ARENA ŚMIERCI nr 37- Smocze Wyspy

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3750
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Re: ARENA ŚMIERCI nr 37- Smocze Wyspy

Post autor: Matis »

[Elfka niewolnica? Zaraz zaraz, proszę oddać kapitanowi co kapitańskie! :D :twisted: Von Drake jest tu władcą i należy mu się prawo pierwszej nocy :mrgreen: ]
Ostatnio zmieniony 25 sty 2016, o 15:36 przez Matis, łącznie zmieniany 1 raz.
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Stabilo
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 119

Post autor: Stabilo »

[ Elfka została już powierzona w ręce Etchana, ale od czego są "pokojowe" negocjacje :D ]
Skaveni potrzebują wodza, który przy użyciu mądrej retoryki (czyt. bata) bądź siły perswazji (czyt. bata) jest w stanie poprowadzić ich w miarę zorganizowanych przeciwko wrogowi.

Obrazek[/

Awatar użytkownika
Dziad
Chuck Norris
Posty: 662
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Dziad »

[ Władca ? Przyznam rozśmieszyłeś mnie , możemy co najwyżej negocjować 8) ]

Awatar użytkownika
MikiChol
Chuck Norris
Posty: 565
Lokalizacja: Poznań

Post autor: MikiChol »

Gdyby ktoś spytał co działo się z Baastanem od pamiętnego ataku na kryjówkę korsarzy, nie potrafiłby odpowiedzieć. Ostatnie co pamiętał to walka z druchnii i krwawy szał- wola Ursusa i Ulryka, w który wpadł. Zmiana formy nigdy nie kończyła się jednak tak długą amnezją. Aż do teraz.
"To się wymyka spod kontroli" pomyślał, gdy obudził się pośrodku dżungli cały umazany krwią. Jego ubranie było w strzępach na szczęście wakizashi wciąż tkwiło w pochwie przewieszone przez plecy. Rzemień był najlepszy jaki można było dostać na świecie. Wykonany przez krasnoludzkiego przyjaciela na specjalne zamówienie. Cud, że jej nie zgubił, a może to wola bogów? Utrata broni w środku areny mogła okazać się bolesna. Rozejrzał się. Resztki niedojedzonych zwierząt, jego płaszcz z niedźwiedziej skóry z którego przy pomocy liści stworzył dość wygodne legowisko i kości. Cała masa elfich kości. Zwymiotował. Kątem oka dostrzegł ducha wielkiego wilczura oddalającego się w sobie tylko wiadomym kierunku.
Niedaleko znalazł strumyczek. Przestudiował go za pomocą magii, ale na szczęście woda okazała się zdatna do picia i nie wyczuł żadnych piranii. Przy jej pomocy doprowadził się do porządku.
Do wioski wrócił gdy słońce chowało się powoli za horyzontem. Rady duchów i własna orientacja przynajmniej teraz go nie zawiodły. Po drodze minął pobliską górę i z ukrycia zauważył fort, który piraci i żołnierze tam zbudowali. Niemądrze. Prędzej czy później będzie to zarzewiem krwawego konfliktu, a Gii Yi wolał nie wybierać strony. Domyślał się, że bogowie maja własne zdanie na ten temat.
Domki zawodników zostały w większości zniszczone podczas ataku, a skinki nie zdążyły odbudować wszystkich. Gii Yi zamieszkał więc w prowizorycznym szałasie na uboczu. Tutaj mógł w spokoju medytować nad tym co się stało. Jego myśli zaprzątnęła też następne pary. Miał walczyć ostatni z tym kislevitą, o którym prawie nic nie wiedział. Musiał zasięgnąć języka, ale u kogo?

[Ciąg dalszy za parę godzin. Nie będę się usprawiedliwiał za nie pisanie, bo niestety powodem było zwykłe lenistwo :oops: . Niestety nie mogę też obiecać, że będę pisał regularnie, ale się postaram.]

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3750
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

[Też postaram się dzisiaj coś dodać, ale bliżej 24.]
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

[Fajnie, że jesteś, obyś pozostał na dłużej. Ja postaram się dać walkę w tym tygodniu, niestety moja mama jest w szpitalu i stąd obsuwa.]
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3750
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

Byqu pisze:[Fajnie, że jesteś, obyś pozostał na dłużej. Ja postaram się dać walkę w tym tygodniu, niestety moja mama jest w szpitalu i stąd obsuwa.]
[Rodzina jest najważniejsza, my możemy poczekać :) Pozdrów ją od Nas i nie zapomnij powiedzieć, że ją kochasz. Lepiej to zrobić od razu, bo potem może być za późno i będzie się tego żałować do końca życia. Trzymamy kciuki, żeby wszystko było dobrze :!: ]
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
GrimgorIronhide
Masakrator
Posty: 2723
Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin

Post autor: GrimgorIronhide »

Matis pisze:Lepiej to zrobić od razu, bo potem może być za późno i będzie się tego żałować do końca życia. Trzymamy kciuki, żeby wszystko było dobrze :!: ]
[ Ty to k**** umiesz podnieść człowieka na duchu, herzlich award :| ]

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

[Spoko, operacja sie udała. Przyznam Matis, że mnie trochę zatkało jednak. Na szczęście to nie był guz nowotworowy tylko torbiel.]
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3750
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

GrimgorIronhide pisze:
Matis pisze:Lepiej to zrobić od razu, bo potem może być za późno i będzie się tego żałować do końca życia. Trzymamy kciuki, żeby wszystko było dobrze :!: ]
[ Ty to k**** umiesz podnieść człowieka na duchu, herzlich award :| ]

[Polecam wam naprawdę zrobić jedną rzecz. Otworzyć telefon i napisać do obojga rodziców taką wiadomość: "Bardzo was Kocham i jestem dumny, że jestem waszym synem :)" W ciągu minuty będziecie mieli dwa telefony. Moi rodzice jak dzwonili to oboje wyli ze wzruszenia. Czasem warto zrobić im taką niespodziankę i przyjemność ;)

Napisałem tak, bo taka jest prawda, dużo osób nigdy nie powiedziało swoim rodzicom, że ich kocha, a los lubi kopać w dupę.
Dobra, dość mojego pierd...olenia]
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

[Nie, masz rację. To była dobra uwaga.]
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
GrimgorIronhide
Masakrator
Posty: 2723
Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin

Post autor: GrimgorIronhide »

[ Nie no nie mówię, że nie - sama prawda życiowa tylko usłyszenie w takich warunkach "zanim będzie za późno" raczej nie służy i tak martwiącemu się synowi :wink:
Ale dość offtopu ]

- Links, rechts, links rechts...links!
Maszerująca w pocie czoła z zapasami z karaweli Corteza grupa żołnierzy Lothara klęła na lejący się z nieba żar ile wlezie. Wtem dziwny przypadek na środku drogi zaraz za zrujnowaną wioską zatrzymał prowadzącego kolumnę Hansa.
- Haaaalt! - uniósł dłoń sierżant, spoglądając z półotwartymi ustami jak wielki, spocony ogr prowadzi skąpo odzianą, czarnowłosą elfkę jak bogate mieszczanki z Nuln wyprowadzające ratlerki na posrebrzanych smyczach, gdy tylko mijały godziny robocze i spaliny oraz dymy prochowe nie okrywały miasta duszącym całunem.
Po chwili Skgarg powiedział coś do stojącego w oddali Leśnego Elfa i oddalił się, zostawiając mu w dłoni 'smycz' wraz ze 'zwierzyną'. Ostrouch widocznie wzruszył ramionami i powlókł się ze swą krewniaczką do swojego lokum.
Teraz najemnicy mieli tak szeroko otwarte usta, że tutejsze ptactwo mogłoby bez problemu wydziobać resztki posiłków spomiędzy zębów hochlandczyków.

Hans Eberwald ściągnął z głowy błękitną chustę, wiązaną na modłę estalskich marynarzy by nie ubrudzić filcowego kapelusza i potrząsnął mokrymi lokami, pociemniałymi od potu.
- Najpierw myszkuje przy naszym kapitanie, szpieguje straże na naszym forcie a teraz to. Co za ziółko z tego elfa ?
- Herr Gefreiter! - zgłosił się któryś z muszkieterów, odstawiający beczułkę dziegciu na pieniek po ściętej palmie - Po mojemu to tu się jakiś handel żywym towarem odbywa, a.. a.. mój kuzyn Bernhardt studiuje w Altdorfie prawo i...
- Owszem. - zawtórował mu inny żołnierz - Nieustannie wszystkim o tym wspominał.
- I naraz praworządnym obywatelom Imperium takim jak my należałoby na ten zbrodniczy procerd... procdre... no coś zakazanego prawem zareagować.
Sierżant podrapał się po głowie, raz jeszcze zawiązując wyciśniętą chustę.
- Ale co nam do tego ? Do rzeczy Jakob!
- No... jako, że działając in mala fides, wbrew prawu imperialnemu nie można dochodzić własności kwirytarnej to wszelkie res corporales extra commercium mogą wejść w czyjeś possessio naturalis w myśl zasiedzenia... oczywiście w określonych przypadkach iusta causa traditionis...
- Schweinhund... -zmełł wcześniej wtórujący mu żołnierz, łypiąc spode łba.
- Andreas, chcesz sam nosić te beczki z dziegciem ?
- Eeeech... Znaleźne może przypaść nam.
Hans momentalnie się uśmiechnął.
- No i to ja rozumiem! Od dnia jak opuszczaliśmy Porto Maltese nie miałem żadnej dziewki. Dopóki von Drake nie zabił tamtej wampirzycy to jeszcze można było sobie popatrzeć na jakąś, ale teraz...
- Zaraz zaraz! - wtrącił inny, brodaty strzelec, dźwigający skrzynię z pakunkami prochowymi - Ale czy nasze prawo obowiązuje i tutaj..? No tego to jakby inna część świata...
- Ale nie objęta żadną potwierdzoną prawnie granicą własności innego państwa, bądź właściciela ziemskiego!
Andreas w mig obejrzał się na kolegę.
- W sumie Konwencje Marienburskie traktowały o ziemi niczyjej, ale to w sumie prawo umowne bez żadnych sankcji...
- Znalazło się kółko dyskusyjne o palestrze! - zagrzmiał Hans, tupiąc nogą - Było na kapłanów Vereny iść albo urzędników, a nie do woja!
To mówiąc, dobył szpady wbijając ją zamaszyście w ziemię, następnie na oczach zdziwionych kompanów opróżnił na ziemię jedną z ampułek wiszących wskroś piersi z prochu i spojrzał na nich, biorąc się pod boki.
- Jak powiedział Magnus Pobożny, ekhem "trzy rzeczy czynią Imperium - wiara, stal i proch strzelniczy!" - zakończył podniośle cytat blondyn - Jak widzicie dwa ostatnie mamy, nasz łowca czarownic zmajstruje tu gdzieś kapliczkę i voila jak mawiają żabojady. Imperium jest i tutaj!
Żołnierze spojrzeli na niego z mieszaniną powątpiewania i zdziwienia.
- Nie jestem pewien, czy to dokładnie wierny cytat... - mruknął Andreas. Hans machnął ręką i dobył szpady z ziemi.
- Milczeć! Za mną szerzyć praworządność ku chwale Vereny!

Etchan nie zdążył jeszcze dobrze pomyśleć co począć z Mroczną Elfką, gdy zamknął drzwi od swojej chaty.
- No i co ja mam z tobą zrobić Druchii... - rzekł, wpatrując się w jej zacięte oblicze.
Wtem na podwórzu usłyszał głośny rumor, któremu za chwilę zawtórowało łomotanie w drzwi.
- Co na Kurnousa..?!
Cienkie odrzwia nie wytrzymały długo natarcia i runęły w chmurze drzazg i kurzu, jednocześnie ozwał się cały chór krzyków i gęsta czereda postaci wpadła do środka idąc na ugiętych nogach i mierząc nieustannie z jakiejś broni we wszystkie kierunki oraz kąty chaty.
- Hoj hoj hoj hoj hoj!
- Czysto!
- Czysto!
- Wszyscy na ziemię!
- Ręce za głowę!
Etchan nawet nie zdążył zaprotestować czy dobyć broni, bo ledwie osłonił oczy od kurzu już ktoś popchnął go kolbą muszkietu na klepisko.
- Skuć go!
- A niby czym ?!
- Scheisse, racja... - jęknął głos zza pleców elfa, po czym zwrócił się do niego, przytykając mu zimną lufę do karku - Złamałeś imperialne prawo, handlując żywym towarem, masz prawo zachować milczenie, wszystko co powiesz może zostać użyte przeciwko tobie!
- Chłopaki, zabezpieczyć dowody... znaczy się dowód zanim ucieknie!
- Elfie - podjął pierwszy głos - Ten ogr. On też jest w to zamieszany ?! Skąd bierze towar ?! Odpowiadaj, ostrouchy perwersie to sąd potraktuje to jako okoliczności łagodzące!
- Mmmghmfmg!!! - wydusił Asrai z twarzą wtuloną w leżący na podłodze pled.

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3750
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

[Dobry kawałek tekstu :D Musiałeś się pochwalić, że studiujesz prawo? :mrgreen: ]

Francis szedł dziarskim krokiem, w prawej ręce dzierżył rzeźbione naczynie zrobione z kokosa, z którego raz za razem popijał bajeczny sok z cytrusów.
Szedł w stronę piramidy by przedstawić wodzowi jaszczurek swoje stanowisko i propozycję odnośnie ludzkiej egzystencji na tych ziemiach, jednak coś ważniejszego przykuło jego uwagę.
Na początku dostrzegł Efla Ethana, który prowadził na smyczy skąpo ubraną elfkę. Na początku szczena opadła mu do ziemi, bo skąd on wytrzasnął ją na tym zadupiu i jak ją wyrwał?!
- O nie! Tego już za wiele, Zająłem tą wyspę, buduję tu zalążek ludzkiej cywilizacji, rękami niewolników i pełnoetatowych pracowników wzniosłem fortyfikacje. Ja tu jestem pan i władca gubernator. Gdzie moje prawo do pierwszej nocy ja się pytam!!?
Von Drake z błyskiem w oczach ruszył w stronę chaty, gdzie "towar był przetrzymywany. Nim zbliżył się do niej na odległość rzutu kamieniem, dobiegła do niej grupa muszkieterów kapitana Lothara. Bezceremonialnie wyważyli drzwi i z okrzykami typowymi dla grupy interwencyjnej wpadli do środka. Najwidoczniej też zauważyli elfkę i chcieli dobrać się jej do tyłka.

W środku sytuacja była opanowana, pnączem związano elfa, zaś czarodziejkę posadzono w rogu. Żołnierze właśnie ciągnęli zapałki, by ustalić, który pierwszy zajmie się zdobyczą, gdy usłyszeli głośne odchrząknięcie. Momentalnie odwrócili się w stronę drzwi i zobaczyli ponure oblicze Von Drake'a.
- No dobra panienki gadać mi zaraz co tu się wyprawia!?
Ostatnio zmieniony 26 sty 2016, o 01:11 przez Matis, łącznie zmieniany 2 razy.
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Kordelas
Masakrator
Posty: 2255
Lokalizacja: Kielce

Post autor: Kordelas »

[Jak poznać studenta prawa? .... :mrgreen: ]
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!

Awatar użytkownika
MikiChol
Chuck Norris
Posty: 565
Lokalizacja: Poznań

Post autor: MikiChol »

Baastan przypisałby swojego przyszłemu przeciwnika jako bandytę, najemnika i ogólnie moczymordę, a tacy to wprost uwielbiają kręcić się wokół coraz większego tłumu ludzi - bawić się z nimi i dzielić przygodami. Potrzebowali słabszych kompanów coby ich wielbili, a gdy zajdzie potrzeba, pomścili. Niestety kislevita od początku Areny trzymał się na uboczu zaprzeczając jakoby tym poglądom. Renegat i samotnik. Nie zaszkodzi jednak wypytać. A nóż, któryś z chłopaków von Drake albo muszkieterów Lothara wypił z nim po kufelku lub zagadał i teraz podzieli się "chętnie" informacją z szamanem.
Gii Yi udał się więc na krótki spacer.
Kłopoty jednak zawsze dosięgają tych, którzy ich nie szukają. Był akurat w pobliżu gdy ogr przekazał jakąś elfią pannicę Ethanowi. Przystanął zdziwiony, gdyż widok był co najmniej nie codzienny. Nie z powodu niewolnicy. Na pustkowiach, a potem w Cathayu niewolnictwo było szeroko rozpowszechnione. Sam przecież był niewolnikiem. W pewnym sensie wychował się w myśli, że to coś normalnego. Po prostu ogr przekazujący uwiązaną jak na smyczy druhnii, jednemu z asrai był...dziwnym zjawiskiem. Jednak nie obdarzył branki ani cieniem współczucia. Pamiętał rzeź jaką urządzili jej pobratymcy.
Drużyna imperialnych żołnierzy mignęła mu na krawędzi wzroku. Poszedł za nimi w nadziei, że zagada i dowie się czegoś o kislevicie.
Jednak gdy wpadli do domu Ethana zawahał się. Zło jest złem. Mniejsze czy większe nie ma różnicy. Jak to ocenić? Czy to w ogóle możliwe? Jeśli miał wybierać między złem, a złem wolał nie wybierać wcale.
A jednak poprawił pochwę, sprawdził czy wakizashi gładko się z niej wysuwa, przywołał moc i wkroczył.
Sekundę później od von Drake'a.
- No dobra panienki gadać mi zaraz co tu się wyprawia!?
Odwrócili się jak na komendę. Zdziwienie wylęgło na ich brzydkich gębach. Nie spodziewali się kłopotów.
Tak jak on.
Pojawienie się kapitana było wkurzające i rujnowało plany Baastana. Nie uwierzył jednak w czyste zamiary drugiego wybawcy. W końcu to on zarządził budowę fortu, roszcząc sobie prawo do tych ziem. Przemawiała przez niego chciwość.
- Widzisz co von Drake. A teraz panowie wszyscy odsunąć się od elfów i pod ścianę! Natychmiast!

[Matis akurat miałem wkroczyć, niemal w tym samym momencie :lol2: :wink: :twisted: ]

Awatar użytkownika
GrimgorIronhide
Masakrator
Posty: 2723
Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin

Post autor: GrimgorIronhide »

Samozwańczy obrońcy prawa jak jeden odwrócili się gdy w wyważonych drzwiach stanęły dwie inne sylwetki.
- No dobra panienki gadać mi zaraz co tu się wyprawia!? - zagadnął tileański korsarz.
- Widzisz co von Drake. A teraz panowie wszyscy odsunąć się od elfów i pod ścianę! Natychmiast! - warknął z kolei, odpychając kapitana szaman z dalekiego wschodu.
Siedzący najbliżej na łóżku elfa Andreas pierwszy poderwał się z miejsca.
- Aaa! Stosowanie przymusu poprzez groźby z użyciem broni podbiega pod paragraf o porządku społecznym! Nie wyciągnąłeś jeszcze broni więc masz czas się z tego wycofać, albo w imieniu najwyższej kolonialnej władzy prawodawczo-wykonawczej...
- Czyli mnie-gubernatora. - wtrącił von Drake kierując rapier na Gii Yi.
- ...zostaniesz zatrzymany!
- Ha, dokładnie! To teraz przekażcie mi tę elfkę. - uśmiechnął się korsarz.
- Zaraz zaraz... nie jest pan prawomocnie uznanym przez cesarza i Wysoki Urząd Kolonialny gubernatorem i dlatego...
Hans stanął nad podwładnym z pistoletem i szpadą.
- Dość tego bełkotu legislacyjnego! To myśmy udaremnili tu handel niewolnikami i ona należy się nam! Także won. Obaj. Soldaten... zielen!
Sześć luf wymierzyło w Cathayczyka i korsarza, który poza rapierem wymierzonym w szamana wyjął lewak wyciągnięty ku strzelcom.
- No to mamy impas...

Awatar użytkownika
MikiChol
Chuck Norris
Posty: 565
Lokalizacja: Poznań

Post autor: MikiChol »

Baastan nie zamierzał czekać. Nawet nie drgnął gdy oddział strzelców został staranowany przez widmowego jelenia, który pojawił się wprost z czeluści piekieł. Przynajmniej tak myśleli muszkieterzy. Kilka strzelb wypaliło, gdy ich właściciele przewalili się na podłogę przez co w pomieszczeniu pojawiła się chmura dymu zasłaniająca wiele. Szaman podtrzymał ryki jelenia przez co strzelcy wciąż myśleli, że krąży gdzieś obok.
Von Drake nie dał się nastraszyć. Był kapitanem wiele w życiu widział. Nagły atak dał jednak Baastanowi szansę na wyjęcie broni.
- Tak się kończy twój impas, kapitanku. Pokonałeś wampira, ale wiedz że zabiłem wiele takich jak ona. Kilka było nawet potężniejszych.
- Przechwałki. - Pirat splunął. - Stawaj cathayczyku!

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3750
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

[No dobra, wyręczę kislevczyka]

- Tak się kończy twój impas, kapitanku. Pokonałeś wampira, ale wiedz że zabiłem wiele takich jak ona. Kilka było nawet potężniejszych.
- Przechwałki. - Pirat splunął. - Stawaj cathayczyku!


Pomieszczenie nie dawało zbyt wiele pola do manewru. Walka tak długą bronią jaką był rapier nie wchodziła tu w grę. Więc musiał to skończyć niespodziewanie i jak najszybciej.
Von Drake cisnął lewakiem w Cathayczyka. Baastan zdążył zrobić unik w prawo, gdy usłyszał kolejne dwa wystrzały. Pierwsza kula musnęła mu rękę, pozostawiając za sobą dość pokaźne rozcięcie. Wrodzony, lub też nabyty zwierzęcy instynkt kazał mu zasłonić głowę wakizashi. W ostatniej chwili zdążył postawić zasłonę, która zmieniła tor lotu kuli, ta zrykoszetowała w bok strącając jednemu z muszkieterów kapelusz z głowy.

Szaman czy też druid, chuj wie kim on tam był, rzucił się z szałem w oczach na kapitana. Wakizashi śmignęło z prawej strony, Francis postawił zasłonę i spróbował wyprowadzić pchnięcie na wciąż napierającego przeciwnika. Baastan ominął śmiercionośne ostrze wyginając tułów w bok i z obrotu, mając wyprostowaną rękę i zaciśniętą pięść strzelił w mordę Korsarza. Von Drake poczuł jak by mu ktoś przywalił w głowę młotem, siłą woli przezwyciężył chęć złapania się obiema rękami za twarz. Za to lewą ręką złapał za mordę przeciwnika i podciął mu nogi. Po tak szybkim piruecie, nie było mowy o utrzymaniu równowagi. Cathayczyk rąbnął plecami o glebę z taką siłą, że aż powietrze uciekło mu z płuc. Odruchowo wykonał kopnięcie w przód trafiając w kapitański wór z klejnotami. Francis zgiął się w pół i padł na ziemię. Dwóch zabijaków leżało na glebie, próbując złapać powietrze.
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
MikiChol
Chuck Norris
Posty: 565
Lokalizacja: Poznań

Post autor: MikiChol »

Korsarz okazał się wyjątkowo dobrym szermierzem. Nie dziwota to nie był byle trep, ale uczestnik Areny Śmierci. Na dodatek taki, który wygrał już jeden pojedynek.
Teraz jednak nie chodziło o krew.
Dźwignęli się na kolana, oboje obolali. Chaos, który spowodował zaczął się powoli uspokajać co wskazywało, że muszkieterzy zaraz wrócą do gry. Nie można było na to pozwolić. Potrzebował tylko chwili oddechu. Niestety stojący naprzeciwko von Drake ani myślał mu na to pozwolić. Baastan się uśmiechnął. Przeciwnik zapewne wciąż miał parę sztuczek w zanadrzu, ale i Gii Yi nie zużył wszystkiego na pierwsze starcie.
Ruszyli. Co prawda brakowało już początkowej gracji. Ból wyzwalał najgorsze instynkty. Rapier spotkał się z wakizashi cal od twarzy obojga przeciwników. Siłowali się tak przez ułamek sekundy, po czym von Drake zszedł z linii uderzenie. Tym samym siła z jaką napierał popchnęła szamana do przodu.
Tak jak na to liczył.
Zderzył się z jednym z muszkieterem i poturlali się po podłodze. Baastan wypluł krew, która znalazła się w jego ustach po zderzeniu z deskami.
- Żałosne. - Zaśmiał się nadchodzący von Drake.
- Tak myślisz? - spytał Gii Yi z szatańskim błyskiem w oku.
Rozcinając więzy leżącego obok Ethana.

Awatar użytkownika
GrimgorIronhide
Masakrator
Posty: 2723
Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin

Post autor: GrimgorIronhide »

- Kurwa... - odkaszlnął, łapiąc się za obite żebra Hans - Skąd się tu wziął jeleń..?!
Sierżant zobaczył walczących zapamiętale szamana i korsarza, odciągając kurek pistoletu. Niestety szamoczący się na małej przestrzeni zamkniętego pomieszczenia mężczyźni nie ułatwiali wycelowania w jednego z nich. Muszkieter wypalił więc na ślepo, rozbijając w drzazgi jedną z wiszących półek, gdy walczący rozdzielili się kopniakami.
Piątka innych strzelców zbierała się dopiero z ziemi, dwóch w tym Andreas wciąż mieli gotowe do strzału muszkiety jednak jak pokazała praktyka nie zdające się na wiele w zamkniętym pomieszczeniu. Niewiele myśląc sierżant podjął najlepszą z punktu widzenia taktyki decyzję, chwytając protestującą elfkę w pasie.
- Luprecht, Dorff! Poszerzyć mi to okno!
Dwóch drabów nie czekając chwyciło za kolby broń i paroma mocnymi uderzeniami wybiło parapet wraz z kawałkiem ściany, przez który zaraz wyskoczyli. W ślad za nimi pociągnął elfkę Hans, na odchodnym uchylając kurtuazyjnie ronda kapelusza.
- Auf wiedersehen meine Herren! Niech wygra lepszy!

Osłaniająca odwrót para wycelowała wreszcie w obu walczących, jednak zaskoczył ich świeżo uwolniony Etchan, który szarpnął za lufy rusznic, podrywając je w górę w momencie strzału. Gruby kawał drewna odprysnął z sufitu, po którym zaraz rozeszły się pęknięcia. Kaszlący wśród dymu Andreas chwycił za pas i połę munduru ogłuszonego spadającą belką kolegę, wywlekając go z chaty wcześniej uczynionym tylnym wyjściem.

ODPOWIEDZ