arena of Death nr 11
@Manfred proponuję ci tym razem wystawienie wampira z krwią BD, w ciężkiej zbroi i z dwurakiem, albo półtorakiem trzymanym dwuręcznie, powinien dać radę. I pamiętaj jak wygrasz nim Arenę to stawiasz flaszkę któą pijemy razem .
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
Nie no jedna, poprzedniej areny chyba nie wygrałeś . Choć jak chcesz mogą być dwie .
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
Brutalna i głupa siła kontra wyrafinowanie oraz precyzyjne ciosy. Cóż, wbrew prawom logiki, wygrała tępa muskulatura... I na dodatek jakiś goblińskie ścierwo zabiło człeczyne. Zawsze mówiłem, że wszyscy co żyją krótko, nie są warci uwagi krasnoludów. Czasami tak bywa, ale zło dominuje pomału, trzeba przełamać to katastrofalne rozdanie kart
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Postać w lśniącej zbroi przedstawiała się naprawdę wspaniale. Ilthimar odbijał promienie słońca w ten sposób że cały okuty w nią wojownik wydawał się lśnić. Do tego trzeba dodać wrodzoną elfią grację którą przedstawiał Althol. Ulthuańczyk ze swoją włócznią stał na środku areny będąc w celu uwagi. Przynajmniej na razie póki nie rozpoczeła się walka i dal się podziwiać widowni. Althol uwielbiał jak go podziwiano. Wiadome było że ludzie nie mogli wyrównać mu prezencją i dostojnością a i walką również nie.
Wtedy otworzyły się wrota i wyszła z nich postac w masywnej zbroi. Wokół niej widać było chmurkę much, których brzęczenie dotarło jeszcze do uszu Althola nim fetor rozkładu doleciał do jego nozdrzy pchany nagłą zmianą wiatru. Elf skrzywił się. Przybyła postac stanęła. Agnes wspominała. Wiarę, i upadek, zwycięstwo i porażkę. To wszystko stało się tutaj. I oto powróciła. I znów zawalczy. Teraz tylko nie w imię Sigmara tylko w imię Nurdla. Ah jakie słodki stał się dla niej rozkład. Nigdy nie przypuszczałą by wcześniej że tak może być. Przekaże cząstkę tego rozkładu w gwałtownej formie swemu przeciwnikowi zatem.
Gong zasygnalizował rozpoczęcie walki. Althol chcąc nie chcąc musiał zbliżyć się do cuchnącej postaci. Irytowały go muchy a fetor rozpraszał. Od dziecka opowiadano mu o zgniłych wyznawcach jednego z pana chaosu i ze zawsze należało ich eliminować. Althol oto walczył z jednym albo jedną z nich. Pchnął włócznią. Agnes pocholiła tarczę i pozwoliła by grot włóczni ześlizgnął się po niej. Jej młot oddał cios od którego elf zdołał się uchylić. Agnes widząc ze spudłowała zmieniła natychmiast lot swej broni i pchęła nią w głowę elfa. Mimo ochraniacza cios zabolał i przy okazji wybił jednego zęba. Elfowi zaszumiało w głowie i na chwilę próbował dojść gdzie jest. W tym czasie kolejny cios wylądował na nim wgniatając mu zbroję i tłukąc mocno jego ciało. Althol w końcu otrząsnął się i odskoczył dzgając włócznią i doskakując spowrotem. Agness robiła dobry użytek ze swej tarczy. Ani razu grot broni elfa nie przebił się. Czempionka Nurgla wybrała moment i naparła atakując młotem. Jednym z ciosów znów uderzyła elfa w głowę. Wojownikowi w lśniącej zbroi coś trzasnęło pod czaszką i pociemniało w oczach. Elf padł natychmiast tracąc przytomność.
Wtedy otworzyły się wrota i wyszła z nich postac w masywnej zbroi. Wokół niej widać było chmurkę much, których brzęczenie dotarło jeszcze do uszu Althola nim fetor rozkładu doleciał do jego nozdrzy pchany nagłą zmianą wiatru. Elf skrzywił się. Przybyła postac stanęła. Agnes wspominała. Wiarę, i upadek, zwycięstwo i porażkę. To wszystko stało się tutaj. I oto powróciła. I znów zawalczy. Teraz tylko nie w imię Sigmara tylko w imię Nurdla. Ah jakie słodki stał się dla niej rozkład. Nigdy nie przypuszczałą by wcześniej że tak może być. Przekaże cząstkę tego rozkładu w gwałtownej formie swemu przeciwnikowi zatem.
Gong zasygnalizował rozpoczęcie walki. Althol chcąc nie chcąc musiał zbliżyć się do cuchnącej postaci. Irytowały go muchy a fetor rozpraszał. Od dziecka opowiadano mu o zgniłych wyznawcach jednego z pana chaosu i ze zawsze należało ich eliminować. Althol oto walczył z jednym albo jedną z nich. Pchnął włócznią. Agnes pocholiła tarczę i pozwoliła by grot włóczni ześlizgnął się po niej. Jej młot oddał cios od którego elf zdołał się uchylić. Agnes widząc ze spudłowała zmieniła natychmiast lot swej broni i pchęła nią w głowę elfa. Mimo ochraniacza cios zabolał i przy okazji wybił jednego zęba. Elfowi zaszumiało w głowie i na chwilę próbował dojść gdzie jest. W tym czasie kolejny cios wylądował na nim wgniatając mu zbroję i tłukąc mocno jego ciało. Althol w końcu otrząsnął się i odskoczył dzgając włócznią i doskakując spowrotem. Agness robiła dobry użytek ze swej tarczy. Ani razu grot broni elfa nie przebił się. Czempionka Nurgla wybrała moment i naparła atakując młotem. Jednym z ciosów znów uderzyła elfa w głowę. Wojownikowi w lśniącej zbroi coś trzasnęło pod czaszką i pociemniało w oczach. Elf padł natychmiast tracąc przytomność.
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Grombral zakładał zbroję w zaciszu swej komnaty. Najpierw przeszywanice, potem nogawice, naramienniki , w końcu płyty. Robił to niezliczony raz w życiu i stało się to dla niego jakby naturalną czynnością. Miał stoczyć walkę. To była walka o jego honor. Niewiele brakowało by w ogóle tu nie przybył i odrzucił wszystko zyjąc dalej jako zabójca. Wolą jego ojca stało się inaczej i miał szansę życ i znów być tanem. Jedyne co musiał zrobic to przeżyc kilka walk. A w tym był dobry.
W ciemności przemykał skaveński skrytobójca. Tutaj nie mógł wykorzystać swoich zdolności przemykania i skrytego trucia. Wielki mag dobitnie mu to wyjaśnił i wyperswadował. Aż Skitchowi jeszcze sierść stała na samo wspomnienie. Ale on był wódz to on rządzi. Tak jak szarzy prorocy. Tak czy inaczej Skitch miał zaraz udac się na arenę bojego kolejka do walki nastąpiła. Skitch stwierdził że naprawdę nie lubi krasnoludzików. A tym bardziej okutych w masę żelaza. Ten jednak przynajmniej nie był krasnoludzikiem z pomarańczową sierścią.
Byli już oboje na arenie i oczekiwali sygnału gdy ten nadszedł. Donośny gong oznamił rozpoczecie zmagać. Skitch ze zwykłą sobie szybkością skoczył ze swymi pazurami bojowymi na Grombrala. Pazury zaślniły zielonym blaskiem wbijając się w zbroję i szarpiąc ciało. Grombral nawet nie zdążył zareagowac. Skaven był taki szybki że udało mu się zaskoczyć brodatego wojownika. Tan tylko z najwyższym trudem zdołał go odepchnąć . W gromrillu wyziewały rozprute szczeliny dziwną bronią a rany zadane przez nią paliły zywym ogniem i obficie krwawiły. Krasnolud zdązył walnąć szczura w głowę trzonkiem i potem poprawić ostrzem gdy tamten odskakiwał. Skitch widząc cios lekko odchylił głowę i bez trudu uniknął krasnoludzkiego żelaza. Szczurowaty zabójca biegiem ruszył okrążając Grombrala broczącego krwią szarpiąc pazurami to tu , to tam. Tym razem jednak gromril twardo oddzielał śmiercionośną broń od ciała. W czasie tego tańca gdy szczurowaty tańczył dookoła krasnoluda a krasnolud schowany za tarczą odpierał ataki, Tan wybrał moment i szybkim wypadem naznaczy sierść skrytobójcy jego własną krwią. Skitch zaskrzeczał z bólu. Nie mógł jednak odpłacić krasnoludowi tym samym. Tamten doskonale zbijał ataki pazurów bojowych swą tarczą. Dodatkowo Skitch nie lubił ryzyka bo narażał się na ciosy topora który już zdążył poczuć. I faktycznie przy kolejnym wypadzie znów oberwał płytkie cięcie w bark. Skitch uznał że musi zmienić taktykę. Postara się teraz zmylić krasnoluda. Ruszył biegiem i niby chciał uderzyc nisko a tak naprawdę gdy tylko się zbliżył do krasnoluda, wyskoczył w powietrze wysoko. Tan nie dał się zaskoczyć. Topór poleciał wprost na spotkanie futrzastego szczuroluda. Ostrze z głośnym plaśnięciem wbiło się w pierś i truchło skavena zaraz po tym zwaliło się na ziemię. Grombrall oddychał głęboko. Rany mu bardzo doskwierały i musiał szybko zatamować krew inaczej będzie źle. Uciął jeszcze ogon swej ofiary i nieśpiesznie zszedł z areny ciesząc się przy okazji wiwatami publiki.
W ciemności przemykał skaveński skrytobójca. Tutaj nie mógł wykorzystać swoich zdolności przemykania i skrytego trucia. Wielki mag dobitnie mu to wyjaśnił i wyperswadował. Aż Skitchowi jeszcze sierść stała na samo wspomnienie. Ale on był wódz to on rządzi. Tak jak szarzy prorocy. Tak czy inaczej Skitch miał zaraz udac się na arenę bojego kolejka do walki nastąpiła. Skitch stwierdził że naprawdę nie lubi krasnoludzików. A tym bardziej okutych w masę żelaza. Ten jednak przynajmniej nie był krasnoludzikiem z pomarańczową sierścią.
Byli już oboje na arenie i oczekiwali sygnału gdy ten nadszedł. Donośny gong oznamił rozpoczecie zmagać. Skitch ze zwykłą sobie szybkością skoczył ze swymi pazurami bojowymi na Grombrala. Pazury zaślniły zielonym blaskiem wbijając się w zbroję i szarpiąc ciało. Grombral nawet nie zdążył zareagowac. Skaven był taki szybki że udało mu się zaskoczyć brodatego wojownika. Tan tylko z najwyższym trudem zdołał go odepchnąć . W gromrillu wyziewały rozprute szczeliny dziwną bronią a rany zadane przez nią paliły zywym ogniem i obficie krwawiły. Krasnolud zdązył walnąć szczura w głowę trzonkiem i potem poprawić ostrzem gdy tamten odskakiwał. Skitch widząc cios lekko odchylił głowę i bez trudu uniknął krasnoludzkiego żelaza. Szczurowaty zabójca biegiem ruszył okrążając Grombrala broczącego krwią szarpiąc pazurami to tu , to tam. Tym razem jednak gromril twardo oddzielał śmiercionośną broń od ciała. W czasie tego tańca gdy szczurowaty tańczył dookoła krasnoluda a krasnolud schowany za tarczą odpierał ataki, Tan wybrał moment i szybkim wypadem naznaczy sierść skrytobójcy jego własną krwią. Skitch zaskrzeczał z bólu. Nie mógł jednak odpłacić krasnoludowi tym samym. Tamten doskonale zbijał ataki pazurów bojowych swą tarczą. Dodatkowo Skitch nie lubił ryzyka bo narażał się na ciosy topora który już zdążył poczuć. I faktycznie przy kolejnym wypadzie znów oberwał płytkie cięcie w bark. Skitch uznał że musi zmienić taktykę. Postara się teraz zmylić krasnoluda. Ruszył biegiem i niby chciał uderzyc nisko a tak naprawdę gdy tylko się zbliżył do krasnoluda, wyskoczył w powietrze wysoko. Tan nie dał się zaskoczyć. Topór poleciał wprost na spotkanie futrzastego szczuroluda. Ostrze z głośnym plaśnięciem wbiło się w pierś i truchło skavena zaraz po tym zwaliło się na ziemię. Grombrall oddychał głęboko. Rany mu bardzo doskwierały i musiał szybko zatamować krew inaczej będzie źle. Uciął jeszcze ogon swej ofiary i nieśpiesznie zszedł z areny ciesząc się przy okazji wiwatami publiki.
- Dead_Guard
- "Nie jestem powergamerem"
- Posty: 189
- Lokalizacja: Kraków
Musnął palcami opatrzone już rany, które zadał mu skaven, jego minę zastąpił grymas niezadowolenia, aniżeli bólu - będzie parszywa blizna - pomyślał.
Położył się, spojrzał na zbroję, która na szczęście nie była poważnie uszkodzona i odetchnął.
Wiedział kto będzie jego przeciwnikiem, teraz się zamyślił, przypominając sobie swoją przeszłość, w której toczył walki ze sługami czterech mrocznych potęg.
- Pomiot chaosu i na dodatek to gówniana suka, walka nie będzie przyjemna.
Moje blachy - tu znów spojrzał na swą zbroję - są wytrzymalsze niż jej i postaram się to udowodnić nad jej śmierdzącym truchłem.
Położył się, spojrzał na zbroję, która na szczęście nie była poważnie uszkodzona i odetchnął.
Wiedział kto będzie jego przeciwnikiem, teraz się zamyślił, przypominając sobie swoją przeszłość, w której toczył walki ze sługami czterech mrocznych potęg.
- Pomiot chaosu i na dodatek to gówniana suka, walka nie będzie przyjemna.
Moje blachy - tu znów spojrzał na swą zbroję - są wytrzymalsze niż jej i postaram się to udowodnić nad jej śmierdzącym truchłem.
Ostatnio zmieniony 11 lis 2008, o 15:40 przez Dead_Guard, łącznie zmieniany 1 raz.
-O myszowaty zabójca- powiedział Krwawy Cień gdy na Arenę wszedł Skaveński Assasin. Mroczny Elf słyszał o tych stworkach, wiedział także, że jeden z ich klanów wyruszył na Daleki Wschód, gdzie opanował sztukę cichej śmierci, oczywiście nie w takim stopniu jak adepci w Świątyni Khaina. -Zobaczymy co cen myszowaty pseudo ninja pokaże- Pokazał niestety nie wiele. bo dał się zabić przez durnego pokurcza. -No cóż pozostałem ostatnim Assasinem na Arenie-
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
Walka trwa, a te śmieszne blaszki małoluda wciąż wytrzymują. Jeszcze chwila i nie zdążę zauważyć tego topora, który wcale nie jest taki wolny...
Co to za pisk?
A potem nastąpiła cisza...
Fajna walka, a teraz wracamy na trybuny. Zaczynam, już myśleć nad postacią na następną Arenę.
Veskith siedział na trybunach patrząc, jak ten nieudacznik daje zabić się kurduplowi. Ze wściekłości zagryzał ogon.
Jeszcze nie wszystko stracone, istnieje spora szansa, że tego blaszanego krasnoluda dorwie, ktoś inny... tylko już nie będzie moja zemsta... Tak-tak, trzeba działać-otruć krasnoludka szybko-szybko...
Trzymam kciuki za postać Tularisa, jako ostatniego zabójcę w grze.
Co to za pisk?
A potem nastąpiła cisza...
Fajna walka, a teraz wracamy na trybuny. Zaczynam, już myśleć nad postacią na następną Arenę.
Veskith siedział na trybunach patrząc, jak ten nieudacznik daje zabić się kurduplowi. Ze wściekłości zagryzał ogon.
Jeszcze nie wszystko stracone, istnieje spora szansa, że tego blaszanego krasnoluda dorwie, ktoś inny... tylko już nie będzie moja zemsta... Tak-tak, trzeba działać-otruć krasnoludka szybko-szybko...
Trzymam kciuki za postać Tularisa, jako ostatniego zabójcę w grze.
Dzięki Warkseer, może dzięki twojemu kibicowniu mi się poszczęści ze Sword masterem Shadow Warriora . Już jeden Assasyn z Har Gateth zginął na Arenie od ciosów Mistrza Miecza z Hoeth, moje szanse zwiększa miksturka, ale na Arenie różnie to bywało . Ja w ostatniej walce obstawiałem zwycięstwo Szczurzego Zabójcy, ale na Arenie wszystko jest możliwe.
@Mur dasz dziś jeszcze jakieś walki.
@Mur dasz dziś jeszcze jakieś walki.
Ostatnio zmieniony 11 lis 2008, o 18:00 przez Tullaris, łącznie zmieniany 1 raz.
Przynajmniej jego ASF na ciebie nie działaDzięki Warkseer, Wink może dzięki twojemu kibicowniu mi się poszczęści ze Sword masterem Shadow Warriora Rolling Eyes . Już jeden Assasyn z Har Gateth zginął na Arenie od ciosów Mistrza Miecza z Hoeth, moje szanse zwiększa miksturka, ale na Arenie różnie to bywał Rolling Eyes o.
ASF ASefem, ale jak dostanę ciosa dwurakiem na elfa bez zbroi to będzie kiepściutko . Mam na szczęście miksturkę, no i oczywiście czarny lotos .
Ale jak będzie zobaczymy za dwa, trzy dni .
Ale jak będzie zobaczymy za dwa, trzy dni .
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
Z checia przyglądał się zwycięstwu krasnoluda. Pomiot spaczenia został zabity.
-Śmierdzący skaven nie żyje!-krzyknął-Widzisz teraz jaką jesteśmy rasą- Szturchając Henricha siedzącego obok.
-Taaaaaaa-Odpowiedział człowiek wyraźnie zniesmaczony.
-Postawiłeś pieniądze na szczura?Głupiec-Odparł dosadnie Unrii.
-Już niedługo twoja kolej krasnoludzie, mam nadzieję że tym razem się nie pomylę -Na twarzy handlarza pojawił się uśmiech...
-Śmierdzący skaven nie żyje!-krzyknął-Widzisz teraz jaką jesteśmy rasą- Szturchając Henricha siedzącego obok.
-Taaaaaaa-Odpowiedział człowiek wyraźnie zniesmaczony.
-Postawiłeś pieniądze na szczura?Głupiec-Odparł dosadnie Unrii.
-Już niedługo twoja kolej krasnoludzie, mam nadzieję że tym razem się nie pomylę -Na twarzy handlarza pojawił się uśmiech...
I dobrze tak temu ścierwu. Jednego mniej. Ha! Skaveński zabójca chciał zabić krasnoluda! Haha, ubaw po pachy. Panowie, pora na łyk krzepkiego, krasnoludzkiego trunku. Na pewno nasz brat jest spragniony po wygranej...
Zapowiada się coraz ciekawiej...
Zapowiada się coraz ciekawiej...
-Sam widzisz,człeczyno że wszyscy walczący mają pojęcie po co się tu znaleźli-mówił Gottersin-Znam swoje możliwości, w niejednej wojnie brałem udział, wielu ginęło pod moimi młotami-kontynułował-Ale na niczym nie zależy mi teraz tak bardzo, jak na prawdzie i zemście, której dokonam. Był ostatnim żywym z mojego klanu.
Krasnolud podniósł wysoko jeden ze swoich młotów, drugi natomiast przyłożył do piersi, po czym zaczął.
-Klnę się na swoje życie w obecności moich Bogów, że jako ostatni z klanu Gottersinów pomszczę śmierć mojego bratanka, a jeżeli ma być inaczejTfuu-splunął-Zginę pod Karaq Vlag-Z pełną powagą rzekł Unrii.
Heinrich siedzaący z boku wstał po chwili i rzekł-Zaprawdę dumną i dziwną jesteście rasą...
Krasnolud podniósł wysoko jeden ze swoich młotów, drugi natomiast przyłożył do piersi, po czym zaczął.
-Klnę się na swoje życie w obecności moich Bogów, że jako ostatni z klanu Gottersinów pomszczę śmierć mojego bratanka, a jeżeli ma być inaczejTfuu-splunął-Zginę pod Karaq Vlag-Z pełną powagą rzekł Unrii.
Heinrich siedzaący z boku wstał po chwili i rzekł-Zaprawdę dumną i dziwną jesteście rasą...
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
dziś raczej wieczorem coś, koło godz 22 myślę że dam radę. Wiecie... czasu juz nie ma tyle co kiedyś.
Siedząc na trybunie, spokojnie przyglądał się walce rodaka ze szczurzym pomiotem. Na widok paskudnych cięć omal nie wylał piwa, ale po chwili się uspokoił. Szczurek jak zwykle miał szczęście, które po kilku chwilach go opuściło. Zaczął żałować że usiadł tak daleko od areny. Chętnie przeszedłby się i ulżył pęcherzowi nad tym ścierwem, ale jego kolej się zbliżała. Dopił piwo i ruszył ustawić się w kolejce, zamawiając przy tym kolejną porcję tych pomyj, którymi nazywają tutaj piwem.