moja radosna twórczość
Moderatorzy: Heretic, Grolshek, Albo_Albo
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
moja radosna twórczość
Moja radosna twórczość i jej początek. W koncu tekstu się urywa bo tyle na razie napisałem. Chciałem zasięgnąć opinii o tej mojej próbce.
1.
Niebo nad księstwem Anderu zasnuwał gęsty kobierzec chmur od wielu dni a chłodny wiatr coraz częściej pojawiał na szlakach zwiastując rychłe nadejście zimy. Nie było inaczej i tym razem gdyż już na początku listopada z nieba zaczął sypać biały puch przykrywając białym kobiercem pola wieśniaków, szlaki kupieckie oraz wprawiając lokalną dzieciarnię w radosny nastrój z powodu nowych możliwości zabaw. Rzecz jasna życie także jakby zastygło, jak zawsze, gdy zaczyna się zima gdy ruch kupiecki zmalał a szlachetnie jak i nisko urodzeni poczęli spędzać ten czas na zabawach i rozrywkach w wyczekiwaniu wiosennego przebudzenia i roztopów, wszakże nic innego nie mieli do roboty a sąsiadujące z księstwem samozwańcze państwo Hagel od jakiegoś czasu zaprzestało łupieżczych napadów. Spokój stanowił wytchnienie ale i niepokojącą nowość w stosunkach między dwoma państwami jako że ciągle w przeszłości dochodziło do incydentów granicznych czy wyczynów band rzezimieszków opłacanych przez kłopotliwych sąsiadów Anderu, w pocie czoła odpieranych przez książece siły zbrojne, jednak bez widocznych rezultatów. Na miejsce starych bandziorów przychodzili nowi i nic na to nie można było poradzić. A sam Hagel był zbyt silny jak na możliwości księstwa. Ludność zdążyła przywyknąć do zaistniałej sytuacji co oczywiście nie znaczy ze nie cieszyła się z okresu spokoju i miała nadzieje ze to się utrzyma już na stałe. Niektórzy jednak mieszkańcy, zwłaszcza ci co mieszkali przy granicach
powątpiewali w nagłą odmianę sąsiada i wieszczyli rychły nawrót wiecznej szarpaniny między dwoma krajami.
Ander jak i Hagel stanowiły kiedyś prowincje jednego lecz to rozpadło się na szereg niezależnych księstw jako skutek bratobójczych waśni między krewnymi z dawnej królewskiej rodziny. Hagel stanowił tu szczególny przypadek jako że uniezależnił się jeszcze przed całkowitym rozpadem królestwa a rządził nim zbuntowany hrabia de Hagel, bogaty i wpływowy magnat lecz nie pochodzący z rządzącego rodu. Korzystając z osłabienia państwa po śmierci króla zwyczajnie ogłosił niezależność a żaden z książąt nie zdołał mu zagrozić, ci zresztą zajęci byli walką o schedę po ojcu i tak de Hagel a potem jego potomkowie rządzili
Dawną prowincją królewską , która stała się odtąd gniazdem najemników i bandytów.
Esmer wstrzymał konia i spojrzał wznoszący się przed nim zamek i miasto Rheinvonmark do którego zmierzał. Pogarszająca się pogoda i padający gęsto śnieg dał już mu i jego wierzchowcowi we znaki i miał serdecznie dość szlaku. Na szczęście był już u kresu drogi
I ta myśl napełniła go nową energią by w końcu odpocząć w ciepłym pomieszczeniu najlepiej z kuflem krzepkiego trunku w dłoni. Był przywykłym do trudów mężczyzną słusznego wzrostu o wyglądzie wojownika. W siodle trzymał się prosto i z wprawą, a przewieszona pochwa z półtorarocznym mieczem przez plecy od razu mówiła coś o jego zajęciu – wojownik co wystarczyło zazwyczaj by trzymać opryszków z dala od jego osoby z daleka. Młoda ogorzała wiatrem twarz prawie chłopięca nie zwiastowała jednak doświadczenia a wesołe iskry w jego oczach jeszcze pogłębiały to wrażenie – ot pomyślałbyś młodzik. Ale i to było prawie prawdą w końcu miał 20 lat dopiero. Spiął konia i ruszył w dalszą drogę nie bacząc na wzmagającą się zadymkę śnieżną. Jak tak dalej pójdzie – myślał- to szlak stanie się nieprzejezdny, chyba miałem szczęście ze zdążyłem zanim całkowicie wszystko zasypie.
Nie zaczepiony przejechał bramę i skierował wierzchowca w kierunku znanej sobie gospody „Pod wytrawnym winem”, tam oddawszy konia i swoje rzeczy pod opiekę stajennego śmiało wszedł do środka. Gospoda była przestronna, czysta i dobrze utrzymana jak i niewiele się chyba tu zmieniło-zauważył Esmer- jedynie może bardziej posiwiała bujna czupryna gospodarza ,który na widok nowego gościa uśmiechnął się szeroko rozpoznając wchodzącego natychmiast:
-Esmer! Cóż za niespodzianka! – zakrzyknął zmierzając ku gościowi.
-Witaj Wuju Archibaldzie. No w końcu dotarłem do was choć droga wydawała się bez końca…
-O, wierzę szlaki o tej porze roku nie są najprzyjemniejsze do wędrówek- skinął głową karczmarz. No ale siadaj zaraz każe podać wieczerzę bo pewnie jesteś głodny i spragniony
po drodze, przygotuję też pokój dla ciebie bo się u mnie zatrzymasz, nie?
Młodzieniec potwierdził i udał się do stolika gdy Archibald zaczął popędzać kuchcików do roboty. Po krótkiej chwili Archibald wrócił z dwoma kuflami Anderskiego piwa.
Esmer z prawdziwą przyjemnością upił solidny łyk.
-Zatem co cię sprowadza do Rheinvonmarku?
-Poszukiwanie zajęcia, jak zwykle.- rzekł odstawiając kufel.- Ciekawe wieści się rozchodzą.
-Masz na myśli tą tajemniczą wyprawę? Jak na mój gust to jak kupowanie kota w worku, bardzo niewiele wiadomo po za tym ze Książe szuka ludzi odpowiednich ja bym się w to nie szedł na twoim miejscu.- stwierdził Archibald.
A ja tak- z uśmiechem odparował Esmer- Wiesz, ta tajemniczość to jest to co przyciąga, gdzie twója żądza przygody?
-Siedzi w tej kar
1.
Niebo nad księstwem Anderu zasnuwał gęsty kobierzec chmur od wielu dni a chłodny wiatr coraz częściej pojawiał na szlakach zwiastując rychłe nadejście zimy. Nie było inaczej i tym razem gdyż już na początku listopada z nieba zaczął sypać biały puch przykrywając białym kobiercem pola wieśniaków, szlaki kupieckie oraz wprawiając lokalną dzieciarnię w radosny nastrój z powodu nowych możliwości zabaw. Rzecz jasna życie także jakby zastygło, jak zawsze, gdy zaczyna się zima gdy ruch kupiecki zmalał a szlachetnie jak i nisko urodzeni poczęli spędzać ten czas na zabawach i rozrywkach w wyczekiwaniu wiosennego przebudzenia i roztopów, wszakże nic innego nie mieli do roboty a sąsiadujące z księstwem samozwańcze państwo Hagel od jakiegoś czasu zaprzestało łupieżczych napadów. Spokój stanowił wytchnienie ale i niepokojącą nowość w stosunkach między dwoma państwami jako że ciągle w przeszłości dochodziło do incydentów granicznych czy wyczynów band rzezimieszków opłacanych przez kłopotliwych sąsiadów Anderu, w pocie czoła odpieranych przez książece siły zbrojne, jednak bez widocznych rezultatów. Na miejsce starych bandziorów przychodzili nowi i nic na to nie można było poradzić. A sam Hagel był zbyt silny jak na możliwości księstwa. Ludność zdążyła przywyknąć do zaistniałej sytuacji co oczywiście nie znaczy ze nie cieszyła się z okresu spokoju i miała nadzieje ze to się utrzyma już na stałe. Niektórzy jednak mieszkańcy, zwłaszcza ci co mieszkali przy granicach
powątpiewali w nagłą odmianę sąsiada i wieszczyli rychły nawrót wiecznej szarpaniny między dwoma krajami.
Ander jak i Hagel stanowiły kiedyś prowincje jednego lecz to rozpadło się na szereg niezależnych księstw jako skutek bratobójczych waśni między krewnymi z dawnej królewskiej rodziny. Hagel stanowił tu szczególny przypadek jako że uniezależnił się jeszcze przed całkowitym rozpadem królestwa a rządził nim zbuntowany hrabia de Hagel, bogaty i wpływowy magnat lecz nie pochodzący z rządzącego rodu. Korzystając z osłabienia państwa po śmierci króla zwyczajnie ogłosił niezależność a żaden z książąt nie zdołał mu zagrozić, ci zresztą zajęci byli walką o schedę po ojcu i tak de Hagel a potem jego potomkowie rządzili
Dawną prowincją królewską , która stała się odtąd gniazdem najemników i bandytów.
Esmer wstrzymał konia i spojrzał wznoszący się przed nim zamek i miasto Rheinvonmark do którego zmierzał. Pogarszająca się pogoda i padający gęsto śnieg dał już mu i jego wierzchowcowi we znaki i miał serdecznie dość szlaku. Na szczęście był już u kresu drogi
I ta myśl napełniła go nową energią by w końcu odpocząć w ciepłym pomieszczeniu najlepiej z kuflem krzepkiego trunku w dłoni. Był przywykłym do trudów mężczyzną słusznego wzrostu o wyglądzie wojownika. W siodle trzymał się prosto i z wprawą, a przewieszona pochwa z półtorarocznym mieczem przez plecy od razu mówiła coś o jego zajęciu – wojownik co wystarczyło zazwyczaj by trzymać opryszków z dala od jego osoby z daleka. Młoda ogorzała wiatrem twarz prawie chłopięca nie zwiastowała jednak doświadczenia a wesołe iskry w jego oczach jeszcze pogłębiały to wrażenie – ot pomyślałbyś młodzik. Ale i to było prawie prawdą w końcu miał 20 lat dopiero. Spiął konia i ruszył w dalszą drogę nie bacząc na wzmagającą się zadymkę śnieżną. Jak tak dalej pójdzie – myślał- to szlak stanie się nieprzejezdny, chyba miałem szczęście ze zdążyłem zanim całkowicie wszystko zasypie.
Nie zaczepiony przejechał bramę i skierował wierzchowca w kierunku znanej sobie gospody „Pod wytrawnym winem”, tam oddawszy konia i swoje rzeczy pod opiekę stajennego śmiało wszedł do środka. Gospoda była przestronna, czysta i dobrze utrzymana jak i niewiele się chyba tu zmieniło-zauważył Esmer- jedynie może bardziej posiwiała bujna czupryna gospodarza ,który na widok nowego gościa uśmiechnął się szeroko rozpoznając wchodzącego natychmiast:
-Esmer! Cóż za niespodzianka! – zakrzyknął zmierzając ku gościowi.
-Witaj Wuju Archibaldzie. No w końcu dotarłem do was choć droga wydawała się bez końca…
-O, wierzę szlaki o tej porze roku nie są najprzyjemniejsze do wędrówek- skinął głową karczmarz. No ale siadaj zaraz każe podać wieczerzę bo pewnie jesteś głodny i spragniony
po drodze, przygotuję też pokój dla ciebie bo się u mnie zatrzymasz, nie?
Młodzieniec potwierdził i udał się do stolika gdy Archibald zaczął popędzać kuchcików do roboty. Po krótkiej chwili Archibald wrócił z dwoma kuflami Anderskiego piwa.
Esmer z prawdziwą przyjemnością upił solidny łyk.
-Zatem co cię sprowadza do Rheinvonmarku?
-Poszukiwanie zajęcia, jak zwykle.- rzekł odstawiając kufel.- Ciekawe wieści się rozchodzą.
-Masz na myśli tą tajemniczą wyprawę? Jak na mój gust to jak kupowanie kota w worku, bardzo niewiele wiadomo po za tym ze Książe szuka ludzi odpowiednich ja bym się w to nie szedł na twoim miejscu.- stwierdził Archibald.
A ja tak- z uśmiechem odparował Esmer- Wiesz, ta tajemniczość to jest to co przyciąga, gdzie twója żądza przygody?
-Siedzi w tej kar
Ostatnio zmieniony 8 lut 2007, o 01:30 przez Murmandamus, łącznie zmieniany 2 razy.
- Brat Tomasz
- "Nie jestem powergamerem"
- Posty: 161
interpunkcja 1
stylistyka 2+
pisz dalej .....
stylistyka 2+
pisz dalej .....
- Jedy Knight
- Forma Skrótowa
- Posty: 3439
Byś się nie wygłupiał - jak piszesz duży tekst to sprawdzaj pisownię.Murmandamus pisze:...gdzie twója rządza przygody?
-Siedzi w tej kar
Rzałosne.
Obywatelu, zrób sobie dobrze sam.
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Byś się nie wygłupiał - jak piszesz duży tekst to sprawdzaj pisownię.
Rzałosne
no nie?
a pomijając te ględzenie interpunkcyjne? Nigdy ono nie było moją mocną stroną
- Jedy Knight
- Forma Skrótowa
- Posty: 3439
Nie rozumiesz.Murmandamus pisze: a pomijając te ględzenie interpunkcyjne? Nigdy ono nie było moją mocną stroną
Nie czytam rzeczy napisanych z brakiem szacunku dla czytelnika.
Tylko zerknąłem na pierwsze i ostatnie zdanie.
Wystarczyło.
Jeżeli ktoś ma wadę wymowy i sepleni - nie ma problemu, dopóki nie zacznie publicznie recytować i pytać się o wrażenia.
Obywatelu, zrób sobie dobrze sam.
Murmandamus pisze:Byś się nie wygłupiał - jak piszesz duży tekst to sprawdzaj pisownię.
Rzałosne
no nie?
a pomijając te ględzenie interpunkcyjne? Nigdy ono nie było moją mocną stroną
Czy ty myslisz , ze JJ nie wie jak sie pisze slowo "zalosnie" ??? Przeciez to taka zlosliwosc byla... Ja to przynajmniej tak zrozumialem - JJ czy ty moze jednak nie wiesz jak to sie slowo pisze ??
Odnosnie samego tekstu hmmm zgodze sie z poprzednikami... Nie zniechecaj sie i walcz dalej
Od napisania ironicznej odpowiedzi lepsza jest już tylko reakcja adwersarza, zdradzająca ironii niewyłapanie
Admin-cieć: póki forum działa, jestem niewidoczny
A tak serio: rzadko bywam na forum, rzadko sprawdzam PMki. W sprawach ogólnoforumowych lepiej kontaktować się z innymi administratorami. Najlepszy kontakt ze mną to mail: tomekrs@o2.pl
A tak serio: rzadko bywam na forum, rzadko sprawdzam PMki. W sprawach ogólnoforumowych lepiej kontaktować się z innymi administratorami. Najlepszy kontakt ze mną to mail: tomekrs@o2.pl
- Christos
- Kretozord
- Posty: 1590
- Lokalizacja: FKCC, sekcja Gdańsk Południe, oddział Zakoniczyn (na emeryturze)
Tak czy siak, jak już zamieszcza się tekst do publicznej oceny to wypadało by go zredagować, a nie wystawiać go na pośmiewisko.
Myślę, że z 200 przecinków mógłbym postawić przy poprawianiu tego tekstu. Nie uznajesz przecinków z zasady czy z lenistwa?
Rozumiem, że pisząc post "na szybkiego" można olewać pewne zasady, ale nie gdy chcesz robić coś na poważnie.
Poza tym całkiem ok. Pisz. Może Ci się nie znudzi
Myślę, że z 200 przecinków mógłbym postawić przy poprawianiu tego tekstu. Nie uznajesz przecinków z zasady czy z lenistwa?
Rozumiem, że pisząc post "na szybkiego" można olewać pewne zasady, ale nie gdy chcesz robić coś na poważnie.
Poza tym całkiem ok. Pisz. Może Ci się nie znudzi
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Zamiesciłem próbke ale widocznie na sami polonisci o specjalizacji interpunkcyjnej się tu wypowiadają. Korekta następuje później zazwyczaj po napisaniu tekstu. A powtarzam jest to próbka.
- Christos
- Kretozord
- Posty: 1590
- Lokalizacja: FKCC, sekcja Gdańsk Południe, oddział Zakoniczyn (na emeryturze)
Tylko że obrażasz nas wystawiając cos tak niedopracowanego. Ok, może to być "próbka", dzieło niedokończone, ale nie znaczy to, że ma to byc taki śmietnik.
Oczekujesz oceny to ją masz. Oceniamy to co widzimy.
I jeszcze smiesz nas obrażać, gdy komentarze Ci sie nie podobają.
Oczekujesz oceny to ją masz. Oceniamy to co widzimy.
I jeszcze smiesz nas obrażać, gdy komentarze Ci sie nie podobają.
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Znaczy obraziłem cię tym specjalistą polonistycznym od interpunkcji? łoł
A co w koncu tylko krytyka na temat interpunkcji tu była. Nic o tym naprzykład o pomyślę, czy początek mógł wzbudzić ciekawość czy nie.
A ograniczyłeś się do interpunkcji samej. Krytyka tak ale nie jednopłaszczyznowa.
Dobra kajam sięzatem publicznie i posypuje głowę popiołem ze użyłem takiego określenia. Co więcej przyznam ze jestem grafomanem co nie nadaje się do pisania czegokolwiek jak będzie trzeba ale swoje zrobię przedtem. Jako miłośnik fantasy sam chcę coś pisać w końcu ale nie znaczy to że musi od razu ta radosna twórczość być na prawdziwym poziomie.
A co w koncu tylko krytyka na temat interpunkcji tu była. Nic o tym naprzykład o pomyślę, czy początek mógł wzbudzić ciekawość czy nie.
A ograniczyłeś się do interpunkcji samej. Krytyka tak ale nie jednopłaszczyznowa.
Dobra kajam sięzatem publicznie i posypuje głowę popiołem ze użyłem takiego określenia. Co więcej przyznam ze jestem grafomanem co nie nadaje się do pisania czegokolwiek jak będzie trzeba ale swoje zrobię przedtem. Jako miłośnik fantasy sam chcę coś pisać w końcu ale nie znaczy to że musi od razu ta radosna twórczość być na prawdziwym poziomie.
- Christos
- Kretozord
- Posty: 1590
- Lokalizacja: FKCC, sekcja Gdańsk Południe, oddział Zakoniczyn (na emeryturze)
Wiesz same słowa to mnie nie obraziły, bo zbyt twórcze nie były, ale liczy sie intencja, a twoja ironiczna odpowiedz miała na celu obrazić.
Nikt nie oczekuje od Ciebie, twórczości od razu na poziomie mistrzowskim, ale interpunkcja to znowu nie kwestia "górnej półki", tylko raczej podstawa.
Jesli chodzi o treść to co tu oceniać? Mało tego. Napisz coś wiecej to może mnie zainteresuje. Póki co to nie widze tu nic twórczego, wręcz przeciwnie. Szablon jaki spotyka sie w co trzeciej książce.
Ale jak wspomniałem na razie niewiele tego więc cięzko coś powiedziec.
A i jeszcze jedno:
"ja bym się w to nie szedł na twoim miejscu" - co to za zdanie?
Nikt nie oczekuje od Ciebie, twórczości od razu na poziomie mistrzowskim, ale interpunkcja to znowu nie kwestia "górnej półki", tylko raczej podstawa.
Jesli chodzi o treść to co tu oceniać? Mało tego. Napisz coś wiecej to może mnie zainteresuje. Póki co to nie widze tu nic twórczego, wręcz przeciwnie. Szablon jaki spotyka sie w co trzeciej książce.
Ale jak wspomniałem na razie niewiele tego więc cięzko coś powiedziec.
A i jeszcze jedno:
"ja bym się w to nie szedł na twoim miejscu" - co to za zdanie?
- Jedy Knight
- Forma Skrótowa
- Posty: 3439
1.Murmandamus pisze: A co w koncu tylko krytyka na temat interpunkcji tu była. Nic o tym naprzykład o pomyślę, czy początek mógł wzbudzić ciekawość czy nie.
A ograniczyłeś się do interpunkcji samej. Krytyka tak ale nie jednopłaszczyznowa.
Niebo nad księstwem Anderu zasnuwał gęsty kobierzec chmur od wielu dni a chłodny wiatr coraz częściej pojawiał na szlakach zwiastując rychłe nadejście zimy. ...... twója rządza przygody?
-Siedzi w tej kar
Złozum rzesz wrerzcie, rze nikt cie słóchać nie bendzie, puki jak Demostenes, kamyków do ust włożywszy, nie nauczysz sie wymowy.
W tym bełkocie może i diamenty prozy się skrywają, ale nikt się po nie nie schyli.
Chcesz robić z siebie Kononowicza prozy battlowej, czy co?
Przecie my to piszemy nie po to by ci dołożyć, lecz byś zrozumiał, że korona z głowy Ci nie spadnie jeśli doprowadzisz tekst do względnej poprawności przed publikacją.
Obywatelu, zrób sobie dobrze sam.
Ano.Co więcej przyznam ze jestem grafomanem
Używasz zbyt dużej ilości słów do opisania prostych spraw. Nie służą one ani lepszemu oddaniu atmosfery, ani pogłębieniu opisu, a jedynie "wyrobieniu wierszówki".
Łączy się to czasem z dziwacznymi konstrukcjami stylistycznymi w rodzaju:
Słówko "także" do niczego się nie odwołuje, bo nic innego nie zastygło. co więcej, w dalszej części zdania piszesz, że ludzie oddali się zabawomi i rozrywkom, co niewiele ma wspólnego z "zastygnięciem", a więcej z ożywienim. W każdym razie przez natłok myśli ani nie byłeś w stanie stworzyć atmosfery ciszy i spokoju, ani radości i ozywienia.Rzecz jasna życie także jakby zastygło, jak zawsze, gdy zaczyna się zima gdy ruch kupiecki zmalał a szlachetnie jak i nisko urodzeni poczęli spędzać ten czas na zabawach i rozrywkach
Gdybyś napisał "jednego" z dużej litery jakoś by przeszło :)Ander jak i Hagel stanowiły kiedyś prowincje jednego lecz to rozpadło się na szereg niezależnych
Kropki służą do tego, by skończyć myśl. Wykorzystywanie przecinków do tego celu sprawia, że tekst staje się niezrozumiały.Korzystając z osłabienia państwa po śmierci króla zwyczajnie ogłosił niezależność a żaden z książąt nie zdołał mu zagrozić, ci zresztą zajęci byli walką o schedę po ojcu i tak de Hagel a potem jego potomkowie rządzili dawną prowincją królewską , która stała się odtąd gniazdem najemników i bandytów.
Szczerze mówiąz, dość dziwne wydaje mi się tu użycie słowa "zwiastować". Taka konstrukcja sugerowałaby najwyżej, że twarz tego kolesia nie zwiastuje uzyskania za niego odpowiedniej ilości PD. "Zwiastowanie" powinno raczej odnosić się do zdarzeń przyszłych, a nie do przeszłych.Młoda ogorzała wiatrem twarz prawie chłopięca nie zwiastowała jednak doświadczenia
Poza tym, historyjka banalna.
Ale standard GW trzymasz :D
Jak chciałbyś pisać lepiej, sugerowałbym zmniejszyć dysproporcję pomiędzy ilością słów, a ilością skrywanych za nimi myśli.
Warhammer Pro-Tip #2: If Purple Sun isn't winning the game for you, consider using it more.
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
No dobra o to mi mniej więcej chodziło.
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Ta a konstytucja to sama przyjemność po Teorii prawa w której ja teraz siedze bleh.