Arena of Death 20: Sylvania 3 Arena Jubileuszowa (32 os)

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Tullaris
Masakrator
Posty: 2177
Lokalizacja: Solec nad Wisłą

Re: Arena of Death 20: Sylvania 3 Arena Jubileuszowa (32 os)

Post autor: Tullaris »

Mac pisze:No cóż...
Tullaris powodzenia! Niech wygra lepszy... Dragon Slayer :P
Niepokoi mnie jedno Krwawy SMOK zmierzy się z zabujcą smoków, może być ciekawie. Ale BD to elita wojowników najlepsi z pośród nalepszych, tak więc śmiem spodziewac się awycięstwa swej postacie :twisted: , ale oczywiście życze Ci powodzenia
-No coż to czeka mnie teraz osiem walk zanim sam wejde na arenę, zatem obejrze co prezentują uczestnicy tych zawodów-
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."

Gremlin
Masakrator
Posty: 2428
Lokalizacja: Szczawnica/Kraków
Kontakt:

Post autor: Gremlin »

Blaaah, ze skrzypieniem rozwarły się drzwi chyba najpodlejszej karczmy w miescie " pod kominkiem", po czym zatoczyło się coś zielonego i śmierdzącego, niemniej jednak jak szybko sie pojawiło, tak szybko zniknęło za rogiem najbliższej uliczki. Chwile później słychać już było tylko odgłosy wylewanych nieczystości na kamienna posadzkę ulicy, i zwieńczające głośneee " BłeeeeGGGhHHHH", nastepnie nie było juz nic słychać poza ledwosłyszalnym westchnieciem... "jeszcze 13 walk na picie, greghhh he hegh"... głuchy odgłos uderzajacego drewna o kamień, niczym sie nie wyróżniał spośród innych na ulicy podczas gdy nieopodal przejeżdżał wóz z zaopatrzeniem dla gości i garnizonu.

symek
Chuck Norris
Posty: 523

Post autor: symek »

kiedy zaczną się walki?? można spodziewać się jakiejś jeszcze w tym roku?

Awatar użytkownika
Vredetta
Powergamer Rozpiskowy
Posty: 36

Post autor: Vredetta »

Saurus podszedł do świeżo rozwieszonego zwoju z rozkładem walk
-Hmm.. przyszło mi walczyć z wampirem. Walczyłem z wieloma nieumarłymi, lecz niewiadomo dlaczego obawiam się tej walki. Moja halabarda jest gotowa na walkę!

Awatar użytkownika
Murmandamus
Niszczyciel Światów
Posty: 4837
Lokalizacja: Radom

Post autor: Murmandamus »

w tym roku nie, zaraz wychodzę , po za tym mam do przejrzenia 49 stron historii postaci.
zapraszam na Polskie Forum Kings of War

https://kow.fora.pl/

Raphael

Post autor: Raphael »

- Już są wyniki losowania! - Krzyknął jakiś mężczyzna wchodząc do karczmy. W mgnieniu oka cała hołota wybiegła kierując się w stronę areny. Kaerthas powoli dokończył pić i również udał się obejrzeć wyniki. - Hmm... Pierwsza walka. I na dodatek z jakąś imperialną dziwką. Trzeba się dobrze przygotować. - Asasyn oddalił się wolnym krokiem zatopiony we własnych myślach.

_reszka
Chuck Norris
Posty: 551

Post autor: _reszka »

Murmandamus pisze:Tak To nie było zamierzone. Mam programik który rozlosowywuje mi pary i tak wychodzi.

Kiedyś wyszły np 2 ogry przeciw sobie i pewien użytkownik właściciel jednego nie chciał uwierzyć że to przypadkiem. Tak czy inaczej niezbadane są wyroki kości.

Ja :)

Arena 9 chyba, jakiś październik -listopad 2008, (2 lata temu), pamiętam bo to była moja pierwsza arena, poza tym pierwsza w której brać udział mogły ogry (bez żadnych dodatków), były 2 ogry, mój z miksturką, maczugą i tarczą vs Kluszynka z dwurakiem. Myślałem, że nie mam szans (1 arena :) ) ale dotarłem do półfinału gdzie pechowo przegrałem z kapłanką, Agnes chyba, która przegrała w finale i wróciła w jednej z następnych aren, ale nie dała szansy do rewanżu mojemu kolejnemu ogrowi.

Murm, widzisz jak ludzie pamiętają Twoje historie?

Awatar użytkownika
Tullaris
Masakrator
Posty: 2177
Lokalizacja: Solec nad Wisłą

Post autor: Tullaris »

Ja tam pamiętam historię wszystkich swoich postaci :D
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."

Awatar użytkownika
Murmandamus
Niszczyciel Światów
Posty: 4837
Lokalizacja: Radom

Post autor: Murmandamus »

P trudnych i ciężkich walkach z kacem wytypowałem 6 najlepszych wg mnie historyjek postaci. W tej arenie naprawdę miałem ciężki orzech do zgryzienia.


Miejsce 1 -Vrienne z Minthu (Warrior Priestess of Sigmar) (Mikstura pełnego wyleczenia)

Miejsce 2 - Bezimienny Krasnolud (Dragon Slayer ) (eliksir zdrowia)
Miejsce 3 - Felicja von Schwarzbloden (vampire) (eliksir zdrowia)

Miejsce 4 - August z Krwawych Smoków Wampir (vampire) (eliksir pomniejszego leczenia)
Miejsce 5 - Magnus von Drakenhof (vampire) (eliksir pomniejszego leczenia)
Miejsce 6 - Graal Ironforge (Dwarf Thane) (eliksir pomniejszego leczenia)
zapraszam na Polskie Forum Kings of War

https://kow.fora.pl/

Raphael

Post autor: Raphael »

jest szansa na walkę dzisiaj?

Awatar użytkownika
Murmandamus
Niszczyciel Światów
Posty: 4837
Lokalizacja: Radom

Post autor: Murmandamus »

jest tyle że później zobaczymy co wykrzesa z siebie w boju Vrienne z mirthu bo przeciwnik będzie baaaaardzo trudny do trafienia.
zapraszam na Polskie Forum Kings of War

https://kow.fora.pl/

Awatar użytkownika
Rion
Chuck Norris
Posty: 658

Post autor: Rion »

No to czekamy :wink:

Awatar użytkownika
Master of reality
Oszukista
Posty: 833
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Master of reality »

"Niech to szlag! Na Arenie jest 8 Wampirów a ja trafiłem na człowieka! Grrr... Żeby to był chociaż druchii. Chce zabijać wampiry A NIE LUDZI!"
Aner stal w jakimś mroczny zaułku. Nie chciał wchodzić w tłum. Wstydził się samego siebie. Tego czym się stal. Najbardziej bal się jednak że zobaczy go któryś z jego rodaków. Nie mógł pozwolić by jego Imię stało się wśród Asur synonimem zła.
On... On Aner Solarei który tyle razy bronił Ulthuanu. Który poświecił dla niego wszystko. Chciał by takiego go pamiętali.
Teraz jednak pragnął zemsty na tych którzy pozbawili go życia.
I sold my soul for rock'n roll

Awatar użytkownika
Murmandamus
Niszczyciel Światów
Posty: 4837
Lokalizacja: Radom

Post autor: Murmandamus »

Vrienne z Minthu(Kapłanka Sigmara) vs Kaerthas "Ciche ostrze"( Dark Elf Assassin)



Był wielki dzień. Czarodziej areny miał powody być zadowolony jako że organizował po raz dwudziesty już turniej walk. Nie spodziewał się takiej popularności konkursu zwłaszcza że tylko jeden z wojowników wychodził zazwyczaj żywy no chyba że delikwenta ożywił potem książe manfred lub kto inny lecz to akurat się nie liczyło. Ważne było że znów ściągali tutaj najróżniesi wojownicy i publika skłonna płacić za możliwość oglądania krwawych rozrywek. Do tego tym razem miał specjalnego gościa. Z Drakenhof przybył sam książe Mannfred by oglądać zmagania i obecnie zasiadał w loży honorowej obok czarodzieja z areny. To był niespodziewany zaszczyt a do tego przybyła dodało dodatkowego prestiżu zawodom. Czarodziej dał znak by gong wzywający się odezwał dający sygnał by zawodnicy zostali wezwani. Wkrótce miałą rozpocząć się pierwsza walka.
Kaerhas zwany cichym ostrzem energicznym krokiem przemierzał korytarze warowni. Do wykonania było zadanie a on był profesjonalistom. Czarodziej mówił prawdę. Do ofiary niepodobno było się zbliżyć. Zresztą on i inni zawodnicy byli odizolowani w specjalnym skrzydle warowni gdzie zapewniano im wszystko co było potrzebne oraz wszelakie wygody. Dziś jednak przystąpi do wykonania pierwszej części swego planu. Musiał jednak pokonać wszystkich przeciwników co los postawi przed nim na drodze co przy jego umiejętnościach jako adepta khaina nie powinno być trudne. Upewnił się że dobrze nasączył sztylety trucizną co powinno pomóc zakończyć życie kobiety ludzkiej z którą miał mieć sprawę. KAerhas postanowił że po prostu potraktuje to jako osobliwą formę treningu przed poważniejszymi wyzwaniami. W końcu to tylko ludzka kobieta. Co z tego że był na ludzkich ziemiach. W naggaroth takie były tylko niewolnicami i co one mogły zrobić. Nic. Poza okazjonalnym buntom co dostarczały rozrywki szlachcie.
Vrienne z mirthu ostatnie chwile przed walką spędzała w kaplicy warowni. Jak wiele bretońskich rycerzy bądz kapłanów Sigmara przed nią którzy odnaleźli to miejsce znajdowała je jako oaza ukojenia i psokoju. Pogrążona w modlitwie recytowała psalmy ku czci Sigmara. Vrienne była wyrzutkiem. Opuściłą rodzinną ziemię z nadzieją że wywalczy sobie akceptację mimo odmiennej wiary ale na ziemiach imperium też nie było wcale dużo lepiej. Wprawdzie nikt nie kwestionował jej pochodzenia ale kapłani sigmara też byli mężczyznami. Przeklinała wtedy swoją kobiecość bo po raz drugi los z niej zakpił. Lecz wtedy odnalazła jedyny zakon Sigmara w którym były kobiety. Nie podlegały hierarchom z Altdoftu lecz były kobietami. Cóż potrzeba było więcej Vrienne. Lecz czasy nauki miałą za sobą. Nie została z nimi. Musiałą znaleźć swoją drogę i właśnie tutaj się znalazła i wierzyła że Sigmar jej dopomoże. Bóg-człowiek i siła którą reprezentował.
Z oddali doszło do niej brzmienie sygnału wzywającego. Wstała chwyciła swój młot i udała się na arenę. Czas walki nadszedł.
Wktótce kapłanka i asasyn stali naprzeciw siebie. Asasyn spowity w tajemniczą czarną szatę skrywający oblicze za maską a Vrienne z tarczą i młotem okuta w swą ciężką zbroję z herbem rodziny i symbolem młota- znaku zakonu. Napięcie było namacalne jak zawsze przed walką lecz kapłance nie obca była walka i oczekiwała w spokoju na jej rozpoczęcie. Kaerthas ze swojej strony analizował to co widział. Oceniał postawę. Sposób trzymania zbroi i ukłądał plan. Zamierzał się z kobietą nieco zabawić....
Rozległ się wtedy gong wzywający do walki. Kaerth nie rzucił się od razu na przeciwniczkę. SPokojnym krokiem obchodził ją dookoła. Vrienne przyjęła postawę obronną recytując jednocześnie litanię do prawości Sigmara napełniając się siłą duchową płynącą z wiary. Czując przepełniającą ją siłę obracała się w miejscu trzymając się przodem do elfa. Kaerthas w końcu uznał że ma dosyć analiz i że taniec śmierci zacząć czas. Odrzucił swój płąszcz na ramię i ruszył z dobytymi krótkimi mieczami. Przebiegając z jej boku ciął jednym i pchnął drugim. Ciosy niewiele zrobiły zatrzymując się na zbroi. Elf nie zwolnił bo odbiegając parę kroków zakręcił z gracją by zaatakować w podobnym stylu z drugiej strony. Vrienne instynktownie uderzyła wyczuwając intencje swego przeciwnika. Młot rąbnął w pierś zabójcy, łamiąc mu jedno lub dwa żebra z chrzęstem doprowadzając go do utraty tchu i załamania ataku. Zabójca kaszlnął tracąc impet lecz wciąż był blisko przeciwniczki której najwyraźniej nie docenił. Krótkim cięciem sięgnął jej szyi. Vrienne nastawiła szybko tarczę i oręż trafił w nią. Naparła na elfa ten stracił równowagę. Wyprowadziłą cios młotem lecz Kaerhas tym razem dzięki błyskawicznemu refleksowi i butom szybkości dał drapaka przed nim. Obolały z trudnością łapał oddech, nie zaprzestał walki bo nie miał dokąd uciec a zabójca osaczony jest najgroźniejszy. Znalazł się na flace Vrienne . Wymierzył miecz pod jej pachę lecz niespodziewanie Vrienne się obróciła zbijając tarczą cios. Skontrowałą swym młotem . Jej broń chybiła bo asasyn kucnął unikając jej tym samym . Czując że opuszcza ją moc modlitwy zaintonowała psalm ochronny przed złem. Moc znów na nią spłynęła otaczając ją niewidzialnym pancerzem. Na jej nieszczęście pchnięcie krótkiego miecza przedostało się i przez mistyczną obronę i przez jej ciężką zbroję zagłębiając się w jej ciało. Vrienne krzyknęła głośno ranna i kopnięciem starała się odrzucić przeciwnika. Elf bez trudu odskoczył. Dzięki wieloletniemu treningowi w świątyni opanował ból siłą woli. Doskoczył ponownie. Vrienne mimo ran nadstawiła tarczę i atak asasyna spełzł na niczym. Elf odskoczył ale kobieta nie zaznała wytchnienia bo ten ponownie atakował. Nie zdążyła zasłonić się tarczą i miecz pomknął ku jej szyi. Niewidzialna siła jednak sprawiłą że miecz swisnął o cal od celu. Vrienne to błyskawicznie wykorzystała uderzając młotem w tył głowy elfa. Coś chrupnęło z tyłu jego czaszki i zabójca padł bez ducha na ziemię. Nie wstał. Podniosła się wrzawa wiwatująca na jej cześć. Vrienne oddychałą szybko. Przeciwnik był niezwykle szybki lecz zwyciężyła. Podziękowała w duchu Sigmarowi za to zwycięstwo. Wiedziałą że jej sprzyjał. Odkrzyknęła publice: -Zwycięstwo! unosząc młot do góry, oraz: Chwała Sigmarowi! po czym zeszłą z areny.
zapraszam na Polskie Forum Kings of War

https://kow.fora.pl/

Awatar użytkownika
Arathorn
Mudżahedin
Posty: 227
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Arathorn »

Fajny opis tylko szkoda mi trochę assasyna, ciekawe czy mnie też to czeka :)
Arathorn pisze:Łącznie z tym postem jestem od ciebie "skuteczniejszy" o 1353,714286% :mrgreen:

Raphael

Post autor: Raphael »

no i po zabawie :(
Szkoda że odpadłem w pierwszej walce, może następnym razem lepiej sobie poradzę i życzę powodzenia innym uczestnikom zwłaszcza Egzekutorowi GarGa któremu szczególnie kibicuje ;)

Awatar użytkownika
Deather
Chuck Norris
Posty: 444

Post autor: Deather »

Wampir uśmiechnął się pod nosem.
Kobieta będzie lepiej smakować.
Ostatnio zmieniony 2 sty 2010, o 17:03 przez Deather, łącznie zmieniany 1 raz.

_reszka
Chuck Norris
Posty: 551

Post autor: _reszka »

Vrienne daleko było do radości i triumfu. Rana krwawiła, ale będzie umiała sobie z tym poradzić. Znała truciznę, księgi o zwyczajach ras w klasztorze nie były dla niej żadną tajemnicą, miała odtrutkę w swoim pokoju. Miała ją od momentu, w którym dowiedziała się o przeciwniku.

Nie lubiła mrocznych elfów, były zbyt blisko zła. W sercu odczuwała jakieś poczucie spełnienia. Wiedziała jednak, że czeka ją długa droga do celu. Miała jednak olbrzymią nadzieję, że w swoich walkach nie spotka kapłana Ulryka. Zakony raczej nie walczyły ze sobą, gdzieś tam wysoko miały wspólny cel. Nie chciała też walczyć z sir Francisem. Wprawdzie wszyscy mówili, że to zdrajca, ale nie chciała zabijać bądź co bądź Bretończyka. Zacisnęła dłonie ma miksturce pełnego wyleczenia. W takim miejscu rozmyślać o oczekiwaniach...

Albowiem arena rządzi się swoimi prawami. Wchodzi dwóch. Zostaje jeden.

Zostaje jedna!

Awatar użytkownika
Jab
Kradziej
Posty: 924
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Jab »

- Felicjo, ta arena to istne samobójstwo! - powiedział gniewnie łysy mężczyzna opierając się o pięknie wykonaną kosę.
- No to w takim razie nic Mi nie grozi... Ja już jestem martwa... - Odparła figlarnie starcowi, bawiąc się przy tym swoimi pięknymi rudymi włosami.
- Wiesz że nie to miałem na myśli...
- Doskonale wiem co miałeś na myśli magistrze Zachariaszu, ale taka jest wola ojca Fryderyka. I nie Tobie ją poważać.
- Och, oczywiście. To teraz to mam siedzieć cicho, tak? Posłuchaj Mnie głupia. Nie wiem jak to się dzieje, że mimo swojego wieku nie nabrałaś rozumu do tej swojej pustej czaszki, ale nie po to tyle się nad Tobą męczyłem abyś Mi teraz umarła na marne! - Obruszył się starzec.
- Stara zrzęda z Ciebie!
- Ty durna, uparta i impertynencka Kozo! Jak śmiesz tak do mnie mówić! I czemu do cholery ten wóz tak się trzęsie?! - Nagle wyraz twarzy sędziwego maga się zmienił.
- Woźnica, STOP!
- Hmmmmm? - wampirzyca patrzyła na niego badawczo, oczekując wyjaśnienia.
- Choć Felicjo, ktoś tutaj ostatnio parał się nekromatyczną magią, czuje to wyraźnie.

Zeszli z traktu i tułali się po lesie parę dobrych minut. Mimo, że Felicja nie miała bladego pojęcia gdzie się aktualnie znajdowali, to mag pewnie kroczył przez te chaszcze. W końcu dotarli do leśnej polany, na której ostatnio rozegrała się bardzo nie codzienna a zarazem bardzo krwawa bitwa.
- Elfy wysokiego rodu? - zapytała Felicja, unosząc lewą brew ze zdziwienia. - Co one tu robiły?
- Nie wiem... To Ciekawe... Hmmmm... No przecież! Przyjechały tutaj z pewnością na polecenie jakiegoś maga z wierzy hoeth`a. Tutaj bardzo niedaleko jest magiczny obelisk. A ktoś... lub coś, chciało go wypaczyć, a elfy takiej zbrodni nie traktują lekko...
- Ten ktoś to był Hrabia Aresk von Drafoch...
- Skąd wiesz...? - zapytał mag zapatrzony w szczątki jakiegoś elfa.
- Powiedzmy, że nie każdy za pupilka posiada czterometrową kupę mięsa, która ma udawać smoka i mieszka w okolicy... - rzekła Felicja kopiąc truchło nieumarłego gada.
- Trzeba o tym donieść Fryderykowi! Z pewnością się ucieszy, iż ten parszywiec nareszcie otrzymał ostatnie słowo! Teraz pomóż Mi pochować te elfy. No rusz się, przecież to nie ja będę machał łopatą! Ja w tym czasie przygotuje się do rytuału pogrzebowego.
- Ale arena...
- Zasługują na to... - rzekł mag tonem nie cierpiącym sprzeciwu. A jego spojrzenie zmroziło nawet nieumarłe serce wampirzycy.
- Tak, oczywiście. Masz rację... - rzekła skruszona.

Po trzech godzinach oboje w milczeniu wrócili do karocy.
- Nie było dowódcy elfów...
- Znowu te twoje zagadki magu? Nie jestem w humorze...
- Jak zapewne "powinnaś" wiedzieć, gdybyś oczywiście kiedyś słuchała co mądrzejsi od Ciebie mają do powiedzenia. To byś wiedziała, że wampiry pozostawiają za Sobą bardzo charakterystyczną smugę mrocznej magii. Dzięki czemu my magistrowie możemy je tropić. No więc to pole bitwy opuścił jeden wampir... jednak znaleźliśmy truchło von Drafoch`a co oznacza... - starzec zawiesił głos, tak by wampirzyca mogła sama dojść do tego.
- ...co oznacza, że te brutalnie zamordowane elfy na wzgórzu, które nie pasowały do obrazu tej rzezi musiały paść ofiarą młodego wampira...
- Tak... perfidia hrabiów rządzących tą krainą nie zna granic... by wypaczyć istotę tak szlachetną. No ale mam dla Ciebie dobrą i złą informację.
- Czekam z "wypiekami na twarzy" na to, co Mi powiesz. - powiedziała Felicja okazując zupełny brak zainteresowania na swojej idealnie bladej twarzy.
- No więc ten Twój "biedny" elf ruszył w stroną Drakenhoff. - To zdanie wyraźnie zainteresowało wampirzyce. - i najpewniej tam się zatrzymał. Więc może być może znaleźliśmy sojusznika, który mógłby wstąpić w szeregi naszego zakonu...
- No a ta zła wiadomość?
- Przekaż mu ostatnie słowo jeśli okaże się mniej szlachetny...

PS.
Dzięki Murmie za uznanie (moja 3 arena i 3 miksturka) 8) szkoda tylko, że nie wygrałem głównej miksturki :wink:
Nie mniej, bije pokłony przed tymi wielkimi ścianami tekstów. Reszka super historyjka. Mac - zajebiste nawiązanie do wcześniejszej areny.
Szkoda, że nie trafiłem na jakieś ścierwo (czytaj wampir albo inne takie :wink: )
Paskudny uśmiech power gamera

Yourself
Mudżahedin
Posty: 295
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Yourself »

Umiejętności tej kobiety są zdumiewające!!! Z żalem pozbawię ją życia w finale. O ile do niego dożyję-dodał w duchu. Teraz jednak muszę udać się do kaplicy by poprosić o łaskę pani jeziora.
matilizaki napisał:
Na brete

wybiegac biegaczem do przodu i wbijac sie od tyłu w kawalerie jak sie wyjdzie z tyłu

ODPOWIEDZ