AAA!!! PRO-TO-KO-LANTLazur pisze:Wracając do WKU. Znajomy pracował w sądzie jako protokulant.
"Autentyczne" Historie
Moderatorzy: Heretic, Grolshek, Albo_Albo
Re: "Autentyczne" Historie
...mój bohaterlohost pisze:wspolczuje komus kto byl moderatorem gdy ja sie podobnie zachowywalem. od czytania tego szajsu mozg sie lasuje.
Popij cola
Przez jeden rok akademicki mieszkałem w pokoju w dsie z chłopakiem z Mongolii (Jargalsaikhan Turtaivan, tłumaczył, że jego imię oznacza piękny i szczęśliwy, nie wierzyłem mu do momentu kiedy przypadkiem dowiedziałem, się, że jakaś aktoreczka z "rodziny zastępczej" też ma tak na imię, widocznie ich imiona są ogólnopłciowe Wiele się przez ten czas dowiedziałem o Mongolii, jej kulturze i mieszkańcach, oglądaliśmy zdjęcia spodobała mi się także mongolska muzyka, próbowałem mongolskiej kuchni (np. herbata z mlekiem,solą, tłuszczem i ryżem ;p
Sytuacji tragikomicznych było z nim co niemiara, począwszy od tego, że na podstawie umowy o wymianie studenckiej z uczelnią w Ułan Bator miał studiować na politechnice a przez jakiś błąd tłumacza trafił na politologię (właściwie na stos. międzynarodowe, ale już mu się nie chciało tego odkręcać). Mongołowie są jak wiadomo ludem przyzwyczajonym do trudnych warunków i niewygód, więc i mój kolega kombinował nieraz żeby przeżyć okres głodu, jak to na studiach. Kiedyś wracam do pokoju, a tu na stole leżą jakieś łupiny, skorupy. Po chwili zorientowałem się, że to takie ozdobne owoce/warzywa, trochę jak kabaczki, czasem rosną w ogródkach czy na działce. Są one oczywiście niejadalne. Wchodzi zadowolony Dżargal z dymiącym garnkiem zupy, ja się pytam, czy on wie z czego to zrobił, on na to, że rosło gdzieś tam i zerwał, połamał nóż próbując dobrać się do miąższu, gdyż myślał, że to jakiś szczególny specjał, po czym stwierdził, że to tylko zwykła dynia.... Odmówiłem poczęstunku, ale on zajadał ze smakiem. Innym razem pytał, czy mógłbym mu załatwić brukiew (wiadomo, warzywo pastewne, nie chciał mi wierzyć, że u nas to jedzą zwierzęta...).
Sytuacji tragikomicznych było z nim co niemiara, począwszy od tego, że na podstawie umowy o wymianie studenckiej z uczelnią w Ułan Bator miał studiować na politechnice a przez jakiś błąd tłumacza trafił na politologię (właściwie na stos. międzynarodowe, ale już mu się nie chciało tego odkręcać). Mongołowie są jak wiadomo ludem przyzwyczajonym do trudnych warunków i niewygód, więc i mój kolega kombinował nieraz żeby przeżyć okres głodu, jak to na studiach. Kiedyś wracam do pokoju, a tu na stole leżą jakieś łupiny, skorupy. Po chwili zorientowałem się, że to takie ozdobne owoce/warzywa, trochę jak kabaczki, czasem rosną w ogródkach czy na działce. Są one oczywiście niejadalne. Wchodzi zadowolony Dżargal z dymiącym garnkiem zupy, ja się pytam, czy on wie z czego to zrobił, on na to, że rosło gdzieś tam i zerwał, połamał nóż próbując dobrać się do miąższu, gdyż myślał, że to jakiś szczególny specjał, po czym stwierdził, że to tylko zwykła dynia.... Odmówiłem poczęstunku, ale on zajadał ze smakiem. Innym razem pytał, czy mógłbym mu załatwić brukiew (wiadomo, warzywo pastewne, nie chciał mi wierzyć, że u nas to jedzą zwierzęta...).
Hmm widze ze temat sie rozwinal na true historie, wiec rzucam pare ze swojego zycia. Pewnie mniej smieszne niz 'murzyn zjadl', ale mnie bawily:
1. A'propo zaliczen na studiach:
Elektronika i Elektromechanika na drugim roku. Ustny. Kurestwo jakich malo.. Mielismy taka ekipe ziomow-nieukow, z ktorych oczywiscie nikt tego niekumal. Umowilismy sie przed egzaminem na uczelni wczesniej, zeby sie troche pouczyc. Skonczylo sie na chlaniu u CDka (taki pub niedaleko). Jeden z kumpli nagle zaczal krwawic z nosa. My 'kurwa co jest??'. On nas uspokaja ze czasem tak ma jak sie zestresuje. Uspokoilismy sie, pijemy dalej. Alkoholu troche sie przelalo, krew slabo krzepla, ale Kowol (ten ziom) to jakos zatamowal. Przyszedl czas egzaminu, siedzimy w jednej lawce, babka dyktuje pytania do ktorych mamy sie przygotowac. Zwalamy spod lawek chwile (babka jakos nie zwracala na to wiekszej uwagi bo i tak liczyla sie odpowiedz a nie notatki). W pewnym momencie Kowol szeptem 'kurwa no nie dam rady'. Ja 'stary sprobuj, fart chodzi po ludziach'. Patrzy na mnie chwile, kiwnal po mesku glowa i wypierdolil twarza w sciane. Ja zdebialem, babka uslyszala stukniecie i podnosi glowe. Patrzy - Kowol zalany jucha (pamietacie ten kinol z knajpy? puscilo). Podbiega przestraszona co sie stalo. Kowol ze lzami w oczach od jebniecia dynia tlumaczy ze tak ma jak sie zestresuje. Babka szuka z roztargnienem chusteczek, przeglada ta jego kartke, cos tam mamrocze ze rozumie. Kazala mu isc to wsadzic pod zimna wode. Kowol wraca z klopa, a babka podala mu indeks z wpisem. Czekalem tylko az za plecami uslysze 20 jebniec w sciane ;D
2. A'propo turbo maili:
Pierwszy rok, cwiczenia z Analizy Matematycznej. Babka prosi do siebie staroste. Yeti podchodzi. Pani go pyta o mail zeby przeslac materialu do powtorzenia. Gosc dyktuje: 'Pee.. Uuu.. Ess.. Ess.. Igrek.. Ell.. Ooo.. Fal.. Eee.. Err.. Malpa.. costam costam (juz nie pamietam)'. Babka sie w tym czasie oburzala zeby jej nie dyktowal jak debilowi. Ale niestety powolne literowanie nic nie dalo bo pani miala zapis na kartce. Pussylover. Gosc mial piepierdolone do konca studiow u nas, a Analizy nie zdal ;P
3. A'propo 'od tego masz przerwe':
To bedzie troche strzal w stope ;-) Wy sie smiejecie ze kolega to kolega tamto. A ja kurwa w pierwszej klasie podstawowki zlalem sie w klasie w gacie.. Wiecie co to znaczy dorastac wsrod dzieciakow z takim brzemieniem? ;D Gorzej niz metalowa geba ;P Moge tylko dziekowac bogu ze wtedy nie bylo komorek z kamerami i YouTube ;)
1. A'propo zaliczen na studiach:
Elektronika i Elektromechanika na drugim roku. Ustny. Kurestwo jakich malo.. Mielismy taka ekipe ziomow-nieukow, z ktorych oczywiscie nikt tego niekumal. Umowilismy sie przed egzaminem na uczelni wczesniej, zeby sie troche pouczyc. Skonczylo sie na chlaniu u CDka (taki pub niedaleko). Jeden z kumpli nagle zaczal krwawic z nosa. My 'kurwa co jest??'. On nas uspokaja ze czasem tak ma jak sie zestresuje. Uspokoilismy sie, pijemy dalej. Alkoholu troche sie przelalo, krew slabo krzepla, ale Kowol (ten ziom) to jakos zatamowal. Przyszedl czas egzaminu, siedzimy w jednej lawce, babka dyktuje pytania do ktorych mamy sie przygotowac. Zwalamy spod lawek chwile (babka jakos nie zwracala na to wiekszej uwagi bo i tak liczyla sie odpowiedz a nie notatki). W pewnym momencie Kowol szeptem 'kurwa no nie dam rady'. Ja 'stary sprobuj, fart chodzi po ludziach'. Patrzy na mnie chwile, kiwnal po mesku glowa i wypierdolil twarza w sciane. Ja zdebialem, babka uslyszala stukniecie i podnosi glowe. Patrzy - Kowol zalany jucha (pamietacie ten kinol z knajpy? puscilo). Podbiega przestraszona co sie stalo. Kowol ze lzami w oczach od jebniecia dynia tlumaczy ze tak ma jak sie zestresuje. Babka szuka z roztargnienem chusteczek, przeglada ta jego kartke, cos tam mamrocze ze rozumie. Kazala mu isc to wsadzic pod zimna wode. Kowol wraca z klopa, a babka podala mu indeks z wpisem. Czekalem tylko az za plecami uslysze 20 jebniec w sciane ;D
2. A'propo turbo maili:
Pierwszy rok, cwiczenia z Analizy Matematycznej. Babka prosi do siebie staroste. Yeti podchodzi. Pani go pyta o mail zeby przeslac materialu do powtorzenia. Gosc dyktuje: 'Pee.. Uuu.. Ess.. Ess.. Igrek.. Ell.. Ooo.. Fal.. Eee.. Err.. Malpa.. costam costam (juz nie pamietam)'. Babka sie w tym czasie oburzala zeby jej nie dyktowal jak debilowi. Ale niestety powolne literowanie nic nie dalo bo pani miala zapis na kartce. Pussylover. Gosc mial piepierdolone do konca studiow u nas, a Analizy nie zdal ;P
3. A'propo 'od tego masz przerwe':
To bedzie troche strzal w stope ;-) Wy sie smiejecie ze kolega to kolega tamto. A ja kurwa w pierwszej klasie podstawowki zlalem sie w klasie w gacie.. Wiecie co to znaczy dorastac wsrod dzieciakow z takim brzemieniem? ;D Gorzej niz metalowa geba ;P Moge tylko dziekowac bogu ze wtedy nie bylo komorek z kamerami i YouTube ;)
Cosmo, you made my day Twoje historyjki po prostu mnie rozwaliły Aż przestałem myśleć, że w pracy będzie guzik a nie podwyżka
www.marnadrukarnia.com - druki 3D i turnieje.
Nr 3 to strzal w stope... Wiesz skaveny popuszczaja jak sie boja, moze masz to samo
(Zniecheciles mnie,zeby zrywac z Ciebie futerka dla moich lizakow, moja armia nie bedzie chodzila w osikanych futrach - bleee
(Zniecheciles mnie,zeby zrywac z Ciebie futerka dla moich lizakow, moja armia nie bedzie chodzila w osikanych futrach - bleee
Ciężko to opisać dlatego dam linka dla osób nieznających Remiego Gaillarda
http://www.youtube.com/watch?v=lRefZf3gj74
http://www.youtube.com/watch?v=lRefZf3gj74
- Skavenblight
- Naczelna Prowokatorka
- Posty: 6092
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Hehe no u mnie na szczescie nie bylo tak zle ;PSkavenblight pisze:Ta, czasem coś człowiek zrobi na początku szkoły i ciągnie się to za nim parę lat ;)
Ale jak lubicie takie historie to jeszcze jedna:
Pierwszy rok, zrobilem na melinie impreze z okazji pierwszej zdanej sesji polaczona z urodzinami kumpla. Impreza jak to impreza, ale w pewnym momencie wchodze na gore (domek), a w lozku spi Zachar (znajomy z grupy) i Zalew (znajomy ogolnie z imprez). Lozko dwuosobowe, bylo juz pozno wiec mieli prawo odpasc i nic by nie bylo w tym dziwnego gdyby... Obaj nie byli bez spodni (i bielizny!), z czego Zachar tylem do Zalewa ktory go obejmowal jedna reka. No kurwa... Prawie wtedy zemdlalem ze smiechu. Poniewaz nie byla to tym razem pierwsza klasa podstawowki, mielismy juz komorki z aparatami ;P Oczywiscie poszla fota, ktora po weekendzie w druku formatu plakatowego poszla na aule w czasie wykladu. Zachar przed koncem drugiego semestru zmienil studia ;P Dla odmiany jak wrzucalem foty z imprezy na strone www i powiedzialem Zalewowi jaka ma fote i czy mu nie bedzie przeszkadzalo jak wrzuce ich gole dupy na siec, zapytal z beznamietna mina starego pederasty: 'pindola widac?'. Ja: 'nie'. On: 'to nie widze w tym nic zdroznego' ;D Oto roznica bycia z tylu w takich chwilach ;P
Kumpel na przystosowaniu do życia w rodzinie z dyrektorką zapytał czy dziecko kobiety i psa może zostać ochrzczone. Dyrektorka nie dała się sprowokować i powiedziała mu żeby spytał księdza.
A ten na to: "Najlepiej spytam u źródła... Michalak, Ty jesteś ochrzczony?"
Klasa w brecht a kumpla o mało ze szkoły za to nie wywalili.
A ten na to: "Najlepiej spytam u źródła... Michalak, Ty jesteś ochrzczony?"
Klasa w brecht a kumpla o mało ze szkoły za to nie wywalili.
e-mailowo:
Dostałem raz e-mail w sprawie zamówienia paru rzeczy nietypowych do komputerka. Taki i taki kod produktu, tyle i tyle, zapytanie cenowe i na kiedy będzie. Klient 10 sek po wysłaniu maila zadzwonił i upewnił się czy doszedł (z głosu jakiś starszy jegomość- lub .. co tu dużo mówić- dziadek). Wszystko pięknie fajnie, chciałbym sobie zacząć kopiować te kody produktów i sprawdzać ceny... a tu ZONK! nie mogę! Okazało się że starszy pan nie lubi strasznie worda/notatnika bo mu coś tam nie wychodzi... więc pisze maile w..... paincie i wysyła jako załączniki.
Parędziesiąt kabelków, kontrolerów, wtyczek cuda-wianków....
Miałem długi, nudny, a i po pewnym czasie nerwowy dzień...........
Ogólnie o dziadkach i komputerach to mógłbym chyba bloga zacząć prowadzić..
Ot na przykład wczoraj:
Gadka szmatka o sterownikach do staaaaarej drukarki (jego ulubionej jakiejś tam) pod Win7. Nie ma. Producent nie dostarcza. Co robić? Dziadek wpadł na pomysł żeby mu sterownik napisać! ... Chciałem mu lekko uzmysłowić że to będzie sporo kosztowało i nie warto, więc powiedziałem że napisze mu ten sterownik za 1000zł (koledzy programiści mało mnie nie zablili że tak ceny zaniżam). Pan się strasznie zbulwersował - że ja sobie żartuje! i że to jest komputer, a nie czarna magia! I wyszedł..... w innej firmie znalazł też podobną odpowiedź tylko za 3000zł. Podobno tak się tam zdenerwował ze mało nie zszedł..........
Dziś:
Dziadek: Myszki i touchpady są złe i beznadziejne do używania. Niedokładne i nadwyrężają ręce, ojezus koniec świata apokalipsa i święta krucjata na nich wraz z zakazem sprzedaży.Och jakie okropne i w ogóle, firmy się nie starają i td itd. Najlepsze są trackballe.
OK, a dlaczego?
"Bo ja tylko nimi umiem się posługiwać " I taka mina ->
tiaa.. prawie mnie przekonał... a dzień jeszcze długi
W czasie pisania postu:
- Szukam specjalnej listwy przepięciowej to telewizora
- Mamy listwy... bla bla bla... takie i takie ceny takie i takie listwy
- ale tu jest komputerowy tak?
- no tak....
- a to te listwy są złe bo ja nie potrzebuję do komputera tylko do telewizora
i wyszedł.
Dostałem raz e-mail w sprawie zamówienia paru rzeczy nietypowych do komputerka. Taki i taki kod produktu, tyle i tyle, zapytanie cenowe i na kiedy będzie. Klient 10 sek po wysłaniu maila zadzwonił i upewnił się czy doszedł (z głosu jakiś starszy jegomość- lub .. co tu dużo mówić- dziadek). Wszystko pięknie fajnie, chciałbym sobie zacząć kopiować te kody produktów i sprawdzać ceny... a tu ZONK! nie mogę! Okazało się że starszy pan nie lubi strasznie worda/notatnika bo mu coś tam nie wychodzi... więc pisze maile w..... paincie i wysyła jako załączniki.
Parędziesiąt kabelków, kontrolerów, wtyczek cuda-wianków....
Miałem długi, nudny, a i po pewnym czasie nerwowy dzień...........
Ogólnie o dziadkach i komputerach to mógłbym chyba bloga zacząć prowadzić..
Ot na przykład wczoraj:
Gadka szmatka o sterownikach do staaaaarej drukarki (jego ulubionej jakiejś tam) pod Win7. Nie ma. Producent nie dostarcza. Co robić? Dziadek wpadł na pomysł żeby mu sterownik napisać! ... Chciałem mu lekko uzmysłowić że to będzie sporo kosztowało i nie warto, więc powiedziałem że napisze mu ten sterownik za 1000zł (koledzy programiści mało mnie nie zablili że tak ceny zaniżam). Pan się strasznie zbulwersował - że ja sobie żartuje! i że to jest komputer, a nie czarna magia! I wyszedł..... w innej firmie znalazł też podobną odpowiedź tylko za 3000zł. Podobno tak się tam zdenerwował ze mało nie zszedł..........
Dziś:
Dziadek: Myszki i touchpady są złe i beznadziejne do używania. Niedokładne i nadwyrężają ręce, ojezus koniec świata apokalipsa i święta krucjata na nich wraz z zakazem sprzedaży.Och jakie okropne i w ogóle, firmy się nie starają i td itd. Najlepsze są trackballe.
OK, a dlaczego?
"Bo ja tylko nimi umiem się posługiwać " I taka mina ->
tiaa.. prawie mnie przekonał... a dzień jeszcze długi
W czasie pisania postu:
- Szukam specjalnej listwy przepięciowej to telewizora
- Mamy listwy... bla bla bla... takie i takie ceny takie i takie listwy
- ale tu jest komputerowy tak?
- no tak....
- a to te listwy są złe bo ja nie potrzebuję do komputera tylko do telewizora
i wyszedł.
Lazur pisze:Kumpel na przystosowaniu do życia w rodzinie z dyrektorką zapytał czy dziecko kobiety i psa może zostać ochrzczone. Dyrektorka nie dała się sprowokować i powiedziała mu żeby spytał księdza.
A ten na to: "Najlepiej spytam u źródła... Michalak, Ty jesteś ochrzczony?"
Klasa w brecht a kumpla o mało ze szkoły za to nie wywalili.
Mnie się przypomniało kilka historii:
1. Będąc w 2 klasie liceum, pojechałem z klasą na wycieczkę do Berlina. Był tam jeden kolega, który kupił sobie parę dni wcześniej ultrawypasioną czapkę w stylu gangsta-nigga. I co? Szwabski gołąb mu ją osrał centralnie na daszek , aż opryskało mu resztę tej czapki, kurtkę i dwóch gości obok. Wychowawca powiedział później, że to wina luftwaffe
Później poszliśmy jeszcze do tego ichniego aquaparku i jako grupa zorganizowana otrzymaliśmy bony towarowe na 12€ na przekąskę. Ten sam koleś nie skorzystał z bonu (nie wiadomo dlaczego) i został orżnięty przez gerów na 12 jewro
2. Inna akcja: Na studniówce w hotelu pewien jegomość zaliczył zgona (jako jedyny) i potem znalazł go w kiblu hotelowym owiniętego wokół kibla ktoś z obsługi hotelu albo gości.
3. ten sam osobnik kiedyś na wycieczce integracyjnej usiłował wychędożyć butelkę . Gorzej, że robił to przy wszystkich.
4. Z mojego liceum wyleciały chyba ogółem 4 osoby za podpalenie srajtaśmy niedopałkiem. Było kilka takich zdarzeń. Oficjalnym powodem było spowodowanie zagrożenia pożarowego i zagrożenie życia ponad 500 osób, chociaż ja niezbyt rozumiem, jak może zapalić się wypełniony wodą rezerwuar (na którym znajdowały się te rolki) a tym bardziej glazurowane w całości pomieszczenie i metalowe kabiny.
1. Będąc w 2 klasie liceum, pojechałem z klasą na wycieczkę do Berlina. Był tam jeden kolega, który kupił sobie parę dni wcześniej ultrawypasioną czapkę w stylu gangsta-nigga. I co? Szwabski gołąb mu ją osrał centralnie na daszek , aż opryskało mu resztę tej czapki, kurtkę i dwóch gości obok. Wychowawca powiedział później, że to wina luftwaffe
Później poszliśmy jeszcze do tego ichniego aquaparku i jako grupa zorganizowana otrzymaliśmy bony towarowe na 12€ na przekąskę. Ten sam koleś nie skorzystał z bonu (nie wiadomo dlaczego) i został orżnięty przez gerów na 12 jewro
2. Inna akcja: Na studniówce w hotelu pewien jegomość zaliczył zgona (jako jedyny) i potem znalazł go w kiblu hotelowym owiniętego wokół kibla ktoś z obsługi hotelu albo gości.
3. ten sam osobnik kiedyś na wycieczce integracyjnej usiłował wychędożyć butelkę . Gorzej, że robił to przy wszystkich.
4. Z mojego liceum wyleciały chyba ogółem 4 osoby za podpalenie srajtaśmy niedopałkiem. Było kilka takich zdarzeń. Oficjalnym powodem było spowodowanie zagrożenia pożarowego i zagrożenie życia ponad 500 osób, chociaż ja niezbyt rozumiem, jak może zapalić się wypełniony wodą rezerwuar (na którym znajdowały się te rolki) a tym bardziej glazurowane w całości pomieszczenie i metalowe kabiny.
Jeżeli o prace chodzi to jak pracowałem w biurze Plusa, do znajomego dzwoni klientka i mówi że ma problem z telefonem bo jej nie działa, no to on jako uczynny chłopak próbuje pomóc i robi wywiad co się stało itd, ja i reszta pracowników słyszymy oczywiście tylko to co on mówi i padają takie sformułowania ( jak się okazało potem odnośnie karty sim) :
-a próbowała pani wyciągnąć i włożyć?
-wie pani jak to się robi?
-robiła pani to kiedyś?
-proszę wepchnać do samego końca
Ja się popłakałem ze śmiechu podobnie jak reszta załogi, on już też załapał z czego my lejemy i robi się czerwony i zatyka nos żeby nie parsknąć śmiechem, płacze po prostu, ale siłą rzeczy nie może dać poznać po sobie że z niej leje i pada tekst:
-wie pani co bo mam małe problemy z gardłem dla tego tak mówie
To już mnie zabiło totalnie
-a próbowała pani wyciągnąć i włożyć?
-wie pani jak to się robi?
-robiła pani to kiedyś?
-proszę wepchnać do samego końca
Ja się popłakałem ze śmiechu podobnie jak reszta załogi, on już też załapał z czego my lejemy i robi się czerwony i zatyka nos żeby nie parsknąć śmiechem, płacze po prostu, ale siłą rzeczy nie może dać poznać po sobie że z niej leje i pada tekst:
-wie pani co bo mam małe problemy z gardłem dla tego tak mówie
To już mnie zabiło totalnie
Moja oferta malarska:
http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 75#p136275
Hellfire Studio:
http://www.hellfirestudio.com.pl
http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 75#p136275
Hellfire Studio:
http://www.hellfirestudio.com.pl
Hehe w tym klimacie rozmowa z klientem w firmie Netia. Naprawde polecam.
http://www.youtube.com/watch?v=beKBN6z98DA
http://www.youtube.com/watch?v=beKBN6z98DA