
Przepis jest bardzo prosty, a to są składniki nad potrzebne:
- wykałaczka bądź jakiś patyczek.
- wikol, raptem kapka

- woda, taka z Reiku.
- folia aluminiowa.
- soda oczyszczona, taka w saszetkach po kilka miedziaków u łysego kupca na Placu Książęcym w Altdorfie.


Następnie na folii odmierzamy(starannie!) następujące ekstrakty:
- 1 część sody.
- 1 część wikolu
- 1 część wody.


Po dokładnym ich odmierzeniu, przychodzi czas na sporządzenie wywaru (szyderczy śmiech). Pora wszystko zmieszać.
Gdy wyjdzie Wam coś zbyt płynnego, to oznacza, iż dokonaliście błędu w proporcjach! Nie martwcie się, teraz możecie jeszcze wszystko naprawić dodając sodę(choć teraz już starannie odmierzcie!).


Następnie obierzcie cel, na jaki chcecie nałożyć owy śnieg. Grubość śniegu powinna wynosić nie więcej niż pół centymetra, choć nie powinna być także za mała!
Po nałożeniu mieszanki, posypcie jeszcze sodą na nią. Potem musicie cierpliwie czekać, aż wasz śnieg dojrzeje.
Efekt u mnie jest następujący:








Enjoy
