Bardzo fajny turniej.
Wielkie brawa dla Supła i Bobera za świetna organizację.
Przeciwnikom zaś dziękuję za trzy ciekawe i pouczające bitwy.
1) Stare Szczury Niestety nie pamiętam imienia przeciwnika.
Zdecydowanie najprzyjemniejsza bitwa wczorajszego dnia. Przeciwnik miał pecha dwa razy zmiscastował i miałem rebounda z komety przez co musiał użyć dwa scrolle już w pierwszej swojej turze. Z ciekawszych rzeczy to była jeszcze Plaga rzucona przez mojego Heralda w ramach Glean Magic która zmasakrował oddział mnichów zarazy z BSB i magiem.
2) VC 4 Karabiny
Karabin zabunkrował się w domku ghule+ 3 wampiry resztę siedziały w środku reszta w około. Tak "macaliśmy się " czarami i pociskami grając na remis. W jego 3 turze na dwóch kościach Karabin rzucił 1 i 1 i na miscascie też 1 i 1 odparował mu generał i sporo okolicznych ghul. Mając w perspektywie jeszcze 7 „sypań” Karabin poddał bitwę
3) Krasnale Supeł
Supeł nie miał żadnego lorda. Blodek raz dostał z katapy ale zadał Warda. Ogólnie bitwa bez jakiś większych sensacji. Supeł stracił: katapę, organki, strzelców, hammerersów, jakiś komandosów krasnoludzkich oraz połowę smitha. Ja jedne pieski i 12 furii.
Falkon to turniej na ktorym co roku jestem (od 5 lat) i mam nadzieję, że to się nie zmieni.
Supeł i Bober to super organizatorzy turnieji, ja czy ktokolwiek inny z Lublina i okolic się do nich w tej materii nie umywa!
Sala super, stoły i tereny ustawione bardzo sensownie (tzw każdy stół był wyjątkowy i wymagał zupełnie innej strategii)
Nagrody: FENOMENALNE! Dyplomy, figurki gargulcow, lyzko widelec! MASAKRA!
Już dawno nie widziałem na lokalu w Lublinie aż tylu osób z poza.
Armie praktycznie się nie powtarzały (po za demonami, ktorymi gral Bober i Kamil), wiec zagranie 2 identycznych bitew nie wchodzilo nawet w rachube.
Pomimo małego opóźnienia, spowodowanego moim brakiem inteligencji dotarliśmy z Marciniem K. na turniej o 9.30. Biegliśmy z 3 maja, dlatego też taki rozebrany chodziłem przez pierwszą bitwe.
Przejdzmy teraz drogi czytelniku do meritum:
moja rozpiska
Lektor, 3 magow na koniach, 3x5 kawalerii, 3 canony i 2 czolgi = standard
I bitwa- WE z Radomia
Młody generał, posiadający w swoich szeregach 2 paczki driad, kilku waywatcherow, 2 paczki Wardancerow, 3x10 lucznikow, treemana, maga lorda, caddego i 2 alterow
Na stole znajdowały się 4 lasy, tak więc musiałem wybrać stronę gdzie ich nie było w zbyt duzych ilościach. Przeciwnik bardzo dobrze zagrał waywatcherami zabijając mojego lektora z Altara za pomocą KB w pierwszej turze.
zrobiło mi się bardzo niemiło w partalonkach z tego powodu, lecz posiadanie jeszcze 2 czolgow, ktorych WE nie mają jak zabić i 3 magow było bardzo miłą perspektywą.
Popełniłem jeden bład, ktory kosztowal mnie utrate 2 magow (aj nie rzuciłem dwojki na ilosc ran zadanych alterowi z działa. A później przeciwnik w przepiękny sposób zdał save'a na 6+ od konia imperialisty probujacego go zabic). Przeciwnik takze popełnił jeszcze kilka i...
12:8 dla mnie po 6 zaciętych turach walki.
ps. nastepnym razem nie rzucaj moj drogii przesuwanai lasu w 6 turze tylko po to aby wysadzic sobie polowe maga
II Bitwa i Jerzyn z DE
Armia nietypowa bo z magiem 3 lvl caddym i uwaga 3 assasinami z gwiazdkami! Kiedy zobaczyłem to wsparte jeszcze za pomocą 3 bolcow to zacząłem się bardzo martwić o przyszłość moich czołgow i altara . Prawidłowe ustawienie czolgow i altara za monumentem sprawiło, że nie straciłem na nich zadnych punktow. Zabilem kilka smieci, on mi takze i remisik z moją korzyśćią punktową ha!
man of the game: imperial knight of knightly order, ktory zabil assasina i 10 kusznikow!
Bardzo wymagająca bitwa, w ktorej balem sie bardziej zaryzykować.
III bitwa i Czopek z Chaosem
Lord z Deamon Swordem na juggerze, bsb slanesha z banner of gods, 2 caddych, 2x10 maruderow, 5 konnych maruderow, 9 psow, 3x5 kawalerii w tym jedna z warbannerem (wszystkie undivided). Jak widać była to armia, ktorą najchętniej brałem na klate.
Po bitwie w Lubartowie postanowiłem, bardziej przemyśleć taktykę i docenić przeciwnika.
Co ture anihilowałem po oddziale. W pierwszej zestrzeliłem 9 psow z BSB w srodku. W drugiej pozbylem sie jakis knightow i polowy drugich, w trzeciej zmiotłem czolgami reszte kawalerii i...
wyczyściłem stół (no dobra, została polowa maruderow konnych i jeden mag)
20:0
dziękuje bardzo za wymagające i przyjemne bitwy! Mam nadzieję, że nastepnym razem spotkamy się w jeszcze liczniejszym gronie! W najblizszą sobote może nawet z kims bym zagrał ;> ...
Dzięki wszystkim za przybycie i za grę. Super bawiłem się i oto chyba w tym wszystkim chodzi! A przy tym nie przegrałem bitwy, a jedną nawet wygrałem:) Oto relacja:
Moja rozpiska:
Pierwszy raz wystawiłem Wampira Lorda na koniku tak trochę do walki (mieczyk +1 do Siły, Cursed Book; Hate; +1 CR), a trochę do magii (Book of Arkhan; Przyzywanie Szkieletów; Dispel Scroll) w jednostce 13 Black Knigtów z War Bannerem i BSB Wampirem z Regeneracją (też pierwszy raz). Do tego 20 Zombi, 10 Szkieli, 10 Ghuli, 3x Wilki, 2x Baty. Z herosów miałem jeszcze Wampira biegacza z dwurakiem i Necrosa caddego. I ogólnie fajnie się tym grało i dosyc efektywnie. Myślę, że po kilku ulepszeniach następny turniej zagram czymś podobnym.
Pierwsza bitwa
Mężnie przyjąłem challenge rzucony przez Bobera (pierwszy challenge w mojej historii gry w WFB!). Jego Demony to cieżki orzech do zgryzienia dla Wampirów. Dobra Magia Tzeentcha od Lorda i 2 odziałów Horrorów. Do tego BSB latający, herald z Songiem zmuszającym do szarży w jednostce Demonetek, psy Khorna, Flamery, oddział 10 Bloodletherów, 2x Furie.
Zaczynałem dzięki czemu oddziały Szkieli i Zombich szybko się rozłosły.Na środku stołu było jeziorko, które dzieliło stół na 2 flanki. Z Generała z necrosem schowałem w lesie po lewej stronie stołu w oddziale Ghuli. Obok oddział Szkieli, później kawaleria z BSB, Zombi ,a na prawej flance 2 oddziały wilków, 2 oddziały Batów i wampira biegacza. Bober ustawił naprzeciwko mojej mocniejszej flanki Bloodletherów i oddział Horrorów, na środku za jeziorkiem BSB,Generała,Furie oraz Flamery, resztę na mojej słabszej flance.
Szkiele i Kawaleria zabiły Horrory i Bloodletherów. Później Black Knight z popychaczki wpadli do jeziorka zabijając Flamerów (mogli po jeziorku pojechać 2 cale, a było 1,75!:). A szkielety odwróciiły się i z Vanhela zabiły z trzech ataków BSB! Na drugiej flance głupio straciłem biegacza niepotrzebnie szarżując na Demonetki. Straciłem też resztę wsparcia. Natomiast robiło się gorąco przy moim generale gdyż jego latający lord polował na niego i chciał ubić mi go z czarów. 3 razy wyszły mu IFki na dużym pocisku, ale raz dowskrzesiłem Ghuli, a raz z przerzutu ilości hitów wyszła 1! Później Generała ukryłem w szkieletach. Na koniec bitwy Demonetki w 3 tury zjadły oddział 34 Zombich.
Wynik bitwy: REMIS (10:10) z mały wskazaniem dla Bobbera (chyba).
Druga bitwa
Tocz - HE. Mag Lord z książką dającą IFki na dublecie, drugi mag caddy, bsb z Battle Bannerem na koniu. 2x Łucznicy, 4x Bolt Throwery, oddział Swordmasterów ze sztandarem +d3 kostki powera, oddział Whitelionów, rydwan z lwami.
Bitwa dosyć typowa ja idę jak najszybciej, a naprzeciwka lecą strzały, bełty, czary itd. Z ciekawszych momentów to udało mi się dorwać rydwan biegaczem, ale później zginął od obszarówki Lighta:( Moja kawaleria jechała wprost na SwordMasterów z magiem lordem, ale na 1 turę została zatrzymana prze BSB, który zaszarżował z boku i utrzymał się na dwóch jedynkach! Ale dostał później szarżę od flanki Szkieletów i zginął w pojedynku z moim generałem. Później szkielety przełamały łuczników i wpadły w Maga Lorda, który uciekł do Bolt Throwera poganiając i go! Kawaleria zjadła swordmasterów. Whitelioni nic nie zrobili, bo krążyli na jednej flance spowalniani przez wilki, a szarżować na 31 Zombich jakoś nie chcieli:)
Na koniec zabiłem Maga Lorda, 2 bolty, 1 Łuczników, BSB, rydwan, Swormasterów. Straciłem biegacza, necrosa z Ghulami (wystrzelani), zombich w dwie tury z Płomieni Feniksa!, prawie całe wsparcie i połowę Kawalerii.
Wynik 13:7 dla mnie.
3 bitwa z Jerzynem i jego Dark Elfami.
W sumie nie ma o czym pisać, bo jakoś tak wyszło, że zanim skończyliśmy pierwszą turę, było pół godziny do końca! Po drugiej wpisali nam remis, a dograliśmy trzecią już po rozdaniu nagród i wyszło 10:10:). Man of the match - Banner dający Regenerację, dzięki, któremu Black Knighci przeżyli ostrzał setek bełtów bolców i kusz.
Dzięki przeciwnikom za bitwy.
Bober - w wolnej chwili napisz całość klasyfikacji, bo chciałbym wiedzieć, który byłem:)
Pozdrawiam
Zielik
PS Znalazłem jedną figurkę krasnoluda (niebieska zbroja, tarcza +miecz) - do odebrania przez kogoś na następnym turnieju.
Dopiero wstałem, na falkonie spałem łącznie z 8 godzin dlatego znaleźliście mnie śpiącego w niedzielegdy bpber przygotowywał stoły do gry, wczoraj ogarnialiśmy po 3 dniowej rozpierduszce do ok 20 jeszcze, odwieźliśmy rzeczy na zuchów itp. teraz wyspałem się i jestem gotów znowu do działania szkoda że nie mam już takiej okazji, może cytadela syriusza znów mnie do czegoś zaprosi, dziękuje im za tą możliwość, dobrze że jeszcze się przydaje czasem batlowej braci
Bardzo się ciesze że turniej się podobał, jak za 10 zł wejściówkę nagrody i atmosfera rewelacyjna IMO!
Jestem zaszczycony , że odwiedziło nas tak wiele osób spoza naszego środowiska skupionego wokół klubu Moria, odwiedzajcie nas, piszcie, umawiajmy się na bitwy i wspólne turnieje
Dziękuję bardzo Boberowi, którego luz i profesjonalizm nie ma sobie równych i który poprowadził turniej i pożyczył dla nas tereny i blaty z Mori, oraz Jarzynowi za oczywiście całokształt (co oznacza że nie dam rady wymienić nawet jakbym chciał a nie że nie wiem za co, przez 3 dni spędził ze mną ze 60 godzin może), takie przyjaźnie to coś więcej niż koledzy zza stołu, życzę wam takich przyjaciół
Relacyjka,
liczne obowiązki, mimo mojej obecności na falkonie od 14 w piątek do 19 w niedziele, pozwoliły mi jedynie na udział w tym turnieju i konkursie szybkiego malowania, i z nich obu coś wyniosłem, strach pomyśleć co by było gdybym wziął udział w innych atrakcjach...
moja rozpa została nazwana najgorsza rozpiską krasiową ever, miała być natomiast luzacka - ale że ja nie umiem już grać na luzie znów wyszło oPG, bez lorda
than kiler
than bsb
runek 3 scrole
20 wariorów
12 thundów
20 longów
20 hyamków
2 klopy
organy
mountain rangers
I bitwa
bretonia,
kolega uczył się grać chyba dopiero, choć dobrze znał zasady, bo zrobił kilka błędów. W fajnym kombacie jego Gralii złapanych w pułapkę przy pomocy rangerów z moimi wariorami i hamkami z boku, walczyło 6!!! herosów, moich 3 i jego 3 ostatecznie wygrałem 18-2, bretonia jak to bretonia, wpada w krasie, odbija się, zbiera, znów wpada, ciężko to zgonić jednym słowem, kolega będzie bardzo dobrym graczem IMO jeśli jeszcze przez rok-dwa pojeździ po turniejach i nauczy się kilku sztuczek - rzucanie wardów to nie wszystko, choć dużo jak pokazuje 3 bitwa moja
II bitwa
chaos, czopek
hohoho święta so, http://www.youtube.com/watch?v=Hh6-IBthnmk ta piosenka pomogła mi odnieść kolejne zwycięstwo, nuciłem ja sobie cały czas
chaos ruszył do przodu ale wystrzelałem prawie całą armię, reszta skierowała się do odwrotu 17-3 nic specjalnego, miałem spoko rzuty, dobrze wykorzystałem maszynki i strzelców, armia była robiona na takie właśnie okazje i się udało, czopek miał trochę pecha i tyle
III bitwa
kamil opisał
powiem tylko że walczę z kamilem często ostatnio, czasem ja wygrywam czasem on, ale generalnie jego demonki, są dla moich krasi przeciwnikiem nie do przeskoczenia dlatego wynik 14-6 w plecy jest niezłym wynikiem moim zdaniem jak na taki stół (chodzi o ustawienie terenów) i lekkiego pecha np. z organkami. nie umniejszam umiejętności kamila, gra znakomicie, co potwierdza wygrywając po kolei wszystkie turnieje, ale bitwę w zasadzie rozstrzygnął jeden rzut - ward na blodziu. Moim zdaniem zrobiłem co mogłem w tych warunkach, ruszałem się bardzo dobrze klockami, co uwielbiam i jest to moja wizytówka (znów zablokowałem 6 piesków klockiem wariorów wyłączając ich z gry, choć lepiej wychodzi ta sztuczka z 2 klockami slavów, nie kamil?).
Gratuluje Kamilowi wygrania turnieju.
Bardzo się też cieszę, że widuje na turniejach Zielika, starego battlowca i przyjaciela klubu, obawiałem się, że nie przekona się do grania znów, na szczęście wciągnął się i chyba nie odpuści póki nie osiągnie swojego poprzedniego, mega wysokiego poziomu. Martwi mnie że turnieje normalnieją i coraz mniej na nich ześwirowanych krzyczących postrzeleńców jak kiedyś na turnioejach gdziue ja się uczyłem grać i przede wszystkim bawiłem z kolegami - bo gra w figsy to zabawa: http://pstryk.net/~kamilb/kgb/video/koziolek.avi, turniej kulturalny i dystyngowany niemalże, ja tak nie lubię za bardzo więc sobie śpiewałem i tańczyłem, ale wiadomo, że jeden lubi jak mu cyganie graja inny jak mu buty śmierdzą, więc wystarczy że ja robiłem harmider.
Dzięki za udział, wpadnijcie za rok i zabierzcie ze sobą kolegów, jeśli będzie więcej graczy będą lepsze nagrody i może 2 dniowy turniej jeśli tylko zechcecie, albo 3 dniowy... pzdr