzić w stanie co to jest.
Dziewczyna wytężyła swój słuch, bo do elfa właśnie podszedł mały chłopak, który z początku przestraszony nagle żywo zaczął kiwać głową i pokazywać na jej wóz. Yokasta miała wrażenie, że mała łepetynka odpadnie chłopakowi z podniecenia. Dzieciak zeskoczył na ziemię i pognał do dwójki. Nie zastanawiając się zbyt długo zeszła na dół i stanęła w drzwiach. Chłopiec wpadł na nią z rozpędu wpychając ją głębiej kibitki.
- Przepraszam panienkę, ale ja muszę na górę!
Będą z niego ludzie, pomyślała dziewczyna, bo chłopak powiedział to takim tonem, jakby przemawiał sam król imperium.
- A co to tam się dzieje mały? Elf Cię na gońca mianował?
- Pan elf medyka sobie życzy zawołać! A mi mus go przyprowadzić, bo mnie, jak to rzekł, gratyfikancja czeka za to.
- A coś Pan Elf jeszcze raczył powiedzieć?
- Już Ci. Co by mnie takiemu smarkaczowi miał mówić? Mogę?
Yokasta przepuściła chłopca i wróciła na swoje obserwatorskie gniazdo przyglądać się rozwojowi sytuacji.
Na medyka długo nie trzeba było czekać. Oczywiście pierwszy przybiegł napalony dzieciak odebrać swoją pensję, dopiero chwilę później na wóz wdrapał się mężczyzna z lnianą torbę przepasaną przez pierś. Diagnoza była szybka i nie mniej celna. Obity czerep z dużym strupem, trochę stłuczeń, zadrapań i kilka poparzeń. Nic groźnego. Łapiduch dał jednak elfowi zawiniątko z ziołami przeciwbólowymi i kazał zaparzyć je we wrzątku. O gorącą wodę na karawanie, która na domiar zaczęła ruszać, było równie ciężko, co o dziewice w burdelu, więc elf odsypał część sproszkowanego medykamentu do ust i zalał wodą z manierki. Zauważył przyglądającą mu się z drugiego wozu wcale brzydką i młodą kobietę. Skinął grzecznie głową.
- Hej Panie Elfie. Nie jesteś czasem głodny? Masz podjedz sobie.
Krzyknęła Yokasta rzucając mu kawałek chleba. Mężczyzna złapał nadlatujący bochenek i grzecznie podziękował.
- Jak się czujesz? Skąd Ty się tutaj w ogóle znalazłeś?
- Raczysz wybaczyć, ale nie odpowiem na twoje pytania, bo zwyczajnie nie wiem. Powiedzmy, że chwilowo cierpię na zaniki pamięci. I nie krzycz tak, bardzo Cię proszę, bo chcę chwilę odpocząć.
Zrezygnowana Yokasta odwróciła się marszcząc swoje jasne brwi i wróciła do studiowania uroków okolicy. Nie mogła sobie zdawać sprawy, że odpoczynek elfa będzie dla niej kluczowy, a wręcz zadecyduje o jej życiu jeszcze dzisiejszego wieczoru. Dlatego z godną siebie nonszalancją i ignorancją zaczęła wydłubywać brud spod paznokci.
"Fakt, że meduza przeżyła 650 milionów lat bez mózgu daje mi wielką nadzieję"
- Plankton

ODPOWIEDZ