Arena Śmierci (27) - Przeklęta Polana

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Krzyżu
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 172

Arena Śmierci (27) - Przeklęta Polana

Post autor: Krzyżu »

Z racji, ze Vari się spóźnia, zostałem siłą wybrany do zrobienia następnej Areny :D
Mam nadzieję, ze nikomu to nie przeszkadza i nie spieprzę opisów walk.

Nad Pustkowiami Chaosu właśnie zapadała noc, a przynajmniej tak to wyglądało. Czerwone niebo pociemniało. Niewielka wyrwa w chmurach rzucała obłąkańcze światło na małą polanę, otoczoną poskręcanymi kikutami drzew. Konary zaczęły jęczeć i drgać w rytm wrzasku. Coraz więcej Pomiotów przybywało na przeklętą łąkę. Do chóru potępionych drzew przyłączyły się porykiwania i syki wszechobecnych Spawn’ów. W końcu grube drzewo na środku polany pękło, zasypując Pomioty wachlarzem drzazg mknących z prędkością strzały. Oto przybył Morgur Władca Czaszek. Powietrze zafalowało od potępieńczych pisków drzew, które coraz gwałtowniej się poruszały. W końcu konary zaczęły rosnąć i splatać się nawzajem, tworząc upiorne parodie konstrukcji, podobnych do baraków, trybun i ogrodzeń wokół przyszłej areny. Rośliny przestały wydawać dźwięki. Morgur cały spocony, sapiąc ciężko spojrzał na swoje dzieci. Większość Pomiotów została przez niego wchłonięta w trakcie tworzenia konstrukcji. Chwilową ciszę przerwały ryki i wycie nadchodzących Zwierzoludzi. Masa futrzastych ciał skłębiła się wokół Morgura. Szaman wręczył każdemu Ungorowi zapieczętowany list. Umysł wybranych bestii spowiła całkowicie chęć spełnienia misji, nie myślały już o niczym innym. Miały one wkraść się do największych miast i poprzywieszać listy na pręgierzach. Po drodze miały głosić nowinę wszystkim chętnym. Morgur zostawił im jeszcze symbole na czołach, dzięki którym mogły się porozumiewać. Było ciężko ich zrozumieć, ale przy odrobinie dobrych chęci szło coś wydedukować. Wybranych zostało tak wiele Bestii, gdyż szaman nie wątpił, że część z nich zostanie wybita przy najbliższej okazji. Cały tabun z rykiem popędził na cztery strony świata. Na piedestał nad areną wspiął się wybraniec Nurgla, to on miał rozpocząć arenę, a po nim kolejno wybrańcy innych bogów Chaosu. Po Morgurze nie było już śladu.

______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Witam na kolejnej odsłonie już słynnej Areny Śmierci!
Uczestnictwo w Arenie Śmierci wymaga określonych informacji o danym śmiałku, który gotów jest walczyć na śmierć i życie z wieloma przedziwnymi i egzotycznymi wrogami:

-Imię postaci
-Informacje dotyczące tego, kim jest Twój Bohater-(dla przykładu, Dark Elf Noble, Empire Captain)
-Broń lub bronie, którą wybieramy z listy oręża.
-Zbroja lub jej brak.
-Ekwipunek, wybierany z listy Ekwipunku.
-Umiejętności specjalne, wybierane z sekcji Umiejętności.
-Historia Postaci, tj. jak i dlaczego znalazła się na Arenie Śmierci.
-Mutacja(jeśli dotyczy).

Każdej postaci przysługuje wybór jednego typu oręża(walka dwoma brońmy liczy się jako jeden wybór), jednej Zbroi( z wyjątkiem Tarczy i Hełmu, które możemy wybrać dodatkowo, nie wykorzystując limitu zbroi), jednej Umiejętności Specjalnej i jednego Ekwipunku.
Jedynie postacie,które mogą używać Magii to Książęta Grobowców,Kapłani i Heroldowie Tzeentcha.


Zasady dodatkowe:
Umiejętności przynależne do rasy są respektowane na tej Arenie z jednym wyjątkiem w postaci zasady Armed to da Theef, której specyfika utrudniała by sprawne prowadzenie walk. Jako rekompensata Bohaterowie, którzy posiadali tą umiejętność, mogą wybrać dodatkową Umiejętność Specjalną.
-Skinki, Skaveński Wódz, Gnoblar Choncho, Ludzie maści wszelakiej(Imperium, Najemnicy, Słudzy Pani Jeziora , Dzierżyciel Ikony, Gobliny, Krasnolud Kultu Zabójców posiadają dodatkową Umiejętność Specjalną oraz bonusowy Ekwipunek.
-Zabójcy Skaveńscy i Druchii nie mogą nosić zbroi cięższych niż lekka.
-Saurusi-Weterani, Grobowi Książęta i Asrai nie mogą nosić zbroi cięższych niż średnia.
-Death Hag nie nosi zbroi cięższej niż lekka.
-Ogry oraz Minotaury posiadają jedynie jedną Umiejętność Specjalną lub Ekwipunek.
-Krasnoludzki Zabójca nie może mieć żadnej zbroi.
-Branchwraithy(nie odważę się słowa tego tłumaczyć..Upiór Borów? Drzew? Litości.) nie używają broni ani zbroi ani ekwipunku.Posiadają za to 3 umiejętności do wyboru.
-Demony w postaci Heroldów dopuszczone, lecz nie mogą wybierać broni oraz ekwipunku. Rekompensuje im to możność wyboru jednej Mutacji oraz jednej Umiejętności Specjalnej. Posiadają tożsamy z rodzajem Demona oręż:
Khorne- Piekielne Ostrze(Dwuręczny Miecz)
Nurgle-Korbacz Dwuręczny
Slaanesh- Bicz
Tzeentch-Kostur
-Gnoblary z bazy zyskują umiejętność Niesamowite Szczęście.
-Wojownicy Chaosu i Zwierzoludzie mogą miast ekwipunku, wybrać jedną mutację dostępną z sekcji Mutacje.

Oręż:

(każda postać posiada domyślnie małą, poręczną broń jednoręczną vide szytlet,pałka etc., nie wykorzystującą limitu wyboru z sekcji oręża).
Brak Broni+ Kastety
Pazury bitewne( tylko asassini)
Sztylet
Krótki miecz
Długi miecz
Rapier
Topór
Włócznia(jednorącz)
Młot
Młot białych wilków(tylko rycerze białego wilka-imperium)
Korbacz
Maczuga
Czoppa(tylko orki)
Katana
Wakizashi
Gwiazda zaranna
Bicz
Bastard(jednoręczny)
Miecz Dwuręczny
Topór Dwuręczny
Cep Bojowy
Proca(jeno niziołki)
Kusza pistoletowa( Tylko Mroczne Elfy i Łowcy Czarownic)
Plujka (jeno skinki)
Noże do rzucania
Pistolet ( jeno Skaveńscy Wodzowie, Kapitanowie i Inżynierowie Imperium, Krasnoludy, Najemnicy)
Para pistoletów (jeno Skaveńscy Wodzowie, Kapitanowie i Inżynierowie Imperium, Krasnoludy, Najemnicy)
Miecz Podwójny
Topór Podwójny
Kula Fanatyka( jeno Goblińscy Fanatycy)
Łuk Krótki
Łuk Długi


Zbroje:

Brak takowej
Lekka zbroja
Średnia zbroja
Ciężka zbroja
Pełna Zbroja Płytowa (jeno Imperium)
Zbroja z Ilthimaru(jeno wysokie Elfy)
Zbroja z Gromrilu( jeno Krasnoludy zwykłe)
Zbroja Chaosu( jeno Wywyższeni Wybrańcy i Krasnoludy Chaosu)
Tarcza:
-Puklerz(pozwala walczyć przy użyciu dwóch broni)
-Tarcza Średnia
-Tarcza Ciężka
-Hełm:
-Lekki( tudzież czapka, kawał szmaty, zapewniający minimalną ochronę)
-Średni(Łuskowy, Stożkowy etc.)
-Ciężki(Garnczkowy etc.)


Ekwipunek:

Amulet Trzykrotnie Błogosławionej Miedzi
Pierścień Protekcji
Święty Oręż
Bomby Zapalające
Paraliżująca Toksyna
Bugman XXXXXXX(jeno Krasnoludy- reszta zachlała by się na śmierć)
Obręcz Szybkości
Eliksir refleksu
Eliksir odurzający
Eliksir mutagenny
Eliksir zdrowia
Eliksir siły
Eliksir precyzji
Eliksir odporności
Wiadro podejrzanej kislevskiej wódki
Grzybek kapelusznik (tylko nocny goblin)
Święta/Nieświęta Ikona
Korzeń wielkiego dębu( jeno Asrai i Branchwraithy )
Lwi płaszcz (jeno high elfy)
Okular z górskiego szkła (jeno krasnoludy)
Obsydianowe wykończenie broni
Wampiryczny Oręż
Mięso trolla ( jeno gobliny)
Mistrzowska zbroja
Mistrzowska broń
Płaszcz z morskiego smoka (jeno Druchi)
Księga Tajemnic( każdy z wyjątkiem Krasnoludów)
Personalna Księga Krzywd (jeno Krasnoludy)
Żałobne Ostrze
Płonąca broń
Piekielny proch
Przeklęta broń
Runiczny Oręż( jeno Krasnoludy i Norsmeni)
Stymulant
Trucizna Jadowa
Trucizna Czarny lotos
Trucizna Mantikory
Usypiacz
Woda Święcona
Wyostrzenie broni
Ząbkowane Ostrze
Eksperymentalna Broń( jeno Skaveni, Krasnoludzcy Inżynierowie i Członkowie Kolegium Inżynieryjnego z Nuln- Pozwala pobrać jedną eksperymentalną broń z listy poniżej):
-Personalna Hochlandzka Eksperymentalna Rusznica( jeno Ludzie)
-Krasnoludzka Niezadowna Strzelba( jeno Krasnoludy)
-Mini-Miotacz Spaczo-Płomienia( jeno Skaveni)

Specjalne Umiejętności:

Niekontrolowany Szał
Onieśmielający
Wytrawny Demagog
Wirujący Atak
Błogosławiony przez Panią (jeno Bretończycy)
Honor i Cnota( jeno Bretończycy i Kapitanowie Imperium)
Defensywny Styl Walki
Ofensywny Styl Walki
Szaleńczy Styl Walki
Błogosławiony przez Duchy Lasu( jeno Asrai i Branchwraith'y)
Wytrawny Taktyk
Mistrz Oręża
Obrońca Pokrzywdzonych
Kensai(jeno Najemnik, pochodzący ze Wschodu)
Nie jedno widział w swym życiu
Celne Ciosy
Mistrz Fechtunku
Nieprawdopodobne Szczęście
Tarczownik(wymagana tarcza)
Wilk Morski
Sadysta
Wytrzymały
Dekapitator
Błyskawiczny Blok
Sprawny Kontratak
Tysiącletnie Wyszkolenie( jeno Elfy maści wszelakiej i Dawi)
Fanatyzm
Wszechwiedzący
Zguba Demonów
Skłonności Masochistyczne
Zguba Śmiertelnych( jeno Nieumarli)
Łaska Bogów
Błyskawiczny Unik
Niezwykle Silny
Wytrwały Niczym Góra
Rasista
Starożytny Władca( jeno Wampiry i Książęta Grobowców)
Zabójcza Klątwa( jeno Książęta Grobowców)
Dłoń Losu
Intrygant
Kontakty z Półświatkiem
Syn Słońca, Brat Księżyca
Opętanie
Łowca Czarownic( jeno Ludzie)
Nemesis Nieumarłych( jeno Ludzie)
Gladiator
Niewrażliwy na Ból
Sokole Oko
Mistrz Sztuk Czarnoksięskich( jeno Heroldowie Tzeentcha)
Wampirza Linia Krwi(jeno Wampiry):
-Necrarch
-Krwawy Smok
-Lahmia
-Strigoi
-Von Carstein

Mutacje:
Obrzydliwie Opasły
Śluzowate Ciało
Dodatkowe Kończyny
Podmieniec
Spaczona Wola
Zwierzęce Kończyny
Trująca Krew
Pasożytniczy Bliźniak
Podwojenie
Mechanoid
Psychopatyczna Mizantropia
Płomienne Ciało
Potężne Rogi
Macki
Bestia o Tysiącach Oczu
Likantropia
Żywiciel Tysiąca Plag
Odurzające Piżmo
Kły Jadowe
Oblicze Demona
Wywrócony na Wierzch
Przerażające Aparycje
Ognisty Dech
Nienaturalny Refleks
Pożeracz Dusz

Piętna Chaosu (w ramach umiejętności) :
Piętno Khorna
Piętno Nurgla
Piętno Tzeentcha
Piętno Slaanesha
Piętno Zuvassina
Piętno Necoho

Limit miejsc:16

Uczestnicy:

1)
Imię - Omnibian (Dow Captain)
Broń- Topór dwuręczny ( katowski )
Zbroja - Ciężka Zbroja, Ciężki Hełm
Ekwipunek - Trucizna jadowa, Paraliżująca Toksyna
Umiejętności - Celne ciosy, Dekapitator

2)
Imię - Ghrton Gryziłapa (Ogr)
Broń - Młot dwuręczny
Zbroja - Ciężka Zbroja, Ciężki Hełm
Umiejętność - Wytrwały Niczym Góra

3)
Imię - Ragnax z Aeslingów (Khorne Chosen)
Broń - Dwa Topory
Zbroja - Pancerz Chaosu, Ciężki Hełm
Ekwipunek - Przeklęta broń
Umiejętność - Piętno Khorna

4)
Imię - Guhdar (Wargor)
Broń - Topór
Zbroja - Średnia Zbroja
Mutacja - Pożeracz Dusz

5)
Imię - Nawiedzony (Wojownik Chaosu)
Broń - Długi miecz
Zbroja - Brak
Umiejętność - Błyskawiczny unik
Mutacja - Dodatkowe kończyny

6)
Imię - Arthol (Wood elf Wardancer Noble)
Broń - Długi Miecz i Włócznia
Zbroja - Brak zbroi
Ekwipunek - Obręcz Szybkości
Umiejętność - Błyskawiczny Unik

7)
Imię - Gerthard z Nuln (DoW Captain)
Broń - Miecz Dwuręczny
Zbroja - Lekka Zbroja
Ekwipunek - Eliksir Mutagenny, Mistrzowska broń
Umiejętność - Błyskawiczny Unik, Nemezis Nieumarłych
Mutacja - Nienaturalny Refleks

8 )
Imię - Wotan (Krasnoludzki Tan)
Broń - Młot Mjollnir
Zbroja - Zbroja z Gromrilu, Ciężka Tarcza, Ciężki Hełm
Ekwipunek - Runiczny Oręż
Umiejętność - Wytrwały Niczym Góra

9)
Imię - Naachim (Krasnoludzki Inżynier)
Broń - Topór Podwójny
Zbroja - Zbroja z Gromrilu
Ekwipunek - Wiadro Podejrzanej Kislevskiej Wódki
Umiejętność - Tysiącletnie Wyszkolenie

10)
Imię - Wilward Przeklęty (Exalted Chaos champion)
Broń - 2 Krótkie Miecze
Zbroja - Lekka Zbroja
Mutacja - Przerażające Aparycje
Umiejętność - Szaleńczy Styl Walki

11)
Imię - Xacth'ohkel (Skink Kameleon)
Broń - Plujka
Zbroja - Lekka Zbroja
Ekwipunek- Paraliżująca Toksyna, Obsydianowe Wykończenie Broni
Umiejętność- Błyskawiczny Unik, Nieprawdopodobne Szczęście

12)
Imię - Kaleth Coldshadow (Dark Elf)
Broń - Halabarda
Zbroja - Ciężka
Ekwipunek - Mistrzowska zbroja
Umiejętność - Celne Ciosy

13)
Imię - Inkwizytor Volker von Eisenwald (Exalted Champion)
Broń - 2x Bastard
Zbroja - Pancerz chaosu, Ciężki Hełm, Puklerz
Mutacja - Mechanoid
Umiejętność - Mistrz fechtunku

14)
Imię - Stachu spod kurhanu (Wight king)
Broń - Korbacz
Zbroja - Ciężka Zbroja, Ciężka Tarcza, Ciężki Hełm
Ekwipunek - Amulet Trzykrotnie Błogosławionej Miedzi
Umiejętność - Zguba Demonów

15)
Imię - Draigo Milczący (Krasnoludzki Zabójca)
Broń - Brak Broni + Kastety
Zbroja - Brak
Ekwipunek - Obręcz Szybkości, Eliksir Siły
Umiejętność -Niezwykle Silny, Wytrwały Niczym Góra

16)
Imię - Thomas von Peztle (Empire Captain)
Broń -Bicz
Zbroja - Pełna Zbroja Płytowa, Ciężka Tarcza, Ciężki Hełm
Ekwipunek - Eliksir odurzający, Stymulant
Umiejętność - Nie jedno widział w swym życiu, Skłonności Masochistyczne
Ostatnio zmieniony 21 gru 2010, o 20:43 przez Krzyżu, łącznie zmieniany 16 razy.

Awatar użytkownika
Cresus
Mudżahedin
Posty: 300

Post autor: Cresus »

Omnibian - kat małodobry ( Dow Captain)
Broń- Topór dwuręczny ( katowski :P )
Zbroja - ciężka, ciężki hełm, plus czerwony spiczasty kaptur
Ekwipunek - Trucizna jadowa + toksyna paraliżująca
Umiejętności - Celne ciosy, dekapitator

Pochodzenie Omnibiana nie było zbyt interesujące. W takich ponurych czasach każda mieścina musi mieć swojego kata. Nie można dopuścić przecież żeby każdy wyrok wykonywała milicja, wściekły tłum, czy w przypadku nieco bardziej "chaotycznych" spraw wysocy urzędnicy tacy jak łowcy czarownic czy heretyków. Nie można wzywać takich ludzi do każdego podrzędnego zabijaki, który zasłużył sobie na szafot. Tak oto miejscowy strażnik o odziwo nadwyraz wykształconym poczuciu obowiązku został katem. Mistrz małodobry- tak mieli o nim potem mówić.

Lubił zbierać pamiątki po swoich "klientach". Zazwyczaj zdobywał je podczas śledztw, dlatego czasem mógł trafić na prawdziwe perełki. Czasem była to biżuteria, broń, albo zwykłe graty który trzyma się by zbierały kurz. Dobrze znano to jego dziwactwo, ale pozwalano mu na nie - zawsze sumiennie wywiązywał sięz obowiązków, poza tym nie wielu potrafiło tak posługiwać się toporem jak on. Ale raz natknął się na coś niepodobnego do niczego innego. Przy procesie pewnego alchemika-truciciela zwinął jego notatnik. Znajdował się w nim przepis na potężną truciznę. Mimo że składała się z niezbyt rzadkich ingridiencji powodowała dewastujący efekt. Choć przede wszystkim paraliżowała ofiarę, sprawiała także że jeśli nie otrzymywała prędko pomocy umierała. Nie tyle od paraliżu, co silnej toksyny, możnaby więc powiedzieć że było to dwa w jednym. Choć dziś Omnibian nie potrafił przypomnieć sobie tej historii, nazwał ten specyfik "płaczem sierot". Pewnie też przez jakiś wyrok.

Jego obowiązkowość kiedyś jednak miała sprawić mu problemy. W odległym mieście zabito kapłana. tamtejsza ludność uważała mordercę za bohatera, ponieważ zabity był tyranem i hulaką, przynoszącym hańbę innym duchownym. Lecz prawo mówiło jednoznacznie jaka jest kara za mord na kapłanie. Nikt nie chciał podjąć się wykonania wyroku mimo kar. Wtedy posłano po Omnibiana. Mimo oporów moralnych, polecenie przełożonych przeważyło. Heros został zabity. Sprawa jednak poniosła się daleko w kraj. Dosyć prędko kat przekonał się, że ludzie potrafią jedynie oceniać z perspektywy tłumu i własnego poczucia sprawiedliwości. Tak spalono jego dom, a rodzinę zabito.

Dosyć szybko wykonano wszystkie wyroki. Omnibian nawet prędko pogodził się z tym co się stało- w końcu kto może czuć sympatię do kogoś kto ma prawo zabijać? nawet jeśli robi to w obliczu prawa. Nie mógł jednak zostać dłużej w swej mieścinie - nie było tam już dla niego miejsca.

Nie jest tajemnicą co dzieje się z ludźmi którzy nie mają domu, lecz wiedzą co to broń i śmierć. Udało załapać mu się do jednej z band krążących po kraju. Na szczęście niezbyt łupieżczej, w końcu był kiedyś strażnikiem. choć w sumie.. nawet ludzie się zmieniają. Żołnierze niezbyt ufali mu w boju, w przeciwieńśtwie do kapitana hulajpartii, który uczynił go mistrzem wypłaty, gdy poprzedni zginął w boju. Nikt nie odważył się nigdy go okraść poza pewnym głupcem z oddziału harcowników. Wiadomo jak skończył.

Tak zaprawiał się w boju, choć nadal mu nie ufano. Złośliwie nazywano go "Czerwonym kapturkiem", lecz i tak wszyscy wiedzieli, że gdy podczas bitwy zbliżał się do nich czerwony czub czapki, można spodziewać się było jedynie masakry. Gdy banda się rozrosła a kapitan postarzał i zaczął podejmować dycyzje niezbyt zgodnę z sumieniem Omnibiana. Chciał uzurpować sobię władze nad kampanią, lecz żaden żołnierz nie oddałby za niego nawet grosza, a co dopiero życia. Dlatego znów zaczął wędrować.

Trudno jednak zarobić na życie człowiekowi, na którego wszyscy patrzą ze strachem i obrzydzeniem, a nawet najpodlejsze kręgi nie przyjmą w swoje kręgi. A jakoś trzeba zarobić na życie. Nawet jeśli ten sposób wydawałby się szalony..

Tak dotarł tu. Na miejsce i okoliczność, które samą nazwą wskazują na jego profesję. Arena śmierci.. Niech powita wreszcie kogoś kto parał się nią z zawodu.
Obrazek
SZARŻAAA!!!
new steggie has super huge multi fire high strength big blowguns

nindza77
Wodzirej
Posty: 770
Lokalizacja: Animosity Szczecin

Post autor: nindza77 »

Imię:Ghrton Gryziłapa
Rasa:Ogr z klanu Stalowego Zębiska. Niegdyś Pięściarz Tyrana tegoż plemienia.
Broń:Potężna, dwuręczna maczuga ze stali i kamienia. O kształcie młota, tak ciężka, że nawet ogr trzyma ją oburącz (Młot bojowy)
Zbroja: Ogromny nabrzusznik z symbolem Wielkiej Trzewii zasłania jego cały brzuch, ale sięga niemal do piersi. Resztę ciała przysłaniają przymocowane gdzieniegdzie do skóry stalowe płyty, przez co hałasuje niczym chodząca choinka. Do tego ciężki hełm odsłaniajacy tylko oczy Ogra.
Umiejętność specjalna: Wytrwały niczym góra. Widział wiele, przeżył wiele i zdolny jest, jak każdy należycie silny ogr, przeżyć wiele wrogich ataków, maszerować całymi dniami i walczyć całymi dniami. I żreć całymi dniami. A nawet bardziej.

Historia:
Ghrton od dziecka był dużo lepszy od innych małych ogrząt. Już przy urodzeniu sam odgryzł sobie pępowinę, co wzbudziło podziw rodziców. Rosł w siłę codzień, wkrótce, gdy jego ojciec został Tyranem, zyskał jeszcze większą sławę. Jadł i walczył niczym sto lwów. Bez ogródek powiedzieć można, że w walce na brzuchy był najlepszy.
Wybił wielu ze swoich braci, gdyż wielu zazdrościło mu jego wysokiej, mimo młodego wieku pozycji i siły. Tak swe życie wiódł bardzo szczęśliwie, aż do momentu, gdy jego ojciec zginął w walce z obcym plemieniem. Nastąpił nowy Tyran, który od razu mianował już dorosłego Ghrtona na Pięściarza.
Całe plemię również rosło w siłę, podbijając coraz większe połacia jałowej ziemi na której żyli. Przed nim stawały zadania coraz odpowiedzialniejsze, co odbijało się poważnie na apetycie Ogra. To zaniepokoiło wszystkich współplemieńców. Gdzieżby taki silny, rozły ogr miał jesć ledwie sześć posiłków dziennie?
To nie mieściło się w głowie. Ghrton został wygnany do rzeźnika, by wyleczyć go z nieznanego Ogrom problemu. Zaiste, kuracja efekty przyniosła, lecz efekty zupełnie nieznane dla nieszczęsnego rzeźnika. Podczas gdy ten, w szaleńczym rytuale przegryzał właśnie tygrysią miednicę, na Ghrtona spadła tajemnicza energia i siła. Nabrał apetytu, a pierwszym celem jaki zauważył, były grube paluchy szamana.
W oczach zaiskrzyło. Jedną ledwie chwilę trwało, aż twarde zęby zatopiły się w tłustym nadgarstku i oddzieliły dłoń od reszty ciała.
Tutaj miarka się przebrała. Nie dało się znieść takiej zniewagi, nawet z ręki tak ważnej osobistości w wiosce. Ghrtona uznano za zdrajcę i, przyznając wcale niechwalebny przydomek "Gryziłapa", wygnano z plemienia. Odtąd wędruje z dala od nich, nieogarnięty już dawną chwałą. Wędruje,s zukajac nowych przeciwników, w zemście za swoje zniewagi. Tak też trafił na arenę śmierci, mając zamiar albo zginąć, albo wygrać i skupić wokół siebie kolejne rzesze ogrów, by stworzyć nowe, silne plemię.
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).

Awatar użytkownika
Chomikozo
Chuck Norris
Posty: 598

Post autor: Chomikozo »

Ragnax z Aeslingów, Khorne Chosen
Broń: Dwa topory
Zbroja: Pancerz chaosu, hełm w kształcie ludzkiej czaszki
Ekwipunek: Przeklęta broń
Umiejętności: Piętno Khorna

Ragnax po raz kolejny skrzyżował topory z rosłym norsmenem, który śmiał wyzwać go na pojedynek. Walczyli już od jakiegoś czasu, otoczeni kręgiem wrzeszczących, dopingujących maruderów. Ainarr, przeciwnik Ragnaxa, był chorobliwie ambitny i od dawna chciał zająć jego miejsce w klanowej hierarchii. Wybraniec Khorne'a miał zamiar mu pokazać, jak bardzo się przeliczył.
Ainarr odepchnął czempiona z wielką siłą i zaatakował, celując mieczem w głowę. Ragnax sparował cios jednym toporem i jednocześnie kontratakował drugim. Jego adwersarz był jednak szybszy i błyskawicznie odskoczył do tyłu. Stali tak przez chwilę, dysząc ciężko. Wybraniec Khorna czuł wzbierającą w nim furię.
-ŻAŁOSNY PSIE ! NA SZTUKI CIĘ ROZERWĘ ! - Wrzasnął, po czym runął na przeciwnika niczym wygłodniały tygrys szablozębny. Norsmen jednak nie ruszył się z miejsca i przyjął impet szarży na tarczę, po czym wykonał szerokie cięcie, które normalnie wypatroszyłoby niedźwiedzia. Ragnax przyklęknął unikając morderczego ciosu i uderzył z półobrotu dwoma toporami naraz. Kompletnie zaskoczony Ainarr niezręcznie zasłonił się tarczą, która momentalnie poszła w drzazgi razem z całym przedramieniem. Ranny maruder zawył z bólu i w ostatnim, desperackim ataku skoczył na przeciwnika. Ragnax z łatwością odbił miecz jednym z toporów i wbił drugi w czoło Ainarra, posyłając go na spotkanie z przodkami. Norsmen upadł na śnieg, bryzgając krwią i rzucając się w konwulsjach. Zebrani wokół oglądali ten spektakl śmierci w ciszy. Po krótkiej chwili ranny wydał z siebie ostatnie tchnienie i znieruchomiał. Dziesiątki spragnionych krwi maruderów zawyło radośnie na cześć swoje czempiona, kiedy ten unióśł swą broń na znak triumfu. Straszny Bóg Krwi otaczał swą opieką tych, którzy zabijali w jego imię, nikt nie miał więc wątpliwości że Ragnax jest godzien wszelkich łask. Wybraniec odpiął klamry mocujące hełm do reszty pancerza (sprytny wynalazek krasnoludów chaosu) i zdjął go. Czarna, splątana broda, zmierzwiona czupryna i czerwone oczy, emanujące szaleństwem i nienawieścią- czempion wyglądał nawet groźniej niż w swoim makabrycznym hełmie.
-Krew dla Krwawego Boga ! Śmierć słabeuszom ! - Mówiąc to, wyciągnął topór ze stygnącego ciała Ainarra. Tłum wojowników wpadł w jeszcze większą euforię, Ragnax wiedział, jak wzmacniać swój autorytet wśród współplemieńców. Jak tak dalej pójdzie, to on stanie na czele wielkiej wyprawy, w której właśnie brał udział.
Nagle okrzyki momentalnie ucichły i po zgromadzonych przebiegł nerwowy szept. Wojownicy rozstąpili się przed wychudzoną, zgarbioną postacią w kapturze, zaciskającą kosmate palce na grubym kosturze.
Na jej widok na twarzy Ragnaxa pojawił się grymas pogardy.
- Jakież to pilne sprawy sprowadzają czarnoksiężnika do PRAWDZIWYCH mężczyzn ? - Spytał, a maruderzy zaśmiali się gromko. Widząc spojrzenie nieoczekiwanego gościa zaraz przestali.
- Widzę, Ragnaxie, że odniosłeś kolejne miażdżące... "zwycięstwo".- Wycedził, a jego głos był równie przyjemny w odbiorze co jęki tysiąca dzieci konających na zarazę - Zaprawdę jesteś niezrównanym wojownikiem...
- Lepszym, niż niezrównanym, Trogarze.- Ragnax silił się na sztuczną uprzejmość, ale w głębi duszy chętnie rozerwałby czarnoksiężnika na strzępy. Powodów takiego stanu rzeczy było kilka.
Otóż, Ragax i jego ludzie brali udział w wielkiej wyprawie na Imperium, której przewodził Lord Varek, czempion Chaosu Niepodzielnego, któremu Bogowie powierzyli misję zatopienia południa w krwi słabeuszy zasiedlających te ziemie. Trogar był czołowym przydupasem tegoż lorda. Nikt nie wiedział czemu, przecież zazwyczaj to czarnoksiężnicy trzymali innych w szachu ze względu na ich magiczne dary. Tu było zupełnie odwrotnie. Widząc, jak Ragnax rośnie w siłę odnosząc coraz to bardziej spektakularne sukcesy, Trogar bał się, że mógłby zagrozić samemu Varekowi. Dlatego też cały czas próbował wyeliminować wybrańca Khorne'a bez wzbudzania podejrzeń u jego ludzi. Bardzo możliwe, że Ainarr był jego kukiełką.
- Widzisz, Ragnaxie, jestem całkowicie pewien, że znalazłby się ktoś kto mógłby zakończyć twój nędzny żywot.
Ragax uśmiechnął się paskudnie.
- To brzmiało jak wyzwanie.
- Nie mam zamiaru zniżać się do walki z jakimiś brudnymi norsmenami ! - Ragnax zauważył, że jego wojownicy mocniej zaciskają dłonie na swoich toporach - Jestem tutaj, by złożyć ci propozycję. Słyszałeś może o Arenie Śmierci ?
Ragnaxowi włosy zjeżyły się na głowie. Oczywiście, że słyszał. Miejsce, gdzie najwięksi wojownicy walczą ze sobą i gdzie wyznawcy Czterech Potęg zostają obdarowywani niewyobrażalnymi darami.
-Może - Zachował pozory spokoju - Streszczaj się, guślarzu, i powiedz w końcu o co ci chodzi.
- Całkiem niedaleko stąd odbywa się kolejna edycja tego widowiska, tabuny bezmyślnych zwierzoludzi ogłosiły nowinę po okolicznych klanach.
Pomyślałem, że mógłbyś być zainteresowany... Przyjacielu.
Oczywistą oczywistością było to, że Trogar chciał się go pozbyć, jak zwykle zresztą. Mimo to Ragnax nie zastanawiał się długo. Taka okazja nie zdaża się często, jeśli uda mu się wrócić, będzie potężniejszy niż kiedykolwiek.
- Dobra. Wezmę w tym udział.
Trogar wyglądał na niesamowicie zaskoczonego. Najwyraźniej sam nie wierzył w powodzenie swojego planu.
- To... wspaniale. Powodzenia.
-Wiedz tylko, że jeśli wrócę, upomnę się o to, co mi należne.
Powiało grozą.
-Bjorn - Ragnax zwrócił się do ponurego, milczącego wojownika z dwuręcznym toporem przerzuconym przez plecy - Dowodzisz grupą pod moją nieobecność.
Maruder kiwnął głową. Słowo Ragnaxa było święte, nikt nie będzie mu się sprzeciwiał.
Wojownik Khorna opuścił obozowisko nazajutrz o świcie. Szedł po chwałę, sławę, i co najważniejsze - zwycięstwo.
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.

Awatar użytkownika
Eriks281
Chuck Norris
Posty: 537

Post autor: Eriks281 »

Gęste strugi deszczu nieprzerwanie przebijały się przez sklepienie stworzone dzięki liściom drzew, kroplę rozbijały się o poszycie wiekowej puszczy , mieszając się nim tworząc gęste błoto.Poranek był ,wręcz przeszywająco zimny. Przez ulewę można było dostrzec sylwetki ,które przypominały ludzi ,lecz jak mówią... pozory mylą.
Nikt nie śmiał podnieść wzroku i ujrzeć jego ponury majestat, nikt nie potrafił unieść jego przeszywającego spojrzenia.
-Czy wszyscy są gotowi?-Parsknęła bestia ,mierząc wzrokiem resztę stworzeń.
-Tak.-Odrzekł jeden z zwierzoludzi.
Wszyscy z nich zrozumieli ,niesłyszalny rozkaz ich wodza. Jak jeden mąż ruszyli dzikim pędem przez puszczę, niesieni przez wspólny cel -sługę temu który zmienia ścieżki losu.
***

Potężny szum deszczy ,został naglę przerwany.
-GHAAAAAAAARGH- Zakrzyknął donośnie największy ze zwierzoludzi.
Z mroku puszczy ,który otaczał wysepkę cywilizacji zwaną Grimzeist, wyłoniły się dziesiątki ,o ile wręcz nie setki wyraźnie zarysowanych sylwetek, niepowstrzymana szarża się rozpoczęła...
***
Błogi spokój który odczuwali mieszkańcy miasteczka ,został drastycznie przerwany.
-Do broni , do broni!-Zakrzyknął jeden z strażników stojący na bramie!
- Co się na Sigmara kochanego stało?-Odkrzyknął niechętnie jeden z mieszkańców
Cholera jasna ,jeno plugastwa chaosu wypełzły z kniei!
Po tych słowach ,za ,,murami" wioski wybuchł chaos. Mogłoby się wydawać ,że palisada uchroni żałosnych mieszkańców wioski, lecz sam Kruczy Bóg postarał się o to. Nikt nie przypuszczał ,że grupa rannych ludzi którzy ,ranni doczołgali się do miasta kilka dni temu ,dokładnie chwilę przed szarża pokażą swoje prawdziwe obliczę.
Z bramy zsunęły się ciała straży, Zgarbione postacie poczęły otwierać bramę,skazując mieszkańców na pewną śmierć. Jednakże straż szybko zorientowała się co się dzieje ,dowódca szybko z cała resztą wyruszył na spotkanie zgarbionym stworzeniom. Choć żarliwość wiary ludzi w Sigmara stanowiła ich tarczę ,w końcu potężne szpony Kruczego Boga ją skruszyły. Gdy straż zrozumiałą ,że nie dadzą rady bestiom było już za późno ,wejście do Grimzeist stało otworem.
***
-Zarżnąć ich!-Wrzasnął Guhdar, wódz zwierzoludzi.
W oczach bestii zapłonął niebieski żar, sam Pan Zmian dostrzegł tą rzeźnię ,dodając siły wściekłym bestiom chaosu.
-Albowiem sam Pan Zmian nas dzisiaj prowadzi bracia!-dokończył.
Bestie bez problemów wyrznęły słabych ludzi. Tego wieczoru zwierzoludzie najedzą się do syta ,lecz pokaz potworności tego dnia jeszcze nie dobiegł końca.
W nocy ,gdy bestie plądrowały domy ,a inne odpoczywały Guhdar ryknął.
-Zbierzcie się przymnie moi bracia!Tej nocy przemówił do mnie sam Władca Losu! Oznajmił mi ,że muszę wyruszyć ,aby dowieść mu lojalności ,lecz jeżeli mi się uda to wrócę w-w tym momencie przerwał.
Nagle zgiął się w pół i w drgawkach i potwornych konwulsjach jął trząść się na ziemi. Wszystkie ślepia były wbite w jego cierpienia ,ale nikt z nich nie uważał tego za cierpienia ,lecz jako za błogosławieństwo ,iż każdy wiedział co się właśnie dzieje. Guhdar jak ciągnięty za linę jął podnosić się do góry i zajął się niebiesko-błękitnym ogniem. Podczas kulminacyjnego momentu mutacji upadł w ognisko ,popiół dzięki podmuchowi uderzenia obsypał bestie które otaczały ognisko ,zaś gdy ostatnia z bestii przetarła swe niebieskie plugawe ślepia ujrzały Guhdara ,lecz nie tego samego...
Guhdar tej samej nocy zniknął bez śladu ,pozostawiając po sobie przykład potężnego dowódcy i krew.

*** Opis ***
Guhdar to potężny wyznawca Tzeentchza ,o monstrualnej postawie. Mimo iż nie używa magii jak szamani ,to otacza go aura potęgi Tzeentchza.Wśród okolicznych bestii zasłynął z umiejętności walki w zwarciu i wyśmienitego zmysłu taktycznego. Jak wielu innych zwierzoczłeków jest gorliwym wyznawcom Tzeentchza ,jak wielu innych jest brutalny i nie okrzesany ,jednakże nie jest tak chciwy jak inni ,lecz oddaje większość łupów towarzyszom broni ,gdyż uważa ,że nie potrzebuje takich przywilejów ,a jego pokarmem jest moc Tzeentchza. Ów bestia jest większa od człowieka o kilka razy ludzką głowę.(mierzy 2,3m) Jest dużej szeroki w klatce pierśowej. Jego bladą skórę widać tylko na pysku obdarzonym dużymi rogami ,gdyż resztę ciała przykrywa gęsta czarna wpadająca w granat sierść. Jego ramiona ,nogi oraz część klatki piersiowej przykrywa żelazny pancerz ,który jak widać nie jedno już przeżył. Jednakże mimo tego klasycznego jak dla zwierzoczłeka wyglądu Guhdar posiada miast lewej ręki ,także coś na wzór ręki jednakże ,ów ręka jest 2 krotnie większa od zwykłego zwierzoczłeka ,a od łokcia w dół wyrastają masywne kolce, chociaż gdy chce może ów rękę przekształcić w dłoń. Jego prawa dłoń jest także duża ,lecz jest w miarę normalna nie licząc kolca na łokciu, w ów ręce dzierży obusieczny topór ,który dla niektórych mógłby się wydawać nawet i dwuręcznym. Z jego Pyska wyrastają dwa duże lekko zagięte ku przodzie rogi ,lecz gdy przyjrzy się bliżej dostrzec można ,że Guhdar posiada czworo oczu( po dwa z każdej strony) ,zaś z paszczy wyrastają dwa duże kły. Na lewej stronie brzucha można dostrzec jakby bliznę jednak ,wędrowiec z wprawnym okiem dostrzeże iż w prawdzie to 2 ludzkie twarze które wraz od własnego humoru zmieniają wyrazy twarzy ,raz na agonalny ,raz zaś na wręcz przerażony.Z dolnej części pleców wyrasta mu ogon ciągnący się do kopyt, zaś przez cały jego grzbiet ciągną się kolce.

UFFF to tyle ;) :roll:
Guhdar-Wargor
broń -mutacje które opisałem powyżej ,i topór (trochę potężniejszy od jednoręcznego)
Zbroja- Na ramionach ,nogach i misiurka lekko zwisająca na brzuchu.
UMJ: PIĘTNO TZEENTCHZA!
- Klnę się na Sigmara - nigdy nie weźmiecie mnie żywcem, upadli słudzy ciemności!

- Nigdy nie zamierzaliśmy. Zastrzelcie go.

Takaris Fellblade, kapitan Czarnej Arki "Udręka"

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

Imię: Mówi się o nim Nawiedzony, bowiem imię demona, który kontroluje ludzkie ciało jest nieznane.
Klasa postaci: Wojownik Chaosu
Broń: Długi miecz
Zbroja: Brak
Ekwipunek: Brak
Umiejętność specjalna: Błyskawiczny unik
Mutacja: Dodatkowe kończyny

Historia:
Demon o imieniu, którego pokrętnych zawiłości nie odda żaden ludzki język narodził się z czystego chaosu jako dziecię Slaanesha. Jego cudownie pozbawiona celu egzystencja skupiała się na wypełnianiu mrocznej woli, która go ukształtowała aż po dzień, w którym wśród nieopisanych barw i odurzających zapachów Ogrodu Slaanesha zdarzyła się rzecz dziwna i nieprzewidziana. Oto demon, którego historia miała spleść się w zaskakujący sposób ze światem ludzi urósł w nieskończoną pychę i w poczuciu własnej wartości, na jaką zasłużył sobie w swoim mniemaniu najpiękniejszym z tańców wyzwał na pojedynek faworyta samego Pana Rozkoszy. Turniej tańca ciągnął się poza czasem i przestrzenią, migocząc w widmach barw i kształtów umykających oczom śmiertelników, przy akompaniamencie westchnień i jęków, a uwodzący wzrok samego Slaanesha obejmował tańczących w swe posiadanie.

Faworyt Mrocznego Księcia udowodnił jednak, że zasługuje na tytuł pierwszego i najlepszego, a upokorzony demon o imieniu, którego nikt z Was nigdy by nie spamiętał został ukarany okrutnie. Wyrzucono go bowiem z Ogrodów, ciśnięto precz do świata śmiertelnych, gdzie miał błąkać się po wsze czasy, tęskniąc za narkotycznym widokiem samego Slaanesha.

Ta się jednak stało, że w państewku śmiertelnych, zwanym imperium, pewien domorosły mag, heretyk i odszczepieniec w tym samym momencie, splecionym w niesamowity sposób z równoległym czasem dokonującym się w Domenie Chaosu zakończył wypowiadać bluźnierczą litanię. Demonologiczne moce, które staruch starał się wykorzystać by przywołać sobie oblubienicę Slaanesha wymknęły się spod kontroli i eksplodowały rozrywając osnowę rzeczywistości. W ułamku sekundy jego ciało zostało nawiedzone przez demona, którego usiłował przyzwać i pod wpływem jego potęgi zmutowało. Jaźń przerażonego starca została ciśnięta w niebyt, a jego wola zmiażdżona. Rozerwana skóra zbielała i zarosła świeże rany, a z boków wyrosły dodatkowe dwa ramiona zakończone jaśniejącymi szczypcami. Oblicze człowieka odmłodniało i pokryło się zachwycająco gładką skórą, a ciało zaczęło wydzielać piękny, hipnotyczny zapach. Jego dusz pamiętała piękno kusicielskiego tańca i postanowiła nauczyć ciało, by ruszało się z podobna precyzją. Demon, który posiadł nowe, materialne ciało poprzysiągł sobie zostać przywódcą nowego kultu swojego mrocznego Pana i w ten sposób ponownie wkupić się w jego łaski. By jednak jego obecność nie budziła podejrzeń, postanowił zacząć w miejscu, które toleruje wszystkich odmieńców. Na Arenie Śmierci.

Awatar użytkownika
kubon
Falubaz
Posty: 1048

Post autor: kubon »

- Arthol
- Wood elf Wardancer Noble
Broń: Włócznia i d. miecz
- Zbroja: Magiczne tatuaże ( brak zbroi)
- Ekwipunek: Obręcz Szybkości
-Umiejętności specjalne: Błyskawiczny Unik


History:

Niewiadomego czasu i niewiadomym miejscu w puszczy o nazwie Ather Loren biegł ile sił w nogach elfi zwiadowca. W ręku trzymał kawałek zwiniętego pergaminu, który trzymał w silnie zaciśniętej pięści. Szybkim krokiem wskoczył na polanę gdzie trenował Arthol, przywódca północnej wspólnoty Tancerzy Wojny. Ze skupieniem ćwiczył taniec śmierci, był ubrany jedynie w szatę która zasłaniało go od pasa do kolan. Była delikatna w żaden sposób nie krępowała jego ruchów. Na jego ciele były widoczne tatuaże których kolor przechodził od zielonego do żółtego. Czasem można dostrzec na nich delikatne magiczne błyski, które często można pomylić ze zwykłym refleksem świetlnym. Arthol był całkowicie pochłonięty treningiem, lecz przerwał go gdy spostrzegł że ktoś wkroczył na polanę. Elfi łucznik który przybył chwilę temu, uklękną przed pól nagim wojownikiem. Ten odwrócił się i podszedł do zwiadowcy. Jego dłucie czarne włosy rozwiały się na wytatuowanym ciele.

- Powstań proszę. - Rzekł Arthol. - Cóz takiego się wydarzyło ze przerwałeś swoją wędrówkę, która zresztą sam ci zleciłem? Jestem przekonany ze to ważne.

Poddany wojownika wstał i wręczył mu trzymany wcześniej zwiniety pergamin.

- Myśle że to ważna infarmacja. Znalazłem ogłoszenie które mówi ze Morgur organizuje jakiś turniej wojowników. Wiem jakie krzywdy wyrządziła puszczy ta bestia, pomyslałem więc, ze i Ciebie to zainteresuje panie.

Tancerz wojny rozwiną pergamin. Rzeczywiście, jest organizowany festiwal walk o nazwie Arena Śmierci. Przez głowe Arthola nagle przebiegło tysiace mysli. Chciał ord razu biec by pomscić krzywdy wyrządzone Ather Loren. Lecz wczytując się dokładniej w tekst okazało się że musiałby najpierw wygrac turniej, to chyba jedyna droga do pojedynku z Bestią. Jednak miał zamiar wyruszyc jak najszybciej. Zwiną szybko papier i spojrzał na zwiadowce.

- Bardzo Ci dziekuje za te informacje. Teraz mozesz odejśc.

Arthol odprowadził łucznika wzrokiem, gdy ten wskakiwał na coraz wyższe i dalsze gałęzie na drzewach aż w koncu znikł w leśnej gęstwinie. Następnie wojownik sięgną po swoja włócznię, która leżała na ziemi niedaleko manekinów do ćwiczeń. Poprawił subtelną, elfią pochwę z ostrzem i popędził w ciemny las...

------------------------------------------------------

Biegł bardzo szybko. Szybko nawet jak na elfa. Jeśli ktoś zdołał by go obserwować to zauważył by że na jego ramieniu znajduje się idealnie wykonana, elfia obręcz, która teraz świeciła się bladym, magicznym światłem. Im szybciej biegł tym blask był mocniejszy. Kiedy zwalniał, słabł. Arthol zatrzymał się obok grubego i starego dębu. Pod jednym z jego grubych korzeni ukryte było wejście. Prowadziło do korytarza, który był oswietlony połyskującymi na blado-zółto magicznych świetlików. Powolnym krokiem, wyrównujac oddech i tętno. Podążał za odgłosami zabaw i delikatnymi elfimi śmiechami. Wiedział że odbywa się tu uczta większości elfiej szlachty. Jednak elfy takie jak Arthol raczej nie były mile widziane na takich ucztach. Uważano że takowi osobnicy jak Tancerze Wojny czy starożytne bractwo Alterów nie są stworzeni na bankiety czy szlacheckie sale. Przez to te rody są coraz bardziej odosobnione. Nawet strażnicy dziwnie mu się przyglądali. Irytowało go to, czasem miał ochotę zanużyc ostrze włóczni w ich szyjach. Jednak wiedział, ze tak nie można. Szybko dotarł do sali bankietowej. Kiedy stanął u progu rozmowy nagle zamarły, nic dziwnego w końcu dość mocno odstwał wyglądem od reszty. Wszyscy byli ubrani w przepiękne stroje balowe, szyte przez najlepszych nadwornych krwaców. Pachnieli najlepszymi elfimi perfumami. On wręcz przeciwnie. Był ubrany w skromną szatę która zasłaniała jedynie część od pasa do kolan. Nie pachniał wykwintnymi perfumami lecz raczej śmierdział potem. Jemu to jednak nie przeszkadzało. Kiedy chciał wejść do srodka jeden se strazników zasłonił mi wejście elfia włócznią. Arthol spojżał na niego graźnie, ten jednak nie ustapił broni.

- Radze Ci chłopcze abyś odłożył swą broń. Jestem takim samym szlachcicem jak oni. Wpóść mnie !


Strażnik spojżał na swojego kolegę obok, ten tylko przytaknął. Włócznia uniosła się wpuszczajac Tancerza Wojny do środka. Przez cały czas było cicho. Grała jedynie subtelna muzyka. Arthol szedł powoli przez sale. W koncu rzekł:

- Bracia i siostry. Czy pamietacie jeszcze zniewage jaką wyrządził nam przeklęty Morgur ? Tak on, Władca Czaszek który niegdyś najechał nasz ukochany dom. W koncu mamy okazję się zemścić! Ta paskudna bestia igranizuje igrzyska po których wygraniu można poprosić o co chcemy.! Możemy zabić Morgur'a! Mozemy wreszcie pomścic zniewage jakiej doświadczylismy z jego rąk.

Kiedy skonczył nadal trwała cisza. Lekko go so speszyło jednak podniecenie, które odczuwał na mysl o Arenie popychało go do kontynuowania przemówienia.

- Z początku miałem zamiar pędzić do wyznaczonego miejsca sam. Jednak stwierdziłem, ze należy to z wami skonsultować... Tak więc... Co o tym myslicie ?! Czy ktos z was jest chetny aby walczyć na Arenie? Może macie jakichś utalentowanych podwłądnych ?

Po sali przeszedł szmer szeptów. W pewnym momencie kilku starych i siwych elfów wstało. Jeden z nich przemówił.

- Myślimy że zbym pochopnie podejmujesz decyzje Artholu. Czemuż szlachetna krew elfów ma być przelewana tylko dla zemsty ? Czyż nie jest to domeną krasnoludów ? Zastanów się dobrze, Morgur nie atakował nas już długi czas i naszym zdaniem nie ma już takich planów.

Arthol stał przech chwilę jak wryty. Nie mógł pojąc jak Oni mogą nie rozumnieć jaka nadarza się okazja. Wzbierał w nim gniew. Błyskawicznie wskoczył na stół aby być lepiej widzianym. Ledwo powstrzymywał wybuch gniewu.

- Więc chcecie mi powiedzieć... Że mamy przegapić taka okazje? Przecież mozemy wykończyc tego stwora raz na zawsze! Czemu chcecie od tak odpuscić !!? Czy nie jest wam drogi los Ather Loren ?!
Przecież nie wiecie co on może planować!


Czuł ze wzbiera w nim coraz większy gniew. Jak oni mogą nie doceniać takiej okazji?

- Myślę że powinieneś się uspokoić
– Rzekł kolejny ze starców - Działasz pod wpływem emocji. Przemyśl to.

Tym razem Arthol nie wytrzymał. Błyskawicznie wyciagną włócznie i uderzył nia o stół przewracając kilka naczyń.

- Starzy głupcy!!! Jak mozecie ?! Kompletnie was nie obchodzi co się stanie z naszym domem !! Chcecie sobie po prostu umrzeć w spokoju. Egoistyczni starcy!

Po tych słowach kopnął jakiś garnek, który rozbił się o ścianę. Tego strażnicy juz nie chcieli tolerować. Kiedy chcieli do niego podejśc Tancerz krzykną tylko.

- Dla dobra naszej ojczyzny sam udam się na Pustkowia Chaosu na ten turniej. Jeszcze o mnie usłyszycie !

Po tych słowach przeskoczył nad dwoma wojownikami. Obręcz zaczęła świecić bardzo mocnym blaskiem a Arthol wybiegł z sali niczym gepard. Przebiegł obok reszty straży która nawet nie zamierzała go sciagać bo z góry było wiadome ze nie maja szans. Po krótkim sprincie Wojownik był już na zewnątrz. Nie mógł uwierzyc w słowa starszyzny. Jednak nie miał zamiaru się poddawać. Postanowił że sam odbędzie tę wędrówkę. Tak myślał gdy za swoimi plecami usłyszał znajomy głos.

- Nie szalejesz za bardzo Arthol'u ? To nie grzecznie tak się zachowywać wobec starszych.

Okazało się, że obok stała jego przyjaciółka – Altronia. Była młodą elfią czarodziejką, która była w przyjaznych stosunkach z jego wspólnotą.

- Witaj Altronio. - Powiedział z uśmiechem. - Skad wiesz co tam się działo ?

- Wiesz, dzieki magii można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. Drzewa mają uszy, mówiąc prościej. Nawet nie waż iśc tam sam.

- Cóż, miałem taki plan, lecz chyba nie cię nie zniechecę co do tej wyprawy. Ruszajmy więc jak najszybciej gdyż nie ma czasu do stracenia.


I udali się na północ rozmawiając gorąco...

------------------------------------------------------

Po wielu tygodniach wędrówki dotarli w końcu do granic północnych pustkowi. Robiło się coraz chłodniej. Rosliny robiły się coraz bardziej krępe i uschłe. Ludzi było coraz mniej aż do granic gdzie odbywała się arena. Tam nagle były tłumy ludzi. Wszyscy zjechali tu by ogladać pojedynki wszelkiej maści ras, potworów i tym podobnych. Para elfów przepychała się przez tłum aby dotrzeć do miejsca gdzie można się zapisac. Dotarli do biurka za którym siedział mężczyzna w okularach.
Pierwszy odezwał się Arthol:
- Witam. Czy można zapisać się u pana na ten turniej ?
- Tak.
- Odrzekł sucho mężczyzna. - Imię ?
- Arthol.
- Dobrze. Jakie ma pan życzenie po ewentualnej wygranej Areny?
- Tylko jedno. Głowa Morgur'a, którą obetnę własnymi rękoma...


Później skierowali się do bramy budynku, który wskazał mężczyzna...
‎... And then God said 'Let metal bands have the most insanely awesome, twisted, kickass music videos known to man'.

And Satan said 'That's what I was thinking'.

Awatar użytkownika
Warlock
Chuck Norris
Posty: 426
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Warlock »

Muzyczka na wejście :wink: - http://www.youtube.com/watch?v=-rdnYY5eODQ




Wiedźmin właśnie kładł się spać. Po cholernie ciężkim dniu, w którym dotarł na tę zasraną arenę chciał się nareszcie wyspać.
- Jak to jest psia mać? Świat idzie naprzód, wszystko ewoluuje, tylko biedy wiedźmin pracuje za psie pieniądze... - Po tych słowach położył się i starał zasnąć. W objęciach snu, przypominało mu się, jak się to wszystko zaczęło...

A zaczęło się zwyczajnie, w pewnej bogatej rodzinie w Nuln, narodziło się dziecko, chłopak. Dorastał normalnie, w dostatku rosnąc na mądrego człowieka, tyle że do czasu...

Gdy miał 7 lat i bawił się z kolegami w "spal mutanta" pewien siwy mężczyzna porwał go i wywiózł daleko poza granice księstwa Nuln.

Ów człowiek okazał się wiedźminem i młody Gerthard - gdyż tak brzmiało imię młodzieńca - zmuszony siłą był do codziennych ćwiczeń, mających na celu zrobieniu z niego superwojownika stworzonego do jednej tylko rzeczy - zabijania potworów. Oprócz morderczych zajęć wspomagać miały go rozmaite eliksiry oraz mutageny, co sprawiało, że żaden człowiek nie był w stanie dorównać jego szybkości.

Po długich latach poświęconych nauce oraz po osiągnięciu wieku lat dziewiętnastu został wyprawiony w świat. Wysoki, wybitnie zbudowany z mieczem z twardej, meteorytowej stali, na plecach, z narzuconą na płócienną koszulę skórzaną, ćwiekowaną kamizelą, w której było miejsce na trzy podręczne eliksiry. Długie, białe włosy opadały daleko na plecy. Na jego twarzy widniała zaś szrama, pozostałość po walce z jego pierwszym "zwierzęcym" przeciwnikiem - o wiele za dużym upiornym psem. Osiodłany koń, pod siedzeniem miał schowany drugi miecz - z czystego srebra. Ów służył jedynie do zabijania potworów, które były na ten materiał wyjątkowo wyczulone. W kontakcie z żelaznym mieczem srebrna klinga zapewne pękłaby. Oto on. Nazywał się Gerthard z Nuln. I był wiedźminem, zabójcą potworów.

Po opuszczeniu rodzinnej twierdzy kierował się na południe, wykonując pomniejsze zlecenia - to zabił Ghula nękającego chłopów, to pozbył się topielca kradnącego zapasy, to przegonił ducha straszącego w piwnicy. Wszystkie jednak zadania były mało płatne i ledwo starczało mu na jedzenie i paszę dla konia. Dotarł w końcu do Arabii i tutaj podpisał długotrwały kontrakt. Dostawał 4000 orenów za każdą głowę mumii którą przyniesie oraz po 100 za czaszkę każdego nieumarłego. Został to długie lata, robiąc comiesięczne wyprawy na ziemie Khemri i przywożąc mnóstwo łupów, co pozwalało mu na dostatnie życie. W końcu jednak nieumarłych zaczęło ubywać i Gerthard został bez źródła dochodu.

Postanowił wrócić do Imperium i tam usiłować jakoś łączyć koniec z końcem. Jak pomyślał - tak uczynił.

Okazało się, iż jest lepiej, niż mu się wydawało. Plaga zwierzoludzi oblazła całe Imperium i wiedźmin miał masę roboty. Posuwając się na północ, począł się stopniowo wzbogacać. Przybył wreszcie do pewnej wioski nieopodal Erengradu. Tamtejsze chłopstwo miało poważny problem.

- Ano panie momy - rzekł starszy wioski. - Jest tu taki ten... no... pomiut piekielny czy cuś. Dużo łap ma... znaczy się macek, panie...
- Bydło morduje? - spytał wiedźmin
- Nie, panie...
- Zapasy gnida wyżera?
- Broń Sigmarze... Jeno w nocy przychodzi... znaczy ten... przypełza i baby mackami chyndorzy... niby nic, panie... każdemu wolno... ale baba potem umira i tyle z niej pożytku...
- Zwą go jakoś?
- Ano ta. Różnie, panie. Jedni mówią Buka, inni że diaboł zwie się Morbur? Morthur? Jakuś tak panie...
Morghur - pomyślał wiedźmin. Przypomniał sobie. Uczył się o nim jeszcze za dziecka, gdy chowano go na wiedźmina
- Jaka nagroda?
- O, Panie, wielka... sam książę Erengradu płaci... Gotów roczny żołd całej straży oddać, byle by bestie ubić... Podobno..
- Milcz. Gdzie znajdę bestię?
- Ano panie zazwyczaj, to nocą z północy przypełza...

Wiedźmin poszedł do zamku i ustalił z księciem zapłatę, po czym wyruszył w stronę pustkowi chaosu. Jechał lasem kilka tygodni, aż w końcu dotarł na dziwną polanę. Stała na niej dziwna konstrukcja, poskręcane korzenie dawały kształt koloseum. Na skraju Polany stał ungor z piórem w ręku.


Co się tu kurwa dzieje... - pomyślał i podszedł do zwierzoczłeka.
- Imię i nazwisko - spytała koza
- Milcz capie. Gadaj lepiej gdzie znajdę Morghura. No już! Bo ci rzyć posiniaczę!
- Wielki Pan przewodzi tej arenie. Tylko zapisując się na nią będziesz mógł się z nim zobaczyć.
- Jakiej psiakrew arenie!? - ungor wskazał tylko na plakat na drzewie. Zaiste. N tej polanie odbyć miała się arena. Najlepsi wojownicy z całego świata mieli zetrzeć się tu w walce o sławę.
Chyba nie mam wyjścia - pomyślał wiedźmin - mam zlecenie...
Gerthard z Nuln - rzekł do ungora. Wiedz że przybywam tu po głowę twego pana i po tym, jak zwyciężę tą arenę nie będziesz miał już dla kogo pracować. Powiedz mi kurwa tylko jedno...
- Tak?
- Gdzie tu psia mać jest stołówka...

Zaiste, miała to być najkrwawsza jego robota...



Imię: Gerthard z Nuln, wiedźmin
Rasa: Człowiek, najemnik. Zabija potwory na zlecenie (DoW Capitan)
Broń: Miecz stalowy - przeznaczony do walki z ludźmi oraz miecz srebrny - używany do zabijania wszystkiego, co człowiekiem nie jest (chodzi mi tylko o fluff :wink: traktuj po prostu jak Miecz dwuręczny)
Zbroja: Ćwiekowana, skórzana kamizela (lekka zbroja)
Ekwipunek: Gerthard nie jest do końca człowiekiem, gdyż zwykły człowiek nie dałby sobie rady z potworami (Eliksir Mutagenny) oraz broń dostosowaną do każdego przeciwnika (Mistrzowska broń)
Umiejętności: Głównym atutem wiedźmina jest jego refleks i szybkość (Błyskawiczny Unik). Podczas pobytu w Khemrii nabrał olbrzymiego doświadczenia w walce z trupami (Nemezis Nieumarłych)
Mutacja: Dzięki swoim mutagenom wiedźmini są jeszcze szybszymi w zadawaniu swoich ciosów (Nienaturalny Refleks)
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix

"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein

"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt

nindza77
Wodzirej
Posty: 770
Lokalizacja: Animosity Szczecin

Post autor: nindza77 »

To człowiek może mieć mutację? Jakieś nowe zasady?
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).

Awatar użytkownika
Warlock
Chuck Norris
Posty: 426
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Warlock »

Mam eliksir w ekwipunku.
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix

"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein

"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt

Awatar użytkownika
Whydak
Chuck Norris
Posty: 625
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Whydak »

Imię postaci: Wilward Przeklęty
Bohater: Exalted Chaos champion
Broń: 2 kamienne rytualne krótkie miecze
Zbroja: stwardniała skóra (lekka)
Umiejętności: Szaleńczy Styl Walki
Mutacja: Przerażające Aparycje

Kiedy Wilward przyszedł na świat nie był jeszcze nazywanym przeklętym lecz naznaczonym. Chłopiec od momentu narodzin był niesamowicie blady i miał gęste czarne włosy. Jego źrenice zajmowały całe oczy a na jego plecach znajdowało się tajemnicze znamię. Jego matka zmarła przy porodzie. Ojciec tydzień później, nikt nie wie dlaczego.
Chłopiec szybko znalazł opiekunów. Na południu zakończyłby swoje krótkie życie na skraju lasu, lecz tu, na pustkowiach ludzie są inni. Wróżono mu wielką przyszłość, lecz niedane mu było dostąpić chwały i sławy. Wilward szybko dorastał. Był świetnym myśliwym i dobrym wojownikiem. Pomimo to był bardzo samotny, każdy kto zbliżył się do niego wkrótce tracił życie, wszyscy jego przyjaciele i kobiety skuszone jego itrygującym wyglądem kończyli życie w dziwnych wypadkach. Do pewnego czasu mogło się to zdawać przypadkowym lecz po kilku latach wszyscy odwrócili się od Wilwarda i postanowiono się go pozbyć. Naznaczony sam odszedł zanim zdążyli cokolwiek zrobić.

Przez dość długi czas włóczył się po okolicy. Żywił się surowym mięsem przeróżnych bestii zamieszkujących pustkowia. W licznych burzach i zamieciach stracił większość rzeczy które miał przy sobie.
Mieszkańcy wioski myśleli, że zginął i prześladuje ich jego duch lecz los nie był dla niego tak łaskawy.
Przez całą młodość Wilward otoczony był śmiercią, lecz gdy jej zabrakło i został sam zaczął słabnąć. Wtedy zrozumiał, że musi zabijać by przeżyć. Nie chciał dręczyć ludzi z którymi dorastał więc skierował się na południe. Gdy dotarł do zamieszkanych terenów poruszał się głównie nocą. Tutaj nie był postrzegany jako wybraniec lecz jako mutant.
Samotność sprowadziła go na skraj szaleństwa lecz wtedy w jego życie wkradł się promień nadzieji, szansa na strzępki normalności. Włócząc się po lesie natknął się na młodą dziewczynę, niewidomą córkę drwala. Lissa z początku bała się obcego lecz szybko zdobył jej zaufanie. Choć zazwyczaj tylko rozmawiali czuli się razem bezpiecznie. Dwoje ludzi odrzuconych przez innych świetnie się rozumiało i szybko wytworzyła się między nimi więź. Kiedy zbliżyli się jeszcze bardziej piętno przypomniało o swoim istnieniu. W miejscu w którym się zawsze spotykali Wilward znalazł Lissę przybitą do drzewa włócznią zwierzoczłeka.
Szaleństwo zacisnęło palce na żywocie łowcy. Nie polował już by przetrwać lecz dla czystej przyjemności. Stawał się coraz bardziej zuchwały i zaczął otwarcie napadać wioski. Ludzie z południe byli zbyt słabi by stawić mu czoła więc ślad jego wędrówki znaczony był rzeką krwi. Walczył jak szaleniec siekąc wroga swymi zdobytymi na jakimś kultyście ostrzami aż znikną ostatnie oznaki życia. Nie znał litości.
Lata dzikiej egzystencji jeszcze bardziej wynaturzyły jego wygląd i wypchnęły w zapomnienie resztki ludzkich wartości. Liczyła się tylko śmierć której niestrudzenie szukał lecz apetyt rósł a w Imperium nie potrafił znaleźć sobie godnego przeciwnika.
Postanowił powrócić na pustkowia. Natrafił tam na truchło łowcy czarownic zmasakrowanego przez jakiegoś zwierzoczłeka. Postanowił ruszyć jego śladem. Tuż przed następnym świtem zobaczył go na własne oczy. Stał obok wybrańca Khorna i innego Wojownika Chaosu.
Obserwację przerwało stukniecie w ramie łowcy.Pierwszy ungor stojący za nim skończył życie z mieczem w czaszce lecz drugi zdążył go poinformować, że dotarł na arenę śmierci.
Śmierć? To coś dla mnie. Wchodzę w to.

Awatar użytkownika
Krzyżu
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 172

Post autor: Krzyżu »

Jeśli komuś, w własnej interpretacji wpisałem niewłaściwy oręż/ mutację, to mnie poprawcie.

Żeby nikt nie czuł się pokrzywdzony ( :D ), że akurat jego bohatera nie obdarowałem miksturką, ogłaszam głosowanie (jak dumnie to brzmi).
Zasady:
- Każdy może oddać jeden głos (oczywiście mogą też osoby niewystępujące na arenie),
- Nie można zagłosować na własnego bohatera,
- 3 uczestnicy z najwyższymi notami dostaną po miksturze leczniczej,
- Głosowanie zakończę (znowuż wkrada się patos :lol2: ) wraz z rozpoczęciem Areny, w następną sobotę (11go) o ile będzie już 16 zawodników,

Mam nadzieję, że zbytnio nie udziwniam :wink:

nindza77
Wodzirej
Posty: 770
Lokalizacja: Animosity Szczecin

Post autor: nindza77 »

Skreśl ten znak zapytania przy moim Bruiserze, ponieważ w zasadach jasno opisane jest, że nie mogę, więc... wygląda to jakbym tego dobrowolnie pominął, a tak nie jest :D

Głosowanie jawne, czy na pw?

I nie istnieje coś takiego jak topór półtoraręczny.
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).

Awatar użytkownika
Krzyżu
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 172

Post autor: Krzyżu »

Ups z tym Ogrem to moja wina :mrgreen:
Co do topora, to wiem, że taki nie istnieje, ale miał być większy od zwykłego,a mniejszy od dwuręcznego.
A głosowanie.. cóż może przez PW, żeby nie zaśmiecać tematu

Awatar użytkownika
Eriks281
Chuck Norris
Posty: 537

Post autor: Eriks281 »

Nazwa mało ,ważna. Ważne żeby był spory i głowy ucinał elegancko.
- Klnę się na Sigmara - nigdy nie weźmiecie mnie żywcem, upadli słudzy ciemności!

- Nigdy nie zamierzaliśmy. Zastrzelcie go.

Takaris Fellblade, kapitan Czarnej Arki "Udręka"

Awatar użytkownika
Morghur
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 146

Post autor: Morghur »

Wotan
Krasnoludzki Tan
Broń:Młot Mjollnir , na rękojeści posiada runy święcące się na niebiesko.
Zbroja:Zbroja z Gromrilu
-Tarcza Ciężka, pokryta runami
-Hełm Ciężki z rogami
Ekwipunek:Runiczny Oręż
umiejętności specjalne:Wytrwały Niczym Góra
Historia:Karak ośmiu szczytów od dawna jest miejscem ciągłych walk. Krasnoludy będąc ludem twardym i upartym, nie mają zamiaru pozwolić obleśnym zielonoskórnym odstąpić swej najwspanialszych twierdz. Wiele ekspedycji próbowało odbić tą twierdzę, jednak na daremne. Dopiero odbicie cytadeli stało się krokiem milowym, wiele krasnoludów wyruszało do tego miejsca, mając w zamiarze odzyskanie tego wielkiego miejsca, a w konsekwencji także dokonanie zemsty na orkach i im podobnych...

Wotan pochodzi z Karak Azul. Przetrwanie w ostatniej z południowych Twierdz zależy przede wszystkim od wytrwałości i odwagi. Posiadając te cechy, a także wrodzone zdolności przywódcze Wotan powoli wspinał się w hierarchii wojowników. Jednak starsze krasnoludy twierdziły, że nie może on zostać kimś ważniejszym, bo ma w końcu ''za krótką brodę''. Stracił wiele lat na patrolach i w posterunkach mimo swych umiejętności.
Wszystko uległo jednak zmianie podczas jednego z rutynowych patroli. Razem ze swymi kolegami Wotan usłyszał odgłosy charakterystyczne dla orków. Zbliżenie się do miejsca ryków tylko go upewniło co do tego. Orków było nieco więcej, na dodatek tam gdzie są orkowie zazwyczaj są też gobliny. Krasnoludy postanowiły ukryć się,a także wysłały jednego z nich do posterunku, podczas gdy oni sami mieli zaczekać do nocy, i z zaskoczenia pozabijać zdezorientowanych orków. Niestety nic z tego nie wyszło. Krasnoludy wypili nieco za dużo Bugmana XXX, i niestety zachlały się do nieprzytomności. Na dodatek zostali usłyszeni przez zielonoskórych. Odgłosy hordy zielonoskórych sprawiły, że pijane krasnoludy od razu wytrzeźwiały. Było już nieco za późno, orki zaczęły systematycznie mordować krasnoludy. Mimo wielkiej odwagi ich opór zmalał i zostali rozbici. Wotan widząc co się dzieje postanowił odnaleźć szefa tej bandy i go zabić. Tak też uczynił. Wielki ork uzbrojony w nie mniejszy topór stanął na przeciw krasnoludowi. Wielki zamach i uderzenie topora zatrzymało się na tarczy. W odpowiedzi młot krasnoluda roztrzaskał czaszkę orka. Orkowie widząc śmierć swego władcy zawahały się. Jednak po chwili orkowie kłóciły się między sobą, a po chwili zaczęły walczyć między sobą. Tak rozpoczął się ''last stand match''. Wotan postanowił zwołać niedobitków swego oddziału i uciec poza pole bitwy, a następnie wrócić gdy orki będą osłabione. Gdy powrócili, bez problemu wymordowały orki.

Przeszukując obóz orków Wotan znalazł w namiocie szefa dziwny młot wykonany praktycznie cały z gromrilu, jednak w pewnych miejscach pokryty szczerym złotem. Na dodatek na rękojeści był pokryty runami świecącymi się na niebiesko. Wotan doszedł do wniosku, że tak piękny młot musi być dziełem wielkich mistrzów run z Karak ośmiu szczytów. Bezzwłocznie udał się na posterunek, by wziąć prowiant i ekwipunek, a następnie udał się do Karak ośmiu szczytów, by oddać własność prawowitym właścicielom. Reszta jego oddziału wróciła na posterunek.
Podróż była krótka, jednak Wotan musiał być ostrożny, gobliny roiły się na tym terytorium. Mimo kilku incydentów dotarł na miejsce cały i zdrowy. Zaraz po wkroczeniu przez wielką i potężną bramę został przywitany przez krasnoludy, a następnie zaprowadzony przed tutejszym władcą. Wotan przekazał młot królowi, a najwyższy mistrz run wyczuł wielką moc drzemiącą w owym orężu. Moc niebywale potężną i starą, taką broń mogli wykuć jedynie najzdolniejsi mistrzowie run. Jednak ku zdziwieniu wszystkich zgromadzonych, wielki mistrz run Snorri Złotoręki nie pozwolił, aby ta broń mogła tutaj zostać. Dodał po chwili, że głupio byłoby nie wykorzystać takiego oręża, i nie wybić zielonej hołoty z niższych poziomów. Mjollnir został podarowany Morgrimowi Staremu, jednemu z najstarszych i najsilniejszych krasnoludów w tej enklawie. Wotan został, i pomógł im w walce. Tak jak przypuszczano Morgrim był nie do pokonania, bez problemu niszczył wszelkich wrogów, i wkrótce krasnoludy odniosły fenomenalne zwycięstwo. Wiele sal i korytarzy zostało odzyskanych. Nie było jednak czasu na świętowanie, krasnoludy zaczęły barykadować nowo odzyskane sale, i wkrótce umocniły swe zdobycze. Mimo licznych kontrataków, dzięki zbudowanym wielkim i potężnym umocnieniom krasnoludy odrzucały swych wrogów przy minimalnych stratach. Dzięki temu szansa na odzyskanie całego karaku stały się realne jak nigdy przedtem.

Tymczasem nasz bohater przygotowywał się do opuszczenia tego miejsca i powrotu do Karak Azul. Jednak w noc przed opuszczeniem miał dziwny i straszny sen, a raczej bardziej by pasowało określenie świadomy sen. Widział wiele okropności, dziwne, obrzydliwe stwory, a także tajemniczą postać w kapturze. Szeptała ona bluźnierstwa w różnych językach, a Wotan nie mógł nic zrobić. Szaleństwo zawładnęło nim, miotał się, a po chwili przewrócił się na ziemię i skulił się. Tajemnicza postać zaczęła się śmiać, a Wotan przebudził się. Przerażony krasnolud założył zbroję i hełm, a następnie, wbrew zdrowemu rozsądkowi zszedł do niższych sal. Wbrew ostrzeżeniom wartowników, przekroczył umocnienia i kierował się coraz niżej i niżej...

Wotan musiał mieć dużo szczęścia, gdyż nie spotkał żadnych niebezpieczeństw na swej drodze. W końcu dotarł do jednej z sal, gdzie na podłodze leżał martwy Morgrim trzymając w ręku Mjollnir. Wotan widząc to natychmiast otrzeźwiał, wyrwał się z transu. Złapał mocniej swój topór i zakrył się tarczą. Jedyne co usłyszał to swój oddech. Wtem z cienia wyszła tajemnicza istota bez twarzy. Wotana sparaliżował strach, nie wiedział co zrobić. A postać zbliżała się coraz bliżej.Rzucił w niego topór, jednak nie przyniosło to żadnego skutku. W akcie ostatecznej rozpaczy rzucił się po Mjollnir, i uderzył nim stwora. To jednak zadziałało, istota uśmiechnęła się i szczezła.Jednak oczy Wotana ogarnęła ciemność i padł nieprzytomny na ziemię. Obudził się w miejscu zupełnie mu obcym...
c.d.n
[CENTER]Obrazek[/CENTER]

Awatar użytkownika
Warlock
Chuck Norris
Posty: 426
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Warlock »

No, panowie zapisywać się. Jeszcze połowa miejsc wolnych wszak.
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix

"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein

"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt

Awatar użytkownika
kubon
Falubaz
Posty: 1048

Post autor: kubon »

Miałem o tym pisać ;) Arena otwarta od tylu dni a dopieru 7 chętnych :D ?
‎... And then God said 'Let metal bands have the most insanely awesome, twisted, kickass music videos known to man'.

And Satan said 'That's what I was thinking'.

Awatar użytkownika
Chomikozo
Chuck Norris
Posty: 598

Post autor: Chomikozo »

Wściekły Ragnax miotał się po terenie Areny bez żadnego celu. Rozpierała go energia, nie zabił nikogo od ponad tygodnia.
- KRWI DO CHOLERY ! - Wrzasnął, ale nikt nie zwrócił na niego uwagi. Jak na razie zgłosiła się tylko połowa potencjalnych
uczestników, trzeba było czekać na resztę.
- Jeszcze dzień i stracę nad sobą panowanie ! - Mruknął do siebie, co dosyć śmiesznie brzmiało na tle poprzednich wybuchów
złości. Czempion zapanował nad gniewem, musiał być cierpliwy, w końcu nagroda był tego warta.

Ej no, ludzie, co z wami :)
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.

Awatar użytkownika
Shaga
Chuck Norris
Posty: 449
Lokalizacja: Gdynia

Post autor: Shaga »

Naachim
Krasnoludzki inżynier
Topór podwójny
Zbroja z Gromrilu
Wiadro podejrzanej kislevskiej wódki
Tysiącletnie Wyszkolenie

Naachim, w swym krótkim, (ledwie pare setek lat) przewdziwnym życiu kroczył po zaklętych ścieżkach chwały i pogardy.
Kiedy broda jeszcze pasa nie sięgała, uczył się za wprawnego inżyniera u prasyna Malakaisona. Był od urodzenia naznaczony przez gildie inżynierów. Dla wszystkich oczywistym było, że i on życie spędzi na udoskonalaniu potężnych machin bojowych i wszelkiego rodzaju maszyn ułatwiających życie w kopalni. Początkowo zaiste wprawnym był inzynierem, lecz z czasem jakby klątwa go dosięgła. Jego pomysły coraz dziwniejsze się stawały. W głowie Naachima jeno dziewki krasnoludzkie (co urodą słyną) i ziele było. To rzecz jasna zgubiło młodego inżyniera, gdyż razu pewnego kiedy księżyce za górami schowane były, on córkę Tana potężnego ciałem poznał (jedni wołają, ze z miłości inniże z przymusu). Kiedy sprawa wyszła na jaw, rada za namową Tana wygnała krasnoluda z ichniej kopalni.
Naachim opuszczając kopalnie poprzysiągł, ze powróci w góry stojąc dumnie na tarczy, co jeszcze bardziej rozwścieczyło starszyzne, i od tąd, żaden krasnolud nie ma prawa pod groźbą ścięcia brody pomagać Naachimowi.
Jak się w krótkim czasie okazało Naachim zaszedł aż do Arabii, gdzie dalej kształcił się w orężu i sztuce inżynieryjskiej. Tam walczył z nieumarłymi. Legenda głosi, ze jednym strzałem pistoletu posłał championa nieumarłych wprost do piachu.
Legenda mówi, ze Naachim na Arenę się dostał, jako przedstawiciel nie Krasnoludzkiego ludu lecz jako członek rodziny Arabii.
Ostatnio zmieniony 8 gru 2010, o 12:09 przez Shaga, łącznie zmieniany 1 raz.
www.shaga.pl (już nie taki) nowy (ale na pewno najlepszy) sklep Gdynia ul.Morska 173

ODPOWIEDZ