Arena of Death 22 Mousillon

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
GarG
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3946
Lokalizacja: Przy 7 szkielecie skręć w prawo

Re: Arena of Death 22 Mousillon

Post autor: GarG »

Kubon lud prawgnie krwi!
kangur022 pisze: Ze niby czarodziejki są szpetne ? :)
dzikki pisze:Wypadki z kotłem się zdarzają ;] , nożem rytualnym można się skaleczyć jak się ofiara poruszy. Tudzież jakieś obmierzłe praktyki seksualne.
Kacpi 1998 pisze:te praktyki to chyba z użyciem cegły...

Awatar użytkownika
Tullaris
Masakrator
Posty: 2177
Lokalizacja: Solec nad Wisłą

Post autor: Tullaris »


Nastał czas walki Dirzita, był on do niej gotowy zanim jednak wstąpił na Arenę podszedł do swojej ukochanej i rzekł. – Jeśli mi się coś stanie zaopiekują się panterą- Elien spojrzała na niego, a w jej oczach zagościł przez chwile strach, odrzekła –Nie zginiesz, wiem, że zwyciężysz- Po czym złożyła na jego ustach pocałunek, a w jego ręce wcisnęła fiolkę z miksturą zdrowia. Dirzit popatrzył jeszcze chwilę na leśną elfkę po czym ruszył na arenę.
Jego przeciwnikiem miał być człowiek, dawniej zignorował by pewnie go uznając za słabego przeciwnika, jednak długie lata spędzone wśród ludzi pokazały, że potrafią być oni niebezpieczni i zabójczy. Jednak gdy znalazł się już na arenie okazało się, że człowiek ten jest niezwykle pewny siebie, no cóż Drizit lubił łamać takich pyszałków. Spojrzał przeciwnikowi głęboko w oczy, posłał mu lekki uśmieszek i odrzekł.

-O tak człowieku, zanim umrzesz poznasz co to znaczy prawdziwa elfia sztuka walki.-
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."

Awatar użytkownika
kubon
Falubaz
Posty: 1048

Post autor: kubon »

sorry ale najpierw BP mi nie działało a jak wczoraj napisałem całą walke to mi kompa wyłączyło. Za chwile napisze jeszcze raz :)
‎... And then God said 'Let metal bands have the most insanely awesome, twisted, kickass music videos known to man'.

And Satan said 'That's what I was thinking'.

Awatar użytkownika
kubon
Falubaz
Posty: 1048

Post autor: kubon »

Dirzit Derd’Under, (Master DE) vs Alberto de'Liberi(Człowiek, estalijski driesto)

Walke odkładano w czasie. Powodem tego były powtarzające sie poprzedniego dnia napady zoombie na miasto. Z problemem szybko się uporano i miała sie odbyć kolejna walka. Walka która była najbardziej wyczekiwanym momentem eliminacji. Naprzeciw siebie mieli stanąć mieli - estalijski driesto - Alberto de'Liberi oraz pewien elf którego zwali Dirzit Derd’Under. Po arenie rozeszła się plotka jakoby pochodził on od leśnych elfów.
Alberto na wieść o tym z kim będzie walczył szczeze się rozpromienił. Pragna nareszcie trafic na przeciwnika godnego siebie. Takim właśnie miał być jego elfi przeciwnik. Niestety szermież musiał czekać na swoją kolej troszkę dłuzej przez plagi które nękały to przeklete bretońskie ksiestwo. Ale cierpliwe czekał . Wcześniej wyszedł na pole walki, lubił to. Lubił przed walką poznać teren na którym będzie walczył. Driesto ucałował naszyjnik swojego ojca i spokojnie czekał na swojego elfiego przeciwnika.
Dirzit siedział gdzieś przy ścianie i myślał o czekającej go walce. Trzymał przy pasie miskture zdrowia.Miał nazieje że nie będzie musiał jej używać. Jego walka została opuźniona w czasie jednak on się tym nie przejmował. Umiał cierpliwie czekać a w tych wolnych chwilach zatapiał się we wspomnieniach. Rozpamiętywał swoich toważyszy z którymi tyle przeżył. A teraz znalazł się tutaj i miał zmierzyc się z jakimś ludzkim szermieżem. Podobno był mocny. Ale i tak nie mógł elfowi dorastać do pięt. Z jego rozmyślań wyrwał go pewien człowiek ubrany w jakieś łachmany. Nakazał mu wyjscie na pole walki ponieważ jego przeciwnik już czeka. Dirzit Nie narzekał i szybkim krokiem wyszedł przez drzwi.
Na widowni panowała wrzawa a trybuny były przepełnione. Każdy chciał zobaczyc tę walke., mieli się zmierzyc świetni szermierze. Miał tu się odbyc prawdziwy pokaz sztuki władania orężem. Stali tak naprzeciw siebie. Człowiek, estalijczyk z obcej ojczyzny. I nieznany elf, o nieznanej historii. Mieli się zmierzyc wtarzą w twarz i zapowiadała się naprawdę ciekawa walka.
Zabrzmiał gong. Oboje ruszyli ku sobie. Biegli z zawrotna prędkoscią lecz elf był szybszy niż Alberto co pozwoliło mu wyprowadzić atak jako pierwszy. Dirzit uchylił się aby wyprowadić atak.
Pierwszy chybił celu gdzyż Wprawny szermież wyskoczył w powietrze unikając ciosu, kolejne uderzenie zostało sparowane szpadą. Ostatnie pchnięcie dosiędnęło celu jednak jakaś niewidzialna siła znacznie wychamowała impet uderzenia. Oskoczyli od siebie. Przez ulamek sekundy stali odwróceni do siebie plecami. Driesto w pół obrotu wywiną swoim biczem w stronę elfa. Lecz zwinny Dirzit szczęśliwie unikną złapania się w pułapkę. Następine Alberto pchną jeszcze dwa razy szpadą niestety nie mógł trafić przeklętego nieludzia. Przeciwnik człowieka z drwiącym usmieszkiem odskoczył w tył tylko po to aby z szarży pyprowadzić błyskawiczne ataki. Nie miały być mocne tylko błyskawicznie. Nie dające się uniknąć czy sparować. Dwa z nich dosięgnęły ciała szermieża raiąc go lekko. Alberto był osłabiony tymi kolkoma ranami lecz nie miał zamiaru sprzedać skóry jakiemuś odmieńcowa tak łatwo. Chciał go unieruchomić biczem tak by łatwiej go zabic. Niestety bicz był bronią którą władało się dużo ciężeni niż zwykłą szpadą i nie dosięgną ciała elfa. Zdenerwowany wyprawadzał krótkie pchnięcia szpadą raz z tej raz z drugiej strony. Najpierw pchną elfa w klatke piersiową potem w rękę raniąc go dotkliwie. Dresto usmiechną się drwiąco widząc rysujący się ból na twarzy elfa. Zdenerwowany Dirzit chciał dopaść tego człowieka jak najszybciej i rozerwac go na strzępy. Szybkim łykiem wychylił miksturę która sprawiła ze rany w połowie się zasklepiły. Wtedy z zadowolenie zaatakował z zabójczą prędkoscią. Niestety ból w ręce sprawił że nie dosięgną przeciwnika. Alberto z trudem omijając ciosów dwóch sejmintarównie tracił już energi na wywijanie biczem a zamiast tego cisna spadą w elfa po trzykroć. Dwa z tych ciosów nie dosięgnęły nieludzia lecz ostatni ranił go mocno w bok. Zdenerwowany Dirzit chciał szybko zakonczyć walkę. Bardzo szybko przemieścił się na tyły przeciwnika i wbił jedno z ostrzy w kark Driesto. Ostrze wyszło drugą stroną szyi a sam szermież charkając krwią opadł na kolanaa następnie na twarz.
Widownia bybuchła okrzykami i vivatami na cześć elfieko wojownika. Ten powolnym krokiem podszedo Alberto u przyklęk przy nim. Wyjmując swoją broń z karku przeciwnika wyszeptał:
- Byłeś naprawdę godnym przeciwnikiem. Prawie udało ci się mnie zabic. Niestety byłem lepszy od ciebie.
Powiedziawszy to Dirzit powstał aby pławic się w wiwatach publiczności skandującej jego imię. Następnie krótkim spojrzeniem pożegnał zwłoki niedawnego driesto po czym wyszedł wielkimi drzwiami aby odpocząć przed następną walką.
Ostatnio zmieniony 2 kwie 2010, o 11:54 przez kubon, łącznie zmieniany 1 raz.
‎... And then God said 'Let metal bands have the most insanely awesome, twisted, kickass music videos known to man'.

And Satan said 'That's what I was thinking'.

Varinastari
Masakrator
Posty: 2297

Post autor: Varinastari »

-Giniecie jak muchy-mruknął Inferius. Siedział na widowni Areny i obserwował walki. Nie mógł doczekać się, aż zatopi swój topór w ciele przeciwnika.

Awatar użytkownika
Asterix
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 195
Lokalizacja: Pszczyna
Kontakt:

Post autor: Asterix »

Tertob biegał po ulicach Mousillion walcząc z kim popadnie. Za każdym rogiem czaił się wróg, Elf, krasnolud człowiek, goblin, ork, gigantyczna stonka ziemniaczana.
Będąc w amoku nie odczuwał zmęczenia i kolejno rozcinał wszystkich swoim wielkim toporem. W pewnym momencie zawahał się jednak. Naprzeciwko niego stanął wielki czarny ork. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ale ork ten był jego lustrzanym odbiciem. Wszystkie szramy, brodawki i kępy rzadkich włosków wyrastały dokładnie w tych samych miejscach.
- Kto ty jesteś ? – krzyknął w jego stronę.
Sobowtór nic nie odpowiedział. Odchyli się lekko do tyłu, siarczyście splunął w kierunku Tetroba i zwinnym ruchem wskoczył za róg kamiennego budynku. Ślina wielkim łukiem przeleciała te kilka metrów dzielące orków. Tetrob wiedział, że zaraz chluśnie go w twarz jednak jakaś dziwna hipnotyczna siła trzymała go w miejscu. Napiął wszystkie mięśnie, aby uskoczyć jednak nie mógł się ruszyć. Ślina zbliżała się nieuchronnie w stronę wściekłego Tetroba aż w końcu chlusnęła go w twarz… .


Tetrob zerwał się nagle rozglądając na wszystkie strony. Sen był bardzo realistyczny, i Tetrob szukał wzrokiem wrogów. Spojrzał w górę na pochmurne niebo. Przed chwilą zaczął padać ulewny deszcz spadał z wielkiej chmury wiszącej nad miastem. Postanowił nie mitrężyć więcej czasu na sen. Przykucnął, pozbył się zbędnego balastu z jelit i ruszył biegiem w kierunku, z którego dochodziły go głośne okrzyki wiwatującej gawiedzi. Był wypoczęty i gotowy. Coś podpowiadało mu że nadszedł czas aby rozpocząć krwawą rzeź. Ktoś musi zginąć. Było mu obojętne z kim będzie walczył. W swoim szaleństwie był w stanie walczyć i pokonać każdego.

… Została po nim w tym miejscu tylko dymiąca kupa cuchnących odchodów. Tetrob nie zdawał sobie sprawy, że ma problemy z niedoborem błonnika. Było mu to obojętne, nigdy nie zostawał długo w jednym miejscu i nie musiał wdychać tego odoru.

Awatar użytkownika
Tullaris
Masakrator
Posty: 2177
Lokalizacja: Solec nad Wisłą

Post autor: Tullaris »

Dirzit siedział zmęczony po walce, a Elien opatrywała jego rany. - Ten człowiek był naprawdę dobry- Powiedział.
-Nie myśl już o tym i odpocznij, a ja zajmę się tobą- Ale wojownik nie mógł nie myśleć, analizował każdy ruch, każdy atak i każdą obronę oraz błędy które zostały popełnione.-
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."

Majestic
Falubaz
Posty: 1263

Post autor: Majestic »

Mały był zadziwiony jak wiele gnoblarów spotkał w okolicy areny. jak się okazało, niemal każdy z ogrów którzy zawitali do Mousillon miał swojego gnoblara... Uradowany z powodu owego zbiegu okoliczności, Mały zaczął przebywać dłużej w owym towarzystwie, szczerze ciesząc się z szacunku jaki budził wśród innych gnoblarów. Jednak pragnienie zemsty wciąż pozostawało w nim silne, ten wstrętny rycerzyk popamięta go!
kubencjusz pisze:Młody. Było powiedziane czwartek. Spójrz na kalendarz. Spójrz na ten post. Spójrz jeszcze raz na kalendarz. Dziś nie jest czwartek. Siedzę na koniu. :mrgreen:

Awatar użytkownika
Tullaris
Masakrator
Posty: 2177
Lokalizacja: Solec nad Wisłą

Post autor: Tullaris »

Dirzit obudził się, czując wtulone w siebie nagie ciało Elien. Mógł by tak z nią leżeć do końca dnia, ale stwierdził, że choć to przyjemne, to nie może sobie pozwolić na zbyt długie leniuchowanie. Zdjął rękę z jej piersi i ostrożnie wysunął nogę spod jej biodra, założył spodnie i wyszedł do sąsiedniego pomieszczenia. Rzucił jeszcze wzrokiem na swą ukochaną i zaczął zastanawiać się, czy uda jej się odnaleźć w okrutnych realiach świata Naggaroth. Wszedł do drugiego pomieszczenia i zastał wstającego Seliana.
-Więc wstałeś- rzucił Drizit – Mam nadzieje, że nie piłeś i jesteś w formie-
- A z kim tu pić, w tej zapadłej dziurze- Odpowiedział Selian – Z ząbiakami, nie wczoraj załatwiłem co innego. Wysłałem widomość na Sartosse, że tu jesteśmy. Nie będziemy musieli płynąć taki szmat drogi na ta wyspę, Daget przypłynie tu i po wygranej nas odbierze-
- Albo ciebie po mojej śmierci-
-A co z tą twoją panną-
- Wątpię aby chciała płynąć do Krainy Chłodu z wami. Dobra, ale pomówmy o czym innym, ciekawe czy jesteś tak sprawny jak twój ojciec we władaniu bronią-
Selian uśmiechnął się –Do pierwsze krwi –
-Do pierwszej Krwi- Odpowiedział Dirzit-
Mroczne Elfy starły się w morderczym tańcu i Dirzit musiał przyznać, że Monolio dobrze wyszkolił syna, ale górę wzięło doświadczenie Dizita i to on zadał cięcie w bok. Selian upadł krwawiąc.
- Nieźle, ale musisz nabrać jeszcze wprawy- Powiedział zwycięzca.
Wtedy do pokoju weszła Elien, zbudzona odgłosami walki, odziana tylko w skompom niewiele zasłaniającą koszulę.
-Kochanie bądź tak dobra i opatrz biednego Seliana- rzekł Dirzit, do swej wybranki. – Tylko bez głupich myśli Selian- rzucił w stronę Cienia, to odpowiedział –Ej no co ty, się rozumie, nie-
-Jak się pozbieracie i ogarniecie, to może, zrobimy sobie małą wycieczką wokół miasta, ząbiaki zostały odparte, ale możemy co nieco popolować-
Na to hasło głowę podniosła leżąca Graven, którą spała sobie smacznie nie zważając na walkę dwóch szermierzy, a teraz spojrzała na Dirzita i ryknęła z aprobatom.

No to wleźliśmy w niezłe bagno i dołowienie i w przenośni, pomyślał Dirzit. Bo na moczarach otaczających miasto zostali otoczeni przez sporą grupę ząbiaków. Nie wyglądało to dobrze i trójka elfów już żegnała się z życiem, lecz nie zamierzali tani sprzedać skóry i dzięki wprawnemu posługiwaniu się orężem udało im się tej skóry nie stracić. Przetrwali najgorsze, a teraz należało wyciąć pozostałe ząbiaki. Walka była ciężka i każde z trójki kilka krotnie było już o włos od rozszarpania przez niemuarłych, lecz nie dali się i wygrali. Gdy ostatni ząbiak padł, Dirzit rozejrzał się i rzekł – Gdzie Graven-
- A Khain ją wie- odpowiedział Selian –Wcięło gdzieś paskudne kocisko-
-Ciszej- powiedziała Elien i skupiła się na nasłuchiwaniu – Tam- powiedziała i ruszyła jak młoda sarna.
Dwaj Druchii ruszyli za nią i po chwili dotarli do miejsca gdzie demoniczna Pantera była otoczona przez trupiaki, lecz dzielnie się trzymała, bo jeśli któryś podszedł to marnie kończył. Elfy natychmiast zaczęły strzelać. Dirzit i Elien z łuków a Selien z kuszy samooperującej. Samym strzelaniem jednak nie załatwi się ząbiaków, więc elfy sięgnęły po ostrza. Dirzit po Sejmitary, a Elien i Selian po długie miecze. Po dłuższej chwili zaciętej walki udało im się posiekać wszystkie truposze mogli wracać do Musilion.
-Dirzit- rzucił Selian- Nie chętnie, ale pogadałem trochę z tutejszymi o twojej walce. Większość uważa cię z leśniego Elfa, ale niektórzy cię rozpoznają i rozchodzi się już wieść, że jesteś Druchii-
-Nic dziwnego- odpowiedział – Swego czasu byłem znany na tych wodach, a srebrnych włosów, czerwonych oczu i stylu walki nie zmienię, to była tylko kwestia czasu, aż mnie rozpoznają. Nie martw się jednak, choć w świecie jesteśmy nielubianym ludem, to zagwarantowano nam tu bezpieczeństwo, więc spokojna głowa-

Hej Kubon, publiczność się nudzi, chce, kolejne porcji rozlanej na piachu posoki.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."

Awatar użytkownika
kubon
Falubaz
Posty: 1048

Post autor: kubon »

Sorki ale w świeta byli u mnie goscier i nie za bardzo jak miałem coś napisać ;)
Zachwile to nadrobie ;)
‎... And then God said 'Let metal bands have the most insanely awesome, twisted, kickass music videos known to man'.

And Satan said 'That's what I was thinking'.

Awatar użytkownika
kubon
Falubaz
Posty: 1048

Post autor: kubon »

Łomot pożeracz( ogre hunter) vs Thetrob (Czarny Ork)

Wielki świeto w księstwie Mousillon.Święto czarnego ślimaka. Było to najważniejsze wydarzenie roku w ksiestwie więc na ten czas wstrzymano wszelkie miejskie wydarzenia jak choćby wolki na Arenie. Cóż tradycja silną jest w tak zacofanych miejscach i czarodziej musiał odpuscić dalszych dyskusji na ten temat z Ludźmi na wyźszych szczeblach. To oczekiwanie wcale nie było na rękezawodnikom którzy nudzili się w tym czasie niemiłosiernie.
W szczególnosci Pewien Czarny Ork Thetrob, który nie miał w swej naturze nawyku cierpliwości. Chcąc zabić czas wybywał na swoje szaleńcze rajdy w których zabijał wszystko co zbliżyło się na odległość jego topora. Kiedy spostrzegł, że na ulicach nie ma już prawie ludzi, w chwili światłosci stwierdził że przerwa świąteczna dobiega już ku końcowi. Z radosnym rykiem biegł w stronę areny zabijając jakiegos wieśniaka który akurat wpadł mu pod nogi. Inaczej miała się sprawa z jego przeciwnikiem.
Miał nim być niejaki Pożeracz – ponoć jakiś zmutowany ogr który zabijał pod znakiem Boga czaszek. Teraz miotał się w swojej klatce a jego właściciele popijali spokojnie(no może nie do konca) gorzałkę przy stoliku nieopodal klatki potwora. Jego własciciele to nawiasem mówiąc krasnoludy tylko że te złe, Dokładniej mówiąc były to Krasnoludy Chaosu.
- Haha! Wyobrażacie sobie k&@#a co nasz zwierzaczek zrobi z rym zielonkawym ścierwem?!
Odpowiedziały mu głośne gardłowe śmiechy.
- Mam tylko ku$%@ że nie wygra całej areny bo trza by się go wreszcie pozbyc! Po tu tu do k^&*y nędzy przyjechalismy! Dobra chyba walka się zaraz zacznie. Ej wy! - krasnolud krzykną do jakichś hobgoblinów. Weźcie klatke i na wejścia z tym.
Zielonoskórzy posłusznie wykonali rozkaz. Ogra wniesiono przed wejście na pole walki.
Thetrob Stał za drugimi drzwiami i oczekiwał na gong. Kiedy zabrzmiał drzy po obu stronach otworzyły się i dwa potwory ruszyły biegiem na siebie. Jeden odziany w stal z wielkim toporem w łatach a drugi, to nagi ork z widocznymi mutacjami Khorna biegł w szale wymachujac dwoma wyrwanymi przedchwilą z klatki prętami.
Pierwszy zaatakował Łomot. Zaślepiony żądzą krwi walił szaleńczo prętami po orku lekko go raniąc. Thetrob jednak jako bardziej doświadczony wojownik uderzał dużo celniej lecz nie mniej zajadle niż wielki potwór przed nim. Pierwsze uderzenie zostało jeszczy wyprowadzone z impetu szarży wyprowadził uderzenie które normalnego człowieka powaliło by na ziemie jednak mimo głębokiej rany wielki ogr stał mocno na nogach i trzymał się dobrze. Ze złoscią uderzył poraz drugi powtórnie raniąc pożeracza niestety ten nadal stał mocno na ziemi. Jednak poczół rane po pierwszym uderzeniu i walił już prawie na ślepio nie trafiając w orka. Ciskał swymi metalowymi maczugami po podłodze robiąc tam spore dzióry, a każde z tych uderzeń było w stanie bardzo mocno zranić Thetrob'ima nie mówiąc już co by się stało ze zwykłym człowiekiem. Czarny ork był zadowolony z walki z takim przeciwnikiem, chociaż i tak za chwile będzie musiał zakończyc walke. Sparował jeden z ciosów pozeracza i sam odpowiedział atakiem. Wprowadził się w furię i uderzył z całej siły najpierw w klatke piersiową orka potem poprawił w to samo miejsce. Entuzjazm Łomota spadł po tym jak jak po sielu uderzenia musiał przykleknac. Lekko zdezorientowany nie mógł trafic odzianego w stal przeciwnika i jedynie bezwładnie machał prętami w powietrzu. Czarny ork wykorzysatł to i z pół obrotu ścioł pożeraczowy łeb.
Thetrob jeszcze przez chwile z uciechą wił toporem w bezgłowe truchło po czym wstał i po ryku zwycięstwa napinał swoje miesnie i popisywał się publicznosci która wiwatowała na cześc czarnego orka . Po chwili ten z radoscia wybiegł przez ogromne wrota świetować swoje zwycięstwo wyrzynając paru wieśniaków z okolicznych wsi.
‎... And then God said 'Let metal bands have the most insanely awesome, twisted, kickass music videos known to man'.

And Satan said 'That's what I was thinking'.

Awatar użytkownika
Cresus
Mudżahedin
Posty: 300

Post autor: Cresus »

Kurde, akurat jak pisałem wstępną historyjkę to walka :( i znowu ława :?
Obrazek
SZARŻAAA!!!
new steggie has super huge multi fire high strength big blowguns

Awatar użytkownika
Tullaris
Masakrator
Posty: 2177
Lokalizacja: Solec nad Wisłą

Post autor: Tullaris »

-Walka zapowiadała się mało ciekawie, ot dwa napakowane półmózgi będą okładać się, aż któryś z nich padnie pierwszy. Zazwyczaj w takich starciach zwyciężał większy i silniejszy. A tu, niespodzianka- Pomyślał Dirzit, oceniając pojedynek.
-Trzeba będzie przyjżeć się temu orkowi, nie to oczywiście aby fechmistrz Druchii się go bał, ale długie życie w Starym Świecie nauczyło łowcę, aby nigdy nie lekceważył swojej zdobyczy.-
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."

Awatar użytkownika
Asterix
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 195
Lokalizacja: Pszczyna
Kontakt:

Post autor: Asterix »

...Tetrob wspaniałym cięciem zakończył walkę. Był pewien, że zabity właśnie wojownik miał duże znaczenie dla armii jego przeciwników. Tuż po ostatnim cięciu poczuł się wspaniale słysząc wiwatujących ludzi zgromadzonych na trybunach areny. Wypełniała go duma i zadowolenie, euforia spowodowała u niego nagły przyrost adrenaliny, na chwilę zniknęły jego szaleńcze zwidy i zapomniał o swoim wyimaginowanym wrogu. Poczuł się cudownie…ale trwało to tylko chwilę, kiedy biegnąc w chwale opuścił arenę zwidy pojawiły się ponownie. Przypomniał sobie, że jego walka jest nieskończona.
Postanowił znaleźć jakieś ustronne miejsce, bo czuł się lekko skołowany.

Poczuł że arena przynosi mu ukojenie w jego nieskończonej walce i daje mu poczucie dzikiej wolności. Wiedział, że musi tam wrócić i poczuć to jeszcze raz.

Awatar użytkownika
kubon
Falubaz
Posty: 1048

Post autor: kubon »

Zielony Jony vs Grodgar (dawniej Grodgar "Potężny Cios") z rodu Thordora) - Krasnoludzki Zabójca

Kurz w popzredniej walki potworów jeszcze dobrze nie opadł a już planowano następna walkę.
To zwykła walka człowieka i krasnoluda. Na widowni nie było specjalnie wiele osób, ci którzy zawitali na pokaz też nie pałali entuzjazmem.
Jednak Johny nie przybył tu dla oklasków publiczności. Raczej uczestnictwo w turnieju miało być uczczeniem pamięci jego mistrza . Siedział w poczekalni oparty o ściane i spogladał na katane mistrza, była łądnie zdobiona i perfekcyjnie wykonana jednak najważniejsze było to że należała niegdyś do Xsi. Czas jego rozmyślań przerwał jakiś obdartus prosząc go o wyjście do walki. Chcąc nie chcąc Johny schował obie katany do pochw a pistolety włożył za pas. Teraz był gotowy zabic tego krasnoluda. Odszedł do tego człowieka i wyszedł przez wrota prowadzące go na pole walki. Staną przed drzwiami i spokojnie czekał na przeciwnika.
Krasnolud długo oczekiwał na walke lecz nareszcie się jej doczekał. Na samą mysl o człowieku który uczynił mu taką kżywde ogarniała go złosc i nienawisc. Chciał jedynie dojsć do walki ze swoim wrogiem po trupach. Teraz miał bic się z jakims nedznym człowiekiem. Wiedział że pokona go bez trudu. To było jak zabicie muchy. Kiedy poimformowano go o tym że zachwile odbędzie się jego walka natychmiast wybiegł przed siebie aby wykonczyc przeciwnika. Kiedy staną po drugiej stronie drzwi ujżał człowieka z którym miał walczyć po drugiej stronie areny. Walka miała rozpocząć się już niedługo.
Stali naprzeciw siebie jeden z ogromnym toporem, drugi z parą pistoletów w dłoniach. Zachwile miała rozpocząć się walka. Zabrzmiał gong. Kasnolud w wrzaskiem pędził w stronę człowieka kiedy ten spokojnie mieżył z pistoletów w krasnoluda. Wielki huk ogarna całą widownie. Grodgar'owi obok głowy świsnęły dwie metalowe kule.
- Tchórzu! Choć tu i walcz jak meszczyzna!
Johny widząc że jego starania są bezsudeczne odrzucił pistolety i wycągna swe katany. Zrobił to w ostatnim momęcie gdyż znad obłoku dymu wyskoczył krasnoludzki szaleniec wymachujac swym toporem. Bez skudecznie. Cieżka broń nie mogła trafić zwinnego człowieka. Kiedy Grodgar wbił swój topór w ziemię, człowiek ominąwszy go cią swymi brońmi. Prawa już miała dosiegnąć głowy krasnoluda lecz ten w ostatniej chwili zablokował jej lot szybko wyciągniętym toporem, Nie zdążył
zablokować kolejnego ostrze lecz to uczyniło w cielsku krasnoluda jedynie lekką rane. Zabójca z szaleńczym śmiechem na ustach wymachiwał swoim toporem gdzie popadnie jednak jakimś szczęśliwym trafem na drodze jednego z uderzeń staną Johny. Niezauważył wielkiej broni lecącej prosto w jego nogę i nie zdązył odskoczyc. Impet uderzenia odrzucił człowieka na jakiś metr w bok. Noga ludzkiego wojownika została mocno zraniona. Poza głębokim wgłębieniem w udzie była
posiniaczona od masy broni. Johny ze stękiem bólu atakował co sił w nogach. Ból był nie do zniesienia jednak usłyszał w głowie rady swego mistrza z dawnych lat i mocno zaatakował. Pchniacie trfiło krasnoluda w głowe rozcinając mu mięśnie az do czaski. Krasnolud był ogłuszony bólem w czaszce. Johny wykorzystał to ścinając zabójcy głowę z pół obrotu. Stal gładko przeszła przez szyję krasnoluda a jego głowa z gracja opadła na ziemię. Chwiejace się ciało krasnoluda z krwią tryskajacą z szyi upadło na plecy czyniąc piasek na arenie czerwony od krwi.
Człowiek musiał aż przysiąść z wrazenia i z powodu bólu nogi. Nadal patrzył z niedowierzaniem na truchło krasnoluda. A publiczność ? Najpierw zaniemówiła potem rozpoczęły się owacje na stojąca dla zwycięzcy pojedynku. Johny wstał opierając się rękoma i pokustykał do wyjścia zabierając po drodze swoje pistolety...
‎... And then God said 'Let metal bands have the most insanely awesome, twisted, kickass music videos known to man'.

And Satan said 'That's what I was thinking'.

Majestic
Falubaz
Posty: 1263

Post autor: Majestic »

- Wienc przeca mówie wam, jak żem rozwalem tego człowieczka, najsampierw zabiorem jego łeb coby mojego pana pomścić, potem pokonam resztem ludziów i wezmem całom nagrode, nie?
- I co, i co? - dopytywały się gnoblry zebrane wokół Małego
- Jak to co gamonie?! Żem wrócem w góry i bede królem syćkich Gnoblarów! I bede taki bogaty że bydzie mnie bronić sto, nie, tysiunc! Co tam tysiunc! Milijard ogrów i olbrzymów! a potem zajmem calusieńki świat! Wszystko mam zaplanowane! - uwielbienie jakim darzyła go większość Gnoblarów sprawiła że Małemu krew uderzyła do głowy
- Żeś ty gupi, przeca to ogry nami rzondzom - rzekł jeden z gnoblarów
- Ty żeś jezd gupi! Ja mam wizjem! Miałem sen! Piękny sen! Miałem sen, że pewnego dnia na czerwonych wzgórzach Królestwa Gnoblarów synowie niewolników i synowie właścicieli niewolników usiądą razem przy braterskim stole! Miałem sen, że pewnego dnia nawet królestwo tłuściusz złotego zęba, miejsce trawione obecnie bezprawiem i uciskiem, przemieni się w oazę wolności i sprawiedliwości! Miałem sen, że czterdziestka moich małych dzieci żyć będzie w społeczeństwie, w którym oceniać się je będzie nie według wielkości, lecz według ich zieloności! Gdy pozwolimy zapanować wolności, gdy pozwolimy jej zapanować w każdej wsi i w każdym osiedlu, w każdym plemieniu i w każdym mieście, nadejdzie dzień, w którym wszyscy przez Wielkie Trzewia stworzeni - zieloni i biali, ogry i gnolary - będą mogli podać sobie ręce i zaśpiewać starą gnoblarską pieśń: Wreszcie wolny! Wreszcie wolny! Dzięki ci, Wielkie Trzewia, jestem wreszcie wolny!
- Owa tyrada zrobiła spore wrażenie na rozmówcach małego - Gnoblar wstał w ciszy i ruszył w stronę areny
- Czas na mojom zemste, ale to tylko preludium do zmian i dopnę swego! Jakem Mały Looter King!
kubencjusz pisze:Młody. Było powiedziane czwartek. Spójrz na kalendarz. Spójrz na ten post. Spójrz jeszcze raz na kalendarz. Dziś nie jest czwartek. Siedzę na koniu. :mrgreen:

Awatar użytkownika
GarG
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3946
Lokalizacja: Przy 7 szkielecie skręć w prawo

Post autor: GarG »

Jony po wyjściu z areny usiadł na ławie i wyciągnął wcześniej skęconego lolola, zapalił. Odrazu wszysko poszlo w niepamięć i znow wrócil stary dobry uśmiechnięty Jony.
kangur022 pisze: Ze niby czarodziejki są szpetne ? :)
dzikki pisze:Wypadki z kotłem się zdarzają ;] , nożem rytualnym można się skaleczyć jak się ofiara poruszy. Tudzież jakieś obmierzłe praktyki seksualne.
Kacpi 1998 pisze:te praktyki to chyba z użyciem cegły...

Awatar użytkownika
Tullaris
Masakrator
Posty: 2177
Lokalizacja: Solec nad Wisłą

Post autor: Tullaris »

Hej Kubon zostały jeszcze dwie walki, dawaj kończ tą pierwszą runde, bo mój Dark Elfi łowca chce wiedzie kogo następnego posieka swymi ostrzami :twisted: :wink: .
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."

Awatar użytkownika
kubon
Falubaz
Posty: 1048

Post autor: kubon »

Mały (Gnoblar Honcho) vs Sir Gwidon de Fannaes rycerz Gralla (bretonia Paladin)

Wiele gnoblarów przybyło na Arenę Śmierci, nie po to by walczyć lecz aby słóżyć swoim panom – ogrom. Ogry przychodziły tu aby walczyc ale też aby kibicować. Na poprzedniej edycji zawodów jeden z takich ogrów miał za toważysza Małego. Tak właśnie nazywał się gnoblar który był wiernym toważyszem swojego właściciela. Niestety jego pan zginą z ręki pewnego Bretonskiego Rycerza. Mały postanowił się zemścic i tak znalazł się tutaj. W Mousilion, na 22 edycji Areny Śmierci. Gadał z innymi gnoblarami które tu przybyły. Mały zapisał się tu jedynie dlatego że chciał pomścic swojego pana a już w pierwszej rundzie lod dał mu taką szanse. Chec pomszczenia ogra tylko stymulowała gnoblara zacisną swoją małą łapkę na wisiorze zrobionym z ogrzego zęba i wściekły udał się na walke.
Sir Gwidon nie był zadowolony z przeciwnika który został mu przydzielony ponieważ wiedział że to nie będzie honorowy ani wyrównany pojedynek. Ale cóż rycerz nie miał wyboru i jeśli chciał poznać plany Carnego Rycerza i wypełnić wolę Pani Jeziora musiał stanąć do walki i pokonać gnoblara. Pomodlił się do swej Bogini aby wybaczyłu mu tę nie honorową walkę.Następnie powstał przyodział hełm, wzią tarczę oraz miecz i skierował się w stronę miejsca gdzie miała odbyc się walka.
Za chwile byli już przed sobą, gnoblar Mały oraz Sir Gwidon de Fannaes. Pierwszy z nich nie mogąc ustać w miejscu z gniewu a drugi poważnie stojąc w miejscu i czekając na rozpoczęcie walki. Zabrzmiał gong a gnoblar rad z tego że za chwile pomsci swojego byłego właściciela ruszył przed siebie niczym gobliński fanatyk. Ciężka maczuga nie dała nad sobą zapanować i pociągnęła za sobą w powietrzu gnoblara. Rycerz widząc to ze zdziwieniem przyją pozycje obronną maczuga z impetem wpadła na Sir Gwidon'a lecz ten mistrzowsko zasłonił się tarczą. Maczuga obiła się i opadła na ziemię o mały włos nie zgniatając Małegoon wstał przeklinając szlachcica od najgorszych rzeczy. Rycerz chcąc nie chcąc zaatakował. Ciął trzykrotnie lecz zwinny gnoblar pozostawiając maczuge na ziemi odskakiwał pokazując język Sir Gwidon'owi. Na koniec upadł na ziemie nieopodal swej maczugi i niewiarygodnie jak na taka masę szybko wywiną bronią lecz swietnie wyszkolony rycerz zasłonił tarcza okolice swojego krocza i nóg ponieważ włąśnie w tamto miejsce były skierowane ataki Małego. Bretonski szlachcic był już lekko zdenerwowany zachowaniem gnoblara ale nie dawał ponosic się emocją. Uderzył raz, drug,i trzeci i za trzecim razem trafił gnoblara skaczącego unikając broni i pokazując obraźliwe gesty. Zranił go lekko jak dla zwykłego człowieka jednak z małego ciałka wydobył się piskliwy krzyk bólu i przekleńst jednocześnie. Gnoblar upadł na ziemię obok swojej broni i kiedy na chwile Sir Gwidon'owi zrobiło mu się go szkoda ten z chytrym usmiechem na twarzy bił swoją wielką bronią jakoby metalową kulą na łańcuchu. Cieżar broni znowu pociągną go w powietrzy teym razem jednak na nieco krótszy dystans i nieco niżej. Nie zdążył zasłonic swojej pachwiny i cieżka maczuga uderzyła dokładnie w krocze rycerza. Sczęśliwie ten miał na sobie płytową zbroje lecz i przez nią poczół potkliwy ból w okolicy brzucha. Mały śmiał się z rycerza tarzając się ze smiechu ale szybko się opamiętał widząc jak Sir Gwidon unosi broń do ataku . W ostatniej chwili gnoblar uskoczył jednak kiedy był w powietrzy prowadzony boska mocą Pani Jeziora miecz bretonskiego rycerza przebił bez trudu Małego.
Z jego jeszcze przed chwilą śmiejących się ust wydobył się cichy jęk umierajacego stworzenia, a w jego wielkich oczach w jednej chwili wypaliło się życie. Ta walka bardzo bawiła publiczność która śmiała się do rozpuku, jednak Sir Gwidon nie uważał jej ani za smieszną ani honorową. Nie okazał ani ksztyny zadowolenia kiedy bito mu brawa. Po prostu w ciszy odszedł do swojej komnaty.
‎... And then God said 'Let metal bands have the most insanely awesome, twisted, kickass music videos known to man'.

And Satan said 'That's what I was thinking'.

Majestic
Falubaz
Posty: 1263

Post autor: Majestic »

Więc jednak... czas bohaterów się skończył, całą ziemię opanuje barbarzyństwo i bezprawie... - mały zdążył pomyśleć nim aksamitna ciemność go otuliła - czas mi spotkać się znów z moim panem...

Tuż przed utratą przytomności, mały roześmiał się w duchu że głupi rycerzyk i ta jego kobieta nie zauważyli iż dowcipny gnoblar zdefekował poprzedniego wieczoru do ich kolacji.


Oi! To była walka godna gnoblara! Jestem naprawdę dumny z Małego :D.
kubencjusz pisze:Młody. Było powiedziane czwartek. Spójrz na kalendarz. Spójrz na ten post. Spójrz jeszcze raz na kalendarz. Dziś nie jest czwartek. Siedzę na koniu. :mrgreen:

ODPOWIEDZ