arena of Death nr 11
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Ogr zrobił się po raz kolejny głodny. Rychło w czas bo jedzenie którym go tu karmili było po prostu ugotowane. Derrok wolał surowiznę a zwłaszcza swieże ludzkie mięsko. Niestety tego chociarz dookoła było w bród nie mógł zdobywać. Jedyną możliwością więc zdobycia smakołyku była walka z przeciwnikiem. Derrok jednak zauważył z pewnym zawode że jego następną przekąską będzie krasnolud. A te były dosyć twarde. Cóż Derrok nie będzie wybrzydzał- pomyślał ogr.
Dla Kragh oto zbliżała się godzina próby i być może okdkupienia. Z nadzieją spojrzał na górę mięsa która wydawała się być okrutnym wojownikiem. Walka z takimi zawsze przynosiła chwałę, a nierzadko śmierć co w przypadku zabójcy smoków równało się odkupieniu. Kragh liczył na to bardzo choć tak po prostu zabić się bez walki nie zamierzał. Musiał zapracować na to odkupienie.
Gdy gong zabrzmiał ogr beknął i ruszył swe cielsko do ogrzego biegu z brzuchem wyciągniętym. Pędził wprost na krasnoluda tak jakby chciał zgnieść go samym swym ciałem. Kragh oczekiwał spokojnie i bez emocji. Szarżującemu ogrowi zszedł z drogi w ostatniej chwili. Zabójca przejechał toporem po plecach wielgusa raniąc go. Ogr sapnął gdy poczuł stal przecinającą jego skórę. Odwrócił się uderzając pięścią a potem drugą Zabójca uchylił się przed ciosami zwinnie lawirując. Topór krasnoludzki zagłębił się w wielki brzuch wytaczając kolejną porcję krwi. Zirytowany Derrok że przekąska go kąsa zamiast oddać się mu do spożycia lewym sierpowym w końcu trafił krasnoluda. Dzieci Grungiego były jednak twarde i mimo bólu Kragh zniósł to mężnie. W rewanżu jego topory naznaczyły Derroka kolejnymi bliznami. Ogr tłukł teraz niczym młynek swoimi pięściami. Kragh uskakiwał po za zasięg i natychmiast uderzał toporem gdy miał okazję. Zanurkował pod nogami ogra i przedostał się za plecy podcinając ścięgna na nogach grubasa. Derrok już wściekły nie na żarty nie mogł dosięgnąć swego przeciwnika. Gdy po raz kolejny oberwał toporem i został zraniony doszedł do wniosku że to robi się zbyt niebezpieczne. Szybkim ruchem zjadł buteleczkę z miksturą zdrowia na czarną godzinę. Strzaska jął zębami a ożywczy płyn natychmiast zaczął działać lecząc jego rany. Część z nich się zasklepiła na widok czego krasnolud zaklął szpetnie. Chwilę potem pięść wylądowała na jego nosie miażdząc go i posyłając go na piasek pod ogrem. Derrok usiłował poprawić ciosem druga pięścią leżącego już krasnoluda na swoje szczęście Kragh się odtoczył i pięść po prostu wylądowała w piachu. Nie zdążył jednak wstać bo Derrok przydepnął go przygwożdzając do podłoża. Ogr chwycił krasnoluda i po prostu rzucił nim o mur areny. Siedzący powyżej widzowie zawyli z entuzjazmu że walka przeniosła się w ich pobliże. Chwiejnie krasnolud powstał mamrocząc klątwy. Ogr znów do niego przypadł i znów chwycił i jął uderzać jego głową o mur. Krasnolud obwisł bezwładnie ale Derrok nadal walił głową Kragha o mur. Przestał dopiero gdy gong obwieścił jego zwycięstwo. Wstedy przestał i zaczął wygrzebywać przez szyję smakołyki z wnętrznosci swej ofiary.
komentarz:( bez tej mikstury zdrowia ogr padłby....)
Dla Kragh oto zbliżała się godzina próby i być może okdkupienia. Z nadzieją spojrzał na górę mięsa która wydawała się być okrutnym wojownikiem. Walka z takimi zawsze przynosiła chwałę, a nierzadko śmierć co w przypadku zabójcy smoków równało się odkupieniu. Kragh liczył na to bardzo choć tak po prostu zabić się bez walki nie zamierzał. Musiał zapracować na to odkupienie.
Gdy gong zabrzmiał ogr beknął i ruszył swe cielsko do ogrzego biegu z brzuchem wyciągniętym. Pędził wprost na krasnoluda tak jakby chciał zgnieść go samym swym ciałem. Kragh oczekiwał spokojnie i bez emocji. Szarżującemu ogrowi zszedł z drogi w ostatniej chwili. Zabójca przejechał toporem po plecach wielgusa raniąc go. Ogr sapnął gdy poczuł stal przecinającą jego skórę. Odwrócił się uderzając pięścią a potem drugą Zabójca uchylił się przed ciosami zwinnie lawirując. Topór krasnoludzki zagłębił się w wielki brzuch wytaczając kolejną porcję krwi. Zirytowany Derrok że przekąska go kąsa zamiast oddać się mu do spożycia lewym sierpowym w końcu trafił krasnoluda. Dzieci Grungiego były jednak twarde i mimo bólu Kragh zniósł to mężnie. W rewanżu jego topory naznaczyły Derroka kolejnymi bliznami. Ogr tłukł teraz niczym młynek swoimi pięściami. Kragh uskakiwał po za zasięg i natychmiast uderzał toporem gdy miał okazję. Zanurkował pod nogami ogra i przedostał się za plecy podcinając ścięgna na nogach grubasa. Derrok już wściekły nie na żarty nie mogł dosięgnąć swego przeciwnika. Gdy po raz kolejny oberwał toporem i został zraniony doszedł do wniosku że to robi się zbyt niebezpieczne. Szybkim ruchem zjadł buteleczkę z miksturą zdrowia na czarną godzinę. Strzaska jął zębami a ożywczy płyn natychmiast zaczął działać lecząc jego rany. Część z nich się zasklepiła na widok czego krasnolud zaklął szpetnie. Chwilę potem pięść wylądowała na jego nosie miażdząc go i posyłając go na piasek pod ogrem. Derrok usiłował poprawić ciosem druga pięścią leżącego już krasnoluda na swoje szczęście Kragh się odtoczył i pięść po prostu wylądowała w piachu. Nie zdążył jednak wstać bo Derrok przydepnął go przygwożdzając do podłoża. Ogr chwycił krasnoluda i po prostu rzucił nim o mur areny. Siedzący powyżej widzowie zawyli z entuzjazmu że walka przeniosła się w ich pobliże. Chwiejnie krasnolud powstał mamrocząc klątwy. Ogr znów do niego przypadł i znów chwycił i jął uderzać jego głową o mur. Krasnolud obwisł bezwładnie ale Derrok nadal walił głową Kragha o mur. Przestał dopiero gdy gong obwieścił jego zwycięstwo. Wstedy przestał i zaczął wygrzebywać przez szyję smakołyki z wnętrznosci swej ofiary.
komentarz:( bez tej mikstury zdrowia ogr padłby....)
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Ajame z gracją wkroczyłą na piaski areny z wakizashi w każdej z dłoni. Podziw publicznosci i zachwyt nad jej kunsztem i urodą uderzył w nią( a przynajmniej ona to tak odczuła). W tym dziwnym egzotycznym kraju zaczynało jej się podobać. Gdyby tylko tutejsi tak nie cuchnęli to wszystko byłoby dobrze. Kensai stanęła na środku areny w oczekiwaniu na przeciwnika.
Graal wyszedł tuż po niej. W duszy miał ogień i pałął rządzą zemsty za poległych z ręki jego przeciwniczki współbraci. Grungi , Grimnir i Valaya im zawierzył swą zemstę na tej kobiecie ludzkiej. I na bogów dokona tej zemsty.
Zajął swą pozycję i przemówił chrapliwym głosem.
-Wiedz suko że twoje życie się zakończy rychło! Tym moim toporem skrócę cię do mojego wzrostu. Za zabitych niehonorowo moich współbraci. Takem rzekłem.
Ajame spojrzała z góry na krasnoluda i z pogardą odpowiedziała:
-Czyżby kurduplu? Nie wiesz chyba do kogo mówisz. Gdyby to odemnie zależało nie byłbyś godzień walczyć z Ayame córką Kunio od Białych trygrysów. Gdy z tobą skończę upewnię się że twoje truchło będzie powieszone do góry nogami z blank tej twierdzy.
W Graalu zawrzało. Nie dość że go jeszcze znieważała to znieważała twierdzę jego ludu i jego lud. Graal splunął z pogardą gotując się do bitwy.
-Zobaczymy Tygrysia suko- odrzekł jeszcze- zobaczymy.
Gong rozległ się i krasnolud natychmiast wyciągnął pistolety. Ayame tylko chwilę zajęło zorientowanie się co się swięci. Niestety nie zdążyłą uskoczyć. Rozległ siętrzask odpalanych broni i dwie kule targnęły jej ciałem kiedy jej zbroja została przebita. Chwilę potem poczuła piekący ból w boku i ramieniu a zrnione miejsca zaczęły krwawić. I mimo że zbroja przyjęła na siebie impet uderzenia nie zdołała zatrzymac kul całkowicie. Graal uderzył o tarczę toporem postępując naprzód. Ayame poczekała aż się zbliży i przybrawszy pozę jaskółki na tyle ile była zdolna w swym stanie uderzyła jej stylem. Jedno płonące wakizashi Graal odbił tarczą, drugie dosięgło spoiny w zbroi i uszkodziło ją przypalając przy okazji ciało. Krasnolud zacisnął zęby. Gdy jeszcze była przy nim uderzył trzonkiem w twarz. Kensaikę aż odrzuciło. Pierwszy raz ktoś dał jej w twarz i to było upokarzające. A do tego uczynił to tak że jeden z zębów się złamał. W sercu wykwitło jej uczucie zagrożenia i strachu którego nie potrafiła opanować. Odskoczyła w przypływie paniki przed kolejnym ciosem i odbiegła na parę metrów. Krasnolud szyderczo stał tam gdzie stałszyderczo się uśmiechając. Ajame stanęła zawstydzona i odwróciła się. Krasnolud uczynił w jej kierunku obelżywy gest. Ayame sięgnęła do mieszka po niewielką buteleczke i jednym lykiem opróżniła jej zawartość. Od razu zrobiło się jej lepiej. Tak wzmocniona powzięła postanowienie że teraz pokaże temu zaplutemu karłowi reakcji cały swój kunszt. Zaatakował stylem tygrysa. Prosto i z furią. Pchnięcia płonących wakizashi przebiły nawet gromril zagłębiając się w ciało krasnoluda. Grombral jęknął boleśnie lecz zareagował odruchowo instynktem wojownika. Odrzucił ją do tyłu tarczą. Gdy chciała ponownie zaatakować rąbnął toporem. Ostrze krasnoludzkiej broni wbiło się gładko w szyję kobiety. Trzasnął kark i siknęła krew z przebitej tętnicy. Ajame zwaliła się martwa na piach. Publika szalała a grombral z satysfakcją splunął na trupa. Zdążył mruknąć jeszcze ironicznie – powieszę twoje ciało na blankach do góry nogami? Tak?
Graal wyszedł tuż po niej. W duszy miał ogień i pałął rządzą zemsty za poległych z ręki jego przeciwniczki współbraci. Grungi , Grimnir i Valaya im zawierzył swą zemstę na tej kobiecie ludzkiej. I na bogów dokona tej zemsty.
Zajął swą pozycję i przemówił chrapliwym głosem.
-Wiedz suko że twoje życie się zakończy rychło! Tym moim toporem skrócę cię do mojego wzrostu. Za zabitych niehonorowo moich współbraci. Takem rzekłem.
Ajame spojrzała z góry na krasnoluda i z pogardą odpowiedziała:
-Czyżby kurduplu? Nie wiesz chyba do kogo mówisz. Gdyby to odemnie zależało nie byłbyś godzień walczyć z Ayame córką Kunio od Białych trygrysów. Gdy z tobą skończę upewnię się że twoje truchło będzie powieszone do góry nogami z blank tej twierdzy.
W Graalu zawrzało. Nie dość że go jeszcze znieważała to znieważała twierdzę jego ludu i jego lud. Graal splunął z pogardą gotując się do bitwy.
-Zobaczymy Tygrysia suko- odrzekł jeszcze- zobaczymy.
Gong rozległ się i krasnolud natychmiast wyciągnął pistolety. Ayame tylko chwilę zajęło zorientowanie się co się swięci. Niestety nie zdążyłą uskoczyć. Rozległ siętrzask odpalanych broni i dwie kule targnęły jej ciałem kiedy jej zbroja została przebita. Chwilę potem poczuła piekący ból w boku i ramieniu a zrnione miejsca zaczęły krwawić. I mimo że zbroja przyjęła na siebie impet uderzenia nie zdołała zatrzymac kul całkowicie. Graal uderzył o tarczę toporem postępując naprzód. Ayame poczekała aż się zbliży i przybrawszy pozę jaskółki na tyle ile była zdolna w swym stanie uderzyła jej stylem. Jedno płonące wakizashi Graal odbił tarczą, drugie dosięgło spoiny w zbroi i uszkodziło ją przypalając przy okazji ciało. Krasnolud zacisnął zęby. Gdy jeszcze była przy nim uderzył trzonkiem w twarz. Kensaikę aż odrzuciło. Pierwszy raz ktoś dał jej w twarz i to było upokarzające. A do tego uczynił to tak że jeden z zębów się złamał. W sercu wykwitło jej uczucie zagrożenia i strachu którego nie potrafiła opanować. Odskoczyła w przypływie paniki przed kolejnym ciosem i odbiegła na parę metrów. Krasnolud szyderczo stał tam gdzie stałszyderczo się uśmiechając. Ajame stanęła zawstydzona i odwróciła się. Krasnolud uczynił w jej kierunku obelżywy gest. Ayame sięgnęła do mieszka po niewielką buteleczke i jednym lykiem opróżniła jej zawartość. Od razu zrobiło się jej lepiej. Tak wzmocniona powzięła postanowienie że teraz pokaże temu zaplutemu karłowi reakcji cały swój kunszt. Zaatakował stylem tygrysa. Prosto i z furią. Pchnięcia płonących wakizashi przebiły nawet gromril zagłębiając się w ciało krasnoluda. Grombral jęknął boleśnie lecz zareagował odruchowo instynktem wojownika. Odrzucił ją do tyłu tarczą. Gdy chciała ponownie zaatakować rąbnął toporem. Ostrze krasnoludzkiej broni wbiło się gładko w szyję kobiety. Trzasnął kark i siknęła krew z przebitej tętnicy. Ajame zwaliła się martwa na piach. Publika szalała a grombral z satysfakcją splunął na trupa. Zdążył mruknąć jeszcze ironicznie – powieszę twoje ciało na blankach do góry nogami? Tak?
Uff...
Mryk przegrał, ale dwie kolejne walki już zakończyły się po mojej myśli.
Bałem się Ajame w kolejnej rundzie, a z krasnoludami już wygrywałem, o włos, ale jednak.
Jeśli wygram kolejną walkę, to wyjdzie na to, że ogr zabił połowę krasnoludów na arenie. Mam nadzieję, że z ogra będzie do końca krasnalkiller.
Mryk przegrał, ale dwie kolejne walki już zakończyły się po mojej myśli.
Bałem się Ajame w kolejnej rundzie, a z krasnoludami już wygrywałem, o włos, ale jednak.
Jeśli wygram kolejną walkę, to wyjdzie na to, że ogr zabił połowę krasnoludów na arenie. Mam nadzieję, że z ogra będzie do końca krasnalkiller.
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
pomyłka w tych krasnoludzkich imionach.
wczoraj walczył grombral
dziś walczył Graal
wczoraj walczył grombral
dziś walczył Graal
ZA KHAAAAZ MOODAAAAAN! - krzyknął Graal zadając ostateczny cios Ajme - Na blankach ty ludzkie ścierwo? Masz za swoje, gnij teraz pod ziemią za zabicie moich braci. Sprawiedliwości stała się zadość, a Krzywda została pomszczona... Haal będzie dumny.
_________________
Nie spodziewałem się, że Graal wygra walkę z tą panienką i miksturą. Wow, jestem zszokowany. No i Mur jak możesz pozmieniaj imiona na Graala
Pozdrawiam
_________________
Nie spodziewałem się, że Graal wygra walkę z tą panienką i miksturą. Wow, jestem zszokowany. No i Mur jak możesz pozmieniaj imiona na Graala
Pozdrawiam
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Wampirzyca zawiodła się gdy obejrzała od stup do głów włochatego stwora z którym przyjdzie się jej zmierzyĆ teraz. Krew chaosu. Krew której nie tykała bo była podłego gatunku, oczywiście jeśli by zechciałe skosztować ją z tego obrzydliwego kudłacza. Pozostaje jej go tylko po prostu zabić klasycznie i jak najszybciej. Izidihar chciałaby jednak mieć z walk jakąś przyjemność i sto razy wolała tą gorącą szlachecką krew jak rycerz w poprzedniej jej walce. No ale nie ona wybierała sobie przeciwników.
Glaffy toczył pianę. Zawsze gdy zbliżała się walka toczył pianę i wpadał w furię. Było to widoczne błogosławieństwa pana krwi i czaszek. Glaffy najbardziej cenił to gdy mógł wpaść w kłąb wrogów i rąbać i rąbać rospryskując dookoła posokę i rozbijając czaszki. Tutaj miał tylko jedną przeciwniczkę ale cóż. Dla boga krwi przelanie krwi i oddanie czaszek jednego wroga jest lepsze niż nie oddanie wcale. Glaffy zaryczał a jego ryk zlał się z dzwiękiem gongu dającym sygnał do walki. Izidihar spojrzała głęboko w oczy furii. Jej czerwone źrenice przez chwilę spojrzały wprost w czarne i puste ślepia i nie dostrzegły nic poza furią. Każdego inny śmiertelnik mógłby utonąć w tych oczach ale nie ktoś kto zatracił już kontakt z rzeczywistością. A Glaffy zatracił bo z rykiem i z wysoko uniesionym toporem popędziłna wampirzycę. Izidihar przygotowała się do ataku i niczym żmija również natarła zanim bestia ją dosięgnie. Kunsztownie wykonany miecz ze starożytnej Lhamii przeciął gładko szyję. Siknęła krew a wampirzyca pchana rozpęde zrobiła półobrót tnąc prosto w kark. Ostra jak brzytwa klinga przecięła kark bestii. Włochate cielsko padło na ziemię. Ghruu skonał chwilę później.
Glaffy toczył pianę. Zawsze gdy zbliżała się walka toczył pianę i wpadał w furię. Było to widoczne błogosławieństwa pana krwi i czaszek. Glaffy najbardziej cenił to gdy mógł wpaść w kłąb wrogów i rąbać i rąbać rospryskując dookoła posokę i rozbijając czaszki. Tutaj miał tylko jedną przeciwniczkę ale cóż. Dla boga krwi przelanie krwi i oddanie czaszek jednego wroga jest lepsze niż nie oddanie wcale. Glaffy zaryczał a jego ryk zlał się z dzwiękiem gongu dającym sygnał do walki. Izidihar spojrzała głęboko w oczy furii. Jej czerwone źrenice przez chwilę spojrzały wprost w czarne i puste ślepia i nie dostrzegły nic poza furią. Każdego inny śmiertelnik mógłby utonąć w tych oczach ale nie ktoś kto zatracił już kontakt z rzeczywistością. A Glaffy zatracił bo z rykiem i z wysoko uniesionym toporem popędziłna wampirzycę. Izidihar przygotowała się do ataku i niczym żmija również natarła zanim bestia ją dosięgnie. Kunsztownie wykonany miecz ze starożytnej Lhamii przeciął gładko szyję. Siknęła krew a wampirzyca pchana rozpęde zrobiła półobrót tnąc prosto w kark. Ostra jak brzytwa klinga przecięła kark bestii. Włochate cielsko padło na ziemię. Ghruu skonał chwilę później.
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Dostojny elf i szlachetny Sir Dagonet wyszli z przeciwległych krańców areny. Oboje prezentowali się
Nieziemsko. Elf odziany we wspaniałą ilthimarową zbroję odbijał wręcz promienie słońca całym sobą. Sir Dagonet w nieco gorszej zbroi emanował natomiast całą swoją rycerską naturą którą się wręcz czuło. Elf zawzięcie ignorował rycerza. Uwazał że nikt nie może się z nim równać dostojnością. Z kolei rycerz patrząc na smukłego elfa przypominał sobie te wszystkie opowieści o zaczarowanym ludzie z loren. Opowieści zupełnie inaczej przedstawiały lud faerie. Rycerz nie miał więcej czasu się nad tym zastanawiać. Zabrzmiał gong. Obaj wojownicy zasalutowali sobie bronią po czym postąpili ku sobie. Elf z gracją i lekkością którą trudno byłoby się spodziewać po kimś kto dzierży wielki dwuręczny miecz a człowiek ociężałym chodem okutego w zbroję rycerza z mieczem i tarczą. Elf zakręcił młynek mieczem z hoeth i uderzył w rycerza. Z najwyższym trudem Dagonet sparował uderzenie. Elf szybko podniósł swój oręż do kolejnego ciosu i tym razem człowiek nadstawił tarczę przyjmując broń elfa na nią. Cios sprawiłże ręka aż mu zdrętwiała. Aethis obrócił się i uderzył ponownie tym razem zmieniając tor lotu. Dosięgnął zbroi człowieka i przeciął ją zadając głęboką ranę swemu przeciwnikowi . Dagonet mimo tego starałsię oddać cios lecz szybkość elfa nie pozwalała mu zadać celnego ciosu elfowi. Jego stal natychmiast była odbijana przez wielki miecz elfa. Tylko raz udało się Dagonetowi drasnąć policzek Aethisa i zrobic mu na nim krwawą szramę. Aethis bez trudu odbijał ataki i płynnie przeszedł do kontry. Szybkim cięciem zza głowy zaskoczył dagoneta. Miecz spadł prosto na głowę człowieka rozbijając ją w drogne kawałki w fontannie krwi i mózgu.
Runda zostałą zakończona. Toteż mamy pary na kolejne walki
Beored vs Sir Salarron
Gorthor vs Agnes Zebub
Derrok vs Grombral
Izidihar vs Aethis
Nieziemsko. Elf odziany we wspaniałą ilthimarową zbroję odbijał wręcz promienie słońca całym sobą. Sir Dagonet w nieco gorszej zbroi emanował natomiast całą swoją rycerską naturą którą się wręcz czuło. Elf zawzięcie ignorował rycerza. Uwazał że nikt nie może się z nim równać dostojnością. Z kolei rycerz patrząc na smukłego elfa przypominał sobie te wszystkie opowieści o zaczarowanym ludzie z loren. Opowieści zupełnie inaczej przedstawiały lud faerie. Rycerz nie miał więcej czasu się nad tym zastanawiać. Zabrzmiał gong. Obaj wojownicy zasalutowali sobie bronią po czym postąpili ku sobie. Elf z gracją i lekkością którą trudno byłoby się spodziewać po kimś kto dzierży wielki dwuręczny miecz a człowiek ociężałym chodem okutego w zbroję rycerza z mieczem i tarczą. Elf zakręcił młynek mieczem z hoeth i uderzył w rycerza. Z najwyższym trudem Dagonet sparował uderzenie. Elf szybko podniósł swój oręż do kolejnego ciosu i tym razem człowiek nadstawił tarczę przyjmując broń elfa na nią. Cios sprawiłże ręka aż mu zdrętwiała. Aethis obrócił się i uderzył ponownie tym razem zmieniając tor lotu. Dosięgnął zbroi człowieka i przeciął ją zadając głęboką ranę swemu przeciwnikowi . Dagonet mimo tego starałsię oddać cios lecz szybkość elfa nie pozwalała mu zadać celnego ciosu elfowi. Jego stal natychmiast była odbijana przez wielki miecz elfa. Tylko raz udało się Dagonetowi drasnąć policzek Aethisa i zrobic mu na nim krwawą szramę. Aethis bez trudu odbijał ataki i płynnie przeszedł do kontry. Szybkim cięciem zza głowy zaskoczył dagoneta. Miecz spadł prosto na głowę człowieka rozbijając ją w drogne kawałki w fontannie krwi i mózgu.
Runda zostałą zakończona. Toteż mamy pary na kolejne walki
Beored vs Sir Salarron
Gorthor vs Agnes Zebub
Derrok vs Grombral
Izidihar vs Aethis
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
piotras: mój błąd
walka nr 1
Beored drwal.vs Sir Salarron
walka nr 2
Gorthor vs Agnes Zebub
walka nr 3
Derrok vs Graal Ironforge
walka nr 4
Izidihar vs Aethis
walka nr 1
Beored drwal.vs Sir Salarron
walka nr 2
Gorthor vs Agnes Zebub
walka nr 3
Derrok vs Graal Ironforge
walka nr 4
Izidihar vs Aethis
Ten ogr?! Ta wielka, ohydna kupa mięsa?! Ha! Dobrze, będzie jeszcze jedna okazja, żeby zemścić się za braci!
_________________
Cholera, ten ogr co rozwalił już krasnoluda :/ Może być ciężko...
Spoko Mur, żaden problem Tak samo imiona w opowiadanku heh.
Pozdro
_________________
Cholera, ten ogr co rozwalił już krasnoluda :/ Może być ciężko...
Spoko Mur, żaden problem Tak samo imiona w opowiadanku heh.
Pozdro