Arena of Death 22 Mousillon

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Morghur
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 146

Re: Arena of Death 22 Mousillon

Post autor: Morghur »

Szczęśliwym trafem Settra walczył jako pierwszy. Jego przeciwnikiem miał być jakiś chłop. Settra ani przez chwilę nie brał pod uwagę porażkę. Czekał cierpliwie na to, żeby wybebeszyć chłopka.
[CENTER]Obrazek[/CENTER]

Awatar użytkownika
kubon
Falubaz
Posty: 1048

Post autor: kubon »

Boldwig Chłop z Pirren kolo Mousillon. vs Settra II(Tomb King)

Mousillon... Kraina mroczna i zapomniana. Nękana przez nieumarłych, bandytów i przeróżne zarazy... Tak tu właśnie odbywał się prestiżowy turniej walk.
Stąd pochodził Boldwig. Mieszkał w małej wiosce nieopodal miasta. Dziś przywędrował tu... Do przeklętego miasta. Zmusił go do tego niedostatek w jakim żył. Nie obawiał się walk. Od dziecka był bardzo odważny... Teraz stał przed wejściem na pole bitwy i choć wiedział że przyjdzie mu zmierzyć się z jakimś dziwnym stworem, Nie obawiał się, podniósł swój cep, poprawił kapalin oracz włożył za pas nóż swojego ojca i dziarsko wszedł przez wrota prowadzące na piach areny. Był cały nabuzowany emocjamy, oto miał stanąć przed takim nieumarłym potworem. Nie mógł sie już doczekać walki, aby rozerwać jego słabe ciało na strzępy...
Settra II. Mumia. Przybył tu jedynie w jednym celu. Chciał utłuc jak najwięcej wampirów aby zemścić sie za wyrządzone mu krzywdy. Stojąc nieruchomo wspominał swoje dawne życie. Wspomnienia tylko potęgowały jego gniew do wampirów i wiedział że każda walka poprzedzająca walkę z wampirem będzie małą przeszkodą do pokonania. Miał walczyc z jakimś chłopem. Tylko go to rozśmieszyło. Ta walka nawet nie była warto wypicia mikstury która miała dodać mu sił. Kidy wezwano go do walki bez okazania żadnych uczuć ruszył do przodu wyjmując pięknie zdobioną mistrzowsko wykonaną broń.
Stali naprzeciwko siebie kiedy zabrzmiał gong Settra zebrał mroczną magie aby wzmocnić swoje ciało. Kiedy skonczył odczytywać inkantacje ujżał szarżującego na niego wieśniaka. Boldwig zamachną się i całej siły uderzył cepem w odsłonięty kawałek ciała mumii. Ten cios wyrwał spory kawałek obandażowanego ciała i nawet zabezpieczająca je magie nie ochroniła Settry przed obrażeniami. Boldwig niesiony emocjami po udanym ataku wymachną cepem poraz drugi lecz tym razem napotkał na swojej drodze miecz nieumarłego. Po udanym parowaniu Settra wyprowadził szybkie jak na mumię ataki w strone chłopa pierwszy chybił celu lecz kolejny trafił chłopa prosto w głowę. Siła uderzenia sprawiła że Boldwig upadł na ziemię wypuszczając z rąk cep. Chłop jednak błyskawicznie dobył sztyletu swojego ojca i wyprowadził ciecie którego nieumarły już nie dał rady zablokować. Ostrze raniło go dotkliwie a dodatkowo poczuł palący ból w klatce piersiowej. Ból... uczucie o którym zdążył juz zapomnieć. odsuną się na kilka kroków w tył aby otrząsnąć się po tym nieprzyjemnym doznaniu. Boldwig mimo zawrotów głowy uderzył poraz drugi lecz niestety chybił celu. Settra był wściekły. Z wymachu uderzył chłopa w klatke piersiową co zabrało mu dech w płucach a kolejne ciecie trafiło Boldwiga w rękę odcinając ją. Krzyk chłopa rozdarł całą arenę. Człowiek upadł na plecy i przez cały czas krzyczał w niebo głosy. Settra podszedł powolnym krokiem do rzucającego się w agonii Boldwiga i jednym pchnięciem przedziurawił głowę chłopa. W tym momęcie na arenie na kilka sekund zrobiło sie całkiem cicho, aby za chwile widownia zaczeła wywatować na cześć mumii. Nieumarły podniósł na chwile miecz w górę aby pławic sie w wiwatach publiczności. Następnie powolnym krokiem wyszedł z pola walki. Rozmyślał których inkantacji uzyje aby doprowadzić jego ciało do stanu uzywalności.
‎... And then God said 'Let metal bands have the most insanely awesome, twisted, kickass music videos known to man'.

And Satan said 'That's what I was thinking'.

Awatar użytkownika
Tullaris
Masakrator
Posty: 2177
Lokalizacja: Solec nad Wisłą

Post autor: Tullaris »

Dirzit uważnie obserwował starcie zkończyło się ono tak jak się spodziewał. Jakiś chłop może nawet dobry zbrojny nie mógł mierzyć się z nieumarłym.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."

Majestic
Falubaz
Posty: 1263

Post autor: Majestic »

Hrmm... może żem powinien też odcionć rękę temu rycerzykowi? Eee... Albo ni, po prostu zgniotem mu czaszkę! Ha!

Mały widząc przechodzącego nieopodal Gwidona, cisnął w niego nadgryzionym ogórkiem po czym zniknął z tłumie.
kubencjusz pisze:Młody. Było powiedziane czwartek. Spójrz na kalendarz. Spójrz na ten post. Spójrz jeszcze raz na kalendarz. Dziś nie jest czwartek. Siedzę na koniu. :mrgreen:

Awatar użytkownika
Torres
Wodzirej
Posty: 675
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Torres »

Estalijczyk skrzywił się na wieść o wygranej zabandażowanego króla.
Lud pracujący znowu dostał w dupę, co? Pewnie akurat do tego bretończyk był przyzwyczajony.
To nieco komplikowały sprawy. Nawet jeśli uda mu się pokonać chaosytę może się zdarzyć, że w późniejszych walkach zmierzy się z martwym potomkiem Khemri...

Awatar użytkownika
kubon
Falubaz
Posty: 1048

Post autor: kubon »

Hrabia Torres "Espada" Parreira vs Vanaddis - Pagan Exalted chaos Champion

Szlachcic z południa. Ze słonecznej Estalii. Przybył do tak obskurnego miejsca jakim było Mousillon. Wcale mu sie tu nie podobało. Ciągły smród sprawiał że co jakis czas Torres'owi zbierało się na wymioty. Zwiedzał budynek i choć był odpychający nie miał nic innego do roboty. Zauważył rozwieszona na słupie listę uczestników. Miał walczyc jako drugi choc przybył ostatni. Jego przeciwnikiem miał byc jakiś Chaosista. Espada wcale nie był z tego zadowolony ponieważ wiedział ,że jego szpada - choc najlepszej jakości - nie miała zbyt dużysz szans w kontakcie ze zbroja płytową Wojowników chaosu. Póki co przed walka poszedł zapalić skręta którego sam zrobił. Był to narkotyk który mógł mu pomóc w walce - wiedział że jedyna szansa na wygraną to szybkość, którą mógł mu zapewnić "Szarłatny Cień". Palił w spokoju oczekując na swoja kolej.
Vanaddis gadał ze swoimi kumplami o tym jak zmiażdzy tego marnego ludzika którym będzie jego przeciwnik, a ci śmiali sie do rozpuku. Pokazywał im wymachy swoim wielkim toporem w chwili kiedy będzie rozgniatał swojego przeciwnikia. Kiedy wezwano go do walki ucieszył sie niezmiernie i rykną śmiechem na smą myśl kto będzie jego przeciwnikiem. Stanął przed wejściem i z bronią w ręku wyczekiwał początku walki.
Kiedy oboje byli juz na polu bitwy i ogladali siebie nawzajem usłyszeli dziwięk gongu. Torres ubrany jedynie w sekką zbroje i pod wpływem narkotyku zareagował pierwszy i dzgną szpadą w szczelinę zbroi na zgięciu łokcia. Niestety gruga zbroja nadal go chroniła i szpada jedynie lekko zraniła wojownika. Vanaddis z szyderczym śmiechem wymachną toporem nad głową estalijczyka nie trafiając go. Espada odskoczył i spróbował uderzyć od boku, jednak nie trafił i ostrze szpady osuneło się jednie po stali zbroi. Wyprowadził drugie pchnięcie jednak i to nie dosięgnęło ciała Vanaddis'a. Ten zaś poprawił w rękach topór i próbował rozpłatać nim szlachcica, lecz ten w ostatniej chwilo odskoczył. Torres spowrotem doskoczył to chaosisty i wyprowadził dwa szybkie pchnięcie jednaj pierwsze nie odnalazło luki w zbroi a drugie miało już dosiegnąc ciała wojownika lecz postrzymało je jakaś niewidzialna siła. Szermierz odsuną sie od wojownika. A ten w tej chwili zamachną toporem w Espade lecz ten w chwili kiedy topór miał wbic się w jego ciało uskoczył w tył aby z zaatakować. Jednak jego ciosy nie mogły przebić sie przez ciężki pancerz. Topór Vanaddis'a był potężny i Torres wiedział że ta jednym ciosie mozę juz nie wstać. Dlatego ciagle uskakiwał przed ciosami tej potężnej broni. Espada wyprowadził kolejne uderzenia lecz tym razem nie trafił nawet w przeciwnika i zanim się spostrzegł wielki topór leciał wprost na niego.
Szlachcić nie zdazył sie uchylić i topór uderzył szermierza prosto w klatke piersiową. Siła ciosu sprowadziła Torresa do parteru a nieznośny ból w piersi przeszkadzał mu w dalszej walce. Ostatkami sił wyprowadził dwa ataki. pierwszy nie trafił. Lecz już drugi z wyskoku przebił oko przeciwnika przechodząc przez głowe i dziurawiąc hełm z drugiej strony.
Wojownik upuscił bron i powoli opadł na kolana a następnie na twarz. Espada trzymając sie za krwawiącą klatke piersiową opuscił pole walki nie zwarzając nawet na aplauzy i wiwaty publiczności. Myślami szukał już jakiegoś dobrego medyka który go opatrzy i przygotuje do następnej walki.
‎... And then God said 'Let metal bands have the most insanely awesome, twisted, kickass music videos known to man'.

And Satan said 'That's what I was thinking'.

Awatar użytkownika
Morti
Mudżahedin
Posty: 345
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Morti »

Do pomieszczenia ktoś wszedł z dusza na ramieniu aby oznajmić ze zaraz odbedzie sie walka wampira. To co zobaczył spowodowało że zaraz gdy tylko wykrztusił wiadomość o walce uchyliwszy sei cudem od top[ora lecącego w jego stronę wybiegł z krzykiem, a za nim niósł się donośny złowrogi śmiech. Girwagis śmiejąc się właśnie rozpłatał ostatniego zakupionego wcześniej niewolnika.

-To będzie łatwa walka. Rozniosę tego palladyna jak psa. -myślał pijąc krew wyciśniętą z rozszarpanych ludzi.

Awatar użytkownika
Tullaris
Masakrator
Posty: 2177
Lokalizacja: Solec nad Wisłą

Post autor: Tullaris »

Dirzit nie sądził, że człowiek wygra, a jednak pokazał na co go stać, dobrze teraz zbliżała się jego walka, czas się przygotować
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."

Awatar użytkownika
GarG
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3946
Lokalizacja: Przy 7 szkielecie skręć w prawo

Post autor: GarG »

Jony patrząc na pojedynek przypominał sobie nauki mistrza, Paląc zielony tytoń nucił pod nosem z uśmiechem. " Mały chłopiec duży chłopiec zapal ze mną dziś lolowiec, hej że hej hej że ha zaraz padniesz ty albo ja "
kangur022 pisze: Ze niby czarodziejki są szpetne ? :)
dzikki pisze:Wypadki z kotłem się zdarzają ;] , nożem rytualnym można się skaleczyć jak się ofiara poruszy. Tudzież jakieś obmierzłe praktyki seksualne.
Kacpi 1998 pisze:te praktyki to chyba z użyciem cegły...

Awatar użytkownika
Torres
Wodzirej
Posty: 675
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Torres »

Torres wychylił kielich wina i opadł ciężko na łóżko. Spojrzał na świeże bandaże i skrzywił się nieznacznie. Znowu były czerwone.
Kolejny krok bliżej do tamtej strony. Jeszcze kilka... Jeszcze tylko kilka małych kroczków.
Sięgnął po papierosa, zapalił i zaciągnął się mocno. Szwy na piersi ledwo wytrzymały, jęk bólu uwolnił się z jego ust wraz z dymem.
Po raz pierwszy uwierzył naprawdę, że palenie tego świństwa może go zabić.

Uniósł ponownie papierosa do ust wykrzywionych w drwiącym uśmieszku.

P.S.
1. Szkarłatny Cień to proszek, nie pali się go :P
2. Alter ego Torresa to zabójca. Raczej nie zbierałoby mu się na wymioty od smrodu miasta biorąc pod uwagę jak śmierdzi krew i wnętrzności.

Poza tym - good work :>

Awatar użytkownika
Zbik666
Chuck Norris
Posty: 433
Lokalizacja: Danzig SNOT

Post autor: Zbik666 »

Boldwigowi pociemnialo przed oczami jedyne co czuł to przerazajacy bol. NIe mogł opanowac sie przed krzykiem. Nagle zdal sobie sprawe ze to juz koniec koniec jego zmartwien koniec problemow. Jedyne czego bylo mu naprawde zal to jego kochanego kawalka pola. i z ta mysla umarl...

Awatar użytkownika
Murmandamus
Niszczyciel Światów
Posty: 4837
Lokalizacja: Radom

Post autor: Murmandamus »

Sir Gwidon obserwował z ciekawością pojedynki. Wspomnienia wróciły do niego z czasów jego własnych walk i przeżywał je na nowo. Wrzask tłumów, gorąca atmosfera, euforia. To wszystko było częscią krwawych igrzysk. Nad tym wszystkim czuwał czarny rycerz - gospodarz areny. Gwidon widział go na loży honorowej i niedobrze mu się zrobiło że rycerz, jakikolwiek rycerz miałby na nowo wskrzeszać niegodziwości przeklętego miasta. Rycerz Graala nie wątpił że nowe niegodziwości planuje. Lady Carolina podeszła do Gwidona.
-Co o tym sądzisz rycerzu? - spytała nie używając jego imienia.
-Pani Carolino. To miejsce jest pełne szubrawców. Tylko jedna perła w tym gównie za przeproszeniem. A jest nią ten dostojny rycerz z Montfortu. Nie miałem okazji jeszcze z nim się rozmówić. Zobaczymy jak pójdzie nam po pierwszych walkach wtedy się rozmówimy.- odpowiedział.
Gwidon czuł się onieśmielony obecnością Panny Grala. Zazwyczaj nie odzywał się nie zagadnięty bo nie czuł się godzien. Spojrzał w kierunku małego gnobblara, który zauważywszy go wykonał obraźliwy gest.
Carolina spostrzegła to.
-A to stworzenie rycerzu. Ono cię obraża. Co o tym powiesz?
-Ta małą paskuda? To jeden z uczestników walk będzie. Do tego walczył ze mną. Niedobrze mi się robi że będę musiał zniżyć się do walki z czymś takim. To jakiś ponury żart rycerza z Montfortu który pewnie chce mnie rycerza Gralla znieważyć dając mu do walki takiego przeciwnika. Niestety takie są reguły.
-Ale dlaczego to stworzonko tak na ciebie zawzięte. Ciągle coś krzyczy i gesty ku tobie śle.
-Nie wiem pani. Pierwszy raz widzę go na oczy. Ponadto to jakaś odmiana goblina a sama wiesz pani jakie one są.
zapraszam na Polskie Forum Kings of War

https://kow.fora.pl/

Awatar użytkownika
Morghur
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 146

Post autor: Morghur »

Settra stawiał w następnej walce na wampira. Nawet chciał żeby on wygrał, aby potem zmierzyć się z nim.
[CENTER]Obrazek[/CENTER]

Varinastari
Masakrator
Posty: 2297

Post autor: Varinastari »

Znudzony oczekiwaniem na swoją walkę Inferius zabawił się, polując na bretońskich chłopów. Gdy nastawała noc, podpalał ich chałupy i zarzynał każdego, kto wybiegał z płonącego domu. Gdy zabił tak około 50 wieśniaków, znudzony wrócił na trybuny Areny.

Awatar użytkownika
Torkil
Wałkarz
Posty: 63
Lokalizacja: Oświęcim

Post autor: Torkil »

Alberto nie mógł odpuścić sobie obejrzenia walki swego pobratymca, po raz kolejny zasiadł na trybunach i począł ze spokojem obserwować pojedynek... Przez moment nawet zwątpił w zwycięstwo Espady jednak ostatnie precyzyjne bądź co bądź pchnięcie wywołało lekki uśmiech skryty w cieniu rzucanym na twarz driesto przez rondo jego czarnego kapelusza.

Odprowadził spojrzeniem Estalijczyka, po czym uniósł delikatnie rondo kapelusza i wstał rozglądając się za elfem z którym miał walczyć. zauważając go, próbował złapać jego spojrzenie, przyjmując typową dla siebie pewną postawę. Widząc że elf opuszcza arenę sam ruszył do miejsca w którym nocował by odpocząć i przygotować się odpowiednio do pojedynku.

---------------------------------------------------------------
Szczerze nie sądziłem że Estalijczyk wygra :D
"tupyn tzlaga anapaq quito qrizliz!!" - Tichi Huichi
JareK pisze:A pisze tak wymagajaco Bo pisze na iPhone a on Sam poprawia mi niektore slowa. I nie zawsze to zauwaze.

Awatar użytkownika
kubon
Falubaz
Posty: 1048

Post autor: kubon »

Wampir- Giwargis Krwawy vs Girflet z Montfortu, zwanym Girfletem Milczącym (Paladyn Bretoński)

Krwawy smok pożywiał się przed walką na jakimś biedym człowieku. Chciał mieć sziły do walki, ale jednocześnie zostawić sobie apetyt na tego rycerzyka.A po co Giwargis tu przybył... ? Chciał zmierzyć sie z przeciwnikiem swojej miary i wyglądało na to, że już w pierwszej walce nadarzy sie ku temu okazja. Był ciekaw czy bretoński rycerz tak wysokiej rangi moze sprawic że wampir poczuje się blisko ostatecznej śmierci. Tak był bardzo tego ciekaw. Poprawił więc swój topór oburęczny i skierował się w strone wejscia na pole walki. wychylił szybko przygotowany wcześniej eliksir który miał dodać mu sił. Niestety nic nie poczuł Był jednak tak rad z walki że idąc Zaśmiał sie głosno, a następnie z usmiechem na twarzy wyszedł na miejsce walki...
Giflet w małym sanktuarium które sam przygotował, modlił sie w myslach do swej bogini, Pani Jeziora. Prosił ją o pomoc w walce, chciał aby pomogła mu rozprawić się z przeklętym nieumarłym.Kiedy przyszedł czas walki powstał z kolan i w ciszy udał sie w strone areny. Wyją swój miecz i czując w sobie moc bogini pewnym krokiem wyszedł przez drzwi na piach areny. Wielu ludzi przybyło oglądać walke.Miał odbyc wie wspaniały pokaz sztuk walki. Mieli zmierzyć sie dwaj rycerze. Nieumarły krwawy smok oraz prawy i szlachetny Rycerz Grala. Miecz kontra topór, dobro kontra zło. Oto wpatrywali się w siebie dwaj niezmierzeni wojownicy. A za chwile miała odbyć sie walka.
Gong. Wampir zebrał mroczne siły aby osłabic przeciwnika niestety jego magia nie mogła sie przebic przez ochorę Pani Jeziora. Giwargis warkną cicho i ze swoim wielkim Toporem rzucił sie na Girfleta Trafił go w korpus lecz zbroja dobrze go chroniła choc pozostało na niej małe wgniecenie po oderzeniu toporem. Wampir poraz kolejny uderzył toporem jednak tym razem rycerz był na to przygotowany i zatrzymał bron wroga na swoim mieczu. odrzucił Giwargis'a od siebie i sam wyprowadził ataki. Pierwszy który podążał w głowe wampira został zablokowany potężnym toporem lecz drugi cios osięgną przeciwnika i uderzył go w rękę lecz wprawny krwawy smok utrzymał bron w rękach, a sam po trzykroć uderzył prawego rycerza zostawiając ślady na jego zbroi. Girflet przymusowo cofna się by zaatakować. Niestety począł juz odczuwać ból na ciele to tych ciosach. Sprawiło to że nie mógł trafic wampira. Ten śmiejąc się szyderczo z Rycerza Grala mocno wymachną swym toporem tak że przeciwnik ledwo co zablokował to uderzenie. Bretoński palladyn otrząsną się juz i mocniej chwycił dwuręczny miecz. próbował odnaleść luke w obronie wampira lecz pierwsze dwa uderzenia zawiodły. Trzecie dosięgnęło ciała nieumarłego. ten widząc że jego ciało przyjmuje coraz więcej uderzeń zdenerwował sie. Co prawda nie czuł bólu ale nie lubił kiedy jego ciało odnosiło jakieś szkody. Giwargis zripostował uderzenie Girflet'a dwoma uderzeniami. Jedno z prawej drugie z lewej. Pierwsze co prawda zostało sparowane ale drugie znalazło luke w obronie rycerza i uderzyło go. Nie było to na szczęście mocne uderzenie i palladyn przyją je dzielnie. Wtedy poczuł natchnienie swojej Bogini i miecz prowadzony przez jej boską moc ranił wampira w ramię i to bardzo mocno. Giwargis Bardzo sie tym zdenerwował. i też mocno przyłożył Girfletowi. Rycerz Grala był ranny tak samo zresztą jak jego przeciwnik. Ale czuł ze jeszcze jedno uderzenie i moze wygrać te walkę. Tak podpowiadała mu Pani. Poprawił wiec miecz i jednym potężnym i precyzyjnym cięciem obciął głowe wampirowi.
Krwawy smok stał jeszcze chwile bez głowy, a następnie zaczął upadać a jego cialo w powietrzu zmiłeniło sie w pył. Kiedy pusta zbroja uderzyła o podłoże, poszczególne jej częsci rozpadły się po polu bitwy. Girflet opuscił miecz na ziemie i uniósł głowę w góre. Dziękował Bogini że niosła jego rękę w walce z wrogiem. po chwili podniósł miecz i pławił się chwile w wiwatach publiczności. Następnie udał sie do kapliczki aby głebiej podziekować swej Bogini za swój sukces.
‎... And then God said 'Let metal bands have the most insanely awesome, twisted, kickass music videos known to man'.

And Satan said 'That's what I was thinking'.

Awatar użytkownika
Torres
Wodzirej
Posty: 675
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Torres »

Estalijczyk odesłał kurtyzanę i zaległ na łożu. Nie było mowy, żeby się stąd ruszał aż do następnej walki.
Trzeba odpoczywać. Co innego, że ta słodka dzierlatka i jej urocze koleżanki prędzej wyzują go z sił niż napompują energią...
Przynajmniej umrze szczęśliwy. Za oknem miasto obwieszczało zwycięstwo rycerza.
Niezłe towarzystwo... Mumia, rycerz i niby-szlachcic. Kto następny? Kapłanka Vereny czy inna amazonka?
Żałował, że na liście walczących nie ma żadnych kobiet. Najlepiej takich, które poddałyby mu się rozkładając nogi na piachu areny. Okazałby wtedy łaskę i zaciągnął zdobycz do sypialni.
No... Chyba, że byłaby to jakaś maszkara jak te, które widział kiedyś w Middenheim.
Zaśmiał się w duchu zamykając oczy.
Trzeba odpoczywać. Jutro kolejny, ciężki dzień.

Awatar użytkownika
diabloo23
Wałkarz
Posty: 80

Post autor: diabloo23 »

Krasnolud siedział w ciemnym koncie zapuszczonej karczmy. Czas dłużył mu się niemiłosiernie. Zabójca źle znosił czekanie - walka to był jego świat. Podczas bitwy nie musiał myśleć o niczym - instynkt i doświadczenie prowadziły jego Krwiopijcę. Jak dotąd ostatecznie zostawał sam na placu boju ubroczony krwią poległych wrogów. Teraz, kiedy czekał na kolejne wyzwanie rzucone śmierci, myślał o tym parszywym Estalijczyku psia jego mać. Głęboko ubolewał, człowiek, który zrujnował mu życie trafił na tego mrocznego wypłocha... Grodgar już niejednego długouchego ubił i wiedział, że wielce prawdopodobne iż nie dokona osobiście zemsty na tym zaplutym fagasie Alberto. Może i elfie bubki spólkują ze sobą i męstwa za grosz nie mają wybijając z odległości przeciwników, ale i w walce wręcz - trzeba to przyznać - najgorsi nie są... Czas pokaże i jak Grungni pozwoli - spotkam jeszcze Estalijczyka. A wtedy nie będzie litości... Od dawna nie ma jej dla nikogo...
Obrazek

Awatar użytkownika
Morghur
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 146

Post autor: Morghur »

Settra był wściekły. To on miał zabić wampira. Nie wytrzymał i zadarł się
- Ty przeklęty człowieczku! Wampir miał być mój, to moje trofeum! Nie zdajesz sobie sprawy co oni zrobili mojej ojczyźnie! Przysiągłem, że je powybijam, a ty mi to przeszkodziłeś. Na piaski Nehekhary przeklinam cię!
[CENTER]Obrazek[/CENTER]

Awatar użytkownika
Torkil
Wałkarz
Posty: 63
Lokalizacja: Oświęcim

Post autor: Torkil »

Chwilę przed walką wkroczył na piach areny, jak zwykle odziany w czerń, rozejrzał się powoli nie ukazując oczu skrytych w cieniu kapelusza. uniósł lekko wisior ojca ku ustom, pocałował go i mruknął do siebie:
-Nie żebym zawierzał w to że to tylko twoja zasługa Ojcze, ale daj mi raz jeszcze siłę by zwyciężać.- Podczas tego szeptu na jego twarzy wykwitł uśmiech tak lekki i naturalny jakby faktycznie rozmawiał ze swoim ojcem. Po owym monologu wsunął wisior za kołnierz, powracając równocześnie do surowej spokojnej i jakże typowej dla siebie postawy.

Gdy w końcu na piach wkroczył także elf, Alberto uraczył go lekkim skłonem i rzekł powoli spokojnie, ba wręcz flegmatycznie:
-Witaj, mam nadzieje że to co mówią o kunszcie szermierczym elfów to prawda... jeśli tak, mam nadzieję że dasz mi tego przykład, zanim Cię zabiję.
"tupyn tzlaga anapaq quito qrizliz!!" - Tichi Huichi
JareK pisze:A pisze tak wymagajaco Bo pisze na iPhone a on Sam poprawia mi niektore slowa. I nie zawsze to zauwaze.

ODPOWIEDZ