Arena of Death 15 Sartosa 2
- Mhroczny Rycerz
- Falubaz
- Posty: 1146
Re: Arena of Death 15 Sartosa 2
Bezimienny (Exalted Hero)
Broń: Jednoręczny topór
Zbroja: Chaos Armour i tarcza (o ile może być)
Dodatek: Piętno Khorna
Cecha: Ekspert w walce
Płynąc na drakkarze Bezimienny zastanawiał sie czy uda mu sie zadowolić swego Patrona. Uśmiechnął sie do siebie w duchu. O tak Krwawy Bóg wykazał sie poczuciem humoru. Kiedy opuszczał Bretonie zabił wszystkich którzy go znali. Ooo tak... zadowolił tym Khorna. To dzięki temu został naznaczony. Pozabijał ich, żeby ludzie nie wiedzieli kto poprowadzi na nich armie Chaosu! Żeby nie wiedzieli KTO będzie następnym WSZECHWYBRAŃCEM! Kiedy tylko dotarł na Pustkowia Chaosu Khorne od razu naznaczył go swym piętnem. To pamiętał. Ale nie pamiętał KIM jest... Czyż to nie ironia? Jednakże po wielu miesiącach ciągłych walk dotarł wreszcie do świątyni czaszek. Tam jego Patron powiedział, że jeżeli pokona najlepszych wojowników Starego Świata to odzyska pamięć i dostanie coś o czym każdy Wybraniec marzy... Bezimienny wiedział co Khorne miał na myśli. Wiedział, że chodzi o przemienienie go w Demonicznego Księcia. W końcu pozabijał najlepszych wojowników na Pustkowiach. Z rozmyślań wyrwał go Jarl- Craig Pazur Niedźwiedzia.
- Panie, wybacz, że przeszkadzam ale widać już wyspe- Powiedział Pazur Niedźwiedzia.
- Dobrze... - Odpowiedział głos mroczniejszy niż najgorsze miejsca w Dziedzinach Chaosu.
Cała załoga zadrżała... wiedzieli oni co czeka przeciwników Wybrańca, który nie posiadał imienia...
Broń: Jednoręczny topór
Zbroja: Chaos Armour i tarcza (o ile może być)
Dodatek: Piętno Khorna
Cecha: Ekspert w walce
Płynąc na drakkarze Bezimienny zastanawiał sie czy uda mu sie zadowolić swego Patrona. Uśmiechnął sie do siebie w duchu. O tak Krwawy Bóg wykazał sie poczuciem humoru. Kiedy opuszczał Bretonie zabił wszystkich którzy go znali. Ooo tak... zadowolił tym Khorna. To dzięki temu został naznaczony. Pozabijał ich, żeby ludzie nie wiedzieli kto poprowadzi na nich armie Chaosu! Żeby nie wiedzieli KTO będzie następnym WSZECHWYBRAŃCEM! Kiedy tylko dotarł na Pustkowia Chaosu Khorne od razu naznaczył go swym piętnem. To pamiętał. Ale nie pamiętał KIM jest... Czyż to nie ironia? Jednakże po wielu miesiącach ciągłych walk dotarł wreszcie do świątyni czaszek. Tam jego Patron powiedział, że jeżeli pokona najlepszych wojowników Starego Świata to odzyska pamięć i dostanie coś o czym każdy Wybraniec marzy... Bezimienny wiedział co Khorne miał na myśli. Wiedział, że chodzi o przemienienie go w Demonicznego Księcia. W końcu pozabijał najlepszych wojowników na Pustkowiach. Z rozmyślań wyrwał go Jarl- Craig Pazur Niedźwiedzia.
- Panie, wybacz, że przeszkadzam ale widać już wyspe- Powiedział Pazur Niedźwiedzia.
- Dobrze... - Odpowiedział głos mroczniejszy niż najgorsze miejsca w Dziedzinach Chaosu.
Cała załoga zadrżała... wiedzieli oni co czeka przeciwników Wybrańca, który nie posiadał imienia...
Ostatnio zmieniony 29 sie 2009, o 19:08 przez Mhroczny Rycerz, łącznie zmieniany 1 raz.
Why so serious?White Lion pisze:Mam prośbę
Nie, nie masz. Chyba że znudziło Ci się to forum, to wtedy możesz kontynuować nakłanianie do piractwa -- Tomash
Zmęczony jestem, puzniej ocenie historyjki i rozlosjue pary ok. .
Edit:
Przyznanie mikstórek nie było łatwe, ale otatecznie podjąłem decyzje mikstórki dostają: Mirionhitzu Hatsumoto, Lomeroch, Ragnar, ale inne też były dobre.
Pierwsza runda:
1. Bezimienny vs Mirionhitzu Hatsumoto
2. Ragnar vs Joahim Gładkoskóry
3. Aegon vs Zapomniany
4. Mori Sharkslayer vs Caelran, the Swordmaster
5. Sir Jan vs Kaaos Orehammer
6. Lomeroch vs Solri Stonefist
7. Jahro "Taran" vs Arthew Wolffang
8. Skreerit Czerwone Oko vs Gul'faz
Edit:
Przyznanie mikstórek nie było łatwe, ale otatecznie podjąłem decyzje mikstórki dostają: Mirionhitzu Hatsumoto, Lomeroch, Ragnar, ale inne też były dobre.
Pierwsza runda:
1. Bezimienny vs Mirionhitzu Hatsumoto
2. Ragnar vs Joahim Gładkoskóry
3. Aegon vs Zapomniany
4. Mori Sharkslayer vs Caelran, the Swordmaster
5. Sir Jan vs Kaaos Orehammer
6. Lomeroch vs Solri Stonefist
7. Jahro "Taran" vs Arthew Wolffang
8. Skreerit Czerwone Oko vs Gul'faz
Ostatnio zmieniony 30 sie 2009, o 14:17 przez Tullaris, łącznie zmieniany 1 raz.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
Bezimienny vs Mirionhitzu Hatsumoto
Trybuny były już pełne, a publiczność podekscytowana, nie mogła doczekać się poprzedniej walki. Widzowie po sukcesie poprzedniej Areny widzowie tłumnie ściągnęli na pracką wsypę i nie byli to tylko sami piraci, bowiem na trybunach znajdowali się również przebywający tu inkognito zamożni i dobrze usytuowani Tieliańczycy. Królowa piratów zajęła swoje miejsce i nakazała aby na arenę weszli wojownicy.
Brama otworzyła i na Arenę wkroczyli pierwsi uczestnicy. Pierwszy kroczył potężny wojownik chaosu, trzymający w ręku zakrwawiony topór następny na arenie znalazł się Kensai z Nippoiu.
Obaj stanęli naprzeciwko siebie, Bezimienny chciał już ruszyć i wypruć flaki z przeciwnika, Mirionhitzu natomiast stał maksymalnie skoncentrowany nie zdradzając żadnych emocji. W końcu Natalie dała sygnał rozpoczynający pierwszą walkę drugiej prowadzonej przez siebie areny. Nippoiczyk momentalnie ruszył na Bezimiennego, ostrza wakizashi pracowały niezależnie od siebie, tnąc z różnych kierunków i różnymi kontami. Chaośnik nie był jednak, w ciemię bity i umiejętnie zastawił się tarczą, po czym wyszedł z błyskawiczną kontrom. Mirionhitzu odskoczył i uniknął cieć topora, poczym przystąpił do kolejnego ataku, ostrza wakzashi, cięły w serce i gardło, pirtwsze cięcie zostało zbite, lecz drugie doszło celu, niestety ostrze zgrzytnęło tylko o napierśnik. Bezimienny ponownie kontrował zadając mordercze ciosy, lecz zwinny Nippoiczyk, ponownie ich uniknął. Mirionhitzu postanowił za atakować w sposób mniej konwencjonalny, zamarkował dwa cięcia w kolana przeciwnika, poczym odbił się i wykonał salto , przeskakując nad Bezimiennym. Ten jednak nie dał się zaskoczyć wykonał błyskawiczny obrót i ostrza Nippoiczyka trafiły na tarcza, a on sam musiał ponownie unikać cięć topora. Bezimienny ruszył wściekle na przeciwnika, lecz Kensai wyczuł tępo ataku, zszedł umiejętnie z linii ciosu topora, wykonał piruet i sam zadał dwa cięcia. Pierwsze zgrzytnęło tylko o zbroje, drugie zagłębiło się w jej słabym punkcie, a następnie w ciele cha ośnika, ten cofnął się odruchowo. Mirionhitzu ruszył aby wykończyć wroga, wyprowadzając kolejne cięcia swymi wakizashi, Tym razem jednak to chaośnik wyczuł tępo ataku. Zbił pierwsze cięcie toporem, drugie przyjął na tarcze, a sam morderczo rąbnął toporem. Nippoiczyk nie zdołał tym razem uniknąć ciosu, topór roztrzaskał mu miednice, jego ręce zwiotczały i wypuściły wakizashi. Bezimienny chwycił go za kark poczym ściął jego głowę, rycząc na cały głos KRWE DLA BOGA KRWII, CZASZKI DLA TRONU KHORNA.
Komentarz do ewentualnego pytania, niestety Mirionhitzu nie zdołał uzyć miskstórki, jedno cięcie wystarczyło aby go zabić.
Trybuny były już pełne, a publiczność podekscytowana, nie mogła doczekać się poprzedniej walki. Widzowie po sukcesie poprzedniej Areny widzowie tłumnie ściągnęli na pracką wsypę i nie byli to tylko sami piraci, bowiem na trybunach znajdowali się również przebywający tu inkognito zamożni i dobrze usytuowani Tieliańczycy. Królowa piratów zajęła swoje miejsce i nakazała aby na arenę weszli wojownicy.
Brama otworzyła i na Arenę wkroczyli pierwsi uczestnicy. Pierwszy kroczył potężny wojownik chaosu, trzymający w ręku zakrwawiony topór następny na arenie znalazł się Kensai z Nippoiu.
Obaj stanęli naprzeciwko siebie, Bezimienny chciał już ruszyć i wypruć flaki z przeciwnika, Mirionhitzu natomiast stał maksymalnie skoncentrowany nie zdradzając żadnych emocji. W końcu Natalie dała sygnał rozpoczynający pierwszą walkę drugiej prowadzonej przez siebie areny. Nippoiczyk momentalnie ruszył na Bezimiennego, ostrza wakizashi pracowały niezależnie od siebie, tnąc z różnych kierunków i różnymi kontami. Chaośnik nie był jednak, w ciemię bity i umiejętnie zastawił się tarczą, po czym wyszedł z błyskawiczną kontrom. Mirionhitzu odskoczył i uniknął cieć topora, poczym przystąpił do kolejnego ataku, ostrza wakzashi, cięły w serce i gardło, pirtwsze cięcie zostało zbite, lecz drugie doszło celu, niestety ostrze zgrzytnęło tylko o napierśnik. Bezimienny ponownie kontrował zadając mordercze ciosy, lecz zwinny Nippoiczyk, ponownie ich uniknął. Mirionhitzu postanowił za atakować w sposób mniej konwencjonalny, zamarkował dwa cięcia w kolana przeciwnika, poczym odbił się i wykonał salto , przeskakując nad Bezimiennym. Ten jednak nie dał się zaskoczyć wykonał błyskawiczny obrót i ostrza Nippoiczyka trafiły na tarcza, a on sam musiał ponownie unikać cięć topora. Bezimienny ruszył wściekle na przeciwnika, lecz Kensai wyczuł tępo ataku, zszedł umiejętnie z linii ciosu topora, wykonał piruet i sam zadał dwa cięcia. Pierwsze zgrzytnęło tylko o zbroje, drugie zagłębiło się w jej słabym punkcie, a następnie w ciele cha ośnika, ten cofnął się odruchowo. Mirionhitzu ruszył aby wykończyć wroga, wyprowadzając kolejne cięcia swymi wakizashi, Tym razem jednak to chaośnik wyczuł tępo ataku. Zbił pierwsze cięcie toporem, drugie przyjął na tarcze, a sam morderczo rąbnął toporem. Nippoiczyk nie zdołał tym razem uniknąć ciosu, topór roztrzaskał mu miednice, jego ręce zwiotczały i wypuściły wakizashi. Bezimienny chwycił go za kark poczym ściął jego głowę, rycząc na cały głos KRWE DLA BOGA KRWII, CZASZKI DLA TRONU KHORNA.
Komentarz do ewentualnego pytania, niestety Mirionhitzu nie zdołał uzyć miskstórki, jedno cięcie wystarczyło aby go zabić.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
- Szrederator
- Chuck Norris
- Posty: 646
- Lokalizacja: Gdańsk-SNOT
YEAH! Mój faworyt wygrał Trzymam kciuki za Bezimiennego
- Mhroczny Rycerz
- Falubaz
- Posty: 1146
Tego wieczoru na drakkarze- Krwawym Wilku barbarzyńcy pod przewodnictwem Wybrańca odprawili krwawe modły dla Khorna. Brakowało jedynie jarla Craiga, który zwycięstwo swego Pana świętował w oberżach i burdelach. Następnego ranka mieszkańcy wyspy zauważyli brak kilku strażników, którzy patrolowali w nocy miasto... teraz już wiedzieli skąd dochodziły te krzyki bólu i przerażenia.
P.S. Miło wiedzieć, że komuś podoba sie postać stworzona przezemnie.
P.P.S. Jeżeli was to interesuje to planuje opisać całą kampanie Demonicznego Księcia. Może będzie to Bezimienny?
P.S. Miło wiedzieć, że komuś podoba sie postać stworzona przezemnie.
P.P.S. Jeżeli was to interesuje to planuje opisać całą kampanie Demonicznego Księcia. Może będzie to Bezimienny?
Why so serious?White Lion pisze:Mam prośbę
Nie, nie masz. Chyba że znudziło Ci się to forum, to wtedy możesz kontynuować nakłanianie do piractwa -- Tomash
Tul dawaj moją walke Może nie odpadne w 1 turze
Ragnar vs Joahim Gładkoskóry
Pomimo bladego świtu arena była wypełniona widzami po brzegi, którzy znów rządni byli kolejnej porcji wrażeń. Na Arenie stali już kolejni wojownicy, W Wojowniku Pana Zimy wzbierała furia, nie mógł on już się doczekać gdy jego młot strzaska czaszkę plugawego wyznawcy chaosu. Joahim stał natomiast spokojnie, delektując się cierpieniem zadawanym przez pancerz oraz rozmyślając o tym, że jaką przyjemną śmierć temu nienawróconemu wojownikowi.
W końcu Królowa Piratów dała sygnał rozpoczęcia walki. Słysząc go obaj wojownicy ruszyli przed siebie chcąc rozpłatać się wzajemnie, szybszy okazał się jednak wyznawca Slannesha, zadając pierwszy swym bastatem pierwszy cios, mordercze cięcie zostało jednak zblokowane przez doświadczonego wojownika jakim był Rangar, który kontrował uderzenie swym potężnym młotem jednak Joahim umiejętnie odskoczył, po czym znów zadał swój cios. Młot i miecz półtoraręczny zderzyły się ze sobą, siła ciosu Chaośnika była niesamowita lecz Rangar wiedziony swym berserkerskim szałem odrzucił jego uderzenie. Zdziwiło to trochę Joahima, lecz nie przejął się tym, rozkoszował się cierpieniem zadawanym przez przeklęty pancerz, przygotował się na atak Ulrykowca. Tymczasem wyznawca Ulryka ruszył na cha ośnika, machając swym morderczym młotem, jednak Joahim umiejętnie uniknął ciosu, schodząc na lewa stronę Rangara skrócił dystans i zadał swój cios. Rangar wzdrygnął się z bólu, lecz szał berserk erki go stłumił. Ulrykowiec był rządny odwetu, ruszył znów na wyznawcę chaosu wściekle atakując swym młotem, Joahim umiejętnie unikał i parował ciosy, oraz kontr atakował, lecz w pewnym momencie źle się zastawił i uderzenie młota trafiło w jego miecz powodując to, że jego własna stal uderzyła go w korpus. Zaksztusił się krwią, lecz nie bał się bowiem jego mroczny pan czuwał nad nim. Rangar ruszył po raz kolejny na Joahima, lecz ten znów umiejętnie, umknął morderczemu uderzeniu i korzystając z chwili braku zastawy u Ulrykowca ciął sam. Jego ostrze uderzyło w napierśnik Rangara który poczuł potwory ból, siły zaczęły go opuszczać, na szczęście zdążył zażyć życiodajny płyn który wyleczył jego rany i przywrócił mu siły. Joahim zaatakował ponownie, leczy tym razem Ulrykowiec był niemal równie szybki, obie bronie minęły się w locie. Ostrze miecza cha ośnika znów zagłębił się w ciele Ulrykowca i tylko twarda midellandzka zbroja uratowała go przed przepołowieniem. Niestety tego samego nie można było powiedzieć o Joahimie, wiedzione potężną berserkerską siłą uderzenie Rangara, zmiażdżyło kości i organy wewnętrzne wyznawcy chaosu, który padł na ziemie. Rangar mimo otrzymania paskudnej rany trzymał się na nogach, widząc zwijającego się konwulsjach Joahima, nie zastanawiał się długo i roztrzaskał jego głowę swym potężnym młotem.
Komentarz do walki: Gdyby nie mikstórka Rangar by przegrał.
Pomimo bladego świtu arena była wypełniona widzami po brzegi, którzy znów rządni byli kolejnej porcji wrażeń. Na Arenie stali już kolejni wojownicy, W Wojowniku Pana Zimy wzbierała furia, nie mógł on już się doczekać gdy jego młot strzaska czaszkę plugawego wyznawcy chaosu. Joahim stał natomiast spokojnie, delektując się cierpieniem zadawanym przez pancerz oraz rozmyślając o tym, że jaką przyjemną śmierć temu nienawróconemu wojownikowi.
W końcu Królowa Piratów dała sygnał rozpoczęcia walki. Słysząc go obaj wojownicy ruszyli przed siebie chcąc rozpłatać się wzajemnie, szybszy okazał się jednak wyznawca Slannesha, zadając pierwszy swym bastatem pierwszy cios, mordercze cięcie zostało jednak zblokowane przez doświadczonego wojownika jakim był Rangar, który kontrował uderzenie swym potężnym młotem jednak Joahim umiejętnie odskoczył, po czym znów zadał swój cios. Młot i miecz półtoraręczny zderzyły się ze sobą, siła ciosu Chaośnika była niesamowita lecz Rangar wiedziony swym berserkerskim szałem odrzucił jego uderzenie. Zdziwiło to trochę Joahima, lecz nie przejął się tym, rozkoszował się cierpieniem zadawanym przez przeklęty pancerz, przygotował się na atak Ulrykowca. Tymczasem wyznawca Ulryka ruszył na cha ośnika, machając swym morderczym młotem, jednak Joahim umiejętnie uniknął ciosu, schodząc na lewa stronę Rangara skrócił dystans i zadał swój cios. Rangar wzdrygnął się z bólu, lecz szał berserk erki go stłumił. Ulrykowiec był rządny odwetu, ruszył znów na wyznawcę chaosu wściekle atakując swym młotem, Joahim umiejętnie unikał i parował ciosy, oraz kontr atakował, lecz w pewnym momencie źle się zastawił i uderzenie młota trafiło w jego miecz powodując to, że jego własna stal uderzyła go w korpus. Zaksztusił się krwią, lecz nie bał się bowiem jego mroczny pan czuwał nad nim. Rangar ruszył po raz kolejny na Joahima, lecz ten znów umiejętnie, umknął morderczemu uderzeniu i korzystając z chwili braku zastawy u Ulrykowca ciął sam. Jego ostrze uderzyło w napierśnik Rangara który poczuł potwory ból, siły zaczęły go opuszczać, na szczęście zdążył zażyć życiodajny płyn który wyleczył jego rany i przywrócił mu siły. Joahim zaatakował ponownie, leczy tym razem Ulrykowiec był niemal równie szybki, obie bronie minęły się w locie. Ostrze miecza cha ośnika znów zagłębił się w ciele Ulrykowca i tylko twarda midellandzka zbroja uratowała go przed przepołowieniem. Niestety tego samego nie można było powiedzieć o Joahimie, wiedzione potężną berserkerską siłą uderzenie Rangara, zmiażdżyło kości i organy wewnętrzne wyznawcy chaosu, który padł na ziemie. Rangar mimo otrzymania paskudnej rany trzymał się na nogach, widząc zwijającego się konwulsjach Joahima, nie zastanawiał się długo i roztrzaskał jego głowę swym potężnym młotem.
Komentarz do walki: Gdyby nie mikstórka Rangar by przegrał.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
- Mhroczny Rycerz
- Falubaz
- Posty: 1146
Bezimiennego ucieszyła śmierć tego zboczeńca. W końcu Khornowi nie przeszkadza czy dostanie czaszke Ulrykowca czy wyznawcy Slaanesha... Jednakże on sie postara aby ten Impreialny śmieć skończył na krwawym ołtarzu...
Why so serious?White Lion pisze:Mam prośbę
Nie, nie masz. Chyba że znudziło Ci się to forum, to wtedy możesz kontynuować nakłanianie do piractwa -- Tomash
Z pamiętnika byłej gwiazdy...
Interesujące losowanie, przyjdzie mi się zmierzyć z moją ulubioną-znienawidzoną rasą - wysokimi bęcwałami, zbyt zadumanymi by zobaczyć coś po za swoim nosem... dobrze, dobrze... pierwsze zwycięstwo zapowiada się bezproblemowe, szkoda że nie będzie godne dla moich sztyletów paprać się w upadłej krwi ...
Kensai vs kolejny bezimienny wyznawca khorna? khorne widać nie nadąża nazywać swoich przydupasów dlatego chodzą bez imienia. walka była nudna, oczywiście wygrała brutalna siła... może zamiast bezimiennego było by "Krwawy Bezmózg"? Albo "Czerwony Świr"? trzeba będzie rozpuścić nowe imię wśród publiki... hehe...
ragnar vs slaneshyta? znowu ciężar walki na ogromną siłę bez poczucia wyrafinowanej techniki, zmarnowane parę minut życia na oglądanie tego cyrku...
Interesujące losowanie, przyjdzie mi się zmierzyć z moją ulubioną-znienawidzoną rasą - wysokimi bęcwałami, zbyt zadumanymi by zobaczyć coś po za swoim nosem... dobrze, dobrze... pierwsze zwycięstwo zapowiada się bezproblemowe, szkoda że nie będzie godne dla moich sztyletów paprać się w upadłej krwi ...
Kensai vs kolejny bezimienny wyznawca khorna? khorne widać nie nadąża nazywać swoich przydupasów dlatego chodzą bez imienia. walka była nudna, oczywiście wygrała brutalna siła... może zamiast bezimiennego było by "Krwawy Bezmózg"? Albo "Czerwony Świr"? trzeba będzie rozpuścić nowe imię wśród publiki... hehe...
ragnar vs slaneshyta? znowu ciężar walki na ogromną siłę bez poczucia wyrafinowanej techniki, zmarnowane parę minut życia na oglądanie tego cyrku...
Ragnar opadły z sił wsparł się na swoim młocie. Szał minął a ból się wzmagał. Widząc swojego przeciwnika z roztrzaskaną głową, splunął na niego siarczyście.
-"Należało Ci się perwersie..."
Po czym odszedł kuśtykając a widzowie areny nadal klaskali na jego cześć...
No, zbok z głowy
-"Należało Ci się perwersie..."
Po czym odszedł kuśtykając a widzowie areny nadal klaskali na jego cześć...
No, zbok z głowy
Aegon vs Zapomniany
Publiczność nie mogła nacieszyć się dwoma poprzednimi pojedynkami, a już miał odbyć się następny. Na arenie stał już przygotowany do walki zabójca Mrocznych Elfów. Assasyni Druchii byli doskonałymi szermierzami, więc zapowiadał się świetny pojedynek. Tymczasem na Arenę wkroczył jego przeciwnik, nieumarty wojownik, którego imienia nikt nie pamiętał. Jego wygląd był posępny a wręcz przerażający, jego pordzewiała zbroja i kości pokryte były koralami i wyschłymi wodorostami.
Zabójcy nie przerażał ten widok mógł walczyć i pokonać każdego przeciwnika. Gdy padł sygnał do rozpoczęcia walki Aegon ruszył przed siebie ciskając jednocześnie swoją bombom paraliżującą pod nogi truposza. Rozległ się wybuch i nieumartego otoczył dziwny gaz, lecz jego nieumarte ciało nie reagowało na niego, Assasyn widząc nieskuteczność swojego ataku nie przejął się nim, wykorzystując przewagę prędkości zaatakował. Zapomniany uniósł swą broń do zastawy jednak zwinny elf wyminął jego parowania i pazury bitewne zgrzytnęły o kości, lecz to nie zadało większych obrażeń nieumartemu. Zapomniany kontrował, lecz elf był zbyt zwinny i z łatwością uniknął ciosu, po czym znów zadał ciosy pazurami tym razem bardziej dotkliwe lecz nie przynoszące zniszczenia dla chodzącego szkieletu. Assasyn odskoczył i zaczął zastanawiać się jak roztrzaskać twardą skorupę. Tymczasem Zapomniany widząc wahanie się elfa ruszył przed siebie tnąc mieczem raz z jednej raz z drugiej strony. Aegon uniknął potężnych cięć i sam zaatakował i pazury ponownie zgrzytnęły o kości, w tym czasie amulet na szyi nieumartego błysnął, jego moc poprowadziła cięcie dwuręcznego miecza który zdał dotkliwa ranę Assasynowi roztrzaskując jego kości. Mroczny elf padł w konwulsjach, a ni umarły zadał kolejne tym razem ostateczne cięcie.
Publiczność nie mogła nacieszyć się dwoma poprzednimi pojedynkami, a już miał odbyć się następny. Na arenie stał już przygotowany do walki zabójca Mrocznych Elfów. Assasyni Druchii byli doskonałymi szermierzami, więc zapowiadał się świetny pojedynek. Tymczasem na Arenę wkroczył jego przeciwnik, nieumarty wojownik, którego imienia nikt nie pamiętał. Jego wygląd był posępny a wręcz przerażający, jego pordzewiała zbroja i kości pokryte były koralami i wyschłymi wodorostami.
Zabójcy nie przerażał ten widok mógł walczyć i pokonać każdego przeciwnika. Gdy padł sygnał do rozpoczęcia walki Aegon ruszył przed siebie ciskając jednocześnie swoją bombom paraliżującą pod nogi truposza. Rozległ się wybuch i nieumartego otoczył dziwny gaz, lecz jego nieumarte ciało nie reagowało na niego, Assasyn widząc nieskuteczność swojego ataku nie przejął się nim, wykorzystując przewagę prędkości zaatakował. Zapomniany uniósł swą broń do zastawy jednak zwinny elf wyminął jego parowania i pazury bitewne zgrzytnęły o kości, lecz to nie zadało większych obrażeń nieumartemu. Zapomniany kontrował, lecz elf był zbyt zwinny i z łatwością uniknął ciosu, po czym znów zadał ciosy pazurami tym razem bardziej dotkliwe lecz nie przynoszące zniszczenia dla chodzącego szkieletu. Assasyn odskoczył i zaczął zastanawiać się jak roztrzaskać twardą skorupę. Tymczasem Zapomniany widząc wahanie się elfa ruszył przed siebie tnąc mieczem raz z jednej raz z drugiej strony. Aegon uniknął potężnych cięć i sam zaatakował i pazury ponownie zgrzytnęły o kości, w tym czasie amulet na szyi nieumartego błysnął, jego moc poprowadziła cięcie dwuręcznego miecza który zdał dotkliwa ranę Assasynowi roztrzaskując jego kości. Mroczny elf padł w konwulsjach, a ni umarły zadał kolejne tym razem ostateczne cięcie.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
Mori Sharkslayer vs Caelran, the Swordmaster
Kolejna walka zapowiadała się niesamowicie emocjonująco, naprzeciw siebie mieli stanąć Wysoki i Mroczny Elf. Gdy spotykają się dwa elfy należące do tych ras walki zawsze były emocjonujące, a w powietrzu dało się wyczuć nieopisaną wrogość. Lecz tym razem nie mieli spotkać się Zbójca Mrocznych Elfów z Mistrzem Miecza z Hoeth.
Królowa piratów była świadoma tego faktu, chciała jak najszybciej być światkiem tego widowiska, dlatego szybko dała sygnał do rozpoczęcia walki. Znajdujący się na Arenie wojownicy oczekiwali na niego z niecierpliwości, mierzyli się morderczym i skoncentrowanym wzrokiem, nie zdradzając cienia emocji. Gdy usłyszeli sygnał w mgnieniu oka ruszyli przeciwko sobie. Pierwszy uderzył zabójca zadając cięcia na wysokości głowy mistrza miecza, jego cięcia były mordercze i precyzyjne. Wysoki Elf umiejętnie zastawił się mieczem odbijając ataki i kontrując, lecz ostrze przecięło tylko powietrze, bowiem Mrocznego elfa naprawdę tródno było trafić. Zbójca zasilony miksturą siły uderzał ponownie, jego ataki były mordercze, lecz Mistrz Miecza zdołał utrzymywać go na dystans dzięki przewadze zasięgu jaką dawała mu jego broń. Zbójca nie przejmował się tym umiejętnie unikał miecza, nie dając się trafić, w końcu jeden ze sztyletów trafił w ciało Mistrz Miecza, niesione magiczną siłą mikstury ostrze rozorało ilmitarowy pancerz i dotkliwie zranił elfa. Caelran próbował ripostować lecz Zabójca uciekł ponownie przed jego ostrzem. Sharkslayer ruszył do kolejnego ataku, aby zadać ostateczne pchnięcie, tnąc sztyletami jednocześnie w serce i twarz. Mistrz Miecza nie dal się jednak tym razem zaskoczyć dobił jeden sztylet uchylił się przed drugim niestety Zabójca przedłużył pchnięcie ponownie raniąc Asura, lecz tym razem mniej dotkliwie. Atak ten nie pozostał jednak bez odpowiedzi gdyż Mistrz Miecza zadał cięcie w plecy zabójcy rozcinając zbroję naznaczają je krwawą pręgom. Obaj wojownicy nabrali dystansu, Mistrz Miecza wiedział, że jego przeciwnik przewyższa go w umiejętnościach szermierczych, Zabójca nie mógł się doczekać widoku swych sztyletów w twarzy nikczemnego Asura. Druchii ponowił atak, który miał już dosięgnąć serca Mistrza Miecza, lecz Caelran przeżył atak dzięki mocy amuletu, a następnie kotrował, zadając cięcie i podwójnie zmieniając jego kont. Zabójca nie zdołał się uchylić i ceremonialny miecz zagłębił się w jego ciele, na piasku areny rozlała się kałuża krwi, a ciało Mrocznego Elfa upadło na arenę. Caelran był ranny lecz żywy, uniósł swój miecz do góry i krzyknął HOETH.
Kolejna walka zapowiadała się niesamowicie emocjonująco, naprzeciw siebie mieli stanąć Wysoki i Mroczny Elf. Gdy spotykają się dwa elfy należące do tych ras walki zawsze były emocjonujące, a w powietrzu dało się wyczuć nieopisaną wrogość. Lecz tym razem nie mieli spotkać się Zbójca Mrocznych Elfów z Mistrzem Miecza z Hoeth.
Królowa piratów była świadoma tego faktu, chciała jak najszybciej być światkiem tego widowiska, dlatego szybko dała sygnał do rozpoczęcia walki. Znajdujący się na Arenie wojownicy oczekiwali na niego z niecierpliwości, mierzyli się morderczym i skoncentrowanym wzrokiem, nie zdradzając cienia emocji. Gdy usłyszeli sygnał w mgnieniu oka ruszyli przeciwko sobie. Pierwszy uderzył zabójca zadając cięcia na wysokości głowy mistrza miecza, jego cięcia były mordercze i precyzyjne. Wysoki Elf umiejętnie zastawił się mieczem odbijając ataki i kontrując, lecz ostrze przecięło tylko powietrze, bowiem Mrocznego elfa naprawdę tródno było trafić. Zbójca zasilony miksturą siły uderzał ponownie, jego ataki były mordercze, lecz Mistrz Miecza zdołał utrzymywać go na dystans dzięki przewadze zasięgu jaką dawała mu jego broń. Zbójca nie przejmował się tym umiejętnie unikał miecza, nie dając się trafić, w końcu jeden ze sztyletów trafił w ciało Mistrz Miecza, niesione magiczną siłą mikstury ostrze rozorało ilmitarowy pancerz i dotkliwie zranił elfa. Caelran próbował ripostować lecz Zabójca uciekł ponownie przed jego ostrzem. Sharkslayer ruszył do kolejnego ataku, aby zadać ostateczne pchnięcie, tnąc sztyletami jednocześnie w serce i twarz. Mistrz Miecza nie dal się jednak tym razem zaskoczyć dobił jeden sztylet uchylił się przed drugim niestety Zabójca przedłużył pchnięcie ponownie raniąc Asura, lecz tym razem mniej dotkliwie. Atak ten nie pozostał jednak bez odpowiedzi gdyż Mistrz Miecza zadał cięcie w plecy zabójcy rozcinając zbroję naznaczają je krwawą pręgom. Obaj wojownicy nabrali dystansu, Mistrz Miecza wiedział, że jego przeciwnik przewyższa go w umiejętnościach szermierczych, Zabójca nie mógł się doczekać widoku swych sztyletów w twarzy nikczemnego Asura. Druchii ponowił atak, który miał już dosięgnąć serca Mistrza Miecza, lecz Caelran przeżył atak dzięki mocy amuletu, a następnie kotrował, zadając cięcie i podwójnie zmieniając jego kont. Zabójca nie zdołał się uchylić i ceremonialny miecz zagłębił się w jego ciele, na piasku areny rozlała się kałuża krwi, a ciało Mrocznego Elfa upadło na arenę. Caelran był ranny lecz żywy, uniósł swój miecz do góry i krzyknął HOETH.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
- Mhroczny Rycerz
- Falubaz
- Posty: 1146
Bezimienny z zadowoleniem pokiwał głową. Zapowiadało sie, że następny przeciwnik będzie bardziej wymagający niż poprzedni. "Mam szczerą nadzieje, że trafie na tę Imprialną szumowine" pomyślał.
- Chodźmy jarlu przygotować sie do następnej walki- rozkazał Bezimienny.
Lecz jarl nie posłuchał. BA! Jarl nawet nie odpowiedział. Wybraniec spojrzał na miejsce, na którym siedział jarl i widok go nie zdziwił. Craig jak to miał w zwyczaju przespał pijany w trupa całe widowisko. "Na zakrwawiony topór Khorna! Czemu ja jeszcze trzymam tego idiote przy sobie?!" ponownie zastanowił sie Bezimienny. Wzruszył ramionami, pokłonił sie Królowej (w końcu był kiedyś bretońskim szlachcicem, no a poza tym to jej uroda nawet u wyznawcy Khorna wywarła wrażenie) i oddalił sie na drakkar...
- Chodźmy jarlu przygotować sie do następnej walki- rozkazał Bezimienny.
Lecz jarl nie posłuchał. BA! Jarl nawet nie odpowiedział. Wybraniec spojrzał na miejsce, na którym siedział jarl i widok go nie zdziwił. Craig jak to miał w zwyczaju przespał pijany w trupa całe widowisko. "Na zakrwawiony topór Khorna! Czemu ja jeszcze trzymam tego idiote przy sobie?!" ponownie zastanowił sie Bezimienny. Wzruszył ramionami, pokłonił sie Królowej (w końcu był kiedyś bretońskim szlachcicem, no a poza tym to jej uroda nawet u wyznawcy Khorna wywarła wrażenie) i oddalił sie na drakkar...
Why so serious?White Lion pisze:Mam prośbę
Nie, nie masz. Chyba że znudziło Ci się to forum, to wtedy możesz kontynuować nakłanianie do piractwa -- Tomash
-"Ulryku dodaj mi sił, gdyż sam widzisz ile zepsucia się tu szerzy..." - wyszeptał do siebie Ragnar widząc kolejne walki.
Zadumał nad tym całym szaleństwem rozluźniając się na krześle. Jeszcze dwa dni temu był na północy Imperium walcząc z wojownikami niszczycielskich potęg. Nagle jest tu. Po jednym dniu na wyspie zorientował się już gdzie jest. Po przybyciu do portu zażądał prywatnej audiencji i tutejszej władzy obijając ryj jednemu ze strażników. Królowa przyjęła go w trybie natychmiastowym gdyż nigdy nie widziała u siebie na wiecznie zielonej i upalnej wyspie wyznawcy Boga Zimy rodem z Middenlandu. Po długiej rozmowie zawarł on pakt z Natalia Le Bliss. Obiecała mu na piśmie że jeśli wygra arenę będzie miał możliwość opuszczenia wyspy i powrotu do Imperium na jej koszt jej prywatnym statkiem lub uczestniczenia w arenie poraz kolejny. Spodobał mu się ten układ. Zapisał się na liście uczestników i wygrał już pierwsza walkę. Jego wolność była coraz bliżej jednak gdy obserwował kolejne walki, wiedział że nie będzie łatwo...
Z zadumy wyrwały go krzyki kolejnego mordowanego na arenie uczestnika...
-"Cudnie..." - wymamrotał zadowolony po czym pociągnął z kufla łyk tutejszego piwa.
Zadumał nad tym całym szaleństwem rozluźniając się na krześle. Jeszcze dwa dni temu był na północy Imperium walcząc z wojownikami niszczycielskich potęg. Nagle jest tu. Po jednym dniu na wyspie zorientował się już gdzie jest. Po przybyciu do portu zażądał prywatnej audiencji i tutejszej władzy obijając ryj jednemu ze strażników. Królowa przyjęła go w trybie natychmiastowym gdyż nigdy nie widziała u siebie na wiecznie zielonej i upalnej wyspie wyznawcy Boga Zimy rodem z Middenlandu. Po długiej rozmowie zawarł on pakt z Natalia Le Bliss. Obiecała mu na piśmie że jeśli wygra arenę będzie miał możliwość opuszczenia wyspy i powrotu do Imperium na jej koszt jej prywatnym statkiem lub uczestniczenia w arenie poraz kolejny. Spodobał mu się ten układ. Zapisał się na liście uczestników i wygrał już pierwsza walkę. Jego wolność była coraz bliżej jednak gdy obserwował kolejne walki, wiedział że nie będzie łatwo...
Z zadumy wyrwały go krzyki kolejnego mordowanego na arenie uczestnika...
-"Cudnie..." - wymamrotał zadowolony po czym pociągnął z kufla łyk tutejszego piwa.