Euro live
Moderator: swieta_barbara
- swieta_barbara
- habydysz
- Posty: 14649
- Lokalizacja: Jeźdźcy Hardkoru
Re: Euro live
Jak gadalem z Monstagoblin i Raddu, to Niemcy chca zatrzymac impreze w Munster w Eis Palast (cos w rodzaju Torwaru - duze lodowisko pod dachem). Trzeba pamietac, ze istnieja glosy, zeby do ETC dorzucic LOTR, Warmachine i Hordy. Oraz, ze frekwencja w przyszlym roku, nawet przy zalozeniu, ze nie dodadza do tego kolejnych imprez, i tak bedzie wyzsza - nalezy sie przygotowac na 700 graczy plus kibice (w tym roku na WFB, 40k i Side Event bylo ponad 500 osob bez kibicow). Niemcy maja infrastrukture do tego, choc mysle, ze Gorzow tez by sobie poradzil - natomiast nie wiem, czy chlopakom chcialoby sie robic taki event. Bylo nie bylo, troche sobie z battlem odpuscili.
troche zadupie to Munster
rozmawialismy o tym w samochodzie jadac spowrotem, nic tam nie ma, taki wyjazd typowo na sam turniej, jak jedzie sie na sam turniej to lepiej jechac do Gorzowa
a jak sie chce wakacje to lepiej wybrac Grecje 



- Barbarossa
- Mniejsze zło
- Posty: 5612
Ja też nie jestem fanem Munster - dojazd niełatwy, nawet samolotem dupny. Na miejscu nic ciekawego. Ja też nie wiem, czy od Munster nie wolałbym greckich eksperymentów. Natomiast dodawanie do turnieju kolejnych systemów grozi IMO katastrofą logistyczną, choć byłoby zajebiste - event na 500-700 osób to już robi duże wrażenie. Łatwiej byłoby o sponsoring i inne takie.
fotorelacja Emana
bardziej w40k ale was też widać
http://www.liga.paraszczak.com/modules. ... =0&thold=0
http://www.liga.paraszczak.com/modules. ... =0&thold=0

bardziej w40k ale was też widać

http://www.liga.paraszczak.com/modules. ... =0&thold=0
http://www.liga.paraszczak.com/modules. ... =0&thold=0
- Barbarossa
- Mniejsze zło
- Posty: 5612
Barb Battle Report
Zacznę od tego, że event był zarąbisty, nasz team był zarąbisty i stworzył fajny klimat. Dzięki jeszcze raz chłopaki! Byłem na wszystkich 4 ETC i każdy z roku na rok wydaje mi się lepszy – wyszło super.
Powtórzę to, co powiedzieli chłopaki – bardzo sprawdziła się nasza strategia wystawiania. Na pierwszego szedł Dębek (ustaliliśmy, że jego Bretka jest na tyle nietypową armią, że wszyscy już pozapominali, jakie ma tajne myki i jak się z tym gra... więc dostawienia były mniej przemyślane i powodowały chaos), a Kielonem jako secret loverem. Duet Shino-Młody też był skuteczny na defensy.
Moja rozpiska została zaprojektowana jako stoper – przy obcięciach punktowych VCty słabiej nadawały się do nabijania punktów, natomiast nadal można złożyć rozpę, która ich niewiele odda. Standardowy build innych nacji na ETC to był jeden oddział wraithów plus jeden wightów, pieszych lub konnych, u mnie dwa oddziały wightów – BK i Gwardia.
Uznałem to za twardsze i bardziej uniwersalne. A więc:
Rozpiska dość dobrze sprawdziła się w swojej roli i jestem zadowolony zarówno z niej, jak i z wyników.
Bitwa I
Dark Elfy Irlandii Północnej
Irlandczykom brakowało sporo skilla. Przeciwnik miał czarkę na smoku, druga małą, assassina - a poza tym w zasadzie standard. Nie wylosowałem popychaczki. Najbardziej bałem się assassina, który mi trochę ograniczał ruchliwość lorda.
Przeciwnik popełnił wiele błędów – pierwszym z nich było wzięcie na dużej magiczce lore of death zamiast metalu, fire czy już choćby darka – nie wiem, co chciał osiągnąć. Drugim było ustawienie harpii na redirect szarży BK w dużą magiczkę złapaną przez baty, a następnie przyjęcie szarży, co dało efekt odwrotny od zamierzonego. Małą magiczkę spanikowałem za stół napieprzając z misajli po szejdach, duża zwiała od BK. Do hydry nie próbowałem się już za bardzo dobierać, bitwa skończyła się 20-0. Dostałem w prezencie od przeciwnika duże kości „Norn Iron” i kilka razy jeszcze z nim gadałem w trakcie turnieju, strasznie fajny gość.
Bitwa II
Czeskie Skaveny
Skaveny nie były moją ulubioną armią na tą rozpę, ale miałem je wziąć i w wersji minimum przyblokować. Podeszliśmy do Czechów bardzo poważnie – zresztą uczciwie przyznam, że okazali się przyzwoitymi graczami; mój na pewno free fragiem nie był. Oddałem przeciwnikowi stronę bez górek, wystawiłem linię piechoty (grejwy z drakenhoffem w centrum) między terenami, a reszta armii schowała się za linią. Przeciwnik szybko odkrył, że wolniej mi zabija ghule/gwardię, niż ja je wskrzeszam, a przy okazji ranił sobie magów, więc koło 3 tury zrezygnował z fazy magii (2 elektrycy mieli po jednej ranie, jeden z pioruna własnego a drugi od mojej klątwy lat). W piątej turze skaveny ewidentnie spierdalały a ja wyszarpywałem punkty z tego, co zostało mi oddane na pożarcie. Załatwiłem wszystkie ratlingi z czarów, latarkę, slave’ów i gutter runnersów (standardowa lista szczurzych strat). W ostatniej turze upolowałem jeszcze jeden klocek clanratów. Niestety magia zawiodła – wyskoczyłem sobie lordem z regonu, przebiegłem 18” do oddziału ghuli i waliłem 2D6/ uduchowienie po elektrykach skitranych za laskiem. Niestety jeden czar nie wszedł, drugi zmiscastował i lord zadał sobie i otaczającym go Ghulom rany. Z kolei skaveny mieli ostatnią przyzwoitą faze magii – przeciwnik zaryzykował i trochę mi nauszkadzał.
Wynik 13-7 - w zasadzie satysfakcjonujący, lekki niedosyt, bo ostatnia tura pod względem magii była dla mnie katastroficzna.
Bitwa III
Duńskie Demony (El Ray)
Na blodziu, z syrenką. Nie musze mówić, że nie był to dobry matchup, ale wziąłem go jako wymianę – w zamian Thurion też dostał VC Asgera. El Ray jak zwykle bardzo się cieszył, że trafił na mnie, z moją plewną rozpiską, i jak zwykle obessał.
Zbunkrowałem się nieopodal rogu, za wielkim lasem. Oddał mi zaczynanie, to się przetasowałem i wskrzesiłem 20 ghuli i 4 dodatkowe fell baty. Potem ruszył na pałę do przodu, ja znów się wskrzesiłem i lekko przetasowałem oddziały. W swojej drugiej dalej jechał do przodu, ja mu wrzuciłem oddział psów pod armię, w zasadzie cały czas utrzymując las między sobą a centrum armii demonów. Ghule urosły do trzydziestek.
Zniecierpliwiony El Ray zaszarżował jednymi psami w moje pieseczki, anihilując je, ale wystawiając na kontrszarżę 30 ghuli. Mając zasięg z hełmu w lasu uznałem, że ten deal mi odpowiada – ghule zabiły pieska z szarży, a dodatkowy się posypał. Dodatkowo ustawiłem grave’ów i drugie ghule tak, żeby te walczące z psami miały zabezpieczone flanki (bo była przygotowana kontra) i po cichu liczyłem, ze El Ray się skusi. Najlepiej blodziem.
Niestety aż takiego błędu nie popełnił – natomiast i tak skwasił, po przerzucił blodzia na tył mojej armii tak, że mogły go dorwać baty – co zrobiły, zastawiłem na niego dwa oddziały ghuli, jeden z BSB, i już wkrótce blodzio zdawał brejki bez własnego BSB w pobliżu. Poświęcił syreniarza, żeby blodzio nie dostał drugich ghuli z flanki (co się opłaciło, bo skurczybyk dostał w sumie 2 rany z CRu do końca bitwy, a syreniarz i tak był na jednej po miscaście).
Bitwa skończyła się miscastem, a potem 12, na demoniczną obszarówkę, dzięki czemu niestety mój mały wampir dostał ranę (ale w całej bitwie miałem farta na wskrzeszeniach, więc się wyrównało). Oddałem fell baty, psy, połówkę wskrzeszonych zombie i połówkę małego wampira, El Ray stracił psy, syreniarza, pół fiendów i był o włos od głębokiego czoko na blodziu, który dobrze brejkował na -3 (30 ghuli z BSB s przodu i 7 FB z tyłu) i zdał dwa wardy od poisonów, które przebiły się przez pancerz.
Zupełnie satysfakcjonujący wynik 11-9, Thurion na Asgerze 20-0 i trochę z tej dwudziestki też mi się należy
Pierwszy dzień kończyliśmy na haju – mieliśmy maksa z bitew, rozjechaliśmy Danię jak czołg. Ale oczywiście nie straciliśmy głowy – wszyscy wiedzieli, że prawdziwa walka jeszcze przed nami.
Bitwa IV – Włoskie HE na stardragonie
Przeciwnik był porąbany, Gary stwierdził, że nie będzie sędziował naszych problemów po drugiej interwencji, wobec braku możliwości porozumienia wzięliśmy 10-10 w drugiej turze. Opisałem to już gdzie indziej i nie chcę do tego wracać – owszem, mogłem grać dalej wpuszczając wały, ale wtedy mój wynik nie był pewny – a po godzinie bitew cała partia nie wyglądała dla naszych źle, więc wolałem nie wtopić o 15 a potem żalić się, jak to mnie czitowano, a ja nie protestowałem.
Niestety Włosi nas pokonali - chociaż odwrotny wynik naprawdę był w naszym zasięgu – ja mogłem zrobić kilkanaście punktów na swoim, gdyby Gary nie wycofał się z sędziowania, Thurion mógł zrobić kilkanaście na swoim, gdyby nie decyzja sędziów o ruchu fastów i jego reakcja na nią, Dębek by ostro wklepał, gdyby mu lanca nie wybuchła. Mogło pójść w obie strony.
Bitwa V – Norwegia Lizzie
Dostałem Żaby – znów ciężki matchup; 2000 VC kontra 2250 Liz z premią nie jest do końca fair. Znów miałem grać na remis, więc postawiłem swój bunkier dookoła domku i czekałem, aż do mnie dojdą. Niestety wskrzeszanie mi tym razem zupełnie nie szło – straciłem jedne ghule po szarży stedzia i saurusa - po tym, jak tura magii (jeszcze bez zabierania szóstek) skończyła się mizernymi 2 ghulami do przodu (2x1 na udane wskrzeszenia, reszta obsys). Drugie ghule straciłem z 11 hitów terków (10 woundów) i poczułem, że zaczynam być w dupie.
Jedyną opcją było przejście do ataku. BK zajebali terki i wbili się w samotnego saurusa. Liczyłem, że z 3 ataków trafiających na 2+ z KB prędzej czy później go zatłukę. Niestety tam już BK utknęli, zamiast wyciąć w lewej flance lizzie pas zniszczeń i pożogi. Plus taki, że przez resztę bitwy oddałem tylko trochę śmieci, i szczerze mówiąc zabrakło mi bardzo niewiele do remisu – w ostatniej, mojej fazie, rzuciłem same 1,2 i jedną 3 z pięciu kostek na wskrzeszanie 4 fell batów, żeby było pięć na ćwiartce (przeciwnik dispelował), a potem lord rzucił 1+6 i 6+6 na wskrzeszanie zombie na drugiej ćwiartce. Z zabieraniem szóstek niestety nie były to dobre wyniki. Straciłem o 300 punktów więcej i dostałem 12-8.
Bitwa VI – Niemcy HE
Mój przeciwnik bardzo dobrze się rozstawił i od początku grał asekuracyjnie – nawet nie próbował ziać smokiem, raczej mnie trzymać na dystans i strzelać/magować. Tak naprawdę przez pierwsze cztery tury to była bitwa-macanka: polowanie na orzełki + wymiana magicznych „uprzejmości”. Tu też Niemiec popełnił błąd; spalił wszystkie 3 scrolle już w drugiej.
W piątej zaczęło się ostro – BK dostali szarżę od smoczusia i rydwanu. Strasznie ryzykowną szarżę – generalnie rydwan 2 rany i 5 ran od smoka na championie jeszcze starczyło, żebym się utrzymał, wtedy smok dostawał 7 batów z tyłu i ghule z boku, + potencjalnie grave gurad popchnięty na tył rydwanu. A miałem hełm w okolicy. Niestety ujebałem wszystkie armour save’y od rydwanu, włącznie z jedną raną od koni i straciłem BK – 450 punktów w plecy. W zamian zjadłem lion chariot tkwiący w zambiokach i overrunowałem w bolec z dwoma magami, który uciekł 6” – za mało, żeby wypaść za stół. W ostatniej turze upolowałem magów, bolce, straciłem ghule.
Remis 10-10, aczkolwiek z wielkim bólem – ten jeden armour save oblany od konia na BK to było +450 punktów dla przeciwnika i dla mnie - 900
Ogólnie turniej zajebisty, przeciwnicy super poza jednym – spory z innymi przeciwnikami rozstrzygaliśmy bez udziału sędziów, a więc bez problemów i w pozytywnej atmosferze.
Uważam, że moja armia bardzo dobrze sprawdziła się w swojej roli; nie żałuję nie wzięcia wraithów, które by mi zajebiście utrudniły 3 bitwy, a pomogły tylko w jednej. Trochę łamię się nad forbidden lore – jedna kostka to strasznie bolesne ścięcie przy 9 maks, jak się gra na wskrzeszanie. Z drugiej strony wylosowałem popychaczkę na lordzie tylko w dwóch bitwach, co naprawdę mnie kosztowało (statystycznie powinienem ją mieć w lekko ponad 4 bitwach). Żałuję: bitwy z Włochem i decyzji sędziów o nieinterweniowaniu. Oblanego save’a na bk od konika. Straty 10 ghuli od 11 hitów z terków. Te dwie ostatnie rzeczy kosztowały mnie w sumie jakieś 12 dużych punktów. No ale farciłem na wskrzeszeniach w bitwie z El Rayem, więc też ten pech nie był taki miażdżący.
Dzięki za doping na forum i za gratulacje.
Zacznę od tego, że event był zarąbisty, nasz team był zarąbisty i stworzył fajny klimat. Dzięki jeszcze raz chłopaki! Byłem na wszystkich 4 ETC i każdy z roku na rok wydaje mi się lepszy – wyszło super.
Powtórzę to, co powiedzieli chłopaki – bardzo sprawdziła się nasza strategia wystawiania. Na pierwszego szedł Dębek (ustaliliśmy, że jego Bretka jest na tyle nietypową armią, że wszyscy już pozapominali, jakie ma tajne myki i jak się z tym gra... więc dostawienia były mniej przemyślane i powodowały chaos), a Kielonem jako secret loverem. Duet Shino-Młody też był skuteczny na defensy.
Moja rozpiska została zaprojektowana jako stoper – przy obcięciach punktowych VCty słabiej nadawały się do nabijania punktów, natomiast nadal można złożyć rozpę, która ich niewiele odda. Standardowy build innych nacji na ETC to był jeden oddział wraithów plus jeden wightów, pieszych lub konnych, u mnie dwa oddziały wightów – BK i Gwardia.
Uznałem to za twardsze i bardziej uniwersalne. A więc:
Z czymś takim mogłem iść na defensy, na pewno miałem przewagę nad innymi armiami VC i nadawałem się na mirrory, a na remis mogłem grać z takimi armiami jak DE, DoCH, Liz.Lord 4 poziom +2 kostki: przyzywanie ghuli, słomka, bieganie, save 2+, dwa scrolle
Wampir mały: drugi poziom, przyzywanie batów, hełm, periapt
Wight King z Drakenhoffem, konny
22 grave guardów z warszmatą
10 Black Knightów z +1 do trafienia
3 x 10 ghuli, 5 psów, 2x3 fell baty
Rozpiska dość dobrze sprawdziła się w swojej roli i jestem zadowolony zarówno z niej, jak i z wyników.
Bitwa I
Dark Elfy Irlandii Północnej
Irlandczykom brakowało sporo skilla. Przeciwnik miał czarkę na smoku, druga małą, assassina - a poza tym w zasadzie standard. Nie wylosowałem popychaczki. Najbardziej bałem się assassina, który mi trochę ograniczał ruchliwość lorda.
Przeciwnik popełnił wiele błędów – pierwszym z nich było wzięcie na dużej magiczce lore of death zamiast metalu, fire czy już choćby darka – nie wiem, co chciał osiągnąć. Drugim było ustawienie harpii na redirect szarży BK w dużą magiczkę złapaną przez baty, a następnie przyjęcie szarży, co dało efekt odwrotny od zamierzonego. Małą magiczkę spanikowałem za stół napieprzając z misajli po szejdach, duża zwiała od BK. Do hydry nie próbowałem się już za bardzo dobierać, bitwa skończyła się 20-0. Dostałem w prezencie od przeciwnika duże kości „Norn Iron” i kilka razy jeszcze z nim gadałem w trakcie turnieju, strasznie fajny gość.
Bitwa II
Czeskie Skaveny
Skaveny nie były moją ulubioną armią na tą rozpę, ale miałem je wziąć i w wersji minimum przyblokować. Podeszliśmy do Czechów bardzo poważnie – zresztą uczciwie przyznam, że okazali się przyzwoitymi graczami; mój na pewno free fragiem nie był. Oddałem przeciwnikowi stronę bez górek, wystawiłem linię piechoty (grejwy z drakenhoffem w centrum) między terenami, a reszta armii schowała się za linią. Przeciwnik szybko odkrył, że wolniej mi zabija ghule/gwardię, niż ja je wskrzeszam, a przy okazji ranił sobie magów, więc koło 3 tury zrezygnował z fazy magii (2 elektrycy mieli po jednej ranie, jeden z pioruna własnego a drugi od mojej klątwy lat). W piątej turze skaveny ewidentnie spierdalały a ja wyszarpywałem punkty z tego, co zostało mi oddane na pożarcie. Załatwiłem wszystkie ratlingi z czarów, latarkę, slave’ów i gutter runnersów (standardowa lista szczurzych strat). W ostatniej turze upolowałem jeszcze jeden klocek clanratów. Niestety magia zawiodła – wyskoczyłem sobie lordem z regonu, przebiegłem 18” do oddziału ghuli i waliłem 2D6/ uduchowienie po elektrykach skitranych za laskiem. Niestety jeden czar nie wszedł, drugi zmiscastował i lord zadał sobie i otaczającym go Ghulom rany. Z kolei skaveny mieli ostatnią przyzwoitą faze magii – przeciwnik zaryzykował i trochę mi nauszkadzał.
Wynik 13-7 - w zasadzie satysfakcjonujący, lekki niedosyt, bo ostatnia tura pod względem magii była dla mnie katastroficzna.
Bitwa III
Duńskie Demony (El Ray)
Na blodziu, z syrenką. Nie musze mówić, że nie był to dobry matchup, ale wziąłem go jako wymianę – w zamian Thurion też dostał VC Asgera. El Ray jak zwykle bardzo się cieszył, że trafił na mnie, z moją plewną rozpiską, i jak zwykle obessał.
Zbunkrowałem się nieopodal rogu, za wielkim lasem. Oddał mi zaczynanie, to się przetasowałem i wskrzesiłem 20 ghuli i 4 dodatkowe fell baty. Potem ruszył na pałę do przodu, ja znów się wskrzesiłem i lekko przetasowałem oddziały. W swojej drugiej dalej jechał do przodu, ja mu wrzuciłem oddział psów pod armię, w zasadzie cały czas utrzymując las między sobą a centrum armii demonów. Ghule urosły do trzydziestek.
Zniecierpliwiony El Ray zaszarżował jednymi psami w moje pieseczki, anihilując je, ale wystawiając na kontrszarżę 30 ghuli. Mając zasięg z hełmu w lasu uznałem, że ten deal mi odpowiada – ghule zabiły pieska z szarży, a dodatkowy się posypał. Dodatkowo ustawiłem grave’ów i drugie ghule tak, żeby te walczące z psami miały zabezpieczone flanki (bo była przygotowana kontra) i po cichu liczyłem, ze El Ray się skusi. Najlepiej blodziem.
Niestety aż takiego błędu nie popełnił – natomiast i tak skwasił, po przerzucił blodzia na tył mojej armii tak, że mogły go dorwać baty – co zrobiły, zastawiłem na niego dwa oddziały ghuli, jeden z BSB, i już wkrótce blodzio zdawał brejki bez własnego BSB w pobliżu. Poświęcił syreniarza, żeby blodzio nie dostał drugich ghuli z flanki (co się opłaciło, bo skurczybyk dostał w sumie 2 rany z CRu do końca bitwy, a syreniarz i tak był na jednej po miscaście).
Bitwa skończyła się miscastem, a potem 12, na demoniczną obszarówkę, dzięki czemu niestety mój mały wampir dostał ranę (ale w całej bitwie miałem farta na wskrzeszeniach, więc się wyrównało). Oddałem fell baty, psy, połówkę wskrzeszonych zombie i połówkę małego wampira, El Ray stracił psy, syreniarza, pół fiendów i był o włos od głębokiego czoko na blodziu, który dobrze brejkował na -3 (30 ghuli z BSB s przodu i 7 FB z tyłu) i zdał dwa wardy od poisonów, które przebiły się przez pancerz.
Zupełnie satysfakcjonujący wynik 11-9, Thurion na Asgerze 20-0 i trochę z tej dwudziestki też mi się należy

Pierwszy dzień kończyliśmy na haju – mieliśmy maksa z bitew, rozjechaliśmy Danię jak czołg. Ale oczywiście nie straciliśmy głowy – wszyscy wiedzieli, że prawdziwa walka jeszcze przed nami.
Bitwa IV – Włoskie HE na stardragonie
Przeciwnik był porąbany, Gary stwierdził, że nie będzie sędziował naszych problemów po drugiej interwencji, wobec braku możliwości porozumienia wzięliśmy 10-10 w drugiej turze. Opisałem to już gdzie indziej i nie chcę do tego wracać – owszem, mogłem grać dalej wpuszczając wały, ale wtedy mój wynik nie był pewny – a po godzinie bitew cała partia nie wyglądała dla naszych źle, więc wolałem nie wtopić o 15 a potem żalić się, jak to mnie czitowano, a ja nie protestowałem.
Niestety Włosi nas pokonali - chociaż odwrotny wynik naprawdę był w naszym zasięgu – ja mogłem zrobić kilkanaście punktów na swoim, gdyby Gary nie wycofał się z sędziowania, Thurion mógł zrobić kilkanaście na swoim, gdyby nie decyzja sędziów o ruchu fastów i jego reakcja na nią, Dębek by ostro wklepał, gdyby mu lanca nie wybuchła. Mogło pójść w obie strony.
Bitwa V – Norwegia Lizzie
Dostałem Żaby – znów ciężki matchup; 2000 VC kontra 2250 Liz z premią nie jest do końca fair. Znów miałem grać na remis, więc postawiłem swój bunkier dookoła domku i czekałem, aż do mnie dojdą. Niestety wskrzeszanie mi tym razem zupełnie nie szło – straciłem jedne ghule po szarży stedzia i saurusa - po tym, jak tura magii (jeszcze bez zabierania szóstek) skończyła się mizernymi 2 ghulami do przodu (2x1 na udane wskrzeszenia, reszta obsys). Drugie ghule straciłem z 11 hitów terków (10 woundów) i poczułem, że zaczynam być w dupie.
Jedyną opcją było przejście do ataku. BK zajebali terki i wbili się w samotnego saurusa. Liczyłem, że z 3 ataków trafiających na 2+ z KB prędzej czy później go zatłukę. Niestety tam już BK utknęli, zamiast wyciąć w lewej flance lizzie pas zniszczeń i pożogi. Plus taki, że przez resztę bitwy oddałem tylko trochę śmieci, i szczerze mówiąc zabrakło mi bardzo niewiele do remisu – w ostatniej, mojej fazie, rzuciłem same 1,2 i jedną 3 z pięciu kostek na wskrzeszanie 4 fell batów, żeby było pięć na ćwiartce (przeciwnik dispelował), a potem lord rzucił 1+6 i 6+6 na wskrzeszanie zombie na drugiej ćwiartce. Z zabieraniem szóstek niestety nie były to dobre wyniki. Straciłem o 300 punktów więcej i dostałem 12-8.
Bitwa VI – Niemcy HE
Mój przeciwnik bardzo dobrze się rozstawił i od początku grał asekuracyjnie – nawet nie próbował ziać smokiem, raczej mnie trzymać na dystans i strzelać/magować. Tak naprawdę przez pierwsze cztery tury to była bitwa-macanka: polowanie na orzełki + wymiana magicznych „uprzejmości”. Tu też Niemiec popełnił błąd; spalił wszystkie 3 scrolle już w drugiej.
W piątej zaczęło się ostro – BK dostali szarżę od smoczusia i rydwanu. Strasznie ryzykowną szarżę – generalnie rydwan 2 rany i 5 ran od smoka na championie jeszcze starczyło, żebym się utrzymał, wtedy smok dostawał 7 batów z tyłu i ghule z boku, + potencjalnie grave gurad popchnięty na tył rydwanu. A miałem hełm w okolicy. Niestety ujebałem wszystkie armour save’y od rydwanu, włącznie z jedną raną od koni i straciłem BK – 450 punktów w plecy. W zamian zjadłem lion chariot tkwiący w zambiokach i overrunowałem w bolec z dwoma magami, który uciekł 6” – za mało, żeby wypaść za stół. W ostatniej turze upolowałem magów, bolce, straciłem ghule.
Remis 10-10, aczkolwiek z wielkim bólem – ten jeden armour save oblany od konia na BK to było +450 punktów dla przeciwnika i dla mnie - 900

Ogólnie turniej zajebisty, przeciwnicy super poza jednym – spory z innymi przeciwnikami rozstrzygaliśmy bez udziału sędziów, a więc bez problemów i w pozytywnej atmosferze.
Uważam, że moja armia bardzo dobrze sprawdziła się w swojej roli; nie żałuję nie wzięcia wraithów, które by mi zajebiście utrudniły 3 bitwy, a pomogły tylko w jednej. Trochę łamię się nad forbidden lore – jedna kostka to strasznie bolesne ścięcie przy 9 maks, jak się gra na wskrzeszanie. Z drugiej strony wylosowałem popychaczkę na lordzie tylko w dwóch bitwach, co naprawdę mnie kosztowało (statystycznie powinienem ją mieć w lekko ponad 4 bitwach). Żałuję: bitwy z Włochem i decyzji sędziów o nieinterweniowaniu. Oblanego save’a na bk od konika. Straty 10 ghuli od 11 hitów z terków. Te dwie ostatnie rzeczy kosztowały mnie w sumie jakieś 12 dużych punktów. No ale farciłem na wskrzeszeniach w bitwie z El Rayem, więc też ten pech nie był taki miażdżący.
Dzięki za doping na forum i za gratulacje.
wolek pisze:fotorelacja Emana![]()
bardziej w40k ale was też widać![]()
http://www.liga.paraszczak.com/modules. ... =0&thold=0
http://www.liga.paraszczak.com/modules. ... =0&thold=0
Czy dla ludzi, którzy nie byli jeszcze na dużych turniejach i nie znają twarzy. Ktoś mógłby wyłuskać z tych fotek i przedstawić Polski skład.
(np. {link} od lewej: ten i ten i tamten)
And the ground did tremble as the king marched to war...
********
Dziecko jest idealnym przykładem rządów mniejszości!
********
Dziecko jest idealnym przykładem rządów mniejszości!
http://s220.photobucket.com/albums/dd29 ... 09_006.jpg
od lewej Dębek, Kielon za nim Thurion na kńc Barbarorossa
od prawej Barbara dalej jakiś czterdziestkowiec
a dalej nie widać
http://s220.photobucket.com/albums/dd29 ... 09_009.jpg
od lewej Młody, Crus, Shino i Barbara
może być ?
od lewej Dębek, Kielon za nim Thurion na kńc Barbarorossa
od prawej Barbara dalej jakiś czterdziestkowiec

http://s220.photobucket.com/albums/dd29 ... 09_009.jpg
od lewej Młody, Crus, Shino i Barbara
może być ?

- Shakin' Dudi
- Masakrator
- Posty: 2632
- Lokalizacja: Moria - Lublin
jestem ciekaw co teraz zrobisz jak zobaczysz ich na turnieju 

Mam nadzieje ST Barbara się nie obrazi, ale wygląda trochę jak Konio 


Zdziwię się jak to się stało, że gram na tak wysokich stołach, że po drugiej stronie takie twarzejestem ciekaw co teraz zrobisz jak zobaczysz ich na turnieju

And the ground did tremble as the king marched to war...
********
Dziecko jest idealnym przykładem rządów mniejszości!
********
Dziecko jest idealnym przykładem rządów mniejszości!
wróciłem z wakacji i tyle ciekawych dyskusji się zebrało
Wielkie Gratulacje dla całego teamu
szczególnie wynik Kielonidasa mnie zadziwił brawo Kielon! : * bo że Stasiu to ponury rzeźnik i siejący terror mastodon no.1 w polsze to wiedziałem już daawno.

Wielkie Gratulacje dla całego teamu

szczególnie wynik Kielonidasa mnie zadziwił brawo Kielon! : * bo że Stasiu to ponury rzeźnik i siejący terror mastodon no.1 w polsze to wiedziałem już daawno.
