Arena of Death nr 7
- marcus_cheater
- Oszukista
- Posty: 838
- Lokalizacja: Karak Drazh
Dwa Mroczne Elfy obserwowały kolejny pojedynek, styl jakim walczył człowiek zrobił na Khelarionie duże wrażenie, szybkość była duża a precyzja niesamowita, oczywiście jak na człowieka. Krasnolud był jednak bardzo wytrzymały i nie zamierzał się łatwo poddać, Egzekutor zastanawiał się, co to za miecze którymi posługiwali się obydwaj.
- Obaj mają identyczną broń, ale ja jej nie znam – Khelarion zapytał się Kapitana Utriona-
- To katany, broń Nippujskich samurajów - Odparł Kapitan – Ci wojownicy są w stanie walczyć na równi z równym z twoimi Egzekutorami a nawet z Czarną strażą, najlepsi mistrzowie z pośród nich są w stanie dorównać naszym fechmistrzom, a ich katany to śmiercionośna broń. Nie wiem jak ten brodacz ją zdobył -
- Samurajowie z Nippuju mówisz, teraz mi się coś przypomina, Wysoki Egzekutor Ataris, wspominał kiedyś, że podczas wypadu do Nippuju jego Egzekutorzy zostali zdziesiątkowani przez samurajów, choć ostatecznie odnieśli zwycięstwo to straty były wysokie –
Walka się nagle skończyła, ku zaskoczeniu Mrocznych Elfów zwycięstwo odniósł Krasnolud Chaosu.
- No cóż technika techniką, ale żeby pokonać twardego krasnoluda potrzeba także brutalnej siły- skomentował wynik walki Khelarion.
- Obaj mają identyczną broń, ale ja jej nie znam – Khelarion zapytał się Kapitana Utriona-
- To katany, broń Nippujskich samurajów - Odparł Kapitan – Ci wojownicy są w stanie walczyć na równi z równym z twoimi Egzekutorami a nawet z Czarną strażą, najlepsi mistrzowie z pośród nich są w stanie dorównać naszym fechmistrzom, a ich katany to śmiercionośna broń. Nie wiem jak ten brodacz ją zdobył -
- Samurajowie z Nippuju mówisz, teraz mi się coś przypomina, Wysoki Egzekutor Ataris, wspominał kiedyś, że podczas wypadu do Nippuju jego Egzekutorzy zostali zdziesiątkowani przez samurajów, choć ostatecznie odnieśli zwycięstwo to straty były wysokie –
Walka się nagle skończyła, ku zaskoczeniu Mrocznych Elfów zwycięstwo odniósł Krasnolud Chaosu.
- No cóż technika techniką, ale żeby pokonać twardego krasnoluda potrzeba także brutalnej siły- skomentował wynik walki Khelarion.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
- Ha! Wampir! W zbroi i z tarczą? Dobrze, nawet bardzo dobrze, w końcu zmierzę się z kimś z jego rasy, zobaczymy co zwycięży, szybkość i ilość ciosów, czy toporne żelazo. Oby Ariel i Orion mieli mnie w swej opiecie... - Pomyślała Amelia po otrzymaniu zawiadomienia z kim będzie walczyć. Tak, na pewno nie będzie to prosty przeciwnik...
P.S. I znowu wygrałem haha... Chaośnik wygrał po raz kolejny.
Co do łuku, spoko looz to było tak dla klimatu.
P.S. I znowu wygrałem haha... Chaośnik wygrał po raz kolejny.
Co do łuku, spoko looz to było tak dla klimatu.
To Arena... Czyżbyś nie wiedział, że tu na śmierć i życie walczą najwięksi śmiałkowie Starego Świata i nie tylko. Walczy wielu lecz tylko jeden wyjdzie stąd jako zwycięzca.Raptaparat pisze:Tell me quickly, i'm not familiar with teh iternetz gamez.
Dobra kiedy następna walka, chcemy Krwiiii i chwałyyyy . Teraz chyba Aposbulgus Cuxnnilinus Yhtecorruptis vs Night Goblin Big Boss, Artein, twój goblin bedzie miał ciężko, ale może da rade .
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Jeszcze dzis . Cos zjem, odpocznę, kilka modeli zmaluję i wieczorkiem rozegram,.
Czyli pojedynek mojego Egza z Arabem Kokesza dopiero jutro, ech trzeba się uzbroić w cierpliwość .
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Na arenie miała się zaraz kolejna walka. Jedynym jak dotąd jednak na arenie był Irk, naćpany nocny goblin chichoczący do siebie po tym jak się opił wywaru z grzybów szalonego kapelusznika.
-Uhuhuhu hihihihh ahahaha- rechotał do siebie goblin podskakując mając co chwilę inne majaki.
Rozległ się gong do rozpoczęcia walki. Ale nadal nie było przeciwnika a drzwi areny były zamknięte.
Wtedy gospodarz areny, tajemniczy mag powstał i rozłożył ręcę wypowiedział zaklęcie w tajemniczym języku i dodał głośno na koniec. – PRZYBĄDŹ APOSBULGUSIE!.
Rozległ się huk i oślizgły demon pojawił się na arenie. Był z grubsza człekokształtny lecz jego skóra emanowała śluzem a z pazurów skapywała jakaś maź. Mag wskazał goblina i Aposbulgus już wiedział co miał zrobić.
Jego wyprawę przerwał jego nowy mistrz , który spętał go swą magią i odciął od pasma chaosu. Musiał mu służyć lecz obiecał że jeśli pokona wystarczająco dużo śmiertelników to go uwolni. Aspoboglus przyrzekł sobie gdy to się stanie sam z kolei da podarunek magowi od ojczulka Nurgla. Tym razem jednak musiał zabić przeciwnika co nie powinno być trudne biorąc pod uwagę że to goblin.
Irk natomiast w najlepsze rechotał do siebie a gdy skoncentrował wzrok na Aspoboglusie tak naprawdę widział miniaturowego czarnego orka, o połowę o niego mniejszego aż proszącego się by go kopnąć. IRk aż podskoczył z zadowolenia nad tą myślą i pospieszył wprowadzic ją w życię poprawiając ją swoją bronią. Oto miał okazję zostać wielkim szefem co stłukł orka… Niestety Aspoboglus mimo że ostrze goblina przecięło jego ciało był nieporuszony, z rozdętego brzucha wypełzły tylko larwy. Demon tymczasem sięgnął po IRKA i zadał mu cios odrzucając go do tyłu. Odurzony goblin z rechotem poleciał na arenę lecz odurzenie grzybkami kapelusznika pozbawiło go realnego kontaktu ze światem. Po prostu widział orka naśmiewającego się z niego i mniejszego do tego. Powstał i popędził na Demona. Miecz ponownie rozciął ciało ale i tym razem jedynym efektem były białe larwy wypadające z ciała. Zaraz zresztą te rany poczęły się zasklepiać. Sam tym razem nie trafił małego narwańca bo ten był za szybki. Irk z wywieszonym jeżorem krążył wokół Aspoboglusa ku irytacji tamtego bo kiedy kolejne rozcięcie znaczyło demona , po prostu rana się zasklepiała. W końcu szczęśliwym trafem miecz rozorał bardzo głęboko ciało demona i pierwszy raz stwór chaosu ryknął z bólu. Ten chwycił w objęcia goblina łapiąc go i przytulił do siebie. W czułych objęciach Aspoboglusa Irk znieruchomiał gdy na arenie rozległ się trzask łamanych kości. Gdy Irk wyzionął ducha i jego połamane ciało spadło na piasek Aspoboglus zniknął odwołany do miejsca przetrzymywania przez maga. Ciało natomiast stanęło w płomieniach przezornie podpalone magicznym ogniem. Wrzawa na arenie trwała.
-Uhuhuhu hihihihh ahahaha- rechotał do siebie goblin podskakując mając co chwilę inne majaki.
Rozległ się gong do rozpoczęcia walki. Ale nadal nie było przeciwnika a drzwi areny były zamknięte.
Wtedy gospodarz areny, tajemniczy mag powstał i rozłożył ręcę wypowiedział zaklęcie w tajemniczym języku i dodał głośno na koniec. – PRZYBĄDŹ APOSBULGUSIE!.
Rozległ się huk i oślizgły demon pojawił się na arenie. Był z grubsza człekokształtny lecz jego skóra emanowała śluzem a z pazurów skapywała jakaś maź. Mag wskazał goblina i Aposbulgus już wiedział co miał zrobić.
Jego wyprawę przerwał jego nowy mistrz , który spętał go swą magią i odciął od pasma chaosu. Musiał mu służyć lecz obiecał że jeśli pokona wystarczająco dużo śmiertelników to go uwolni. Aspoboglus przyrzekł sobie gdy to się stanie sam z kolei da podarunek magowi od ojczulka Nurgla. Tym razem jednak musiał zabić przeciwnika co nie powinno być trudne biorąc pod uwagę że to goblin.
Irk natomiast w najlepsze rechotał do siebie a gdy skoncentrował wzrok na Aspoboglusie tak naprawdę widział miniaturowego czarnego orka, o połowę o niego mniejszego aż proszącego się by go kopnąć. IRk aż podskoczył z zadowolenia nad tą myślą i pospieszył wprowadzic ją w życię poprawiając ją swoją bronią. Oto miał okazję zostać wielkim szefem co stłukł orka… Niestety Aspoboglus mimo że ostrze goblina przecięło jego ciało był nieporuszony, z rozdętego brzucha wypełzły tylko larwy. Demon tymczasem sięgnął po IRKA i zadał mu cios odrzucając go do tyłu. Odurzony goblin z rechotem poleciał na arenę lecz odurzenie grzybkami kapelusznika pozbawiło go realnego kontaktu ze światem. Po prostu widział orka naśmiewającego się z niego i mniejszego do tego. Powstał i popędził na Demona. Miecz ponownie rozciął ciało ale i tym razem jedynym efektem były białe larwy wypadające z ciała. Zaraz zresztą te rany poczęły się zasklepiać. Sam tym razem nie trafił małego narwańca bo ten był za szybki. Irk z wywieszonym jeżorem krążył wokół Aspoboglusa ku irytacji tamtego bo kiedy kolejne rozcięcie znaczyło demona , po prostu rana się zasklepiała. W końcu szczęśliwym trafem miecz rozorał bardzo głęboko ciało demona i pierwszy raz stwór chaosu ryknął z bólu. Ten chwycił w objęcia goblina łapiąc go i przytulił do siebie. W czułych objęciach Aspoboglusa Irk znieruchomiał gdy na arenie rozległ się trzask łamanych kości. Gdy Irk wyzionął ducha i jego połamane ciało spadło na piasek Aspoboglus zniknął odwołany do miejsca przetrzymywania przez maga. Ciało natomiast stanęło w płomieniach przezornie podpalone magicznym ogniem. Wrzawa na arenie trwała.
Przeklęte elfy nienawidze elfów sa szybkie prawie jak my.
Ta odmiana wojowników Athel Loren doskonale walczy szczególnie na dystans na szczęscie na Arenie nie wolno używać łuków czy kusz, Tak to mogłoby wiele zmienić, bez tego nie będzie już taka twarda.
A jej pobratymcom pokażemy, jak tylko dostanę się do Kemmlera.... [/i]
Ta odmiana wojowników Athel Loren doskonale walczy szczególnie na dystans na szczęscie na Arenie nie wolno używać łuków czy kusz, Tak to mogłoby wiele zmienić, bez tego nie będzie już taka twarda.
A jej pobratymcom pokażemy, jak tylko dostanę się do Kemmlera.... [/i]
cholera! murmek! dlaczego wszystkie bitwy przegrywają moi faworyci... i imperialny i Nodi nie żyją! co ty masz za rzuty.. a tak BTW fajnie zakonczył swój żywot mały poczciwy gobasek
zacne było polowanie, nadal mam wprawe w moich szczęliwych trzech palcach- pokazmy w koncu małemu wojownikowi z Lustrii jak pachnie imperialny proch, i jak smakuje biała stal
zacne było polowanie, nadal mam wprawe w moich szczęliwych trzech palcach- pokazmy w koncu małemu wojownikowi z Lustrii jak pachnie imperialny proch, i jak smakuje biała stal
- Demon - Powiedział Khelarion, widząc stwora który pojswił się na arenie - Ten przeklęty Czarodziej przywołał demona -
- I to nie byle jakiego - poprawił go Utrion - To oślizgły gnijący demon Nurgla -
Khelarion nie znał sie na chaotycznych bogach, wiedział tylko jedno kazdego ich sługę trzeba niszczyć, jeśli spotka ten pomiot zgnilizny na swojej drodzę to odeśle go w otchłań w imei Kheina
Kurde ten demon nie wygląda wesoło, bardzo prawdopodobne że to on wygra całą rzecz, wolał bym żeby mój Egzek nie walczył z tym zgniłkiem.
- I to nie byle jakiego - poprawił go Utrion - To oślizgły gnijący demon Nurgla -
Khelarion nie znał sie na chaotycznych bogach, wiedział tylko jedno kazdego ich sługę trzeba niszczyć, jeśli spotka ten pomiot zgnilizny na swojej drodzę to odeśle go w otchłań w imei Kheina
Kurde ten demon nie wygląda wesoło, bardzo prawdopodobne że to on wygra całą rzecz, wolał bym żeby mój Egzek nie walczył z tym zgniłkiem.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
A teraz trzymać kciuki za jedyną kobiete w tej rywalizacji
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Walki wprawiły publikę i tajemniczego maga w doskonały nastrój. Wszędzie szerzyły się spekulację i zakłady. Kto wygra , kto przegra, kto zwycięży ostatecznie. Tym razem szczególną uwagę zwrócił krasnolud z pomarańczowym czubem na głowie z dwoma toporami. Przybył niedawno, do nikogo prawie się nie odezwał, pił w samotności i to duże ilości trunków. Oto i on stał teraz na środku areny.
Z przeciwległej bramy wyszedł z orężem w dłoni w ciężkiej zbroi wojownik o niepokojącej bladej powierzchowności. Cedric uśmiechnął się ukazując dwa długie kły, lecz krasnoluda to nie poruszyło.
-Witaj śmiertelniku. Przyszedłem tej nocy po ciebie! Zakładam że jesteś dobrym wojownikiem i zewrzesz się ze mną w godnym pojedynku.
Krasnolud tylko splunął i wycharczał.
-Nie mam nic ci do powiedzenia pijawo!.
Cedrica aż zatrzęsło z obużenia. Jemu zwykły śmiertelnik tak bezczelnie odpowiadał? Przekona się co to znaczy zdenerwować ród W’sorana. Gdy zabrzmiał gong ruszył na krasnoluda. Zabójca zaprawiony w boju wiedział jak odpierac tego typu ataki. Po cichu miał nadzieję że jeśli pijawa okaże się za silna na niego to może odnajdzie godną śmierć. Pijawy zazwyczaj były dobrymi wojownikami a niektóre z nich nawet miały honor, ten sprawiał takie wrażenie właśnie.
Cedric zbliżał się błyskawicznie gotów zatopić swą broń w ciele krasnoluda. Gdy już był o kilka kroków od niego, Ulgni Thogrisson sam nastąpił i skrzyżowanymi toporami postawił się wampirowi. Broń szczęknęła o broń i nastąpiłą wymiana ciosów. Cedric atakował raz po raz , a krasnolud odpierał ataki samemu zadając ciosy odbijane przez wampirzy oręż. W końcu Krasnolud musiał się zacząć cofać pod naporem, nie wcześniej jednak nim nie zranił swoim toporem dumnego nieumarłego. Ten choc nie czuł bólu zaklął szpetnie bo zabójca go trafił. Z mieczem wysoko a sztyletem nisko wystrzelił naprzód i tym razem on zatopił sztylet w ciele krasnoluda. Coś jednak nie było do końca w porządku bo mimo że rana krwawiła podczas zadawania ciosu sztylet wchodził w jego ciało opornie. Bardzo opornie.
Krasnolud wyrwał Się do tyłu. Cedric nie pozwolił mu się oddalić i kolejnym ciosem sztyletu zranił niemal nagiego wojownika. Krasnoludka krew kapała na grunt. Ulgni wpadł tymczasem w swój szał bojowy i przeszedł do kontrataku a Cedric do obrony. Tu cięcie , tam skaleczenie na bladym ciele Cedrica się pojawiały. Co gorsza Cedric czuł że coś się złego z nim dzieje. Z jego ciała kłęby dymu się ulatniały, jakby się palił…A krasnolud nadal nacierał. W końcu oba topory zadały celny cios jednocześnie wbijając się w oba biodra wampira. Cedric zawył opętańczo i więcej niż dotąd dymu od niego buchnęło a jego ciało skruszało i prawie w kilka sekund rozsypało się prochem na arenie. Ulgni ciężko dyszał. Do tego nadal krwawił. Wokoło publika wiwatowała na jego cześć a sam mag również klaskał z entuzjazmem. Krasnolud jednak nie cieszył się ze zwycięstwa. Już był tak blisko… Zachwiał się i wsparł na swym toporze. Musi szybko zatamować upływ krwi zanim padnie z wyczerpania i wykrwawienia doznając śmierci lecz zupełnie nie honorowej.
Z przeciwległej bramy wyszedł z orężem w dłoni w ciężkiej zbroi wojownik o niepokojącej bladej powierzchowności. Cedric uśmiechnął się ukazując dwa długie kły, lecz krasnoluda to nie poruszyło.
-Witaj śmiertelniku. Przyszedłem tej nocy po ciebie! Zakładam że jesteś dobrym wojownikiem i zewrzesz się ze mną w godnym pojedynku.
Krasnolud tylko splunął i wycharczał.
-Nie mam nic ci do powiedzenia pijawo!.
Cedrica aż zatrzęsło z obużenia. Jemu zwykły śmiertelnik tak bezczelnie odpowiadał? Przekona się co to znaczy zdenerwować ród W’sorana. Gdy zabrzmiał gong ruszył na krasnoluda. Zabójca zaprawiony w boju wiedział jak odpierac tego typu ataki. Po cichu miał nadzieję że jeśli pijawa okaże się za silna na niego to może odnajdzie godną śmierć. Pijawy zazwyczaj były dobrymi wojownikami a niektóre z nich nawet miały honor, ten sprawiał takie wrażenie właśnie.
Cedric zbliżał się błyskawicznie gotów zatopić swą broń w ciele krasnoluda. Gdy już był o kilka kroków od niego, Ulgni Thogrisson sam nastąpił i skrzyżowanymi toporami postawił się wampirowi. Broń szczęknęła o broń i nastąpiłą wymiana ciosów. Cedric atakował raz po raz , a krasnolud odpierał ataki samemu zadając ciosy odbijane przez wampirzy oręż. W końcu Krasnolud musiał się zacząć cofać pod naporem, nie wcześniej jednak nim nie zranił swoim toporem dumnego nieumarłego. Ten choc nie czuł bólu zaklął szpetnie bo zabójca go trafił. Z mieczem wysoko a sztyletem nisko wystrzelił naprzód i tym razem on zatopił sztylet w ciele krasnoluda. Coś jednak nie było do końca w porządku bo mimo że rana krwawiła podczas zadawania ciosu sztylet wchodził w jego ciało opornie. Bardzo opornie.
Krasnolud wyrwał Się do tyłu. Cedric nie pozwolił mu się oddalić i kolejnym ciosem sztyletu zranił niemal nagiego wojownika. Krasnoludka krew kapała na grunt. Ulgni wpadł tymczasem w swój szał bojowy i przeszedł do kontrataku a Cedric do obrony. Tu cięcie , tam skaleczenie na bladym ciele Cedrica się pojawiały. Co gorsza Cedric czuł że coś się złego z nim dzieje. Z jego ciała kłęby dymu się ulatniały, jakby się palił…A krasnolud nadal nacierał. W końcu oba topory zadały celny cios jednocześnie wbijając się w oba biodra wampira. Cedric zawył opętańczo i więcej niż dotąd dymu od niego buchnęło a jego ciało skruszało i prawie w kilka sekund rozsypało się prochem na arenie. Ulgni ciężko dyszał. Do tego nadal krwawił. Wokoło publika wiwatowała na jego cześć a sam mag również klaskał z entuzjazmem. Krasnolud jednak nie cieszył się ze zwycięstwa. Już był tak blisko… Zachwiał się i wsparł na swym toporze. Musi szybko zatamować upływ krwi zanim padnie z wyczerpania i wykrwawienia doznając śmierci lecz zupełnie nie honorowej.
- Zwycięscy kolejnych walk: krasnolud zabójca troli oraz demon nurgla. Obaj to bardzo ciężcy przeciwnicy, jednak mam nadzieję, że nigdy mnie nie dorwą. Ale nie pora teraz na rozważania, pora wrócić do treningu przeciwko Wampirowi. Niech furia Kuronusa doda mi sił...
Heh, póki co wszyscy moi faworyci wygrywają, sam chaos i zło ehh... Coś nie widzę przyszłości różowo...
P.S. To ja wygrałem miksturę tak? Czy kto, bo już nie wiem...
Heh, póki co wszyscy moi faworyci wygrywają, sam chaos i zło ehh... Coś nie widzę przyszłości różowo...
P.S. To ja wygrałem miksturę tak? Czy kto, bo już nie wiem...
Wysoki Egzekutor nie obserwował ostatniej walki, przygotowywał się do swojej, po wyczerpującym treningu ostrzył w tej chwil swojego Draicha, broń którą nosił już od tak wielu lat, która nie raz dała mu zwycięstwo, tym razem też nie mogło być inaczej. Gdy broń będzie już gotowa pozostanie tylko modlitwa do Kheina, tylko dzięki boskiej mocy Pana Mordu Druchii mogą odnosić zwycięstwa, tylko z jego pomocą i dzięki jego błogosławieństwu Khelarion mógł wygrać zbliżający się pojedynek. Czuł, że siła jest po jego stronie, a silni muszą zabić słabszych aby sami mogli przeżyć.
No cóż niestety świat młotka nie jest dla prawych i dobrych, tylko dla złych nikczemnych i silnych. Jam mam nadzieje, że nastepną walkę wygra też przedstwiciel zła, naszczęście mój bohater chaos ma w głębokiej pogardzie i nienawiści.Piotras pisze:Heh, póki co wszyscy moi faworyci wygrywają, sam chaos i zło ehh... Coś nie widzę przyszłości różowo...
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
-Karczmarzu!! 'hyk' jeszcze jedno piwo!!- zawołał Ulgni opierając się o stół. To była długa noc. Krasnolud wypił juz z 15 piw, lecz ciągle nie miał dość. Żałował, że wampir go nie utłukł, ale rozweselił się faktem że czeka go bardziej heroiczna śmierć... -łup!- uderzył kufel o stół. Ulgni zapłacił karczmarzowi i burnkął do siebie - a więc za zdrowie demona- po czym wychylił kufel.
Zabójca zabija:D strzeżcie sie;P
Zabójca zabija:D strzeżcie sie;P