Arena of Death 20: Sylvania 3 Arena Jubileuszowa (32 os)
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Re: Arena of Death 20: Sylvania 3 Arena Jubileuszowa (32 os)
myślałem że chodzi o exalteda zawodnika ale skoro npc... cóż mój błąd.
Więc żyję ;D?
Nie nazwałem go, ani nie wymieniłem żadnych cech szczególnych, opis standardowego woja ;D
Druchii wrócił do swojej gospody. Było dziwnie cicho, lecz teraz interesowała go tylko walka. Zabrał swoje wyposażenie i pojechał na swoim niebezpiecznym wierzchowcu. Minął kilka budynków. Było popołudnie, lecz w tej krainie ciemność nadchodziła nader szybko. Bliźniacze księżyce świeciły niezdrowym blaskiem, jakby wypatrując swoja ofiary. Za wiele istot żywych nie przechadzało się ulicami. Wszyscy byli na arenie, wyczekując kolejnej walki. Ten pojedynek go nie obchodził, zależało mu tylko na tym wyznawcy bogów chaosu, chciał wydrzeć mu jeszcze bijące serce z piersi. Nadjechał na wyznaczone miejsce. Rycerz już czekał. Dosiadał wielkiego piekielnego rumaka, przyodzianego w podobną zbroja do niego, pełną insygniów ich plugawych bóstw. Stanęli na przeciwko siebie. Druchii ruszył pierwszy, mierząc swoją kopią. Nie trafił przeciwnika, lecz także on nie trafił jego. Miał już zawracać, aby natrzeć ponownie, lecz usłyszał naokoło dziwne głosy. Zaczął się rozglądać, cały czas mając na oku swojego przeciwnika. "Kim są Ci ludzie do cholery!? Jak śmią przerwać mój pojedynek!?" - rozmyślał gorączkowo.
- Co do za cholerne odmieńce się tutaj panoszą!? - krzyknął jakiś głos z tłumu. Ludzi było około sześćdziesięciu. Pojawili się znikąd. Po tym zdaniu kilku z ludzi przytaknęło mu.
- Co to za śmieci!?
- Zabić tych gnojów! - Ani Druchii, ani wojownik się nie odezwali. Ludzie jak widać byli tutejszą ochroną, milicją.
- Zabić tych nieusłuchanych! - znów krzyknął ten głos. Wtem zewsząd zaczęły lecieć bełty w ich kierunku. Rycerz ruszył na ludzi na swoim piekielnym rumaku. Druchii już miał wykonać ten sam manewr, gdy zza jego pleców zawiał przeraźliwie mroźny i cichy wiatr. Przez jego ciało przeszedł dreszcz. Między ludźmi zaczęła się budować panika.
- Co się dzieje? Co to jest? - Słychać było ich wołania, gdy zaczęli być rzucani przez wiatr na wszystkie strony, jedno o drugich... Ginęli po kolei. Rycerz przebity już kilkoma bełtami walczył sam z dziesięcioma. Spod jego zbroi spływała krew, w której odbijały się promienie księżyców. "Zebrały swoje żniwo tego wieczora". Ludzie padali po kolei, lecz jeszcze niektórzy zaczęli biec w stronę Tellara. Druchii już miał rzucić się do szarży, gdy nagle jego ciało zamarzło. Nie wiedział co się z nim dzieje. Wydawało się, jakby zanikał w nicość. Najgorsze uczucie jakie do tej pory odczuł. "Co się do cholery za mną dzieje!?" - krzyczał w myślach. Wydawało się, jakby znikł. Jakby jego istnienie gdzieś się zapodziało. Przez chwile nie czuł nic.
Nagle obudził się wraz ze swoim wierzchowcem, który był równie zdezorientowany jak on sam. Przed Tellarem stała czarodziejka. Ręce miała uniesione do góry, wymawiając magiczne inkantacje. W nim samym rozgorzała złość, choć sam do końca nie widział z jakiego powodu, już miał krzyknąć, lecz czarodziejka odwróciła się w jego kierunku. Jej oczy były pełne chęci zabijania, potrzeby przelania krwi. Mistrz pohamował się wręcz natychmiastowo. Poczuł nagle mocne szarpnięcie. To jego zimnokrwisty ocknął się i chyba nadal zdezorientowany zaczął kłapać paszczą dookoła. Jednak udało mu się go powstrzymać.
- Chodźmy, panie. - Głos Kanien zabrzmiał dziwnie. Był spokojny i opanowany, lecz lekko uniesiony z powodu wymawiania magicznych inkantacji. Mroczny elf był zdezorientowany. Złość już w nim minęła.
- Tak, Niech to chaosowe ścierwo zginie.
Nie nazwałem go, ani nie wymieniłem żadnych cech szczególnych, opis standardowego woja ;D
Druchii wrócił do swojej gospody. Było dziwnie cicho, lecz teraz interesowała go tylko walka. Zabrał swoje wyposażenie i pojechał na swoim niebezpiecznym wierzchowcu. Minął kilka budynków. Było popołudnie, lecz w tej krainie ciemność nadchodziła nader szybko. Bliźniacze księżyce świeciły niezdrowym blaskiem, jakby wypatrując swoja ofiary. Za wiele istot żywych nie przechadzało się ulicami. Wszyscy byli na arenie, wyczekując kolejnej walki. Ten pojedynek go nie obchodził, zależało mu tylko na tym wyznawcy bogów chaosu, chciał wydrzeć mu jeszcze bijące serce z piersi. Nadjechał na wyznaczone miejsce. Rycerz już czekał. Dosiadał wielkiego piekielnego rumaka, przyodzianego w podobną zbroja do niego, pełną insygniów ich plugawych bóstw. Stanęli na przeciwko siebie. Druchii ruszył pierwszy, mierząc swoją kopią. Nie trafił przeciwnika, lecz także on nie trafił jego. Miał już zawracać, aby natrzeć ponownie, lecz usłyszał naokoło dziwne głosy. Zaczął się rozglądać, cały czas mając na oku swojego przeciwnika. "Kim są Ci ludzie do cholery!? Jak śmią przerwać mój pojedynek!?" - rozmyślał gorączkowo.
- Co do za cholerne odmieńce się tutaj panoszą!? - krzyknął jakiś głos z tłumu. Ludzi było około sześćdziesięciu. Pojawili się znikąd. Po tym zdaniu kilku z ludzi przytaknęło mu.
- Co to za śmieci!?
- Zabić tych gnojów! - Ani Druchii, ani wojownik się nie odezwali. Ludzie jak widać byli tutejszą ochroną, milicją.
- Zabić tych nieusłuchanych! - znów krzyknął ten głos. Wtem zewsząd zaczęły lecieć bełty w ich kierunku. Rycerz ruszył na ludzi na swoim piekielnym rumaku. Druchii już miał wykonać ten sam manewr, gdy zza jego pleców zawiał przeraźliwie mroźny i cichy wiatr. Przez jego ciało przeszedł dreszcz. Między ludźmi zaczęła się budować panika.
- Co się dzieje? Co to jest? - Słychać było ich wołania, gdy zaczęli być rzucani przez wiatr na wszystkie strony, jedno o drugich... Ginęli po kolei. Rycerz przebity już kilkoma bełtami walczył sam z dziesięcioma. Spod jego zbroi spływała krew, w której odbijały się promienie księżyców. "Zebrały swoje żniwo tego wieczora". Ludzie padali po kolei, lecz jeszcze niektórzy zaczęli biec w stronę Tellara. Druchii już miał rzucić się do szarży, gdy nagle jego ciało zamarzło. Nie wiedział co się z nim dzieje. Wydawało się, jakby zanikał w nicość. Najgorsze uczucie jakie do tej pory odczuł. "Co się do cholery za mną dzieje!?" - krzyczał w myślach. Wydawało się, jakby znikł. Jakby jego istnienie gdzieś się zapodziało. Przez chwile nie czuł nic.
Nagle obudził się wraz ze swoim wierzchowcem, który był równie zdezorientowany jak on sam. Przed Tellarem stała czarodziejka. Ręce miała uniesione do góry, wymawiając magiczne inkantacje. W nim samym rozgorzała złość, choć sam do końca nie widział z jakiego powodu, już miał krzyknąć, lecz czarodziejka odwróciła się w jego kierunku. Jej oczy były pełne chęci zabijania, potrzeby przelania krwi. Mistrz pohamował się wręcz natychmiastowo. Poczuł nagle mocne szarpnięcie. To jego zimnokrwisty ocknął się i chyba nadal zdezorientowany zaczął kłapać paszczą dookoła. Jednak udało mu się go powstrzymać.
- Chodźmy, panie. - Głos Kanien zabrzmiał dziwnie. Był spokojny i opanowany, lecz lekko uniesiony z powodu wymawiania magicznych inkantacji. Mroczny elf był zdezorientowany. Złość już w nim minęła.
- Tak, Niech to chaosowe ścierwo zginie.
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
org nikogo nie ubił tylko ogłuszył i wpakował do izolatki.
Imhol jeszcze długo siedział na poręczy balkonu nad wielkim wejściem na arene, czekał na godnych siebie przeciwników, niestety ujżał aż 3 jego braci z Ather Loren. Właściwie to 2, ostatnia postać to była leśna zjawa. Trochę go to przeraziło bo wizja walki z jednym z Leśnych elfów się mu nie uśmiechała nie mówiąc o Leśnej zjawie. Potem pogrążył się we wspomnieniach. Zauważył że wywieszono listę walk, ale nie spieszyło mu się, poczekał a tłum odejdzie i dopiero wtedy sprawdził z kim będzie walczył. Spostrzegł że jest pierwszym z leśnych elfów który będzie walczył. A walczył z wampirem.
- Cóż nie to co sobie wyobrażałem ale on nie zasługuje na dalsze ,,życie". Cóż, zabiję go już na dobre. - Pomyślał i przeglądał listę dalej szukając walk swoich pobratymców.
Zauważył dwie walki za nim jakiegoś bezimiennego leśnego elfa. Walczył z wampirem, których swoją drogą jest tu masa.
Ale aż zaparło mu dech w piersiach kiedy zauważył że Eriwyn walczy z Leśną zjawa.zasmuciło to to trochę.
-A wiec już na początku zginie jeden z moich ziomków. Pomyślał.
postał tam jeszcze chwile usłyszał krzyk kobiety i wiwatowanie tłumu, a za jakiś czas głośne kwiczenie skavena.
-Czas iść. Obejrzę przy okazji kilka walk przed moja. Zadumał sie chwilę i skierował się w stronę areny.
- Cóż nie to co sobie wyobrażałem ale on nie zasługuje na dalsze ,,życie". Cóż, zabiję go już na dobre. - Pomyślał i przeglądał listę dalej szukając walk swoich pobratymców.
Zauważył dwie walki za nim jakiegoś bezimiennego leśnego elfa. Walczył z wampirem, których swoją drogą jest tu masa.
Ale aż zaparło mu dech w piersiach kiedy zauważył że Eriwyn walczy z Leśną zjawa.zasmuciło to to trochę.
-A wiec już na początku zginie jeden z moich ziomków. Pomyślał.
postał tam jeszcze chwile usłyszał krzyk kobiety i wiwatowanie tłumu, a za jakiś czas głośne kwiczenie skavena.
-Czas iść. Obejrzę przy okazji kilka walk przed moja. Zadumał sie chwilę i skierował się w stronę areny.
... And then God said 'Let metal bands have the most insanely awesome, twisted, kickass music videos known to man'.
And Satan said 'That's what I was thinking'.
And Satan said 'That's what I was thinking'.
Hmmm... Myślałem, że to Murmandamus opisuje bitwy
Selamith zdążył zapoznać się już z wieloma "typami z pod ciemnej gwiazdy". Zatem doskonale wiedział o pojedynku. Wiedział, że to się tak skończy. Właściwie to on doniósł strażnikowi areny o walce. Myślał, że będzie jakaś dyskwalifikacja, czy coś... Niestety przeliczył się.
- Dwie godziny w izolatce, co to ma być! Gdyby to się zdarzyło u nas, to pewnie zostałaby z niego tylko głowa pod świątynią w Har Ganeth! Zajął by się nim jakiś pożądny egzekutor lub nawet jeden z assasynów...
Selamith zdążył zapoznać się już z wieloma "typami z pod ciemnej gwiazdy". Zatem doskonale wiedział o pojedynku. Wiedział, że to się tak skończy. Właściwie to on doniósł strażnikowi areny o walce. Myślał, że będzie jakaś dyskwalifikacja, czy coś... Niestety przeliczył się.
- Dwie godziny w izolatce, co to ma być! Gdyby to się zdarzyło u nas, to pewnie zostałaby z niego tylko głowa pod świątynią w Har Ganeth! Zajął by się nim jakiś pożądny egzekutor lub nawet jeden z assasynów...
Arathorn pisze:Łącznie z tym postem jestem od ciebie "skuteczniejszy" o 1353,714286%
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
nie cofam ogra, masz waść wolną rękę. Tylko walki zawodników są zabronione. Błąd był mój za co przepraszam bo małe zamieszanie wynikło.
wasz Arena Master
wasz Arena Master
Elf przechodził przez korytarz w stronę areny. Wypatrywał swego przeciwnika. Jego bystry wzrok wskazał go koło filaru.
- Kolejna puszka w zbroi. Moje ostrze prześlizgnie się między okami jego kolczugi, wbije się w jego najsłabsze miejsce i przebije mu serce. - Pomyślał w chwili kiedy zwolnił kroku po czym przyśpieszył kierując się na widownię.
- Kolejna puszka w zbroi. Moje ostrze prześlizgnie się między okami jego kolczugi, wbije się w jego najsłabsze miejsce i przebije mu serce. - Pomyślał w chwili kiedy zwolnił kroku po czym przyśpieszył kierując się na widownię.
... And then God said 'Let metal bands have the most insanely awesome, twisted, kickass music videos known to man'.
And Satan said 'That's what I was thinking'.
And Satan said 'That's what I was thinking'.
Kierując się w stronę areny Imhol zauważył że ktoś go śledzi, nie dał tego po sobie poznać lecz nie kierował się już na arenę tylko w jakieś boczne korytarze aby spojrzeć temu komuś prosto w oczy... Elf jednak domyślał się kto to.
... And then God said 'Let metal bands have the most insanely awesome, twisted, kickass music videos known to man'.
And Satan said 'That's what I was thinking'.
And Satan said 'That's what I was thinking'.
-Niestety nie będę walczył na początku z moimi znienawidzonymi braćmi.
Trudno, Saurus będzie świetnym przykładem tego co czeka innych.-
Przez moment Kemra naszły wątpliwości.
-Przeciwnik będzie bardzo wymagający, ta jego broń, czuje od niej bicie dziwnej energii.
Nieważne , wykorzystam swoją szybkość i zabójczą siłę. Muszę odpocząć , nadchodzi świt.-
Strigoi otulił się szczelni swymi skrzydłami, zwisając do góry nogami na belce podtrzymującej dach wierzy i zapadł w sen.
Trudno, Saurus będzie świetnym przykładem tego co czeka innych.-
Przez moment Kemra naszły wątpliwości.
-Przeciwnik będzie bardzo wymagający, ta jego broń, czuje od niej bicie dziwnej energii.
Nieważne , wykorzystam swoją szybkość i zabójczą siłę. Muszę odpocząć , nadchodzi świt.-
Strigoi otulił się szczelni swymi skrzydłami, zwisając do góry nogami na belce podtrzymującej dach wierzy i zapadł w sen.
W końcu doszedł do jednej z nie uczęszczanych uliczek. Staną na chwilę spojżał znacząco w górę i odwrócił się. Ujrzał swojego przeciwnika. Elf uśmiechną się pogardliwie.
- Wiedziałem że to ty. - Powiedział uśmiechając się paskudnie. - Czego chcesz ?
- Wiedziałem że to ty. - Powiedział uśmiechając się paskudnie. - Czego chcesz ?
... And then God said 'Let metal bands have the most insanely awesome, twisted, kickass music videos known to man'.
And Satan said 'That's what I was thinking'.
And Satan said 'That's what I was thinking'.
Imhol w tym momencie roześmiał się.
- Po co mnie śledziłeś ? Czy tak śpieszno jest ci jest zginąć? - odpowiedział wampirowi elf z ciagłym pogardliwym uśmiechem na twarzy.
- Po co mnie śledziłeś ? Czy tak śpieszno jest ci jest zginąć? - odpowiedział wampirowi elf z ciagłym pogardliwym uśmiechem na twarzy.
... And then God said 'Let metal bands have the most insanely awesome, twisted, kickass music videos known to man'.
And Satan said 'That's what I was thinking'.
And Satan said 'That's what I was thinking'.
Przeceniasz swoje umiejętności. Niedaleko wielkiej twierdzy Drakenhof szkoliłem się w zabijaniu wszelkiego rodzaju elfów z myślą zemsty, że stałem się tym czym jestem. Twój Wysoki rodak mi to zrobił. Przez takich jak ty muszę się ukrywać w uliczkach takich jak ta i nie mogę nawet zawitać do karczmy aby wysączyć choć łyk porządnego piwa. Choć w sumie i tak wolę krewww...
-Nie nazywaj tych tak zwanych ,,wysokich" elfów moimi rodakami. - powiedział elf a jego mina stała się nagle z roześmianej złowieszcza.- Twoje życie , ile mogło trwać ? 30 lat ? Może 40 jeśli miałeś szczęście. Ja żyje już prawie 100 lat i przez większość życia walczyłem ze wszelkimi plugastwami świata. Jeszcze w młodości musiałem odpierać atak podobnych do ciebie, którzy napadli na mój dom. więc nie wysuwaj teorii, że nie umiem walczyć. Ponieważ możesz się mocno zdziwić kiedy wkroczymy na arenę. Ktoś już raz musiał cię zabić. Ja dokończę dzieło mojego jak to ująłeś,,rodaka"
Ostatnio zmieniony 2 sty 2010, o 23:24 przez kubon, łącznie zmieniany 3 razy.
... And then God said 'Let metal bands have the most insanely awesome, twisted, kickass music videos known to man'.
And Satan said 'That's what I was thinking'.
And Satan said 'That's what I was thinking'.
Przez was nie wiem kim byłem. Nie ważne, ile żyłbym lat ale żyłbym, poza tym nie chodzi o moje życie ale o prawdę jaką skrywa przede mną ta ziemia. Najpierw zemszczę się na was, wszystkich istotach na arenie, a potem wrócę do twierdzy Drakenhof, aby dowiedzieć się kim byłem i jestem
Wampir odwrócił się i zaczął się oddalać.
Jeszcze się spotkamy.
I odszedł...
Wampir odwrócił się i zaczął się oddalać.
Jeszcze się spotkamy.
I odszedł...