Imperialny fluff
Moderator: #helion#
Pardon że ładuję się z bretońskimi butami na imperialny kawałek forum, ale muszę sprostować jedną rzecz, mianowicie kwestię mieczy/mieczników/szermierzy.
Biorąc pod uwagę realia historyczne (Imperium wzorowane jest na Rzeszy Niemieckiej z początku XVI wieku), wszelkiej maści miecze, tasaki, kordy czy wczesne rapiery były powszechnie dostępne i w miarę tanie. Zapisy z ksiąg miejskich Krakowa z lat 30-tych XV wieku (a więc z już o ponad pół wieku wcześniejszych) pokazują, że podstawowa broń ręczna kosztowała w granicach 12-15 groszy krakowskich (dobry koń podróżny kosztował dla porównania 120 groszy, oczywiście nie mam tu na myśli bojowego destriera). Droższe egzemplarze były rzecz jasna lepiej wykonane i z lepszej gatunkowo stali.
Tak czy inaczej broń boczna podstawowej jakości była łatwo dostępna i relatywnie tania. Inna sprawa, że jeżeli panowie z GW chcieliby trzymać się realiów wczesnorenesansowych Niemiec, to większość state troopsów powinna nosić 4-metrowe piki i być wspomagana detachmentami strzelców z rusznicami lontowymi.
Tyle, ukłony z Bretonnii.
Biorąc pod uwagę realia historyczne (Imperium wzorowane jest na Rzeszy Niemieckiej z początku XVI wieku), wszelkiej maści miecze, tasaki, kordy czy wczesne rapiery były powszechnie dostępne i w miarę tanie. Zapisy z ksiąg miejskich Krakowa z lat 30-tych XV wieku (a więc z już o ponad pół wieku wcześniejszych) pokazują, że podstawowa broń ręczna kosztowała w granicach 12-15 groszy krakowskich (dobry koń podróżny kosztował dla porównania 120 groszy, oczywiście nie mam tu na myśli bojowego destriera). Droższe egzemplarze były rzecz jasna lepiej wykonane i z lepszej gatunkowo stali.
Tak czy inaczej broń boczna podstawowej jakości była łatwo dostępna i relatywnie tania. Inna sprawa, że jeżeli panowie z GW chcieliby trzymać się realiów wczesnorenesansowych Niemiec, to większość state troopsów powinna nosić 4-metrowe piki i być wspomagana detachmentami strzelców z rusznicami lontowymi.
Tyle, ukłony z Bretonnii.
Piechota Imperialna powinna przypominać Lancknechtów (oczywiście według mnie powinni być lepiej opancerzeni z uwagi przeciwników z jakimi walczą) wywodzących się z okresu który podał Gniewko a nie jakieś nowotwory typu miecznicy i włócznicy których formacji wtedy nie było, W tym okresie w użyciu były jak pisze Gniewko w piechocie głównie piki i halabardy . W Anglii obie bronie były w powszechnym użyciu np: podczas wojny króla z parlamentem w 17 wieku (chodzi w tedy bardzo już powszechna była broń palna) ale panowie z GW nie odrobili pracy domowej z historii nawet własnego kraju.
Ostatnio zmieniony 30 gru 2008, o 19:38 przez Cord, łącznie zmieniany 3 razy.
nie jest wzorowane na Rzeszy lecz przypomina, podobnie jak można zastosować odnośnik do państewek włoskich, panowie z GW w tej edycji w ogóle nie trzymają się tych realiów, wystarczy popatrzeć na figsy piechoty z VI i VII ed. O ile w poprzedniej (a zacząłem zbierać jakieś pół roku po premierze edycji, tak więc można powiedzieć że cała edycja za mną) nasza piechota stanowiła liczącą się siłę (w każdej rozpie była piechota, oprócz gunlina) to w tej już tak nie jest, choć od niedawna - no offence 

Oj tak...dajcie Lancknechtów z pikami do Imperium. Byłoby cudnie powalczyć z taką armią, choćby dla samego widoku tych najeżonych szeregów.
Swoją drogą, Bretonnia też woła niekiedy o pomstę do nieba. W V edycji piechota była jak żywcem wyjęta z książki historycznej - piękni zbrojni w kapalinach i łebkach, dwuręcznie trzymane glewie i wczesne halabardy. A teraz? Herezje w rodzaju łączenia halabard z pawężami (jestem w grupie rekonstrukcji historycznej i zaręczam, że takie rozwiązanie nie sprawdza się ani trochę xD).
Swoją drogą, Bretonnia też woła niekiedy o pomstę do nieba. W V edycji piechota była jak żywcem wyjęta z książki historycznej - piękni zbrojni w kapalinach i łebkach, dwuręcznie trzymane glewie i wczesne halabardy. A teraz? Herezje w rodzaju łączenia halabard z pawężami (jestem w grupie rekonstrukcji historycznej i zaręczam, że takie rozwiązanie nie sprawdza się ani trochę xD).
Nie jestem żadnym specem, więc pewnie mogę coś namieszać, ale perspektywa pik w armii Imperium wydaje mi się raczej nietrafiona. Zauważcie, że mimo podobieństw Imperium nie jest Cesarstwem Niemieckim z XVI - XVII wieku i ma przeciwników "zupełnie innych". Nie sądzę, aby piki sprawdziły się w walce z zielonskórymi, zwierzoludzmi, skavenami - rasy, które od walki na uklepanym polu, bardziej preferują ataki z zaskoczenia.
Dlatego też wydaję mi się logiczne używanie tarcz - to jedyna osłona zdolna zatrzymać cios wyrośniętego orka czy zwierzoczłeka.
Dlatego też wydaję mi się logiczne używanie tarcz - to jedyna osłona zdolna zatrzymać cios wyrośniętego orka czy zwierzoczłeka.
Vae victis!
Zauważ, że mnóstwo armii w Battlu jest całkowicie nieprzystosowanych do walki ze swoimi przeciwnikami i na zdrowy rozsądek już dawno powinno zejść z areny dziejów. Siła i celność ognia krasnoludzkich armii nie powinna dawać orkom najmniejszych szans, że o prekolumbijskiej technice wojennej u Lizardmenów przeciwstawionej broni Mrocznych Elfów czy estalijskich konkwistadorów nie wspomnę. Elementem który balansuje te wszystkie nierówności jest w Warhammerze magia, która wielokrotnie przechyla szalę zwycięstwa na stronę "niezaawansowanych" armii, oraz fakt istnienia całej menażerii potworów, demonów i innych paszczaków/hatifnatów/muminków, co to kuli z muszkietu się nie boją, a nad falangą pikinierów przelecą 
Ergo: świat Warhammera, z racji swojego odrealnienia pozwala na wszystko, choćby i Lancknechtów do zatrzymywania szarż mojego rycerstwa

Ergo: świat Warhammera, z racji swojego odrealnienia pozwala na wszystko, choćby i Lancknechtów do zatrzymywania szarż mojego rycerstwa

*Helion -
*Legion - widziałeś tarcze naszych żołnierzy? Przed czym się byś tym zasłaniał, chyba przed poduszką a nie orczą choopą. Co do sensowności pik i halabard, są to bronie długie (halabarda około 2,5m, pika coś miedzy 4-6metrów) i żołnierz władający nią jest wstanie zaatakować z w miarę bezpiecznej odległości do tego najeżona formacja pikinierów ma działanie psychologiczne i jest to broń uniwersalna w odróżnieniu od broni ręcznej bo można ją skutecznie stosować przeciw piechocie, kawalerii i w przypadku warhammera potworów bo takowe tam występują. Sam siebie zapytaj w jakim oddziale byś wolał stać naprzeciw dla przykładu minotaurowi mieczników z mieczami i tarczami czy pikinierów/hlalbardników?
Nasi miecznicy bo oni byli od reszty lepsi, halabardnicy byli do bani jak zawsze.nasza piechota stanowiła liczącą się siłę
*Legion - widziałeś tarcze naszych żołnierzy? Przed czym się byś tym zasłaniał, chyba przed poduszką a nie orczą choopą. Co do sensowności pik i halabard, są to bronie długie (halabarda około 2,5m, pika coś miedzy 4-6metrów) i żołnierz władający nią jest wstanie zaatakować z w miarę bezpiecznej odległości do tego najeżona formacja pikinierów ma działanie psychologiczne i jest to broń uniwersalna w odróżnieniu od broni ręcznej bo można ją skutecznie stosować przeciw piechocie, kawalerii i w przypadku warhammera potworów bo takowe tam występują. Sam siebie zapytaj w jakim oddziale byś wolał stać naprzeciw dla przykładu minotaurowi mieczników z mieczami i tarczami czy pikinierów/hlalbardników?
O to to! Wbrew pozorom, wyćwiczone i zdyscyplinowane regimenty pikinierów były bardzo manewrowe. W kilka sekund potrafiły zmienić front, zacieśnić lub rozluźnić szeregi, poszerzać albo zwijać front. Ogromne czworoboki szwajcarskiej piechoty były pod koniec XV wieku niemal nie do ruszenia. W battlu zwarta ściana kilkumetrowych pik spokojnie byłaby w stanie zatrzymać rydwany, wszelkie rodzaje kawalerii czy nieskoordynowany motłoch orczych wojasów. Latacze w rodzaju pegazów czy harpii też nie chciałyby lądować na takim iglaku.
Ogromną zaletą pikinierskiej falangi jest trzymanie na dystans wroga i jednocześnie wiązanie go w walce. Daje to czas np. na decydujące boczne szarże ciężkiej jazdy.
Ogromną zaletą pikinierskiej falangi jest trzymanie na dystans wroga i jednocześnie wiązanie go w walce. Daje to czas np. na decydujące boczne szarże ciężkiej jazdy.
Pozwólcie, że się wtrącę.
Stary Świat to nie Europa. Życie tu rządzi się swoimi nierealnymi zasadami. Widocznie generałowie Imperium nie uważają, że potrzebna im jest nowa broń. Jakoś sobie radzą z najazdami wrogów, a jeśli dojdzie do katastrofy to zjawi się kolejny młodzieniec nieznający strachu i pogoni najeźdźców.
W tym świecie to Tileańczycy używają pik i niech tak zostanie, przynajmniej do puki DoW nie zniknęło całkiem z tej gry. Możecie przecież wynająć tileańskich pikinierów.
Stary Świat to nie Europa. Życie tu rządzi się swoimi nierealnymi zasadami. Widocznie generałowie Imperium nie uważają, że potrzebna im jest nowa broń. Jakoś sobie radzą z najazdami wrogów, a jeśli dojdzie do katastrofy to zjawi się kolejny młodzieniec nieznający strachu i pogoni najeźdźców.
W tym świecie to Tileańczycy używają pik i niech tak zostanie, przynajmniej do puki DoW nie zniknęło całkiem z tej gry. Możecie przecież wynająć tileańskich pikinierów.
Ahhh, celna riposta! To wszystko dlatego, że mój regiment mieczników jest z poprzedniej edycji, gdzie tarcze przynajmniej były solidne*Legion - widziałeś tarcze naszych żołnierzy? Przed czym się byś tym zasłaniał, chyba przed poduszką a nie orczą choopą.

Szczerze mówiąc, chyba wolałbym mieć tarczęSam siebie zapytaj w jakim oddziale byś wolał stać naprzeciw dla przykładu minotaurowi mieczników z mieczami i tarczami czy pikinierów/hlalbardników?

Przyznaję, halabardy w Warhammerze sknocono, ale pik tak strasznie bym się nie czepiał.
Pewnie tak, ale mimo wszystko np. w gęstych zaroślach nie spisywaliby się tak dobrze, a Imperialne wojska nieraz muszę walczyć w takich warunkach, patrząc na mapy 90% państwa to lasy. Wątpię, aby orkowie czy zwierzoludzie chętnie je opuszczali.O to to! Wbrew pozorom, wyćwiczone i zdyscyplinowane regimenty pikinierów były bardzo manewrowe. W kilka sekund potrafiły zmienić front, zacieśnić lub rozluźnić szeregi, poszerzać albo zwijać front. Ogromne czworoboki szwajcarskiej piechoty były pod koniec XV wieku niemal nie do ruszenia. W battlu zwarta ściana kilkumetrowych pik spokojnie byłaby w stanie zatrzymać rydwany, wszelkie rodzaje kawalerii czy nieskoordynowany motłoch orczych wojasów. Latacze w rodzaju pegazów czy harpii też nie chciałyby lądować na takim iglaku.
Vae victis!
Uff...przyznaję rację Kokeszowi...to jest świat fantasy z własnymi zasadami. Niech Imperium ma co ma, przynajmniej chaos, orkowie, norsmeni i cała reszta tałatajstwa musi najpierw przejść przez cesarskie armie, zanim wlezie do Królestwa Lilii 

Może się mylę, bo dokładność mojej wiedzy historycznej często szwankuje, ale czy w tamtym okresie historycznym na terenach Austrii nie było regularnych formacji z mieczami i tarczami?Cord pisze:Piechota Imperialna powinna przypominać Lancknechtów (oczywiście według mnie powinni być lepiej opancerzeni z uwagi przeciwników z jakimi walczą) wywodzących się z okresu który podał Gniewko a nie jakieś nowotwory typu miecznicy i włócznicy których formacji wtedy nie było,(...)
Co do wcześniej wspomnianych krasi: W Imperium żyje wiele krasnoludów, nawet więcej niż niziołków, dlatego są trochę zazdrosne o prawa elekcyjne tych drugich. W poprzednich edycjach wystawianie regimentów niziołków i krasi były normalką w Imperium. Po prostu Imperium jest państwem, w którym ludzie są rasą dominującą i to głównie liczebnie, ale mimo wszystko jest to kraj wielorasowy, a każdy mieszkaniec jest swojego rodzaju obywatelem.
P.S.
Gniewko: Czy mam przyjemność ze znajomym Mieszka? To Ty jesteś twórcą "chłopskiego powergamingu?"


O to link do info
http://forum.ogryn.pl/viewtopic.php?p=6349#6349
Boże...chłopski powergaming robi się sławny xD. Niestety, do Wroca przyjeżdżam z ferii świątecznych dopiero 8 stycznia, więc nie dam rady być na turnieju...a szkoda, bo bardzo chętnie bym zagrał, zwłaszcza o miodek 
A tak na temat:
Wojska z niemieckiego obszaru językowego w okresie "imperialnym" (czyli wczesny renesans) to kilka charakterystycznych formacji wojskowych:
1. Wspomnieni już Landsknechten - zawodowi żołnierze najemni, wystawiani w dwóch wersjach, piknierów i strzelców z rusznicami lub kuszami.
2. Fechter - szermierze - piechota uzbrojona w mieczorapiery (forma przejściowa między jednym a drugim), i puklerze lub lewaki (długie sztylety do fechtunku na dwie bronie). Zazwyczaj chronili w luźnych grupach obóz, artylerię lub atakowali przyszpiloną przez pikinierów wrogą piechotę.
3. Grossschwerten albo Zwohander - panowie z dwurakami (naprawdę ogromnymi, dochodziły do wielkości człowieka). Ich zadanie było proste - szaleńczą szarżą i potężnymi cięciami mieli za zadanie rozbijać szyk przeciwnika lub łamać piki. Członkami tej formacji nierzadko byli skazańcy, którym obiecywano darowanie wyroku jeżeli przeżyją bitwę.
4. Ritter - czyli rycerze, w owym czasie wychodzący z mody przez broń palną, lecz wciąż używani. Z czasem zastąpili ich lżej opancerzeni najemni profesjonaliści - lansjerzy.
5. Kannonen - czyli armaty, w owym czasie dzielone na wiele typów, polowych i oblężniczych. Nie opisuję dokładnie, bo to materiału na osobny temat.

A tak na temat:
Wojska z niemieckiego obszaru językowego w okresie "imperialnym" (czyli wczesny renesans) to kilka charakterystycznych formacji wojskowych:
1. Wspomnieni już Landsknechten - zawodowi żołnierze najemni, wystawiani w dwóch wersjach, piknierów i strzelców z rusznicami lub kuszami.
2. Fechter - szermierze - piechota uzbrojona w mieczorapiery (forma przejściowa między jednym a drugim), i puklerze lub lewaki (długie sztylety do fechtunku na dwie bronie). Zazwyczaj chronili w luźnych grupach obóz, artylerię lub atakowali przyszpiloną przez pikinierów wrogą piechotę.
3. Grossschwerten albo Zwohander - panowie z dwurakami (naprawdę ogromnymi, dochodziły do wielkości człowieka). Ich zadanie było proste - szaleńczą szarżą i potężnymi cięciami mieli za zadanie rozbijać szyk przeciwnika lub łamać piki. Członkami tej formacji nierzadko byli skazańcy, którym obiecywano darowanie wyroku jeżeli przeżyją bitwę.
4. Ritter - czyli rycerze, w owym czasie wychodzący z mody przez broń palną, lecz wciąż używani. Z czasem zastąpili ich lżej opancerzeni najemni profesjonaliści - lansjerzy.
5. Kannonen - czyli armaty, w owym czasie dzielone na wiele typów, polowych i oblężniczych. Nie opisuję dokładnie, bo to materiału na osobny temat.
Z formacjami walczącymi mieczem i tarczą wieże się kilka poważnych problemów i mało zalet bo trzeba było tym umieć walczyć a nauka walki meczem trwa dłużej niż walki pika lub halabardą gdzie ważniejsza jest walka w formacji i dyscyplina, miecz nie jest bronią uniwersalną a dwie wcześniej wspomniane są, bronie drzewcowe łatwiej się wytwarza niż miecze wiec broń dzrewcowa jest po prostu lepsza jeśli chodzi o walkę bitewną.
Gniweko a lancknechci nie używali też czasem halabard? Żaden ze mnie historyk ale gdzieś tak słyszałem.
Ja dla odmiany nie przyznam racji Kokeszowi i uważam że GW do imperium podeszło bardzo źle, wymyślili bardzo ciekawą historie tego narodu ale część praktyczna i pewne dziury we fluffie bolą i była szansa na naprawienie tego podczas reedycji podczas której dochodzi do wielkich zmian w wielu armiach ale to okazje zmarnowano i nic w tej sprawie nie zrobiono.
Gniweko a lancknechci nie używali też czasem halabard? Żaden ze mnie historyk ale gdzieś tak słyszałem.
Ja dla odmiany nie przyznam racji Kokeszowi i uważam że GW do imperium podeszło bardzo źle, wymyślili bardzo ciekawą historie tego narodu ale część praktyczna i pewne dziury we fluffie bolą i była szansa na naprawienie tego podczas reedycji podczas której dochodzi do wielkich zmian w wielu armiach ale to okazje zmarnowano i nic w tej sprawie nie zrobiono.
No to znowu garść faktów. Porządna szermierka wymagała faktycznie sporo wprawy i długich ćwiczeń, ale w XV i XVI wieku istniały tzw. Fechtschule - zrzeszenia mieszczan (głównie niemieckich, czeskich i śląskich) organizujące regularne treningi fechtunku. Do naszych czasów zachowało się kilka profesjonalnych podręczników (Fechtbucher), np. autorstwa Daniela Leckuchnera. Nie zmienia to jednak faktu, że stowarzyszenia owe służyły bardziej ćwiczeniu samoobrony wśród mieszczan niż trenowaniu żołnierzy-zawodowców.
Halabarda szczyty swojej popularności święci w drugiej połowie XV wieku (wojny burgundzkie) i jest narodową bronią Szwajcarów (z resztą została przez nich wymyślona). W XVI wieku jest coraz bardziej wypierana przez pikę, stając się bronią straży miejskich i pałacowych. Oczywiście nadal stosowano tzw. szyk szwajcarski, gdzie wojsko dzielono na trzy kolumny - Vorhut, Waldhut i Nachhut. Zadaniem Vorhutu było rozpoznanie przeciwnika lub sprowokowanie go do nieprzemyślanego ataku, Waldhut (główne siły) przyjmował uderzenie i rozbijał przeciwnika, a Nachhut był strażą tylną, chroniącą główne siły przed okrążeniem.
W samym Waldhucie żołnierze często stawali w kombinowanym szyku - pierwsze pięć lub sześć szeregów stanowili pikinierzy, a kolejne halabardnicy. Kiedy szarża przeciwnika łamała się na "jeżu" z pik, wtedy do starcia wkraczali halabardnicy i wykańczali wroga w bezpośrednim starciu.
W mechanice Warhammera halabardnicy imperialni są tak źle skomponowani, że woła to o pomstę do nieba. Halabarda jest bronią tak wszechstronną i skuteczną, że zwykłe +1S to śmiech na sali. Myślę, że imperialni halabardnicy (zważywszy na ich wyszkolenie jako żołnierzy zawodowych) powinni mieć jakieś dodatkowe bonusy, które nie przegięły by ich, ale chociaż ugrywalniły. Po pierwsze, halabardnicy byli ciężko opancerzeni, bo w przeciwieństwie do pikinierów wchodzili w bardzo bezpośredni kontakt z wrogiem. Po drugie halabarda to broń idealna do walki z kawalerią - hakami ściągano rycerzy z siodeł i dobijano na ziemi pchnięciami w szczeliny zbroi. Po trzecie halabarda ma potężną siłę uderzenia, nierzadko większą od miecza dwuręczniego (zasada ramienia siły się kłania) - Karol Śmiały zginął w bitwie pod Nancy, kiedy cios szwajcarskiego piechura rozłupał mu czaszkę aż po szyję razem z hełmem.
Nie postuluję o jakiekolwiek zmiany, ale sobie głośno narzekam. Imperialna piechota jest niedorobiona jak polityczne bliźniaki, a powinna stanowić podstawę armii.
Halabarda szczyty swojej popularności święci w drugiej połowie XV wieku (wojny burgundzkie) i jest narodową bronią Szwajcarów (z resztą została przez nich wymyślona). W XVI wieku jest coraz bardziej wypierana przez pikę, stając się bronią straży miejskich i pałacowych. Oczywiście nadal stosowano tzw. szyk szwajcarski, gdzie wojsko dzielono na trzy kolumny - Vorhut, Waldhut i Nachhut. Zadaniem Vorhutu było rozpoznanie przeciwnika lub sprowokowanie go do nieprzemyślanego ataku, Waldhut (główne siły) przyjmował uderzenie i rozbijał przeciwnika, a Nachhut był strażą tylną, chroniącą główne siły przed okrążeniem.
W samym Waldhucie żołnierze często stawali w kombinowanym szyku - pierwsze pięć lub sześć szeregów stanowili pikinierzy, a kolejne halabardnicy. Kiedy szarża przeciwnika łamała się na "jeżu" z pik, wtedy do starcia wkraczali halabardnicy i wykańczali wroga w bezpośrednim starciu.
W mechanice Warhammera halabardnicy imperialni są tak źle skomponowani, że woła to o pomstę do nieba. Halabarda jest bronią tak wszechstronną i skuteczną, że zwykłe +1S to śmiech na sali. Myślę, że imperialni halabardnicy (zważywszy na ich wyszkolenie jako żołnierzy zawodowych) powinni mieć jakieś dodatkowe bonusy, które nie przegięły by ich, ale chociaż ugrywalniły. Po pierwsze, halabardnicy byli ciężko opancerzeni, bo w przeciwieństwie do pikinierów wchodzili w bardzo bezpośredni kontakt z wrogiem. Po drugie halabarda to broń idealna do walki z kawalerią - hakami ściągano rycerzy z siodeł i dobijano na ziemi pchnięciami w szczeliny zbroi. Po trzecie halabarda ma potężną siłę uderzenia, nierzadko większą od miecza dwuręczniego (zasada ramienia siły się kłania) - Karol Śmiały zginął w bitwie pod Nancy, kiedy cios szwajcarskiego piechura rozłupał mu czaszkę aż po szyję razem z hełmem.
Nie postuluję o jakiekolwiek zmiany, ale sobie głośno narzekam. Imperialna piechota jest niedorobiona jak polityczne bliźniaki, a powinna stanowić podstawę armii.
- Grand Admiral Thrawn
- Falubaz
- Posty: 1257
- Lokalizacja: Biała Podlaska
Zważywszy na to, że w szkołach brytyjskich na lekcjach historii nie podejmuje się tematu m.in wypraw krzyżowych a więc także tego jak wtedy walczono (bo to teraz jest niepoprawne politycznie i Anglicy boją się urazić dzieci i rodziców wyznania islamskiego) nie powinniśmy tak się dziwić, że 'fachowcy' z GW nie mają bladego pojęcia o tym jak się wykorzystuje bronie z okresu średniowiecza i wczesnego renesansu.
???
Ludzie pracujący w GW przy pisaniu zasad i podręczników są przecież wszyscy przynajmniej powyżej 30-stki, kiedy oni siedzieli w szkołach nie było aż tak bardzo rozdmuchanej poprawności politycznej
Poza tym, słabe zasady broni to raczej wynik lenistwa niż niewiedzy, co za problem zasięgnąć rady historyka przy pisaniu zasad, lepiej "nie komplikować niepotrzebnie" systemu
Ludzie pracujący w GW przy pisaniu zasad i podręczników są przecież wszyscy przynajmniej powyżej 30-stki, kiedy oni siedzieli w szkołach nie było aż tak bardzo rozdmuchanej poprawności politycznej

Poza tym, słabe zasady broni to raczej wynik lenistwa niż niewiedzy, co za problem zasięgnąć rady historyka przy pisaniu zasad, lepiej "nie komplikować niepotrzebnie" systemu

Berik ze słowackiego forum, o nowych planach wydawniczych GW pisze:10 plastovych idiotov za 25 libier, to nie je to krasa?
- Grand Admiral Thrawn
- Falubaz
- Posty: 1257
- Lokalizacja: Biała Podlaska
W szkole można siedzieć i 'siedzieć'. Pozatym cały czas mam przed oczyma odp Grahama odnośnie cavalry hammers - tylko jedna jednostka na całe WFB ich używa wieć postanowiliśmy je usunąć by nie powstawały problemy podczas gry.
Ja się pytam...jakie do jasnej ciasnej problemy? Jakiś bachor w Anglii nie zapamięta zasady składającej się z dwóch zdań?
EDIT
Pytanko z innej beczki.
Wiecie może moi mili
kto jest autorem podręcznika do Imperium z 4/5 edycji? To jest bodajże jedyna książka gdzie nie ma tego napisanego. Szukałem ale nie mogłem znaleźć (w necie znaczy się).
Ja się pytam...jakie do jasnej ciasnej problemy? Jakiś bachor w Anglii nie zapamięta zasady składającej się z dwóch zdań?
EDIT
Pytanko z innej beczki.
Wiecie może moi mili

Ostatnio zmieniony 31 gru 2008, o 18:33 przez Grand Admiral Thrawn, łącznie zmieniany 1 raz.
Admiral: Ciekawostka, rzeczywiście. W booku nie ma tej informacji... sś tylko nazwiska rysowników. Spekuluję , że autorem może byc Jake Thornton. Na końcu jest jego "empire tactica" per analogia do IV/V ed skavenów A. chambersa