
Nie lepiej w piekarniku?
Ja mając 15 lat dorwałam babciną butelkę Ouzo i przelałam sobie tak z pół litra z niej na własny użytek (nie cierpię Ouzo do tej pory). Ubytek uzupełniłam... wodą z kranu i całość strasznie zmętniała

Moderatorzy: Heretic, Grolshek, Albo_Albo
Why so serious?White Lion pisze:Mam prośbę
Nie, nie masz. Chyba że znudziło Ci się to forum, to wtedy możesz kontynuować nakłanianie do piractwa -- Tomash
hahahahhahha historia z małpą zaje, ale z siekierą lepsza :> swoją drogą miałem podobną tylko z kawałkiem okrągłej blachy który znaleźliśmy z kumplem, a który to nadawał się idealnie do rzucania, nabierał piekielnych prędkości i nieoczekiwanie zmieniał trajektorie lotu ... o mało nie zgilotynowałem mu łba jak siedział na ławce :>Mhroczny Rycerz pisze:Kiedyś po pijaku uczyłem rzucać kumpla siekierą tak, żeby sie w drzewo wbiła (tej umiejętności nabyłem jako harcerz). No ale jak to po piwku i winku zachciało mi sie sikać. No to mówie "Mateusz rzucaj w tamtą strone, ja ide tam (strona przeciwna do rzutu) sie odlać". No i sie odwróciłem ide pare kroków i nagle pare centymetrów od mojej głowy przelatuje siekiera. Odwracam sie niezwłocznie i krzycze "Co Ty kuwa debilu robisz? Miałeś tam rzucać!" na co kolega "No ale tam drzewo jest bardziej proste. I nie drzyj sie bo przecież nie trafiłem"... No ale najlepszych kumpli sie przecież nie wybiera(tak w sumie to poraził mnie też prądem i pozbawił słuchu w lewym uchu na tydzień przy pomocy petardy, rozwalił CD roma, ja mu prawie połamałem nos, zrobiłem dziure w ścianie i nadziałem na haczyk jak udawaliśmy, że łowimy ryby. Coś by sie pewnie jeszcze znalazło)