Arena nr 29 (Ogrze królestwa)

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Eriks281
Chuck Norris
Posty: 537

Re: Arena nr 29 (Ogrze królestwa)

Post autor: Eriks281 »

Olaf ledwo siadł i zaczynał pić, zauważył, że ktoś dosiada się do niego . Za bardzo go to nie obchodziło, ale po paru głębszych... Jakby Olaf odwrotnie do normalnego działania specyfiku, uspokoił się, jakby nie był już taki agresywny...
- To ty słyniesz z tych khrótkich khomentarzy nie... ?- Zagaił. - Ehh coźsie wtych cisiezych czasach porobiło. Ji po czo mi powiedz żyć? Co? No, no po cso ?!- Dodał z rozpaczą w głosie. Ehh, to już lephiej sźię napić, nie?- Dokończył, zaprawdę głęboki filozoficzny wywód po czym zanurzył się w aksamitne objęcia ,,Jadu Trolla''.
Ostatnio zmieniony 6 maja 2011, o 12:08 przez Eriks281, łącznie zmieniany 1 raz.
- Klnę się na Sigmara - nigdy nie weźmiecie mnie żywcem, upadli słudzy ciemności!

- Nigdy nie zamierzaliśmy. Zastrzelcie go.

Takaris Fellblade, kapitan Czarnej Arki "Udręka"

Miyokari
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 162

Post autor: Miyokari »

Przekomarzał się z miejsca na miejsce, przychodził na każdą walkę i oglądał je wszystkie z większym zainteresowaniem niż pierwsza z nich. Był zdziwiony obrotem spraw bo zazwyczaj wygrywali Ci których by nigdy o to nie podejrzewał, gdy ork położył wampira na ziemię był mocno zszokowany, że nieumarlak przegrałem z zielonoskórym. A co najgorsze, jego walka miała być następna. Wpierw poszedł do swego pokoju by upewnić się, że jego cały ekwipunek jest gotowy a potem poszedł do karczmy by dobrze zjeść i wypić wyśmienity trunek przed samą walką.
-Moja walka ma być następna. Mam nadzieje, że pójdzie mi lepiej niż temu umarlakowi i wrócę żywy do swego pokoju... Mruknął sam do siebie czekając na swoje jadło.
Ostatnio zmieniony 11 maja 2011, o 17:35 przez Miyokari, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

Kratos nie maił czasu by zastaniwić się nad słowami Faeineweid. Gdy tylko wybiegła, trzaskając drzwiami, nadeszła kolejna wizja.
-Miłość? Nie ma jej dla mnie...-urwał
Znów nalazł się w królestwie bogów. Biegł w kierunku demonów. Dziki okrzyk wydobył się z jego gardła. Pierwsza demonetka nawet nie zdążyła zareagować. Padła zmiażdżona potężnym ciosem mieczy. Inna zamachnęła się swym ostrzem. Kratos chwycił ją za rękę i bez trudu uniósł nad głowę.
Napinająć mięśnie rozerwał ją na pół. Deszcz krwi i wnętrznści spadł na niego. Kolejne demony ruszyły na niego. Krwiopuszcze zaatakowały z typową dla nich wściekłością. Niewiele to im pomogło. Kratos szalał. Siekał swymi ostrzami na lewo i prawo.
Demony padały jeden za drugim. Cięcie. Odskok. Pchnięcie. Unik. Chwycił za szczęki atakującego juggernauta. Naparł całą siłą, jego żyły niemal nie pękły z wysiłku. Szczęki juggernauta rozwarły się szerzej niż normalnie. Bestia padła. Kolejne demony zaatakowały. A Duch Kurgan walczył. Taki się urodził. Taki żył. I umarł. I mimo śmierci dalej walczył.
W końcu padł ostatni z wrogów. Ciała pokonanych demonów zaczęły dymić, krew ich poczęła bulgotać.W końcu...wyparowały.
Wtem Kratos poczuł jakiś wewnętrzny głos, zew, zmuszający go do biegu. Ruszył. Nie wiedział, gdzie biegł. Nie zastanawiał się nad tym Czuł, że biegnie we właściwym kierunku. To wystarczało.
Biegł, aż dotarł na brzeg morza. Wiedział już, gdzie jest. I dokąd go prowadzi ten zew. Przed nim rozciągało się morze krwi. Gdzieś tam, za horyzontem leży wyspa z czaszek, a na niej, w krwawej fortecy nareszcie dokona się jego zemsta! Nie namyślając się długo skoczył w krwawe odmęty.
***
Płynął. Jego potężne ramiona przecinały fale. Mięśnie bolały z wysiłku, ale nie poddawał się. Nigdy. To wpajano mu od dziecka. Nie okazuj strachu.
Nie poddawaj się. Walcz. Płynął. Na spotkanie z przeznaczeniem. By dokonała się zemsta...
***
Po wielu godzinach morderczego pływania dotarł w końcu do brzegu. Wyszedł na ląd i rozejrzał się. Przed nim stało olbrzymie zamczysko. Krwawa forteca-siedziba Khorna. Gniew w jego sercu wybuchnął jeszcze gwałtowniej. Cały zdawał się płonąć furią. Ruszył przed siebie. Kilka krwiopuszczy na juggernautach nawet go nie spowolniło. Nie był świadom już tego co się dzieje. Dał się ponieść swemu gniewowi. Demony nie miały szans. Ich głowy potoczyły się w strumienu krwi.
-KHORNIE! PRZYBYŁ TWÓJ WYBRANIEC!- zakrzyknął
Odpowiedział mu ryk. Krwiopijec spadł z nieba bez ostrzeżenia. Kratos uskoczył w ostatniej chwili. Ziemia zadrżała od uderzenia kopyt demona. Unikając ciosu topora, Kratos ciął w nasadę skrzydła krwiopijcy. Z okrzykiem skoczył na plecy demona. Krwiopijec miotał się wściekle, próbując go zrzucić. Ryknął z bólu, gdy grad ciosów spadł na niego. Kratos rąbał bez opamiętania. Trzymając jedną ręką za róg wroga wyprowadzał cios za ciosem. Demonowi udało się w końcu sięgnąć Kratosa ręką. Rzucł nim na drugi koniec dziedzińca.
Kratos uderzył z hukiem o ziemię. Demon już był przy nim. Uniósł topór do ostatecznego uderzenia. Nim cios jednak spadł, Kratos chwycił za stylisko topora. Czuł, jak furia dodaje mu sił. W tytanicznym niemal wysiłku wykręcił rękę krwiopijcy i wyrywając mu broń z ręki. Ciął płasko mierząc w kolano. Krwiopijec ryknął z bólu, gdy odrąbana kończyna potoczyła się po bruku. Kolejnym ciosem rozbił łeb krwiopijcy. Odrzucił topór. Nie zwlekając się ani moment, ruszył do sali tronowej.

Wizja skończyła się tak nagle, jak się zaczęła. Gdy Kratos ochłonął, znów ujrzał swoją kwaterę. Jego wzrok padł na kwiaty w wazonie. Zmarszczył brwi .
Pora dowiedzieć się, kto interesje się moją elfką!
Ostatnio zmieniony 4 maja 2011, o 20:30 przez Byqu, łącznie zmieniany 2 razy.
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
lukin56
Powergamer Rozpiskowy
Posty: 44
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: lukin56 »

Byqu, czy zauważyłeś, że drugi raz z rzędu dostałeś KB w pierwszej walce? Ale nie martw się, są postępy, tym razem nie było to na jej początku. Na następnej arenie pewnie dostaniesz go w drugiej walce :wink:
nieregulaminowy podpis usunięty- administracja

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

Przynajmniej nie zabiła mnie kobieta za kółkiem. A więcej KBków z rzędu nie mogłem dostać, bo to moja 2 arena :wink:
Ostatnio zmieniony 4 maja 2011, o 20:31 przez Byqu, łącznie zmieniany 1 raz.
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

nindza77
Wodzirej
Posty: 770
Lokalizacja: Animosity Szczecin

Post autor: nindza77 »

Walka nr5 Morgion - Sir Gail Endevor

Widzowie byli coraz bardziej żądni krwi. Co bardziej pewni siebie zawodnicy również musieli zweryfikować swoje szanse, bo kto oglądał wszystkie dotychczasowe walki, wiedział, że arena rządzi się swoimi prawami. Najwięksi faworyci odpadali zadziwiająco szybko, co dodawało arenie małego smaczku w postaci zakładów prowadzonych przez co sprytniejsze ogry. Wódz wzbogacił się na tym niemało, a miała przyjść kolejna walka! Jak najszybciej, by jak najwięcej zarobić i jak najszybciej oglądać krew i flaki.

Naprzeciw siebie stanęli zawodnicy tak nienawidzący się nawzajem, jak tylko mogli. Pierwszym z nich był Morgion, olbrzymi, śmierdzący i przerażający minotaur obdarzony wyjątkowo obfitym rogiem. Na domiar złego był tak opancerzony, że zdawało się iż zrobiony jest z mięsni i metalu, niczym moloch. Walczyć miał przeciwko człowiekowi. Paladyn, sługa Pani Jeziora był bardzo zdeterminowany by wygrać. Pragnął tego dla swej rodziny, dla zazdrosnego brata i kochających go zawsze rodziców. Przed walką wszystko przygotował bardzo starannie…

Gdy stanął na arenie, przyklęknął, odmawiając krótką modlitwę na cześć Pani. Wiedział, że szczęście musi mu sprzyjać, ale sprzyjać mu będą także wspaniałe umiejętności. To będzie jego siłą.

W tym czasie Zwiastun Zagłady zajmował się wyszydzaniem człowieka głośnymi, nieludzkimi rykami, z których nie można było wyłuskać nawet cząstkowych słów. Jego kopyta orały ziemię pod stopami, przekrwione oczy patrzały z nienawiścią.

I zabrzmiał gong. Minotaur ruszył pełną parą, pragnąc staranować przeciwnika rogami. Ten zaś, łatwo wyczuwając plany zwierzoczłeka, przystanął w pozycji obronnej, wystawiając jedną nogę naprzód i wystawił włócznię na rychłe spotkanie z potworem. Szarża musiała się udać. Potężne rogi dosięgły zbroi Paladyna, przebijając ją aż do ramienia i odpychając człowieka. Ten jednak trzymał się na nogach z determinacją, a wściekła mina Morgiona za chwilę obwieściła czemu. Otóż Bretończykowi udało się wbić obsydianowi grot włóczni głęboko w klatkę piersiową bestii, przebijając łuskową zbroję z dziecinną łatwością. Silne ramię przekręciło broń drzewcowi, powodując kolejne, rozległe obrażenia. Trwało to jednak zbyt długo. Potężny minotaur nie był w stanie aż tak długo zamierać z bólu, toteż gdy zbrojny ujrzał jak bestia zamachuje się swą ogromną maczugą, nie zdołał uchylić się całkiem i broń dosięgła ramienia, krusząc kości i zostawiając rękę zwiniętą w kłąb, niezdolną do walki. Za chwilę otrzymał drugi cios, ten jednak, tajemna siła, zapewne będąca wyjątkową łaską Pani Jeziora, odepchnęła broń, wytrącając Morgiona z równowagi. Ten momen trzeba było wykorzystać. Tym razem to Sir Gail Endevor staranował swego przeciwnika. Jego niezwykła siła pozwoliła mu powalić bestię, która padła, wzniecając olbrzymie tumany kurzu. Widzowie nie widzieli już ostatnich ciosów, a dopiero grot włóczni, który wbity w gardło, wyszedł pyskiem Minotaura i pozbawił olbrzymie cielsko ducha.

Postanowiono, że jego truchło podane będzie na kolację, razem z kilkoma Rhinoxami i Mamutem.
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

Kratos obserwował walkę w milczeniu. Był zadowolony z jej wyniku.
Ten człowiek jest godny szacunku. Nie uląkł się i walczył z zajadłością i determinacją wielkiego wojownika. -pomyślał
Spojrzał na siedzącego nieopodal Coena. Zdawało się że wyznawca Slaanesha wiedział, kto kryje twarz pod obszernym kapturem.
Kratos ledwo powstrzymywał się, by nie rzucić się na niego z rykiem. Był wściekły, że nie może po prostu podejść i go zabić!
Jego gniew podsycały jeszcze nowiny jakie krążyły po mieście. O tym, że jakiś skaven zaleca się do Faeinewedd!
Kowal potwierdził jego przypuszczenia. Co prawda nie od razu. Po drobnej persfazji wyjawił zleceniodawcę. Jej nowy pierścionek również był od szczura.
By nie wywoływać zamieszania Kratos mocno hamował się podczas persfazji. A kowal był bardzo dumny ze swych nowych złotych zębów...
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Warlock
Chuck Norris
Posty: 426
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Warlock »

Olafomira ucieszyło zwycięstwo człowieka. Po raz kolejny okazało się, że rasa ludzi jest w stanie z łatwością pokonać większego i silniejszego przeciwnika.
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix

"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein

"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt

nindza77
Wodzirej
Posty: 770
Lokalizacja: Animosity Szczecin

Post autor: nindza77 »

Walka nr6 Olaf Veiss - Irindor

I kolejna długa przerwa zmusiła uczestników areny do czekania. Jednak ponoć było na co czekać, wszyscy chcieli zobaczyć jednostronną walkę, w której elf ucieka, a człowiek go goni i w końcu dopada rozrywając go na strzępy. Tak ich zdaniem miała ta walka wyglądać. Wydarzyć miało się jednak coś zupełnie innego.

Pierwszy wkroczył na arenę Olaf Veiss, a przynajmniej człowiek znany pod tym nazwiskiem. Budził ogromny respekt, trzymając swą oburęczną maczugę nabijaną olbrzymimi kolcami, która, co gorsza, pasowała doskonale do jego wizerunku szaleńca. Wchodząc na piaski areny śmiał się jak opętany. –No?! I gdzie jesteś drzewojebie?! Może żeś stchórzył! No chodź, urwę Ci głowę, będzie po wszystkim!- Krzyknął wyzywająco i zaczął trząść się ze śmiechu. Nie był to jednak śmiech, który zachęcał do radości razem z nim. To był śmiech, który sprawiał, że wszyscy chcieli się odsunąć od niego jak najdalej, że pragnęli by ta walka skończyła się szybko, a najlepiej śmiercią szaleńca. Jednocześnie bali się powiedzieć to wszystko głośno, sprzeciwić się, więc zabrzmiały nieśmiałe owacje.

I dopiero gdy ucichły, na arenę wkroczył Irindor. Skupiony, trzymając w dłoniach swą włócznię, odziany tylko w przepaskę, pokryty tatuażami, zdawał się nie słyszeć szyder swego przeciwnika. Uśmiechnął się tylko do niego i ustawił w pozycji bojowej, czekając na gong. I zahuczało, a to Olaf, zgodnie z oczekiwaniem, ruszył do przodu, pragnąc jak najszybciej dobiec przeciwnika. Na twarzy elfa dostrzec można było skupienie i, gdy Olaf był dostatecznie blisko, ten pchnął swą włócznią. Nie docenił jednak człowieka, który zgrabnie wyminął grot, przeskoczył przez drzewiec i zamachnął się oburącz, trafiając jednak tylko w ziemię, tam gdzie niedawno był Irindor. Ten również się śmiał, lecz śpiewnie, wesoło, patrząc jak Olaf co chwila próbuje go trafić i zawsze pudłuje o włos, jakby to była tylko gra dla zwinnego elfa. Ten po raz kolejny zaatakował i…znów się rozczarował niespodziewaną zwinnością Veissa! Ten nie dość, że uniknął ciosy, to zdołał zadać kolejny cios. Tancerz wojny usiłował odskoczyć, jednak jeden z kolców zahaczył o jego udo i rozorał nogę na całej długości, pokazując widzom połacie chudego mięsa, które obficie krwawiło. Zwinął się z bólu, ale trenował przez wiele lat w swej ojczyźnie i potrafił skupić się na walce, nie na bólu. Krzyknął. A właściwie to był to raczej pisk, taki który wwiercał się przez uszy do mózgu i powodował potężny ból czaszki. Teraz on był ofensywą, naparł na człowieka, co i rusz dźgając i tnąc ostrym grotem włóczni. Z łatwością przebijał skórzany pancerz, zadając rozległe rany. Zbroja cała już była pocięta, a spod niej sączyła się krew. Bardzo dużo krwi. Olaf musiał tymczasowo zablokować drzewiec włóczni swoją ręką, zaś drugą zgniótł jedną ze swych mikstur i „wycisnął” nad uniesioną głową, połykając zarówno uzdrowicielski płyn, jak i kawałki szkła. Podziałało, znów miał wiele sił i mógł walczyć. Ponownie jednak, gdy tylko próbował uderzyć elfa, ten unikał ciosy i morderczo kontratakował, zadając kolejne, obfite rany. Nie minęła minuta, jak kolejna miksturka poszła w ruch, by uleczyć zawodnika. Teraz już nie da sobie tak pogrywać. Był zdenerwowany, wkurzony, zły. Wszystko to naraz w jednym epitecie. Gołą dłonią chwycił, rozcinający skórę grot włóczni Irindora i wyrwał mu siłą broń z ręki, dzieląc ją na pół. Ten zaś, zaskoczony, nie zdołał się uchylić przed ostatnim ciosem… Pierwszy cios zmiótł z powierzchni ziemi ramię elfa, a kolejne pozbawiały go stopniowo ciała, rozrzucając je po okolicy. Śmierć była dla niego długa i bolesna….
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).

Awatar użytkownika
Eriks281
Chuck Norris
Posty: 537

Post autor: Eriks281 »

- Muahahaha - Olaf zaśmiał się gromko w psychopatyczny sposób. - Taak wygląda prawdziwa walka, rzeź! - Wrzasnął do tłumu, powarkując przy tym..
Nie słuchał gromkich braw, które zadowoliłyby niejednego awanturnika. Teraz przyjrzał się tłumowi. Świdrował ich swoim spojrzeniem. Ci, którzy niezadowoleni byli z wyniku walki ukrywali teraz swoje niezadowolenie, ale nie przed wzrokiem Veissa...
- Wyjaśnię im osobiście, dlaczego innym się podobało... - Wyszeptał cicho, nikt tego nie słyszał, ale obserwowani mieli pewne przeczucia...
Olafowi nie zależało na zdaniu gawiedzi, ale jeżeli oni obrażają jego, ból, symfonię cierpienia, prawdziwą walkę! Nie pozostaje nic innego jak ich ukarać. Przyjrzał się jeszcze truchle elfa. Ciągle ignorując brawa. Wymienił parę głębokich spojrzeń z publicznością, rozejrzał się szybko po trybunach po czym nabuzowany energią wyszedł.

***
Nawet nie odpoczął, zasadził się na swych adwersarzy. Spełnił swoją powinność, wyjaśnił im ich błędy.

Dopiero potem wrócił do karczmy, umazany w dużej części krwią. Podszedł do karczmarza. Poprosił o jakieś szmaty, po czym poszedł się wykąpać, co było nie spotykanym zachowaniem. Wyczyścił dokładnie swój strój i siebie, by nie odstraszać nieświadomych ofiar. Dopiero potem zjadł i już spokojny udał się na spoczynek.
- Klnę się na Sigmara - nigdy nie weźmiecie mnie żywcem, upadli słudzy ciemności!

- Nigdy nie zamierzaliśmy. Zastrzelcie go.

Takaris Fellblade, kapitan Czarnej Arki "Udręka"

Awatar użytkownika
Warlock
Chuck Norris
Posty: 426
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Warlock »

Olafomir oglądając pojedynek stwierdził, że Chaośnik był nieziemsko szybki w tym pojedynku, po czym rozpoczął trening refleksu.
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix

"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein

"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt

Awatar użytkownika
Eriks281
Chuck Norris
Posty: 537

Post autor: Eriks281 »

Nie, nie, nie! [-X Nie chaośnik, lecz psychopata. Taki niepozorny. :D :twisted:
- Klnę się na Sigmara - nigdy nie weźmiecie mnie żywcem, upadli słudzy ciemności!

- Nigdy nie zamierzaliśmy. Zastrzelcie go.

Takaris Fellblade, kapitan Czarnej Arki "Udręka"

Awatar użytkownika
Warlock
Chuck Norris
Posty: 426
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Warlock »

Dla jaśnie wielmożnego rycerza Ulryka to jest to samo :twisted:
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix

"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein

"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt

Awatar użytkownika
Jacobs
Falubaz
Posty: 1127

Post autor: Jacobs »

Chrzanić te miksturki zdrowia :mrgreen:
wenanty pisze: Anioł zagłady przerzuca się na budżetową kawę? Koniec świata (sic!).
Turniejowo nowe WE

12/4/5

Awatar użytkownika
Eriks281
Chuck Norris
Posty: 537

Post autor: Eriks281 »

Warlock @ A no właściwie każdy z nas czci w jakiś sposób chaos. :twisted:
Abaddon @ Mi biednemu tylko jedna została :(
- Klnę się na Sigmara - nigdy nie weźmiecie mnie żywcem, upadli słudzy ciemności!

- Nigdy nie zamierzaliśmy. Zastrzelcie go.

Takaris Fellblade, kapitan Czarnej Arki "Udręka"

Awatar użytkownika
Warlock
Chuck Norris
Posty: 426
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Warlock »

Stęskniliśmy się :mrgreen:
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix

"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein

"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt

nindza77
Wodzirej
Posty: 770
Lokalizacja: Animosity Szczecin

Post autor: nindza77 »

W porządku, pisze się ;) Staram się by było dobrze, to nie takie łatwe jak zdawało się z początku :( Więc mam nadzieję, że uda mi się dzisiaj naskrobać.
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).

Awatar użytkownika
lukin56
Powergamer Rozpiskowy
Posty: 44
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: lukin56 »

Niech pomaga Ci Rogaty Szczur! I niech walka skończy się dla Warka dobrze, bo... ROGATY ARMEGEDDON
nieregulaminowy podpis usunięty- administracja

Miyokari
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 162

Post autor: Miyokari »

Podczas swej walki, w środku ciała był tak naprawdę mocno zdenerwowany walczył z jednym z odwiecznych wrogów swych ziem, mimo to na zewnątrz tego nie okazywał. Był pewien, że nie może sobie pozwolić na porażkę i spiszę się najlepiej jak może. Po zobaczeniu przebitego cielska bestii, ucieszył się swą wygraną - lecz również jak wcześniej, tylko w wewnątrz swego ciała. Po wszystkim zmęczony postanowił dobrze wypić za swą wygraną mimo, że wcześniej nie robił takich rzeczy

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Parę dni później doszło do walki między elfem a człowiekiem, widząc jednak Chaośnika kiwnął tylko do siebie głową z mruknięciem cicho pod nosem
-Ten nie może wygrać, nie ma mowy. Wcześniejsze walki oglądał z mniejszym zainteresowaniem niż tą, tutaj jednak patrzył dokładnie na ruchy przeciwników. Chciał wiedzieć, czy elfowi uda się pokonać Olafa. Widząc koniec walki, Gail tylko pokiwał głową ze zrezygnowaniem tym jak się ona zakończyła i postanowił wrócić do swych komnat.

Awatar użytkownika
Eriks281
Chuck Norris
Posty: 537

Post autor: Eriks281 »

Nindzaa! KRWI!
- Klnę się na Sigmara - nigdy nie weźmiecie mnie żywcem, upadli słudzy ciemności!

- Nigdy nie zamierzaliśmy. Zastrzelcie go.

Takaris Fellblade, kapitan Czarnej Arki "Udręka"

ODPOWIEDZ