Arena of Death 20: Sylvania 3 Arena Jubileuszowa (32 os)

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Varinastari
Masakrator
Posty: 2297

Re: Arena of Death 20: Sylvania 3 Arena Jubileuszowa (32 os)

Post autor: Varinastari »

Luz, każdy błędy może robić.
Ja edytowałem postać około 10 razy :mrgreen:

Awatar użytkownika
Czopek
Masakrator
Posty: 2695

Post autor: Czopek »

"...To tylko świat którego nie można być pewnym, fantasmagoria... cierpienie, ukojenie, by znów NIENAWIŚĆ PADŁA NA CIEBIE ŁAMIĄC CI KARK!!... uff, setki lat on nam daje siłę niespożytą by zmagać się z mrokiem. On przychylnym wciąż okiem spogląda na tych którzy odpowiadają na nieustający wilczy skowyt naszych braci nawołujący do tego odwiecznego tańca. Spójrzcie na majestatyczny księżyc zataczający swą drogę po nieboskłonie. Wiecie dokąd podąża?... Ludzkość także przeminie, to nie jest złe, taka jest kolej losu. Nie oddajcie się w ręce bezsilności, słabości i strachu, złóżcie ofiarę walką po kres swych dni, z waszego życia, waszej wilczej krwi. Pan Wilków wiedzie nas ku salom wiecznej uczty po jego stronie...oddajcie hołd wartościom i dumie naszych przodków! NIEUSTANNE WYZWANIE CZYNI WASZEGO DUCHA SILNYM! - te słowa pamiętajcie a Ulryk wam to wynagrodzi stokroć! - Na tym kapłan zakończył swą mowę, wstał od ognia i skierował się wolnym krokiem w stronę mrocznej ściany drzew gdzie zlał się w jedno wraz z nieprzeniknioną ciemnością.
Wilczy wojownicy w skupieniu rozmyślali grzejąc się przy ogniu. Można było wyczuć niepokój, nie dawali jednak tego po sobie poznać. Ciszę przerwał w końcu wilczy skowyt doibegający z oddali.
- Ruszamy! - oznajmnił jeden z mężczyzn podnosząc się i zarzucając swój dosyć pokaźnych rozmiarów topór na ramię.
Moment później wszyscy na nogach gotowi byli do drogi, obozowisko szybko zostało ogarnięte po czym skierowali się w stronę skąd dobiegł ich wilczy skowyt.
W milczeniu szli przez mrok lasu w idealnej ciszy...

...
Nastał świt a wraz z nim wśród misternie ułożonych głazów z wyrytymi, bluźnierczymi znakami, pokrytych śluzem, pośród bagnistych połaci dało się słyszeć chrapliwy głos:
"On jest naszym panem, który dobrze wie
Jak ukoić...
By nie zwątpił nikt!!!
Żeby nie zwątpił już nikt!!!...
Wspaniałe owrzodzenie, wspaniałe!"


Kilka zakapturzonych postaci wytrwale coś młóciło swymi cepami na jednym z przewróconych głazów. Można było rozpoznać tam to co pozostało obecnie z jakiejś istoty, być może ludzkiej, jednak ciężko było już się rozeznać. Jedynie zielony, nikły dymek unosił się znad ofiary. Wokół, w kręgu stało wiele postaci, również zakapturzone, jednak widocznie chudsze i mizerniejsze niż te młócące. Szeptem wypowiadali nieznane bluźniercze słowa, chichocząc przy tym co chwilę. Cały proceder trwał już dobre kilka minut...

- Choć, choć ropuszko, choć do swego śmierdzącego pana, choć... - Gruby osobnik, z odsłoniętym owrzodzonym brzuchem niezdarnie próbował złapać swojego pupila, w pogoni tej zapuścił się już znaczną odległość między ogromne głazy. - choć choć skurwolko bo kupa czeka tylko dla grzecznych panienek, choć, kur..! - w tym momencie osobnik przewrócił się padając tłustym cielskiem prosto w bagno. Nie podniósł się więcej. Z jego pleców silna ręka wyciągneła topór. - Ochydstwo! wszyscy zaraz poczują stal na swych zasyfionych cielskach. Kilkudziesięciu wojowników ruszyło dalej. Po chwili uslyszeli młocenie cepów, bluźniercze śpiewy... przyczajeni na skałach moment obserwowali - tak , to będzię rzeź - wyszeptał jeden po czym z okrzykiem na ustach zeskoczył ze skał wpadając na pierwszego z brzegu zaskoczonego kultystę który odrazu otrzymał cios trzonkiem ropora i zwalił się na ziemię. Wilczy wojownicy wpadli z impetem tnąc bez litości swymi toporami coraz odsyłając zdrajców słusznych bogów do Morra. Okrzyki konających miesząły się z szczękiem cepów i toporów które zbierały już krwawe żniwo po obu stronach, jednak z widoczną przewagą wojowników ulryka - Niech giną sukinsyny!" wilczy wojownik rozpłatał kolejnego kultystę na pół gdy kątem oka dojrzał zakapturzoną grubą postać stojącą na skałach ze wzniesionymi rękami. Rąbnął kolejnego przeciwnika i chciał dorwać się do swej nowo upatrzonej ofiary jednak ktoś złapał go potężnym uściskiem za szyję, moment potem poczuł wtapiającą się stal w jego ciało, zemdlał, nie wiedzieć czy z bółu czy z wszechobecnego smrodu który teraz się nasilił . Za plecami wojowników którzy już kończyli dzieła z kultystami zaczęły powjawiać się niewiadomo skąd wielkie, zmutowane cielska, obficie owrzodzone i spękane, o kolorze zgniłej zieleni. Ich czerepy nei przypominały niczego, najczęściej były to jedno oko i zmurszały róg wystający z czoła, w plugawych dłoniach dzierżyli skorodowane miecze.
- Do mnie! do mnie! - z przeciwnej strony wojownicy usłyszeli głos znajomy, który był jak balsam pośród tego smrodu. - Do mnie szybko jeśli nie chcecie zgnić w uściskach tych przerośniętych grzybów, kurwa bracia do mnie!
Teraz dopiero wojownicy uświadomili sobie niebezpieczeństwo jakie mieli za plecami zbliżające się do nich. Naraz pozbywając się ostanich kultystów ruszyli w stronę kapłana, zakrwawieni, zmęczeni walką. Nosiciele Plagi nadciągali kulawym marszem niosąc za sobą smród jak z dupy tuskgora.

-Równo braciszkowie, równo! Ósme przykazanie naszego Pana - Zwalczaj Chaos w każdej formie i miejscu! Dziewiąte przykazanie naszego Pana - Nie uciekaj z pola bitwy, chyba że przewaga przeciwnika jest przygniatająca, lub wyższe dobro usprawiedliwia takie działanie. Bracia wznieśmy się na wyżyny swoich możliwości by zgnieść te gówno! - Zgromadzeni wokół kapłana wojownicy ruszyli z uniesionymi toporami na wroga. Gdy obie strony starły się ze sobą trup zaczął ścielić sie gęsto pod nogami tych którzy nadal walczyli. Obślizgłe ciała plugastw były wytrzymałe, a smród utrudniał walkę - - Odważny człowiek umiera raz, lecz tchórz umiera tysiącem śmierci! - wykrzykiwał coraz kapłan by zagrzewać swych braci do walki. Były to słowa które miały swe odzwierciedlenie w zajadłości z jaką napierali Ulrykanie. Jednak przeciwnik był wymagajacy, co mimo że jego bracia umierali kapłan cieszył się będąc w stanie wojennego uniesienia. Nagle rdzawy miecz spadł na jego ramię powodując głęboką ranę. To rozwścieczyło Kapłana Ulryka który z modlitwą na ustach rozmachem swego topora powalił kolejnego przeciwnika. Spojrzał w bok, sytuacja nie wygląda ciekawie - Nie ustępować pola! Walczyć - Wojownicy walczyli, jednak plugawy przeciwnik spychał ulrykan do defensywy, ich i tak wyjątkowe siły zostały wyczerpane, coraz pod ciosem rdzawych mieczy padał kolejny z wilczych braci. Kapłan w pewnym momencie potężnym okrzykiem który był modlitwa do swego Patrona wezbrał w sobie taką energię że jego topór zaczął skrzyć niebieskim światłem. Z ogromnym zamachem znad pleców walnął w ziemię przed sobą. Skutek był niebywały - ziemia spękała dookoła, potężny wstrząs zwalił z nóg walczących, trzask pękanych skał i niezrozumiałe bekanie demonów. Kapłan zemdlał wycieńczony...


Gdy się obudził ujrzał szare niebo nad sobą. Chciał się przekręcić i wstać co prawie przypłacił wpadnięciem w sporej wielkości szczelinę, podniósł głowę i rozejrzał się wokół. Wstał tym razem ostrożnie. Widok był straszny - zmasakrowane ciała jego braci , pełno krwii i jakiejś mazi.
-Ulryku pomóż! - wyszeptał poczym osunął się znów na ziemię...



-Wstawaj Friedrich, wygraliśmy - kapłan poczuł czyjąś zimną dłoń oklepującą jego zakrwawiony policzek.
- wygraliśmy, zło pokonane - po czym wojownik wybuchł placzem zakrywając się dłońmi..."



Z drużyny wilczych wojowników tropiących chaos we wszelkiej formie w lasach imperium, nieznanej, o której krążyły tylko legendy wśród chłopów pozostało przy życiu dwóch - Kapłan Freidrich zwany Wilczym Gniewem oraz Richard Trenson. Wycieńczeni zdołali trafić do niedużej wioski gdzie gościnny wójt przyjął ich w najlepszej swej izbie. Tam przez dwa tygodnie nabierali sił, odzyskiwali świadomośc nadal będąc w szoku po starciu z Wyznawacami pana Zarazy. Mimo poniesionych strat, dosłownie największych możliwych rozbili prężnie rozwijającą się grupę kultystów na terenie zachodniego Ostlandu. Taki był ich cel, taką mieli misję, którą sami sobie postawili i którą wypełnili.
Po stracie swych jedynych i najbliższych kompanów z dawna zapomniany kapłan wraz jedynym ocalałym wojownikiem ruszyli do Sylvani by wziąśc udział w arenie, o której zasłyszeli w wiosce, nielegalnej arenie - a to oznaczało by że można spotkać tam wszelkie stworzenie które należy niszczyć.


"- Tak, tam znajdę mój koniec po drodze posyłając jak najwięcej zła w zaświaty! Niechaj dopomoże sam Ulryk!
Richard, ruszamy."


Friedrich Wilczy Gniew - Kapłan Ulryka
Broń: Dwuręczny topór
Zbroja: Ciężka zbroja
Ekwipunek: Błogosławiona Broń, Ikona Ulryka ( tak jak sigmara tylko
ulryka:)
Umiejętność: Weteran, Szczęściarz
http://czopekblog.blogspot.com/
Kordelas pisze: Fluff nie wybacza.

Awatar użytkownika
Tullaris
Masakrator
Posty: 2177
Lokalizacja: Solec nad Wisłą

Post autor: Tullaris »

Zima 2005 KI Północny Ostland.
Ziwerzoludzie i wojownicy chaosu byli wszędzie od okoła, a ostatni z obrońców dworu padali pod naporem przeciwnika. Młody August von Leibzig właśnie widział jak jego ciężko ranny ojciec ginie w starciu z trzema potężnymi wyznawcami chaosu. Nagle w stronę chłopca zaczął iść potężny zwierzoczłowiek. August instynktownie rozejrzał się za jakąś bronią lecz najbliższy miecz leżał zbyt daleko, wątpił zresztą czy był by w stanie zrobić stworzeniu jakąś większa krzywdę. Rzucił się wiec do ucieczki lecz po kilku krokach przewrócił się potykając się o czyjeś ciało. W świetle płomieni rozpoznał swoją starszą kuzynkę która była niezwykle ładną dziewczyną, przez chwilę przypomniał sobie jak z kolegami podglądał ją jak brała kąpiel w łaźni, a teraz była tylko kawałkiem martwego mięsa. Albert odwrócił się i ujrzał nad sobą zwierzoczłowieka z uniesionym toporem, wiedział, że to już koniec. Lecz nagle z ciemności wyłonił się jeździec i jednym cięciem miecza odrąbał bestii głowę. Chłopak rozpoznał swojego wuja, a wraz z nim na polu walki pojawili się Ostlandzcy rycerza z Zakonu Srebrnej Tarczy. Starcie zaczęło przechylać się na korzyść wojowników Sigmara, a wyznawcy chaosu zostali zmuszeni do odstąpienia.
Wuj Augusta Wilhelm von Leibzieg stanął nad zwłokami swojego brata, młody chłopak podszedł do niego.
-Przykro mi- powiedział Wilhelm – nie dotarłem na czas- poczym uklęknął przy zwłokach i rzekł- śpij mój bacie miałeś śmierć wojownika, walczyłeś w obronie domu i rodziny- Następnie odwrócił się do Augusta – choć musimy opuścić to pobojowisko.
Młodzieniec nic nie odrzekł, wiedział tylko jedno od dziś nie będzie miał żadnej litości dla stworów chaosu.

Wiosna 2012 KI Pogranicze Ostlandzko Kislewskie
August wyprowadził błyskawiczne cięcie celując w udo Rudolfa lecz ten w ostatnim ułamku sekundy odbił cios, próbował on skontrować, ale Albert nie dał mu tej szansy, gdyż uderzył kolejny raz zmuszając swego adwersarza od obrony. Rudolf zszedł jednak z linii tego ciosu i zadał swój August wychwycił go jednak i zblokował po czym skrócił dystans i uderzył Rudolfa łokciem w splot słoneczny. Rudolf przewrócił się, a August przyłożył miecz do jego szyi i powiedział – Znów jestem lepszy- a Rudolf odburknął mu – Znów ci się udało, ale młodzi mają szczęście-
August nie przejął się tym, choć był najmłodszym rycerzem w chorągwi to jednocześnie jednym z najlepszych w niej szermierzy.
Nagle obaj usłyszeli okrzyk – Zbierać się i zakładać rynsztunek w ciągu godziny macie być gotowi siły chaosu nadciągają-
Wreszcie, pomyślał August, po tylu latach służby w Zakonie Srebrnej Tarczy będzie mógł wżąć udział w wielkiej bitwie z siłami chaosu. Do tej pory walczył tylko z pomniejszymi bandami, a bitwy toczone były tylko przeciwko wojską Ostenmarku i Tabeleklandu. Ludzie są jednak słabi podzieleni, zamiast zwalczać największe zagrożenie jakie wisi jak miecz nad cywilizacją skupiają się na walkach miedzy sobą. Kapłani Sigmara toną w dostatkach i zapomną o naukach jakich udzielają, tworzą zasady, a ich nie przestrzegają. Ale dziś wreszcie ruszymy do bitwy i pokarzemy tym przebrzydłych wyznawcą mrocznych potęg jak walczą synowie Imperium.

- Szarża walka, pierwszy przeciwnik pokonany, następny też, rana, wszystko dzieje się tak szybko, kolejni rycerze padają. Mistrz walczy z Czempionem chaosu, przegrywa, dostaje cis w tył głowy padam, rycerz Khorna chce przebić mnie mieczem to już koniec, on też pada. Jeźdźcy w czarnych płaszczach i srebrnych pancerzach, ratują nas to znaczy mnie bo już chyba nit nie przeżył, ich przywódca walczy z czempionem i zwycięża, później już tylko ciemność-
August ocknął się wydarzenia poprzedniego dnia rozmywały mu się w pamięci, ciągle szumiało mu w głowie. Zdał sobie jednak sprawę, że jest w obozowisku czarnych rycerzy. Nagle jakaś postać podeszła do niego, August rozpoznał w nim ich przywódcę po czym usłyszał.
- Nazywam się Witold von Rudeen i jestem Łowcą Czarownic oraz Mistrzem Templariuszy - Rycerzy Solkana z Zakonu Oczyszczającego płomienia.

Jesień 2025 północny Ostland
Wieś płonęła, a łowcy czarownic stali w kręgu obserwując barwny spektakl.
-Ech Auguście czy konieczne było palenie całej wsi, przecież wśród tych wieśniaków mogli znajdowac się niewinni-
-Daj spokój Joahimie ta wieś była skazana na zagładę, zszyli na ścieżkę chaosu kumając się że zwierzoludzimi nic nie mogło ich ocalić, musimy ruszać armia chasosu się zbliża wracamy do obozowiska-
August był pełen nienawiści, od 15 lat odkąd przystąpił do solkanitów zwalczał chaos wszelkimi metodami nie znając litości czy przebaczenia ktokolwiek. Przez te lata przebył wszystkie krainy starego świata zwalczając chaso i szukając sposobu na jego ostateczne unicestwienie. Nie było mu dane założyć prawdziwej rodziny mimo małżeństwa z Estaliankom Isabel, łowczyniom i Templariuszkom Arianki i posiadania z nią syna Ludwika który obecnie znajdował się w siwątyni Solkana w Remas sposobią się do roli rycerza Pana Zemsty. Wszystkie te działania wydawały się Augustowi nie skuteczne, po tylu latach obcowania z plagą toczącą Stary Świat, był pewien, że moc Templariuszy Solkana to za mało aby go powstrzymać, nie miał jednak wyboru musiał walczyć dalej. Następnego dnia miał stoczyć kolejną bitwę w niekończącej się wojnie z chaosem. Rycerze Zakonu Oczyszczającego Płomienia mieli dołączyć do armii Księcia Elektora Ostlandu a, August miał spotkać swych dawnych kompanów z Zakonu Srebrnej Tarczy.
Następnego Dnia.
Trup kładł się gęsto wszędzie, padali kolejni rycerze i wojownicy Chaosu, ale padali tez obrońcy Imperium. Kisiąże Ostalndu źle wybrał miejsce uderzenia co zakończyło się masakrą Rycerzy Zakonu Srebrnej Tarczy. Solkanici z Zakonu Oczyszczającego płomienia ruszyli im na pomoc, ale było już za późno armia Ostlandu była zdziesiątkowana, a teraz okrążeni zostali rycerze Pana Zemsty. August wiedział, że to już koniec nie widział wyjścia z sytuacji wiedział jednak, że będzie walczyć aż do momentu w którym nie będzie mógł utrzymać swego miecza. Nagle spostrzegł, że na wzgórzu pojawili się jacyś jeźdźcy, od razu wyczuł ich złowrogą naturę, coś mu jednak podpowiadało, że to nie są wyznawcy chaosu. Templariusz walczył dalej nie dbał o to czy nowi wojownicy to przyjaciele czy wrogowie jego godzina i tak już wybiła. Nagle wszystko się wyjaśniło nowo przybyli spadli wprost na wojowników Chaosu i sprowadzili na nich śmierć.
Jakiś czas później
August stał otoczony przez 12 –tu potężnych wojowników, większość z Solkanitów poległa, ostatnim których widział przy życiu dął rozkaz wycofania się, siał zakonu na północy została złamana, ale to było nie istotne bo armia chaosu została pokonana. Nie była to jednak zasługa Templariuszy Oczyszczającego Płomienia, lecz owych wojowników którzy włączyli się do walki w ostatniej chwili, była to zasługa wampirów. Spadli oni na wojowników chaosu i zaczęli ich wycinać jednego po drugim, w końcu ich przywódca spotkał się z Wybrańcem prowadzącym armie i po stoczeniu tytanicznego pojedynku pokonał go odrąbując mu głowę, wtedy armia chaosu poszła w rozsypkę. Teraz ten przywódca podszedł do Augusat i powiedział-
- Jestem Caleb z Zakonu Krwawych Smoków widziałem jak walczysz i jestem pełen podziwy, twoje umiejętności są niezwykłe jak na człowieka, szukam takich wojowników jak ty, rycerzy którzy mogli by być cennym nabytkiem dla tego zakonu-
- Jestem sługa prawa i zemsty- Odpowiedział August – stałości i nie zmienności moim zadaniem jest cię zniszczyć plugawy stworze, a nie się do ciebie przyłączać- Po czym wiedząc, że idzie na śmierć ruszył do ataku
- Jak czesz odpowiedział Caleb-
Następnie poczęli wymieniać błyskawicznie ciosy Caleb zaatakował, z furią właściwą krawaym smokom mając nadzieje, że rozniesie przeciwnika na strzępy, August był jednak zaprawiony w bojach, wytrzymał atak wampira po czym kontrował. Wampir musiał przyznać, że ma przed sobą naprawdę świetnego wojownika, lecz niestety śmiertelnika, który nie może się z nim równać
-Wiem, że pożądasz mej potęgi, widzę to w twoich oczach, możesz ją mieć tylko się poddaj-
August nic nie odpowiedział tylko walczył dalej, jednak siły opuszczały go, nagle zbyt późnoa zareagował na cięcie miecza Caleba, ostrze rozcięło mu ramię, on sam padł na ziemie, Wampir chwycił go, za kark podniósł do góry, a następnie zaczął pić jego krew, później wszystko się zmieniło.

Czasy obecne po Burzy Chasou.
August był coraz bardziej zdenerwowany, kompletną bezczynnością. On i jego rycerze przybyli na dwór Manfreda von Carstaina po to by walczyć. A ten cholerny fircyk zamiast ruszyć na Imperium lub na Chasos, właściwie to najlepiej na Chaos marnuje czas na uczty bale i inne pierdoły, a od czasu zakończenia Burzy Chaosu nie brali udziału w żadnej bitwie. Od ponad pięciuset lat August z Krwawych Rycerzy zwyciężał na chwałę Zakonu Krwawych Smoków, choć porzucił już dawno wiarę w Solkana i przestał być jego Templariuszem nienawiść do Chaosu pozostała. Dlatego cały czas bezlitośnie tropi jego wyznawców i zabija wojowników. Przybył wraz z rycerzami jako sojusznik do Lorda Manfreda aby podczas Burzy Chaosu wziąć udział w walce przeciwko armii Archaona. Nie zawiódł się, ale obecna bezczynność doprowadzała go do szału musiał ruszyć do walki.
- Panie Lord już czeka- powiedział jeden ze służących Manfreda, August najchętniej urwał by mu łeb, a jego ścierwem wytarł podłogę, coraz bardziej nie cierpiał tych zadufanych Von Carstainów.
- A witaj dzielny rycerzu jak tam się miewają twoje smoki- Powiedział Manfred
- Lordzie chcemy ruszyć do walki nie możemy bezczynnie dłużej czekać-
- Ależ auguście czego ci tu brakuje, jest świeża krew, moje służki mogą spełnić każdą twoją zachciankę, a może wolisz śmiertelniczkę-
- Nie Lordzie, jedyne czego chcę to porządna bitwa-
- No cóż na razie, nie mogę zaatakować Imperium, ale to się wkrótce zmieni, tym czasem mam dla ciebie propozycje, weź udział w Arenie Śmierci to turniej najlepszych wojowników organizowany niedaleką stąd, walczy tam wielu znienawidzonych przez ciebie wojowników chaosu, do czasu twego powrotu plany wojny z Imperium powinny być już gotowe-
August ucieszył się, wreszcie będzie mógł zabijać znienawidzonych wrogów, a gdy wygra ten turniej, ruszy na kolejną wojnę.

August z Krwawych Smoków Wampir
Broń: Póltorak trzymany dwóręcznie
Zbroja: Ciężka + hełm
Ekwipunek:Przeklęta Broń
Umiejętnośći: Wampiryczna Krew: Krwawy Smok
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."

Awatar użytkownika
Vredetta
Powergamer Rozpiskowy
Posty: 36

Post autor: Vredetta »

Imię postaci: Hua'Kor'Lot (Saurus Scar-Veteran)
Broń: Halabarda z Gwiezdnego Kamienia
Zbroja: Łuskowa skóra
Ekwipunek:błogosławiona broń
Umiejętności:Weteran
Historia postaci:


Działo się to w Hexoatl. Mieście Słońca…

W komnacie wielkiego Slana Maga-Kapłana strażnicy świątynni czuwali nad swym lordem.
Lord Zhul, o którym mowa trwał w swoim transie przeszło 1000lat. Siedział na swoim palankinie i wdychał opary kwiatu lotosu. Jedyną oznaka życia Sanna były sporadyczne mrugnięcia i słaby oddech. Nagle czcigodny Lord zbudził się z transu i krzyknął: „Khatli !”.
Do Sali wszedł Szaman skinków zwany Khatli. Był on zaufanym sługą Slanna i jego głównym doradcą:
-Khatli znalazłem nowy artefakt. Przedmiot tak potężny, że plugawy chaos zniknie z tego Świata i wypełni się plan Przedwiecznych. Wyślij do Gór Krańca Świata najlepszy oddział jeźdźców Terradonów.
-To wspaniale czcigodny lordzie Zhul. Lecz podczas twojej medytacji napadło nas Skaveńskie plemie. Tfu przeklęte szczury splugawiły nasze miasto. Zginęło wiele jaszczurów .
Zostało tylko 30 jeźdźców.
-To niedobrze-zmartwił się Slann. A co z saurusami ilu przeżyło?
-Niestety poległo ¾ naszego wojska.
-Czy dowódca 13 kohorty saurusów żyje.
-Mówisz o czcigodny o Hua’Kor’Locie? Ma się dobrze.
-A więc wezwij go.

Hua Kor Lot nie był jak inne saurusy. Był on dużo bystrzejszy i znał praktycznie cały alfabet, a stało się to za sprawą jego przyjaciela Skinka ximini. Był on przyjacielem Hua Kor Lota.
Wraz ze swoją kohortą mieszkał przy ulicy Skinków Rzemieślników. Doskonale władał halabardą z Gwiezdnego kamienia zrobioną jak podaje legenda przez samych Przedwiecznych. Miał ponad 1000lat jego skóra była twarda jak skała. Kolor jego łusek był biały, a ciało zdobiły liczne amulety, blizny, i ślady po ugryzieniach.

-Hua Kor Locie! Slann Cie wzywa!
-Oczywiście.

-Dzielny Saurusie- powiedział Lord Zhul Mam dla ciebie poważne zadanie.
-Spełnie je z rozkoszą.
-Więc odkryłem potężny artefakt w Górach Krańca Świata polecisz tam z jeźdźcami Terradonów i zdobędziesz artefakt.
-Tak jest.

I tak dzielny Saurus Weteran wyruszył w podróż…
--------------------------------------------------------------------------------------
10lat później…


Do Sali Slanna wparował Khatli:
-Jak śmiesz przerywać sen Lorda! – krzyknął strażnik.
-To pilne! Panie jeździec od Hua Kor Lota wrócił!
-Przyprowadź go!

Poraniony Skink wkroczył do Sali

-O czcigodny klęska!
-Co się stało?
-Ludzie! Pokonali nas tylko ja zdołałem uciec.
-A co z Hua Kor Lotem?
-Nie wiem porwali go w okolicach Sylvani. Mówili coś o jakiejś arenie, że można zarobić na niej złoto.
-Hmm A artefakt?
-Mam list od Hua Kor Lota.
-Daj mi go!

Czcigodny Slannie!
Prawie zlokalizowałem artefakt lecz maja go w posiadaniu ludzie potrzebne mi wsparcie! Wysyłam wam mapę.

Hmm Wyslijcie posiłki!
------------------------------------------------------------------------------------

-heheh Ładna jaszczurka z Ciebie- powiedział pogardliwie człowiek. Wygrasz dla nas sporą kase. Zrozumiano?


Awatar użytkownika
Kokesz
Kretozord
Posty: 1749
Lokalizacja: kolebka cywilizacji

Post autor: Kokesz »

Widzę, że to będzie niezłe zbiegowisko wampirów.
Obrazek

Chmuruś
Chuck Norris
Posty: 462

Post autor: Chmuruś »

Imie: Eirwyn
Wood Elves Noble
Broń: 2x Krótki miecz
Zbroja: Lekka
Ekwipunek: Wierzchowiec
Umiejętność: Błogosławiony przez las
Wierzchowiec: Wielki jeleń

Eirwyn jest przedstawicielem jednego z najznamienitszych rodów Leśnych Elfów. Chodzą słuchy, że w jego żyłach płynie odrobina królewskiej krwi. Od małego charakteryzował się on inteligencją, sprawnością i ponadprzeciętnymi umiejętnościami. Jako młodzieniec całymi dniami ćwiczył szermierkę, jazdę konno, strzelanie z łuku. Wraz z ojcem i bratem w wolnych chwilach polował i biesiadował. Do pewnego wydarzenia jego życie było sielanką....
* * *
Na początku ostatniej zimy na osadę Eirwyn'a napadła horda Zwierzoludzi. W wyniku kilkogodzinnej walki odparto atak, jednakże wielu elfów oddało życie za swoich bliskich. Wśród nich był ojciec i brat Eirwyn'a. On sam został ranny. Na pamiątkę tego wydarzenia jego policzek przecina głęboka blizna. Od tego momentu jego życie uległo całkowitej zmianie. Eirwyn przejął obowiązki ojca, musiał zacząć opiekować się matką i młodszą siostrą. W głębi duszy ciągnęło go do walki, chęć zemsty nie dawała mu chwili wytchnienia. Na wieść o arenie w Sylvanii zareagował bez zastanowienia. Potrzebował bezmyślnego odreagowania od otaczającej go rzeczywistości. Nie specjalnie obawiał się śmierci, a liczył, że uda mu się trafić na jakiegoś Beastmena. Oby, oby,oby...

Awatar użytkownika
GarG
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3946
Lokalizacja: Przy 7 szkielecie skręć w prawo

Post autor: GarG »

Kokesz pisze:Widzę, że to będzie niezłe zbiegowisko wampirów.
na poprzedniej nie było zadnego wiec teraz sie zbiegły ;] Dobrze bo mój miecz pragnie krwi!
kangur022 pisze: Ze niby czarodziejki są szpetne ? :)
dzikki pisze:Wypadki z kotłem się zdarzają ;] , nożem rytualnym można się skaleczyć jak się ofiara poruszy. Tudzież jakieś obmierzłe praktyki seksualne.
Kacpi 1998 pisze:te praktyki to chyba z użyciem cegły...

Varinastari
Masakrator
Posty: 2297

Post autor: Varinastari »

Wampirek na mieczu z rana jak śmietana.
Nooo każdy z Błogosławioną Bronią nieźle się obłowi :wink:

Awatar użytkownika
Morti
Mudżahedin
Posty: 345
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Morti »

Imię: Katarina
Broń: Długi miecz x2
Zbroja: brak
Ekwipunek: Przeklęta broń
Umiejętności: Wampirza czysta krew Lhamii (tylko wampiry)

Katarina od urodzenia miała zostać kapłanką. Wychowywała się w klasztorze. W wieku 20 lat jedna z Lahmiańskich sióstr porwała ją i przemieniła w wampira.
Zycie Katariny nie wiele się jednak zmieniło nadal żyła tylko w otoczeniu kobiet. Jednak teraz jej celem było zostanie jedną z sióstr. 93 lata trenowała by nią zostać.
93 lata oczekiwała na zadanie które miało sprawdzić czy jest godna bycia jedną z nich, aż pewnego dnia przybył do jej komnaty ghoul z listem od samej królowej.
Katarina przeczytawszy list natychmiast udała się do sali w której ją oczekiwano.

Na srodku stał tron a na nim siedziała Nefretete otoczona przez Lahmiańskie siostry.
-Wzywałaś mnie pani?
-Owszem. Mam dla ciebie zadanie. Jeszcze dzisiaj udasz się do zamku Drakenhof gdzie odbędzie się kolejna arena śmierci.Jeśli wygrasz arenę staniesz się jedną z Lahmiańskich sióstr. Zanim jednak ruszysz podaj mi swoją broń abym mogła ja przeklnąć.

Późnym wieczorem Katarina wyruszyła ubrana jedynie w wąską przepaskę na biodrach.

Gdy dotarła do zamku była gotowa aby wygrać arenę i stać się w końcu Lahmianską siostrą. Coś ją jednak irytowało. Wszyscy mieszkańcy patrzyli na nią dziwnym nieznanym jej dotąd spojrzeniem. Wampirzyca postanowiła to jednak zignorować domyślając się że patrzą na jej 2 piękne i idealne miecze. :D

Awatar użytkownika
Murmandamus
Niszczyciel Światów
Posty: 4837
Lokalizacja: Radom

Post autor: Murmandamus »

aby było jasne

demoniczne wierzchowce to nie są steed of slanesh, juggernaut, disc czy pochodne tylko demonic steed(taki konik większy).
Przynajmniej w tej arenie. Później pomślę po sprawdzeniu w tej jak się sprawują wierzchowce nad udostępnieniem juggerów i innych exaltedom i ew heraldom.(choc w tym przypadku się poważnie zastanawiam czy to nie przesada)
zapraszam na Polskie Forum Kings of War

https://kow.fora.pl/

Awatar użytkownika
GarG
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3946
Lokalizacja: Przy 7 szkielecie skręć w prawo

Post autor: GarG »

Według mnie mounty to przesada... prędzej bym się spodziewał magii niż mountów.
kangur022 pisze: Ze niby czarodziejki są szpetne ? :)
dzikki pisze:Wypadki z kotłem się zdarzają ;] , nożem rytualnym można się skaleczyć jak się ofiara poruszy. Tudzież jakieś obmierzłe praktyki seksualne.
Kacpi 1998 pisze:te praktyki to chyba z użyciem cegły...

Varinastari
Masakrator
Posty: 2297

Post autor: Varinastari »

Przecież masz magię(Boundspelllową). To i tak cholerny boost.

Nie sądzę, by pozwolenie na granie magami przeszło. Bardziej już specjalna arena dla czarodziejów....

Awatar użytkownika
Master of reality
Oszukista
Posty: 833
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Master of reality »

GarG pisze:Master of reality - Nie chciałbym psuć Ci historii ale w świecie młotka wampirem można się stać tylko poprzez pocałunek śmierci ( chyba tak się nazywa ten rytuał ).
Kurde. :evil:
Niech już zostanie tak jak jest, na następny raz będę wiedział. Swoją drogą ukąszenie bardziej do mnie przemawia :wink:
I sold my soul for rock'n roll

Awatar użytkownika
Murmandamus
Niszczyciel Światów
Posty: 4837
Lokalizacja: Radom

Post autor: Murmandamus »

W dwóch pierwszych postsch jednak nie pojawi się zbiór historii jak w poprzednich arenach jako że na post jakiś limit powstał 60 000 znaków a to nawet na 16 historii postaci nie starczy jak dotąd starczało. Muszę się zastanowić jak to rozwiązać.
zapraszam na Polskie Forum Kings of War

https://kow.fora.pl/

Awatar użytkownika
Mac
Kretozord
Posty: 1842
Lokalizacja: Kazad Gnol Grumbaki z klanu Azgamod

Post autor: Mac »

Może taka zasada w stylu:
"Do not post shitty comments, not connected with arena fluff"

Wyeliminowałoby to denerwujące przerywniki, w jakie niektórzy gracze lubią się bawić - kłótnie, czy głupie posty dotyczące czegoś zupełnie innego (wszystkiego poza areną) itp.

Tym samym historie postaci wylądowałby jedna po drugiej...

Po prostu odgrywajcie swoje postacie, a nie pytajcie o problemy, zasady, wylewajcie swoje żale. Od tego jest np. PM-ka... ehhh

Arena to powinien być ciąg postów graczy, opisujących historię, działanie swojej postaci itd. - jak zwykły Roleplay.
"Remember, a Dwarf's only as big as his beard."

Varinastari
Masakrator
Posty: 2297

Post autor: Varinastari »

Chwila chwila.
Czasami warto zadać pytanie publicznie, oszczędza to poruszaniu tej samej kwestii parokrotnie. Co to ma być? Niemiecki Ordnung?
Mac, pomyśl. System nie jest znany całkowicie graczom i czasami warto zapytać, by nie popełnić gafy. A proponujesz jakieś sterylne Rp. Poza tym, jak sam widzisz, parę osób już zdążyło popełnić błędy w tworzeniu postaci. Co z nimi zrobić? Pisać Pmki do każdego? Bo kolejni robili to samo, gdyż nie można pisać o niczym innym niźli odgrywaniu?

Awatar użytkownika
Murmandamus
Niszczyciel Światów
Posty: 4837
Lokalizacja: Radom

Post autor: Murmandamus »

przedmówca mówi słusznie , to nie niemiecka armia. Czasem przyda się komentarz lekko off topowy czy na temat nie będący odgrywaniem typu, "dobrze poszło twojemu elfowi ale z moim krasnoludem nie ma szans" a pytania też są istotne kiedy można na nie od razu odpowiedzieć rozwiewając wątpliwości.
zapraszam na Polskie Forum Kings of War

https://kow.fora.pl/

Awatar użytkownika
Master of reality
Oszukista
Posty: 833
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Master of reality »

W dwóch pierwszych postsch jednak nie pojawi się zbiór historii jak w poprzednich arenach jako że na post jakiś limit powstał 60 000 znaków a to nawet na 16 historii postaci nie starczy jak dotąd starczało. Muszę się zastanowić jak to rozwiązać.

A tak z ciekawości: po co kopiujesz te historie? Wydaje mi się że jak ktoś będzie zainteresowany to sobie znajdzie opowieści :)
I sold my soul for rock'n roll

Awatar użytkownika
Murmandamus
Niszczyciel Światów
Posty: 4837
Lokalizacja: Radom

Post autor: Murmandamus »

Ponieważ dla mnie to szybki dostęp do historii które sobie przeglądam przed walką konkretnych wojowników by robić do nich pewne odniesienia we wprowadzeniach. Dla innych to też pewna wygoda.
zapraszam na Polskie Forum Kings of War

https://kow.fora.pl/

Awatar użytkownika
GarG
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3946
Lokalizacja: Przy 7 szkielecie skręć w prawo

Post autor: GarG »

Occ pisze:Przecież masz magię(Boundspelllową). To i tak cholerny boost.
Nie widziałem jeszcze zadnego bounda : O
A mounty nie pasują mi do areny to nie bretoński turniej. Ponadto to cholerny boost dla postaci jeśli Murm uzględniasz szarże wierzchowca to zwykle walka będzie się konczyć w 1 turze po szarży... A to chyba nie chodzi o to by w następnej arenie występowaly same postacie na mountach nie?
kangur022 pisze: Ze niby czarodziejki są szpetne ? :)
dzikki pisze:Wypadki z kotłem się zdarzają ;] , nożem rytualnym można się skaleczyć jak się ofiara poruszy. Tudzież jakieś obmierzłe praktyki seksualne.
Kacpi 1998 pisze:te praktyki to chyba z użyciem cegły...

ODPOWIEDZ