MASTER w Lublinie - Lubelski Koziolek 1-2 marca 2008r.
Chłopie - lepiej nie pytaj w jakim stanie cię znaleźliśmy z barbarą - przy okazji dzięki Barbara za pomoc jesteś spoko ziomek - ale to akurat Ci już mówiłem nieraz.
PS - litr to może ja wciągnąłem, a Ty kolego podejrzewam ze 2, blisko było, bardzo blisko...................
PS2 - jak wróciłeś bez okularów?
PS - litr to może ja wciągnąłem, a Ty kolego podejrzewam ze 2, blisko było, bardzo blisko...................
PS2 - jak wróciłeś bez okularów?
- 4 karabiny
- Beast from the East
- Posty: 1188
- Lokalizacja: Moria Green Team
Jeszcze nie wrócił, siedzimy w kafejce na Krakowskim.Supeł pisze:Chłopie - lepiej nie pytaj w jakim stanie cię znaleźliśmy z barbarą - przy okazji dzięki Barbara za pomoc jesteś spoko ziomek - ale to akurat Ci już mówiłem nieraz.
PS - litr to może ja wciągnąłem, a Ty kolego podejrzewam ze 2, blisko było, bardzo blisko...................
PS2 - jak wróciłeś bez okularów?
jak go znaleźli (byłem jednym z pierwszych odkrywców tomasha) to go umyli
"W sumie nie zmienia to nic tylko tyle że wyczułeś okazje i ją wykorzystałeś a ja byłem naiwny i dałem się wykorzystać. Nie martw się następnym razem nie będe uprzejmy i miły" AS1 vs. Dymitr
Tomash rox Biedny spaministrator dlugo czasu minie , zanim ludzie o tym zapomna
Supeł go mył a potem sam się schaftował za dużo widział
Tomash ja też wypiłem coś koło litera w piątek, a po 1,5 h snu grałem w battla
A mój umysł był jak pilot luftwaffe w ciele które było jak Messerschmit napędzane wódą hehe
2 Mastery dla Lublina
Tomash ja też wypiłem coś koło litera w piątek, a po 1,5 h snu grałem w battla
A mój umysł był jak pilot luftwaffe w ciele które było jak Messerschmit napędzane wódą hehe
2 Mastery dla Lublina
- Jedy Knight
- Forma Skrótowa
- Posty: 3439
J'en appelle à Bacchus ! A Bacchus j'en appelle !
Le tavernier du coin vient d'me la bailler belle.
De son établiss'ment j'étais l'meilleur pilier.
Quand j'eus bu tous mes sous, il me mit à la porte
En disant : " Les poivrots, le diable les emporte ! "
Ça n'fait rien, il y a des bistrots bien singuliers...
Un certain va-nu-pieds qui passe et me trouve ivre
Mort, croyant tout de bon que j'ai cessé de vivre
(Vous auriez fait pareil), s'en prit à mes souliers.
Pauvre homme ! vu l'état piteux de mes godasses,
Je dout' qu'il trouve avec son chemin de Damas-se.
Ça n'fait rien, il y a des passants bien singuliers...
Un étudiant miteux s'en prit à ma liquette
Qui, à la faveur d'la nuit lui avait paru coquette,
Mais en plein jour ses yeux ont dû se dessiller.
Je l'plains de tout mon cœur, pauvre enfant, s'il l'a mise,
Vu que, d'un homme heureux, c'était loin d'êtr' la ch'mise.
Ça n'fait rien, y a des étudiants bien singuliers...
La femm' d'un ouvrier s'en prit à ma culotte.
" Pas ça, madam', pas ça, mille et un coups de bottes
Ont tant usé le fond que, si vous essayiez
D'la mettre à votr' mari, bientôt, je vous en fiche
Mon billet, il aurait du verglas sur les miches. "
Ça n'fait rien, il y a des ménages bien singuliers...
Et j'étais là, tout nu, sur le bord du trottoir-e
Exhibant, malgré moi, mes humbles génitoires.
Une petit' vertu rentrant de travailler,
Elle qui, chaque soir, en voyait un' douzaine,
Courut dire aux agents : " J'ai vu que'qu' chos' d'obscène ! "
Ça n'fait rien, il y a des tapins bien singuliers...
Le r'présentant d'la loi vint, d'un pas débonnaire.
Sitôt qu'il m'aperçut il s'écria : " Tonnerre !
On est en plein hiver et si vous vous geliez ! "
Et de peur que j'n'attrape une fluxion d'poitrine,
Le bougre, il me couvrit avec sa pèlerine.
Ça n'fait rien, il y a des flics bien singuliers...
Et depuis ce jour-là, moi, le fier, le bravache,
Moi, dont le cri de guerr' fut toujours " Mort aux vaches ! "
Plus une seule fois je n'ai pu le brailler.
J'essaye bien encor, mais ma langue honteuse
Retombe lourdement dans ma bouche pâteuse.
Ça n'fait rien, nous vivons un temps bien singulier...
Le tavernier du coin vient d'me la bailler belle.
De son établiss'ment j'étais l'meilleur pilier.
Quand j'eus bu tous mes sous, il me mit à la porte
En disant : " Les poivrots, le diable les emporte ! "
Ça n'fait rien, il y a des bistrots bien singuliers...
Un certain va-nu-pieds qui passe et me trouve ivre
Mort, croyant tout de bon que j'ai cessé de vivre
(Vous auriez fait pareil), s'en prit à mes souliers.
Pauvre homme ! vu l'état piteux de mes godasses,
Je dout' qu'il trouve avec son chemin de Damas-se.
Ça n'fait rien, il y a des passants bien singuliers...
Un étudiant miteux s'en prit à ma liquette
Qui, à la faveur d'la nuit lui avait paru coquette,
Mais en plein jour ses yeux ont dû se dessiller.
Je l'plains de tout mon cœur, pauvre enfant, s'il l'a mise,
Vu que, d'un homme heureux, c'était loin d'êtr' la ch'mise.
Ça n'fait rien, y a des étudiants bien singuliers...
La femm' d'un ouvrier s'en prit à ma culotte.
" Pas ça, madam', pas ça, mille et un coups de bottes
Ont tant usé le fond que, si vous essayiez
D'la mettre à votr' mari, bientôt, je vous en fiche
Mon billet, il aurait du verglas sur les miches. "
Ça n'fait rien, il y a des ménages bien singuliers...
Et j'étais là, tout nu, sur le bord du trottoir-e
Exhibant, malgré moi, mes humbles génitoires.
Une petit' vertu rentrant de travailler,
Elle qui, chaque soir, en voyait un' douzaine,
Courut dire aux agents : " J'ai vu que'qu' chos' d'obscène ! "
Ça n'fait rien, il y a des tapins bien singuliers...
Le r'présentant d'la loi vint, d'un pas débonnaire.
Sitôt qu'il m'aperçut il s'écria : " Tonnerre !
On est en plein hiver et si vous vous geliez ! "
Et de peur que j'n'attrape une fluxion d'poitrine,
Le bougre, il me couvrit avec sa pèlerine.
Ça n'fait rien, il y a des flics bien singuliers...
Et depuis ce jour-là, moi, le fier, le bravache,
Moi, dont le cri de guerr' fut toujours " Mort aux vaches ! "
Plus une seule fois je n'ai pu le brailler.
J'essaye bien encor, mais ma langue honteuse
Retombe lourdement dans ma bouche pâteuse.
Ça n'fait rien, nous vivons un temps bien singulier...
Obywatelu, zrób sobie dobrze sam.
Dzieki za bitewki
i za superancki turniej
4 karabiny za nocleg w jego chacie zła
jego siostrze za podwozenie gdzie trzeba
Tomashowi za to ze kierownik AoSu mnie opierdzielił za niego
Pączusiowi, Pawlakowi, Cosmo, oraz Robakowi za wspolny melanz i podroż
i wszystkim, ktorych nie wymieniłem a powienienem
1) bitewka Roman Lord of D.
ciekawa licytacja (choc nie planowalem licytowac.) bitwa na ogoł z dziwnymi zwrotami akcji i zdawaniem wardow na 6 <lol> obleaniem LD jak leci - zmeczony jesszcze po bibie u 4 Karabiny, zrobiłem 16:6 (2pkt dzieki scenariuszowi), czyszczac prawie stół - szczun dla przeciwnika - zero stresu - taki bitewki sa miodne
2) Dębek i jego breta, swietnie mi sie z nium grało obudziłem sie chyba, bo wszedłem na poziom myslenia i bitwa opiewała w szachy.
Kazdy cos nowego wymyslał podczas bitwy i gdyby nie kilka zbiegow okolicznosci byłoby 10-10a było niestety 6:14 dla niego
szacun za bitwe bez stresów
3) Jałoński? i total beztroskie granie, wspiołem sie na wyżyny ik sam siebie zakakiwałem w turze przecienika - jak mozna jechac bretka tak mało do krasnali z plutonem.
Nie rozumiawszy moich zachowan i oblewaniu wielu LD ugrałem marne 4:16
4) Mike i o@g tutaj znow wspiąłłem sie na wyżyny intelektualne i Linux po bitweie wytykał m,i szereg błedów, do ktorych sie przyznaje a przecienik nie wykożystywał, ze zrezygnowaniaa patrzac jak słabe ma rzuty. Ledwie, ledwie dowiozłem wynik 20:0 Szacunek sie jednakl należy - rzuty miałes fatalne ale przyjemnosc z gry była, bo spiec zadnych nie było
5)Manfred, (na nazwisko mam Tartas, ale wszyscy mnie zwa Zafael, albo zaf) grało sie swietnie z Toba, wiec musimy to kiedys powtóerzyc, nie widziałem tak wyluzoiwanego kolesia podczas bitwy - wielki pro
11:9 dla mnie choc sadziełem ze jest odwrotny wynik
6) Maciek Paraszczak - swietny zawodnik, jego ogry złoznone były swietnie i za to szacunek sie należy, Nabrałem respeektu dla ogrów prowadzonych wrpawna reka. Przydałoby sie mniej cisnien z obu stron, bo gralismy o pietruszke, ale nie poozwole sie wałowac 15:5 dla mnie
mysle ze bilans dosc dobry, ale zdecydowanie nie rewelacyjny. 25 miejsce
btw - test wiedzy był okrutny
3pkt za 16 - tak słabego bilansu dawno nie miałem
i za superancki turniej
4 karabiny za nocleg w jego chacie zła
jego siostrze za podwozenie gdzie trzeba
Tomashowi za to ze kierownik AoSu mnie opierdzielił za niego
Pączusiowi, Pawlakowi, Cosmo, oraz Robakowi za wspolny melanz i podroż
i wszystkim, ktorych nie wymieniłem a powienienem
1) bitewka Roman Lord of D.
ciekawa licytacja (choc nie planowalem licytowac.) bitwa na ogoł z dziwnymi zwrotami akcji i zdawaniem wardow na 6 <lol> obleaniem LD jak leci - zmeczony jesszcze po bibie u 4 Karabiny, zrobiłem 16:6 (2pkt dzieki scenariuszowi), czyszczac prawie stół - szczun dla przeciwnika - zero stresu - taki bitewki sa miodne
2) Dębek i jego breta, swietnie mi sie z nium grało obudziłem sie chyba, bo wszedłem na poziom myslenia i bitwa opiewała w szachy.
Kazdy cos nowego wymyslał podczas bitwy i gdyby nie kilka zbiegow okolicznosci byłoby 10-10a było niestety 6:14 dla niego
szacun za bitwe bez stresów
3) Jałoński? i total beztroskie granie, wspiołem sie na wyżyny ik sam siebie zakakiwałem w turze przecienika - jak mozna jechac bretka tak mało do krasnali z plutonem.
Nie rozumiawszy moich zachowan i oblewaniu wielu LD ugrałem marne 4:16
4) Mike i o@g tutaj znow wspiąłłem sie na wyżyny intelektualne i Linux po bitweie wytykał m,i szereg błedów, do ktorych sie przyznaje a przecienik nie wykożystywał, ze zrezygnowaniaa patrzac jak słabe ma rzuty. Ledwie, ledwie dowiozłem wynik 20:0 Szacunek sie jednakl należy - rzuty miałes fatalne ale przyjemnosc z gry była, bo spiec zadnych nie było
5)Manfred, (na nazwisko mam Tartas, ale wszyscy mnie zwa Zafael, albo zaf) grało sie swietnie z Toba, wiec musimy to kiedys powtóerzyc, nie widziałem tak wyluzoiwanego kolesia podczas bitwy - wielki pro
11:9 dla mnie choc sadziełem ze jest odwrotny wynik
6) Maciek Paraszczak - swietny zawodnik, jego ogry złoznone były swietnie i za to szacunek sie należy, Nabrałem respeektu dla ogrów prowadzonych wrpawna reka. Przydałoby sie mniej cisnien z obu stron, bo gralismy o pietruszke, ale nie poozwole sie wałowac 15:5 dla mnie
mysle ze bilans dosc dobry, ale zdecydowanie nie rewelacyjny. 25 miejsce
btw - test wiedzy był okrutny
3pkt za 16 - tak słabego bilansu dawno nie miałem
Napisałbym jakiś raport ale kartę z nazwiskami przeciwników zgubiłem i nie chcę robić lipy z tym, że nie pamiętam jak kto się nazywał co jest u mnie standardem.
W każdym bądź razie turniej pierwsza klasa, grało się bardzo przyjemnie. Ugrałem 69 punktów ogrami potwierdzając swoje podejrzenia, że żeby tą armią wygrać trzeba być cały czas czujnym bo ona sama z siebie jest nie najlepsza, a jak jeszcze dołoży się do tego błędy takie jak moje w bitwie ze Scimitarem to wogóle lipa straszna i 0:20 z tego wychodzi. Na szczęście później już było lepiej, w sumie gdyby momentami Bruiser ewidentnie nie odmawiał mi posłuszeństwa odbijając się od fastów, rydawnów i zdał więcej niż jeden test liderki przez cały turniej (autentycznie z testów liderki, które tyczyły się tylko Bruisera zdałem tylko jeden i to dopiero za drugim razem bo za pierwszym się czołgu przestraszył i nie zaszarżował) byłoby pewnie trochę lepiej, ale też narzekać nie mogę za bardzo, bo poza Bruiserem to reszta armii się całkiem nieźle spisywała, a Butcherzy to wogóle wyrywali jajca i nie brali jeńców. Na pewno ogrami się jeszcze na jakimś masterze na <2k pojawię bo gra się nimi naprawdę fajnie, a z tych 69/120 punktów też jestem zadowolony jak na pierwszy master tą armią, którą prowadzi się zdecydowani inaczej niż O&G. Będę musiał tylko gnoblary domalować bo straciłem trochę punktów przy ocenie z malowania przez to, że musiałem gobliny na kompletnie innych podstawkach wystawić.
Co do samego turnieju i organizacji to jedyne do czego mogę się przyczepić to te bzdurne punkty za ładne rozpiski i historie armii, których zupełnie nie kumam no i lekko zbyt wygięty jak na mój gust test wiedzy. Miałem co prawda z niego 7 punktów co chyba było powyżej przeciętnej, ale mimo wszystko uważam, że zdziebko przegięliście z poziomem. Co do reszty to full wypasik i ogólnie byle tak dalej (no moglibyście jeszcze załatwić sobie więcej tragarzy stołów, ale po Mackach Wojny wiem jaki to problem bo samemu musiałem niektórych z samochodów wyciągać, żeby zostali pomóc)
W każdym bądź razie turniej pierwsza klasa, grało się bardzo przyjemnie. Ugrałem 69 punktów ogrami potwierdzając swoje podejrzenia, że żeby tą armią wygrać trzeba być cały czas czujnym bo ona sama z siebie jest nie najlepsza, a jak jeszcze dołoży się do tego błędy takie jak moje w bitwie ze Scimitarem to wogóle lipa straszna i 0:20 z tego wychodzi. Na szczęście później już było lepiej, w sumie gdyby momentami Bruiser ewidentnie nie odmawiał mi posłuszeństwa odbijając się od fastów, rydawnów i zdał więcej niż jeden test liderki przez cały turniej (autentycznie z testów liderki, które tyczyły się tylko Bruisera zdałem tylko jeden i to dopiero za drugim razem bo za pierwszym się czołgu przestraszył i nie zaszarżował) byłoby pewnie trochę lepiej, ale też narzekać nie mogę za bardzo, bo poza Bruiserem to reszta armii się całkiem nieźle spisywała, a Butcherzy to wogóle wyrywali jajca i nie brali jeńców. Na pewno ogrami się jeszcze na jakimś masterze na <2k pojawię bo gra się nimi naprawdę fajnie, a z tych 69/120 punktów też jestem zadowolony jak na pierwszy master tą armią, którą prowadzi się zdecydowani inaczej niż O&G. Będę musiał tylko gnoblary domalować bo straciłem trochę punktów przy ocenie z malowania przez to, że musiałem gobliny na kompletnie innych podstawkach wystawić.
Co do samego turnieju i organizacji to jedyne do czego mogę się przyczepić to te bzdurne punkty za ładne rozpiski i historie armii, których zupełnie nie kumam no i lekko zbyt wygięty jak na mój gust test wiedzy. Miałem co prawda z niego 7 punktów co chyba było powyżej przeciętnej, ale mimo wszystko uważam, że zdziebko przegięliście z poziomem. Co do reszty to full wypasik i ogólnie byle tak dalej (no moglibyście jeszcze załatwić sobie więcej tragarzy stołów, ale po Mackach Wojny wiem jaki to problem bo samemu musiałem niektórych z samochodów wyciągać, żeby zostali pomóc)
A licky boom boom down!!!
Maska św. Mikołaja jest moja. Ma wielki czerwony kaptur na górze na kapturze taki biały pomponik, taką dziwną maske i brode przy tym. Obsługant kranoludzki też należy do mnie. Plecak tez by sie przydał xD. Troche sie spieszyłem i zostawiłem troche rzeczy... Pewnie przyjade do ciebie Supeł i odbiore...
siki carstein'a
RaptorJesus jest fajny, ale trochę za duży.
Mi się bardzo podobało, przyjechałem mimo choroby, teraz mi się niestety tylko pogorszyło :/
Wyniki moje:
Marcin Jakubowski (Lizaki) 20-0
Mariusz Kiliszek (WE) 10-10
Paweł Koszowski (Lizaki) 17-3
Adam Lewański (Bretka) 18-2
Krzysiek Fischer (Bretka) 13-7
Stasiu Scheiner (Lizaki) 10-10
Szkoda ze grałem w sumie tylko z Lizakami, bo z pozostałymi armiami to defacto gry nie było
Specjalne pozdro dla mojego stałego masterowego przeciwnika Crusa, z którym się mielismy wymienic miejscami z bydzi, jednak za mało natrzaskałem przed ostatnią bitwą i z dalszych stołów mnie wyprzedziły 2 osoby.
Bardzo też pozytywnie zaskoczył mnie Xet, wszyscy się pytali kto to gra ciągle tak wysoko . Szkoda ze Karlee wskoczył przed nas, znowu mielibysmy 2 osoby z pomorza na podium
Wyniki moje:
Marcin Jakubowski (Lizaki) 20-0
Mariusz Kiliszek (WE) 10-10
Paweł Koszowski (Lizaki) 17-3
Adam Lewański (Bretka) 18-2
Krzysiek Fischer (Bretka) 13-7
Stasiu Scheiner (Lizaki) 10-10
Szkoda ze grałem w sumie tylko z Lizakami, bo z pozostałymi armiami to defacto gry nie było
Specjalne pozdro dla mojego stałego masterowego przeciwnika Crusa, z którym się mielismy wymienic miejscami z bydzi, jednak za mało natrzaskałem przed ostatnią bitwą i z dalszych stołów mnie wyprzedziły 2 osoby.
Bardzo też pozytywnie zaskoczył mnie Xet, wszyscy się pytali kto to gra ciągle tak wysoko . Szkoda ze Karlee wskoczył przed nas, znowu mielibysmy 2 osoby z pomorza na podium