Arena of Death 19: Sylvania

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
warkseer
Wodzirej
Posty: 741
Lokalizacja: żyrardowskie kanały

Re: Arena of Death 19: Sylvania

Post autor: warkseer »

[Stefan Majewski mode on]
Ja ciemnych długouchych bardzo dobrze znam...
[Stefan Majewski mode off]

Są rzeczy, które się nigdy nie zmieniają :wink:
Obrazek

Awatar użytkownika
Murmandamus
Niszczyciel Światów
Posty: 4837
Lokalizacja: Radom

Post autor: Murmandamus »

Walka nr 1

Janko Muzykant ( Dow Captain) vs Ни-колай Ва-лу-ев (Ogre Bruiser)

Walka nr 2

Szarwej/Gorączka(Empire Captain) vs Czarny Sokół (Dark elf Assasin)

Walka nr 3


Mallus Darkheart(Dark elf noble) vs Serena Wspaniała (Exalted Champion)

Walka nr 4

Armal'Dul Wyrywacz(Herald of Khorne) vs Urdgor (Wargor)

Walka nr 5


Gragag Miaszczymusk(Savage Orc Big Boss) vs Sir Roger (Bretoński Hrabia)

Walka nr 6

Klaus(Empire Warrior Priest) vs Baekerth „płomnienny bicz”. (Chaos dwarf slave master)

walka nr 7

Richard Heimdall (empire captain) vs Gerric Mroczny prorok (exalted champion)

walka nr 8

Marius Caesar ( Dow Captain) vs Thuig Nadzorca (skaven Chieftain)


Mikstury wygrali

Baekerth „płomnienny bicz”. <Chaos dwarf slave master>
Armal’dul Wyrywacz Serc, Zguba Khazadów, Niszczyciel Nadziei,
Marius Cesar Marazatti
zapraszam na Polskie Forum Kings of War

https://kow.fora.pl/

Varinastari
Masakrator
Posty: 2297

Post autor: Varinastari »

Zatem się zaczęło

Posłaniec Lorda Czaszek wiedział już kto będzie jego pierwszą ofiarą.
Zwierzoczłek.
Wyznawca Khorna.


-ZATEM MAM STAWIĆ CZOŁA ŚMIERTELNEMU WYZNAWCY CHAOSU!
Armal'dul wyciągnął swój pokryty jaskrawymi runami miecz i skierował go w niebo. Ryknął.
W tym momencie większość zwierząt znajdujących się w promieniu co najmniej paru kilometrów od Herolda padło trupem. Umarł też stary dozorca bramy, chwytając się za serce i staczając się z krzesła. Nieśmiertelny Egzekutor rozejrzał się. Szukał kogoś.
Jeeeeeeeeeeeest...
Wielki zwierzoczłek zamknięty w klatce.
Zguba Dawi wyciągnął szpon i wskazał nim na swojego oponenta, śmiejąc się paskudnie:
-TWOJA CZASZKA ZOSTANIE RZUCONA U PODNÓŻA TRONU CZASZEK, CIAŁO TWE ZGINIE, A JA BĘDĘ RADOWAŁ SIĘ TWOJĄ AGONIĄ! SZYKUJ SIĘ, BESTIO!
Demon odwrócił się. Czuł czyjeś spojrzenie.
Mroczny Elf. Druchii
Skierował swój miecz w kierunku asasyna i pogardliwe zaśmiał się:
-TWOJA KOLEJ JESZCZE NIE NADESZŁA, CHOĆ CHCESZ RZUCIĆ MI WYZWANIE ELFIE! LECZ NIE ROZPACZAJ, JEŚLI STANIEMY PRZECIW SOBIE, ZETNĘ TWÓJ CZEREP NA CHWAŁĘ KHORNA!
Odwróciwszy się, Armal'dul ruszył w kierunku areny. Jego obowiązkiem było obserwowanie walk śmiertelników. Przelane być musi wystarczająco dużo krwi.
Tak.
To krew się liczyła.
Nieważne czyja.

Awatar użytkownika
Mac
Kretozord
Posty: 1842
Lokalizacja: Kazad Gnol Grumbaki z klanu Azgamod

Post autor: Mac »

Gragag siedział spokojnie na pniaku, przed śmierdzącą chatką, podgryzając kolejnego kurczaka na surowo. Złapał go niedawno i teraz rozkoszował się resztkami jakie pozostały. Od czasu wyczynów jakie zrobił na wejściu nikt nie śmiał mu się pojawiać na oczy, co mogłoby spowodować kolejny z jego wielu ataków furii. Nikt, poza wścibskimi goblinami.

Gobliny zaakceptowały go jako szefa, lecz Gragag wiedział, jakie potrafią być te małe śmiecie. Strachliwe, słabe, a jednak wredne... był jednak gotów skopać parę tyłków, jeśli tylko jakiś z nich spróbuje go nie posłuchać...

Tak sobie siedząc i bynajmniej nie myśląc, lecz tępo gapiąc się w dal, Gragag nie był świadom co za chwilę go czeka.

Skradając się grupa trzech goblinów, powoli zachodziła Gragag'a od tyłu. Chowając się co i rusz za krzakami, kamieniami i ruinami, kiedy tylko ork wykazywał jakąkolwiek świadomość otoczenia. Jeden z goblinów niósł ze sobą coś, co wyglądało jak stara, zardzewiała i wgnieciona patelnia.

Zadziwiająco, trzem szkodnikom udało się podejść orka, mimo tego iż nie zachowywali się nadzwyczajnie cicho. Po chwili, gobliny stały jeden na drugim zaraz za plecami orka, przy czym ten na szczycie trzymał patelnie wysoko na swym jajowatym łbem... W końcu po paru próbach stabilizacji, goblinowi na szczycie udało się potężnie zamachnąć i tępo uderzyć orka w czachę...

Gragag nic nie poczuł...
Zupełnie...

Gobliny natomiast nie mogąc dłużej utrzymać równowagi, pospadały na siebie, a ostatniemu patelnia przyrżnęła w nos. Na ich szczęście, dźwięk całego tumultu jaki robiły trzy gobliny został zagłuszony przez innego ich współplemieńca.

Goblin imieniem Zaggastrik, wybiegł zza rogu zamku, podbiegając do Gragag'a:
- Szefa, szefa, szefa Gragag, ja być posłuszny śmieć i przynieść informacjeeeee... - niefortunnie, goblin potknął się o wystający kamień, wpadając na siedzącego Gragag'a i powodując, iż drobiowa kość utknęła w gardle dzikiego orka. Ten zaczął porządnie się krztusić...

Gobliny zaczęły z przerażeniem się patrzeć jak twarz Gragag'a powoli staje się niebieska. Te, które planowały sabotaż, zrozumiały, że już czas najwyższy się wynieść, gdzie pieprz rośnie. Ich współplemieniec nie miał na tyle wyczucia sytuacji...

Po chwili Gragag'owi udało się wypluć kość, która grzmotnęła Zaggastrik'a w nochala. Goblin starając się złagodzić ból, nie zauważył iż wściekły ork podszedł, mocno go szarpnął, chwycił potężnie za gardło i uniósł nad półtora metra nad ziemię:
- Gadajta... śmiecia... - ledwo co powstrzymując się od rozszarpania goblina, Gragag ścisnął go mocniej, tak, że aż Zaggastrik'owi oczy wyszły na wierzch...
- Sz..efa... wal..czyć... z... czło...wieka... niedł... - goblin ledwo co wyszeptał

W tym momencie Gragag przestał myśleć o goblinie, zupełnie zapominając, że nadal ściska to ścierwo w dłoni. Rósł w nim szał, szał by zabijać, by się bawić, by krzyczeć "Waaagh" i atakować wszystko co stanie mu na drodze.

Rzucił goblina przed siebie rozbijając go o mur, na którym ten się rozpłaszczył. Tymczasem Gragag zaczął niszczyć wszystko wokół - od nagrobków, pniaków, krzaków. Przez przypadek, nawet nie zauważając zdeptał jeszcze parę razy Zaggastrik'a i pobiegł przed siebie... biegł przed siebie...

prosto w pole...
"Remember, a Dwarf's only as big as his beard."

Awatar użytkownika
GarG
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3946
Lokalizacja: Przy 7 szkielecie skręć w prawo

Post autor: GarG »

Do Szlachcica podszedł jakiś młokos i powiedział - yyy... Panie będziesz walczyć z tą kobietą w czarnej zbroi - Mallus nawet nie podniósł głowy więc chłopak chciał powtórzyć pytanie jednak zanim zaczął nagły kopniak powalił go na ziemie. Cichy lodowaty głos mu odpowiedział - Usłyszałem kundlu, a teraz wracaj do budy - Chłopak ledwo się podnosząc po solidnym kopniaku wstał i odszedł. "Ehh.. Wyznawcy khorna" Pomyślał Mallus nie lubił ich zajadli przeciwnicy najwybitniejsi spośród czempionów. Wzrószył lekko ramionami odwrócił się i poszedł w kierunku tawerny. " No coż trzeba iść coś zjeść może w tym ścieku mają coś nadającego się do zjedzenia.
--------------------------------------------------------------------------------------
Po wejściu do tawerny usiadł w najciemniejszym miejscu. Gdy podeszła do niego kelnerka spytała - Co podać? - zgrabna dziewczyna o rudych włosach, zgrabnych kształtach, ślicznej buzi i o pięknych błękitnych oczach. Mallus spojrzał na nią mierząc wzrokiem a nadstępnie odpowiedział - Cztery rzeczy - Panienka z promiennym uśmiechem odpowiedziała - A jakie? - Najlepsze jadło, najlepsze wino, najlepszy pokój i za chwile Ciebie w nim - Dziewczyna spojrzała się na niego z zdziwnieniem w którym można było wyczuć lekkie przerażenie. Jednak kiwnęła głową i pobiegła w kierunku baru.
------------------------------------------------------------------------------------
Po niespełna godzinie wyszedł z tawerny z szyderczym uśmiechem na ustach "dziewica... kiedy ja ostatnio widziałem dziewice?!" a następnie wrócił do medytowania przed walką w poprzednie miejsce ignorując zgiełk i budy które były wywołane innymi uczestnikami turnieju.
kangur022 pisze: Ze niby czarodziejki są szpetne ? :)
dzikki pisze:Wypadki z kotłem się zdarzają ;] , nożem rytualnym można się skaleczyć jak się ofiara poruszy. Tudzież jakieś obmierzłe praktyki seksualne.
Kacpi 1998 pisze:te praktyki to chyba z użyciem cegły...

Awatar użytkownika
Dead_Guard
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 189
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Dead_Guard »

Ze wszystkich przeciwników kapłan Ulryka nie chciał by jego niewolnik stanął na przeciw demona, niestety los jest okrutny. Stworzył sobie w głowie nowy plan i postanowił postawić swoje pieniądze na demona, to będzie oczywiste, że spaczone zwierzę z lasu przegra, a może coś zarobi. Mężczyzna był wściekły, tyle zachodu na nic, nawet nie miał nadziei. Wziął kij i przejechał nim po kratach klatki swojej złapanej bestii - Zginiesz pokrako i przez ciebie będę stratny, mam nadzieję, że pozostanie po tobie głowa, może wtedy dostanę jakąś nagrodę w Middenheim.

Urdgor zaś zaakceptował swoją niewolę już dawno i nawet ucieszył się z występu na tej arenie, choć wolałby przybyć tu dobrowolnie i nie siedzieć w klatce. Nieważne teraz jego przeciwnikiem był potężny sługa samego boga krwi - Khorne'a.
Doskonale, będzie miał okazję pokazać swojemu bogowi, że jest lepszym wyznawcą niż potężny demon. Być może jeśli go pokona i wygra całą arenę, krwawy bóg napełni go łaską i obdaruje go wielką mocą. Olbrzymi jest jego przeciwnik, dobrze, dobrze, większe ciało to więcej krwi, KRWI DLA BOGA KRWI! Aaargh!

Awatar użytkownika
Jab
Kradziej
Posty: 924
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Jab »

-Gdzie ta pasukda? Już Ja go urządzę!!!- Krasnolud biegał jak oszalały po tej mieścinie. Jeżeli cokolwiek się zmieniło od kiedy wyruszył, to ogień nienawiści jaki krasnolud żywił do Gragag`a zmienił się w czyste szalejące inferno. Tak więc przeklinał jego imię przy każdej możliwej okazji.
- A niech Mnie! Nie będę biegał po całym mieście za zidiociałym orkiem!- w głowie krasnoluda wykiełkował plan godny najprzebieglejszych generałów! Pójdzie się napić, a potem kiedy nadejdzie czas walki orka zabije go kiedy ten będzie wychodził już osłabiony! HA! Głupi ork! W ten sposób na pewno nie będzie miał szans! Honor nie był mocną stroną krasnoludów chaosu, ale nasz Baekerth był chyba ostatnią istotą w tej zapadłej mieścinie, którą to obchodziło.
-No to gdzie to piwo do wyżłopania i dziewki do chędożenia?- Krasnolud miał zdecydowanie dość posuchy! W końcu nawet Wielki Hashuth coś wspominał o powiększaniu rasy na jego chwałę! Krasnolud zaśmiał się w myśli o tym jak "błyskotliwie" zinterpretował przekaz ze świętej księgi. Teraz wystarczy znaleźć porządny burdel... a może zwiedzić je wszystkie? Oby mieli ponętną krasnoludzką dziewkę. Ooooo tak!
Paskudny uśmiech power gamera

Awatar użytkownika
Murmandamus
Niszczyciel Światów
Posty: 4837
Lokalizacja: Radom

Post autor: Murmandamus »

W Sylvani zawrzało bo oto gońcy znów pomknęli gońcy niosący odezwę do śmiałych wojowników zdecydowanych postawić swoje życie na szali śmierci. Mimo że tylo jeden przeżyje to uczestników nie brakowało. Desperaci, ambitni aż do bólu wojownicy, mordercy, najemnicy a nawet orkowie i inne stwory ściągali tutaj by walczyć i zginąć bądz zwyciężyć. Ściągali tutaj równie tłumnie wieśniacy, kupcy i szlachcice by zakosztować tej krwawej rozrywki obserwując i obstawiając walki.
Od czasu pracy w kamieniołomach Ни-колай Ва-лу-ев szwędał się po świecie ale dopieru tutaj droga w karierze najemnika się otworzy. Ogr poprzeczkę postawił sobie wysoko. Nie zamierzał być byle żołdakiem w podrzędnej kompani. Dzięki wygranej założy swoją kompanię albo zostanie zatrudniony przez kogoś naprawdę ważnego i majętnego w dużo jedzenia którym będzie mu żołd wypłacał. Oczywiście tutaj też nie powinno być tak źle. Była tu dobra knajpa w której dobrze karmili a jako uczestnik areny miał zapewniony darmowy wikt. Czas się zbliżał i Ни-колай Ва-лу-ев musiał się przygotować. Zostawiłłcały swój ekwipunek w komnacie u ubrany jedynie w przepaskę biodrową udał się na miejsce walk.
Janko Muzykant z teudem oderwał się od podziwiania wędrownego grajkaq który zawitałłna arenę wraz z trupą podobnych mu muzykantów. Szczególne w nim było to że grajek grał na skrzypcach a był to dzwięk który Janko ukochał najbardziej. Niestedy musiał iść walczyć i występu nie dosłuchał do końca ale nawet jak zniknął w budynku areny wciąż grlały mu słodkie skrzypki. W głowie młodzieńca zrodził się wtedy plan że jeśli wygra tutaj wszystko to na pewno będzie miał tyle złota by nabyć upragniony instrument. Pokrzepiony tą myślą sprawdził swój ekwipunek i wypił jedną z buteleczek którą posiadał.
Gdy oboje wkroczyli na arenę tłum westchnął. Janko przełknął ślinę na widok swego przeciwnika a gardło ścisnął mu lęk który jednak zaraz opanował. Przed nim stał wielki ogr przewyższający go ponad dwa razy. Potężne bary i zwały tłuszczu nieomal przesłaniały człowiekowi świat przed nim. Nagle Janko doszedłłdo wniosku ze występ tutaj nie byłłjego najlepszym pomysłem. Teraz nie mógł się już wycofać. Ogr spojrzał natomiast na człowieka nad którym górował. Ta istota nie wydawała się grźna ale walka to walka. Postanowił zmiarzdżyć go szybko i skutecznie. Tak jak lubił.
Rozległ się gong. Ни-колай Ва-лу-ев uśmiechnął się.
-Ja zgnieść, Ja zmiaźdżyć twoja pysk mały różowy ludzik.- po czym zadał cios.
Jankowi nie obce były bójki i wiedział co czyńić. Uchylił się od sierpowego ciosu. Potem znowu od tego samego z innej strony. Miał małą przewagę bo on był zbrojny w broń a ogr nie. Chlasnął biczem ogra ale dla tamtego było to niczym pieszczotliwe smagnięcie strażnikóó gdy go chcieli zmusić do większego wysiłku. Na ogrze nie wywarło to wrażenia. Dopiero cięcie mieczem przez brzuch zostawiło ranę na brzuzysku. Ogr poczuł cios lecz nie był on specjalnie bolesny. Krwawił ale to było dla niego normalne w jego życiu. Zawsze skąś krwawił. Celnie wymierzony cios w twarz odrzucił Jaknka do tyłu któremu tak solidnie przydzwoniło w uszach że trudno mu było zorientować sięęgdzie jest. To idealnie pasowało Ни-колай Ва-лу-ев bo dopadł Janka i zaczął go okłądać. Po kilku ciosach dopiero Janko doszedł do siebie. Instynktownie nastawił miecz i ogr lekko nabił się na niego. Ни-колай Ва-лу-ев odskoczył dając Janowi na zorientowanie się w sytuacji. Głowa go straszliwie bolałą a na oku czuł że będzie miał sinca. Właściwie to na dwóch. Musiał się bronić bo zaraz dopadłłgo ponownie ogr z krzykiem Zgnieść! który podłapała publika skandując zgnieść! zgnieść! zgnieść!. Rozpaczliwe próby zadania ciosu nie powiodły się i Janko mógł się tylko cofać unikając latających to tu to tam pięści ogra. Oberwał kolejny cios i tym razem wypluł zęba. Dla ogra walka była bardzo przyjemna. Ludzik stanowiłł doskonały materiał treningowy. Ни-колай Ва-лу-ев rechotał z radości. Zarechotał jeszcze bardziej gdy przeciwnik się odsłonił. Rąbnął piąchą prosto w nos posyłając muzykanta na piasek. Młodemu najemnikowy zadzwoniło w uszach a dzwięk naprawdę przypominał skrzypcę. Nawet nie zwrócił uwagi na ogra który stanął na nim. RAZ! DWU! TRI! - zaczął liczyć ogr. CZTORY! PIUNC! SZYSC! -liczył dalej wielki swtór a Janko starał się podnieść. SIDYM, OSM, DZIWINC- Janko zdołał tylko usiąść a w oczach zamajaczył mu strach gdy zrozyumiał że ogr stoi nad nim. DZISINC! TY PRZEGROC!- zagrzmiał ogr i silnym ciosem rąbnął go znów w głowę. Coś trzasnęło i Jako bezwładny i bez życia padł ponownie. Martwy. Z trybun rozległy się gwizdy i aplauz zarazem. Gwizdy szybko zostały zagłuszone. Ни-колай Ва-лу-ев ryknął i uniósł zwycięsko ręce ku górze.
zapraszam na Polskie Forum Kings of War

https://kow.fora.pl/

_reszka
Chuck Norris
Posty: 551

Post autor: _reszka »

Murmandamus pisze: RAZ! DWU! TRI! CZTORY! PIUNC! SZYSC! SIDYM, OSM, DZIWINC DZISINC! TY PRZEGROC!-

Jaki klimacik!

Choć postać jest tak złożona, że może przegrać naprawdę z KAŻDYM, to jednak przebieg tej walki idealnie oddaje zamysł jej twórcy.

Varinastari
Masakrator
Posty: 2297

Post autor: Varinastari »

Armal'dul ledwo powstrzymywał żądzę krwi. Walka ta była zdecydowanie zbyt mało krwawa...
Demon parsknął i chwycił jakiegoś widza, na tyle nieuważnego, by znaleźć się w zasięgu szponów demona. Ściąwszy mu głowę, Zguba Dawi odrzucił ścierwo i jeszcze raz spojrzał na ogra. Znał wiele istot tego gatunku służących Bogu Krwi. Herold warknął. Być może kolejna walka będzie bardziej przypominała rzeźnię.

Lord Khorne żądał więcej krwi....
A On, Nieśmiertelny Egzekutor, był coraz bardziej spragniony jatki.



PS. Hahahaha, cudowna walka Murm! Roleplay fantastyczny!

Pabis
Mudżahedin
Posty: 282
Lokalizacja: Gdańsk-Snot

Post autor: Pabis »

Niestety Armal'dul ściąwszy głowę widza zrobił spore zamieszanie , truchło spadło na arenę , panika ogarnęła trybuny. Najwyraźniej kupcom , szlachcie i zwyczajnemu mieszczaństwu nie spodobało się że walka przeniosła się na widownię...
Ludzie rzucili się do panicznej ucieczki budząc przy tym straż i samego Maga. Aby uratować swój honor , pieniądze z zakładów i regulamin , mag musiał zareagować. Demon nie dał rady takiej ilości straży wraz z czarodziejem i zamienił się w pył , dzięki temu zawodnik który miał walczyć z Armal'dulem automatycznie awansował....

i tak skończył się żywot Nieśmiertelnego egzekutora którego bitwa spotkała szybciej niż się spodziewał.

Varinastari
Masakrator
Posty: 2297

Post autor: Varinastari »

O ile dobrze pamiętam to Murm decyduje o śmierci postaci, a nie ty:)
PS. Demony nie mogą zginąć, są nieśmiertelne-jak sama nazwa wskazuje =D>
Ostatnio zmieniony 5 gru 2009, o 18:30 przez Varinastari, łącznie zmieniany 1 raz.

Pabis
Mudżahedin
Posty: 282
Lokalizacja: Gdańsk-Snot

Post autor: Pabis »

nic , to był taki mały komentarz , ponieważ czytam z zainteresowaniem areny od jakiegoś czasu , i niestety byłoby smutno gdyby taka niespójność w świecie "gry" mogła przejść...

Varinastari
Masakrator
Posty: 2297

Post autor: Varinastari »

Skórowałem, dekapitowałem , mordowałem i zarażałem śmiertelnymi chorobami widzów areny każdą postacią i jakoś tych niespójności nie widziałem:)
Poza tym, maga to raczej nie obchodzi-> vide arena 18ta/biografia Vahrr'a;)

Pabis
Mudżahedin
Posty: 282
Lokalizacja: Gdańsk-Snot

Post autor: Pabis »

Tak , rzeczywiście , a ludzie również są zadowoleni , szczególnie bogaci kupcy szukający rozrywki i wydający pieniądze na zakłady - to że ktoś może ich zabić na widowni... mag jest oczywiście zadowolony również że coraz mniej osób przychodzi na widownię... ponadto ostatnio było że krasnolud w tunelu mijał swojego przeciwnika który po nim przeszedł (wojownik chaosu) już nie mówiąc o komiźmie sytuacji to nikt nikomu nic nie zrobił właśnie z powodu zakazu - bitwa odbywa się jedynie na arenie... więc wątpie żeby inaczej było w stosunku do widzów czy miejsca na trybunie...

Awatar użytkownika
Rion
Chuck Norris
Posty: 658

Post autor: Rion »

Ach więc ten półgłówek wygrał? - powiedziała postać skrywająca się w mroku areny.

No cóż można się tego było spodziewać.Cóż mógł uczynić człowiek w obliczu takiej bestii. - postać oddaliła się z areny.

O! A cóż to? - powiedział mężczyzna kryjący się cały czas w cieniach budynków. - Co ja widzę... Ten kapłan <tfu> będzie walczył z jakimś chaośnikiem, który ledwo wyrasta spod ziemi? Hahahaha! Jeśli będzie miał trochę szczęścia to wygra. - po czym oddalił się od rozkładu walk wywieszonej na drzwiach jakiejś tawerny, a w odpowiedzi na jego śmiech jakiś chłystek spojrzał na niego. To był ostatni błąd wieśniaka. Przystojny a za razem dobrze zbudowany męszczyzna skoczył na niego wbijając długie kły w jego gardło, po czym zadowolony odszedł w stronę zamku...

Awatar użytkownika
Jab
Kradziej
Posty: 924
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Jab »

Krasnolud chędożył brodatą krasnoludkę aż się podłoga trzęsła. Już dawno się tak nie bawił! Ach, te proste przyjemności! Po tym jak już skończył wyżej wymienioną czynność, zszedł na dół w poszukiwaniu karczemnej burdy, a ta bardzo szybko się pojawiła. Wystarczyło tylko obrazić sześć pokoleń wstecz wioskowego głupka nadepnąć mu na stopę i przywalić z dyni w jaja aż się zgiał w pół! A potem już się samo potoczyło... tutaj odcięty palec, tutaj kawałek stopy, zmiażdżony nos (coż tylko idioci przychodzą na bitkę tylko z pięściami). A nim służby porządkowe się zjawiły o krasnoludzie ślad zaginął :twisted: Krasnolud spojrzał w niebo... noc jest jeszcze młoda! Alkohol żwawo krążył w jego żyłach i dobrze mu było z tym. Plunął soczyście na ziemię i dla zabawy zaczął smagać biczem jakiegoś tłustego obrzydliwego kupca. No co? Przyda mu się spalić trochę tkanki tłuszczowej. Nie wiedzieć czemu ale zabawa z tym robakiem była bardzo krótka... teraz jest stertą zwęglonych kości.
-HA! Parszywe cholerne ludzie! Nie mieli ze mną szans!- Tłum z zadowoleniem patrzył jak krasnolud z morderczą skutecznością masakrował bezbronnego kupca. Nikt się za nim nie ujął, a niektórzy nawet dopingowali starego krasnoluda... I tak noc jeszcze trwała ale co krasnolud potem robił możecie się drogie dzieci dowiedzieć z niektórych bajek którymi się straszy małe nie grzeczne Sylwańskie dzieci...

PS. I też mi zabijesz postac? :) czekam na nie ścisłości :twisted:
Paskudny uśmiech power gamera

Varinastari
Masakrator
Posty: 2297

Post autor: Varinastari »

Arma'dul wyszczerzył kły. To, co krasnolud Chaosu wyczyniał z kupcem radowało Demonicznego Herolda. Śmierć tych robaków nic nie znaczyła dla bytu tak starego, jak On. Zaiste, grubas zasłużył sobie na marny koniec. Był słaby.Lord Khorne nienawidził słabych.
W demonie zaczęła narastać żądza krwi. Ludzie go otaczali. Czuć było napięcie w powietrzu.

Wtem stało się.
Przed Nieśmiertelnym Egzekutorem stanęła postać. Demon warknął pogardliwie:
-ZATEM JESTEŚ TYM, KTÓRY STAWIA MI WYZWANIE!
-To ja, Gurmaldin z Karak Hirn, syn Earla Earlsona. Wiedziałem o twojej obecności tutaj, Biesie i zamierzam pomścić śmierć braci mych!
-JESTEŚ GŁUPCEM JAK KAŻDY Z TWEGO RODZAJU, KHAZADZIE.
-Przestań biadolić i stawaj do pojedynku! To, iż spóźniłem się na zapisy, nie oznacza, iż nie dosięgnie cie gniew Grungniego!
Powiedziawszy swoje, krasnolud z rykiem ruszył na Demona. Był szybki. Jak na Dawi. Gdy tylko zbliżył się, wzniósł topór w powietrze, by rozpłatać znienawidzonego wroga. Niestety. Los chciał inaczej.
Demon zareagował błyskawicznie, schodząc z linii ciosu. Szczerząc kły w parodii uśmiechu, Herold uderzył z szybkością błyskawicy. Ostrze wgryzło się w Khazada niczym nóż w stary, spleśniały ser. Gurmaldin ryknął z bólu. Próbował kontrować, lecz ciosy jego były już słabe i niecelne. Armal'dul triumfalnie ryknął i jednym ciosem ściął głowę krasoluda. Krew siknęła w powietrze. Bezgłowy korpus osunął się na ziemię. Ludzie wiwatowali.

Zaiste.
W każdym nas czai się bestia.
Lud od wieków krwi żądny był.
I będzie.
Krwawe Igrzyska jak Te, są miodem dla ust i niebiańską muzyką dla motłochu.
Tak jest w Starym Świecie.
Tak jest i tutaj.


Ps. Moj Drogi Pabis'ie. Jeśliś chętny do udziału w arenie, nic nie broni ci zapisać się na następną. Widzę, że masz wielką ochotę poodgrywać jakąś postać, najchętniej Imperialnego uczonego zapewne, by wytykać błędy logiczne innym graczom. Zważ jednak, iż jest to mroczny świat fantasy. W nim śmierć ludzka liczy się tyle, co zdechła kura na farmie bogatego Ostlandczyka lub zabity Skaven. Poza tym, grubi kupcy nie zapuszczają się w rejony Sylvanii, Mój Drogi. Wiesz...drogi nieprzejezdne, łatwo też tam stracić cosik krwi, że tak powiem. A jeśli jakieś postacie minęły się gdzieś przypadkowo, cóż, nobody gives a .... :)
Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony 5 gru 2009, o 21:16 przez Varinastari, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Murmandamus
Niszczyciel Światów
Posty: 4837
Lokalizacja: Radom

Post autor: Murmandamus »

Tylko ja postać ubijam postać bo jam jest panem życia i śmierci na arenie :P
zapraszam na Polskie Forum Kings of War

https://kow.fora.pl/

Pabis
Mudżahedin
Posty: 282
Lokalizacja: Gdańsk-Snot

Post autor: Pabis »

jasne że zagram , sounds like fun , a z tym imperialnym uczonym , kuźwa masz racje :P

ODPOWIEDZ