Bitwa o przeprawę na Terraginie
Moderator: RedScorpion
Bitwa o przeprawę na Terraginie
Witam
Poniżej kolejny raport.
Endżoj.
3 lipiec 2009 – 2 dni przed bitwą
Obóz orków Angara
Późnym wieczorem, na równinie tuż przy krawędzi lasu w miejscu zupełnie nie charakterystycznym, potężny ork Azgar, naznaczony niezliczonymi bliznami w udawanym zamyśleniu chodził wokół tlącego się ogniska gorączkowo myśląc jak odpowiedzieć na pytanie Ar-Kharaka – orka szamana. Pytanie dla Azgara było dość kłopotliwe, bo jak można odpowiedzieć na pytanie, „Co zamierzasz zrobić z Bilagruszem i jego goblinami, masz jakiś chytry plan?“. Ar-Kharak siedział na uboczu i obgryzał wielką kość wyrwaną z upolowanej i upieczonej wcześniej sarny. Wiedział, że ma chwilę czasu, aby skończyć posiłek, ponieważ jak zwykle w momentach, kiedy chciał mieć spokój, zadawał swojemu przywódcy ciężkie pytanie. W pobliżu tliło się jeszcze kilka podobnych ognisk, wokół których zgromadzeni byli wojownicy orków. Część wojowników wrzeszczała wściekle po sobie, co zwiastowało, że zaraz będą się okładać. Inni albo spali po sytym posiłku gdzieś w trawie, albo kończyli swój posiłek. Przy jednym z ognisk (albo bardziej przy tym, co z niego pozostało) w popiele i kurzu tarzało się kilku orków. Ci skończyli już wrzeszczeć po sobie i przeszli do kolejnej fazy „konwersacji”.
Zupełnie na uboczu, gdzie leżała kupka kości z upolowanych saren i jeleni siedzieli potężnie zbudowani orkowie czyszcząc swoje miecze, topory i korbacze zakrwawionymi strzępami futer upolowanych wcześniej zwierząt.
- Jo myśla że zaatakujemy ich od przodka i wszystkich pozabijomy – odpowiedział w końcu wyraźnie zadowolony Azgar odwracając się tryumfalnie w kierunku szamana.
Szaman wypluł przed siebie kawałek kości, spojrzał w kierunku Azgara i odpowiedział:
- Sprytnie.
Po czym wrócił do obgryzania swojej kości.
5 lipiec 2009 - 4 godziny przed bitwą
Jaskinie nocnych goblinów Bilagrusha
Do ciemnej jaskini wpadł zdyszany, szpetny i pomarszczony jak rodzynka goblin w ciemnej szacie. Jeden z wojowników Bilagrusha – wodza małego oddziału stacjonującego w pobliżu starego mostu na Tarraginie, gdzie żerowali na przeprawiających się tu karawanach ludzi i krasnoludów.
- Wodzu! Wrócili zwiadowcy. Te śmierdziele woniający pajęczymi gównami godają, że kole rzeki leziee oddział jakigoś orczego pomiotu. Ponoć jest ich kupa, ale jak ciepniemy to pajęcze mięso z lasu na flanki orków to jest szansa że ich zaskoczymy i wybijemy.
- Muszymy uczimać przeprawa i most, bo łupy z karawan są mi potrzebne. Nie beda się prosił jakigoś orczego śmierdziela czy mogę żreć to, co wyleci mu z gęby na zol – rzekł Bilagrush, wódz goblinów – wołej wszystkich, niech rychtują katapulta na wzgórzu, idymy wszyscy bez wyjątku.
5 lipiec – 5 minut przed bitwą
Obóz goblinów Bilagrusha
- Śmierdziele na pająkach niech cisną na flanki. Jak nic sami nie ubiją to chocioż rozdzielą może armia tych orków tak, że w centrum se jakoś poradzymy. Wszyscy nasi melcują centralnie środkiem, wybier kilku wojowników ino nie szamanów i nafutrujcie ich grzibami, weźcie ich do oddziałów i trzymcie aż podejdymy wystarczająco blisko wroga – tak jak zwykle. Widza, że katapulta jest już narychtowana na wzgórzu. Dobre. Niech zaczną walić od razu, nie ma, na co czekać.
Po przegranej bitwie, spotykomy się w lesie na północy dwa dni drogi stąd. To tak na wszelki wypadek jakby trza było się wycofać. Tylko ugodejmy się żeby nie uciekać za wcześnie. Jest szansa, że oni boją się barziej niż my.
- Dobra. Ruszomy. Pamiętejcie – atakujemy po trzech na jednego. I trzymejcie tych wariatów z kulami jak najdłuży się do. I niech ino który się zacznie prać z naszymi, – kto zacznie tego domy tym pająkom po bitwie.
Oddziały goblinów ruszyły do przodu. Bilagrush idąc spojrzał na swoich wojowników i zbaraniał. Oddział jeźdźców pająków na lewej flance i oddział szamana po jego prawej wrzeszcząc ile sił, biegli przed siebie wychodząc przed linię pozostałych oddziałów. Pomiędzy nimi widział miotających się wojowników owiniętych w łańcuch. To fanatycy, nafaszerowani grzybami, trzymani przez pozostałych goblinów wyrywali się żeby atakować. Jeszcze chwilę muszą się poszarpać, zanim zostaną wypchnięci.
Bilagrush z szerokim, ale nerwowym uśmiechem na swojej zielonej goblińskiej gębie biegł w kierunku wroga. Musiał nawet podnieść swoją tunikę, aby przebierając swoimi krótkimi nogami, mógł nadążyć za pozostałymi.
Rozglądając się zauważył również, że pajęczy jeźdźcy na flankach w szalonym tempie poruszając się w kierunku wroga przemykają już pomiędzy skałami. Nie zauważył jednak, że za jego plecami zostali łucznicy, pomiędzy którymi rozpoczęła się kłótnia.
(aż trzy oddziału gobelinów dostały dodatkowy ruch o k6 do przodu, wszystkie trzy oddziały po 5”. Tylko łucznicy gobliśncy pokłócili się pomiędzy sobą)
Ar-Kharak
Po stronie orków. Na Ich prawej flance na swoim wielkim dziku wyjechał Ar-Kharak.
‘Może w końcu dziś ten idiota zostanie zabity. Jego taktyczna głupota kiedyś sprowadzi na nas kłopoty. Może dziś przejmę w końcu władzą nad naszą hordą. Będę trzymał się przy trollu. Tu powinienem być bezpieczny’ pomyślał.
Przy jego boku w kierunku wroga szedł troll, którego udało im się zmusić do walki. Orkowie i czarni orkowie biegli po drugiej stronie rzeki, za nimi na swoim rydwanie jechał Azgar wrzeszcząc coś do swoich wojowników. Ci jednak rzadko, kiedy rozumieli, co Azgar od nich chce – miał ciężką wadę wymowy. Był dobrym wojownikiem, ale od momentu, kiedy jego oddział za namową Ar-Kharaka pomagał jakiemuś śmierdzącemu ożywieńcowi w jego walce przeciwko wampirom, postanowił za jego przykładem prowadzić bitwę z rydwanu.
Armia Azgara szła powoli w jednej linii w kierunku widocznych już oddziałom gobelinów. Nie spieszyło im się jeszcze, ponieważ gobliny znajdowały się bardzo daleko i przekonani byli, że jeszcze nic im nie grozi. W pewnym momencie tuż przed oddziałem orków najbliżej rzeki rozbił się potężny głaz. To goblińska katapulta ze wzgórza miotała już kamienie w ich stronę. Wojownicy popatrzeli po sobie i wydając głośne wrzaski ruszyli biegiem w kierunku wroga.
Ar-Kharak jadąc na dziku wzniósł swój kij i skierował go w kierunku zbliżających się jeźdźców na pająkach. W tym samym momencie różdżka została uderzona piorunem a szaman zachwiał się na swoim dziku. Poczuł przepływającą przez niego moc i krzyknął „Abra … eeeeee”.
Zapomniał słów zaklęcia. Nie mógł sobie przypomnieć, co było po słowie "Abra". Cała moc przepłynęła przez niego, lecz niedane mu było jej wykorzystać.
(szaman miał „miscast” w związku, z czym zapomniał jeden z czarów”)
Bilagrush
Oddziały zbliżały się już do siebie. Bilagrush nie kontrolował już żadnego ze swych oddziałów. Gobliny wciąż podniecone biegły w kierunku wroga. Nie zdołali także utrzymać już fanatyków, którzy zostali wypchnięci w kierunku orków.
(dwa oddziały goblinów znowu mają dodatkowy ruch o odpowiednio 4” i 5”. Podeszli na tyle, blisko że z oddziałów wylecieli fanatycy).
Dwóch fanatyków kierowało się w stronę, orków na lewej flance Bilagrusha jednak żaden z nich nie został wypchnięty z wystarczającą siłą. Trzeci z fanatyków dobiegł do oddziału orków jednak tylko dwóch nie zdążyło odskoczyć ich twarze zostały wkomponowane w ich stalowe hełmy w sposób uniemożliwiający ich ściągnięcie.Jeźdźcy Pająków na prawej flance zatrzymali się widząc zmierzającego w ich stronę trolla. Zdezorientowani nie za bardzo wiedzieli czy dają radę go pokonać, więc postanowili poczekać na rozwój wydarzeń. Liczyli na celny strzał z katapulty, który zmiótłby z ich drogi trolla. Gobliny przy katapulcie jednak nawet nie patrzeli w stronę trolla. Widząc oddziały orków skupione w jednej okolicy starali się tylko trafić gdzieś w tamtą okolicę. Niestety nie udało im się to, co zamierzali, ponieważ gobliny pokłociły się decydując o odległości na jaką ma zostać wystrzelony kamień.
(jeźdźcy pająków nie przeszli testu strachu przy próbie szarży na trolla, natomiast załoga katapulty nie przeszła testu „animosity”)
Azgar z szalonym śmiechem na ustach obserwował szarżujących swoich wojowników. Śmiejąc się jechał powoli na swoim rydwanie tuż za oddziałem orków i wypatrując Bilagrusha w drugim oddziale znajdującym się w centrum lini gobelinów.
Jego uśmiech szybko został starty z jego szpetnej twarzy. Orkowie biegnący przed nim wpadli pomiędzy gobelinów jednak tamci obskoczyli ich i celnymi bodnięciami powalili paru z nich. Orkowie nie zdążyli zatopić swoich mieczy w goblińskich ciałach a już biegli w stronę swojego generała z wrzaskiem paniki na ustach. Gobliny w amoku biegły za nimi raz po raz powalając któregoś z orków. Azgar wiedział już, że nie uniknie walki z nadbiegającymi jednak liczba jego orków, którzy zdołali minąć jego rydwan zaszokowała go – „zero”. Ostatni z orków padł tuż przed dzikami w rydwanie. Gobliny dobiegły do rydwanu i wskakując na dziki i próbowały dosięgnąć wojowników w rydwanie. Rozpoczęła się zaciekła walka.
Azgar szczęśliwie został związany walką z oddziałem goblinów, ponieważ nie miał możliwości zobaczyć jak drugi oddział jego orków zdecydował się przebiec obok kręcącego się fanatyka i uderzyć na gobliny. Pięciu orków padło na ziemię uderzeni potężną kulą, a pozostali wraz z młodszym szamanem rzucili się do ucieczki.
Ar Karak na prawej flance na swoim dziku ruszył wzdłuż lasu przejeżdżając obok szarżującego już trolla. Troll wpadł pomiędzy jeźdźców na pająkach, Ci jednak zręcznie pokierowali swoimi wierzchowcami unikając ciosów. Troll dopiero teraz zauważył że jest w mniejszości rzucił się do ucieczki, jednak został dogoniony i zadźgany na krwawą masę. Ar Tym samym Ar-Kharak został odcięty od swoich towarzyszy po drugiej stronie rzeki.
Azgar widząc masę gobelinów wskakującą na jego rydwan i dziki rzucił się do ucieczki (strącając paru wrogów z pojazdu). Bilagrush widząc że jest szansa na zupełne rozbicie wroga rzucił swój oddział w stronę czarnych orków którzy rycząc w ich stronę czekali na odpowieni moment na do uderzenia swoimi toporami. Bilagrush powalił dwóch czarnych orków, jednak nie docenił umiejętności tych potężnych wojowników. Kliku goblinów zostało wbitych do ziemi pod ciężarem opadających na nich potężnych toporów, mieczy i korbaczy. Atak goblinów został zdecydowanie powstrzymany przez czarnych orków jednak ku uciesze Bilagrusha jego wojownicy nie opuścili go w tym momencie.
(gobliny przegrały walkę o 4 jednak wyrzut dwóch „1” uratował oddział z generałem goblinów).
Azgar zatrzymał swój rydwan i odwrócił się chcąc przygotować swój rydwan do szarży jednak zielona banda upierdliwych gobelinów znajdowała się bardzo blisko i dopadli go znowu nie dając mu możliwości szarży. Tym razem jednak Azgar zamachnął się potężnie zabijając trzech z nich. Woźnica i wojownik stojący obok niego również zdołali powalić paru gobllinów, którzy za blisko podeszli. Pozostali, mimo liczebnej przewagi rzucili się do ucieczki. Dziki jednak nie zdołały uciągnąć rydwanu, aby ich dogonić.
Bilagrush tymczasem powalił kolejnych czarnych orków, Ci jednak ponownie urządzili prawdziwą rzeź jego wojownikom. Bilagrush wiedział, że mimo to, że jego ciosy powalają wrogów to straty, jakie ponosi spowodują panikę wśród jego wojowników. Jakże się dziwił kiedy jego wojownicy ciągle przy nim stali walcząc z o wiele potężniejszym wrogiem.
(Bilagrush znowu przegrywa walkę, tym razem tylko, o 3 ale wódz goblinów uzyskuje 3 oczka przy rzucie na test złamania).
Azgar po pokonaniu goblinów pędził teraz na swoim rydwanie w stronę uciekających. Bilagrush po kolejnej rzezi, jaką urządzili mu czarni orkowie nie zdołał już powstrzymać się i swoich wojowników przed ucieczką. Ciężkozbrojni orkowie rzucili się w pogoń i coraz bardziej zblizali się do wyczerpanych ciężką walką goblinów z oddziału Bilagrusha.
Ar-Kharak w panice rzucił się na jeźdźców pająków jednak nawet jego opancerzony dzik nie dał mu wystarczającej siły przebicia. Został zraniony przez jednego z goblinów a wielki pająk swoim zatrutymi szczękami ugryzł go i powalił na ziemię gdzie stracił przytomność a chwilę potem życie.
Nie zobaczył już jak Azgar na swym rydwanie demoluje oddział goblinów wybijając czternastu z nich jeden po drugim w szaleńczej jeździe. W tym samym czasie czarni orkowie wyrżnęli wszystkich uciekających goblinów Bilagrusha i jego samego wdeptując ich ciała w ziemię swoimi ciężkimi butami.
Jeźdźcy pająków widząc, że pomiędzy nimi nie zostało już nic z ich armii zawrócili swe pająki i odjechali w swoją stronę do umówionego miejsca. Goblińscy łucznicy rzucili się do ucieczki, ratując się w pobliskim lesie a załoganci katapulty zostawiła wielką maszynę i pobiegli do jaskini Bilagrusha w nadziei, że coś dają radę wynieść zanim Azgar i jego banda ja splądruje.
Podsumowanie
Początkowa przewaga goblinów mogła zostać wykorzystana gdyby jeźdźcy pająków na lewej flance wspomogliby siły w centrum. Fanatycy i jeźdźcy pająków na prawej flance wykonali swoje zadania doskonale niszcząc prawie cały oddział orków, trolla i szamana.
Niestety dla goblinów, szalę zwycięstwa przechylili czarni orkowie, którzy jako jedyni powstrzymali atakujących. W przypadku ich porażki sam Azgar na rydwanie nie dałby rady przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę.
Bitwa mogła zostać rozstrzygnięta dużo wcześniej po przegranej goblinów Bilagrusha z czarnymi orkami. Dwa rzuty na „test złamania” goblinów (pierwszy =2, drugi =3) dały trochę czasu goblinom na ewentualne przygotowanie wsparcia w walce z tymi orkami jednak czas ten nie został odpowiednio wykorzystany.
Magia po obu stronach, (mimo że każda armia miała po dwóch szamanów nie dała w całej bitwie kompletnie nic). Nie można powiedzieć jednak że jest słaba. Zawiodły po prostu rzuty.
Wynik: Orkowie 1069 : Gobliny 680
Dziękuję za czas stracony na czytanie.
Pozdrawiam.
Poniżej kolejny raport.
Endżoj.
3 lipiec 2009 – 2 dni przed bitwą
Obóz orków Angara
Późnym wieczorem, na równinie tuż przy krawędzi lasu w miejscu zupełnie nie charakterystycznym, potężny ork Azgar, naznaczony niezliczonymi bliznami w udawanym zamyśleniu chodził wokół tlącego się ogniska gorączkowo myśląc jak odpowiedzieć na pytanie Ar-Kharaka – orka szamana. Pytanie dla Azgara było dość kłopotliwe, bo jak można odpowiedzieć na pytanie, „Co zamierzasz zrobić z Bilagruszem i jego goblinami, masz jakiś chytry plan?“. Ar-Kharak siedział na uboczu i obgryzał wielką kość wyrwaną z upolowanej i upieczonej wcześniej sarny. Wiedział, że ma chwilę czasu, aby skończyć posiłek, ponieważ jak zwykle w momentach, kiedy chciał mieć spokój, zadawał swojemu przywódcy ciężkie pytanie. W pobliżu tliło się jeszcze kilka podobnych ognisk, wokół których zgromadzeni byli wojownicy orków. Część wojowników wrzeszczała wściekle po sobie, co zwiastowało, że zaraz będą się okładać. Inni albo spali po sytym posiłku gdzieś w trawie, albo kończyli swój posiłek. Przy jednym z ognisk (albo bardziej przy tym, co z niego pozostało) w popiele i kurzu tarzało się kilku orków. Ci skończyli już wrzeszczeć po sobie i przeszli do kolejnej fazy „konwersacji”.
Zupełnie na uboczu, gdzie leżała kupka kości z upolowanych saren i jeleni siedzieli potężnie zbudowani orkowie czyszcząc swoje miecze, topory i korbacze zakrwawionymi strzępami futer upolowanych wcześniej zwierząt.
- Jo myśla że zaatakujemy ich od przodka i wszystkich pozabijomy – odpowiedział w końcu wyraźnie zadowolony Azgar odwracając się tryumfalnie w kierunku szamana.
Szaman wypluł przed siebie kawałek kości, spojrzał w kierunku Azgara i odpowiedział:
- Sprytnie.
Po czym wrócił do obgryzania swojej kości.
5 lipiec 2009 - 4 godziny przed bitwą
Jaskinie nocnych goblinów Bilagrusha
Do ciemnej jaskini wpadł zdyszany, szpetny i pomarszczony jak rodzynka goblin w ciemnej szacie. Jeden z wojowników Bilagrusha – wodza małego oddziału stacjonującego w pobliżu starego mostu na Tarraginie, gdzie żerowali na przeprawiających się tu karawanach ludzi i krasnoludów.
- Wodzu! Wrócili zwiadowcy. Te śmierdziele woniający pajęczymi gównami godają, że kole rzeki leziee oddział jakigoś orczego pomiotu. Ponoć jest ich kupa, ale jak ciepniemy to pajęcze mięso z lasu na flanki orków to jest szansa że ich zaskoczymy i wybijemy.
- Muszymy uczimać przeprawa i most, bo łupy z karawan są mi potrzebne. Nie beda się prosił jakigoś orczego śmierdziela czy mogę żreć to, co wyleci mu z gęby na zol – rzekł Bilagrush, wódz goblinów – wołej wszystkich, niech rychtują katapulta na wzgórzu, idymy wszyscy bez wyjątku.
5 lipiec – 5 minut przed bitwą
Obóz goblinów Bilagrusha
- Śmierdziele na pająkach niech cisną na flanki. Jak nic sami nie ubiją to chocioż rozdzielą może armia tych orków tak, że w centrum se jakoś poradzymy. Wszyscy nasi melcują centralnie środkiem, wybier kilku wojowników ino nie szamanów i nafutrujcie ich grzibami, weźcie ich do oddziałów i trzymcie aż podejdymy wystarczająco blisko wroga – tak jak zwykle. Widza, że katapulta jest już narychtowana na wzgórzu. Dobre. Niech zaczną walić od razu, nie ma, na co czekać.
Po przegranej bitwie, spotykomy się w lesie na północy dwa dni drogi stąd. To tak na wszelki wypadek jakby trza było się wycofać. Tylko ugodejmy się żeby nie uciekać za wcześnie. Jest szansa, że oni boją się barziej niż my.
- Dobra. Ruszomy. Pamiętejcie – atakujemy po trzech na jednego. I trzymejcie tych wariatów z kulami jak najdłuży się do. I niech ino który się zacznie prać z naszymi, – kto zacznie tego domy tym pająkom po bitwie.
Oddziały goblinów ruszyły do przodu. Bilagrush idąc spojrzał na swoich wojowników i zbaraniał. Oddział jeźdźców pająków na lewej flance i oddział szamana po jego prawej wrzeszcząc ile sił, biegli przed siebie wychodząc przed linię pozostałych oddziałów. Pomiędzy nimi widział miotających się wojowników owiniętych w łańcuch. To fanatycy, nafaszerowani grzybami, trzymani przez pozostałych goblinów wyrywali się żeby atakować. Jeszcze chwilę muszą się poszarpać, zanim zostaną wypchnięci.
Bilagrush z szerokim, ale nerwowym uśmiechem na swojej zielonej goblińskiej gębie biegł w kierunku wroga. Musiał nawet podnieść swoją tunikę, aby przebierając swoimi krótkimi nogami, mógł nadążyć za pozostałymi.
Rozglądając się zauważył również, że pajęczy jeźdźcy na flankach w szalonym tempie poruszając się w kierunku wroga przemykają już pomiędzy skałami. Nie zauważył jednak, że za jego plecami zostali łucznicy, pomiędzy którymi rozpoczęła się kłótnia.
(aż trzy oddziału gobelinów dostały dodatkowy ruch o k6 do przodu, wszystkie trzy oddziały po 5”. Tylko łucznicy gobliśncy pokłócili się pomiędzy sobą)
Ar-Kharak
Po stronie orków. Na Ich prawej flance na swoim wielkim dziku wyjechał Ar-Kharak.
‘Może w końcu dziś ten idiota zostanie zabity. Jego taktyczna głupota kiedyś sprowadzi na nas kłopoty. Może dziś przejmę w końcu władzą nad naszą hordą. Będę trzymał się przy trollu. Tu powinienem być bezpieczny’ pomyślał.
Przy jego boku w kierunku wroga szedł troll, którego udało im się zmusić do walki. Orkowie i czarni orkowie biegli po drugiej stronie rzeki, za nimi na swoim rydwanie jechał Azgar wrzeszcząc coś do swoich wojowników. Ci jednak rzadko, kiedy rozumieli, co Azgar od nich chce – miał ciężką wadę wymowy. Był dobrym wojownikiem, ale od momentu, kiedy jego oddział za namową Ar-Kharaka pomagał jakiemuś śmierdzącemu ożywieńcowi w jego walce przeciwko wampirom, postanowił za jego przykładem prowadzić bitwę z rydwanu.
Armia Azgara szła powoli w jednej linii w kierunku widocznych już oddziałom gobelinów. Nie spieszyło im się jeszcze, ponieważ gobliny znajdowały się bardzo daleko i przekonani byli, że jeszcze nic im nie grozi. W pewnym momencie tuż przed oddziałem orków najbliżej rzeki rozbił się potężny głaz. To goblińska katapulta ze wzgórza miotała już kamienie w ich stronę. Wojownicy popatrzeli po sobie i wydając głośne wrzaski ruszyli biegiem w kierunku wroga.
Ar-Kharak jadąc na dziku wzniósł swój kij i skierował go w kierunku zbliżających się jeźdźców na pająkach. W tym samym momencie różdżka została uderzona piorunem a szaman zachwiał się na swoim dziku. Poczuł przepływającą przez niego moc i krzyknął „Abra … eeeeee”.
Zapomniał słów zaklęcia. Nie mógł sobie przypomnieć, co było po słowie "Abra". Cała moc przepłynęła przez niego, lecz niedane mu było jej wykorzystać.
(szaman miał „miscast” w związku, z czym zapomniał jeden z czarów”)
Bilagrush
Oddziały zbliżały się już do siebie. Bilagrush nie kontrolował już żadnego ze swych oddziałów. Gobliny wciąż podniecone biegły w kierunku wroga. Nie zdołali także utrzymać już fanatyków, którzy zostali wypchnięci w kierunku orków.
(dwa oddziały goblinów znowu mają dodatkowy ruch o odpowiednio 4” i 5”. Podeszli na tyle, blisko że z oddziałów wylecieli fanatycy).
Dwóch fanatyków kierowało się w stronę, orków na lewej flance Bilagrusha jednak żaden z nich nie został wypchnięty z wystarczającą siłą. Trzeci z fanatyków dobiegł do oddziału orków jednak tylko dwóch nie zdążyło odskoczyć ich twarze zostały wkomponowane w ich stalowe hełmy w sposób uniemożliwiający ich ściągnięcie.Jeźdźcy Pająków na prawej flance zatrzymali się widząc zmierzającego w ich stronę trolla. Zdezorientowani nie za bardzo wiedzieli czy dają radę go pokonać, więc postanowili poczekać na rozwój wydarzeń. Liczyli na celny strzał z katapulty, który zmiótłby z ich drogi trolla. Gobliny przy katapulcie jednak nawet nie patrzeli w stronę trolla. Widząc oddziały orków skupione w jednej okolicy starali się tylko trafić gdzieś w tamtą okolicę. Niestety nie udało im się to, co zamierzali, ponieważ gobliny pokłociły się decydując o odległości na jaką ma zostać wystrzelony kamień.
(jeźdźcy pająków nie przeszli testu strachu przy próbie szarży na trolla, natomiast załoga katapulty nie przeszła testu „animosity”)
Azgar z szalonym śmiechem na ustach obserwował szarżujących swoich wojowników. Śmiejąc się jechał powoli na swoim rydwanie tuż za oddziałem orków i wypatrując Bilagrusha w drugim oddziale znajdującym się w centrum lini gobelinów.
Jego uśmiech szybko został starty z jego szpetnej twarzy. Orkowie biegnący przed nim wpadli pomiędzy gobelinów jednak tamci obskoczyli ich i celnymi bodnięciami powalili paru z nich. Orkowie nie zdążyli zatopić swoich mieczy w goblińskich ciałach a już biegli w stronę swojego generała z wrzaskiem paniki na ustach. Gobliny w amoku biegły za nimi raz po raz powalając któregoś z orków. Azgar wiedział już, że nie uniknie walki z nadbiegającymi jednak liczba jego orków, którzy zdołali minąć jego rydwan zaszokowała go – „zero”. Ostatni z orków padł tuż przed dzikami w rydwanie. Gobliny dobiegły do rydwanu i wskakując na dziki i próbowały dosięgnąć wojowników w rydwanie. Rozpoczęła się zaciekła walka.
Azgar szczęśliwie został związany walką z oddziałem goblinów, ponieważ nie miał możliwości zobaczyć jak drugi oddział jego orków zdecydował się przebiec obok kręcącego się fanatyka i uderzyć na gobliny. Pięciu orków padło na ziemię uderzeni potężną kulą, a pozostali wraz z młodszym szamanem rzucili się do ucieczki.
Ar Karak na prawej flance na swoim dziku ruszył wzdłuż lasu przejeżdżając obok szarżującego już trolla. Troll wpadł pomiędzy jeźdźców na pająkach, Ci jednak zręcznie pokierowali swoimi wierzchowcami unikając ciosów. Troll dopiero teraz zauważył że jest w mniejszości rzucił się do ucieczki, jednak został dogoniony i zadźgany na krwawą masę. Ar Tym samym Ar-Kharak został odcięty od swoich towarzyszy po drugiej stronie rzeki.
Azgar widząc masę gobelinów wskakującą na jego rydwan i dziki rzucił się do ucieczki (strącając paru wrogów z pojazdu). Bilagrush widząc że jest szansa na zupełne rozbicie wroga rzucił swój oddział w stronę czarnych orków którzy rycząc w ich stronę czekali na odpowieni moment na do uderzenia swoimi toporami. Bilagrush powalił dwóch czarnych orków, jednak nie docenił umiejętności tych potężnych wojowników. Kliku goblinów zostało wbitych do ziemi pod ciężarem opadających na nich potężnych toporów, mieczy i korbaczy. Atak goblinów został zdecydowanie powstrzymany przez czarnych orków jednak ku uciesze Bilagrusha jego wojownicy nie opuścili go w tym momencie.
(gobliny przegrały walkę o 4 jednak wyrzut dwóch „1” uratował oddział z generałem goblinów).
Azgar zatrzymał swój rydwan i odwrócił się chcąc przygotować swój rydwan do szarży jednak zielona banda upierdliwych gobelinów znajdowała się bardzo blisko i dopadli go znowu nie dając mu możliwości szarży. Tym razem jednak Azgar zamachnął się potężnie zabijając trzech z nich. Woźnica i wojownik stojący obok niego również zdołali powalić paru gobllinów, którzy za blisko podeszli. Pozostali, mimo liczebnej przewagi rzucili się do ucieczki. Dziki jednak nie zdołały uciągnąć rydwanu, aby ich dogonić.
Bilagrush tymczasem powalił kolejnych czarnych orków, Ci jednak ponownie urządzili prawdziwą rzeź jego wojownikom. Bilagrush wiedział, że mimo to, że jego ciosy powalają wrogów to straty, jakie ponosi spowodują panikę wśród jego wojowników. Jakże się dziwił kiedy jego wojownicy ciągle przy nim stali walcząc z o wiele potężniejszym wrogiem.
(Bilagrush znowu przegrywa walkę, tym razem tylko, o 3 ale wódz goblinów uzyskuje 3 oczka przy rzucie na test złamania).
Azgar po pokonaniu goblinów pędził teraz na swoim rydwanie w stronę uciekających. Bilagrush po kolejnej rzezi, jaką urządzili mu czarni orkowie nie zdołał już powstrzymać się i swoich wojowników przed ucieczką. Ciężkozbrojni orkowie rzucili się w pogoń i coraz bardziej zblizali się do wyczerpanych ciężką walką goblinów z oddziału Bilagrusha.
Ar-Kharak w panice rzucił się na jeźdźców pająków jednak nawet jego opancerzony dzik nie dał mu wystarczającej siły przebicia. Został zraniony przez jednego z goblinów a wielki pająk swoim zatrutymi szczękami ugryzł go i powalił na ziemię gdzie stracił przytomność a chwilę potem życie.
Nie zobaczył już jak Azgar na swym rydwanie demoluje oddział goblinów wybijając czternastu z nich jeden po drugim w szaleńczej jeździe. W tym samym czasie czarni orkowie wyrżnęli wszystkich uciekających goblinów Bilagrusha i jego samego wdeptując ich ciała w ziemię swoimi ciężkimi butami.
Jeźdźcy pająków widząc, że pomiędzy nimi nie zostało już nic z ich armii zawrócili swe pająki i odjechali w swoją stronę do umówionego miejsca. Goblińscy łucznicy rzucili się do ucieczki, ratując się w pobliskim lesie a załoganci katapulty zostawiła wielką maszynę i pobiegli do jaskini Bilagrusha w nadziei, że coś dają radę wynieść zanim Azgar i jego banda ja splądruje.
Podsumowanie
Początkowa przewaga goblinów mogła zostać wykorzystana gdyby jeźdźcy pająków na lewej flance wspomogliby siły w centrum. Fanatycy i jeźdźcy pająków na prawej flance wykonali swoje zadania doskonale niszcząc prawie cały oddział orków, trolla i szamana.
Niestety dla goblinów, szalę zwycięstwa przechylili czarni orkowie, którzy jako jedyni powstrzymali atakujących. W przypadku ich porażki sam Azgar na rydwanie nie dałby rady przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę.
Bitwa mogła zostać rozstrzygnięta dużo wcześniej po przegranej goblinów Bilagrusha z czarnymi orkami. Dwa rzuty na „test złamania” goblinów (pierwszy =2, drugi =3) dały trochę czasu goblinom na ewentualne przygotowanie wsparcia w walce z tymi orkami jednak czas ten nie został odpowiednio wykorzystany.
Magia po obu stronach, (mimo że każda armia miała po dwóch szamanów nie dała w całej bitwie kompletnie nic). Nie można powiedzieć jednak że jest słaba. Zawiodły po prostu rzuty.
Wynik: Orkowie 1069 : Gobliny 680
Dziękuję za czas stracony na czytanie.
Pozdrawiam.
Mimo kilku błędów stylistycznych muszę przyznać, że wykonałeś kawał dobrej roboty
Na szczególne wyróżnienie zasługuję makieta.
Na szczególne wyróżnienie zasługuję makieta.
Given the choice, whether to rule a corrupten, failing empire or to chalange the fate through another throw, a better throw against one's desteny, what wos a king to do?
Szkoda, że autor nie przeczytał swojego dzieła przed opublikowaniem, najlepiej robiąc sobie wcześniej dzień przerwy. Wtedy zapewne zauważyłby takiego chochlika wordowskiej autokorekty jak słowo "gobeliny" zamiast "gobliny" oraz kilka nieprzyjemnych powtórzeń i innych błędów.
Mimo to raport jest wart polecenia, na pochwałę zasługuje choćby nieszablonowe podejście do dialogów zieloskórych
Mimo to raport jest wart polecenia, na pochwałę zasługuje choćby nieszablonowe podejście do dialogów zieloskórych
Vae victis!
klimat
- Master of reality
- Oszukista
- Posty: 833
- Lokalizacja: Warszawa
Fajna makieta
I sold my soul for rock'n roll
Bardzo fajny raporick
kangur022 pisze: Ze niby czarodziejki są szpetne ?
dzikki pisze:Wypadki z kotłem się zdarzają ;] , nożem rytualnym można się skaleczyć jak się ofiara poruszy. Tudzież jakieś obmierzłe praktyki seksualne.
Kacpi 1998 pisze:te praktyki to chyba z użyciem cegły...
Bo pewnie raport był pisany w wordzie, a ten głupi program automatycznie zmienia słowo goblin na gobelin.Szkoda, że autor nie przeczytał swojego dzieła przed opublikowaniem, najlepiej robiąc sobie wcześniej dzień przerwy. Wtedy zapewne zauważyłby takiego chochlika wordowskiej autokorekty jak słowo "gobeliny" zamiast "gobliny" oraz kilka nieprzyjemnych powtórzeń i innych błędów.
---------
Raporcik fajny, oby było takich jak najwięcej
Wielki plus za klimat, zdjęcia i makiete
Czekam na kolejne raporty.
Czekam na kolejne raporty.
"Three things make the Empire great: faith, steel and gunpowder".
- Magnus the Pious
- Magnus the Pious
No, nie inaczej !!!Dymitr do Lohosta pisze:Wrocław nie jest częścią Śląska, który jest powszechnie rozumiany jako Górny Śląsk, geograficzny matole
Śląskie gobliny to najlepszy ubaw po pachy jaki miałem w tym raporcie.
Niestety trochę poleję żalu, żeby autorowi nie było tak wesoło
Zapewne pisał to młody chłopak, patrząc zarówno na modele jak i styl pisma. Tak czy siak jak na młodego chłopaka jest fajnie. I nic więcej. Musisz poćwiczyć poprawność językową BAAAARDZO. Pomysły masz naprawdę dobre, a makieta pracochłonna taka nie była znowuż, ale całkiem sympatyczna na pewno .
Ogólnie w skali 1-10 wystawiam temu raportowi ocenę 6, ale biorąc pod uwagę wiek to 7
EDIT:
taki mały tip - korzystaj z internowych generatorów imion orkowych, bo ar-kharak to ni ciula na orka nie brzmi, prędzej ten bilagrusha, ale też słabo
Spróbuj jak już chcesz, to wymyślać tępo-brzmiące imiona orkom. Ar-Kharak skojarzyłby mi się raczej z arabskim kronikarzem niż orkiem niestety
Pozdrawiam,
szrama
Niestety trochę poleję żalu, żeby autorowi nie było tak wesoło
Zapewne pisał to młody chłopak, patrząc zarówno na modele jak i styl pisma. Tak czy siak jak na młodego chłopaka jest fajnie. I nic więcej. Musisz poćwiczyć poprawność językową BAAAARDZO. Pomysły masz naprawdę dobre, a makieta pracochłonna taka nie była znowuż, ale całkiem sympatyczna na pewno .
Ogólnie w skali 1-10 wystawiam temu raportowi ocenę 6, ale biorąc pod uwagę wiek to 7
EDIT:
taki mały tip - korzystaj z internowych generatorów imion orkowych, bo ar-kharak to ni ciula na orka nie brzmi, prędzej ten bilagrusha, ale też słabo
Spróbuj jak już chcesz, to wymyślać tępo-brzmiące imiona orkom. Ar-Kharak skojarzyłby mi się raczej z arabskim kronikarzem niż orkiem niestety
Pozdrawiam,
szrama
Super! Klimat ponad wszystko! Ciekawy pomysł na bitwę, na opowiadanie, na makietę. Pewnie, że trochę błędów, ale zawsze można to poprawić prawić i się czegoś nauczyć.
Mam tylko małą uwagę odnośnie zasad. Chyba jesteś początkującym graczem, bo kilka małych błędów się pojawiło. Przykładowo, machiny zielonoskórych nie testują animozji, a bohater na rydwanie zastępuje jednego z załogantów (więc nie może ich być w sumie 3). Ale jak już wspomniałem trzeba się uczyć na błędach
Mam tylko małą uwagę odnośnie zasad. Chyba jesteś początkującym graczem, bo kilka małych błędów się pojawiło. Przykładowo, machiny zielonoskórych nie testują animozji, a bohater na rydwanie zastępuje jednego z załogantów (więc nie może ich być w sumie 3). Ale jak już wspomniałem trzeba się uczyć na błędach
Na wstępie dziękuję wszystkim za komentarze (pozytywne i negatywne).
Przyznaję że z tzw "polskiego" nie byłem jakimś mistrzem (nawet średni nie byłem), i faktycznie mogłem przed wrzuceniem przeczytać to sobie chociaż raz no ale cóż.
Mój problem polega na tym (narazie) że niebardzo mam z kim i kiedy zagrać.
Następnym razem poprawię język i napewno dorzucę parę więcej zdjęć.
Dzięki i pozdrawiam wszystkich.
Przyznaję że z tzw "polskiego" nie byłem jakimś mistrzem (nawet średni nie byłem), i faktycznie mogłem przed wrzuceniem przeczytać to sobie chociaż raz no ale cóż.
Rzeczywiście ciągle czuję się młody "duchem". Nie jestem jednak w rzeczywistości już taki młody jaki bym chciał w związku z czym za raport przyjmuję ocenę "6" (na 10) wystawioną przez Szramę.szrama pisze:Zapewne pisał to młody chłopak
No ja już niedługo nie będe miał możliwości na niej zagrać - mam nową koncepcję i będę ją modyfikował ale to dopiero na wiosnę. Ale rzeczywiście inaczej się gra na zielonym kocyku a inaczej na imitacji trawy, skał itd.Eltharion pisze:Co ja bym dał za bitwe na takiej makiecie
Mój problem polega na tym (narazie) że niebardzo mam z kim i kiedy zagrać.
No dla mnie kluczowa sprawa w bitwach.Kosa pisze:klimat
Następnym razem poprawię język i napewno dorzucę parę więcej zdjęć.
Dzięki i pozdrawiam wszystkich.
No to nie młody chłopaku tymbardziej zawiedziony jestem polszczyzną . Ale ogółem pomysł się liczy i to, że jesteś klimatowcem, takich w tym hobby się chwali już za to, że pisząAsterix pisze:Na wstępie dziękuję wszystkim za komentarze (pozytywne i negatywne).
Przyznaję że z tzw "polskiego" nie byłem jakimś mistrzem (nawet średni nie byłem), i faktycznie mogłem przed wrzuceniem przeczytać to sobie chociaż raz no ale cóż.
Rzeczywiście ciągle czuję się młody "duchem". Nie jestem jednak w rzeczywistości już taki młody jaki bym chciał w związku z czym za raport przyjmuję ocenę "6" (na 10) wystawioną przez Szramę.szrama pisze:Zapewne pisał to młody chłopak
No ja już niedługo nie będe miał możliwości na niej zagrać - mam nową koncepcję i będę ją modyfikował ale to dopiero na wiosnę. Ale rzeczywiście inaczej się gra na zielonym kocyku a inaczej na imitacji trawy, skał itd.Eltharion pisze:Co ja bym dał za bitwe na takiej makiecie
Mój problem polega na tym (narazie) że niebardzo mam z kim i kiedy zagrać.
No dla mnie kluczowa sprawa w bitwach.Kosa pisze:klimat
Następnym razem poprawię język i napewno dorzucę parę więcej zdjęć.
Dzięki i pozdrawiam wszystkich.
I jeszcze raz ślązackie gobliny rulezzzz!!!!
O ile sobie przypominam to na około 1000 pts na stronę.żyraFFa pisze:małe pytanie: na ile pkt była bitwa??
To była pierwsza bitwa po kilkuletniej przerwie od WFB i służyła głównie przypomnieniem sobie zasad. Jak widać było parę błędów, no ale cóż - następnym razem będziemy już wiedzieli heh. Dzięki.noggin pisze:Mam tylko małą uwagę odnośnie zasad. Chyba jesteś początkującym graczem, bo kilka małych błędów się pojawiło. Przykładowo, machiny zielonoskórych nie testują animozji, a bohater na rydwanie zastępuje jednego z załogantów (więc nie może ich być w sumie 3). Ale jak już wspomniałem trzeba się uczyć na błędach