Witam, oto moja pierwsza rozpiska na 8 edycję, jeśli zobaczycie jakieś nieprawidłowości, walcie od razu. Proszę o krytykę, co by tu zmienić, by TK mogły więcej i lepiej
Tomb Kings 2500
Lords ( 611 pts)
Tomb King 276 pts
armor, shield, Wizard's Hut
Liche High Priest 335 pts
Golden Ankhra, Cloak of the Dunes, dispell scroll
Heroes (338 pts)
Liche Priest 165 pts
Brooch of the Great Desert, Collar of Shapesh ( będzie siedział w Caskecie)
Liche priest 173 pts
horse (mam akurat taki model), Feedback Scroll
Core Units (690 pts)
15 Skeletons 120 pts
bow
15 skeletons 120 pts
bow
3 chariots 120 pts
3 chariots 120 pts
3 chariots 120 pts
2 Tomb Swarm 90 pts
Special Units (475 pts)
6 Ushabti 390 pts
Scorpion 85 pts
Rare units (385 pts)
Casket of Souls 165 pts
Catapult 110 pts
Skulls of the Foe
Catapult 110 pts
Skulls of the Foe
2499 pts/2500
TK 2500- pierwsze kroki w 8 edycji.
- Król Goblinów
- Wodzirej
- Posty: 737
- Lokalizacja: Katowice
ale się wypowiem ogólnie TKingsy mają ciężko. tak naprawdę do nowego booka mozesz nie wybić się ponad remis( w sumie jak Shino pisze) ale pracując na tym co masz-
-Wizard Hat? eee? 2 czary z random Lora są nie teges.. i do tego marnujesz najwazniejszy model w armii
- nie widzę teraz rydwanów- w co nie wiedziesz to utkniesz i się ostatecznie posypiesz.. zdecydowanie wolałbym gwardię
- nie wiem jak z bannerami stoisz - na B'G płyniesz chyba na starcie
- casket.. nie wiem. moze na maszyny.. bo reszty jest za duzo liczebnie, a i tak ma się do tego rzutu reroll z bsbka
powiem szczerze brakuje mi tu pomysłu- ni to strzelanie , ni kombat. na defens spróbowałbym wpakować liszów więcej..
btw. jezeli jesteś gliwickim Dominem , to się mozemy na jakiś sparing umówić
pzdr.KG
-Wizard Hat? eee? 2 czary z random Lora są nie teges.. i do tego marnujesz najwazniejszy model w armii
- nie widzę teraz rydwanów- w co nie wiedziesz to utkniesz i się ostatecznie posypiesz.. zdecydowanie wolałbym gwardię
- nie wiem jak z bannerami stoisz - na B'G płyniesz chyba na starcie
- casket.. nie wiem. moze na maszyny.. bo reszty jest za duzo liczebnie, a i tak ma się do tego rzutu reroll z bsbka
powiem szczerze brakuje mi tu pomysłu- ni to strzelanie , ni kombat. na defens spróbowałbym wpakować liszów więcej..
btw. jezeli jesteś gliwickim Dominem , to się mozemy na jakiś sparing umówić
pzdr.KG
Wizard Hat się przydaje, TK mają swoje inkantacje za free, więc kości magii powinni wykorzystać na BS i przedmioty typu Wizard Hat. Co nie zmienia faktu że kiedy zaczyna się cc to gra się kończy…. Kwestia ile się urwie wcześniej.
swieta_barbara pisze:Jesteś maszyna debelial, bez Ciebie to hobby dawno by umarło.
Jestem Gliwickim Dominem . Napisz na stronce klubu, jest teraz w poniedziałki od 16:30 do 20:30, więc czasu starczy.
W cc doskonale wiem, ze TK się sypią, urok tej edycji, że gram na remis . Bez Czapy to w ogóle chyba nie mam się co pokazywać, dzięki temu jestem w stanie zasypać wroga magią o ogólnie rzecz biorąc liczyć na to, że Ushabti będę mógł ciągle wskrzeszać. Gwardia jest kompletną pomyłką obecnie, dlatego też wziąłem Ushabti, by mieć cokolwiek, co jest w stanie rozbić coś twardszego. Casket jest po prostu dopakiem do magii, a rydwany puszczam przodem, niech sobie po nich strzelają, niech przeszkadzają, może zarobię turę więcej strzelania, lub rozjadę wrogowi małe klocki łuczników.
Oprócz tego Shino jest zdania, że Czapa daje znajomość całego Lora, nie wiem czy to będzie uściślone, ale jak tak mówi tomi to pasuje. Ustalmy, nawet jeśli to będą tylko dwa czary, i tak wezmę ten przedmiot, bo jestem w stanie wykorzystać te 2d6 kości magii, a combatowy King w razie dojścia do mnie wroga i tak mnie nie uratuje .
W cc doskonale wiem, ze TK się sypią, urok tej edycji, że gram na remis . Bez Czapy to w ogóle chyba nie mam się co pokazywać, dzięki temu jestem w stanie zasypać wroga magią o ogólnie rzecz biorąc liczyć na to, że Ushabti będę mógł ciągle wskrzeszać. Gwardia jest kompletną pomyłką obecnie, dlatego też wziąłem Ushabti, by mieć cokolwiek, co jest w stanie rozbić coś twardszego. Casket jest po prostu dopakiem do magii, a rydwany puszczam przodem, niech sobie po nich strzelają, niech przeszkadzają, może zarobię turę więcej strzelania, lub rozjadę wrogowi małe klocki łuczników.
Oprócz tego Shino jest zdania, że Czapa daje znajomość całego Lora, nie wiem czy to będzie uściślone, ale jak tak mówi tomi to pasuje. Ustalmy, nawet jeśli to będą tylko dwa czary, i tak wezmę ten przedmiot, bo jestem w stanie wykorzystać te 2d6 kości magii, a combatowy King w razie dojścia do mnie wroga i tak mnie nie uratuje .
- Król Goblinów
- Wodzirej
- Posty: 737
- Lokalizacja: Katowice
O to spoko:D co do Wizard Hat- skąd ta nadinterpretacja -> hat ci daje to ze jesteś 2levelowym magiem z random lorem (czyli random lore i losujesz 2 czary) stracone punkty imho.. to juz bym go zamieniał na princa na rydwanie i dodatkowego licha.
btw. bo mie to zaciekawiło - czy z thunderstompa na gigancie masz inst. assault?
btw. bo mie to zaciekawiło - czy z thunderstompa na gigancie masz inst. assault?
Grałem na Masterze czymś takim:
Tomb King
Wizarding Hat
Liche High Priest
Feedback scroll, latanie, collar of shapesh
Liche priest
casket, brooch of the great desert (czyli scroll)
Liche priest
kuń, dispell scroll, ruby ring of ruin
3x3 charioty
2 swarmy
12 łuczników sztandar, champion
15 łuczników sztandar champion
20 gwardii z Ikoną
2 scorpy
2 klopy
Rozpa całkiem fajna, Czapka na Kingu zostanie raczej (radzono mi, by dawać ją na hierophanta, ale boję się miscastów i wtedy ważny licz jest zupełnie bez ochrony, nie musze szybko uciec, uważam, że dupa). Klopy robią niezłą siekę, brak mi jednak dawnego ściągania savów. W sumie nie mogę powiedzieć, co mnie najbardziej boli, bo nie dostałem ani razu porządnie w tyłek, ale dobrze wiem, że jeśli dałbym się zaangażować w walkę z jakimś dobrym klocem, to niesety muszę przegrać. Opiszę pokrótce moje bitwy:
1 bitwa z dark elfami, pedantowiec na smoku, 2 hydry, bsb na pegazie, magiczka w kusznikach, 10 cold oneów oraz jakiś klocek piechoty.
Zaczynałem. Po pierwszej turze strzelania zwątpiłem. Wbiłem jedną ranę na smoku i tyle z całego mojego strzelania. De facto zrobiłem chyba ogólnie tyle, chyba, że licząc parę elfich trupów od casketa. Wróg w swojej turze oczywiście posunął wszystko do przodu, smok był już zdecydowanie za blisko. Postanowił rzucić jakoś mało znaczący czar w rydwany z czarodziejki z 6 kości, za co ta zapłaciła życiem, kiedy zużyłem feedbacka. W mojej drugiej poszło już lepiej. Tomb King ze snajperki z deatha ściągnął pedantowca, klopy ubiły smoka i poraniły hydry. Wysunąłem łuczników na szarżę kawalerii, która ich niebawem rozjechała. BSB zarąbał licha w caskecie, lecz nim casket się sypnął, guardzi sprzątneli bsbka. W kolejnych turach straciłem scorpiony i rydwany padły od jednego klocka, ale sam zdołałem rozstrzelać obie hydry nim zdążyły nabroić i dojechać gwardią od boku i rydwanami od tyłu ładnie wystawioną kawalerię i ogólnie wyszło 15:5 dla mnie. Bardzo dziękuję za grę, obyło się bez żadnych, nawet najmniejszych spin .
2 bitwa dwarfy na 3 klopach, dupnym klocku hammererów z herosami w środku, równie dupnym klocu warriorów, 20 scoutach, kowadle i jakimś małym oddziale strzelców.
Wróg wystawia się pierwszy i zrobił znaczący błąd, wystawiając hammerersów jak najdalej się da wgłąb stołu, ale co za tym idzie biorąc rozstawienie na ukos, bardzo po mojej lewej stronie. Dzięki temu ja mogłem się wystawić wgłąb stołu po prawej i być blisko maszynek, jednocześnie bardzo daleko od tego rzeźnickiego oddziału. Ogólnie, to przez niemal całą grę wszystko było w porządku, hammerersi męczyli się, przez 3 tury poruszając się wzdłuż płotka, a ja mogłem bez stresu pozabijać resztę armii (oprócz nietykalnego kowadła), głównie dzięki kopaczkom. Podsunąłem rydwany pod kloc warriorów, zjedli go, w kolejnej turze zagoniłem go 15 łucznikami od boku (brzmi głupio, ale w sumie miałem szarżę, dwa szeregi, bok i sztandar ). Tomb King miscastem wysadził sobie połowe gwardii, ale nie przejmowałem się zbytnio. Wbiłem się od boku w scoutów, polecieli za planszę, a ja nie doceniłem kowadła. Widząc po prostu, że hammererzy są daleko, zdecydowałem się nie gonić, by nie wybiec za stół, nie zreformowałem się nawet. I zostałem pokarany, do tego czasu nieruchawe krasnale zrobiły maraton, 6 cali marszu, popychaczka, szarża zadeklarowana bez specjalnych nadziei i... 13 cali szarży. Ała. Ała tym bardziej, że było na styk, cal mniej i by nie doszedł, ała, bo w środku była dwójka moich lordów i ała też dlatego, że potem przejechał się po klopie, zreformował i pocisnął casket. Zamiast spodziewanego, na oko, 15:5 zrobiło się 12:8 w plecy, ale wiem już, by NIGDY nie ignorować krasnoludów
W 3 bitwie kolejne dark elfy, którymi grał bardzo przeze mnie lubiany Człowiek Armia, wiedziałem więc, że rozgrywka na pewno będzie w miłej atmosferze i nie pomyliłem się . Grał podobną rozpiską z jaką grałem wcześniej, również smok, dwie hydry, ale znacznie więcej klocków, w tym gwardia i witchki.
Przeciwnik włożył do domku 20 korsarzy, ja zaczynam. I tym razem strzał mi się pięknie fuksnął, pierwszy strzał z klopy ściągnął zarówno jeźdzca, jak i smoka, kolejne w tej turze zabiły hydrę. Casket wysmażył fasty, mogłem ruszyć się nieco do przodu. W kolejnych turach wystawiłem do przodu nieco rydwany, Czarna Gwardia się na nie skusiła, ale zaraz po tym oberwała na bok moją gwardię i rydwany na tył. Klopy dobiły drugą hydrę, scorpiony użerały się z klockami elfów, by jednak ostatecznie zginąć. Gwardia, jak na mój gust, trzymała się zdecydowanie za długo, gdyż dwie tury, a domek przecież czekał. Wspomagany magią dognałem jednak szybko do szturmu i zacząłem wycinać korsarzy. Elfy również bez pardonu siekały mi gwardię, jednak wskrzeszenie przywracało życie poległym wojownikom. Niestety, tym razem kości również nie były łaskawe. W pierwszej z możliwych tur, gdy tylko można było rzucić na zakończenie, wypadło 6. W domku zostało 4 korsarzy z 20, którzy wcześniej zaciekle zdawali testy na breaka i tych 4 nieszczęsnych korsarzy przesądziło o wyniku, 11-9 w plecy. Moim zdaniem, scenariusz daje zbyt wiele punktów dla armii kontrolującej domek, tym bardziej, że gra kończy się losowo.
Drugi dzień przywitał mnie kolejnymi dwarfami o bliźniaczej rozpisce jak w 2 bitwie.
Rzucamy, kolejno przegrywam rzut na stronę, wystawienie i zaczynanie. Maszyny przeciwnika trafiają i zdejmują mi katapulty, wiem więc już, że gram na remis. Wystawiliśmy się po przekątnej, więc hammerersi nie doszli do bitwy. Ja gwardią wybiłem kloc scoutów, zestrzeliłem łucznikami i magią minerów, a kopaczki wyczyściły maszynerię, by potem zginąć. Niestety, nim wykopki wyszły, jednym celnym strzałem z klopy rozwalono mi casket, zniszczono mi również jedne rydwany, gdyż będąc 13 cali od maszyn wyrzuciłem 1, 1, 2. Pomimo tych niefortunnych okoliczności, różnica między nami wynosiła 30 małych punktów z przewagą dla krasnoludów, więc oczywisty remis.
Ostatnia gra była z wampirami na dużej gwardii, do tego duchy, nietoperze, szkielety i duużo ghuli. Jednak przeciwnik miał tylko 5 punktów w sztandarach itd., tyle co ja. Problem był w tym, że jego BSB siedział w gwardii, co było dla mnie nie do ruszenia, a moje sztandary były na durnych łucznikach.
Postanowiłem więc za wszelką cenę ubić generała, który był zupełnie bez save'a w cc, jednak na wszystkie ranged miał warda 3+. Zaczynałem, moje strzelanie nic nie zrobiło, w jego turze podbiegł biegacz pod mój nos, z power scrolla duże słońce puścił i wessał mi casket z liszem, klopę, połowę gwardii, połowę łuczników i kolejnego lisza. Ja rydwanami podjeżdżałem na tyły i boki szkieletów, w których siedział lord, próbowałem go zdjąć snajperkami z deatha, jednak bez skutku. Po tych podjazdach poszło już szybko, ghule wbiły się w gwardię z kingiem, jego gwardia wleciała w moją kreskę łuczników, nietoperze po uprzednim zniszczeniu klopy wbiły się na front łuczniczego kloca, a ja wjechałem rydwanami w bok szkieletów, by potem poprawić w bok swarmami. Tomb King ustał w gwardii na jednej ranie, kreska łuczników w końcu padła, jednak łuczniczy kloc bez problemu się wybronił. Ja za to po wybiciu szkieletów bez problemu ubiłem generała, który w walce wręcz nie był trudnym przeciwnikiem, biorąc pod uwagę brak save'a. Zwycięstwo w 4 turze, więc 18:2.
Podsumowując, 60 pkt za bitwy i 20 miejsce, całkiem dobry wynik jak na TK. Uważam, że 8 edycja wyłącza myślenie, gdyż gracze tworzą duże kloce, które w założeniu mają iść do przodu bez względu na wszystko i mielić i w sumie wychodzi im to nieźle. Dzięki mierzeniu wszystkiego, już nie ma zastanawiania się i kombinowania, rozstawia się po prostu tak, by było wszędzie dobrze, potem gra toczy się sama. Szyki może popsuć jakiś miscast lub ciągle braki hitów na maszynach, ale to dosyć mało. Wydaje mi się, że w 7 edycji znacznie więcej było kminienia.
Tomb King
Wizarding Hat
Liche High Priest
Feedback scroll, latanie, collar of shapesh
Liche priest
casket, brooch of the great desert (czyli scroll)
Liche priest
kuń, dispell scroll, ruby ring of ruin
3x3 charioty
2 swarmy
12 łuczników sztandar, champion
15 łuczników sztandar champion
20 gwardii z Ikoną
2 scorpy
2 klopy
Rozpa całkiem fajna, Czapka na Kingu zostanie raczej (radzono mi, by dawać ją na hierophanta, ale boję się miscastów i wtedy ważny licz jest zupełnie bez ochrony, nie musze szybko uciec, uważam, że dupa). Klopy robią niezłą siekę, brak mi jednak dawnego ściągania savów. W sumie nie mogę powiedzieć, co mnie najbardziej boli, bo nie dostałem ani razu porządnie w tyłek, ale dobrze wiem, że jeśli dałbym się zaangażować w walkę z jakimś dobrym klocem, to niesety muszę przegrać. Opiszę pokrótce moje bitwy:
1 bitwa z dark elfami, pedantowiec na smoku, 2 hydry, bsb na pegazie, magiczka w kusznikach, 10 cold oneów oraz jakiś klocek piechoty.
Zaczynałem. Po pierwszej turze strzelania zwątpiłem. Wbiłem jedną ranę na smoku i tyle z całego mojego strzelania. De facto zrobiłem chyba ogólnie tyle, chyba, że licząc parę elfich trupów od casketa. Wróg w swojej turze oczywiście posunął wszystko do przodu, smok był już zdecydowanie za blisko. Postanowił rzucić jakoś mało znaczący czar w rydwany z czarodziejki z 6 kości, za co ta zapłaciła życiem, kiedy zużyłem feedbacka. W mojej drugiej poszło już lepiej. Tomb King ze snajperki z deatha ściągnął pedantowca, klopy ubiły smoka i poraniły hydry. Wysunąłem łuczników na szarżę kawalerii, która ich niebawem rozjechała. BSB zarąbał licha w caskecie, lecz nim casket się sypnął, guardzi sprzątneli bsbka. W kolejnych turach straciłem scorpiony i rydwany padły od jednego klocka, ale sam zdołałem rozstrzelać obie hydry nim zdążyły nabroić i dojechać gwardią od boku i rydwanami od tyłu ładnie wystawioną kawalerię i ogólnie wyszło 15:5 dla mnie. Bardzo dziękuję za grę, obyło się bez żadnych, nawet najmniejszych spin .
2 bitwa dwarfy na 3 klopach, dupnym klocku hammererów z herosami w środku, równie dupnym klocu warriorów, 20 scoutach, kowadle i jakimś małym oddziale strzelców.
Wróg wystawia się pierwszy i zrobił znaczący błąd, wystawiając hammerersów jak najdalej się da wgłąb stołu, ale co za tym idzie biorąc rozstawienie na ukos, bardzo po mojej lewej stronie. Dzięki temu ja mogłem się wystawić wgłąb stołu po prawej i być blisko maszynek, jednocześnie bardzo daleko od tego rzeźnickiego oddziału. Ogólnie, to przez niemal całą grę wszystko było w porządku, hammerersi męczyli się, przez 3 tury poruszając się wzdłuż płotka, a ja mogłem bez stresu pozabijać resztę armii (oprócz nietykalnego kowadła), głównie dzięki kopaczkom. Podsunąłem rydwany pod kloc warriorów, zjedli go, w kolejnej turze zagoniłem go 15 łucznikami od boku (brzmi głupio, ale w sumie miałem szarżę, dwa szeregi, bok i sztandar ). Tomb King miscastem wysadził sobie połowe gwardii, ale nie przejmowałem się zbytnio. Wbiłem się od boku w scoutów, polecieli za planszę, a ja nie doceniłem kowadła. Widząc po prostu, że hammererzy są daleko, zdecydowałem się nie gonić, by nie wybiec za stół, nie zreformowałem się nawet. I zostałem pokarany, do tego czasu nieruchawe krasnale zrobiły maraton, 6 cali marszu, popychaczka, szarża zadeklarowana bez specjalnych nadziei i... 13 cali szarży. Ała. Ała tym bardziej, że było na styk, cal mniej i by nie doszedł, ała, bo w środku była dwójka moich lordów i ała też dlatego, że potem przejechał się po klopie, zreformował i pocisnął casket. Zamiast spodziewanego, na oko, 15:5 zrobiło się 12:8 w plecy, ale wiem już, by NIGDY nie ignorować krasnoludów
W 3 bitwie kolejne dark elfy, którymi grał bardzo przeze mnie lubiany Człowiek Armia, wiedziałem więc, że rozgrywka na pewno będzie w miłej atmosferze i nie pomyliłem się . Grał podobną rozpiską z jaką grałem wcześniej, również smok, dwie hydry, ale znacznie więcej klocków, w tym gwardia i witchki.
Przeciwnik włożył do domku 20 korsarzy, ja zaczynam. I tym razem strzał mi się pięknie fuksnął, pierwszy strzał z klopy ściągnął zarówno jeźdzca, jak i smoka, kolejne w tej turze zabiły hydrę. Casket wysmażył fasty, mogłem ruszyć się nieco do przodu. W kolejnych turach wystawiłem do przodu nieco rydwany, Czarna Gwardia się na nie skusiła, ale zaraz po tym oberwała na bok moją gwardię i rydwany na tył. Klopy dobiły drugą hydrę, scorpiony użerały się z klockami elfów, by jednak ostatecznie zginąć. Gwardia, jak na mój gust, trzymała się zdecydowanie za długo, gdyż dwie tury, a domek przecież czekał. Wspomagany magią dognałem jednak szybko do szturmu i zacząłem wycinać korsarzy. Elfy również bez pardonu siekały mi gwardię, jednak wskrzeszenie przywracało życie poległym wojownikom. Niestety, tym razem kości również nie były łaskawe. W pierwszej z możliwych tur, gdy tylko można było rzucić na zakończenie, wypadło 6. W domku zostało 4 korsarzy z 20, którzy wcześniej zaciekle zdawali testy na breaka i tych 4 nieszczęsnych korsarzy przesądziło o wyniku, 11-9 w plecy. Moim zdaniem, scenariusz daje zbyt wiele punktów dla armii kontrolującej domek, tym bardziej, że gra kończy się losowo.
Drugi dzień przywitał mnie kolejnymi dwarfami o bliźniaczej rozpisce jak w 2 bitwie.
Rzucamy, kolejno przegrywam rzut na stronę, wystawienie i zaczynanie. Maszyny przeciwnika trafiają i zdejmują mi katapulty, wiem więc już, że gram na remis. Wystawiliśmy się po przekątnej, więc hammerersi nie doszli do bitwy. Ja gwardią wybiłem kloc scoutów, zestrzeliłem łucznikami i magią minerów, a kopaczki wyczyściły maszynerię, by potem zginąć. Niestety, nim wykopki wyszły, jednym celnym strzałem z klopy rozwalono mi casket, zniszczono mi również jedne rydwany, gdyż będąc 13 cali od maszyn wyrzuciłem 1, 1, 2. Pomimo tych niefortunnych okoliczności, różnica między nami wynosiła 30 małych punktów z przewagą dla krasnoludów, więc oczywisty remis.
Ostatnia gra była z wampirami na dużej gwardii, do tego duchy, nietoperze, szkielety i duużo ghuli. Jednak przeciwnik miał tylko 5 punktów w sztandarach itd., tyle co ja. Problem był w tym, że jego BSB siedział w gwardii, co było dla mnie nie do ruszenia, a moje sztandary były na durnych łucznikach.
Postanowiłem więc za wszelką cenę ubić generała, który był zupełnie bez save'a w cc, jednak na wszystkie ranged miał warda 3+. Zaczynałem, moje strzelanie nic nie zrobiło, w jego turze podbiegł biegacz pod mój nos, z power scrolla duże słońce puścił i wessał mi casket z liszem, klopę, połowę gwardii, połowę łuczników i kolejnego lisza. Ja rydwanami podjeżdżałem na tyły i boki szkieletów, w których siedział lord, próbowałem go zdjąć snajperkami z deatha, jednak bez skutku. Po tych podjazdach poszło już szybko, ghule wbiły się w gwardię z kingiem, jego gwardia wleciała w moją kreskę łuczników, nietoperze po uprzednim zniszczeniu klopy wbiły się na front łuczniczego kloca, a ja wjechałem rydwanami w bok szkieletów, by potem poprawić w bok swarmami. Tomb King ustał w gwardii na jednej ranie, kreska łuczników w końcu padła, jednak łuczniczy kloc bez problemu się wybronił. Ja za to po wybiciu szkieletów bez problemu ubiłem generała, który w walce wręcz nie był trudnym przeciwnikiem, biorąc pod uwagę brak save'a. Zwycięstwo w 4 turze, więc 18:2.
Podsumowując, 60 pkt za bitwy i 20 miejsce, całkiem dobry wynik jak na TK. Uważam, że 8 edycja wyłącza myślenie, gdyż gracze tworzą duże kloce, które w założeniu mają iść do przodu bez względu na wszystko i mielić i w sumie wychodzi im to nieźle. Dzięki mierzeniu wszystkiego, już nie ma zastanawiania się i kombinowania, rozstawia się po prostu tak, by było wszędzie dobrze, potem gra toczy się sama. Szyki może popsuć jakiś miscast lub ciągle braki hitów na maszynach, ale to dosyć mało. Wydaje mi się, że w 7 edycji znacznie więcej było kminienia.