Arena nr 29 (Ogrze królestwa)
Re: Arena nr 29 (Ogrze królestwa)
Morgion - Doombull
Broń - Maczuga
Hełm- Garnczkowy
Napierśniki+naramieniki Zbroja łuskowa
Nagoleniki Płytowe
Tarcza - Migdałowa
Spec. umiejętności - Syn słońca, brat księżyc
Morgion przybył na arenę z południa. Nikt nie wiedział po co. Wątpliwe jest czy on sam wiedział po co. Coś jednak go przywiodło by walczyć na arenie śmierci. Byc moze było to jego przeznaczenie, być może coś innego. Nie wiedział tego nikt ,co skierowało wielką kupę mięśni w to miejsce.
Broń - Maczuga
Hełm- Garnczkowy
Napierśniki+naramieniki Zbroja łuskowa
Nagoleniki Płytowe
Tarcza - Migdałowa
Spec. umiejętności - Syn słońca, brat księżyc
Morgion przybył na arenę z południa. Nikt nie wiedział po co. Wątpliwe jest czy on sam wiedział po co. Coś jednak go przywiodło by walczyć na arenie śmierci. Byc moze było to jego przeznaczenie, być może coś innego. Nie wiedział tego nikt ,co skierowało wielką kupę mięśni w to miejsce.
Potki będą jutro, jak otrzeźwieję.
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).
- Imię postaci: Gru-Haj
- rasa: Goblin
- klasa: Szfany zwadowca
-Broń: Proca
- Zbroja: Oprawiona skura
- tarcza: Brak
- Hełm: Sama kolczuga
- Nagolenniki: Oprawiona skura
- Ekwipunek: Męso trolla, Bomby zapalające
- Umiejętności specjalne: Błyskawiczny unik, Sprawny kontratak
- Historia Postaci:
W goblińskiej wiosce od rana panował większy niż zawsze bałagan. To najlepszy zwadowca wioski wyjeżdżał na arene w ogrzych górach.
Reszta wioski biła się kto ma z nim pojechać oczywiście nie obeszło się bez małego mordobicia dokonanego przez wodza wioski. Wreszcie z kaplicy Morka (ulepionej z odchodów paszczaków) wyszedł pobłogosławiony przez miejscowego szamana. Gru-Haj szybko śmignął na rydwan do którego wgramoliło się za dużo chętnych goblinów
przez co zwiadowca utorował sobie miejsce zatrutym sztyletem. I odjechał ......
- rasa: Goblin
- klasa: Szfany zwadowca
-Broń: Proca
- Zbroja: Oprawiona skura
- tarcza: Brak
- Hełm: Sama kolczuga
- Nagolenniki: Oprawiona skura
- Ekwipunek: Męso trolla, Bomby zapalające
- Umiejętności specjalne: Błyskawiczny unik, Sprawny kontratak
- Historia Postaci:
W goblińskiej wiosce od rana panował większy niż zawsze bałagan. To najlepszy zwadowca wioski wyjeżdżał na arene w ogrzych górach.
Reszta wioski biła się kto ma z nim pojechać oczywiście nie obeszło się bez małego mordobicia dokonanego przez wodza wioski. Wreszcie z kaplicy Morka (ulepionej z odchodów paszczaków) wyszedł pobłogosławiony przez miejscowego szamana. Gru-Haj szybko śmignął na rydwan do którego wgramoliło się za dużo chętnych goblinów
przez co zwiadowca utorował sobie miejsce zatrutym sztyletem. I odjechał ......
czy jeśli mam przedmiot, który pozwala mi przerzucać każdego warda to, czy mogę też przerzucać ochronę magiczną?
Podczas swej wędrówki do Ogrzych królestw Kratos napotkał licznych wędrowców zmierzających w tę samą stronę. Wieść o Arenie rozchodziła się szybko.
Każdy chciał zobaczyć na własne oczy zmagania największych wojowników stąpających po ziemi. I niejeden chciał się przy tym wzbogacić, napadając ciągnące do Ogrzych królestw karawany. Bandy były zuchwałe i dobrze uzbrojone, a łupy- bogate. Jedna z grup rozbójników nie miała tyle szczęścia...
Usłyszał ich z daleka. Śmiechy rozchodziły się po kniei. Dzisiejsza napaść miała dodatkową atrakcję. Grupa elfów została wzięta z zaskoczenia. Ich trupy walały na drodze. Jedyna pozostała przy życiu elfka próbowała się jeszcze bronić. Dwóch rosłych drabów trzymało ją za ręce, trzeci darł jej ubranie. Kopnęła go w twarz. Poleciał do tyłu w akompaniamencie rechotu towarzyszy. Wściekły, z zakrwawioną twarzą walnął ją pięścią w twarz. Cichy, stłumiony szloch to jedyna odpowiedź. Bandyta już miał z niej zedrzeć resztki odzienia, gdy zauważył wojownika idącego traktem. Miał na sobie krwistoczerwony pancerz, zaś skóra jego była zupełnie biała. Zbir gwizdnął na towarzyszy.
-Witamy drogi panie- zagadnął z szyderczym uśmiechem.- Jaśnie pan pewnikiem na Arenę ciągnie? Jeśli jaśnie pan ma zamiar kontynuować drogę, niech lepiej opróżni sakwę. I to szybko.
Drwina w głosie bandyty była bardzo zauważalna. Kratos nie lubił, jak ktoś z niego drwił.
-Hej, Alister, spójrz na jego zbroję. Moglibyśmy zgarnąć niemały szmal za to cacko.- zakrzyknął inny bandyta do herszta.
-Tak, w sumie dobry pomysł[/i}.- odrzekł Alister- No dobra, rozdziewaj się patałachu, bo zaraz mogą przyjechać kolejni "klienci"!
Nawet nie zauważył jak ostrza przecinają powietrze. Gładko ścięta głowa potoczyła się po trakcie. Pozostali dobyli broni i skoczyli w jego kierunku.
Pierwszy padł z rozoranym gardłem, drugi przebity na wylot padł zaraz po nim. Kolejny wił się w kałuży krwi trzymając się za wypływające jelta. W końcu wszyscy legli martwi. Kratos pomógł wstać elfce. Ręce jej się trzęsły. Powiedziała coś do niego melodyjnym głosem.
-Nie rozumiem cię-odparł
Wykonała kilka gestów. Chyba chciała podziekować.
-Feainnewedd-- rzekła pokazując na siebie.
-Jestem Kratos
-Kratos-powtórzyła i próbowała się uśmiechnąć przez łzy.
Kratos odwrócił się i zaczął iść
Znowy krzyknęła melodyjnym głosem. Pobiegła za nim. Dogoniwszy go szła obok gadając coś ciągle do niego, najwyrażniej wzburzona. Kratos była zaskoczony, że się go nie bała.
-Zostaw mnie kobieto! Nie po to cię uratowałem, żebyś mi teraz truła dupę! Jeśli już tak koniecznie misisz za mną leźć to przestań mi trajkotać!
Lekko przestraszona skinęła głową i w milczeniu szła za nim.
Każdy chciał zobaczyć na własne oczy zmagania największych wojowników stąpających po ziemi. I niejeden chciał się przy tym wzbogacić, napadając ciągnące do Ogrzych królestw karawany. Bandy były zuchwałe i dobrze uzbrojone, a łupy- bogate. Jedna z grup rozbójników nie miała tyle szczęścia...
Usłyszał ich z daleka. Śmiechy rozchodziły się po kniei. Dzisiejsza napaść miała dodatkową atrakcję. Grupa elfów została wzięta z zaskoczenia. Ich trupy walały na drodze. Jedyna pozostała przy życiu elfka próbowała się jeszcze bronić. Dwóch rosłych drabów trzymało ją za ręce, trzeci darł jej ubranie. Kopnęła go w twarz. Poleciał do tyłu w akompaniamencie rechotu towarzyszy. Wściekły, z zakrwawioną twarzą walnął ją pięścią w twarz. Cichy, stłumiony szloch to jedyna odpowiedź. Bandyta już miał z niej zedrzeć resztki odzienia, gdy zauważył wojownika idącego traktem. Miał na sobie krwistoczerwony pancerz, zaś skóra jego była zupełnie biała. Zbir gwizdnął na towarzyszy.
-Witamy drogi panie- zagadnął z szyderczym uśmiechem.- Jaśnie pan pewnikiem na Arenę ciągnie? Jeśli jaśnie pan ma zamiar kontynuować drogę, niech lepiej opróżni sakwę. I to szybko.
Drwina w głosie bandyty była bardzo zauważalna. Kratos nie lubił, jak ktoś z niego drwił.
-Hej, Alister, spójrz na jego zbroję. Moglibyśmy zgarnąć niemały szmal za to cacko.- zakrzyknął inny bandyta do herszta.
-Tak, w sumie dobry pomysł[/i}.- odrzekł Alister- No dobra, rozdziewaj się patałachu, bo zaraz mogą przyjechać kolejni "klienci"!
Nawet nie zauważył jak ostrza przecinają powietrze. Gładko ścięta głowa potoczyła się po trakcie. Pozostali dobyli broni i skoczyli w jego kierunku.
Pierwszy padł z rozoranym gardłem, drugi przebity na wylot padł zaraz po nim. Kolejny wił się w kałuży krwi trzymając się za wypływające jelta. W końcu wszyscy legli martwi. Kratos pomógł wstać elfce. Ręce jej się trzęsły. Powiedziała coś do niego melodyjnym głosem.
-Nie rozumiem cię-odparł
Wykonała kilka gestów. Chyba chciała podziekować.
-Feainnewedd-- rzekła pokazując na siebie.
-Jestem Kratos
-Kratos-powtórzyła i próbowała się uśmiechnąć przez łzy.
Kratos odwrócił się i zaczął iść
Znowy krzyknęła melodyjnym głosem. Pobiegła za nim. Dogoniwszy go szła obok gadając coś ciągle do niego, najwyrażniej wzburzona. Kratos była zaskoczony, że się go nie bała.
-Zostaw mnie kobieto! Nie po to cię uratowałem, żebyś mi teraz truła dupę! Jeśli już tak koniecznie misisz za mną leźć to przestań mi trajkotać!
Lekko przestraszona skinęła głową i w milczeniu szła za nim.
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN
Nie przysługuję ci przypadkiem 2x ekwipunek oraz umj?Nitrox pisze:Imię :Sir Gail Endevor
Rasa: Człowiek (Bretończyk)
Klasa: Paladyn
Broń: Włócznia
Zbroja:
- Zbroja płytowa
- Hełm basinet
- Tarcza średnia trójkątna
Ekwipunek: Święty oręż
Umiejętność: Niezwykle silny
Historia Postaci :
Gail urodził się w rodzinie rycerskiej, był jednym z dwóch synów rodziny Endevor. Było wiadome, że starszy brat odziedziczy ziemię po ojcu z tegoż powodu Gail zajmował się sobą niż otoczeniem które miał w około. Już w młodym wieku odznaczał się dość wielką siłą, co było niesamowite dla jego rodziców i brata, niewielu ludzi miało taką siłę jak on. W późniejszym wieku zaczął się jeszcze odznaczać wielkim szlachedztwem w czasie bojów na terenach bretonii. Jego włócznia której używał w każdej walce była niezwykle silna przeciwko demonom, ludzie w otoczeniu Gaila mówili na jego oręż "Święta Włócznia" która stała się powodem kłótnii. Jego brat zazdrosny o tą broń próbował wykraść mu broń drzewcową, jednak na próźno Gail dobrze bronił swej bronii. Przyjaźnił się z Nathorem, jednak ich kontakt się skończył gdy rycerz wyruszył do jakiejś Areny w Sylvanii z tego co przeczytał w liście Gail, najprawdopodobniej dawny przyjaciel był już martwy.
Pewnego dnia jednak brat Gaila stał się już zbyt natrętny na temat włóczni, dlatego postanowił się pozbyć swego młodszego brata. Usłyszał o pewnej arenie która odbywa się w ogrzych Królestwach i przemówił Gailowi do rozsądku by wyruszył walczyć w imieniu ich rodziny. Nawet obiecał mu oddać ziemię ojca jeśli zwycięży w arenie i wróci w chwale.
Młody rycerz zapakował wszystkie potrzebne rzeczy, uzbroił się i wsiadł na swojego wierzchowca by czym prędzej wyruszyć do Ogrzych Królestw.
- Klnę się na Sigmara - nigdy nie weźmiecie mnie żywcem, upadli słudzy ciemności!
- Nigdy nie zamierzaliśmy. Zastrzelcie go.
Takaris Fellblade, kapitan Czarnej Arki "Udręka"
- Nigdy nie zamierzaliśmy. Zastrzelcie go.
Takaris Fellblade, kapitan Czarnej Arki "Udręka"
Nie dotyczy, bez przesadyzmu
Jeszcze dwójka dzielnych zawodników i rozdam potki. Potki 3, jednorazowe. Jeśli uznam którąś opowieść za wybitną, dostanie potkę do użycia w każdej walce.
Proszę pisać zmiany jakie zaszły w postaciach, jeżeli zaszły.
Jeszcze dwójka dzielnych zawodników i rozdam potki. Potki 3, jednorazowe. Jeśli uznam którąś opowieść za wybitną, dostanie potkę do użycia w każdej walce.
Proszę pisać zmiany jakie zaszły w postaciach, jeżeli zaszły.
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).
Po wyjątkowo parnym i gorącym dniu w końcu zapadła ciemna i chłodna noc. Ziemia powoli oddawała całe nagromadzone w ciągu dnia ciepło. Wszyscy mieszkańcy wioski, zarówno ci lokalni jak i przybyli na Arenę, pogrążyli się w zastanawiająco głębokim śnie. Oba księżyce, zastąpiwszy słońce na nieboskłonie, przyglądały się w milczeniu mrocznej sylwetce wyłaniającej się z cienia na obrzeżach osady...
***
Człowiek odpowiedzialny za zapisywanie kolejnych śmiałków na Arenę z zadowoleniem stwierdził, że od tej pory ma fajrant. Nie do końca rozumiał, czemu kazano mu siedzieć za stołem do tak późnej pory. Kto normalny wałęsałby się po Ogrzych Królestwach w środku nocy ? Nie zawracając sobie tym więcej głowy, człowiek sięgnął do niewielkiej skrzyneczki z kałamarzami stojącej obok krzesła na którym siedział. Wymacał ręką znajomy kształt, który raczej nie był buteleczką z atramentem i wyciągnął korek. Aromatyczna woń podłej przepalanki uderzała w nozdrza. Człowiek wziął spory łyk i pozwolił sobie położyć nogi na stole. Z zaskoczeniem stwierdził, że robota dla ogrów wcale nie była taka zła. Wystarczy tylko umieć pisać i już można zarobić nieco łatwego grosza. Uśmiechnąwszy się do siebie po raz kolejny przyłożył buteleczkę do ust...
- Istavan von Carstein - Metaliczny, nieprzyjemny głos niczym miecz przeciął nocne powietrze. Człowiek aż spadł z krzesła, rozlewając gorzałę po całym ubraniu. Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna, który zjawił się dosłownie znikąd, znalazł się tuż nad nim.
- Raczysz zapisać moje nazwisko czy będziesz nadal siedział pod stołem jak skończony kretyn ? - Przemówił bez cienia irytacji. Nawet się uśmiechał - Chyba za coś ci płacą, czyż nie ?
Człowiek niepewnie wstał i złapał za pióro. Zanurzył jego koniec w atramencie i stwierdził, że trzęsą mu się dłonie.
- Pana należność ? - Spytał cicho, panując nad drżeniem głosu.
- Już mówiłem. Istavan von Carstein.
Człowiek zapisał pośpiesznie wszystko co trzeba i zmusił się by spojrzeć w twarz przybyszowi.
Ten cały czas nie przestawał się uśmiechać.
- Dziękuję uprzejmie i... dobranoc - Rzucił i odszedł w ciemną noc powiewając połami płaszcza.
Człowiek szybko wypił żałosne resztki gorzały pozostałe w buteleczce i rzucił się biegiem do swojej chaty.
***
Człowiek odpowiedzialny za zapisywanie kolejnych śmiałków na Arenę z zadowoleniem stwierdził, że od tej pory ma fajrant. Nie do końca rozumiał, czemu kazano mu siedzieć za stołem do tak późnej pory. Kto normalny wałęsałby się po Ogrzych Królestwach w środku nocy ? Nie zawracając sobie tym więcej głowy, człowiek sięgnął do niewielkiej skrzyneczki z kałamarzami stojącej obok krzesła na którym siedział. Wymacał ręką znajomy kształt, który raczej nie był buteleczką z atramentem i wyciągnął korek. Aromatyczna woń podłej przepalanki uderzała w nozdrza. Człowiek wziął spory łyk i pozwolił sobie położyć nogi na stole. Z zaskoczeniem stwierdził, że robota dla ogrów wcale nie była taka zła. Wystarczy tylko umieć pisać i już można zarobić nieco łatwego grosza. Uśmiechnąwszy się do siebie po raz kolejny przyłożył buteleczkę do ust...
- Istavan von Carstein - Metaliczny, nieprzyjemny głos niczym miecz przeciął nocne powietrze. Człowiek aż spadł z krzesła, rozlewając gorzałę po całym ubraniu. Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna, który zjawił się dosłownie znikąd, znalazł się tuż nad nim.
- Raczysz zapisać moje nazwisko czy będziesz nadal siedział pod stołem jak skończony kretyn ? - Przemówił bez cienia irytacji. Nawet się uśmiechał - Chyba za coś ci płacą, czyż nie ?
Człowiek niepewnie wstał i złapał za pióro. Zanurzył jego koniec w atramencie i stwierdził, że trzęsą mu się dłonie.
- Pana należność ? - Spytał cicho, panując nad drżeniem głosu.
- Już mówiłem. Istavan von Carstein.
Człowiek zapisał pośpiesznie wszystko co trzeba i zmusił się by spojrzeć w twarz przybyszowi.
Ten cały czas nie przestawał się uśmiechać.
- Dziękuję uprzejmie i... dobranoc - Rzucił i odszedł w ciemną noc powiewając połami płaszcza.
Człowiek szybko wypił żałosne resztki gorzały pozostałe w buteleczce i rzucił się biegiem do swojej chaty.
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.
- The WariaX
- Falubaz
- Posty: 1005
- Lokalizacja: Rybnik i okolice
Dopisałem historię, jeśli ten fakt nie został jeszcze zarejestrowanyProszę pisać zmiany jakie zaszły w postaciach, jeżeli zaszły.
Zapraszam do mojej galerii :
http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php?f=10&t=35475
Maluję na zamówienie:
http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 13#p990613
- Naviedzony
- Wielki Nieczysty Spamer
- Posty: 6354
Ja też umieściłem historię, jeśli przeoczono to doniosłe wydarzenie.
Nie ma za co. :] To mój obywatelski obowiązek.Nitrox pisze:Dzięki wielkie Eriks! Nie doczytałem w zasadach dodatkowych "Ludzie maści wszelakiej"
PS: Troszkę ogarnąłem historię ,więc są drobne zmiany w formie.
- Klnę się na Sigmara - nigdy nie weźmiecie mnie żywcem, upadli słudzy ciemności!
- Nigdy nie zamierzaliśmy. Zastrzelcie go.
Takaris Fellblade, kapitan Czarnej Arki "Udręka"
- Nigdy nie zamierzaliśmy. Zastrzelcie go.
Takaris Fellblade, kapitan Czarnej Arki "Udręka"
Spoko, i tak poczytam wszystkie jak już wszyscy zamieszczą, żeby porównać na trzeźwo Ale jeszcze 2 chętnych się nie znajdzie?^ Zestresuję się i tyle będzie.
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).
Z wywiadu wiem, że Krzyżu i Vari są kandydatami. Może po prostu historyjki nie skończyli.
nindza przystopuj z alkoholem
Pozdrawiam. Warlock.
nindza przystopuj z alkoholem
Pozdrawiam. Warlock.
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix
"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein
"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt
"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein
"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt
Moja pierwsza arena, historię wrzucę za chwile.
Imię: Thari von Tharisson
Rasa/klasa: Wampir
Broń: Długi miecz
Hełm: Kaptur kolczy
Zbroja: Zbroja płytowa
Oczywiście wszystko czarne
Nagolenniki: Płytowe
Tarcza: Średnia trójkątna
Ekwipunek: Wampiryczny oręż,
Umiejętności: Mistrz Oręża
Lasy Sylvanii skrywają nie jedną tajemnicę. Niedaleko Głodowego Lasu kryje się zamek. Dotrzeć do niego może tylko ten kto poznał wcześniej drogę. Panem i władcą na nim jest Thari von Tharisson znany także wampirom i ludziom jako Wygnane Dziecko. Dlaczego Wygnane Dziecko? Ponieważ został przemieniony w wampira przez samego Vlada von Carsteina, towarzyszył mu podczas oblężenia Altdorfu, kiedy ten zginął, był też przy Konradzie Krwawym i także widział jego śmierć, widział także śmierć ostatniego z Hrabiów Wampirów, czyli Mannfreda pod Hel Fenn. Wtedy obudziła się w nim nienawiść do rodu Carsteinów. Sam odszedł od rodziny, założył nowy ród i żyje sobie w Głodowym Lesie. Jaki jest jego cel życia? Zniszczyć wszystkich Carsteinów w Sylvanii i sam chce stać się nowym Hrabią Wampirów, Panem i Władcą Nieumarłych. NAJPIERW SYLVANIA, POTEM CAŁY ŚWIAT! Oto jego cel życiowy. Rozpocznijmy jednak historię.
Wampir wbiegł po kamiennych schodach, otworzył wrota i wszedł do holu. Zrzucił czarną pelerynę na drewniane deski i ruszył przed siebie.
- Menfird, gdzie znajdę pana?! - zawołał do Nekromanty schodzącego po schodach.
- Siedzi w swoim pokoju nad mapą i obmyśla nową taktykę. Lepiej tam nie wchodź, bo jest w bardzo złym nastroju.
- Mam dla niego radosną nowinę. Jego marzenia w końcu się spełnią, nasze także. Tymczasem zbudź armię, za chwilę ruszamy!
Piotr wbiegł do komnaty swojego pana. Na tronie siedział blady wampir, głowę miał lekko pochyloną w bok, w ręce trzymał miecz i się nim bawił. Obok leżał elf z rozciętym gardłem. Piotr spojrzał na niego zdziwiony.
- Tak Piotrze, znowu płatny zabójca. Nakaż potem ghulom, żeby się nim pobawiły i odeślij ciało z powrotem pod ten sam adres co zwykle. Widzę, że rodacy po raz kolejny chcą się mnie pozbyć.
- Tak, panie. Mam dla ciebie radosną nowinę. W pewnej wiosce w Ogrzych Królestwach jest organizowana arena. Pomyślałem, że mógłbyś spokojnie wystartować. Wszyscy wiedzą w okolicy, że jesteś Mistrzem Miecza.
- Wiem Piotrze, że nie powiedziałbyś mi tego, jeżeli nie zbliżyłoby to nas do naszego celu zapanowania nad Sylvanią.
- Nadarza się okazja, ponieważ zwycięzca otrzyma wszystko czego sobie zażyczy. Pomyśl, jak silna byłaby twoja armia, gdybyś najął do niej armię Ogrów.
- I za to cię cenię Piotrze. Daj rozkaz do wymarszu, jedziemy!!
Poprawcie mnie, jeżeli coś źle zrobiłem. Jak mówiłem wcześniej to moja pierwsza arena
Imię: Thari von Tharisson
Rasa/klasa: Wampir
Broń: Długi miecz
Hełm: Kaptur kolczy
Zbroja: Zbroja płytowa
Oczywiście wszystko czarne
Nagolenniki: Płytowe
Tarcza: Średnia trójkątna
Ekwipunek: Wampiryczny oręż,
Umiejętności: Mistrz Oręża
Lasy Sylvanii skrywają nie jedną tajemnicę. Niedaleko Głodowego Lasu kryje się zamek. Dotrzeć do niego może tylko ten kto poznał wcześniej drogę. Panem i władcą na nim jest Thari von Tharisson znany także wampirom i ludziom jako Wygnane Dziecko. Dlaczego Wygnane Dziecko? Ponieważ został przemieniony w wampira przez samego Vlada von Carsteina, towarzyszył mu podczas oblężenia Altdorfu, kiedy ten zginął, był też przy Konradzie Krwawym i także widział jego śmierć, widział także śmierć ostatniego z Hrabiów Wampirów, czyli Mannfreda pod Hel Fenn. Wtedy obudziła się w nim nienawiść do rodu Carsteinów. Sam odszedł od rodziny, założył nowy ród i żyje sobie w Głodowym Lesie. Jaki jest jego cel życia? Zniszczyć wszystkich Carsteinów w Sylvanii i sam chce stać się nowym Hrabią Wampirów, Panem i Władcą Nieumarłych. NAJPIERW SYLVANIA, POTEM CAŁY ŚWIAT! Oto jego cel życiowy. Rozpocznijmy jednak historię.
Wampir wbiegł po kamiennych schodach, otworzył wrota i wszedł do holu. Zrzucił czarną pelerynę na drewniane deski i ruszył przed siebie.
- Menfird, gdzie znajdę pana?! - zawołał do Nekromanty schodzącego po schodach.
- Siedzi w swoim pokoju nad mapą i obmyśla nową taktykę. Lepiej tam nie wchodź, bo jest w bardzo złym nastroju.
- Mam dla niego radosną nowinę. Jego marzenia w końcu się spełnią, nasze także. Tymczasem zbudź armię, za chwilę ruszamy!
Piotr wbiegł do komnaty swojego pana. Na tronie siedział blady wampir, głowę miał lekko pochyloną w bok, w ręce trzymał miecz i się nim bawił. Obok leżał elf z rozciętym gardłem. Piotr spojrzał na niego zdziwiony.
- Tak Piotrze, znowu płatny zabójca. Nakaż potem ghulom, żeby się nim pobawiły i odeślij ciało z powrotem pod ten sam adres co zwykle. Widzę, że rodacy po raz kolejny chcą się mnie pozbyć.
- Tak, panie. Mam dla ciebie radosną nowinę. W pewnej wiosce w Ogrzych Królestwach jest organizowana arena. Pomyślałem, że mógłbyś spokojnie wystartować. Wszyscy wiedzą w okolicy, że jesteś Mistrzem Miecza.
- Wiem Piotrze, że nie powiedziałbyś mi tego, jeżeli nie zbliżyłoby to nas do naszego celu zapanowania nad Sylvanią.
- Nadarza się okazja, ponieważ zwycięzca otrzyma wszystko czego sobie zażyczy. Pomyśl, jak silna byłaby twoja armia, gdybyś najął do niej armię Ogrów.
- I za to cię cenię Piotrze. Daj rozkaz do wymarszu, jedziemy!!
Poprawcie mnie, jeżeli coś źle zrobiłem. Jak mówiłem wcześniej to moja pierwsza arena
To w takim razie czekamy na varinastariego (na śmierć zapomniałem Ale krzyżu nic w temacie nie pisał, to skąd miałem wiedzieć, mówi się trudno, mogę ewentualnie przeprosić, czy piwko podesłać )
Jak się pospieszy, to jeszcze dzisiaj będzie może pierwsza walka.
Jak się pospieszy, to jeszcze dzisiaj będzie może pierwsza walka.
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).