Arena Śmierci(25)-Karak Osiem Szczytów

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Klafuti
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3443
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Arena Śmierci(25)-Karak Osiem Szczytów

Post autor: Klafuti »

Wirujące ostrze ze świstem pomknęło wprost w kierunku głowy Stalfa. Po chwili rozległ się wizg rozdzieranego metalu i wilgotne chrupnięcie, gdy głowa eksplodowała obryzgując wszystko wokół (włącznie z publicznością, ku jej niesłychanej uciesze) krwią, kawałkami kości, odłamkami hełmu i innymi różnościami.

Skeggi stał chwilę nad pobitym przeciwnikiem, dysząc ciężko, podczas gdy ostrza powoli wytracały swą prędkość. Gdy złapał oddech, podniósł pokonanego i wyniósł bez słowa z areny, żeby zapobiec ewentualnemu zbezczeszczeniu. Wiedział, że prawie na pewno wygra swoją pierwszą walkę, wiedział również, że będzie ona ciężka. Skeggi postanowił, że dowie się później czegoś więcej o tamtym krasnoludzie.

Jeszcze tego samego dnia Skeggi poszedł odebrać nagrodę, po czym ruszył w głąb twierdzy, żeby się wyżyć na skavenach i zielonoskórych.
Obrazek
"Głos opinii publicznej nie jest substytutem myślenia."
~Warren E. Buffett

Awatar użytkownika
Warlock
Chuck Norris
Posty: 426
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Warlock »

Człowiek hahahaha - ucieszył się demon. Wiedział, iż ludzie są za słabi, zdecydowanie za słabi, aby móc stawić czoła demonowi. Nawet, jeśli są sługami Mrocznych Bogów.

- Ten jeden może być szybki hahahahaha, ale ja jestem bardziej. - I wesoło podśpiewując udał się obejrzeć 1 walkę drugiej rundy. - Stawiam na człowieka z północy. Sługus tej dziwki z bajorka nie ma szans. W końcu co dwie głowy to nie jedna hahahahaha - zaśmiał się ochydnie
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix

"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein

"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt

Awatar użytkownika
Przemcio
Postownik Niepospolity
Posty: 5334

Post autor: Przemcio »

Gunther się zamyślił... Herald Khorna to powinna być ciekawa walka. Napewno trzeba uważać na ciosy demona.
Z doświadczenia wiedział, że demony mają potężną broń jednak są bardzo wrażliwe na ciosy. W czasie swoich podróży po pustkowiach Gunther zmierzył się już z niejednym takim przeciwnikiem i teraz też był pewny swego. Jednak pamiętał nikogo nie można lekceważyć.
We Bust in, Fight Through the Carnage, let the BOOMSTIK do the Talking...

Awatar użytkownika
Whydak
Chuck Norris
Posty: 625
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Whydak »

Gdzieś w kącie karczmy jakiś pachołek próbował obudzić wyczerpanego wielodniowym piciem czempiona chaosu, przerwa w arenie wydłużała się a 2 umysły nie mogły się znieść. No może 1 umysł. Ukojenie znaleźli w strumieniach piwa. Lecz przerwa dobiegła końca.
Dopiero wiadro zimnej wody upewniło budzącego, że wojownik jeszcze żyje.
-To nie było zbyt wyrafinowana działanie ale..
- Spieeeerdaaalaj ! -Mniej inteligentna część czempiona przerwała mu w pół zdania -
Ty gnoju nie myty! Poczekaj aż wstanę to zoobaczysz !
Dopiero solidny cios w twarz uciszył wrzaski.
-Czego chcesz?
-Niedługo twoja.. hm.. wasza walka.
-Z kim ?
-Rycerz jakiś.
-Dobrze, możesz odejść.

Wojownik z trudem wstał i zmagając się z bólem głowy potoczył się do wyjścia. Chodzenie tym bardziej utrudniał mu fakt, że panowaniem nad ciałem zostało rozdzielone po połowie i każdy kontrolował jedną nogę i jedną rękę.
- Chodź, musimy potrenować i zgrać się przed walką.
-Pooo cooo ? Ja być nie poookonany.
-To chociaż znajdźmy hełm na mój bezcenny umysł!
-Jaa tam bym znalazł coś na klina.
-Też dobry plan.
Po osiągnięciu kompromisu mutant skierował się mniej więcej przed siebie.

Awatar użytkownika
Tullaris
Masakrator
Posty: 2177
Lokalizacja: Solec nad Wisłą

Post autor: Tullaris »

Ech niestety, dziś z kumplem dałem po robocie lekko w palnik :mrgreen: , w dodatku rano musze jechać do Warszawy, więc znów nie dam rady rozegrać pojedynku :( , ale jutro wieczorem to już mur-beton będzie :wink: .
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."

nindza77
Wodzirej
Posty: 770
Lokalizacja: Animosity Szczecin

Post autor: nindza77 »

-Oho! Na Ela!- Walnął wielkim paluchem tuż obok nazwiska swojego i przeciwnika. Nie potrafił rozczytać się z tego niewyraźnego (drukowanego bądź co bądź) pisma. Ale rozpoznał pierwszą literę, a to już wiele dla niego znaczyło. -Na El być słabe! Wszystkie być słabe, na Gie być silna!- Ryknął, jak to miał w zwyczaju, podbudowując swoją samoocenę. Jak na swój ciasny, zieloniutki rozumek, spamiętał jednak, że jedynym zawodnikiem na tę literę jest wampir (wbrew pozorom orkowie nie są aż tacy tępi na jakich wyglądają i się zachowują). Nawet się nie wzdrygnął. To tylko trupiszcze i w dodatku jest brzydkie. Budzą jednak respekt wśród całego świata i tych maleńkich, biednych goblinów. Jak już go poszatkuje na kawałki, wszyscy się dowiedzą kto jest królem tej areny! Zasłuży na chwałę Gorka i jak najwięcej mord do obicia. To było warte ryzyka śmierci (Zdawał sobie w ogóle sprawę z tego ryzyka?).
Zdawal sobie również sprawę, że trzeba się posilić przed ciężką walką. Zarzucił Morgensztern na ramię, ta spadła na ziemię. Podniósł i wybrał się do lasu, ciekaw czy żyją tu wielkie i smaczne pająki.
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).

Awatar użytkownika
bagno
Powergamer Rozpiskowy
Posty: 35

Post autor: bagno »

Rothash spojrzał na tablicę, chaośniak, do tego zmutowany. Będzie ciężko, ale w imię pani zwyciężę!
Rothash poprawiając pas z zamocowanym mieczem, musnął przez przypadek flakonik z dziwna cieczą, którą po przybyciu na arenę dziwnym zbiegiem okoliczności znalazł.
- Może czas dowiedzieć się co to jest? - Pomyślał
Obrazek

Awatar użytkownika
Tullaris
Masakrator
Posty: 2177
Lokalizacja: Solec nad Wisłą

Post autor: Tullaris »

Keineth Niepokonany vs Rothash z Couronne
Słońce właśnie zachodziło nad Karak Osiem Szczytów, ale nie oznaczało to, że miejsce to będzie ciche. Arena Śmierci była już oświetlona blaskiem pochodni i oczekiwała na kolejnych wojowników, z których tylko jeden miał opuścić ją żywy, a zaraz miała rozpocząć się pierwsza walka drugiej rundy.
Keineth Niepokonany wszedł na Arenę zakuty w spaczony pancerz, moc Bogów Chaosu emanowała od niego, a on sam czuł się niepokonany. Wiedział, że jego przeciwnikiem będzie kolejny słabowity człowiek, poprzedni był z Imperium, ten będzie z Bretonii, ale tak naprawdę on o to nie dbał. Widząc zbliżającego się Bretończyka zawołał –Kolejny słabeusz na maj drodze, padnie pod mym ostrzem z woli bogów. Szykuj się na śmierć śmiertelniku-
Rothash z Couronne wstąpił dumnie na Arenę jak przystało na prawdziwego rycerza królestwa, kroczył dostojnie wpatrując się w swojego przeciwnika. –A więc to jest ten pomiot Chaosu- pomyślał- Z łaską pani pokonam go na chwałę jej imienia- Nie przestraszył się okrzyków potępionego, gdyż jego wiara była silna. Stanął w pozycji bojowej i oczekiwał sygnału na rozpoczęcie walki.
Ten sygnał niebawem nadszedł i w tym momencie czempion Chaosu wściekle zadając mordercze ciosy swym toporem zaszarżował. Rothash był jednak gotowy i w ostatniej chwili zszedł z linii ataku, próbując jednocześnie kontratakować, lecz Keineth zdążył się już ustawić frontem do paladyna i pociągnął dalej swoje poprzednie uderzenia przedłużając je w kolejny atak i uprzedzając cios rycerza. Rothash był zmuszony do obrony po mistrzowsku przeszedł do niej od ataku. Idealnie zablokował cios cha ośnika lecz nie docenił jego siły i został odepchnięty w tył. Keineth kontynuował ofensywę, czując, że opór przeciwnika musi osłabnąć i będzie on mógł zgnieść go jak robaka, lecz to nie następował pomimo coraz to potężniejszych zadawanych cisów. Rothash umiejętnie blokował ataki i mimo, że był w defensywie nie pozwalał słudze mrocznych potęg na zadanie ostatecznego uderzenia. Chaośnik się tym nie przejmował tylko lał ile miał sił w swych spaczonych ramionach. W końcu jedno z tych uderzeń się opłaciło, gdyż rozbiło ono obronę paladyna i wybiło go z równowagi, w tym ułamku sekundy Rothash był całkowicie bezbronny, a Keineth wzniósł już swój topór do morderczego ciosu. Ostrze opadło na Paladyna, lecz w jakiś dziwny sposób odchyliło się od jego głowy i uderzyło w ziemię, Pani Czuwała. Rothash wykorzystał momentalnie sytuacje i uderzył celnie swym mieczem trafiając w korpus przeciwnika, lecz ostrze nie zdołało przebić zbroi. Siła ciosu odrzuciła jednak Keinetha w tył i to teraz Rothash był atakującym ostrze bastata padało raz za razem, a tarcza skutecznie zablokował ciosy przeciwnika. W swojej szarży Paladyn miał więcej szczęścia od Chaośnika gdyż w pewnym momencie wykonał on jednoczesne skrócenie dystansu wraz blokiem tarczą uniemożliwiając przeciwnikowi zadanie ciosu, a zarazem pchnął potężnie z bliskiej przebijając w końcu pancerz odległości zadając chaośnikowi dotkliwą ranę, ten jednak mimo bólu walczył dajej jak by nic się nie stało. Wymiana ciosów ciągnęła się, tym razem jednak szczęście dopisało Keinethowi odbiło on miecz paladyna i wymierzył morderczy cios w jego tułów. Rothash skręcił się jednak i próbował zastawić się tarczą co wyszło mu tylko częściowo bowiem ostrze topora zraniło go w bark udało mu się ocalić jednak życie i był zdolny do dalszej walki. Chwile później obaj skrócili jednocześnie dystans aby zadać uderzenia i trafili się niemal jednocześnie, lecz cios Rothasha nie zdołał przebić się przez zbroję, Keineth nie był w stanie wyprowadzić odpowiedniego zamachu swym toporem i jego cios ześliznął się tylko po płycie bretońskiego pancerza. Walka trwała jednak dalej i teraz pomimo odniesionych ran to Wojownik Mrocznych bogów zaczął zdobywać przewagę, zaczął znów spychać Paladyna do defensywy i nagle odepchnął go poczym wyprowadził morderczy cis zmieniając jednocześnie kąt jego uderzenia. Wydawać się mogło, że ostrze topora zabije lub przynajmniej dotkliwie porani Bretończyka, lecz topór ponownie nie sięgnął swego celu ponownie Pani czuwała. Rothash wykorzystał momentalnie sytuacje, zszedł nisko o ciął ile miał sił można powiedzieć, że to sama pani prowadziła jego rękę. Ostrze trafiło w kolano Keinetha i przecięło spaczoną zbroje, odrąbując jego nogę. Chaośnik zwalił się jak kłoda, a Rothash nie dał mu szans na wstanie, klinga miecza przeszył ago na wylot i przyszpilił go do piasku areny. Paladyn wyjął swe ostrze ze spaczonego truchła i wzniósł je na znak triumfu, po czym rzekł –Na chwałę Pani Jeziora-.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."

Awatar użytkownika
Warlock
Chuck Norris
Posty: 426
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Warlock »

No proszę a jednak - syknął ze złością demon. Chwilę jeszcze ponarzekał a następnie udał się na arenę. Wszakże był następny.
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix

"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein

"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt

Awatar użytkownika
Przemcio
Postownik Niepospolity
Posty: 5334

Post autor: Przemcio »

Hmmmm Gunther był troszkę zdziwiony... ten Bretończyk powinien już nie żyć a jednak zwyciężył...
Gunther był obeznany z wierzeniami bretończyków...
Ciekawe pomyślał Pani z jeziora... młoda piękna... a może to po prostu Slaneesh albo jakiś jego demon. Cóź to może być ciekawe.
We Bust in, Fight Through the Carnage, let the BOOMSTIK do the Talking...

Awatar użytkownika
bagno
Powergamer Rozpiskowy
Posty: 35

Post autor: bagno »

Paladyn wyjął swe ostrze ze spaczonego truchła i wzniósł je na znak triumfu, po czym rzekł –Na chwałę Pani Jeziora-
odwrócił się i niezaszczycając pokonanego wroga spojrzeniem, wyszedł z areny w celu doprowadzenia się do porządku, trochę skołowany po cichu dziękował pani za opiekę podczas walki.

Przez głowę przemknęła mu jeszcze myśl ,że Pani ma co do niego wielkie plany skoro nawet w tak szemranym miejscu oczyszcza świat ze wszelkiego plugastwa.
Obrazek

Awatar użytkownika
Tullaris
Masakrator
Posty: 2177
Lokalizacja: Solec nad Wisłą

Post autor: Tullaris »

Wyrterion Okrwawiony vs Gunther

Ledwie z areny zostało zniesione truchło chaosowego wojownika, a już do walki szykowali się następni. Nie miało być to jednak zwykle starcie, bowiem naprzeciw siebie stanąć wyznawcy dwóch przeciwnych sobie bogów Chaosu, Slaanesha i Khorna. Nienawiść pomiędzy Slaaneshytami a Khornistami była legendarna, a moce którymi byli obdarzani przez swych patronów potężne, zanosiło się więc na niesamowity i emocjonujący pojedynek.
Wyrterion pojawił się już na środku areny, jak zwykle rządny krwi zniszczenia i czaszek, tak czaszek dla tronu jego pana. Tym razem jednak nie chodziło tylko o czaski, teraz będzie mógł sobie sprawić piękny prezent w postaci skóry słabowitego Slaaneshyty.
Gunther wkroczył na arenę nonszalancko, gdy tylko dostrzegł demona uśmiechnął się pogardliwie i rzekł do siebie w myślach – Ech ten elf którego uśmierciłem był przyjemniejszy i słodszy, w przeciwieństwie do tego cepowatego demona- Wtem usłyszał krzyk Wyrteriona
– Twoja czaszka słabowity Slaaneshyto ozdobi tron mego pana szykuj się na śmierć-
-Taa, co ty nie powiesz, tępy pustaku, czy w Khorniści nie macie bardziej niestandardowych okrzyków bojowych i ten krzyk rani moje uszy-
-Zapłacisz za swe słowa swą krwią, a twe męki będą nieskończone, mój pan dostanie twą duszę-
-Ech- westchnął Gunther- To brzmiało trochę lepiej, ale i tak prostacko, gdy już cię pokonam i trafisz przed oblicze mego władcy, wtedy nauczysz się co to znaczy cierpienie. Mój pan będzie zadowolony z dręczenia khornowego sługi.
Wyrterion miał mu odpowiedzieć, lecz właśnie w tej chwili padł gong i pojedynek rozpoczął się. Demon ruszył wściekle na Wybrańca Pana Rozkoszy, a w powietrzu rozległ się krzyk –KREW DLA BOGA KRWI CZASZKI DLA TRONU CZASZEK- lecz ten okazał się niesamowicie szybki umiejętnie zchodząc przed ciosami demonicznego ostrza i robiąc jednocześnie piruet z którego wyprowadził cięcie dokładnie w centrum torsu demona. Wyrterion został zaskoczony przez prędkość Gunthera lecz tylko na ułamek sekundy, umiejętnie przestawił się przechodząc natychmiast z ataku do obrony i błyskawicznie parując cięcie swego przeciwnika. Gunther nic sobie z tego nie robił, oskoczył na bezpieczną odległość prowokując demona do natarcia, Herold ruszył na niego, ale zwinny i doskonale wyszkolony wybraniec umiejętnie to wykorzystał zszedł na lewą stronę szykując pozorowany kontr atak poczym w oka mgnieniu odskoczył na prawą przed padającym ostrzem, wykonując jednocześnie kombinacje swoich morderczych ataków. Pierwszy cios trafił idealnie w bok demona drugi jednak został odgięty przez moc chroniącą demona, po czym Gunther musiał błyskawiczne odskoczyć przed nadlatującym demonicznym ostrzem. Wyrterion wściekły za to, że sługa słabego bożka go zranił wpadł w szał i zaczął rąbać wściekle swym mieczem za swym przeciwnikiem. Gunther przewidział to i już miał plan jak wykorzystać ten fakt na swoją korzyść lecz nie docenił jednak siły swego przeciwnika. Jeden z ciosów które przyjął na tarczę okazał się tak silny, że wybił go z równowagi, co Herald Khorna zaraz wykorzystał o mało nie rozrąbując Ghunthera na kawałki, z ledwością i tylko dzięki nadludzkiej szybkości uniknął on demonicznej klingi która minęła go o milimetry. Wojownik Slaanesha odskoczył jednak na bezpieczną odległość, lecz już planował kolejny atak, tym razem ostrożniej i rozważniej. Błyskawiczne pomknął ku demonowi zadając ciosy swym ostrzem to tu to tam, starając się ominąć demoniczną klingę i zadać ostateczne pchnięcie. Publiczność tymczasem zmarła zaparzona w walkę sług mrocznych potęg wrażenie robiły niesamowite i nienaturalne umiejętności walczących. Tymczasem pojedynek stawał się coraz bardziej zacięty, Wyrterion został zepchnięty przez niesamowicie szybkiego Gunthera do defensywy a ten cały czas starał się przełamać jego obronę. W pewnym momencie sługa Khorna nie zdążył odpowiednio zareagować, gdyż jego miecz minął szybkiego Gunthera, a ten nie wahając się zadał kolejne uderzenie raniąc demona. Gunther czuł, że zwycięstwo jest już w zasięgu i natarł jeszcze raz, trafił po raz kolejny lecz tym razem jego uderzenie okazało się nieskuteczne, klinga jego miecza została odrzucona przez moc chroniącą demona. Wyrterion wykazał się natomiast swym doskonałym refleksem i jego mordercza kontra dosięgła Shlaaneshyty, dotkliwie go raniąc. Gunther po raz kolejny odskoczył od demona, lecz tylko po to by pomimo krwi sączącej się z rany znów zaatakować. Przypuścił serię skomplikowanych ataków, lecz refleks i moc ochronna demona pozwoliły na ich odparcie. Sługa Węża, zdecydował się zaryzykować, skracając dystans i chcąc zadać szybki morderczy cios, problem poległa na tym, że nie mógł on przygotować się do obrony. Plan powiódł się, ale tylko częściowo, ostrze sługi Pana Przyjemności ponownie zraniło Heralda Khorna, lecz sam otrzymał także uderzenie które zaowocowało kolejną dotkliwą raną. Obaj oponenci odskoczyli od siebie Wyrterion czuł, że jego świadomość wyrywa się w kierunku eteru, lecz zdołał się opanować. Gunther czuł dotkliwy ból, ale dla niego był on przyjemnościom, zebrał się więc do kolejnego ataku. Wyrterion chwile po tym jak się opanował znów musiał się bronić sługa Węża atakował szybko i precyzyjnie, góra duł bok, odskok i zmiana kierunku, Herald odbijał ciosy i morderczo kontrował. Jednak Gunther po raz kolejny okazał się doskonały szermierzem wymanewrował ostrze wrogą i po raz kolejny zadał celny cios. Wyrterion próbował zejść z linii i zadać kontrę, lecz przeciwnik był zbyt szybki, wydawało się, że to już koniec, ale moc ochronna po raz kolejny odrzuciła ostrze Wybrańca, w tym samym momencie spadła na niego demoniczna klinga, a jego szybkość go zawiodła. Cios Wyrteriona był niesamowicie silny rozrąbał Ghubtera niemla na pół. Truchło Slaaneshyty padło na piasek areny, a Herold odrąbał jego głowę i spojrzał się w jego martwe oczy, po czym rzekł –Mówiłem, że zdobędę twoją czaszkę-, a następnie zabrał się za zdzieranie skóry z martwego przeciwnika.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."

nindza77
Wodzirej
Posty: 770
Lokalizacja: Animosity Szczecin

Post autor: nindza77 »

Jak piszesz, że ktoś krzyczy, to wstaw tam jakiś wykrzyknik :) Będzie bardziej ekspresyjnie! :D
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).

Awatar użytkownika
Tullaris
Masakrator
Posty: 2177
Lokalizacja: Solec nad Wisłą

Post autor: Tullaris »

nindza77 pisze:Jak piszesz, że ktoś krzyczy, to wstaw tam jakiś wykrzyknik :) Będzie bardziej ekspresyjnie! :D
Wiem :wink: poprostu zapomniałem :oops: , Ok wstałem ogarne się trochę i może rozegram następny pojedynek.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."

Awatar użytkownika
Warlock
Chuck Norris
Posty: 426
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Warlock »

-Raaaaagh!!! - rozdarł się wściekle demon, gdy jego rany zasklepiały się. - Ten chędorzony pomiot masochisty śmiał MNIE zranić!!. Na szczęście nie uszło mu to płazem hahaha - roześmiał się. Potem zaczął się modlić do swego patrona: - Khornie Panie mój oto dostajesz czaszkę jednego z tych wydepilowanych sługusów slaanesha. Niech przyozdobi ona Twój tron, a jego dusza niech Ci sprawi dużo zabawy hahaha!

- Po tych słowach zregenerował się zupełnie i poszedł zobaczyć kolejną walkę. Wszak miał walczyć wąpierz z oszalałym orkiem.


Edit:
Tullaris pisze: Nienawiść pomiędzy Slaaneshytami a Khornistami była legendarna
A nie Tzeentchowcami i Khornistami :wink: ?
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix

"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein

"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt

nindza77
Wodzirej
Posty: 770
Lokalizacja: Animosity Szczecin

Post autor: nindza77 »

Oni siebie dwójkami nienawidzą :P
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).

nindza77
Wodzirej
Posty: 770
Lokalizacja: Animosity Szczecin

Post autor: nindza77 »

Zbliżała się walka. Jego walka. Musiał już wracać od tego co robił, a przyznać trzeba, że jak na orka to całkiem sprawnie połączył dwie ważne rzeczy - krótki trening (ubił dwa pająki i jednego dzika) i pożywienie (wpierdzielił wszystko co było jadalne z pająków i całego dzika). Syty i pełen siły wszedł do budynku areny, skąd skierowano go na piasek tejże. Czekał aż go wypuszczą, a tam, za kratą, która dopiero miała się unieść, pełen chęci do walki zadudnił swym Morgenszternem kilka razy w stalową tarczę, krzycząc doniosłe. -WAAAAAAAAAGHHHHH!-
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).

Awatar użytkownika
Warlock
Chuck Norris
Posty: 426
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Warlock »

nindza77 pisze:Oni siebie dwójkami nienawidzą :P

Mi się wydaje że Khorne -hate> Tzeentch
Slaanesh -hate> Nurgle.

Bo to są przeciwieństwa.

Poprawcie ofc jeśli się mylę.
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix

"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein

"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt

nindza77
Wodzirej
Posty: 770
Lokalizacja: Animosity Szczecin

Post autor: nindza77 »

Tzeentch i Nurgle to też przeciwienstwa :) Pierwszy to ciągłe zmiany, spaczenia, a drugi to radosne przemijanie i szelmowski śmiech przy spotkaniu ze śmiercią :)
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).

Awatar użytkownika
Tullaris
Masakrator
Posty: 2177
Lokalizacja: Solec nad Wisłą

Post autor: Tullaris »

Lysanis von Heima vs Gahrzbaghg Ga

Poprzednia walka pomiędzy dwoma sługami Chaosu była szeroko komentowana, a zachwyt nad nią nie mijał, do czasu jednak gdy na Arenie stawili się kolejni wojownicy Wampir i Czarny Ork tym razem mieli zewrzeć się w śmiertelnych zmaganiach.
Lysanis von Heima wkroczył na arenę nie zwarzając na wiwaty publiczności, traktował ją jak bydło więc nie obchodziło go jej zdanie. Jego przeciwnikiem miał być Ork, -Ech- pomyślał – Wielu takich miał na swe usługi fakt, nie byli kiepscy w walce ale nie mogli się równać z taką istotą jak on, jego śmierć nastąpi szybko i boleśnie, ale krew orków nie była zbyt smaczna.
Gahrzbaghg Ga wszedł na arenę rozglądając się nerwowo, szukał następnego kogoś komu mógł by nakłaść po pysku. Gdy ujrzał Lysanisa warknął, ten prezentował się lepiej niż ta Elfka którą ostatnio zabił, ale też wyglądał na jakiegoś chuchraka, mały blady i w ogóle. Ork nie wiele myśląc ryknął do swego przeciwnika
–Moja stłuc twoja pyyyysk-
Wampir nie odpowiedział szkoda mu było czasu na konwersacje z czyś co ma mięśnie zamiast mózgu.
W tym momencie rozległ się gong rozpoczynający walkę. Gahrzbaghg Ga ryknął na całą arenę –WAAAAAG!- biegnąc w stronę przeciwnika i wymachując swoją maczugą na lewo i na prawo chcąc trafić jeszcze odległego wroga. Lysanis dobył błyskawicznie swych mieczy, wyczekał na odpowiedni moment i w ostatnim ułamku sekundy dzięki swemu nadludzkiemu refleksowi nieumarłego zszedł z linii ataku wyprowadzając jednocześnie swoje mordercze cięcia. Gahrzbaghg Ga zareagował jednak momentalnie, wystawił odpowiednio tarczę i zablokował pierwsze uderzenie i nie czekając na drugie łupnął jednocześnie tarczą w wampira, a następnie skręcił się i poprawił morgensternem. Lysanis musiał szybko zareagować zamiast drugiego ciosu zrobił blok krzyżowy zmieniając tor lotu drugiej klingi i krzyżując ją z pierwszą tak zatrzymał tarczę, a następnie zgrabnie uskoczył przed ciosem orka. Gahrzbaghg Ga rykną i ponownie zaatakował, lecz Lysanis już miał przygotowany plan działania, skoczył w prawo markując cięcia, po czym zgrabnie zszedł na lewą stronę. Gahrzbaghg Ga już miał przywalić tarczą lecz jego cios uderzył w pustkę, a morgenstern został zablokowany przez jedną z kling wampira, który drugą ciął go boleśnie w udo, a następnie odskoczył poza zasięg kontry. Ork zawył wściekle i chciał dosięgnąć umarlaka swoją maczugą lecz ta znów minęła go o milimetry, a wampir tymczasem znów zaatakował. Zszedł na prawą stronę i ciął pierwszą klingą na głowę, ten cis znalazł się na tarczy, lecz druga cięła poniżej tarczy raniąc dotkliwie bok. Gahrzbaghg Ga westchnął ciężko, poczuł także, że coś jak by odebrało mu część sił. Lysanis tymczasem zwietrzył szansę na zakończenie pojedynku, przejął inicjatywę i zaczął zasypywać orka seriami morderczych ataków. Gahrzbaghg Ga bronił się przez chwilę, lecz Lysanisowi udało się przełamać jego obronę. Pierwsza klinga trafiła w tarczę, ale druga idealnie w tors, niestety tym razem solidna zbroja wytrzymała i ostrze ześlizgnęło się po metalowej płycie, co na ułamek sekundy zdezorientowało wampira. Gahrzbaghg Ga wykorzystał to instynktownie, waląc Lysanisa tarczą co wybiło go z równowagi, a następnie grzmocąc go solidnie w ramię morgensternem. Nieumarły został odrzucony na parę metrów, zwykły człowiek zwijał by się pewnie w bolesnych konwulsjach lecz nie potężny wampir, on szybko się otrząsnął i uchylił przed kolejnymi ciosami orka, którego broń była niewątpliwie zatruta lecz ciało Lysanisa ją zniosło. Gahrzbaghg Ga choć ranny wiedział, że jak się kogoś walnęło to trzeba przywalić jeszcze mocniej więc walił dalej swą maczugą. Ale Lysanis skutecznie się bronił i w końcu podpuścił orka do ryzykownego ataku. Gahrzbaghg Ga widząc chwile zachwiania oponenta uderzył bez namysłu, a Lysanis tylko na to czekał, idealnie poprzez obrót zszedł z linii ataku i znalazł się po prawej stronie orka jego prawe ostrze trafiło w morgenstern i odbiło go w lewą stronę uniemożliwiając orkowi parowanie, lewa klinga cięła natomiast w orcze kolano rozrąbując je. Gahrzbaghg Ga zwalił się z nóg chciał jeszcze sparować cios lub przywalić w chuderlaka, lecz dwie klingi wampira skrzyżowały się na jego szyi i zanim zdążył cokolwiek zrobić jego głowa został ścięta, a krew radośnie zaczęła tryskać na piasek areny z martwego ciała.

Mi się wydaje że Khorne -hate> Tzeentch
Slaanesh -hate> Nurgle.

Bo to są przeciwieństwa.

Poprawcie ofc jeśli się mylę.
Z tego co ja czytałem w Księdze Spaczenia to głównie nie lubią się Khorn ze Slaaneshem i Tzeench z Nurglem. A wiesz z czego jest zrobiony bicz Krwiopijcy? :wink:
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."

ODPOWIEDZ