Najazd zaczął się od przerażającego huku serii ciężkiego karabinu maszynowego.
Był blady świt. Hald strząsnął z siebie resztki snu i otulił mocniej dziurawym płaszczem by ochronić się przed chłodem. Rozejrzał się po zrujnowanym budynku, w którym zatrzymali się na noc. Jego towarzysze krzątali się wokół, spożywali ubogie śniadania, zbierali ekwipunek. Wzrok Delaryjczyka spoczął na obitej metalowej skrzynce, owiniętej łańcuchem. Ich oddział transportował trzy takie skrzynie. Wewnątrz znajdowały się daniny zebrane od mieszkańców okolicznych osad podległych Świątyni.
Z rozmyślań o zawartości pojemników wyrwało go szturchnięcie. Za nim stał Burhar. Postawny weteran spojrzał groźnie na młodego piechura.
- Zbieraj się. Mężowie Boga zaraz odprawią Nabożeństwo Gniewu, po tym ruszamy.
Celem ich wędrówki było Arahar. Od Katedry dzielił ich jeszcze tylko dzień wędrówki. Przed południem powinni dotrzeć do otaczających ją posterunków.
Zanim Hald skończył zapinać pas i wiązać poluzowane sznurowadło rozległ się niski zaśpiew. Bahalanis rozpoczął nabożeństwo. Po chwili wszyscy członkowie oddziału zebrali się wokół brodatego akolity, a ten zaczął okadzać ich wonnym dymem z kadzidła, na którym wciąż widać było ślady krwi grzeszników, którzy okazali się być głuchymi na Słowo Jedynego.
Ponad zebranymi pojawił się Eisengar. Kapelan stał piętro wyżej, na krawędzi zapadniętego sufitu. Zimnym, mocnym głosem rozpoczął modlitwę. Wpatrując się w posępną postać, od której biła aura Gniewu i mocy, Hald poczuł jak wypowiadane przez przywódcę słowa napełniają jego ducha i ciało nową energią.
Wtedy powietrze przeszył ryk wystrzałów, a ciało Kapelana zatańczyło niczym wisząca na sznurkach kukła. Kule uderzały od prawego uda aż do lewego ramienia. Eisengar padł, a oni stali osłupiali. Hald dotknął twarzy, spojrzał na palce. Były czerwone od krwi jego przywódcy.
Z odrętwienia wyrwał ich krzyk Burhara, który jako zaprawiony weteran, pierwszy otrząsnął się z szoku. Wszyscy chwycili za broń i przypadli do ścian budynku. Jedynie Bahalanis rzucił się pędem i zaczął wdrapywać na górę po stercie gruzów. Hald zobaczył jeszcze jak spod gruzów wystrzeliły trzy metalowe pręty. Akolita cudem uskoczył, pułapka rozerwała mu jednak szatę pozostawiając krwawy ślad na brzuchu. Gdyby nie opieka Jedynego metalowe pręty rozszarpały by trzewia mężczyźnie.
Nie spowalniając Bahalanis wskoczył na piętro i dopadł leżącego kapelana. Hald stał z innymi piechurami pilnując jednej z wyrw w ścianie. Nie dostrzegał żadnego nieprzyjaciela. Obok nich przebiegł Burhar. Czyściciel dzierżył miotacz ognia. Z drugiej strony, z budynku wybiegli fanatycy, wraz z Posłańcem Gniewu. Gdzieś na ulicy rozległy się strzały.
- Bronić skrzyń! Przebić się przez wrogów, musimy dotrzeć do posterunku!
Hald spojrzał w górę. Bahalanis klęczał obok Eisengara i krzyczał do nich. Usta kapelana poruszały się, a Akolita powtarzał jego słowa. Eisengar żył! W sercu piechura zapłonęła iskra nadziei gdy znów rozległ się ryk CKMu. Kolejne kule poleciały nad ich głowami, z góry usłyszeli krzyk bólu. Zburzona ściana zapewniała przeciwnikowi czysty strzał.
Wtedy Hald dostrzegł strzelca. Stał w oknie budynku. Krzyknął do pozostałych piechurów, wskazując im kierunek. Otworzyli ogień z karabinów maszynowych. Delaryjczyk czuł siłę odrzutu. Postać zniknęła im z pola widzenia ale był pewien, że trafił.
Spojrzał w górę. Bahalanis opatrywał wciąż kapelana. Z uda akolity wystawał czarny bełt, a krew sączyła się na podłogę. W tej samej chwili drugi pocisk wbił się w jego ramię. Brodacz zaryczał nieludzko ale nie przestawał uciskać ran. W ręku pojawiła się jakaś strzykawka, wbił ją w szyję dowódcy. Po chwili oparty o ścianę Eisengar otworzył oczy. W ciele mężczyzny widoczne były nowe rany postrzałowe, mimo to trzymał się życia z uporem godnym prawdziwego Wojownika Jedynego.
Nagle Hald usłyszał mechaniczny warkot. Wyjrzał zza ściany i dostrzegł wielkiego, muskularnego mężczyznę w żelaznej masce, biegnącego z piłą łańcuchową w stronę Burhara. Nie myśląc długo oddał strzał. Krótka seria wymierzona w rosłego wojownika nie była jednak zbyt celna, a jedyny pocisk, który dosięgnął celu odbił się od grubego, stalowego pancerza.
Delaryjczyk z przerażeniem patrzył jak mężczyzna szarżuje na Czyściciela. Jeszcze bardziej przerażające było to co nastąpiło później. Burhar zdążył odrzucić miotacz i wyprowadzić atak masywnym czekanem. Przeciwnik odbił jednak broń piłą, a następnie uderzył całym ciałem w weterana.
Burhar był masywnym mężczyzną, najsilniejszym w ich oddziale. Hald nie raz widział go w walce i wiedział do czego jest zdolny. Teraz jednak delaryjski Czyściciel wyleciał do góry wypchnięty masą mięśni przeciwnika. Ten wykonał półobrót, zataczając szeroki łuk swą piłą, a następnie wbił ją w brzuch opadającego żołnierza. Ostrza przebiły nieszczęśnika na wylot, a potężny wojownik utrzymywał go przez chwilę nad sobą, kąpiąc się w deszczu krwi. Krzyk Burhara połączony z odgłosem piły mechanicznej miał już na zawsze pozostać w pamięci Halda.
Ktoś złapał go za ramię. Chcieli uciekać. W głowie miał mętlik. Uciekać!
- Walczyć!
Nad nimi stał Eisengar. Kapelan ledwo trzymał się na nogach, cały zbroczony krwią. Celował do nich z broni. Obok niego leżał Bahalanis. Bełt wystawał z czaszki akolity.
- Walczyć! - powtórzył oschle.
Nieznajomy wojownik rzucił ciało Czyściciela na zmienię. W tym momencie piła ucichła. Próbował ją uruchomić ponownie, ciągnąć kilka razy za wysuwającą się z broni linkę jednak nic nie wskórał. W jego stronę biegli już fanatycy wraz z Posłańcem Gniewu. Bomba kołysała się na plecach męczennika. Widząc to oraz karabiny piechurów, które zwróciły swe lufy w jego stronę, skąpany we krwi morderca wypuścił z rąk nieprzydatną piłę i rzucił się pędem za pobliski mur. Nie zdążyli do niego strzelić ale ktoś wypatrzył ruch w kolejnym z budynków, karabiny zaryczały.
Nagle ziemia zadrżała. Huk wybuchu był ogłuszający, zza muru, gdzie przed chwilą zniknął nieznajomy i ścigający go fanatycy, unosiła się chmura czarnego dymu. Potem nastała cisza. Hald i pozostali piechurzy stali, wypatrując nowych przeciwników. Zwrócili się w stronę kapelana oczekując od niego rozkazów. W tym momencie w bok głowy przywódcy wbił się czarny bełt. Grot wyszedł uchem, po drugiej stronie. Eisengar kiwał się przez chwilę, a potem spadł z górnego piętra budynku wprost pod nogi zatrwożonych żołnierzy.
Tego było już za wiele. Nie zważając na skrzynki z datkami rzucili się do ucieczki. Hald biegł ile sił w nogach nie chcąc pozostać z tyłu.
….
Tosar Jabol dyszał ciężko przyciskając szmatę do ramienia. Ręka zwisała mu bezwładnie, a z palców kapała krew. Handlarz oparł CKM o ścianę. Robiło mu się słabo ale osiągnął swój cel. Odzyskali haracz zebrany siłą przez delaryjczyków, a ich przywódca trafił do piachu. Należało się bydlakowi za to co zrobił jego bratu. Biedny Nasal konał przez cztery dni.
Tosar żałował, że sam nie zabił kapelana. Dwie celne salwy z CKMu, a skurczybyk wstał na nogi. Czegoś takiego handlarz jeszcze nie widział. Ostatecznie Soraz posłał mu jeden ze swoich bełtów. Mężczyzna poczuł ukłucie żalu, myśliwy wtrącił się w jego porachunki. Ostatecznie wzruszył ramionami, potrąci mu z jego działki.
Rozejrzał się. Z budynku obok wyszli obdarci mężczyźni machając do niego puszkami. Ocho, szczury wywęszyły coś w piwnicach. Bilans zysków rośnie – pomyślał uśmiechając się pod nosem.
Zza drugiego rogu wyszedł Hogan. Gladiator był cały skąpany we krwi. W ręku dzierżył topór, stylisko wciąż ściskała dłoń poprzedniego właściciela broni. Olbrzym ściągnął maskę i wyszczerzył żółte zęby w krzywym uśmiechu.
- Załatwione – wysapał. - Ostatni Delaryjczycy uciekają. Soraz pewnie ruszy ich śladem. Lubi takie polowania. Reszta chłopaków ruszyła przeszukać trupy i ich obozowisko.
Handlarz był zadowolony. Pogładził zasuszoną łapkę niziołka, którą nosił na szyi. Dziś znów przyniosła mu szczęście. Pomimo ciężkich, szarych chmur na niebie, dzień zaczął się wyjątkowo dobrze.
__________________________________________________________________
Tekst napisany na podstawie mojej ostatniej potyczki w Afterglow.
Delaria vs. Ludzie Pustkowi
650 punktów
Scenariusz: Najazd
Misje Delarii - Przeżyć za wszelką cenę, Wiadomość
Misje Ludzi Pustkowi - Porachunki, Łowcy skarbów
Ludzie Pustkowi nadchodzą...
Moderator: RedScorpion
- Rakso_The_Slayer
- Postownik Niepospolity
- Posty: 5208
- Lokalizacja: Radom
- Kontakt:
- Naviedzony
- Wielki Nieczysty Spamer
- Posty: 6354
Podoba mi się, ale bez szału. Ot, zwykła potyczka, choć całkiem sprawnie odmalowana.
Wychwyciłem taką drobną usterkę:
Wychwyciłem taką drobną usterkę:
Celem ich wędrówki było Arahar. Od Katedry dzielił ich jeszcze tylko dzień wędrówki.
- GrimgorIronhide
- Masakrator
- Posty: 2723
- Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin
Solidna dawka szczelania
Co właściwie stało się z tymi fanatykami ?
Co właściwie stało się z tymi fanatykami ?
-
- Wałkarz
- Posty: 52
Nieźle, jak to czytam to wychodzi, że nowe zasady kuszy są jednak całkiem mocne
- Rakso_The_Slayer
- Postownik Niepospolity
- Posty: 5208
- Lokalizacja: Radom
- Kontakt:
Zbych - Czy ja wiem... na pewno farta miał mój Handlarz, ale tylko dzięki Szczęśliwej Łapce Niziołka, bo bez niej przy pierwszym strzale nie trafiłby ani razu a na domiar złego zaciąłby mu się CKM
Potyczka była fajna. Delaryjczycy zrobili jeden błąd - wystawili Kapelana na piętrze budynku gdzie nie miał żadnych osłon z dwóch stron, a ja to niecnie wykorzystałem ustawiając na farta bohatera z CKMem. Co było potem to już wiecie
Grimgor - Fanatycy napierali mocno, Posłaniec Gniewu chciał wysadzić się dając free hugs Gladiatorowi, a ten z kolei uciekał ile sił w nogach. Wpadli jednak w pułapkę, oberwali mocno, a w wyniku ostrzału eksplodowała bomba na grzbiecie męczennika. Tuż przed tym Gladiator wskoczył oknem do budynku i uniknął wybuchu. I na tym skończyła się ich historia.
Chudeusz - Mocne nie, ale przyzwoite. Szału nie robi, frytek nie przynosi, kawy nie parzy ale bełta w czaszkę Delaryjczyka pośle
Potyczka była fajna. Delaryjczycy zrobili jeden błąd - wystawili Kapelana na piętrze budynku gdzie nie miał żadnych osłon z dwóch stron, a ja to niecnie wykorzystałem ustawiając na farta bohatera z CKMem. Co było potem to już wiecie
Grimgor - Fanatycy napierali mocno, Posłaniec Gniewu chciał wysadzić się dając free hugs Gladiatorowi, a ten z kolei uciekał ile sił w nogach. Wpadli jednak w pułapkę, oberwali mocno, a w wyniku ostrzału eksplodowała bomba na grzbiecie męczennika. Tuż przed tym Gladiator wskoczył oknem do budynku i uniknął wybuchu. I na tym skończyła się ich historia.
Chudeusz - Mocne nie, ale przyzwoite. Szału nie robi, frytek nie przynosi, kawy nie parzy ale bełta w czaszkę Delaryjczyka pośle
- Rakso_The_Slayer
- Postownik Niepospolity
- Posty: 5208
- Lokalizacja: Radom
- Kontakt:
Robo - zdjęcia znajdziesz tu:
http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php?f=112&t=49131
A na Sabacie zachęcam nie tylko do oglądania ale również do grania
http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php?f=112&t=49131
A na Sabacie zachęcam nie tylko do oglądania ale również do grania