Bazyliszek
Moderator: Gremlin
Bazyliszek
Relacje z turnieju. Moją dodam jutro, napiszę tylko, że zdobyłem 49 punktów z bitew.
no to zacznę moją rozpę chyba znacie więc nie będę jej pisał.
round I
wpierw grałem z pasiakiem w sumie było śmiesznie ale bardziej na moją korzyść np. zdjęcie wildów jedną salwą na dalekim zasięgu, ustanie breaka na 3 driadami i wytrzymanie 30 strzał na smoku nie tracąc warda. w sumie wyszedł remis.
round II
dwarfy gunline żadnego klocka do walki wręcz same maszyny thundki no i mountain rangerzy. przeciwnikowi przez 3 tury nie wyszła żadna duża runa mając shina, do teo czasu zdążyłem zabić 6 z 7 maszyn, a potem zaczęło się armagedon tzn kwadło się wkurwiło i nie używając shina walneło 3 duże runy waląc po 3 oddziałach. smok zjebał będąc na samej flance armii stracił jeźdźca nie zdał monstrusa i ostatecznie bronił zwłok. w sumie znowu remis
round III
orki i gobliny znowu jakiś wyjebany park maszynowy z wiwierną i 3 małymi magami i dwoma gigantami, z ciekawszych rzeczy to tylko to że bretoński rycerz wytrzymał 2 tury combata z orkowym warbosem który miał re roll to hit, killing blow i to że ja muszę przerzucać udane wardy. 16 4 dla mnie smok nie zginął.
round IV
tym razem bitwa z prawdziwym bretońskim generałem czyli dębkiem, dębek mając moje strzelanie gdzieś wyjebał wszystkim w swojej turze na maksa do przodu, tutaj się przejawił triumf eternali gdyż zbrejkowali pegazy. resztę po odginałem zdjąłem pegaza z pod dupy generała itd. w kolejnej mojej turze miałem już banner z jednych pegazów banner z bsbka rozwalonych grali z czarką realmów, tracąc przy tym gienka z łuczników, fasta i jakieś łuki. potem to już smok walczył z generałem bretońskim na piechotę który w końcu poległ. w ostatniej turze dębka zauważyłem że dębek mnie strzanie polubił gdyż wysłał mi na smok 2 pegazy które miały jeszcze banner dzięki czemu zdobyłem kolejne 350 pkt. 12 8 dla mnie.
round V
demony szafy z poznania. szafa zagrał bardzo źle w pierwszych turach samo wystawie też zwalił, nie screenował psów i blood leterów przed łukami które miały zabić tyle psów co by nie miał gdzie się chować juggernotem, w pierwszej turze jeszcze dał mi strzelać 2 działami w sumie po 4 flamerach i 2 psach, a i jeszcze zlekceważył 5 tancerzy podjeżdżając pod nich 5 psami z czego jeden był ranny.
z tego co mi bitwę zwaliło to to jak 5 tancerzy nie rozwaliło 4 bloodleterów, to że 6 driad nie brzebiło się przez 7 horrorów i to że działo strzelając od boku w jugera i 4 psy rzuciło missfire a i ostatecznym pechem było to że smok overranując po jednym psie nie doleciał do 2 blodletterów którzy stali 8 cali od smoka, straciłem przez to pół smoka i lorda. 8 12
suma sumarum 56 pkt bitew czyli idealnie za pasiakiem, ale że ja mam paskudną armię to spadłem na 59 miejsce ogólnie
round I
wpierw grałem z pasiakiem w sumie było śmiesznie ale bardziej na moją korzyść np. zdjęcie wildów jedną salwą na dalekim zasięgu, ustanie breaka na 3 driadami i wytrzymanie 30 strzał na smoku nie tracąc warda. w sumie wyszedł remis.
round II
dwarfy gunline żadnego klocka do walki wręcz same maszyny thundki no i mountain rangerzy. przeciwnikowi przez 3 tury nie wyszła żadna duża runa mając shina, do teo czasu zdążyłem zabić 6 z 7 maszyn, a potem zaczęło się armagedon tzn kwadło się wkurwiło i nie używając shina walneło 3 duże runy waląc po 3 oddziałach. smok zjebał będąc na samej flance armii stracił jeźdźca nie zdał monstrusa i ostatecznie bronił zwłok. w sumie znowu remis
round III
orki i gobliny znowu jakiś wyjebany park maszynowy z wiwierną i 3 małymi magami i dwoma gigantami, z ciekawszych rzeczy to tylko to że bretoński rycerz wytrzymał 2 tury combata z orkowym warbosem który miał re roll to hit, killing blow i to że ja muszę przerzucać udane wardy. 16 4 dla mnie smok nie zginął.
round IV
tym razem bitwa z prawdziwym bretońskim generałem czyli dębkiem, dębek mając moje strzelanie gdzieś wyjebał wszystkim w swojej turze na maksa do przodu, tutaj się przejawił triumf eternali gdyż zbrejkowali pegazy. resztę po odginałem zdjąłem pegaza z pod dupy generała itd. w kolejnej mojej turze miałem już banner z jednych pegazów banner z bsbka rozwalonych grali z czarką realmów, tracąc przy tym gienka z łuczników, fasta i jakieś łuki. potem to już smok walczył z generałem bretońskim na piechotę który w końcu poległ. w ostatniej turze dębka zauważyłem że dębek mnie strzanie polubił gdyż wysłał mi na smok 2 pegazy które miały jeszcze banner dzięki czemu zdobyłem kolejne 350 pkt. 12 8 dla mnie.
round V
demony szafy z poznania. szafa zagrał bardzo źle w pierwszych turach samo wystawie też zwalił, nie screenował psów i blood leterów przed łukami które miały zabić tyle psów co by nie miał gdzie się chować juggernotem, w pierwszej turze jeszcze dał mi strzelać 2 działami w sumie po 4 flamerach i 2 psach, a i jeszcze zlekceważył 5 tancerzy podjeżdżając pod nich 5 psami z czego jeden był ranny.
z tego co mi bitwę zwaliło to to jak 5 tancerzy nie rozwaliło 4 bloodleterów, to że 6 driad nie brzebiło się przez 7 horrorów i to że działo strzelając od boku w jugera i 4 psy rzuciło missfire a i ostatecznym pechem było to że smok overranując po jednym psie nie doleciał do 2 blodletterów którzy stali 8 cali od smoka, straciłem przez to pół smoka i lorda. 8 12
suma sumarum 56 pkt bitew czyli idealnie za pasiakiem, ale że ja mam paskudną armię to spadłem na 59 miejsce ogólnie
Ja napiszę więcej, jak trochę odpocznę, ale 51 z bitew 62 miejsce.
Benio HE na stardragonie 15:5
Kubi Demony na Bladziu 11:9
Garg DE na monstrtraku 4:16
Kolega od dwarfów z FW którego ksywy nie pamiętam 10: 10
Necro (bodajże) Demony na Keeperze 11: 9
Benio HE na stardragonie 15:5
Kubi Demony na Bladziu 11:9
Garg DE na monstrtraku 4:16
Kolega od dwarfów z FW którego ksywy nie pamiętam 10: 10
Necro (bodajże) Demony na Keeperze 11: 9
Ja tylko napiszę o prześladującym mnie pechu delikatnie jako wytłumaczenie...
Runio jeszcze nie dodał, że jak działko trafiało to ciskałem 1 na ranę...
Z Gobosem bezpolitosny na 6 strzałów na 2+ trafił 1!... Oczywiście małej runy też nie odpalił... Działo to samo, zranić jakoś nie mogło...
Szkoda gadać...
Runpriest 10-10
HE [nie wiem kto] 16-4
DE Gobos 8-12 [ I tak dobrze że tyle dałem radę przy moim szczęśćiu uratować... jeszcze np biegacz szarżuje na dareczka i pyk, zadaje mu ranę a sam zostaje zabity w odwecie... ]
Rzymek 10-10 [ tak na dobry początek dnia ]
Marek Golan CHD 14-6
To wyniki chyba bo po prostu nie sprawdzałem ile zdobywałem z bitew a jedynie pamiętałem różnicę
Nadmienię jeszcze że odwiedziłem wszystkie elfie smoki [ WE, HE i DE...]
Runio jeszcze nie dodał, że jak działko trafiało to ciskałem 1 na ranę...
Z Gobosem bezpolitosny na 6 strzałów na 2+ trafił 1!... Oczywiście małej runy też nie odpalił... Działo to samo, zranić jakoś nie mogło...
Szkoda gadać...
Runpriest 10-10
HE [nie wiem kto] 16-4
DE Gobos 8-12 [ I tak dobrze że tyle dałem radę przy moim szczęśćiu uratować... jeszcze np biegacz szarżuje na dareczka i pyk, zadaje mu ranę a sam zostaje zabity w odwecie... ]
Rzymek 10-10 [ tak na dobry początek dnia ]
Marek Golan CHD 14-6
To wyniki chyba bo po prostu nie sprawdzałem ile zdobywałem z bitew a jedynie pamiętałem różnicę
Nadmienię jeszcze że odwiedziłem wszystkie elfie smoki [ WE, HE i DE...]
The wood hold peace for thos who desire it, but those who seek battle will find me...
The forest has as many eyes as leaves...
Far over, the misty mountain Cold, to dungeons deep and caverns old.
The pines were roaring, oooooon the hight...
Abandoned
The forest has as many eyes as leaves...
Far over, the misty mountain Cold, to dungeons deep and caverns old.
The pines were roaring, oooooon the hight...
Abandoned
Nie...
Dobrze działa
Dobrze działa
The wood hold peace for thos who desire it, but those who seek battle will find me...
The forest has as many eyes as leaves...
Far over, the misty mountain Cold, to dungeons deep and caverns old.
The pines were roaring, oooooon the hight...
Abandoned
The forest has as many eyes as leaves...
Far over, the misty mountain Cold, to dungeons deep and caverns old.
The pines were roaring, oooooon the hight...
Abandoned
Turniej fest. Nie mam porównania do innych masterów, bo był to mój pierwszy, ale organizacyjnie i pod każdym względem moim zdaniem było zajebiście. Z wyników również jestem zadowolony. Poznałem kilku graczy WE z czego bardzo się cieszę.
61 miejsce, 49 punktów z bitew, 13 z malowania.
Bitwa I
DE - Rince, smok z regenką, hotekiem i crimsonem, bsb na koniku z pokiem i słomką, caddy, kusze, 2xDR, 3xharpie, bg z asf, 2x10 shadów, 4 bolce, turoń
Byłoby gorzej gdyby nie fartowna salwa GG na bliskim, która zabiła BSB, oraz waleczne driady, które ustały dwa brejki z dragonem (na 4 i 6) przez co wayowie nie zostali zjedzeni.
Wynik: 6:14, nie zagrałem najgorzej, ale ten paring nie był najlepiej trafiony. 6:14
Bitwa II
Jacek - VC, wampir lord czarujący, 2 klepaczy, bsb biegacz, 3x ghule, psy, fell baty, 5 czy 6 najtów z banner of hellfire, 10+ BK z wb, wrajty, cannon, bretoniec. copyright by Gąsior
Dobre tereny, umożliwiły dobrą grę taktyczną (sporawy lasek na środku stołu, 2 impasy). Wynik bitwy znacznie zmienił fart z mojej strony i mega pech Jacka w niektórych momentach. Zaczęło się od wybuchu cannona w 1 turze.
Ustawił wszystko po prawej stronie, częśc za górką. BSB w ghulach obok cannona.
Ja zaczynam. Zabijam strzelaniem 6 ghuli. W jego turze podchodzi 6 BK z klepaczem pod las, gdzie stoją waye. Jakieś czary, inne ruchy. W 2 turze to samo, poza jednym ważnym momentem, wyjście Turonia, co zaskutkowało zablokowaniem marszu 10 BK, co potem okazało się mega ważne. Jacek wyszedł BSB z oddziału, podszedł trochę 6 BK i wrajtami w kierunku Turonia.
W mojej 3 turze, wayowie, 10 gg na bliskim i drzewo wystrzelali 6 BK, klepacz dostał ranę. Alter wypuścił HoDę w BSB zabijając go. Trochę źle pojechałem wildami, przez co wbił się nimi 10 BK, na moje szczęście zamiast 9 (wtedy wpadałby w wayów rzucił 6.. Szarżował jeszcze bretońcem na 1 ranie w wildów, bili się prawie do końca bitwy, aż w końcu wildzi go zabili.. Moja 4. Popychaczka z małej na 3 kościach w drzewo. IFKA :O wpadam w bok BK. Przez 2-3 tury combatu zabiłem 9 BK. Potem jeszcze driady wpadły w ten klocek, również z popychaczki.
Potem jakieś mało istotne ruchy i wynik 13:7.
III bitwa
Śmiechu - VC, czarujący lord wampir, bsb biegacz (ten też spadł z hody ), 2x nekro, 4x ghule, psy, 2x3 fell baty, gg z wb, coach, wrajty, karabiny.
Śmiechu wylosował 3 popychaczki. Od 3 tury nie miałem scrolli. W 4 turze popychaczka w GG na oddział wayów z noblem i 2 magiczkami. Szarża wychodzi na styk (GG stali w lesie), jestem 10 cali od krawędzi, deklaruje flee. Rzucam 12. Oddział wart 950 punktów ucieka za stół, tracę cała magię.. Myślę, sobie 4 tura, będzie maska, lecz jednak w mojej następnej turze Turoń wpada w bok ghuli z generałem i go zabija.. , driady szarżują na karabiny, a bsb schodzi z hody. Potem drzewo nie ustało stubborna od coacha.. W mojej ostatniej wildzi szarżowali na tył ghuli z 2 nekrosami, przez co jeden nekros został społowiony. Z maski, która moim zdaniem Śmiechu mógł spokojnie założyc zrobiłem 9:11 i z tego wyniku jestem najbardziej zadowolony.
IV bitwa
Arbiter - dwarfy na kowadle z shino, bsb puszka, runesmith, thundzi, kusze, longi, warriorzy, 2x organki, 2xklopa, 2x bolec, minerzy.
Wygrałem zaczynanie, wildzi do przodu, driady to samo. Wystawił shino w lesie, mimo turonia moim zdaniem to był błąd. Rzucam tree singing z małej na 3 kościach. Zdispelował. Duża z 4 kości, z 5 nie mogę, bo jedną z pula mi zabiera. IFKA , baj baj sexmaszyno. Jest dobrze, zwłaszcza, że 10 łuków na daleki jedną salwą zdjęło organki w lesie na daleki
Jego 1 tura.. Jakieś tam strzelanie, nic specjalnego się nie wydarzyło. Odpala kowadło, duża runa. Rzuca.. 5.. 3 oddziały. wildzi, wildzi i waye z herosem. Zabija 6 wayów, zostaje heros i waywatcher, oddział wildów i połówkę drugich przez co nie mogli od razu szarżowac w bolca.
Moja 2 tura. Driady do przodu, schodzi bolec z hody i łuków. Wychodzi turoń. ifka na 3 z loren na driady. Jego 2 - minerzy wychodzą i wpadają z małej runy na tył wildów, przebijają się i wpadają w turonia, od którego się odbijają.
III tura
Szarża 3 wildów w klopę, przebijam się tracąc jednego wilda, wpadam w thundów. Drzewo wychodzi z lasu, dopiero teraz, bo bolec i klopa miały flamingi.. (trochę za późno, nic nie zrobiło) Wcześniejsza spalona szarża driadami (zabrakło pół cala) skutkuje śmiercią oddziału z salwy organek.
IV tura
Turoń podchodzi do thundów, walczących z wildami. Jakieś mało istotne strzelanie i magia. Thundzi ustali combata.
Duża runa nie weszła.
Moja V, szarża turonia w thundów, strzelanie, magia również mało istotne, nie przebijam się turoniem i wildami przez thundków, zdają brejka z przerzutem.
Jego V. Odwraca się longami do combata turon z wildami vs thundzi, popychaczka z małej runy. Złamał turonia i zabił wildów.
Moja VI, zbieram turonia. blokuje 2 oddziałami łuków obie cwiartki, dwie są moje. Mało istotna magia i strzelanie.
Jego VI... Kowadło mała runa w łuki z magiem.. 1.. i 1.. Dzięki temu 11:9 zamiast remisu.
V bitwa
Jacek - WE, 2 drzewa, duży mag z teleportem i przerzutem dispela, który wielokrotnie ratował mu dupę, bsb z hodą, caddy na 2 lvl, branchwraith, 1lvl +1 do dispela i netlingi, 3x łuki, 2x driady, 2x wildzi z bannerami i tancerze.
Ja zaczynam. Wybrałem na dużej beasta. 3,4,5,6. HoDa po wildach.. zabijam 3. Fartowne 3 szóstki na savach , 20 łuków po jego 10GG.. zabijam 2.. Beast covers z 5 kości, scroll. Trochę za ofensywnie pojechałem wildami. Straciłem od strzelania, hody i treesingingu (mój błąd) 7 albo 8 wildów, w tym jeden cały oddział. Nie używam scrolla.
Moja 2 tura. Szarża 2 wildów w driady, szarża konieczna, bo szarża na łuki skończyła by się zapewne flee i dostałbym szarże od driad. Ustałem, driady podeszły by w mojej następnej turze razem z turoniem zaszarżowac po overranie w osłabione przez wayów łuki.
W jego 2 shooting mało istotny. Magia już nie pamiętam, jeszcze nie zużyłem scrolla, chyba rzucił popychaczkę na ifce w drzewo, przez co treeman znalazł się 2 cale od łuków. Zabija wildów driadami, którzy wcześniej szarżowali.
Moja 3, wpadam turoniem i driadami w jego driady, przebijam się i nie wpadam w łuki. Za mało na overrun rzuciłem. Jacek dispeluje jak szalony mimo braku scrolli..
Jego 3, drzewo szarża w łuki, flee. Magia zbita.
Moja 4, driady szarża w łuki (ostatnie łuki poszły do piachu). Drzewo do przodu, tak by jego drzewo nie mogło szarzowac, a ja i owszem. Znowu wszystko dispeluje..Moc 7 kości z przerzutem
Jego 4, jakieś czary, zużyłem scrolla. Drzewo missfire na szyszki w łuki.
Moja 5, drzewo zamiast szarżowac podchodzi do lasu z tancerzami i bohaterami. Zamiar.. Zabicie 6 tancerzy i treesinging w bohaterów. Las był o tyle duży, że nie zdołali by uciec w 1 turze. Missfire.. a co. Drzewo zostaje na 2 ranach po bolcu. Przepraszam Jacku za wałek, byłem pewien, że bolec z beasta zadaję d3 woundów, a nie jeden. :/
Jego 5, szarża drzewo na drzewo, oczywiście nie zdałem stubborna. Wbił dwie rany, ja zadałem dwie, ale rzucił jedną szóstkę :/ Uciekam na.. 4, On na 11. Potem drzewo wystrzelało z szyszek driady.
Drzewo strzela do łuków, zabija 5.
Moja 6, ifka na beast covers w drzewo bliżej magów. Mimo 2 tur wayów i 20gg na bliskim, nie zestrzeliłem drzewa na 2 ranach.
Jego 6, nic ważnego.
Wynik 10:10 z mała przewagą dla Jacka.
Pozdrawiam moich przeciwników i dziękuje za luźne i bez ciśnieniowe bitwy.
Co do rozpiski. Way noble schodzi, wstawiam łuki/driady. 3xwildzi zostają, magowie i alter to samo. Waye out wchodzi cannon i kolejne driady/łuki.
61 miejsce, 49 punktów z bitew, 13 z malowania.
Bitwa I
DE - Rince, smok z regenką, hotekiem i crimsonem, bsb na koniku z pokiem i słomką, caddy, kusze, 2xDR, 3xharpie, bg z asf, 2x10 shadów, 4 bolce, turoń
Byłoby gorzej gdyby nie fartowna salwa GG na bliskim, która zabiła BSB, oraz waleczne driady, które ustały dwa brejki z dragonem (na 4 i 6) przez co wayowie nie zostali zjedzeni.
Wynik: 6:14, nie zagrałem najgorzej, ale ten paring nie był najlepiej trafiony. 6:14
Bitwa II
Jacek - VC, wampir lord czarujący, 2 klepaczy, bsb biegacz, 3x ghule, psy, fell baty, 5 czy 6 najtów z banner of hellfire, 10+ BK z wb, wrajty, cannon, bretoniec. copyright by Gąsior
Dobre tereny, umożliwiły dobrą grę taktyczną (sporawy lasek na środku stołu, 2 impasy). Wynik bitwy znacznie zmienił fart z mojej strony i mega pech Jacka w niektórych momentach. Zaczęło się od wybuchu cannona w 1 turze.
Ustawił wszystko po prawej stronie, częśc za górką. BSB w ghulach obok cannona.
Ja zaczynam. Zabijam strzelaniem 6 ghuli. W jego turze podchodzi 6 BK z klepaczem pod las, gdzie stoją waye. Jakieś czary, inne ruchy. W 2 turze to samo, poza jednym ważnym momentem, wyjście Turonia, co zaskutkowało zablokowaniem marszu 10 BK, co potem okazało się mega ważne. Jacek wyszedł BSB z oddziału, podszedł trochę 6 BK i wrajtami w kierunku Turonia.
W mojej 3 turze, wayowie, 10 gg na bliskim i drzewo wystrzelali 6 BK, klepacz dostał ranę. Alter wypuścił HoDę w BSB zabijając go. Trochę źle pojechałem wildami, przez co wbił się nimi 10 BK, na moje szczęście zamiast 9 (wtedy wpadałby w wayów rzucił 6.. Szarżował jeszcze bretońcem na 1 ranie w wildów, bili się prawie do końca bitwy, aż w końcu wildzi go zabili.. Moja 4. Popychaczka z małej na 3 kościach w drzewo. IFKA :O wpadam w bok BK. Przez 2-3 tury combatu zabiłem 9 BK. Potem jeszcze driady wpadły w ten klocek, również z popychaczki.
Potem jakieś mało istotne ruchy i wynik 13:7.
III bitwa
Śmiechu - VC, czarujący lord wampir, bsb biegacz (ten też spadł z hody ), 2x nekro, 4x ghule, psy, 2x3 fell baty, gg z wb, coach, wrajty, karabiny.
Śmiechu wylosował 3 popychaczki. Od 3 tury nie miałem scrolli. W 4 turze popychaczka w GG na oddział wayów z noblem i 2 magiczkami. Szarża wychodzi na styk (GG stali w lesie), jestem 10 cali od krawędzi, deklaruje flee. Rzucam 12. Oddział wart 950 punktów ucieka za stół, tracę cała magię.. Myślę, sobie 4 tura, będzie maska, lecz jednak w mojej następnej turze Turoń wpada w bok ghuli z generałem i go zabija.. , driady szarżują na karabiny, a bsb schodzi z hody. Potem drzewo nie ustało stubborna od coacha.. W mojej ostatniej wildzi szarżowali na tył ghuli z 2 nekrosami, przez co jeden nekros został społowiony. Z maski, która moim zdaniem Śmiechu mógł spokojnie założyc zrobiłem 9:11 i z tego wyniku jestem najbardziej zadowolony.
IV bitwa
Arbiter - dwarfy na kowadle z shino, bsb puszka, runesmith, thundzi, kusze, longi, warriorzy, 2x organki, 2xklopa, 2x bolec, minerzy.
Wygrałem zaczynanie, wildzi do przodu, driady to samo. Wystawił shino w lesie, mimo turonia moim zdaniem to był błąd. Rzucam tree singing z małej na 3 kościach. Zdispelował. Duża z 4 kości, z 5 nie mogę, bo jedną z pula mi zabiera. IFKA , baj baj sexmaszyno. Jest dobrze, zwłaszcza, że 10 łuków na daleki jedną salwą zdjęło organki w lesie na daleki
Jego 1 tura.. Jakieś tam strzelanie, nic specjalnego się nie wydarzyło. Odpala kowadło, duża runa. Rzuca.. 5.. 3 oddziały. wildzi, wildzi i waye z herosem. Zabija 6 wayów, zostaje heros i waywatcher, oddział wildów i połówkę drugich przez co nie mogli od razu szarżowac w bolca.
Moja 2 tura. Driady do przodu, schodzi bolec z hody i łuków. Wychodzi turoń. ifka na 3 z loren na driady. Jego 2 - minerzy wychodzą i wpadają z małej runy na tył wildów, przebijają się i wpadają w turonia, od którego się odbijają.
III tura
Szarża 3 wildów w klopę, przebijam się tracąc jednego wilda, wpadam w thundów. Drzewo wychodzi z lasu, dopiero teraz, bo bolec i klopa miały flamingi.. (trochę za późno, nic nie zrobiło) Wcześniejsza spalona szarża driadami (zabrakło pół cala) skutkuje śmiercią oddziału z salwy organek.
IV tura
Turoń podchodzi do thundów, walczących z wildami. Jakieś mało istotne strzelanie i magia. Thundzi ustali combata.
Duża runa nie weszła.
Moja V, szarża turonia w thundów, strzelanie, magia również mało istotne, nie przebijam się turoniem i wildami przez thundków, zdają brejka z przerzutem.
Jego V. Odwraca się longami do combata turon z wildami vs thundzi, popychaczka z małej runy. Złamał turonia i zabił wildów.
Moja VI, zbieram turonia. blokuje 2 oddziałami łuków obie cwiartki, dwie są moje. Mało istotna magia i strzelanie.
Jego VI... Kowadło mała runa w łuki z magiem.. 1.. i 1.. Dzięki temu 11:9 zamiast remisu.
V bitwa
Jacek - WE, 2 drzewa, duży mag z teleportem i przerzutem dispela, który wielokrotnie ratował mu dupę, bsb z hodą, caddy na 2 lvl, branchwraith, 1lvl +1 do dispela i netlingi, 3x łuki, 2x driady, 2x wildzi z bannerami i tancerze.
Ja zaczynam. Wybrałem na dużej beasta. 3,4,5,6. HoDa po wildach.. zabijam 3. Fartowne 3 szóstki na savach , 20 łuków po jego 10GG.. zabijam 2.. Beast covers z 5 kości, scroll. Trochę za ofensywnie pojechałem wildami. Straciłem od strzelania, hody i treesingingu (mój błąd) 7 albo 8 wildów, w tym jeden cały oddział. Nie używam scrolla.
Moja 2 tura. Szarża 2 wildów w driady, szarża konieczna, bo szarża na łuki skończyła by się zapewne flee i dostałbym szarże od driad. Ustałem, driady podeszły by w mojej następnej turze razem z turoniem zaszarżowac po overranie w osłabione przez wayów łuki.
W jego 2 shooting mało istotny. Magia już nie pamiętam, jeszcze nie zużyłem scrolla, chyba rzucił popychaczkę na ifce w drzewo, przez co treeman znalazł się 2 cale od łuków. Zabija wildów driadami, którzy wcześniej szarżowali.
Moja 3, wpadam turoniem i driadami w jego driady, przebijam się i nie wpadam w łuki. Za mało na overrun rzuciłem. Jacek dispeluje jak szalony mimo braku scrolli..
Jego 3, drzewo szarża w łuki, flee. Magia zbita.
Moja 4, driady szarża w łuki (ostatnie łuki poszły do piachu). Drzewo do przodu, tak by jego drzewo nie mogło szarzowac, a ja i owszem. Znowu wszystko dispeluje..Moc 7 kości z przerzutem
Jego 4, jakieś czary, zużyłem scrolla. Drzewo missfire na szyszki w łuki.
Moja 5, drzewo zamiast szarżowac podchodzi do lasu z tancerzami i bohaterami. Zamiar.. Zabicie 6 tancerzy i treesinging w bohaterów. Las był o tyle duży, że nie zdołali by uciec w 1 turze. Missfire.. a co. Drzewo zostaje na 2 ranach po bolcu. Przepraszam Jacku za wałek, byłem pewien, że bolec z beasta zadaję d3 woundów, a nie jeden. :/
Jego 5, szarża drzewo na drzewo, oczywiście nie zdałem stubborna. Wbił dwie rany, ja zadałem dwie, ale rzucił jedną szóstkę :/ Uciekam na.. 4, On na 11. Potem drzewo wystrzelało z szyszek driady.
Drzewo strzela do łuków, zabija 5.
Moja 6, ifka na beast covers w drzewo bliżej magów. Mimo 2 tur wayów i 20gg na bliskim, nie zestrzeliłem drzewa na 2 ranach.
Jego 6, nic ważnego.
Wynik 10:10 z mała przewagą dla Jacka.
Pozdrawiam moich przeciwników i dziękuje za luźne i bez ciśnieniowe bitwy.
Co do rozpiski. Way noble schodzi, wstawiam łuki/driady. 3xwildzi zostają, magowie i alter to samo. Waye out wchodzi cannon i kolejne driady/łuki.
Wreszcie siadam i do naszego podforum. Turniej zajebisty i wierz mi Goboss - miałeś farta do swojego masterowego debiutu. Mój był na DMP w Łodzi, także druga strona osi zajebistości Kto był ten wie ocb
Bardzo też się cieszę z poznania ostatnich, których jeszcze osobiście nie spotkałem, spośród bardziej aktywnych welfów, a więc Gobossa i Runepriesta. Strasznie fajne z Was chłopaki. A Runepriest taki chaos na forum, a na żywo ogarnięty młodzieniec zupełnie Miałem wreszcie okazję poznać naszego moderatora, co prawda tylko przez chwilę, ale i tak zdążył zrobić na mnie bardzo pozytywne wrażenie. No i ocenia malowanie w sposób cokolwiek zajebisty Reasumując: WE rulez!
Co do gier. Paringi dla mnie takie sobie. Spodziewałem się gier z DE, VC na ghoulach (najczęściej występujące na Bazylu armie), walki z Lizakami, demonami etc. Natomiast nie spodziewałem się inwazji TK I to mając zupełnie przeciętną antymagię. Ech. A było to tak:
1) Jasiu (ale nie ten z Kultu) TK oczywiście. Po rozstawieniu wiedziałem, że jeśli niebo nie zwali mi się na głowę to wygram. Rydwany na bokach, także w zasadzie miałem je z głowy. Gwardia gdzieś czająca się przy lesie - ją też więc olałem. Skorpy były chyba dwa a nie trzy no i najważniejsze: hierofanta w 12 szkielach przy moim zaczęciu. Czy mam mówić dalej? Armia sypała się od 2 rundy. 16-4 do przodu.
2) Lucas Animosity TK. Rozpiska wymaksowana, rywal strategicznie po prostu zajebisty. Mogłem grać na remis, co mi w zasadzie sam Lucas sugerował, ale chciałem coś pocisnąć. Niestety szkiele w 19 osobowym klocu napierdalały we wszystko co podeszło jak karabiny, ja za to rozwalałem rydwany z łuków, ale koniec końców, kiedy do gry wkroczyły skorpiony, mimo działań kontratakujących, więcej zdecydowanie straciłem niż zyskałem. Turonia dałem sobie zablokować swarmami i 5-15. Zasłużone - wygrał lepszy.
3) Semi i HE. Grałem już z nim na PGA i był remis, nieco pechowy dla mnie. Tym razem miało być identycznie. Trochę niestety na moje życzenie. On na stardragonie z niezabijalnym niemal lordem u góry. Plus dwa oddziały DP i strzelanie. Plus pieprzony orzełek. Zacząłem od napieprzania wszystkim w smoka plus ifką na beast cowers Niestety po niej nastąpił missfire i 1 na jednej z armat - czyli mój standard - nie może być za dobrze. Lord dostał ranę z armaty, smok z łuków. W rundzie rywala DP jazda do mnie. I trochę ostrzału. Orzełek ustawia się do obrony bolca przed turoniem. W mojej ostrzału ciąg dalszy. DP odnoszą straty, armatka przestrzela w smoka i jest tak sobie. No i dalej było już szybko. Turoń odgięty od bolca zżera orzełka, jego ostrzał nienaruszony DP, wykręcani przez flee, smok spada od łuków, lord dożywa do końca, DP ostro przetrzebieni też. Efekt 350pkt dla mnie i...10-10. Błąd polegał na zbytniej chciwości w użyciu Turonia, atak na oddalony od orzełka samotny bolec byłby dużo, dużo lepszy. Albo wyjście we własnej strefie, żeby bronić się przed jego turoniem. A tak to niedosyt.
4) Gąsior i VC. Myślę Wampiry nie będzie tragedii. A tu niestety kloce BK, 6tka wraciaków, baty, wolfy, biegacz. Goboss opisywał tą rozpę. No i cóż wraciaki na pałę do mnie, BK to samo. Ostrzał u mnie i strzał gry czyli Hoda - może będę miał fuksa, tak sobie myślę. 15. 11 trafia. 6 rani...Wraciaki zatem ostro atakują i robi się przyjmowanie, uciekanie, wbijanie WW ze słomką, ratowanie lorda, dobijanie driadami etc. Koniec końców zabiłem je, ale straciłem przy tym jakieś 500pkt plus generała. Wbiłem się później w BK wildami z warszmatą i wd. Nie wiem czemu do tego dopuścił, ale przemieliłem go zabijając z KB biegacza i ostro napieprzając klocek. A za nim kloc z generałem i nekromantą. WR idealnie na boku, WD z przodu. Piłka meczowa z mojej strony. Jego runda. Po drugiej stronie zabija mi działko, potem wbija się w jakieś driady wielkim klocem BK, overrunuje po wątpliwej sytuacji w WD, ja ubijam baty, społawiam potem z ostrzału BK. A w najważniejszym miejscu jest jego faza magii. I wrzuca popychaczkę jako ASF z hatem. Trzymam na to kości (już nie miałem generała). On 7, ja...6. No i kakao. Dobija miecz z ognia na lorda i pięć ataków zabija wildów. Ghoule przetrzebiają tancerzy, ja zadaję ranę na nekromancie. Potem dwie pałki i zabijam typa. Ale oczywiście bitwa jest już przegrana. 5-15. Kij wie czy zasłużone, po prostu rozpiska strasznie niewygodna i chyba jeden błąd z mojej strony poważny zrobiony.
5) Lizaki na slanie i 90 skinkach oraz stedziu bez engine'a, czyli Pingwin. No i cóż. Poza magią nic nie mógł mi zrobić. I nie zrobił. Stedziu podbiegł do łuków i spadł w dwie rundy. Skinki w liczbie 50 zostały na swojej połowie 40 spadło z panik. Biegacz rzucił się na łuki - flee, działko w łeb pana i jest git. Kloc daje się wyciągnąć na kolejne flee i mam mega kanapkę. Kolejną w tym turnieju...Wild riders na bok, z drugiej strony dwie ekipy tancerzy, z przodu dwóch alterów i turoń. Kurwa, no masakra. Goboss twardo mnie dopingował. Napieprzam ile wlezie z cztery rundy walczymy i: rozwalam mu wszystkich templi poza...1. Rozwalam mu bohatera. Tracę dwóch alterów i dwóch WR. Niestety większość oddziałów pod koniec nie walczy bo traci styk, kiedy slann idzie do challenga z turoniem. I tam niestety dobrze warduje. Na tyle, żeby zostać na 3 ranach Ocipieć można. Wrzuca za to dwie obszarówki i zadaje mi niezłe straty. Efekt kolejne 350pkt dla mnie mimo rozwalenia rywala jak należy odnotowuje remis.
Sorki za chaos w relacji, ale trochę mi się już spieszy. Generalnie 46 z bitew, czyli obsys lekki. Generalnie rozpa się sprawdziła, o dziwo nawet ww ze słomką się spłacił, ale w grze jeszcze brakuje trochę skilla i szczęścia. W takich sytuacjach, jak w bitwie 4 i 5. Sam Gąsior przy kanapce powiedział, że mam już komfortową sytuację. Przydałoby się wzmocnić na przyszłość antymagię, ale to znowu straszna nuda.
Pozdrawiam!
Bardzo też się cieszę z poznania ostatnich, których jeszcze osobiście nie spotkałem, spośród bardziej aktywnych welfów, a więc Gobossa i Runepriesta. Strasznie fajne z Was chłopaki. A Runepriest taki chaos na forum, a na żywo ogarnięty młodzieniec zupełnie Miałem wreszcie okazję poznać naszego moderatora, co prawda tylko przez chwilę, ale i tak zdążył zrobić na mnie bardzo pozytywne wrażenie. No i ocenia malowanie w sposób cokolwiek zajebisty Reasumując: WE rulez!
Co do gier. Paringi dla mnie takie sobie. Spodziewałem się gier z DE, VC na ghoulach (najczęściej występujące na Bazylu armie), walki z Lizakami, demonami etc. Natomiast nie spodziewałem się inwazji TK I to mając zupełnie przeciętną antymagię. Ech. A było to tak:
1) Jasiu (ale nie ten z Kultu) TK oczywiście. Po rozstawieniu wiedziałem, że jeśli niebo nie zwali mi się na głowę to wygram. Rydwany na bokach, także w zasadzie miałem je z głowy. Gwardia gdzieś czająca się przy lesie - ją też więc olałem. Skorpy były chyba dwa a nie trzy no i najważniejsze: hierofanta w 12 szkielach przy moim zaczęciu. Czy mam mówić dalej? Armia sypała się od 2 rundy. 16-4 do przodu.
2) Lucas Animosity TK. Rozpiska wymaksowana, rywal strategicznie po prostu zajebisty. Mogłem grać na remis, co mi w zasadzie sam Lucas sugerował, ale chciałem coś pocisnąć. Niestety szkiele w 19 osobowym klocu napierdalały we wszystko co podeszło jak karabiny, ja za to rozwalałem rydwany z łuków, ale koniec końców, kiedy do gry wkroczyły skorpiony, mimo działań kontratakujących, więcej zdecydowanie straciłem niż zyskałem. Turonia dałem sobie zablokować swarmami i 5-15. Zasłużone - wygrał lepszy.
3) Semi i HE. Grałem już z nim na PGA i był remis, nieco pechowy dla mnie. Tym razem miało być identycznie. Trochę niestety na moje życzenie. On na stardragonie z niezabijalnym niemal lordem u góry. Plus dwa oddziały DP i strzelanie. Plus pieprzony orzełek. Zacząłem od napieprzania wszystkim w smoka plus ifką na beast cowers Niestety po niej nastąpił missfire i 1 na jednej z armat - czyli mój standard - nie może być za dobrze. Lord dostał ranę z armaty, smok z łuków. W rundzie rywala DP jazda do mnie. I trochę ostrzału. Orzełek ustawia się do obrony bolca przed turoniem. W mojej ostrzału ciąg dalszy. DP odnoszą straty, armatka przestrzela w smoka i jest tak sobie. No i dalej było już szybko. Turoń odgięty od bolca zżera orzełka, jego ostrzał nienaruszony DP, wykręcani przez flee, smok spada od łuków, lord dożywa do końca, DP ostro przetrzebieni też. Efekt 350pkt dla mnie i...10-10. Błąd polegał na zbytniej chciwości w użyciu Turonia, atak na oddalony od orzełka samotny bolec byłby dużo, dużo lepszy. Albo wyjście we własnej strefie, żeby bronić się przed jego turoniem. A tak to niedosyt.
4) Gąsior i VC. Myślę Wampiry nie będzie tragedii. A tu niestety kloce BK, 6tka wraciaków, baty, wolfy, biegacz. Goboss opisywał tą rozpę. No i cóż wraciaki na pałę do mnie, BK to samo. Ostrzał u mnie i strzał gry czyli Hoda - może będę miał fuksa, tak sobie myślę. 15. 11 trafia. 6 rani...Wraciaki zatem ostro atakują i robi się przyjmowanie, uciekanie, wbijanie WW ze słomką, ratowanie lorda, dobijanie driadami etc. Koniec końców zabiłem je, ale straciłem przy tym jakieś 500pkt plus generała. Wbiłem się później w BK wildami z warszmatą i wd. Nie wiem czemu do tego dopuścił, ale przemieliłem go zabijając z KB biegacza i ostro napieprzając klocek. A za nim kloc z generałem i nekromantą. WR idealnie na boku, WD z przodu. Piłka meczowa z mojej strony. Jego runda. Po drugiej stronie zabija mi działko, potem wbija się w jakieś driady wielkim klocem BK, overrunuje po wątpliwej sytuacji w WD, ja ubijam baty, społawiam potem z ostrzału BK. A w najważniejszym miejscu jest jego faza magii. I wrzuca popychaczkę jako ASF z hatem. Trzymam na to kości (już nie miałem generała). On 7, ja...6. No i kakao. Dobija miecz z ognia na lorda i pięć ataków zabija wildów. Ghoule przetrzebiają tancerzy, ja zadaję ranę na nekromancie. Potem dwie pałki i zabijam typa. Ale oczywiście bitwa jest już przegrana. 5-15. Kij wie czy zasłużone, po prostu rozpiska strasznie niewygodna i chyba jeden błąd z mojej strony poważny zrobiony.
5) Lizaki na slanie i 90 skinkach oraz stedziu bez engine'a, czyli Pingwin. No i cóż. Poza magią nic nie mógł mi zrobić. I nie zrobił. Stedziu podbiegł do łuków i spadł w dwie rundy. Skinki w liczbie 50 zostały na swojej połowie 40 spadło z panik. Biegacz rzucił się na łuki - flee, działko w łeb pana i jest git. Kloc daje się wyciągnąć na kolejne flee i mam mega kanapkę. Kolejną w tym turnieju...Wild riders na bok, z drugiej strony dwie ekipy tancerzy, z przodu dwóch alterów i turoń. Kurwa, no masakra. Goboss twardo mnie dopingował. Napieprzam ile wlezie z cztery rundy walczymy i: rozwalam mu wszystkich templi poza...1. Rozwalam mu bohatera. Tracę dwóch alterów i dwóch WR. Niestety większość oddziałów pod koniec nie walczy bo traci styk, kiedy slann idzie do challenga z turoniem. I tam niestety dobrze warduje. Na tyle, żeby zostać na 3 ranach Ocipieć można. Wrzuca za to dwie obszarówki i zadaje mi niezłe straty. Efekt kolejne 350pkt dla mnie mimo rozwalenia rywala jak należy odnotowuje remis.
Sorki za chaos w relacji, ale trochę mi się już spieszy. Generalnie 46 z bitew, czyli obsys lekki. Generalnie rozpa się sprawdziła, o dziwo nawet ww ze słomką się spłacił, ale w grze jeszcze brakuje trochę skilla i szczęścia. W takich sytuacjach, jak w bitwie 4 i 5. Sam Gąsior przy kanapce powiedział, że mam już komfortową sytuację. Przydałoby się wzmocnić na przyszłość antymagię, ale to znowu straszna nuda.
Pozdrawiam!
Turniej bardzo fajny, hala super, warunki też.
Jakoś strasznie nas było dużo, zauważyliście?
Mała relacja:
Pierwsza bitwa WE, gracza nie pamiętam, generalnie był Warszawy
Miałem wszystko żeby tą bitwę wygrać – mimo że przegrałem rzut to przeciwnik wybrał stronę więc miałem inicjatywę, miałem więcej wystawień, domek niedaleko strefy wystawienia…ale niestety za dużo jest rzucania kostkami w tej grze:
- z działa wypaliłem w jego altera z hodą i zadałem mu jedną ranę, zrobiłem mu dwie paniki w GG(40 strzałami zabiłem 6) ale je zdał,
- on w swojej pierwszej turze z hody zabił mi 5 wildów, 7 łuczników zabiło moich 4, druga 7 to samo – 1 panika nie zdana
- wypaliłem hodę w jego tancerzy z lordem na bliski – 10 strzał, na 2+ 5 trafionych i w sumie 2 tancerzy zabitych, alter poprawił 5 strzałami nie robiąc nic… 2 działa w treemena – dwa dorzuty po 10 cali i dupa.. 25 łuczników zabiło jego 2… 5 glade ridersów na bliski nie zadaje rany alterowi.
- on strzela 9 GG w mojego bretońca na bliski – 3 savy do zdania – na 3+ - 0 udanych, 14 łuczników ubija mi kolejnych wildów, jego mały alter wpada mi w driady, trafia wszystko, przebija wszystko, savuje 2/5 i zdaje breaka(szczęście) – myślę sobie super – gość ma 1 ranę i GW niestety 8 atakami nie zrobiłem nic dopiero w 3 turze walki wbiłem mu ranę a tymczasem on zabił mi 7 driad…
- wpadam 2 alterami w tancerzy – 10 atakami zadaje 1 ranę lordowi i ginę w odpowiedzi, wpadam 3 Wildami z war bannerem w 8 wayów(za którymi jest 2 magów) zdaje braka na 5, następnie na bok wpada mi 5 scoutów i o muzyka łamią mi wildów…
Driady złamane w walce przez treemena przez 3 tury się nie zbierają i za stół, nic nie szło… ,14:6 dla niego
Druga bitwa – znów WE(wkurzająca armia…) na smoku, 40 łucznikach, 4 oddziała driad – oczywiście przegrałem rzut na zaczynanie(jak we wszystkich bitwach na turnieju) i przeciwnik poszedł ostro do przodu driadami, łucznicy strzelali po moich driadach więc strat dużych nie było, smok miał teleporta więc pojawił się po mojej stronie(w jedynym miejscu w którym mógł), dostał z 2 dział, dużego altera, 10 GG na bliskim, 10 na dalekim i 5 glade Riderów – efekt – lord zszedł, smok 3 rany wbite. Później było dużo szachów z jego driadami, unikanie łuczników i koniec końcem skończyło się na 16:4
Trzecia bitwa – DE na porno strzelaniu ze smokiem. Dostałem 20:0, od 2008 roku nie miałem tak złej bitwy – jednak impreza w piątek, 1,5h snu i jazda od 4 na turniej obija się na umyślę, zostałem skarcony strasznie, jak dziecko zeskrinowałem alterów tancerzami którzy oczywiście będąc pod skupionym ostrzałem zginęli, mały alter też, duży nie zdał paniki na 10 i uciekł 14 cali… z dział do smoka deklarowałem źle 30 gg na bliski nawet nie społowiło BG, przeciwnik miał dość dobre rzuty i generalnie w 3 turze dobijał resztki. Aż mi się odechciało grać...
Czwarta bitwa z VC na smoku i wagonie BK z regenką . Smok się praktycznie nie wychylał, dostał w sumie 4 strzały(trafione) z dział które zadały mu 2 rany:D, waliłem w niego alterem lordem, hodą, glade Riderami i 10 GG praktycznie przez całą bitwe a on sanował(mając bazowego sava na 5+) prawie wszystko – został na 1 ranie… wagon z regenką próbowałem wziąć bretońcem ale dostał KB,na wszelki wypadek jednak byłem tak ustawiony że wyjechali za stół, po powrocie turę zmarnowali na szarżę na GR(którzy się nie sproszyli później). Kiedy zredukowałem ich do 7 wpadłem od przodu i boku Wildami i dużym alterem, Wight king dostał 2 rany od altera w odpowiedzi dostał 2 KB… wildzi zabili 3 BK i generalnie sypnąłem cały oddział w 1 turę:D. Wrajty zredukowałem nieco lordem, później dostały D6 S4 i dobiły je driady. Ghoule skasowali tancerze. Niestety punkty przytrzymał kampiący się smok, sex maszyna i wampir który najdalej był 4 cale od krawędzi. Wynik 10:10 (400 punktów na remis to przesada).
Piąta bitwa i TK Walczaka(w końcu trafiłem i na Ślązaka). Kasket, Staff of Ravening, 3 skorpiony, swarmy, król w gwardii i smieci. Markery przykryłem driadami na kasket pojechali wildzi. Wildzi zaszarżowali na 4 rydwany, drudzy ustawili się na 2. Z działa nie przebiłem licza na kaszkiecie a klopie zadałem 1 ranę. Później rzuciłem epickie 17 na hodę, niestety 30 GG się nie popisało więc mimo ostrzału z 2 dział, ww gladów, hody i dużego altera licz siedzący w 17 wówczas szkieletach przerzył na 1 ranie i schował się później w TG. Wildzi na flance przejechali przez 4 rewolwery, wpadli w kaszkiet, w pogoni podjechali pod klopę i następnie ją zdjęli. 1 Skorpion wykopał się na driadach które go w 2 tury zabiły, 2 inne(w różnym czasie wpadły w wildów – zginęły zabijając w sumie 2. W rydwany wpadło 7 tancerzy i zadali 21 atakami 1 ranę… odbili się i zostali zagonieni… TG rozpoczęli podróż w stronę swojej krawędzi, mimo 2 tur ostrzału z 35 GG, dział i dużego altera na końcu, stojąc wężykiem na swojej krawędzi, przeżyło 5(byli wskrzeszani tomb kingiem i 2 liczami). Wynik 14:6(dużo punktów w tych TG zostało…)
Ogółem tylko 46 punktów bitew, shame.
Z rozpiski jestem bardzo zadowolony, sztandary na Wildach niesamowicie przydatne – we wszystkich bitwach tylko raz przeciwnik miał punkty(i to za jeden). Alter Lord musi być.
Wnioski:
– nie jechać w sobotę rano
- spać przed turniejem dłużej niż 1,5h
- nie skrinować się tancerzami…(to najbardziej bolało)
Jakoś strasznie nas było dużo, zauważyliście?
Mała relacja:
Pierwsza bitwa WE, gracza nie pamiętam, generalnie był Warszawy
Miałem wszystko żeby tą bitwę wygrać – mimo że przegrałem rzut to przeciwnik wybrał stronę więc miałem inicjatywę, miałem więcej wystawień, domek niedaleko strefy wystawienia…ale niestety za dużo jest rzucania kostkami w tej grze:
- z działa wypaliłem w jego altera z hodą i zadałem mu jedną ranę, zrobiłem mu dwie paniki w GG(40 strzałami zabiłem 6) ale je zdał,
- on w swojej pierwszej turze z hody zabił mi 5 wildów, 7 łuczników zabiło moich 4, druga 7 to samo – 1 panika nie zdana
- wypaliłem hodę w jego tancerzy z lordem na bliski – 10 strzał, na 2+ 5 trafionych i w sumie 2 tancerzy zabitych, alter poprawił 5 strzałami nie robiąc nic… 2 działa w treemena – dwa dorzuty po 10 cali i dupa.. 25 łuczników zabiło jego 2… 5 glade ridersów na bliski nie zadaje rany alterowi.
- on strzela 9 GG w mojego bretońca na bliski – 3 savy do zdania – na 3+ - 0 udanych, 14 łuczników ubija mi kolejnych wildów, jego mały alter wpada mi w driady, trafia wszystko, przebija wszystko, savuje 2/5 i zdaje breaka(szczęście) – myślę sobie super – gość ma 1 ranę i GW niestety 8 atakami nie zrobiłem nic dopiero w 3 turze walki wbiłem mu ranę a tymczasem on zabił mi 7 driad…
- wpadam 2 alterami w tancerzy – 10 atakami zadaje 1 ranę lordowi i ginę w odpowiedzi, wpadam 3 Wildami z war bannerem w 8 wayów(za którymi jest 2 magów) zdaje braka na 5, następnie na bok wpada mi 5 scoutów i o muzyka łamią mi wildów…
Driady złamane w walce przez treemena przez 3 tury się nie zbierają i za stół, nic nie szło… ,14:6 dla niego
Druga bitwa – znów WE(wkurzająca armia…) na smoku, 40 łucznikach, 4 oddziała driad – oczywiście przegrałem rzut na zaczynanie(jak we wszystkich bitwach na turnieju) i przeciwnik poszedł ostro do przodu driadami, łucznicy strzelali po moich driadach więc strat dużych nie było, smok miał teleporta więc pojawił się po mojej stronie(w jedynym miejscu w którym mógł), dostał z 2 dział, dużego altera, 10 GG na bliskim, 10 na dalekim i 5 glade Riderów – efekt – lord zszedł, smok 3 rany wbite. Później było dużo szachów z jego driadami, unikanie łuczników i koniec końcem skończyło się na 16:4
Trzecia bitwa – DE na porno strzelaniu ze smokiem. Dostałem 20:0, od 2008 roku nie miałem tak złej bitwy – jednak impreza w piątek, 1,5h snu i jazda od 4 na turniej obija się na umyślę, zostałem skarcony strasznie, jak dziecko zeskrinowałem alterów tancerzami którzy oczywiście będąc pod skupionym ostrzałem zginęli, mały alter też, duży nie zdał paniki na 10 i uciekł 14 cali… z dział do smoka deklarowałem źle 30 gg na bliski nawet nie społowiło BG, przeciwnik miał dość dobre rzuty i generalnie w 3 turze dobijał resztki. Aż mi się odechciało grać...
Czwarta bitwa z VC na smoku i wagonie BK z regenką . Smok się praktycznie nie wychylał, dostał w sumie 4 strzały(trafione) z dział które zadały mu 2 rany:D, waliłem w niego alterem lordem, hodą, glade Riderami i 10 GG praktycznie przez całą bitwe a on sanował(mając bazowego sava na 5+) prawie wszystko – został na 1 ranie… wagon z regenką próbowałem wziąć bretońcem ale dostał KB,na wszelki wypadek jednak byłem tak ustawiony że wyjechali za stół, po powrocie turę zmarnowali na szarżę na GR(którzy się nie sproszyli później). Kiedy zredukowałem ich do 7 wpadłem od przodu i boku Wildami i dużym alterem, Wight king dostał 2 rany od altera w odpowiedzi dostał 2 KB… wildzi zabili 3 BK i generalnie sypnąłem cały oddział w 1 turę:D. Wrajty zredukowałem nieco lordem, później dostały D6 S4 i dobiły je driady. Ghoule skasowali tancerze. Niestety punkty przytrzymał kampiący się smok, sex maszyna i wampir który najdalej był 4 cale od krawędzi. Wynik 10:10 (400 punktów na remis to przesada).
Piąta bitwa i TK Walczaka(w końcu trafiłem i na Ślązaka). Kasket, Staff of Ravening, 3 skorpiony, swarmy, król w gwardii i smieci. Markery przykryłem driadami na kasket pojechali wildzi. Wildzi zaszarżowali na 4 rydwany, drudzy ustawili się na 2. Z działa nie przebiłem licza na kaszkiecie a klopie zadałem 1 ranę. Później rzuciłem epickie 17 na hodę, niestety 30 GG się nie popisało więc mimo ostrzału z 2 dział, ww gladów, hody i dużego altera licz siedzący w 17 wówczas szkieletach przerzył na 1 ranie i schował się później w TG. Wildzi na flance przejechali przez 4 rewolwery, wpadli w kaszkiet, w pogoni podjechali pod klopę i następnie ją zdjęli. 1 Skorpion wykopał się na driadach które go w 2 tury zabiły, 2 inne(w różnym czasie wpadły w wildów – zginęły zabijając w sumie 2. W rydwany wpadło 7 tancerzy i zadali 21 atakami 1 ranę… odbili się i zostali zagonieni… TG rozpoczęli podróż w stronę swojej krawędzi, mimo 2 tur ostrzału z 35 GG, dział i dużego altera na końcu, stojąc wężykiem na swojej krawędzi, przeżyło 5(byli wskrzeszani tomb kingiem i 2 liczami). Wynik 14:6(dużo punktów w tych TG zostało…)
Ogółem tylko 46 punktów bitew, shame.
Z rozpiski jestem bardzo zadowolony, sztandary na Wildach niesamowicie przydatne – we wszystkich bitwach tylko raz przeciwnik miał punkty(i to za jeden). Alter Lord musi być.
Wnioski:
– nie jechać w sobotę rano
- spać przed turniejem dłużej niż 1,5h
- nie skrinować się tancerzami…(to najbardziej bolało)
No co się stało? pecha miałem wielkiego a przeciwnik farta w jednej bitwie, mało punktów z malowania, trudne meczapy w innych bitwach poza pierwszą, 3 wygrane bitwy, 1 przegrana, jeden remis.
Pierwsza bitwa z Beniem HE na smoku. Wystrzelałem wszystko, 15 do 5, przez parę niezdanych panik, bo praktycznie cały stół był mój. Meczap wymarzony czyli samotny LT na patelniowym stole i dużo miekkich celów poza nim. Byłoby więcej ale 10 łuczników społowiło jedna salwą Turonia, a to był punkty, któe zabrakły do następnego progu.
Druga bitwa z Kubim demony na Bloodziu i ofensie 2x 6 psów, 4 fiendy, maszerujace bloodki, 2x horrory 3x duze unity furii. Dobry strzał z działa dow w pierwszej turze społowił Bloodzia, dobrze sie wystawiłem, przeciwnik szedł a ja strzelałem, nawet nie wiem dlaczego przewaga tylko niecałych 600 małych punktów dla mnie. Troszkę uwaliłem panik i jedne psy wyczyściły flankę. Znów ten sam błąd gracza demonicznego, dlaczego oni myślą, że jak podlecą furiami blisko łuczników, to łucznicy w nich nie zaszarżują i nie zjedzą w jedna turę?
Trzecia bitwa z monstretrakiem DE Garga, przeciwnik kiepsko się wystawił i poszedł wszystkim na 4 tury strzelania. Miał niesamowite rzuty na regenki i pendanta, ja trafiałem z działa smoka 3 razy i za każdym razem szło w górę, trafiłem kilkadziesiąt razy w smoka, został na 1 ranie, kilkadziesiąt w jeźdźca, zadałem mu jedna ranę, a pok wywardował od siły 3/4 następne 6-7 ran. Uwaliłem oddziałem z maguskami terror na 9ld, nie zadałem z hody żadnej rany. I tak wywalczyłem sporo biorąc pod uwagę rzuty Garga i moje, byłem wściekły w czasie bitwy, ale chyba uprzejmy dla przeciwnika, po bitwie wyluzowałem. Powinienem spokojnie wygrać ta bitwę, ale przegrałem przez kostki, życie.
Następny dzień i dwarfy na kowadle z szino, szino źle wystawiony, ubity z działa w pierwszej mojej turze. Ponieważ przeciwnik wystawił całą armię na pierwszym calu, to moje łuki w trzeciej mojej turze był już na około 35 calu, driady walczyły mężnie, ale odbijały się od kuszoli i nie przebiły się przez kowadełko. Nawet nie wiem czemu wynik to tylko 10 do 10, na stole wyglądało lepiej.
Demony Necra na pełnym ofensie i Keeperze, lepiej się wystawiłem, co nie jest trudne przy 18 wystawieniach i w pierwszej turze wystrzelałem klocek malych bloodkow, w następnej przeciwnik wpadł 2x furiami w driady, tylko po to żeby je stracić. Wszystko psuły driady, które w szarżach od boku w psy i od przodu w horrory nie zadawały żadnej rany, Necro rzucał wardy jakby miał na kostkach same 5 i 6 naklejone, dziwne że rzucał też moimi. Keeper nic nie zrobił, zabił jedne driady i zszedł. Mimo jednej spornej sytuacji, którą rozsądził szinux bitwa bardzo przyjemna. Ogólna wyrzynka i oblane paniki spowodowały, że wygrałem tylko 11:9, ale gdyby driady wypełniły swoje zadania to byłoby wiele wiele lepiej.
Myślę, że to nie koniec zabawy z hordową rozpiską. gra nią na pewno nie jest nudna, driady w każdej bitwie dają bardzo dużo combatów i emocji,
Laik 1 bitwa, jak to o muzyka łamia Ci wildów, nie miałeś w wildach muzyka?
Pierwsza bitwa z Beniem HE na smoku. Wystrzelałem wszystko, 15 do 5, przez parę niezdanych panik, bo praktycznie cały stół był mój. Meczap wymarzony czyli samotny LT na patelniowym stole i dużo miekkich celów poza nim. Byłoby więcej ale 10 łuczników społowiło jedna salwą Turonia, a to był punkty, któe zabrakły do następnego progu.
Druga bitwa z Kubim demony na Bloodziu i ofensie 2x 6 psów, 4 fiendy, maszerujace bloodki, 2x horrory 3x duze unity furii. Dobry strzał z działa dow w pierwszej turze społowił Bloodzia, dobrze sie wystawiłem, przeciwnik szedł a ja strzelałem, nawet nie wiem dlaczego przewaga tylko niecałych 600 małych punktów dla mnie. Troszkę uwaliłem panik i jedne psy wyczyściły flankę. Znów ten sam błąd gracza demonicznego, dlaczego oni myślą, że jak podlecą furiami blisko łuczników, to łucznicy w nich nie zaszarżują i nie zjedzą w jedna turę?
Trzecia bitwa z monstretrakiem DE Garga, przeciwnik kiepsko się wystawił i poszedł wszystkim na 4 tury strzelania. Miał niesamowite rzuty na regenki i pendanta, ja trafiałem z działa smoka 3 razy i za każdym razem szło w górę, trafiłem kilkadziesiąt razy w smoka, został na 1 ranie, kilkadziesiąt w jeźdźca, zadałem mu jedna ranę, a pok wywardował od siły 3/4 następne 6-7 ran. Uwaliłem oddziałem z maguskami terror na 9ld, nie zadałem z hody żadnej rany. I tak wywalczyłem sporo biorąc pod uwagę rzuty Garga i moje, byłem wściekły w czasie bitwy, ale chyba uprzejmy dla przeciwnika, po bitwie wyluzowałem. Powinienem spokojnie wygrać ta bitwę, ale przegrałem przez kostki, życie.
Następny dzień i dwarfy na kowadle z szino, szino źle wystawiony, ubity z działa w pierwszej mojej turze. Ponieważ przeciwnik wystawił całą armię na pierwszym calu, to moje łuki w trzeciej mojej turze był już na około 35 calu, driady walczyły mężnie, ale odbijały się od kuszoli i nie przebiły się przez kowadełko. Nawet nie wiem czemu wynik to tylko 10 do 10, na stole wyglądało lepiej.
Demony Necra na pełnym ofensie i Keeperze, lepiej się wystawiłem, co nie jest trudne przy 18 wystawieniach i w pierwszej turze wystrzelałem klocek malych bloodkow, w następnej przeciwnik wpadł 2x furiami w driady, tylko po to żeby je stracić. Wszystko psuły driady, które w szarżach od boku w psy i od przodu w horrory nie zadawały żadnej rany, Necro rzucał wardy jakby miał na kostkach same 5 i 6 naklejone, dziwne że rzucał też moimi. Keeper nic nie zrobił, zabił jedne driady i zszedł. Mimo jednej spornej sytuacji, którą rozsądził szinux bitwa bardzo przyjemna. Ogólna wyrzynka i oblane paniki spowodowały, że wygrałem tylko 11:9, ale gdyby driady wypełniły swoje zadania to byłoby wiele wiele lepiej.
Myślę, że to nie koniec zabawy z hordową rozpiską. gra nią na pewno nie jest nudna, driady w każdej bitwie dają bardzo dużo combatów i emocji,
Laik 1 bitwa, jak to o muzyka łamia Ci wildów, nie miałeś w wildach muzyka?
Przegrać bitwę przez rzuty, nawet gdy gra się dobrze - to jest największy niesmak tej gry
Szczególnie przy dzisiejszych armiach, w których wystarczy tylko kulać.
Co do Necra - grałem z nim na DMP, swoim keeperem wywardował WSZYSTKIE 30 strzał gg i chyba z 12 z hody Pisałem z resztą w relacji, jak 5 jego furii zjada mi od frontu 6 wildów z war bannerem w ture Ale to ehh, akcje których sie nie zapomina...
Szczególnie przy dzisiejszych armiach, w których wystarczy tylko kulać.
Co do Necra - grałem z nim na DMP, swoim keeperem wywardował WSZYSTKIE 30 strzał gg i chyba z 12 z hody Pisałem z resztą w relacji, jak 5 jego furii zjada mi od frontu 6 wildów z war bannerem w ture Ale to ehh, akcje których sie nie zapomina...
Ja tez tylko po krótce, bo nie ma sensu sie rozpisywać ; ))
I Ziolony i jego VC: kloc 15 BK z wampierzem, lord magus z 2ma mniejszymi - do 2giej rundy małe macanko ja strzelam on idzie, później jego szarże, kanapka na knightach drzewo i bsb od przodu ( rzucałem challenge championowi - notorycznie wbijał mi 2-3 W) driady od boku i po 1,5 tury walk gosci nie było. Zielony popełnij jeden błąd odsłaniajac mi po zaszarżowaniu carrionami moich WR którzy tkwili z boku w ghulach od boku oddział z gienkiem i mniejszym magiem (który uciekł z 2gich ghuli ktorzy mieli dostać szarże od altera i driad po tym jak lektyke ( kołcza) udało mi sie wywalic za krawedz po jego szarzy na moje driady). salwy z 3x10 łuczników i redukcja oddziału do 4 ghuli, chempiona i 2óch magów, Odpaliłem Hode: 15 ghule spadły lord został na jednej ranie mały mag przepadł bez wieśći. wrighty gówno zrobiły cała bitwe cos pokrzyczały zabijajac jedna driady, pózniej juz tylko zwartym kordonem obstawiły lorda. któregi nijak nie mogłem dostać ( jedyna górka była po jego stronie rozstawiania. 2 razy na IFce w pierwszych 2óch turach weszły duchy, na szczesnie nie wyrzadzajac wiekszej krzywdy alterom, a tak to przetrzeiły mi troche oddziałów no koneic dostałem za nie 100 VP i zachowałem 2 scrole dzieki temu, w końcuwce zadna popychacka i kluczowe dozywienie nie weszło, przez co kołcz dostał szarże od boku z driad, połowiąc go. Ogóny wynik 13:7
II nie pamietam za bardzo bitwy hehehe wiem ze było to IMP i dostałem 8:12 po jakich śmiesznych akcjach, ale za chiny nei moge sobie przypomniec z kim grałem
III mirror WE i 5:15 do tyłu, po mega fartach przeciwnika, pomijam pogonienie mi drzewa przez 5 wildów ze szmata od boku na s&s wypadł misfire, nie miałem przerzutu z bsbka, bo walczył w innym miejscu : < - mój bład w zasadzie przez to przejebałem. A tak to z 9 savów na wildach i wszystko zdane, panikowanie mi łuczników 5 vs moich 10 i takie tam xD, mój przeciwnik popełniał mase błędów, ale neistety rzuty nie pozwalały mi wygrać - podobnie jak rajstopkowi w bitwie z gargamelem ( tak widziałem cześc tej gry ^^). Bitwa miła i przyjemna, pomimo rezultatu końcowego:P
IV DoCh na GUO 13:8
kizienie mizianie na stole została tylko połowa turonia, połówka GUO, u mnie troche strat i 13:7. Z mojej strony ostre flankowanie i centralnym ostrzałem na środku, straciłem 2x driady 2x wildów altera łuki i drzewo i 5wd. Drzewo straciłem w głupi sposób, w kazdym badz razie mozna było wygrać wyzej.
V DE po 3ech turach maiłem 15:5 lord na smoku na 1 ranie smok za stołem zjadł tylko 1 łuki boltów nie ma DR tez magów z kuszami tez do mojej stray połówki wildów i 1 łuków i w sumie właczyły mi sie superz rzuty tak ze w jednej turze uciekły mi 3 dyszki łuków , na koniec straciłem jeszcze generała i było pozamiatane. 8:12 ~~
ogólnie coś pochrzaniłem wyniki punktowe bo na koniec miałem 46 pts + 12 z malowania xD, wybaczcie ale nie pamietam hmmm zmeczenie + alkohol to nie jest dobry przyjaciel do gry ; P
I Ziolony i jego VC: kloc 15 BK z wampierzem, lord magus z 2ma mniejszymi - do 2giej rundy małe macanko ja strzelam on idzie, później jego szarże, kanapka na knightach drzewo i bsb od przodu ( rzucałem challenge championowi - notorycznie wbijał mi 2-3 W) driady od boku i po 1,5 tury walk gosci nie było. Zielony popełnij jeden błąd odsłaniajac mi po zaszarżowaniu carrionami moich WR którzy tkwili z boku w ghulach od boku oddział z gienkiem i mniejszym magiem (który uciekł z 2gich ghuli ktorzy mieli dostać szarże od altera i driad po tym jak lektyke ( kołcza) udało mi sie wywalic za krawedz po jego szarzy na moje driady). salwy z 3x10 łuczników i redukcja oddziału do 4 ghuli, chempiona i 2óch magów, Odpaliłem Hode: 15 ghule spadły lord został na jednej ranie mały mag przepadł bez wieśći. wrighty gówno zrobiły cała bitwe cos pokrzyczały zabijajac jedna driady, pózniej juz tylko zwartym kordonem obstawiły lorda. któregi nijak nie mogłem dostać ( jedyna górka była po jego stronie rozstawiania. 2 razy na IFce w pierwszych 2óch turach weszły duchy, na szczesnie nie wyrzadzajac wiekszej krzywdy alterom, a tak to przetrzeiły mi troche oddziałów no koneic dostałem za nie 100 VP i zachowałem 2 scrole dzieki temu, w końcuwce zadna popychacka i kluczowe dozywienie nie weszło, przez co kołcz dostał szarże od boku z driad, połowiąc go. Ogóny wynik 13:7
II nie pamietam za bardzo bitwy hehehe wiem ze było to IMP i dostałem 8:12 po jakich śmiesznych akcjach, ale za chiny nei moge sobie przypomniec z kim grałem
III mirror WE i 5:15 do tyłu, po mega fartach przeciwnika, pomijam pogonienie mi drzewa przez 5 wildów ze szmata od boku na s&s wypadł misfire, nie miałem przerzutu z bsbka, bo walczył w innym miejscu : < - mój bład w zasadzie przez to przejebałem. A tak to z 9 savów na wildach i wszystko zdane, panikowanie mi łuczników 5 vs moich 10 i takie tam xD, mój przeciwnik popełniał mase błędów, ale neistety rzuty nie pozwalały mi wygrać - podobnie jak rajstopkowi w bitwie z gargamelem ( tak widziałem cześc tej gry ^^). Bitwa miła i przyjemna, pomimo rezultatu końcowego:P
IV DoCh na GUO 13:8
kizienie mizianie na stole została tylko połowa turonia, połówka GUO, u mnie troche strat i 13:7. Z mojej strony ostre flankowanie i centralnym ostrzałem na środku, straciłem 2x driady 2x wildów altera łuki i drzewo i 5wd. Drzewo straciłem w głupi sposób, w kazdym badz razie mozna było wygrać wyzej.
V DE po 3ech turach maiłem 15:5 lord na smoku na 1 ranie smok za stołem zjadł tylko 1 łuki boltów nie ma DR tez magów z kuszami tez do mojej stray połówki wildów i 1 łuków i w sumie właczyły mi sie superz rzuty tak ze w jednej turze uciekły mi 3 dyszki łuków , na koniec straciłem jeszcze generała i było pozamiatane. 8:12 ~~
ogólnie coś pochrzaniłem wyniki punktowe bo na koniec miałem 46 pts + 12 z malowania xD, wybaczcie ale nie pamietam hmmm zmeczenie + alkohol to nie jest dobry przyjaciel do gry ; P
- Jacek_Azael
- Masakrator
- Posty: 2058
- Lokalizacja: Włocławek - Klub Fantasy "FENIX", teraz już Gdańsk
O moich remisach nie chce mi się pisać, bo i pewnie nikomu nie chce się tego czytać.
Cieszę się z jednego z nich, a mianowicie z Żabą, remis z takim niszczycielem był dla mnie sporym osiągnięciem.
Mała wtopa 9-11, którą Marek Golan opisał gdzieś, ale zapomniał dodać, że w ostatniej turze szczęśliwie wpadłem w dupę WR ze szmatą jego zdziesiętkowanemu oddziałowi z magiem, zabiłbym jednego i mam FoN, raniąc i trafiając na 3+, i trafiając 3 ataki rzucam 1,1,1, na rany. Wygrywam mimo to on stoi na 6, i rzuca 5. I niestety 9.
Potem lizaki (jakiś chory ciśnieniowiec z dziewczyną , lizaki (bardzo przyjemny gracz z Ordinu, którego pozdrawiam, jeżeli to przeczyta) i Goboos na koniec, któremu bardzo dziękuję miłej gry. Nie przjmuj się tym bolcem nic by to nie zmieniło, a ja też byłem przekonany, że zadaje k3 rany za to ja o mały włos miałbym treemna z (MR1)
Fajnie się bawiłem, pozdrawiam wszystkich i do zobaczenia na następnym turnieju.
P.S. Udało mi się dostać max z malowania i dzięki temu 51 miejsce.
P.S. To nie był dla WE najszczęśliwszy turniej, chyba jednak 2000+ to dla Nas nie najlepszy format.
Nie oszukujmy się mamy dużego caddego, gdzie w to miejsce inne armie mają slana, wielkiego demona, VC lorda-wymiatacza, mordercę na zajebistym smoku. Płakać nie ma co, ale podzielić się musiałem.
Cześć.
Cieszę się z jednego z nich, a mianowicie z Żabą, remis z takim niszczycielem był dla mnie sporym osiągnięciem.
Mała wtopa 9-11, którą Marek Golan opisał gdzieś, ale zapomniał dodać, że w ostatniej turze szczęśliwie wpadłem w dupę WR ze szmatą jego zdziesiętkowanemu oddziałowi z magiem, zabiłbym jednego i mam FoN, raniąc i trafiając na 3+, i trafiając 3 ataki rzucam 1,1,1, na rany. Wygrywam mimo to on stoi na 6, i rzuca 5. I niestety 9.
Potem lizaki (jakiś chory ciśnieniowiec z dziewczyną , lizaki (bardzo przyjemny gracz z Ordinu, którego pozdrawiam, jeżeli to przeczyta) i Goboos na koniec, któremu bardzo dziękuję miłej gry. Nie przjmuj się tym bolcem nic by to nie zmieniło, a ja też byłem przekonany, że zadaje k3 rany za to ja o mały włos miałbym treemna z (MR1)
Fajnie się bawiłem, pozdrawiam wszystkich i do zobaczenia na następnym turnieju.
P.S. Udało mi się dostać max z malowania i dzięki temu 51 miejsce.
P.S. To nie był dla WE najszczęśliwszy turniej, chyba jednak 2000+ to dla Nas nie najlepszy format.
Nie oszukujmy się mamy dużego caddego, gdzie w to miejsce inne armie mają slana, wielkiego demona, VC lorda-wymiatacza, mordercę na zajebistym smoku. Płakać nie ma co, ale podzielić się musiałem.
Cześć.