BITWA O BIAŁYSTOK 2011, WYNIKI NA STR. 41
Re: BITWA O BIAŁYSTOK 2011, WYNIKI NA STR. 41
Wrzućcie fotkę Karliego jak stoi na stoliku i z ragem na twarzy nawołuje do rozpoczęcia najcięższej kategorii w siłowaniu na rękę
Ja mam ta fote, za jakas chwile zgram zdjecia.
Stay tunned
Stay tunned
Na wstepie - wielkie wielkie gratulacje dla ekipy Frontu Wschodniego za najlepszego moim zdaniem w tym roku mastera.
Wszystko bylo na tip top, widac bylo jak wszyscy sie starali, aby impreza byla udana.
Wielkie podziekowania dla Czarnego za przekimanie nas, jak bedziesz wpadal do Bydzi to miejsce dla Ciebie zawsze sie znajdzie i dla Frontu.
Jedynie co moge powiedziec na minus to mapki - bylem przy tym jak chlopaki musieli na szybko je zmieniac z 7ed, bo ktos zapomnial ich zrobic, ale de facto nie bylem na zadnym turnieju na ktorym tereny na stole byly wystawione dobrze na 8ed. Teraz to 3 LOS blockery to podstawa, bo inne tereny de facto nic nie robia i podchodzac do stolu czlowiek patrzy tylko na obeliski, gorki i domki.
Jednak to taka mala de facto pierdolka, abyscie mieli nad czym popracowac za rok
Super byly side eventy i przez kibicowanie Piotrowi moj glos zostal zmasakrowany i chrypie jak glupi obecnie.
Udalo sie Kohorcie wygrac 2 wina - jedno za pierwsze miejsce Piotra na reke w wadze ciezkiej, a drugie dla teamu XIII Kohorty w kalambury
Moja rozpa:
1 Slann Mage-Priest @ 495.0 Pts
General; 3 Discipline; Magic Level 4; Battle Standard
Crown of Command [35.0]
Obsidian Amulet [30.0]
Standard of Discipline [15.0]
Plaque of Tepok [15.0]
# Higher State of Consciousness [0.0]
# Becalming Cogitation [0.0]
# Focused Rumination [0.0]
1 Skink Priest @ 395.0 Pts
Magic Level 1; Lore of Heaven
Dawnstone [25.0]
The Other Trickster's Shard [15.0]
1 Ancient Stegadon with Engine of the Gods @ [290.0] Pts
4 Skink Crew @ [0.0] Pts
Javelin
1 Saurus Scar-Veteran @ 133.0 Pts
Light Armour; Shield
Burning Blade of Chotec [20.0]
Dragonhelm [10.0]
Potion of Speed [5.0]
Luckstone [5.0]
10 Skink Skirmishers @ 70.0 Pts
Blowpipe
10 Skink Skirmishers @ 70.0 Pts
Blowpipe
10 Skink Skirmishers @ 70.0 Pts
Blowpipe
10 Skinks @ 56.0 Pts
Javelin; Shield; Musician
28 Saurus Warriors @ 378.0 Pts
Spear; Shield; Standard; Musician
1 Champion @ [12.0] Pts
27 Saurus Warriors @ 338.0 Pts
Shield; Standard; Musician
1 Champion @ [12.0] Pts
7 Chameleon Skinks @ 84.0 Pts
Blowpipe
7 Chameleon Skinks @ 84.0 Pts
Blowpipe
3 Salamander Hunting Packs @ 225.0 Pts
9 Skink Handlers @ [45.0] Pts
Moj nowy standard na euro.
I Bitwa:
Jasiuuuu WOCH
Niestandardowy Woch, bo bez maga lorda, ale za to na 2 klepaczach na dyskach, bsb na koniu i malym magu nurgla z 3ecim okiem, marudach, duzej kawie, duzych warriorach, helce, warshrinie i jakis tam jeszcze smieciach. Z Wochem lubie grac i z reguly nie przegrywam. Wynik konczy sie ok 13-14, bo nie zdaze wszystkiego zalatwic.
Na lewa flanke poszly marudy + wariorzy, srodek to dyskowcy, prawa to kawaleria.
Ja na kawe wystawilem mocniejsze saurusy z herosem obok nich slanna i engina za obeliskiem (slanna, zeby nie widzial mnie do potrzeb trzeciego oka tzincza), na swoja lewa wystawilem drugie saurusy, salki i sporo skinkow.
Bitwa przebiegala tak jak sobie ja wyobrazilem - ostrzeliwanie maruderow z kazyliona skinkow i chamelonow mocno uszczuplilo ich sklad, natomiast w warriorow udalo mi sie wpakowac obnizanie T o 2 (mieli 5 od warshrina). Salki ustawione idealnie 7 cali od warriorw, takze kazdy rzut poza misfirem robil duzy damage. Zdjalem ich 18, wiec duze zagrozenie w postaci klocka zniknelo. Na prawej dyskowcy sobie ladnie lataja w kolo i probuja znalezc dogodne stanowisko do szarz, kawaleria do przodu wystawiajac sie na szarze saurusow. W swojej szarzuje nimi podchodze enginem, zeby cos z mocy zabic. W magii jakos warzywnie rzucam, ze zaden czar na nich nie wszedl, ale za to z flary zabijam 4 kawalerzystow, wiec zostaje tylko 3. W magii natiomast udaje mi sie rzucic przerzucanie 1dynek na oddzial saurusow. Nie boje sie generalnie i tak bo moj bohater bije z -4 do sejwa. No i to byl moj najwiekszy pech tej bitwy, bo bohater pomimo przerzutow 1 nic nie zabija, to samo 19 atakow saurusow no i Jasiuuu ustaje breja.
Szarzuje bsbkiem swoim w tyl saurusow, a w engina wpadaja 2 klepacze na dyskach. Moj bohater dalej nie zabija zadnego kawalerzysty to samo saurusy i musze sie brejkowac na 8ld - stoje. Engine tez ustaje. W swoje odpalam flare - jest fajnie mam 6 cali do bsb , 7 do kawy, z 2 herosami jestem w styku, a mam przerzucanie wardow dla nich - mysle sobie bedzie niezle, ale na zasieg rzucam 1 i 1 Warshrine dochodzi do walki i w sumie saurusy zostaja wybite i engine, ja zamiatam cala lewa flanke i przez co z wygranej 13-14 robi sie 10:10
II Bitwa
Arbiter Elegancji Dwarfy
Mialem dostac drugi Woch i bardziej bym sie z tego cieszyl, ale dostalem krasie.
Krasiowe rozpiski roznia sie szczegolami obecnie.
Arbiter mial kowadlo, bsbka, 30 hamow, 30 longbeardow rangerow z dwurakami, 15 kusznikow, 2 klopy, 2 dziala i 20 minerow.
Dostalismy stol na ktorym byl 1 obelisk w dodatku maly - engine cieszyl sie jak glupi
Cholernie wazne bylo to kto zacznie, ze wzgledu na fakt, odpalilbym warda na 5+ na calej armii i szybszego doczlapania sie do pokurzy + strzelania chameleonow w pierwszej turze.
Niestety nie zaczalem i zaczela sie zabawa. Pod wzgledem rzutow, ta bitwa byla najbardziej epicka podczas tego turnieju.
Pierwszy strzal z klopy w engina (wystawilem sie na 2 klopy, a schowalem przed 2 cannonami), hit 4 rany na enginie. Strzal drugiej klopy, hit i big hit leci w priesta - Arbiter rozczarowany, a jak zly, bo chcialem po stracie engina skampic priesta za obeliskiem i trzymac do konca gry 400 pktow. Priest pada, a arbiter rani na 5+ w dodatku engina, ja nie zdaje sejwa - poszloooooo 400 punktow. Cannon zdjemuje jedna salke drugi nic. Arbiter rzuca duza rune, oczywiscie wchodzi, 2 oddzialy - jeden oddzial chamelonow znika, drugi zmnieszony do 3 sztuk - cuuuudownie .
Cala moja armia pelny napor, na lewej flance skinki rozciagniete w linie ubezpieczaja lewa krawedz stolu, aby nie wyszli mi tam minerzy i popchneli sie z kowadla.
Licze na magie, rzuce pitke jakies oslabienia - jakos bedzie - faza magii 3 albo 4 kosci - faaaaaajnie. Arbiter strzelanie probuje sprawic, zebym nie zdal LOSA na slannie w saurusach , 2 losy zdane, 2 armaty albo nie dostrzelily albo nie dolecialy, sporo saurusow padlo.
W swojej udaje mi sie zrobic cos pieknego, moj jedyny fart w grze Rzucam na wiatry magii 1 i 1, ale moge 2 kosci z ruminacji dorzucic. Arbiter zdispelowal zmniejszanie mova na rangerow biegnacych na tylach mojej prawej flanki, ale nie udalo mu sie zdispelowac zmniejszania T. Zmniejszam o 3 Salki strzelaja i zdejmuja 28 rangerow Hellyeaaaaaaah .
Widze jakies swiatelko w tunelu, zeby wrocic do tej gry, ale co sie dzieje w 3eciej - nie zdaje LOSA na slannie, nie zdaje warda i Arbiter nie mogl bys fair, zeby rzucic mniej niz 5 ran - bo wlasnie tyle rzuca i slann znika - faaaaaaaajnie.
Od tej chwili walczylem o mniejszy wymiar kary. W koncu dochodze cos tam zabijam , ale ciagle gine. Na koniec bitwy arbitorwi zostaje kowadlo, 12 hamow i klopa, a mi 2 salki i 3 oddzialy skinkow - jedne spolowione. Wynik i tak niezly, bo myslalem, ze bedzie duzo mocniej w dupe.
No coz z kosciami sie nie wygra. (jednak to dopiero sie mialo zaczac
5:15
III Bitwa
Smiechu TK
Mila, ale nudna bitwa. Ja naperam na pelnej k...., a smiechu cofa sie i strzela.
Przewystawial mnie nie zakopujac skorpionow, przez co wystawil sie na drugiej flance, a ja musialem wybrac lewa, bo byly tam obeliski chroniace engina, a nie chcialem go stracic w 1 turze jak w bitwie z Arbitrem. Dostaje w 1 turze zakaz marszu i de facto wlacznie z faza magii - stracilem ture. Ten sztandar jest wkurzajacy. Rzucac w tej bitwie znow nie potrafilem, bo gdy weszla pitka na uszatki to znioslo mi 5 cali, brak umiejetnosci rzucenia 7 na 3 kosciach itd.
Decydujacym momentem byla szarza moich saurusow na uszatki, na 8 dochodzilem nie doszedlem, dostaje kontrszarze 2 skorpow i 6 uszatek. Uszatki maja na sobie -3 do sily, Smiechu rzuca na power pool 1 i 1, wiec sobie za bardzo nie podispeluje, a on musi rzucic 8 na 2 kosciach zeby zdjac zmniejszanie sily i oczywiscie to rzuca. Bohater zadaje 3 rany skorpionowi, ten mu oddaje zadaje 2 rany, 2 sejwy na 4+ - nic, luckstone, nic. Uszatki zabijaja bardzo duzo saurusow, a te z ok 18 atakow nie zadaja zadnej rany. Okazuje sie pozniej, ze nie mam nawet steadfasta, bo brakuje 1 saurusa zeby miec 3eci rzad. Bylem przygotowany, ze sporo strace, ale w swojej turze rzuce obnizanie statystyk lub brzytwe na saurusy i jakos to bedzie - zenua.
Smiechu zagral dobrze, bo drugi kloc saurusow ze slannem i engina karmil jakimis gownami w stylu rydwany, skorpiony, 10tki lucznikow.
9:11 w plecy i wkurw na rzuty.
IV Bitwa
BoB O&G
Cieszylem sie, ze gram z orkami przynajmniej moglem ogarnac jak one teraz wygladaja. Pomimo +1 na zaczecie Bob zaczal i cala armia zrobil napor. Zczyscilem lewa flanke skladajaca sie z 2x1 mangler squig i 5xwolfy. Przez 2 tury magii rzucam kolejno 4 kostki i 2 kostki do czarowania - cudownie. Chcialem wkleic pitke na klocek 37 bigunow savydzy z 3 herosami, a tu zonk. 3 salki ustawione ladnie na ten klocek, ktory dostal obnizenie T o 1, rzucaja kolejno misfire, 2 i misfire.
Jestem troche zazenowany i zly, na domiar zlego od jednej glupie paniki zaczynaja spieprzac mi 3 oddzialy. Engine szarzuje w 5 trolli, ale co to dla trolli, z mocy, impaktow, atakow zadaje lacznie 2 rany - supcio. W pierwszej turze walki trolle vomituja w priesta, a w pozniejszych 3 vomitami zadaja na 5+ po 2 rany na enginie , ktory w koncu pada - on nie zadaje zadnych ran razem z zaloga. 50 strzalow skinkow zadaje 4 rany na wywernie, a ta nie majac juz wyjscia szarzuje na bok saurusow z HW+SH. Ginie iles tam saurusow, wywerna pada, ja stoje brejka i sie obracam do herosa. Obnizam mu sile, dostaje brejka o 4 i ustaje, wiec w swojej turze dostaje 3 trolle na bok - miodzio. Sytuacja ma sie troche lepiej na lewej flance, gdyz slann szarzuje na bigunow przytrzymujac ich, a saurusy z herosem ustawiajaj sie na szarze na bok. Przychodzi moja ostatnia tura, w ktorej w koncu cos sie udaje. Zaczyna sie od ifa na brzytwe na saurusy walczace z trollami i lordem. Slann rzuca 4 na miscast, drze caly, ale na szczescie przezywa. Saurusy ubijaja lorda, brejk dla trolli - zaganiam. Saurusy, ktore wpadly w bok bigunow cos tam robia, ale przypominam sobie, ze klocek ma stubborna od korony na generale - swietnie. No i tu jedyny pech Boba, ale za to duzy, ktory nie zdaje brejka na 10 z przerzutem. Ja bedac fair nie zaganiam ani slannem ani saurusami.
14:6
V Bitwa
Zielony VC
Wersja VC z blood knightami. Gralem tydzien wczesniej z KJem na podobnej rozpie tylko z blackami zamiast bloodow i wygralem 15:5 takze wiedzialem jak zagrac. Poza tym nie wiem czemu lubie grac z VC i od 6ed nigdy z nimi nie przegralem.
Bitwa dosc szybka Zielony po zabiciu ze snajperki priesta z engina popycha sie w oddzial saurusow z wloczniami i herosem. Moj heros jest zlozony jako pan zdejmujacy regenki. Zielony rzuca bardzo slabo na ranienie bloodami (4x1), co ze wszystkich atakow daje 6 trupow. Klocek byl swiezy, wiec bylem przygotowany nawet na 10-12 trupow, aby skontrowac w swojej enginem. Stedzio wpada w bok, ale niestety styka sie tylko z lordem. Najpierw znizylem im jeszcze sile - niestety tylko o 1, a potem 6 kosci - brzytwa - GG.
20:0
Generalnie z rozpy jestem zadowolony, kosci sobie juz nowe kupilem, powinno byc lepiej
Wszystko bylo na tip top, widac bylo jak wszyscy sie starali, aby impreza byla udana.
Wielkie podziekowania dla Czarnego za przekimanie nas, jak bedziesz wpadal do Bydzi to miejsce dla Ciebie zawsze sie znajdzie i dla Frontu.
Jedynie co moge powiedziec na minus to mapki - bylem przy tym jak chlopaki musieli na szybko je zmieniac z 7ed, bo ktos zapomnial ich zrobic, ale de facto nie bylem na zadnym turnieju na ktorym tereny na stole byly wystawione dobrze na 8ed. Teraz to 3 LOS blockery to podstawa, bo inne tereny de facto nic nie robia i podchodzac do stolu czlowiek patrzy tylko na obeliski, gorki i domki.
Jednak to taka mala de facto pierdolka, abyscie mieli nad czym popracowac za rok
Super byly side eventy i przez kibicowanie Piotrowi moj glos zostal zmasakrowany i chrypie jak glupi obecnie.
Udalo sie Kohorcie wygrac 2 wina - jedno za pierwsze miejsce Piotra na reke w wadze ciezkiej, a drugie dla teamu XIII Kohorty w kalambury
Moja rozpa:
1 Slann Mage-Priest @ 495.0 Pts
General; 3 Discipline; Magic Level 4; Battle Standard
Crown of Command [35.0]
Obsidian Amulet [30.0]
Standard of Discipline [15.0]
Plaque of Tepok [15.0]
# Higher State of Consciousness [0.0]
# Becalming Cogitation [0.0]
# Focused Rumination [0.0]
1 Skink Priest @ 395.0 Pts
Magic Level 1; Lore of Heaven
Dawnstone [25.0]
The Other Trickster's Shard [15.0]
1 Ancient Stegadon with Engine of the Gods @ [290.0] Pts
4 Skink Crew @ [0.0] Pts
Javelin
1 Saurus Scar-Veteran @ 133.0 Pts
Light Armour; Shield
Burning Blade of Chotec [20.0]
Dragonhelm [10.0]
Potion of Speed [5.0]
Luckstone [5.0]
10 Skink Skirmishers @ 70.0 Pts
Blowpipe
10 Skink Skirmishers @ 70.0 Pts
Blowpipe
10 Skink Skirmishers @ 70.0 Pts
Blowpipe
10 Skinks @ 56.0 Pts
Javelin; Shield; Musician
28 Saurus Warriors @ 378.0 Pts
Spear; Shield; Standard; Musician
1 Champion @ [12.0] Pts
27 Saurus Warriors @ 338.0 Pts
Shield; Standard; Musician
1 Champion @ [12.0] Pts
7 Chameleon Skinks @ 84.0 Pts
Blowpipe
7 Chameleon Skinks @ 84.0 Pts
Blowpipe
3 Salamander Hunting Packs @ 225.0 Pts
9 Skink Handlers @ [45.0] Pts
Moj nowy standard na euro.
I Bitwa:
Jasiuuuu WOCH
Niestandardowy Woch, bo bez maga lorda, ale za to na 2 klepaczach na dyskach, bsb na koniu i malym magu nurgla z 3ecim okiem, marudach, duzej kawie, duzych warriorach, helce, warshrinie i jakis tam jeszcze smieciach. Z Wochem lubie grac i z reguly nie przegrywam. Wynik konczy sie ok 13-14, bo nie zdaze wszystkiego zalatwic.
Na lewa flanke poszly marudy + wariorzy, srodek to dyskowcy, prawa to kawaleria.
Ja na kawe wystawilem mocniejsze saurusy z herosem obok nich slanna i engina za obeliskiem (slanna, zeby nie widzial mnie do potrzeb trzeciego oka tzincza), na swoja lewa wystawilem drugie saurusy, salki i sporo skinkow.
Bitwa przebiegala tak jak sobie ja wyobrazilem - ostrzeliwanie maruderow z kazyliona skinkow i chamelonow mocno uszczuplilo ich sklad, natomiast w warriorow udalo mi sie wpakowac obnizanie T o 2 (mieli 5 od warshrina). Salki ustawione idealnie 7 cali od warriorw, takze kazdy rzut poza misfirem robil duzy damage. Zdjalem ich 18, wiec duze zagrozenie w postaci klocka zniknelo. Na prawej dyskowcy sobie ladnie lataja w kolo i probuja znalezc dogodne stanowisko do szarz, kawaleria do przodu wystawiajac sie na szarze saurusow. W swojej szarzuje nimi podchodze enginem, zeby cos z mocy zabic. W magii jakos warzywnie rzucam, ze zaden czar na nich nie wszedl, ale za to z flary zabijam 4 kawalerzystow, wiec zostaje tylko 3. W magii natiomast udaje mi sie rzucic przerzucanie 1dynek na oddzial saurusow. Nie boje sie generalnie i tak bo moj bohater bije z -4 do sejwa. No i to byl moj najwiekszy pech tej bitwy, bo bohater pomimo przerzutow 1 nic nie zabija, to samo 19 atakow saurusow no i Jasiuuu ustaje breja.
Szarzuje bsbkiem swoim w tyl saurusow, a w engina wpadaja 2 klepacze na dyskach. Moj bohater dalej nie zabija zadnego kawalerzysty to samo saurusy i musze sie brejkowac na 8ld - stoje. Engine tez ustaje. W swoje odpalam flare - jest fajnie mam 6 cali do bsb , 7 do kawy, z 2 herosami jestem w styku, a mam przerzucanie wardow dla nich - mysle sobie bedzie niezle, ale na zasieg rzucam 1 i 1 Warshrine dochodzi do walki i w sumie saurusy zostaja wybite i engine, ja zamiatam cala lewa flanke i przez co z wygranej 13-14 robi sie 10:10
II Bitwa
Arbiter Elegancji Dwarfy
Mialem dostac drugi Woch i bardziej bym sie z tego cieszyl, ale dostalem krasie.
Krasiowe rozpiski roznia sie szczegolami obecnie.
Arbiter mial kowadlo, bsbka, 30 hamow, 30 longbeardow rangerow z dwurakami, 15 kusznikow, 2 klopy, 2 dziala i 20 minerow.
Dostalismy stol na ktorym byl 1 obelisk w dodatku maly - engine cieszyl sie jak glupi
Cholernie wazne bylo to kto zacznie, ze wzgledu na fakt, odpalilbym warda na 5+ na calej armii i szybszego doczlapania sie do pokurzy + strzelania chameleonow w pierwszej turze.
Niestety nie zaczalem i zaczela sie zabawa. Pod wzgledem rzutow, ta bitwa byla najbardziej epicka podczas tego turnieju.
Pierwszy strzal z klopy w engina (wystawilem sie na 2 klopy, a schowalem przed 2 cannonami), hit 4 rany na enginie. Strzal drugiej klopy, hit i big hit leci w priesta - Arbiter rozczarowany, a jak zly, bo chcialem po stracie engina skampic priesta za obeliskiem i trzymac do konca gry 400 pktow. Priest pada, a arbiter rani na 5+ w dodatku engina, ja nie zdaje sejwa - poszloooooo 400 punktow. Cannon zdjemuje jedna salke drugi nic. Arbiter rzuca duza rune, oczywiscie wchodzi, 2 oddzialy - jeden oddzial chamelonow znika, drugi zmnieszony do 3 sztuk - cuuuudownie .
Cala moja armia pelny napor, na lewej flance skinki rozciagniete w linie ubezpieczaja lewa krawedz stolu, aby nie wyszli mi tam minerzy i popchneli sie z kowadla.
Licze na magie, rzuce pitke jakies oslabienia - jakos bedzie - faza magii 3 albo 4 kosci - faaaaaajnie. Arbiter strzelanie probuje sprawic, zebym nie zdal LOSA na slannie w saurusach , 2 losy zdane, 2 armaty albo nie dostrzelily albo nie dolecialy, sporo saurusow padlo.
W swojej udaje mi sie zrobic cos pieknego, moj jedyny fart w grze Rzucam na wiatry magii 1 i 1, ale moge 2 kosci z ruminacji dorzucic. Arbiter zdispelowal zmniejszanie mova na rangerow biegnacych na tylach mojej prawej flanki, ale nie udalo mu sie zdispelowac zmniejszania T. Zmniejszam o 3 Salki strzelaja i zdejmuja 28 rangerow Hellyeaaaaaaah .
Widze jakies swiatelko w tunelu, zeby wrocic do tej gry, ale co sie dzieje w 3eciej - nie zdaje LOSA na slannie, nie zdaje warda i Arbiter nie mogl bys fair, zeby rzucic mniej niz 5 ran - bo wlasnie tyle rzuca i slann znika - faaaaaaaajnie.
Od tej chwili walczylem o mniejszy wymiar kary. W koncu dochodze cos tam zabijam , ale ciagle gine. Na koniec bitwy arbitorwi zostaje kowadlo, 12 hamow i klopa, a mi 2 salki i 3 oddzialy skinkow - jedne spolowione. Wynik i tak niezly, bo myslalem, ze bedzie duzo mocniej w dupe.
No coz z kosciami sie nie wygra. (jednak to dopiero sie mialo zaczac
5:15
III Bitwa
Smiechu TK
Mila, ale nudna bitwa. Ja naperam na pelnej k...., a smiechu cofa sie i strzela.
Przewystawial mnie nie zakopujac skorpionow, przez co wystawil sie na drugiej flance, a ja musialem wybrac lewa, bo byly tam obeliski chroniace engina, a nie chcialem go stracic w 1 turze jak w bitwie z Arbitrem. Dostaje w 1 turze zakaz marszu i de facto wlacznie z faza magii - stracilem ture. Ten sztandar jest wkurzajacy. Rzucac w tej bitwie znow nie potrafilem, bo gdy weszla pitka na uszatki to znioslo mi 5 cali, brak umiejetnosci rzucenia 7 na 3 kosciach itd.
Decydujacym momentem byla szarza moich saurusow na uszatki, na 8 dochodzilem nie doszedlem, dostaje kontrszarze 2 skorpow i 6 uszatek. Uszatki maja na sobie -3 do sily, Smiechu rzuca na power pool 1 i 1, wiec sobie za bardzo nie podispeluje, a on musi rzucic 8 na 2 kosciach zeby zdjac zmniejszanie sily i oczywiscie to rzuca. Bohater zadaje 3 rany skorpionowi, ten mu oddaje zadaje 2 rany, 2 sejwy na 4+ - nic, luckstone, nic. Uszatki zabijaja bardzo duzo saurusow, a te z ok 18 atakow nie zadaja zadnej rany. Okazuje sie pozniej, ze nie mam nawet steadfasta, bo brakuje 1 saurusa zeby miec 3eci rzad. Bylem przygotowany, ze sporo strace, ale w swojej turze rzuce obnizanie statystyk lub brzytwe na saurusy i jakos to bedzie - zenua.
Smiechu zagral dobrze, bo drugi kloc saurusow ze slannem i engina karmil jakimis gownami w stylu rydwany, skorpiony, 10tki lucznikow.
9:11 w plecy i wkurw na rzuty.
IV Bitwa
BoB O&G
Cieszylem sie, ze gram z orkami przynajmniej moglem ogarnac jak one teraz wygladaja. Pomimo +1 na zaczecie Bob zaczal i cala armia zrobil napor. Zczyscilem lewa flanke skladajaca sie z 2x1 mangler squig i 5xwolfy. Przez 2 tury magii rzucam kolejno 4 kostki i 2 kostki do czarowania - cudownie. Chcialem wkleic pitke na klocek 37 bigunow savydzy z 3 herosami, a tu zonk. 3 salki ustawione ladnie na ten klocek, ktory dostal obnizenie T o 1, rzucaja kolejno misfire, 2 i misfire.
Jestem troche zazenowany i zly, na domiar zlego od jednej glupie paniki zaczynaja spieprzac mi 3 oddzialy. Engine szarzuje w 5 trolli, ale co to dla trolli, z mocy, impaktow, atakow zadaje lacznie 2 rany - supcio. W pierwszej turze walki trolle vomituja w priesta, a w pozniejszych 3 vomitami zadaja na 5+ po 2 rany na enginie , ktory w koncu pada - on nie zadaje zadnych ran razem z zaloga. 50 strzalow skinkow zadaje 4 rany na wywernie, a ta nie majac juz wyjscia szarzuje na bok saurusow z HW+SH. Ginie iles tam saurusow, wywerna pada, ja stoje brejka i sie obracam do herosa. Obnizam mu sile, dostaje brejka o 4 i ustaje, wiec w swojej turze dostaje 3 trolle na bok - miodzio. Sytuacja ma sie troche lepiej na lewej flance, gdyz slann szarzuje na bigunow przytrzymujac ich, a saurusy z herosem ustawiajaj sie na szarze na bok. Przychodzi moja ostatnia tura, w ktorej w koncu cos sie udaje. Zaczyna sie od ifa na brzytwe na saurusy walczace z trollami i lordem. Slann rzuca 4 na miscast, drze caly, ale na szczescie przezywa. Saurusy ubijaja lorda, brejk dla trolli - zaganiam. Saurusy, ktore wpadly w bok bigunow cos tam robia, ale przypominam sobie, ze klocek ma stubborna od korony na generale - swietnie. No i tu jedyny pech Boba, ale za to duzy, ktory nie zdaje brejka na 10 z przerzutem. Ja bedac fair nie zaganiam ani slannem ani saurusami.
14:6
V Bitwa
Zielony VC
Wersja VC z blood knightami. Gralem tydzien wczesniej z KJem na podobnej rozpie tylko z blackami zamiast bloodow i wygralem 15:5 takze wiedzialem jak zagrac. Poza tym nie wiem czemu lubie grac z VC i od 6ed nigdy z nimi nie przegralem.
Bitwa dosc szybka Zielony po zabiciu ze snajperki priesta z engina popycha sie w oddzial saurusow z wloczniami i herosem. Moj heros jest zlozony jako pan zdejmujacy regenki. Zielony rzuca bardzo slabo na ranienie bloodami (4x1), co ze wszystkich atakow daje 6 trupow. Klocek byl swiezy, wiec bylem przygotowany nawet na 10-12 trupow, aby skontrowac w swojej enginem. Stedzio wpada w bok, ale niestety styka sie tylko z lordem. Najpierw znizylem im jeszcze sile - niestety tylko o 1, a potem 6 kosci - brzytwa - GG.
20:0
Generalnie z rozpy jestem zadowolony, kosci sobie juz nowe kupilem, powinno byc lepiej
Ziemas wrzuć foty czekamy...
Ziemko pisze:ale de facto nie bylem na zadnym turnieju na ktorym tereny na stole byly wystawione dobrze na 8ed. Teraz to 3 LOS blockery to podstawa, bo inne tereny de facto nic nie robia i podchodzac do stolu czlowiek patrzy tylko na obeliski, gorki i domki.
bo nie byłeś na DMŚ , tam były mapki Białostockie upgrade'owane na 8 edycje
http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 00&start=0
na Arenie mają być podobne.
swieta_barbara pisze:Jesteś maszyna debelial, bez Ciebie to hobby dawno by umarło.
aj, to szkoda ze nie zczailismy sie ze takie sa wrzucone na BP, byloby 1,5h roboty mniej w piatek .
na przyszlosc mysle bez problemu mozna sie posilkowac?
na przyszlosc mysle bez problemu mozna sie posilkowac?
Rewelacja Laik!!!
Nie masz nic przeciwko zebysmy sobie ich uzyli na lokalu 16stego?
Nie masz nic przeciwko zebysmy sobie ich uzyli na lokalu 16stego?
Oczywiście, są ogólnodostępne, nie są idealne ale na pewno się na tą edycje nadają.
Na DMŚ się podobały, choć ktoś miał zastrzeżenia że na którejś wchodzą na siebie tereny na środku
(byłbym wdzięczny za feedback na której bo nie sprecyzowano tego)
Na DMŚ się podobały, choć ktoś miał zastrzeżenia że na którejś wchodzą na siebie tereny na środku
(byłbym wdzięczny za feedback na której bo nie sprecyzowano tego)
swieta_barbara pisze:Jesteś maszyna debelial, bez Ciebie to hobby dawno by umarło.
Chlopaki wrzucajcie swoje relacje tutaj:
http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 23#p725423
zostanie dla potomnych.
Karli masz nowego avatara jak obiecalem
Lapcie przystaweczke
Zaraz wgrywam foty na faca.
http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 23#p725423
zostanie dla potomnych.
Karli masz nowego avatara jak obiecalem
Lapcie przystaweczke
Zaraz wgrywam foty na faca.
Ziemko wrzuć też w jakieś bardziej cywilizowane miejsce niż fejs
tak, wszyscy chyba maja konto na fotka.plAsassello pisze:Ziemko wrzuć też w jakieś bardziej cywilizowane miejsce niż fejs
picasa?
Dla tych co sa cywilizowani i maja faca:
http://www.facebook.com/album.php?id=14 ... &aid=57793
Dla reszty wrzuce zaraz spakowane na hotfila.
Link do hotfila
http://hotfile.com/dl/113417295/28c8c38 ... 0.rar.html
http://www.facebook.com/album.php?id=14 ... &aid=57793
Dla reszty wrzuce zaraz spakowane na hotfila.
Link do hotfila
http://hotfile.com/dl/113417295/28c8c38 ... 0.rar.html
Juz poprawilem na facie, ciesz sie, ze foty masz
Teraz pora na moją relację - mam nadzieję, że nie będzie zbyt obszerna (jednak to jest nierealne). Pragnę podziękować na wstępnie Frontowcom za mega zajebiście zorganizowany tur. Widać było w piątek jak dużo osób ganiało żeby tur był na mega wypasie - udało się!
Karlee - mega podziękowania za dach nad głową. Dzięki dla kompanów podróżnych - było ciekawie zarówno w jedną i w drugą stronę. Drozd-26 - dzięki za zalicytowanie wightów z baya - stare metale z GW to zdecydowanie najlepsze figsy Odwdzięczę się przy najbliższej okazji! Podziękowania również dla przeciwników jak i towarzyszów w Kalambury, Siwego w siłce na rękę, dla kompanów od piwa i imprezy piątkowo-sobotniej oraz dla przeciwników z gier (co prawda było 5 ale 3 gry rozegrałem tylko). Do dzieła.
1 bitwa to był challange z Druchiim (tradycja z Kohortexu pozostała 20-0). Druchii grał na standardzie DE z pedantem. Kwestia była zasadnicza w tej bitwie ponieważ wylosowałem oczywiście popychaczkę oraz czary 5 i 6, które były potrzebne aby sprawić, żeby hellsteed z flamingami wyleciał do przodu tak, żeby mieć możliwość zaszarżowania w drugiej turze zarówno hydry jak i kotła – zasięg na hydrę to była podpucha żeby nie podchodziła zbyt blisko i się cofnęła. Tak też się stało dzięki czemu wyłączyłem hydrę na 3 tury. Bitwa dobrze się dla mnie zaczęła. Hydra była dosyć blisko kotła co zaowocowało powodzeniem mojego planu – nie spodziewałem się tylko, że do zasłonięcia przed hydrą dodatkowo Druchii użyje pedanta – dobra moja. Wampir wpadł w kocioł i zaczął go rozkręcać nie dostając żadnej rany. W drugiej lub trzeciej turze Druchii zdecydował wrzucić na kocioł KB-ka dzięki czemu moja gwardia na spokojnie pofrunęła na gwardię przeciwnika. Z VDM zabiła 19-tu BG przez co stała tą turę dłużej. Po drodze BC wbił się w Hydrę i specjalnie nic nie zrobił. Pedant ustawiony obok hydry wbił się w bok BC i go posypał. Varghulf wbił się w kocioł i zabił do końca Hage. Następnie shade, którzy wylecieli w drugiej turze za stół wrócili na pole bitwy i zaszarżowali klocek z Lordem od boku i pedantem od przodu. Druchii rzucił brzytwę na shadów ale bez IF i tutaj zaczyna się odzywać przedawkowanie alkoholu i zaniki koncentracji… Przed BoB-em grałem na rozpach w których nie było DS-a… i z automatu poturlałem kostki do dispela… to był błąd gry ponieważ moja gwardia oczywiście zabiła ostatniego gwardziste i się odwróciła do tyłu co by pedanta zaszarżować i wbić mu kilka KB-ków… ale było już i tak po jabłkach - nic nie pomógł nawet make-way mojego lorda na flankę co by szadów przed oddaniem zbrzytwionych ataków trochę uszczuplić… wbił mi łącznie z Shadami, Lordem i Jajem jakieś 16 ran… ja zdjąłem tylko 3-ech co w efekcie i tak skończyło się posypaniem Lorda. Od tej chwili ratowałem punkty i gwardia w następnej turze pojechała pedanta po czym dostała w bok Korsarzy z brzytwą. Gwardia oczywiście poszła do piachu. Ostatni mój rzut mógł jeszcze zmienić wynik gry żebym się nie posypał do końca i klockiem nietkniętych praktycznie ghouli (36?) miałem do rzucenia 10 na szarżę w bok spearów z małą i dużą suczą. Kulnąłem 9 więc gra się skończyła 0-20.
Podejrzewam, że gdyby nie brzytwa na shadów to wynik końcowy byłby zupełnie inny – ale cóż… jak się pije całą noc to są takie skutki. Dałem sobie spokój z graniem tego dnia bo zbyt bardzo się sfrustrowałem moim gapiostwem, które jeszcze jak się później okazało się nie skończyło oraz musiałem się trochę „podleczyć” i kibicowałem później Arbitrowi w walce z Ziemasem (Ziemas – naprawdę współczuję tego pecha) i Siwym.
2 bitwa 10:10 z kolegą od Lizaków.
3 bitwa 10:10 z Karabinem.
4 bitwa z kolegą z Lublina od WoCHu. Bardzo przyjemnie się grało – nawet kac jeszcze nie zdążył złapać z rana więc na spokojnie podszedłem do bitwy w warzywniaczku. Bitwa całkiem niekorzystnie się dla mnie rozpoczęła – 2 kości nacz pierwszy czar w bitwie – wskrzeszanie Ghuli i IK-ka… 9 skorygowana o jeden w górę z puppeta i tracę 2 lvl na Lordzie. Była walka Varghulfa z ogrami, mojego Hellsteeda z Lordem magiem na dysku. Gwardia się wbiła w marudy Korna, które zjadła praktycznie zostawiając 4-ech, którzy wylecieli w późniejszej fazie za stół. Blokując elegancko klocek Warriorsów na środku nie dopuściłem, żeby zbyt szybko do mnie przybył i żeby stanął idealnie bokiem dla mojej gwardii, która przebiła się przez Marudy. Dwie fazy CC ponieważ kolega zdał break na 1+1 po re-rollu co zaowocowało zdjęciem ich do liczby 6 i w późniejszej fazie pogonieniem. Miałem nadzieję, że się wbiję w drugi klocek Warriorów Khorna z Flamingiem ale niestety nie udało się (przy gonieniu 1+2). Warriorzy wbili się w gwardię i co najlepsze – uratował mnie Parry Save! Akurat zdałem 4 savy na gwardzistach z tryliona ran co zaowocowało konkretnym walnięciem i zdawaniem warriorów breja na -1! Stracili Frenzy, Ghule w mojej turze się dopchali w szarży na bok i pozamiatałem ich. BC dostał z Bramy 12 hitów z S7 i przy zdawaniu ich zapomniałem o MR i teoretycznie nie zdałem 4 co wystarczyło. Szkoda, że sobie o tym przypomniałem dopiero przy stole sędziowskim ponieważ BC elegancko był ustawiony by zaszarżować Helkę. Podsumowując – miscast w pierwszej turze na Lordzie + kolejna zapominajka z mojej strony zaowocowała 16:4 dla mnie, a nie wyżej.
5 bitwa z Vladem z Rosji od VC. Bitwa skończyła się 10:10 z przewagą 6 małych Vlada. Od samego początku jakoś dziwnie mu z oczu patrzyło – był strasznie podejrzliwy. Miał pretensje, że wziąłem rozpiskę do zapoznania się, która na solo leżała na stole. Po drugiej turze ruchów ustawiłem swojego Varghulfa tak, żeby BC który i tak stał za oddziałem nie zobaczył go (nigdy niewiadomo ile szóstek się rzuci na wysysanie). Okazało się, że jak wróciłem z łazienki to niedość, że BC miał dziwnym trafem Los-a to przeciwnik chciał własnego gwardzistę przejechać BC ponadto twierdził, że na spokojnie może zrobić 2 wheele w szarży+close the door… później insynuacje z zasadami championa w kresce ghuli, że normalnie może atakować piechotą po oddziale czyli w drugi szereg (dzięki Lider za wsparcie w uświadamianiu Vlad-a w zasadach ponieważ ze zdartym/przepitym gardłem już nie miałem siły z nim dyskutować). Na sam koniec kiedy zdjąłem mu Lorda ghulami z kolei ja zapomniałem o sypaniu się reszty i mogła się do końca posypać Gwardia ponieważ zostało ich dwóch oraz Necro bez obstawy. Najlepsza akcja jak Varghulf zdjął 8 Gwardzistów z flamingami (Oni wbili tylko 2 rany) – posypali się o kolejnych 3-ech oraz później Black Coach ich dokończył ale kolega upierał się, że zadał mi dwie rany gdzie takiego faktu w ogóle nie było ale z racji tego, że nie mogłem tego udowodnić zasadami to zdjąłem BC od sypania o 2 z CC z klockiem generalskim gdzie zostało 4 szkieli i następna była moja tura. Tak bym zadał z popychaczką te 4/5 ran i do tego miałem bok dzięki czemu miałby chłopak już w 4-tej turze ciepło, a nie w szóstej. Man of the Mach – Hellsteed. Zwrócił uwagę połowy armii przeciwnika dzięki czemu spokojnie mogłem się ustawiać resztą armii jak chciałem. Cała armia się skumulowała dzięki czemu nie mogłem zaszarżować w klocek z Lordem. W końcu padł od BC przeciwnika ale był i tak rewelacyjny. Bardzo tragiczny przeciwnik tak samo jak i cała bitwa. Wychodziłem do łazienki dwa razy i dwa razy były przestawione figsy – najpierw BC później Baty gdzie specjalnie nie miało to znaczenia bo nie chciałem jeszcze w tej turze szarżować klocka z generałem tylko w następnej z Black Coachem.. baty na tył, BC na bok. Na sam koniec mi powiedział, że dostałbym WorstPlay-a od niego za wykłucanie się Wqurwiłem się niemiłosiernie ale kij mu w oko beretowi z gay-baru. Wszyscy z którymi dotychczas grałem wiedzą, że nie jestem specjalnie konfliktowym graczem, a tam gula skakała w każdej turze.
Podsumowując 46 pkt z bitew. Mogło być lepiej. Nauki ciąg dalszy.
Karlee - mega podziękowania za dach nad głową. Dzięki dla kompanów podróżnych - było ciekawie zarówno w jedną i w drugą stronę. Drozd-26 - dzięki za zalicytowanie wightów z baya - stare metale z GW to zdecydowanie najlepsze figsy Odwdzięczę się przy najbliższej okazji! Podziękowania również dla przeciwników jak i towarzyszów w Kalambury, Siwego w siłce na rękę, dla kompanów od piwa i imprezy piątkowo-sobotniej oraz dla przeciwników z gier (co prawda było 5 ale 3 gry rozegrałem tylko). Do dzieła.
1 bitwa to był challange z Druchiim (tradycja z Kohortexu pozostała 20-0). Druchii grał na standardzie DE z pedantem. Kwestia była zasadnicza w tej bitwie ponieważ wylosowałem oczywiście popychaczkę oraz czary 5 i 6, które były potrzebne aby sprawić, żeby hellsteed z flamingami wyleciał do przodu tak, żeby mieć możliwość zaszarżowania w drugiej turze zarówno hydry jak i kotła – zasięg na hydrę to była podpucha żeby nie podchodziła zbyt blisko i się cofnęła. Tak też się stało dzięki czemu wyłączyłem hydrę na 3 tury. Bitwa dobrze się dla mnie zaczęła. Hydra była dosyć blisko kotła co zaowocowało powodzeniem mojego planu – nie spodziewałem się tylko, że do zasłonięcia przed hydrą dodatkowo Druchii użyje pedanta – dobra moja. Wampir wpadł w kocioł i zaczął go rozkręcać nie dostając żadnej rany. W drugiej lub trzeciej turze Druchii zdecydował wrzucić na kocioł KB-ka dzięki czemu moja gwardia na spokojnie pofrunęła na gwardię przeciwnika. Z VDM zabiła 19-tu BG przez co stała tą turę dłużej. Po drodze BC wbił się w Hydrę i specjalnie nic nie zrobił. Pedant ustawiony obok hydry wbił się w bok BC i go posypał. Varghulf wbił się w kocioł i zabił do końca Hage. Następnie shade, którzy wylecieli w drugiej turze za stół wrócili na pole bitwy i zaszarżowali klocek z Lordem od boku i pedantem od przodu. Druchii rzucił brzytwę na shadów ale bez IF i tutaj zaczyna się odzywać przedawkowanie alkoholu i zaniki koncentracji… Przed BoB-em grałem na rozpach w których nie było DS-a… i z automatu poturlałem kostki do dispela… to był błąd gry ponieważ moja gwardia oczywiście zabiła ostatniego gwardziste i się odwróciła do tyłu co by pedanta zaszarżować i wbić mu kilka KB-ków… ale było już i tak po jabłkach - nic nie pomógł nawet make-way mojego lorda na flankę co by szadów przed oddaniem zbrzytwionych ataków trochę uszczuplić… wbił mi łącznie z Shadami, Lordem i Jajem jakieś 16 ran… ja zdjąłem tylko 3-ech co w efekcie i tak skończyło się posypaniem Lorda. Od tej chwili ratowałem punkty i gwardia w następnej turze pojechała pedanta po czym dostała w bok Korsarzy z brzytwą. Gwardia oczywiście poszła do piachu. Ostatni mój rzut mógł jeszcze zmienić wynik gry żebym się nie posypał do końca i klockiem nietkniętych praktycznie ghouli (36?) miałem do rzucenia 10 na szarżę w bok spearów z małą i dużą suczą. Kulnąłem 9 więc gra się skończyła 0-20.
Podejrzewam, że gdyby nie brzytwa na shadów to wynik końcowy byłby zupełnie inny – ale cóż… jak się pije całą noc to są takie skutki. Dałem sobie spokój z graniem tego dnia bo zbyt bardzo się sfrustrowałem moim gapiostwem, które jeszcze jak się później okazało się nie skończyło oraz musiałem się trochę „podleczyć” i kibicowałem później Arbitrowi w walce z Ziemasem (Ziemas – naprawdę współczuję tego pecha) i Siwym.
2 bitwa 10:10 z kolegą od Lizaków.
3 bitwa 10:10 z Karabinem.
4 bitwa z kolegą z Lublina od WoCHu. Bardzo przyjemnie się grało – nawet kac jeszcze nie zdążył złapać z rana więc na spokojnie podszedłem do bitwy w warzywniaczku. Bitwa całkiem niekorzystnie się dla mnie rozpoczęła – 2 kości nacz pierwszy czar w bitwie – wskrzeszanie Ghuli i IK-ka… 9 skorygowana o jeden w górę z puppeta i tracę 2 lvl na Lordzie. Była walka Varghulfa z ogrami, mojego Hellsteeda z Lordem magiem na dysku. Gwardia się wbiła w marudy Korna, które zjadła praktycznie zostawiając 4-ech, którzy wylecieli w późniejszej fazie za stół. Blokując elegancko klocek Warriorsów na środku nie dopuściłem, żeby zbyt szybko do mnie przybył i żeby stanął idealnie bokiem dla mojej gwardii, która przebiła się przez Marudy. Dwie fazy CC ponieważ kolega zdał break na 1+1 po re-rollu co zaowocowało zdjęciem ich do liczby 6 i w późniejszej fazie pogonieniem. Miałem nadzieję, że się wbiję w drugi klocek Warriorów Khorna z Flamingiem ale niestety nie udało się (przy gonieniu 1+2). Warriorzy wbili się w gwardię i co najlepsze – uratował mnie Parry Save! Akurat zdałem 4 savy na gwardzistach z tryliona ran co zaowocowało konkretnym walnięciem i zdawaniem warriorów breja na -1! Stracili Frenzy, Ghule w mojej turze się dopchali w szarży na bok i pozamiatałem ich. BC dostał z Bramy 12 hitów z S7 i przy zdawaniu ich zapomniałem o MR i teoretycznie nie zdałem 4 co wystarczyło. Szkoda, że sobie o tym przypomniałem dopiero przy stole sędziowskim ponieważ BC elegancko był ustawiony by zaszarżować Helkę. Podsumowując – miscast w pierwszej turze na Lordzie + kolejna zapominajka z mojej strony zaowocowała 16:4 dla mnie, a nie wyżej.
5 bitwa z Vladem z Rosji od VC. Bitwa skończyła się 10:10 z przewagą 6 małych Vlada. Od samego początku jakoś dziwnie mu z oczu patrzyło – był strasznie podejrzliwy. Miał pretensje, że wziąłem rozpiskę do zapoznania się, która na solo leżała na stole. Po drugiej turze ruchów ustawiłem swojego Varghulfa tak, żeby BC który i tak stał za oddziałem nie zobaczył go (nigdy niewiadomo ile szóstek się rzuci na wysysanie). Okazało się, że jak wróciłem z łazienki to niedość, że BC miał dziwnym trafem Los-a to przeciwnik chciał własnego gwardzistę przejechać BC ponadto twierdził, że na spokojnie może zrobić 2 wheele w szarży+close the door… później insynuacje z zasadami championa w kresce ghuli, że normalnie może atakować piechotą po oddziale czyli w drugi szereg (dzięki Lider za wsparcie w uświadamianiu Vlad-a w zasadach ponieważ ze zdartym/przepitym gardłem już nie miałem siły z nim dyskutować). Na sam koniec kiedy zdjąłem mu Lorda ghulami z kolei ja zapomniałem o sypaniu się reszty i mogła się do końca posypać Gwardia ponieważ zostało ich dwóch oraz Necro bez obstawy. Najlepsza akcja jak Varghulf zdjął 8 Gwardzistów z flamingami (Oni wbili tylko 2 rany) – posypali się o kolejnych 3-ech oraz później Black Coach ich dokończył ale kolega upierał się, że zadał mi dwie rany gdzie takiego faktu w ogóle nie było ale z racji tego, że nie mogłem tego udowodnić zasadami to zdjąłem BC od sypania o 2 z CC z klockiem generalskim gdzie zostało 4 szkieli i następna była moja tura. Tak bym zadał z popychaczką te 4/5 ran i do tego miałem bok dzięki czemu miałby chłopak już w 4-tej turze ciepło, a nie w szóstej. Man of the Mach – Hellsteed. Zwrócił uwagę połowy armii przeciwnika dzięki czemu spokojnie mogłem się ustawiać resztą armii jak chciałem. Cała armia się skumulowała dzięki czemu nie mogłem zaszarżować w klocek z Lordem. W końcu padł od BC przeciwnika ale był i tak rewelacyjny. Bardzo tragiczny przeciwnik tak samo jak i cała bitwa. Wychodziłem do łazienki dwa razy i dwa razy były przestawione figsy – najpierw BC później Baty gdzie specjalnie nie miało to znaczenia bo nie chciałem jeszcze w tej turze szarżować klocka z generałem tylko w następnej z Black Coachem.. baty na tył, BC na bok. Na sam koniec mi powiedział, że dostałbym WorstPlay-a od niego za wykłucanie się Wqurwiłem się niemiłosiernie ale kij mu w oko beretowi z gay-baru. Wszyscy z którymi dotychczas grałem wiedzą, że nie jestem specjalnie konfliktowym graczem, a tam gula skakała w każdej turze.
Podsumowując 46 pkt z bitew. Mogło być lepiej. Nauki ciąg dalszy.
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart