arena of Death nr 11
Ciekawe walki się szykują, największe szanse (z racji posiadania miksturek) mają Ogr i Agnes. A ja mimo, że jestem złym Mrocznym Elfem i mimo,że usiekł mojego assasina to kibicuje Mistrzowi Miecza.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
Tak, jedna miksturka na każdą walkę, a nie na całą arenę.
Mur coś nie robi ostatnich walk .
Mur coś nie robi ostatnich walk .
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Drwal Beored naostrzył swój topór. Narzędzie pracy powinno być zawsze ostre. Tak samo ostre jak i broń. – Tak mówił mu kiedyś jego nauczyciel jeszcze w tartakach hochlandu. Teraz Beored z rozbawieniem stwierdził że jego narzędzie pracy stało się jego bronią na całego. Od czasu gdy opuścił las by udać się na tułaczkę jego topór poczuło wielu wrogów ale zawsze czegoś mu brakowalo czego nie odnajdywał w walce. Właściwie to miał dosyć życia.
Szlachetny Sir Salarron modlił sięw kaplicy arenowej. Pani jeziora go nie opuściła i czuł niemal jej obecność namacalnie. Bretończyk zawierzał jej przed walką i zawsze go chroniła. Tylko Dzielny rycerz zaczynał mieć czasem wątpliwosci czy to wszystko ma jakikolwiek sens. Tułaczka i 7 lat krucjat jakie przeżył. Rozmyślania i Beorda i Sir Salaronna przerwał gong wzywający na arenę. Obaj powstali i udali się w kierunku miejsca gdzie miał rozstrzygnąć się ich los.
Następny gong dał sygnał do starcia. Salarron z mieczem i Beored z wielkim toporem. To jednak Beored zaatakował szybciej. Błyskawicznie i z chyżością. Salarron nei zdołał się uchylić. Ostrze topora wtedy leciutko zmieniło swój lot, nie na tyle by całkowicie ominąć rycerza. Nawet lekko zawadzony bronią drwala został prawie obrócony. Nie zdołał tylko dlatego że twardo zaparł się nogami by uniknąć takich sytuacji w których często nieświadomie młodzi rycerze giną na skutek nieuwagi i nieprzewidzenia takich sytuacji. Salarron oddał cios. Beored zwinnie odsunął się. Teraz on wziął zamach i rycerz poczuł cios spadający na niego. Tylko mistrzowska zbroja uchroniłą bretończyka od smierci. Pękła w miejscu uderzenia a z ciała popłynęła krew gdzie topór przebił się do ciała ale rana nie była poważna. Rycerz dał krok w tył. Ciął z boku. Beored to przewidział uskakując w bok z nadludzką szybkością jaką dawały mu jego tajemnicze buty. Sir Salarron znów się wystawił na cios i topór znów spadłna niego raniąc go lekko. Tym razem jednak Beored nie zdążył uchylic się przed mieczem. Ostrze przecięło ubranie i nacięło długą czerwoną kreskę tors drwala. Drwal krzyknął z bólu i wytrącony z rytmu i nie mógł sam dosięgnąć bronią rycerza. Sir Salarron próbował teraz atakować , na nieszczęście dla niego Beored unikał zwinnie ciosów. W końcu wyczuwszy okazję drwal doskoczył do rycerza i masą ciałą powalił go na ziemię. Złożył się toporem do ostatecznego ciosu lecz rycerz odchylił się i topór wbił się obok jego głowy. Leżący Sir Salarron podciął wtedy beoreda prubując wstać. Drwal nie pozostał mu dłużny i sam kopniakiem posłał bretończyka znowu na ziemię. Wstał blyskawicznie i chwyciwszy topór uderzył i tym razem celnie. Ostrze jego drwalskiej broni wbiło się w pierś przygwożddżając Salarrona do areny.
Szlachetny Sir Salarron modlił sięw kaplicy arenowej. Pani jeziora go nie opuściła i czuł niemal jej obecność namacalnie. Bretończyk zawierzał jej przed walką i zawsze go chroniła. Tylko Dzielny rycerz zaczynał mieć czasem wątpliwosci czy to wszystko ma jakikolwiek sens. Tułaczka i 7 lat krucjat jakie przeżył. Rozmyślania i Beorda i Sir Salaronna przerwał gong wzywający na arenę. Obaj powstali i udali się w kierunku miejsca gdzie miał rozstrzygnąć się ich los.
Następny gong dał sygnał do starcia. Salarron z mieczem i Beored z wielkim toporem. To jednak Beored zaatakował szybciej. Błyskawicznie i z chyżością. Salarron nei zdołał się uchylić. Ostrze topora wtedy leciutko zmieniło swój lot, nie na tyle by całkowicie ominąć rycerza. Nawet lekko zawadzony bronią drwala został prawie obrócony. Nie zdołał tylko dlatego że twardo zaparł się nogami by uniknąć takich sytuacji w których często nieświadomie młodzi rycerze giną na skutek nieuwagi i nieprzewidzenia takich sytuacji. Salarron oddał cios. Beored zwinnie odsunął się. Teraz on wziął zamach i rycerz poczuł cios spadający na niego. Tylko mistrzowska zbroja uchroniłą bretończyka od smierci. Pękła w miejscu uderzenia a z ciała popłynęła krew gdzie topór przebił się do ciała ale rana nie była poważna. Rycerz dał krok w tył. Ciął z boku. Beored to przewidział uskakując w bok z nadludzką szybkością jaką dawały mu jego tajemnicze buty. Sir Salarron znów się wystawił na cios i topór znów spadłna niego raniąc go lekko. Tym razem jednak Beored nie zdążył uchylic się przed mieczem. Ostrze przecięło ubranie i nacięło długą czerwoną kreskę tors drwala. Drwal krzyknął z bólu i wytrącony z rytmu i nie mógł sam dosięgnąć bronią rycerza. Sir Salarron próbował teraz atakować , na nieszczęście dla niego Beored unikał zwinnie ciosów. W końcu wyczuwszy okazję drwal doskoczył do rycerza i masą ciałą powalił go na ziemię. Złożył się toporem do ostatecznego ciosu lecz rycerz odchylił się i topór wbił się obok jego głowy. Leżący Sir Salarron podciął wtedy beoreda prubując wstać. Drwal nie pozostał mu dłużny i sam kopniakiem posłał bretończyka znowu na ziemię. Wstał blyskawicznie i chwyciwszy topór uderzył i tym razem celnie. Ostrze jego drwalskiej broni wbiło się w pierś przygwożddżając Salarrona do areny.
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Gdy spotkali się na arenie od razu każde z nich wiedziało że ma do czynienia z wyznawcą chaosu. Agnes widziała dziecię chaosu ale i brudną bestię. Taka abdominacja miła byłą jej oczom ale nie znaczyła wiele. Do tego nie byłą naznaczona czyli nie posiadała opieki żadnego z czterech. Ot taki pomiocik i tyle. Czempionka chaosu i niegdysiejsza kapłanka sigmara z furią kiedyś walczyła by z takim. Teraz życie bestii nie miało dla niej znaczenia ale skoro już stala naprzeciw niej będzie musiała ją zabić. Pomiocik będzie jej ofiarą dla pana zarazy.
Garthor lekceważył dotychczasowe bezrogie ścierwa. Nie były warte splunięcia. Teraz miał do czynienia z wybranką. To już nie był zwykły bezróg ale ktoś kogo upodobał sobie jeden z czterech. W oczach Gathora zapłonęły ogniki. Gdy pokona go okryje się chwałą wśród swoich i może nawet sam zostanie wybrańcem.
Gong zabrzmiał. Gathor zaryczał grzebiąc nogą w piachu. Natarł na Agnes natychmiast. Czempionka chaosu była na to przygotowana i zaatakowała ułamek sekundy cześniej. Spudłowała jednak a Gorthor uderzył mocno mieczem odłupując luźny kawałek zbroi. Bestiolud zastrzygł uszami. Muchy otaczające Agnes były irytujące. Nie miał jednak czasu zastanawiac się nad tym bo młot czempionku już leciał ku niemu. Odbił go tarczą. Siłą ciosu była duża powodując chwilowe drętwienie łapy bestii. Gathor ciął lecz natrafił sam na tarczę Agnes. Ta uderzyła z ramienia lecz młot niegroźnie grzmotnął o naramiennik Gathora. Bestigor odnalazł natomiast szczelinę w zbroi swej przeciwnikczki i pchnął tam swe ostrze raniąc jej ciało. Agnes w dużej mierze była odporna na ból ale i tak poczuła obcą stal w sobie. W milczeniu odepchnęła od siebie bestię uderzając tarczą w nos. Garthor zdołał jedynie raz przekręcic w ranie czempionki powodując już jej ból nim musiał odskoczyc do tyłu. Agnes rzuciła się na niego a Gathor zastosował swoją sztuczkę. Pochylił łeb i grzmotnął rogami prosto w czoło Agnes. –Beeeeeeeee!- zaryczał a Agnes odrzuciło do tyłu. Zielonoczerwona krew poczęła płynąć z rozbitego nosa kobiety. Garthor czując okazję do ataku zaatakował. Agnes zasłoniła się tarczą i odparła ten atak. Swoim młotem zdążyła wgnieść też kawałek zbroi bestioluda. Okładali się teraz dobrą chwilę i każde z nich zasłaniało się sprawnie tarczą. Agnes jednak powoli lecz metodycznie zyskiwała przewagę i Gathor musiał się cofnąć. Agnes rąbała i w końcu jednym z silniejszych ciosów odrzuciła tarczę Gathora na bok. Nim on zdążył ponownie się zasłonić , wróciła młotem i przyłożyła mu w łeb młotem z prawej strony. Rogaty łeb odrzucony został na prawo. Natychmiast poprawiła i cios w lewo odrzucił łeb w lewo. Garthor zapadł w mrok i padł na arenę bez ducha ze strużką krwi wyciekającą z jego pyska.
Garthor lekceważył dotychczasowe bezrogie ścierwa. Nie były warte splunięcia. Teraz miał do czynienia z wybranką. To już nie był zwykły bezróg ale ktoś kogo upodobał sobie jeden z czterech. W oczach Gathora zapłonęły ogniki. Gdy pokona go okryje się chwałą wśród swoich i może nawet sam zostanie wybrańcem.
Gong zabrzmiał. Gathor zaryczał grzebiąc nogą w piachu. Natarł na Agnes natychmiast. Czempionka chaosu była na to przygotowana i zaatakowała ułamek sekundy cześniej. Spudłowała jednak a Gorthor uderzył mocno mieczem odłupując luźny kawałek zbroi. Bestiolud zastrzygł uszami. Muchy otaczające Agnes były irytujące. Nie miał jednak czasu zastanawiac się nad tym bo młot czempionku już leciał ku niemu. Odbił go tarczą. Siłą ciosu była duża powodując chwilowe drętwienie łapy bestii. Gathor ciął lecz natrafił sam na tarczę Agnes. Ta uderzyła z ramienia lecz młot niegroźnie grzmotnął o naramiennik Gathora. Bestigor odnalazł natomiast szczelinę w zbroi swej przeciwnikczki i pchnął tam swe ostrze raniąc jej ciało. Agnes w dużej mierze była odporna na ból ale i tak poczuła obcą stal w sobie. W milczeniu odepchnęła od siebie bestię uderzając tarczą w nos. Garthor zdołał jedynie raz przekręcic w ranie czempionki powodując już jej ból nim musiał odskoczyc do tyłu. Agnes rzuciła się na niego a Gathor zastosował swoją sztuczkę. Pochylił łeb i grzmotnął rogami prosto w czoło Agnes. –Beeeeeeeee!- zaryczał a Agnes odrzuciło do tyłu. Zielonoczerwona krew poczęła płynąć z rozbitego nosa kobiety. Garthor czując okazję do ataku zaatakował. Agnes zasłoniła się tarczą i odparła ten atak. Swoim młotem zdążyła wgnieść też kawałek zbroi bestioluda. Okładali się teraz dobrą chwilę i każde z nich zasłaniało się sprawnie tarczą. Agnes jednak powoli lecz metodycznie zyskiwała przewagę i Gathor musiał się cofnąć. Agnes rąbała i w końcu jednym z silniejszych ciosów odrzuciła tarczę Gathora na bok. Nim on zdążył ponownie się zasłonić , wróciła młotem i przyłożyła mu w łeb młotem z prawej strony. Rogaty łeb odrzucony został na prawo. Natychmiast poprawiła i cios w lewo odrzucił łeb w lewo. Garthor zapadł w mrok i padł na arenę bez ducha ze strużką krwi wyciekającą z jego pyska.
A mówiłem, że Drwala nie można lekceważyć. Ale zobaczymy Agnes ma miksturkę. Ja natomiast jestem ciekaw jak SM poradzi sobie z wampirzycą.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
co to za wstrząs? I dlaczego ziemia się kołysze? I znów wstrząs ...
Co to za mrok mnie ogarnia ... Czyżby bogowie mnie wzywali? Zasłużyłem na nagrodę? Ale jeszcze turniej się nie skończył ...
Zawiodłem ...
I to by było na tyle...
Dzięki za fajną zabawę. Czas pomyśleć nad nowym czempionem, może zdąrzy na kolejną Arenę
Co to za mrok mnie ogarnia ... Czyżby bogowie mnie wzywali? Zasłużyłem na nagrodę? Ale jeszcze turniej się nie skończył ...
Zawiodłem ...
I to by było na tyle...
Dzięki za fajną zabawę. Czas pomyśleć nad nowym czempionem, może zdąrzy na kolejną Arenę
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Ogr podjadał sobie włąśnie końcówkę nogi goblina. Kucharz sprawił się nieźle chociarz gobliny nie miały dobrego smaku. W każdym razie Derrok wolał gnobblary od goblinów. Były delikatniejsze. A gnobblarów nie przyniósł niestety ze sobą. A kiedy oznajmiono mu walkę z kolejnym krasnoludem to wpadł w zły nastrój. Krasnoludzizna. To już stawało się monotonne. Ale Derrok nie wybrzydzał. Co miał zjeść to zje. Chwycił swe żelazne pięści i wyszedł ze swojej komnaty –jaskini by udac się na arenę.
Graal był gotowy jak zwykle. Odziany w pyszną Gromrillową zbroję oczekiwał ogra. A ten ogr miał już kilku jego braci na sumieniu i to na arenie. Co gorsza zjadł ich a to już godne było zapisania w wielkiej księdze uraz.
Gdy wielkie cielsko wtoczyło się na arenę w Graalu pojawiła się determinacja by pomścić swoją rasę.
Gdy nadszedłczas, rozbrzmiał gong. Derrok naparł swym zwyczajem na przeciwnika swoim brzuchem. Graal wymierzył szybko pistolety. Krasnoludzka broń palna huknęła. Ogrem delikatnie wstrząsneło gdy jedna z kul trafiła go w pierś. Druga spudłowała. Rana jednak okazała się niewystarczająca by zatrzymać Derroka. Brzuch zderzył się z krasnoludem i odrzucił brodatego wojownika do tyłu. Ogr zaczął łomotać o zbroję krasnoluda z pasją. Równie dobrze mógłby bić pięściami w ścianę i uzyskałby podobny efekt. Graalowi mógł co najwyżej przeszkadzać huk jaki się rozlegał na skutek całego procesu. Niestety nawałnica ciosów sprawiła że sam nie mógł skutecznie odpłaciĆ przeciwnikowi podobną monetą. Zdołął tylko raz przytrzymać łapsko ogra i ugryźć go. Derrok to poczuł i sam zdzielił Graala po głowie. Krasnoludem zachwiało i wystawiło na kolejne ciosy. Ogr tłukł tym razem po głowie Graala i nawet wytrzymałemu krasnoludowi zaczęło szumieć we łbie. Graal zebrał się w sobie i ciął natrętowi po brzuchu. Wielkie tłuste cielsko łatwo zostało przecięte ostrym krasnoludzkim toporem. Ogr ryknął i tłukł dalej wsciekle. Z nosa krasnoluda siknęła krew. Graal ciął na odlew głęboko raniąc ogra pod szyją i teraz prócz swojej krwi zalał się ogrzą. Derrok tymczasem wpadł w szał podrzucil krasnoluda przez ramię powalając go na piach. Zaraz potem rzucił się wprost na niego by przygnieść go swoim ciałem. I rzeczywiście ogr rzucił się ciałem przygniatając zbrojnego krasnoluda. Zbroja jednak wytrzymała i Graalowi trzasnęło tylko jedno żebro. Nie wypuścił też topora z garści. Sam zaczął okładać Derroka toporem raniąc go raz po raz. Derrok zerwał się na równe nogi. Krasnolud sam ledwie wstał . Rany Derroka również były poważne. Ogr sięgnął po flaszeczkę i połknął ją. Jego rany natychmiast się zabliźniły. Na ten widok krasnolud splunął i zaklął szpetnie. Ogr zaatakował wtedy znowu. Pięścią z prawego sierpowego chciał dosięgnąć Graala. Ten uchylił się na czas raniąc natychmiast tą łapę toporem. Krasnolud nie tracił czasu rzucił się do wielkiego brzucha i ponownie wytoczył z niego krew ogrzą. Potworny ból targnął Derrokiem. Nigdy w życiu nikt go tak nie zranił a już na pewno nie po jego świętym żołądku. Chciał oddać cios ale tylko zawadził krasnoluda w policzekl wybijając mu dwa zęby. W następnej chwili topór rąbnął ogra między oczy i derrok zapadł w mrok. Graal ledwie uchylił się przed padającą na niego górą mięsa. Zdyszany pochylił się cięzko. ‘Robię się na to zastary- wydyszał. Dookoła publika wyła z zachwytu.
Graal był gotowy jak zwykle. Odziany w pyszną Gromrillową zbroję oczekiwał ogra. A ten ogr miał już kilku jego braci na sumieniu i to na arenie. Co gorsza zjadł ich a to już godne było zapisania w wielkiej księdze uraz.
Gdy wielkie cielsko wtoczyło się na arenę w Graalu pojawiła się determinacja by pomścić swoją rasę.
Gdy nadszedłczas, rozbrzmiał gong. Derrok naparł swym zwyczajem na przeciwnika swoim brzuchem. Graal wymierzył szybko pistolety. Krasnoludzka broń palna huknęła. Ogrem delikatnie wstrząsneło gdy jedna z kul trafiła go w pierś. Druga spudłowała. Rana jednak okazała się niewystarczająca by zatrzymać Derroka. Brzuch zderzył się z krasnoludem i odrzucił brodatego wojownika do tyłu. Ogr zaczął łomotać o zbroję krasnoluda z pasją. Równie dobrze mógłby bić pięściami w ścianę i uzyskałby podobny efekt. Graalowi mógł co najwyżej przeszkadzać huk jaki się rozlegał na skutek całego procesu. Niestety nawałnica ciosów sprawiła że sam nie mógł skutecznie odpłaciĆ przeciwnikowi podobną monetą. Zdołął tylko raz przytrzymać łapsko ogra i ugryźć go. Derrok to poczuł i sam zdzielił Graala po głowie. Krasnoludem zachwiało i wystawiło na kolejne ciosy. Ogr tłukł tym razem po głowie Graala i nawet wytrzymałemu krasnoludowi zaczęło szumieć we łbie. Graal zebrał się w sobie i ciął natrętowi po brzuchu. Wielkie tłuste cielsko łatwo zostało przecięte ostrym krasnoludzkim toporem. Ogr ryknął i tłukł dalej wsciekle. Z nosa krasnoluda siknęła krew. Graal ciął na odlew głęboko raniąc ogra pod szyją i teraz prócz swojej krwi zalał się ogrzą. Derrok tymczasem wpadł w szał podrzucil krasnoluda przez ramię powalając go na piach. Zaraz potem rzucił się wprost na niego by przygnieść go swoim ciałem. I rzeczywiście ogr rzucił się ciałem przygniatając zbrojnego krasnoluda. Zbroja jednak wytrzymała i Graalowi trzasnęło tylko jedno żebro. Nie wypuścił też topora z garści. Sam zaczął okładać Derroka toporem raniąc go raz po raz. Derrok zerwał się na równe nogi. Krasnolud sam ledwie wstał . Rany Derroka również były poważne. Ogr sięgnął po flaszeczkę i połknął ją. Jego rany natychmiast się zabliźniły. Na ten widok krasnolud splunął i zaklął szpetnie. Ogr zaatakował wtedy znowu. Pięścią z prawego sierpowego chciał dosięgnąć Graala. Ten uchylił się na czas raniąc natychmiast tą łapę toporem. Krasnolud nie tracił czasu rzucił się do wielkiego brzucha i ponownie wytoczył z niego krew ogrzą. Potworny ból targnął Derrokiem. Nigdy w życiu nikt go tak nie zranił a już na pewno nie po jego świętym żołądku. Chciał oddać cios ale tylko zawadził krasnoluda w policzekl wybijając mu dwa zęby. W następnej chwili topór rąbnął ogra między oczy i derrok zapadł w mrok. Graal ledwie uchylił się przed padającą na niego górą mięsa. Zdyszany pochylił się cięzko. ‘Robię się na to zastary- wydyszał. Dookoła publika wyła z zachwytu.
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Pełny gracji Aethis i nadobna Izidihar. Czyż nie stanowiliby pięknej pary? – zastanawiał się niejeden z oglądających tą walkę widzów. Przyszło im jednak zewrzeć się w walce. Dwie nieziemskie i równie tajemnicze istoty. Elf z odległej krainy elfów i do tego mistrz miecza oraz wampirzyca. Kto wygra tego nikt nie mógł przewidzieć. Oboje prezentowali się równie pewnie i oboje przyciągali równą ilość zakładów. Pod wzrokiem Izidihar elf był nieporuszony. Wampirzyca poczuła się tym nawet lekko znieważona. O ile mogła zrozumieć że jej urok nie działał na bestię czy obskurnego krasnoluda to ten elfi śliczny chłopiec powinien jej tu ulec. Ale stało się inaczej. Zawiedziona Wampirzyca stwierdziła że w plotkach o elfach i ich upodobaniu do swojej własnej płci musi być coś z prawdy. Elf po prostu oczekiwał w najgłębszej koncentracji na rozpoczęcie walki,
Po dzwięku gongu, wampirzyca podeszłą do elfa , który zdjął swój wielki miecz z ramienia i czekał w pozycji obronnej. Idąca z gracją Izidihar kusząco kręciła biodrami na których spoczywał wzrok niemal całej męskiej publiki. Ale elf pilnował się. Bacznie obserwował swoją przeciwniczkę. I gdy ta zaatakowała przewidział to i sam uderzył przed nią. Elfia stal przecięła gładką i bladą skórę wampirzycy tuż przy piersi rozcinając jej szatę i naznaczając jej ciało pręgą. Izidihar w tym czasie swoim mieczem rozorała udo elfa. W jej nozdrza wdarł się słodki zapach krwi. Spowodowało to w niej gwałtowny głód. Elf przestąpił na zdrową nogę przystępując do ataku. Kunszt elfiego mistrza miecza zupełnie zaskoczył wampirzycę. Początkowo odbijała ciosy. Jeden za drugim , lecz musiała zacząc się cofać. Dzięki swej szybkosci odbijała je wszystkie. Udało się jej nawet na krótko przejść do kontrnatarcia i miecze śmigały z szybkością jakie nie wychwyci oko ludzkie. Elf każde z nich parował . Wydawać by się mogło że ze swego oręża uczynił stalowy mur przez który nie przeniknie żadna z broni jego przeciwniczki. Aethis uznał w końcu że czas zakończyć tą zabawę bo delikatnym ruchem w bok zmienił lekko tor lotu swojego miecza a Izidihar nie zdołała go przechwycic. W rezultacie ostrze wbiło się glęboko pod obojczyk. Zaskoczona wampirzyca ze zdumieniem przyglądała się tępo stali w sobie po czym z jej gardłą wydobył się ogłuszający i przenikający wrzask-pisk, po czym rozsypała się w drobny pył. Elf strząsnął jego resztki ze swego ostrza i opuścił oręż. Skłonił się wiwatującej publice. Wiedział że nie ma sobie równych.
Doszliśmy do półfinału tej wielkiej areny. Elf, Krasnolud, ludzki drwal czy czempionka nurgla? Oto jest pytanie.
walka nr 1
Agnes Zebub vs Beored Drwal
Walka nr 2
Graal Ironforge vs Aethis
Po dzwięku gongu, wampirzyca podeszłą do elfa , który zdjął swój wielki miecz z ramienia i czekał w pozycji obronnej. Idąca z gracją Izidihar kusząco kręciła biodrami na których spoczywał wzrok niemal całej męskiej publiki. Ale elf pilnował się. Bacznie obserwował swoją przeciwniczkę. I gdy ta zaatakowała przewidział to i sam uderzył przed nią. Elfia stal przecięła gładką i bladą skórę wampirzycy tuż przy piersi rozcinając jej szatę i naznaczając jej ciało pręgą. Izidihar w tym czasie swoim mieczem rozorała udo elfa. W jej nozdrza wdarł się słodki zapach krwi. Spowodowało to w niej gwałtowny głód. Elf przestąpił na zdrową nogę przystępując do ataku. Kunszt elfiego mistrza miecza zupełnie zaskoczył wampirzycę. Początkowo odbijała ciosy. Jeden za drugim , lecz musiała zacząc się cofać. Dzięki swej szybkosci odbijała je wszystkie. Udało się jej nawet na krótko przejść do kontrnatarcia i miecze śmigały z szybkością jakie nie wychwyci oko ludzkie. Elf każde z nich parował . Wydawać by się mogło że ze swego oręża uczynił stalowy mur przez który nie przeniknie żadna z broni jego przeciwniczki. Aethis uznał w końcu że czas zakończyć tą zabawę bo delikatnym ruchem w bok zmienił lekko tor lotu swojego miecza a Izidihar nie zdołała go przechwycic. W rezultacie ostrze wbiło się glęboko pod obojczyk. Zaskoczona wampirzyca ze zdumieniem przyglądała się tępo stali w sobie po czym z jej gardłą wydobył się ogłuszający i przenikający wrzask-pisk, po czym rozsypała się w drobny pył. Elf strząsnął jego resztki ze swego ostrza i opuścił oręż. Skłonił się wiwatującej publice. Wiedział że nie ma sobie równych.
Doszliśmy do półfinału tej wielkiej areny. Elf, Krasnolud, ludzki drwal czy czempionka nurgla? Oto jest pytanie.
walka nr 1
Agnes Zebub vs Beored Drwal
Walka nr 2
Graal Ironforge vs Aethis
ludzki drwal oczywiście, no murm czekamy
"Beord był już przygotowany do półfinału którego podbudowany wcześniejszymi sukcesami zamierzał wygrać, i jeszcze tylko raz potem, i w chwale udać się w knieję by spędzić tam resztę żywota. Jego ciało wydawało specyficzny zapach, niespodoba się on napewno owadom, a w szczególności zielonym muchom pana zarazy"
"Beord był już przygotowany do półfinału którego podbudowany wcześniejszymi sukcesami zamierzał wygrać, i jeszcze tylko raz potem, i w chwale udać się w knieję by spędzić tam resztę żywota. Jego ciało wydawało specyficzny zapach, niespodoba się on napewno owadom, a w szczególności zielonym muchom pana zarazy"
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
nie dzis, dzis już jestem zmenczony po robocie. Myslę że jutro skonczę do konca arenę.
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
mozliwe ze dzis tez nie dam rady ale kto wie(życie). Stay Tuned.
Robie się za stary na to... - powiedział Graal, gdy usiadł już w swojej komnacie - Ta kupa mięcha o mało mnie nie zabiła! Niech to szlag. Krzywda pomszczona, kolejna. Przodkowie z dumą przyjmą mnie na Wielkiej Uczcie. Dzisiaj było blisko, pora teraz odpocząć, zasłużenie odpocząć...
________________________________________________
Masakra! Nie myślałem, że Graal wygra z tym Ogrem... I miał jeszcze miksturę, masakra generalnie. To teraz czekamy na pół finał, będzie ciekawie!
Pozdrawiam i czekamy na więcej
P.S. 1 z 4 postaci, która doszła do pół-finału, także już jest sukces ^^
________________________________________________
Masakra! Nie myślałem, że Graal wygra z tym Ogrem... I miał jeszcze miksturę, masakra generalnie. To teraz czekamy na pół finał, będzie ciekawie!
Pozdrawiam i czekamy na więcej
P.S. 1 z 4 postaci, która doszła do pół-finału, także już jest sukces ^^
Ja obstawiam finał Drwal vs Mistrz miecza, czyli dwaj pogromcy Assasinów Mrocznych Elfów.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
Oby nie...Tullaris pisze:Ja obstawiam finał Drwal vs Mistrz miecza, czyli dwaj pogromcy Assasinów Mrocznych Elfów.
_______________________________
Graal zajął miejsce na widowni. Teraz zobaczy pierwszą walkę pół-finałową, a potem nadejdzie jego czas.
Tak, teraz się okaże, gromil i krasnoludzka twardość przeciwko elfickiej zwinności oraz ilthamirowej stali. Nie oddam pola temu zasranemu elfikowi.