Archmage @ 360 Pts
General; Magic Level 4; Lore of Shadow
Book of Hoeth [100.0]
Mage @ 140 Pts
Magic Level 1; Lore of Light
Sigil of Asuryan [40.0]
Mage @ 140 Pts
Magic Level 1; Lore of Light
Annulian Crystal [40.0]
Noble @ 218 Pts
Great Weapon; Battle Standard
Armour of Caledor [25.0]
Dawnstone [25.0]
Great Eagle
39+1 Spear Elves @ 385 Pts
25+1 First Archers @ 321 Pts BotEF
29+1 White Lions @ 483 Pts magiczne ataki
27 White Lions @ 411 Pts
8 Phoenix Guard @ 182 Pts BoS
3x1 Great Eagle @ 150 Pts
Wyjechaliśmy około 7:05 a dojechaliśmy około 9:45.
W 1 Bitwie Vocal ze Szczurkami (Abomka latara 2x glopki 2xskałci 2x40slejwóf clanracia milion herosów )
W pierwszej rundzie cały ZKF trafił na skaveny (Denis grał chyba tylko z jakąś inną armią)
Zbyt wiele nie pamiętam z bitwy ale z takich bardzie ważniejszych rzeczy to:
Abomka dostała szybką piłkę i padła już w 2 turze od łuczników warto wspomnieć że miała 2T
Mój klocek WL(duży) w 2 turze dostał szarże od jakiegoś chomikowego lorda z 10S, BSB , hero z halabardą a żeby było mi miło
herosi byli w oddziale 40 clanratów. Walczyłem z tym oddziałem 4 tury kombatów a jego BSB zabiłem w 3 tury:/.
Ci sami WL potem wjechali na dzwon a dla śmiechu obniżyłem T o 2 dzwonkowi i zdjąłem go już w drugiej turze walk.
Z takich śmiesznych rzeczy to pamiętam kura na jednym W niszczy latare, tą maszynkę co ma 24'zasięgu z mały placuchem
BSB wbija się na plecy i trzyma dzwon dla WL
15:5
W 2 bitwie dostałem DF (nie pamiętam ksywy) (kowadło 2xklopa 2xdziało organa kloc 35Longberdów King na tarczy BSB Runshit i jacyś skałci w liczbie 35)
TA bitwa była bardzo szybka.
W pierwszej zabijam łucznikami samotnego tana I WL na maxa do przodu
W drugiej wpadam w kloc z króle na brzytwie i ich masakruje ale niestety nie złapałem go i wpadłem w stojącego za nimi RunShita.A przeciwnik w odpowiedzi wpada i w bok WL w jego się obracam wpadam łucznikami na bok i robię mu mielone Drudzy WL (strasznie oberwali z klop) Wbijają w króla i go zabijają z czasem a sami płyną .
NA koniec zostało mu na stole kowadło a ja straciłem małego maga i małych WL
18:2
3Bitwa Zielony (2x5 wrajty 2x3 duszków 2x31 guli 18szkiletów BSB z regeną i z 5 herosów jakiś)
Miał 4 BP ale wygrał rzut na stronę więc się ukrył za domkiem i nie miałem szans tam podejść.
Straciłem Łuczników którzy zrobili Flee od wrajtów i rzuciłem 11 i za stół ( byłem 11' od krawędzi)
Drugi BP straciłem trzymając BSB kloc z generałem,szmatką i BSB jednak WL się nie udało dobiec zostali złapani hostami na popchaniu
8:12
W nocy chlanie w jakiejś knajpie Już wiem że mnie tam więcej nie wpuszczą niestety.
Rano prysznic ,śniadanko trochę śmiechu ze mnie .
W 4 bitwie Maryś na orkach rozpa po prostu lodzio miodzio dla mnie .(Dzikusy 30,30czrnych 13 kawy 3x9fasta lord na ptaku i z 3 magów oraz BSB)
Moi WL stali tak by od razu wpajść do CC ale maryś się wydykał i zasłonił się wilkami ale to mu nic nie dało w mojej pierwszej turze zabiłem wszystkie fasty
Jednego 2x WL pozostałe 2 kurą (jednych podeptałem drudzy polecieli za stół z paniki)
W drugiej wpadł mi w speary z Lordem swoim Lordem na ptaku Byłem szczęśliwy.
W mojej drugiej wpadłem mu w Blaki WL i w kawę z lordem magiem i BSB drugimi WL
Kury odginały dzikusów bym nie miał dupy na lordzie z gieniem. Wrzucam na siebie przytwę i lord dostaje 6ran a maryś zdaje 4 wsv i zabija mi arcy oczywiście zwala na i go nie łapie. oczywiście przez Blaki wylazłem drugą stroną z kawą miałem lekkie problemy ale dałem rade. Jego generał został zabity w 5 turze przez mojego BSB.
Mu zostało na stole dwóch magów o wartości łącznej 210 ja straciłem arcy i połowę WL wraz z pełnym kurnikiem.
18:2
W 5 dostałem DF jak mnie irek uświadomi grałem z Arbitrem Elegancji.(2xklopa 2xdziało 2x organella 30 hamków 30longów 30worriorów wszytko GW kowadło i jacyś herosi)
ogólnie strasznie mnie karcił z klop ale w 3 turze wielki moment jego klopa miała misfajera z przerzutem na misfajera i co............ 1 mój wyraz na twarzy potem panika na hamkach i co 11 i za stół stwierdziłem że można się połasić o mocne wbijanie więc mój BSB który miał 26' do działa wbił i je zniszczył(największy mój błąd) poczym mag mi się wysadza na pierwszym czarze który próbuję rzucić i BSB ginie z organneli nr 2 gdyż pierwsza nic nie zrobiła mi)
JA straciłem cały kurnik Generała i BSB. Gdybym juz nic do końca gry nie zrobił miał bym 15-14 do przodu a tak się skończyło jak się skończyło straszy pech ze strony przeciwnika.
11-9
Z bitew 69 z malowanie 11 i za wysłanie rozpy 5 co daje łączny wynik 85pkt i jak mi gadali 7 miejsce.Turniej świetny
miejscówa też za rok będę na 99% Cały czas się uczę pisać raporty.
Arena 2011
Moderator: Piotr P.
Arena 2011
Ostatnio zmieniony 22 cze 2011, o 15:20 przez Szymon, łącznie zmieniany 1 raz.
Doombull @ 353.0 Pts
General; Frenzy; Heavy Armour; Shield
Dragonhelm
Dawnstone
Arabyan Carpet
Gnarled Hide
Great Bray-Shaman @ 304.0 Pts
Lore of Beasts; Magic Level 4; 2ndWeapon; Braystaff
Dispel Scroll
Chalice of Dark Rain
Gorebull @ 293.0 Pts
Frenzy; 2ndWeapon; Battle Standard
Many-Limbed Foe
Beast Banner
Gorebull @ 204.0 Pts
Frenzy; Shield
Berserker Sword
Blackened Plate
40 Gor Herd @ 345.0 Pts
2ndWeapon; Standard; Musician; Champion
40 Gor Herd @ 345.0 Pts
2ndWeapon; Standard; Musician; Champion
5 Ungor Raiders @ 30.0 Pts
5 Ungor Raiders @ 30.0 Pts
5 Ungor Raiders @ 30.0 Pts
5 Ungor Raiders @ 30.0 Pts
7 Minotaurs @ 443.0 Pts
Light Armour; Shield; Standard; Musician
29 Bestigor Herd @ 393.0 Pts
Great Weapon; Heavy Armour; Standard; Musician; Champion
Standard of Discipline
I bitwa - Jacek Kaczmarski z Demonami
Guo anti-monster
Herlaki khorna, slanesha i tzeencha
29 Demonetek i Letterów
10 horrorów
3 x 5 furii
2 x 6 flamerów
2 x 3 Fiendy
Meeting Engagement - scenariusza nigdy nie grałem.
On się pierwszy wystawia, ja wystawiam się za blisko.
On zaczyna, szarża demonetek na bestigory z magiem.
Obniżanie T z ifki i odziałem wyrezany. Shaman w czelendżu zabił herlaka, ale go zajechali.
Generał szarża na lettery, utknął, guo kontrszarża i nie żyje.
W 5 turze mnie nie ma.
0-20
I Michał Bukowski OnG
2 Warbossy, Ng duży szaman, ork BSB
38 Big 'Unów zwykłych
25 NG z fanolami
15 BO z flejmingami
Lobba, DD, 2 manglery, 2 rydwany
Arachnarok
Arachnarok walczył z gorami z magiem i przegrał, śmiercią tragiczną.
Jedne manglery zniszczyły minosy, drugie ungory.
Bestigory zniszczyły NG i poszły w róg.
Minosy walczyły z trolami, chyba wygrały.
Mało pamiętam.
5 - 15
III Bitwa Piotr Bystroń
Piotra nie było
20 - 0
Do knajpy nie poszedłem
Nudziłem się i koło północy zasnąłem.
IV Bitwa Kotson z TK
Duża Licza, Król mag, mała licza z kasketem, BSB
2 x 20 + 10 szkieli
Gwardia z wskrzeszaczką
3 Skorpy, 2swarmy
Uszatki, 2 klopy
Przeciwnik nic nie zakopał.
Gory rozbiły się o gwardię, drugie dostały kanapkę.
Generał też, Bestigory uciekały 2 razy.
Minosy rozwaliły uszatki, a potem i hierofantę
8-12
V Bitwa Bałagan z TK
3 Liczki, Król mag
40 szkieli z tarczmi
40 z łukami
5 i 6 Uszatek
3 Skorpy, 2 klopy
Bestigory na lewą flankę do uszatek, minosy na grugą do drugich uszatek.
Gory na środek, i dalsze prawo.
Minosy dostają kanapkę szkieli i uszatek. Uszatki zniszczone, szkiele się sypią trochę.
Potem reforma i po nich.
Bestigory dorwały Uszatki i szaman z 5 z beasta zrezał.
środkowe gory rozwalone przez skorpy.
Na koniec przeciwnikowi zostały tylko liczki.
16-4 Moje 4 zwycięstwo ever
Turniej super. Chcę mastera w Krakowie za rok.
General; Frenzy; Heavy Armour; Shield
Dragonhelm
Dawnstone
Arabyan Carpet
Gnarled Hide
Great Bray-Shaman @ 304.0 Pts
Lore of Beasts; Magic Level 4; 2ndWeapon; Braystaff
Dispel Scroll
Chalice of Dark Rain
Gorebull @ 293.0 Pts
Frenzy; 2ndWeapon; Battle Standard
Many-Limbed Foe
Beast Banner
Gorebull @ 204.0 Pts
Frenzy; Shield
Berserker Sword
Blackened Plate
40 Gor Herd @ 345.0 Pts
2ndWeapon; Standard; Musician; Champion
40 Gor Herd @ 345.0 Pts
2ndWeapon; Standard; Musician; Champion
5 Ungor Raiders @ 30.0 Pts
5 Ungor Raiders @ 30.0 Pts
5 Ungor Raiders @ 30.0 Pts
5 Ungor Raiders @ 30.0 Pts
7 Minotaurs @ 443.0 Pts
Light Armour; Shield; Standard; Musician
29 Bestigor Herd @ 393.0 Pts
Great Weapon; Heavy Armour; Standard; Musician; Champion
Standard of Discipline
I bitwa - Jacek Kaczmarski z Demonami
Guo anti-monster
Herlaki khorna, slanesha i tzeencha
29 Demonetek i Letterów
10 horrorów
3 x 5 furii
2 x 6 flamerów
2 x 3 Fiendy
Meeting Engagement - scenariusza nigdy nie grałem.
On się pierwszy wystawia, ja wystawiam się za blisko.
On zaczyna, szarża demonetek na bestigory z magiem.
Obniżanie T z ifki i odziałem wyrezany. Shaman w czelendżu zabił herlaka, ale go zajechali.
Generał szarża na lettery, utknął, guo kontrszarża i nie żyje.
W 5 turze mnie nie ma.
0-20
I Michał Bukowski OnG
2 Warbossy, Ng duży szaman, ork BSB
38 Big 'Unów zwykłych
25 NG z fanolami
15 BO z flejmingami
Lobba, DD, 2 manglery, 2 rydwany
Arachnarok
Arachnarok walczył z gorami z magiem i przegrał, śmiercią tragiczną.
Jedne manglery zniszczyły minosy, drugie ungory.
Bestigory zniszczyły NG i poszły w róg.
Minosy walczyły z trolami, chyba wygrały.
Mało pamiętam.
5 - 15
III Bitwa Piotr Bystroń
Piotra nie było
20 - 0
Do knajpy nie poszedłem
Nudziłem się i koło północy zasnąłem.
IV Bitwa Kotson z TK
Duża Licza, Król mag, mała licza z kasketem, BSB
2 x 20 + 10 szkieli
Gwardia z wskrzeszaczką
3 Skorpy, 2swarmy
Uszatki, 2 klopy
Przeciwnik nic nie zakopał.
Gory rozbiły się o gwardię, drugie dostały kanapkę.
Generał też, Bestigory uciekały 2 razy.
Minosy rozwaliły uszatki, a potem i hierofantę
8-12
V Bitwa Bałagan z TK
3 Liczki, Król mag
40 szkieli z tarczmi
40 z łukami
5 i 6 Uszatek
3 Skorpy, 2 klopy
Bestigory na lewą flankę do uszatek, minosy na grugą do drugich uszatek.
Gory na środek, i dalsze prawo.
Minosy dostają kanapkę szkieli i uszatek. Uszatki zniszczone, szkiele się sypią trochę.
Potem reforma i po nich.
Bestigory dorwały Uszatki i szaman z 5 z beasta zrezał.
środkowe gory rozwalone przez skorpy.
Na koniec przeciwnikowi zostały tylko liczki.
16-4 Moje 4 zwycięstwo ever
Turniej super. Chcę mastera w Krakowie za rok.
Infernal Puppet pisze:Skavenom udaje się 100%, nieudane projekty to sabotaże konkurencji więc się nie liczą .
Na Arenę pojechałem z nieco odmienioną rozpiską lizaków, co z powodu braku testów przed turniejem okazało się dużym błędem. Nie nawet z powodu słabości rozpiski, bo była całkiem niezła, ale z braku doświadczenia w graniu.
Moje siły stanowiły:
Slaan, gen, bsb, odrzucanie szóstek, loremaster, dodatkowa kość, rączki, shadow
Saurus 2+ASv, dragonhelm, stubborn, magiczny mieczyk
Priest lvl1, engine, DS, luck stone, przerzuty wardów w B28
3x10 skinki skirmish
2x10 skinki kohorty muz, sztandar
31 saurusów, hw, shd, fcg
24 temple guards, fcg, flammingi, blood statuete of spite
5 terradon
2x5 kameleony
2 salki
3 salki
Założenia taktyczne do tej rozpiski to salki rozstrzeliwujące osłabione magią oddziały, kamaleony zapluwające maszyny/fasty i blokujące scoutów/vanguardy, terki zmiękczające skirmishe lub małe klocki o niskim T, oraz kloce biorące to co zostało na klatę. Dodatkowo podstępne combo do wyciągania bohaterów: -D3 T na oddział i statuetka w herosa.
Do Krakowa ze względów rodzinnych zdecydowałem się pojechać w sobotę, co niestety oznaczało pobudkę o 4:30. Na miejsce dotarliśmy (jechałem z Yrsenem, któremu gorąco dziękuję za bardzo miłe towarzystwo podczas całego wjazdu) bez problemów zaliczając niestety mandat za przekroczenie prędkości o 10km/h – widać ktoś miał normę do wyrobienia . Duża sala z dobrą wentylacją, na którą nas skierowano, dawała szansę na przetrwanie dnia, więc z wigorem zabrałem się do grania!
1. Btiwa
Aleksander Wasita – DE w składzie: generał z pendantem na smoku, duża czarka ze sztyletem w wielkim klocu warriorów, małą czarka w kusznikach, kloc wytchek, kloc gwardii, 2x dark raiderzy, hydra, kocioł.
Scenariusz – Mięsne Zaręczyny bez rzutów na rezerwy.
Wystawiałem się jako drugi, więc udało mi się zdystansować od głównych zagrożeń w postaci gwardii i hydry. Warriorów niemiłosiernie pochlastały salki po czym schowali się do domku i już go nie opuścili. Na smoka wystawiłem gwardię, licząc, że samego paskuda (nie groziła mi żadna dodatkowa szarża) z pomocą shadowa pokroję. Niestety jedyny czar, który udało mi się na smoka wrzucić to -1 do S. W kluczowym momencie zadałem o 1 ranę za mało na smoku i stojący na ostatnim woundzie jaszczur ze stojącym na ostatnim woundzie generale zjadł w 3 turze CC wszystkich TG i zbrejkował slaana. Saurusi w tym czasie zajęli się lekko napoczętymi przez salki wychkami i skroili je do 1 modelu, który korzystając ze stubborna z kotła umożliwił gwardii dobicie do combatu. Co się dalej stało nie trzeba pisać, choć co istotne saurusi mając jeszcze szansę na zabicie ostatniej wytchki zawiedli (zrobiły to dopiero później skinki). Chwilę wcześniej udało mi się jednak wykończyć z engina smoka i jeźdźca. Straciwszy dwa główne kloce postanowiłem skupić się na obronie punktów i tak dotarłem do wyniku 8:12. Ewidentnie nie doceniłem smoka i mam z tej bitwy nauczkę na przyszłość.
2. Bitwa
Laik i jego WE na 3 drzewach a oprócz tego 2 magach + bsb + noble, 2xwildach, masie łuczników, wardancerów i driad (choć mogłem coś pomylić)
Scenariusz: Battleline
Laik w tej grze udowodnił mi różnice naszych umiejętności, a dzięki odrobinie farta w kluczowym momencie przekuł szykujące się zwycięstwo w prawie-maskę. Na początku ustawił drzewa symetrycznie na środku i po bokach uciekając poza zasięg Pity. Magowie wciąż czaili się w odpowiedniej odległości by mieć zasięg do templi ale jednocześnie nie paść ofiarą zabierania 6tek. „Śmietnik” WE bije niestety śmietnik lizaków na głowę, więc mimo prób utrudniania wildom i driadom życia elfy wciąż zyskiwały przewagę. Treeman, który wyszedł na wabia szczęśliwie unikną pitki (scatter). Kluczowa okazała się 4 tura, gdy duży mag na IF (wciąż miałem jeszcze DS) rzucił Dwellersów na Templi. Slaanowi nie udał się look out, testu nie zdał, a razem z nim do piachu poszło 10 gwardzistów. Fakt – elficki mag zapłacił za to życiem, jednak była to wymiana ze wszech miar korzystna dla elfów. Na domiar złego w tej samej turze desperacko szukający punktów skink na stedziu padł ofiarą Killing Blowa od Wardancerów, a świeżutki kloc saurusów oblał panikę od zbrejkowanych skinków. Trzon armii zniknął w jednej chwili, a zaciskające się kleszcze WE zmiotły to co pozostało. Aby wieść o tej bitwie zasiała na wsze czasy w jaszczurkach lęk przed mieszkańcami kniei ci ostatni pozostawili przy życiu 1 terradona. Choć od rzeczonej 4 tury miałem ochotę oddać bitwę, dograłem do końca i wywalczyłem 1 punkt. Najbardziej zaś mnie zabolał nagły przebłysk świadomości, że przez całą grę zapomniałem o swoim combosie -D3T i statuetce, które to combo (na które szanse miałem co turę) mogło drastycznie zmienić równowagę sił. Tak czy siak – respect dla Laika, bo pokazał strategiczne myślenie na bardzo wysokim poziomie i bitwę wygrałby i bez owych Dwellersów, choć pewnie nie aż tak wysoko.
3. Bitwa
Dwarfy Krakowiaka, którego imienia niestety nie pamiętam – nie pamiętam też dokładnie rozpiski, bo zaczynałem już zdychać ze zmęczenia a nie chcę nic przekręcić.
Scenariusz: zmodyfikowane Blood & Glory
Armia przeciwnika miała 6 Breaking Pointów, w tym aż 3 w jednym oddziale (generał i sztandar) – gra z mojej strony była więc wyścigiem do wciągnięcia rzeczonego w combat. Cały śmieć poszedł na straty przy odginaniu innych jednostek, podczas gdy temple i saurusi parli do przodu szukając walki z wybranym celem. Bardzo udane strzelanie zredukowało templi do tego stopnia, że musiałem zostawić ich w odwodzie, na odległość szarży dobrnął za to nieuszkodzony klocek saurusów. Walcząc przeciw dwurakom liczyłem na wygraną i szansę przepchnięcia dwarfów – wszystko jednak trwało zbyt długo i do combatu na moich warunkach doszło dopiero w ostatniej turze. Gra skończyła się remisem – nie zabiliśmy sobie żadnych breaking pointów. Slann przez całą grę nie zrobił praktycznie nic (spelleater pożarł pitkę przy pierwszej próbie rzucenia).
Po rozegraniu 3ciej bitwy myślałem, że moje chwile dobiegły końca. Głowa mi pękała, męczyły mnie straszne mdłości, mroczki przed oczami... nawet powrót do hotelu wydawał mi się straszny, nie mówiąc o nocnych fikołkach. Łyknąłem procha i położyłem się na ławeczce, po 3 minutach drzemki obudził mnie telefon szukającego mnie Yrsena Tym niemniej te 3 minuty zdziałały cuda. Podniosłem się jak nowo narodzony i dzięki temu zaliczyłem bardzo miłego i udanego pokera , przerywając jednak imprezę w odpowiednim momencie, by nie oglądać niczyich haftów, wyompać się i wyspać w hotelu... nie, hostelu, nie, nawet to zbyt pozytywne słowo
4. Bitwa
WE – Oczko – WD highborn, 2 magów, 2 nobli, 3x driady, 2 orły, 2x warhawki, 4x łucznicy, waye, 2x wardancerzy.
Scenariusz: Meeting Engagement bez rezerw.
Zaczęło się od podchodów warhawków i orłów z moimi skinkami – orły ostatecznie szlag trafił, jedne warhawki też, mnie trochę plujek ubyło. Reszta śmieci ganiała się trochę podszczypując swoje szeregi (oczywiście skinki na tych wymianach zazwyczaj wychodziły gorzej). Kloce piechoty próbowały dojść do combatu, bo to niestety jak już się nie raz przekonałem jedyna szansa na wygraną z tą armią). Klocek saurusów skutecznie na całą grę zablokował highborn (ward 2+ na ostatnią ranę) – nawet rezygnacja z warda i dwukrotnie puszczona flara nie pomogła w pozbyciu się go i umożliwieniu działania chłopakom. Bez warda natomiast niezaangażowani walką temple guardzi padli ofiarą okrutnych wood elfickich łuków. Chcąc minimalizować straty łapałem się jakiegokolwiek combatu, byle tylko nie dać się tak głupio wystrzelać. Mojego sekretnego magicznego combo udało mi się tym razem użyć, magini jednak zdała test na 2+. Gra skończyła się, gdy to co zostało z templi dotarło praktycznie do krawędzi stołu przeciwnika. Stworzona tam kanapka nic jednak nie rozstrzygnęła (przyznaję jednak, że gdyby WE miały jeszcze jedną turę, to ta gonitwa skończyłaby się dla mnie nie najlepiej - otratą templi i zapewne slanna) i osiągnęliśmy remis (z przewagą w małych punktach dla Oczka).
5. Bitwa
Dwarfy Irka Słodczyka – lord na tarczy w 5tce młociarzy, 35 młociarzy z bsb, kloc ironów, 8 minerów, 10 rangerów, 2 klopy, cannon, organki, kowadło, żyro.
Z Irkiem mieliśmy do wyrównani rachunki z Bazyla. Zacząłem grę od zainstalowania templi w domku, co dało mi elegancki zasięg do czarowania i chroniło przed strzelaniem BS-owym. Pitkę oczywiście pożarł Runelord. Stedzio schował się za domkiem przed wszelkimi maszynami, kameleony nieskutecznie ostrzelały klopę (co przypłaciły życiem), drugie wabiły żyrosa do lasu, salki wychodziły na ostrożnie (poza zasięgiem organek), terki poleciały na maksa na flankę. Ogólnie 80% armii udało mi się objąć wardem z engina, więc początek był dobry. Żyros poleciał na skinki, co kosztowało go 2 rany (jednak na tej ostatniej przerzedzał mi szeregi skinków przez 2 kolejne tury (mimo salw zatrutych strzałów nie mogłem skubańca ubić). Młociarze pobiegli naprzód chcąc zwabić salki challengem (tylko na to czekałem!). Salki z challenga oczywiście uciekły, drugie zaś wyszły na idealną pozycję do strzału na flance hamków. Slann na IF rzuca -3T i jeden strzał z 1 salki (druga rzuciła misfire) zabił 21 młociarzy. Na dużej runie wybuchło kowadło. To co pozostało z hamków w formacji kreski z bsb na froncie próbowało zblokować saurusów, jednak szarże z boków (z jednej salki, z drugiej skinki) oraz brzytwa na saurusach ostatecznie uwalaniła dzielnych krasnoludów od trosk tego świata. W międzyczasie terradony ściągnęły cannona (to były rzuty!), jednak zatrzymały się na klopie i po interwencji minerów uciekły z walki. Saurusi jak z procy pobiegli łapać to, co zostało – wciągnęli jeszcze kuszników i thunderersów. Po wybuchu kowadła i załamaniu prawej flanki kloc ironów i generał zrobili jedyną sensowną w tej sytuacji rzecz – trzymali punkty. Ostatecznie skończyło się 17:3 co wyrównało z nawiązką moje porachunki z Irkiem
Na turnieju zająłem 28 miejsce – niestety poniżej połowy stawki, a swój występ, zwłaszcza sobotni, uważam za żenujący. Na pewno część problemu stanowił brak doświadczenia z shadowem – miałem ogromne problemy z połączeniem tego lora zresztą armii, nie wykorzystywałem jego potencjału. Dopiero w ostatniej bitwie rzeczywiście to zagrało – obniżanie T z salkami, brzytwa na saurusach. Wcześniej grałem bez ładu i składu.
Co do oceny turnieju mam mieszane uczucia. Z jednej strony wszystko przebiegało sprawnie, bez opóźnień, bez problemów z sędziowaniem (mimo, że był tylko 1 sędzia), itp. Jednak z drugiej strony od ostatniego turnieju w sezonie wymagało by się czegoś więcej. Rozumiem, że obicie stołów to koszta, których pokrycie dla małego klubu może być bardzo trudne – spoko, ale tereny to już bardziej kwestia pracy a nie pieniędzy. Gdyby choć na części stołów były ładne, a np. w warzywniaku syfiaste – rozumiem, zabrakło. Ale na wszystkich stołach były te same obrzygane farbą bryły styroduru, lub nawet nie obrzygane murki (jeden murek chciałem odruchowo ściągnąć jako śmiecia i dopiero uwaga przeciwnika uświadomiła mi, że to element ternu).Niby był grill ale zabrakło tak podstawowego elementu, jak czajnik elektryczny. Wiem, jestem stary. Ale starość ma swoje wymagania i herbata na masterze zwyczajnie poprawia mój komfort.
Na szczęście jak zwykle pozytywną stroną było towarzystwo – bardzo fajnie było wszystkich spotkać, pogadać o pierdołach, zagrać w battla i karty. I już mi smętnie, że najbliższy master za szmat czasu...
Moje siły stanowiły:
Slaan, gen, bsb, odrzucanie szóstek, loremaster, dodatkowa kość, rączki, shadow
Saurus 2+ASv, dragonhelm, stubborn, magiczny mieczyk
Priest lvl1, engine, DS, luck stone, przerzuty wardów w B28
3x10 skinki skirmish
2x10 skinki kohorty muz, sztandar
31 saurusów, hw, shd, fcg
24 temple guards, fcg, flammingi, blood statuete of spite
5 terradon
2x5 kameleony
2 salki
3 salki
Założenia taktyczne do tej rozpiski to salki rozstrzeliwujące osłabione magią oddziały, kamaleony zapluwające maszyny/fasty i blokujące scoutów/vanguardy, terki zmiękczające skirmishe lub małe klocki o niskim T, oraz kloce biorące to co zostało na klatę. Dodatkowo podstępne combo do wyciągania bohaterów: -D3 T na oddział i statuetka w herosa.
Do Krakowa ze względów rodzinnych zdecydowałem się pojechać w sobotę, co niestety oznaczało pobudkę o 4:30. Na miejsce dotarliśmy (jechałem z Yrsenem, któremu gorąco dziękuję za bardzo miłe towarzystwo podczas całego wjazdu) bez problemów zaliczając niestety mandat za przekroczenie prędkości o 10km/h – widać ktoś miał normę do wyrobienia . Duża sala z dobrą wentylacją, na którą nas skierowano, dawała szansę na przetrwanie dnia, więc z wigorem zabrałem się do grania!
1. Btiwa
Aleksander Wasita – DE w składzie: generał z pendantem na smoku, duża czarka ze sztyletem w wielkim klocu warriorów, małą czarka w kusznikach, kloc wytchek, kloc gwardii, 2x dark raiderzy, hydra, kocioł.
Scenariusz – Mięsne Zaręczyny bez rzutów na rezerwy.
Wystawiałem się jako drugi, więc udało mi się zdystansować od głównych zagrożeń w postaci gwardii i hydry. Warriorów niemiłosiernie pochlastały salki po czym schowali się do domku i już go nie opuścili. Na smoka wystawiłem gwardię, licząc, że samego paskuda (nie groziła mi żadna dodatkowa szarża) z pomocą shadowa pokroję. Niestety jedyny czar, który udało mi się na smoka wrzucić to -1 do S. W kluczowym momencie zadałem o 1 ranę za mało na smoku i stojący na ostatnim woundzie jaszczur ze stojącym na ostatnim woundzie generale zjadł w 3 turze CC wszystkich TG i zbrejkował slaana. Saurusi w tym czasie zajęli się lekko napoczętymi przez salki wychkami i skroili je do 1 modelu, który korzystając ze stubborna z kotła umożliwił gwardii dobicie do combatu. Co się dalej stało nie trzeba pisać, choć co istotne saurusi mając jeszcze szansę na zabicie ostatniej wytchki zawiedli (zrobiły to dopiero później skinki). Chwilę wcześniej udało mi się jednak wykończyć z engina smoka i jeźdźca. Straciwszy dwa główne kloce postanowiłem skupić się na obronie punktów i tak dotarłem do wyniku 8:12. Ewidentnie nie doceniłem smoka i mam z tej bitwy nauczkę na przyszłość.
2. Bitwa
Laik i jego WE na 3 drzewach a oprócz tego 2 magach + bsb + noble, 2xwildach, masie łuczników, wardancerów i driad (choć mogłem coś pomylić)
Scenariusz: Battleline
Laik w tej grze udowodnił mi różnice naszych umiejętności, a dzięki odrobinie farta w kluczowym momencie przekuł szykujące się zwycięstwo w prawie-maskę. Na początku ustawił drzewa symetrycznie na środku i po bokach uciekając poza zasięg Pity. Magowie wciąż czaili się w odpowiedniej odległości by mieć zasięg do templi ale jednocześnie nie paść ofiarą zabierania 6tek. „Śmietnik” WE bije niestety śmietnik lizaków na głowę, więc mimo prób utrudniania wildom i driadom życia elfy wciąż zyskiwały przewagę. Treeman, który wyszedł na wabia szczęśliwie unikną pitki (scatter). Kluczowa okazała się 4 tura, gdy duży mag na IF (wciąż miałem jeszcze DS) rzucił Dwellersów na Templi. Slaanowi nie udał się look out, testu nie zdał, a razem z nim do piachu poszło 10 gwardzistów. Fakt – elficki mag zapłacił za to życiem, jednak była to wymiana ze wszech miar korzystna dla elfów. Na domiar złego w tej samej turze desperacko szukający punktów skink na stedziu padł ofiarą Killing Blowa od Wardancerów, a świeżutki kloc saurusów oblał panikę od zbrejkowanych skinków. Trzon armii zniknął w jednej chwili, a zaciskające się kleszcze WE zmiotły to co pozostało. Aby wieść o tej bitwie zasiała na wsze czasy w jaszczurkach lęk przed mieszkańcami kniei ci ostatni pozostawili przy życiu 1 terradona. Choć od rzeczonej 4 tury miałem ochotę oddać bitwę, dograłem do końca i wywalczyłem 1 punkt. Najbardziej zaś mnie zabolał nagły przebłysk świadomości, że przez całą grę zapomniałem o swoim combosie -D3T i statuetce, które to combo (na które szanse miałem co turę) mogło drastycznie zmienić równowagę sił. Tak czy siak – respect dla Laika, bo pokazał strategiczne myślenie na bardzo wysokim poziomie i bitwę wygrałby i bez owych Dwellersów, choć pewnie nie aż tak wysoko.
3. Bitwa
Dwarfy Krakowiaka, którego imienia niestety nie pamiętam – nie pamiętam też dokładnie rozpiski, bo zaczynałem już zdychać ze zmęczenia a nie chcę nic przekręcić.
Scenariusz: zmodyfikowane Blood & Glory
Armia przeciwnika miała 6 Breaking Pointów, w tym aż 3 w jednym oddziale (generał i sztandar) – gra z mojej strony była więc wyścigiem do wciągnięcia rzeczonego w combat. Cały śmieć poszedł na straty przy odginaniu innych jednostek, podczas gdy temple i saurusi parli do przodu szukając walki z wybranym celem. Bardzo udane strzelanie zredukowało templi do tego stopnia, że musiałem zostawić ich w odwodzie, na odległość szarży dobrnął za to nieuszkodzony klocek saurusów. Walcząc przeciw dwurakom liczyłem na wygraną i szansę przepchnięcia dwarfów – wszystko jednak trwało zbyt długo i do combatu na moich warunkach doszło dopiero w ostatniej turze. Gra skończyła się remisem – nie zabiliśmy sobie żadnych breaking pointów. Slann przez całą grę nie zrobił praktycznie nic (spelleater pożarł pitkę przy pierwszej próbie rzucenia).
Po rozegraniu 3ciej bitwy myślałem, że moje chwile dobiegły końca. Głowa mi pękała, męczyły mnie straszne mdłości, mroczki przed oczami... nawet powrót do hotelu wydawał mi się straszny, nie mówiąc o nocnych fikołkach. Łyknąłem procha i położyłem się na ławeczce, po 3 minutach drzemki obudził mnie telefon szukającego mnie Yrsena Tym niemniej te 3 minuty zdziałały cuda. Podniosłem się jak nowo narodzony i dzięki temu zaliczyłem bardzo miłego i udanego pokera , przerywając jednak imprezę w odpowiednim momencie, by nie oglądać niczyich haftów, wyompać się i wyspać w hotelu... nie, hostelu, nie, nawet to zbyt pozytywne słowo
4. Bitwa
WE – Oczko – WD highborn, 2 magów, 2 nobli, 3x driady, 2 orły, 2x warhawki, 4x łucznicy, waye, 2x wardancerzy.
Scenariusz: Meeting Engagement bez rezerw.
Zaczęło się od podchodów warhawków i orłów z moimi skinkami – orły ostatecznie szlag trafił, jedne warhawki też, mnie trochę plujek ubyło. Reszta śmieci ganiała się trochę podszczypując swoje szeregi (oczywiście skinki na tych wymianach zazwyczaj wychodziły gorzej). Kloce piechoty próbowały dojść do combatu, bo to niestety jak już się nie raz przekonałem jedyna szansa na wygraną z tą armią). Klocek saurusów skutecznie na całą grę zablokował highborn (ward 2+ na ostatnią ranę) – nawet rezygnacja z warda i dwukrotnie puszczona flara nie pomogła w pozbyciu się go i umożliwieniu działania chłopakom. Bez warda natomiast niezaangażowani walką temple guardzi padli ofiarą okrutnych wood elfickich łuków. Chcąc minimalizować straty łapałem się jakiegokolwiek combatu, byle tylko nie dać się tak głupio wystrzelać. Mojego sekretnego magicznego combo udało mi się tym razem użyć, magini jednak zdała test na 2+. Gra skończyła się, gdy to co zostało z templi dotarło praktycznie do krawędzi stołu przeciwnika. Stworzona tam kanapka nic jednak nie rozstrzygnęła (przyznaję jednak, że gdyby WE miały jeszcze jedną turę, to ta gonitwa skończyłaby się dla mnie nie najlepiej - otratą templi i zapewne slanna) i osiągnęliśmy remis (z przewagą w małych punktach dla Oczka).
5. Bitwa
Dwarfy Irka Słodczyka – lord na tarczy w 5tce młociarzy, 35 młociarzy z bsb, kloc ironów, 8 minerów, 10 rangerów, 2 klopy, cannon, organki, kowadło, żyro.
Z Irkiem mieliśmy do wyrównani rachunki z Bazyla. Zacząłem grę od zainstalowania templi w domku, co dało mi elegancki zasięg do czarowania i chroniło przed strzelaniem BS-owym. Pitkę oczywiście pożarł Runelord. Stedzio schował się za domkiem przed wszelkimi maszynami, kameleony nieskutecznie ostrzelały klopę (co przypłaciły życiem), drugie wabiły żyrosa do lasu, salki wychodziły na ostrożnie (poza zasięgiem organek), terki poleciały na maksa na flankę. Ogólnie 80% armii udało mi się objąć wardem z engina, więc początek był dobry. Żyros poleciał na skinki, co kosztowało go 2 rany (jednak na tej ostatniej przerzedzał mi szeregi skinków przez 2 kolejne tury (mimo salw zatrutych strzałów nie mogłem skubańca ubić). Młociarze pobiegli naprzód chcąc zwabić salki challengem (tylko na to czekałem!). Salki z challenga oczywiście uciekły, drugie zaś wyszły na idealną pozycję do strzału na flance hamków. Slann na IF rzuca -3T i jeden strzał z 1 salki (druga rzuciła misfire) zabił 21 młociarzy. Na dużej runie wybuchło kowadło. To co pozostało z hamków w formacji kreski z bsb na froncie próbowało zblokować saurusów, jednak szarże z boków (z jednej salki, z drugiej skinki) oraz brzytwa na saurusach ostatecznie uwalaniła dzielnych krasnoludów od trosk tego świata. W międzyczasie terradony ściągnęły cannona (to były rzuty!), jednak zatrzymały się na klopie i po interwencji minerów uciekły z walki. Saurusi jak z procy pobiegli łapać to, co zostało – wciągnęli jeszcze kuszników i thunderersów. Po wybuchu kowadła i załamaniu prawej flanki kloc ironów i generał zrobili jedyną sensowną w tej sytuacji rzecz – trzymali punkty. Ostatecznie skończyło się 17:3 co wyrównało z nawiązką moje porachunki z Irkiem
Na turnieju zająłem 28 miejsce – niestety poniżej połowy stawki, a swój występ, zwłaszcza sobotni, uważam za żenujący. Na pewno część problemu stanowił brak doświadczenia z shadowem – miałem ogromne problemy z połączeniem tego lora zresztą armii, nie wykorzystywałem jego potencjału. Dopiero w ostatniej bitwie rzeczywiście to zagrało – obniżanie T z salkami, brzytwa na saurusach. Wcześniej grałem bez ładu i składu.
Co do oceny turnieju mam mieszane uczucia. Z jednej strony wszystko przebiegało sprawnie, bez opóźnień, bez problemów z sędziowaniem (mimo, że był tylko 1 sędzia), itp. Jednak z drugiej strony od ostatniego turnieju w sezonie wymagało by się czegoś więcej. Rozumiem, że obicie stołów to koszta, których pokrycie dla małego klubu może być bardzo trudne – spoko, ale tereny to już bardziej kwestia pracy a nie pieniędzy. Gdyby choć na części stołów były ładne, a np. w warzywniaku syfiaste – rozumiem, zabrakło. Ale na wszystkich stołach były te same obrzygane farbą bryły styroduru, lub nawet nie obrzygane murki (jeden murek chciałem odruchowo ściągnąć jako śmiecia i dopiero uwaga przeciwnika uświadomiła mi, że to element ternu).Niby był grill ale zabrakło tak podstawowego elementu, jak czajnik elektryczny. Wiem, jestem stary. Ale starość ma swoje wymagania i herbata na masterze zwyczajnie poprawia mój komfort.
Na szczęście jak zwykle pozytywną stroną było towarzystwo – bardzo fajnie było wszystkich spotkać, pogadać o pierdołach, zagrać w battla i karty. I już mi smętnie, że najbliższy master za szmat czasu...
Do Krakowa przyjechaliśmy z Górkenem już w piątek. W busie zdążyliśmy przeczytać całego rulebooka, wszystkie faqi, erraty i uściślenia. W związku z tym byłem w pełni przygotowany na turniej. Myślałem że przyjeżdżając wcześniej się wyśpię, ale jakoś nie wyszło. Wstałem w sobotę o świcie i wyruszyłem w podróż przez całe miasto.
Moja armia:
Slann, eteryk, dodatkowe kostki, cały lore life, zabieranie 6, ward na 2+, cube, war banner
engine, 1lvl, ward 4+
skink 1lvl ze scrollem
2+3 salki
starożytny stegadon
2 kohorty z kroksami w liczbie 35+4
4 oddziały skirmisherów
I bitwa - DE
Przeciwnik miał smoczka, 2 magiczki, BSB na pegazie, 2 hydry, 2 bolty, 2 oddziały shadów, rydwan, harpie, jakiś klocek warriorów i po 2 oddziały kuszników i ridersów
Przeciwnik się pierwszy rozstawił. Ja natomiast miałem małe szanse na rozpoczęcie więc musiałem uważać żeby smoczek nie zabił mi slanna. Ustawiłem się nieco z tyłu, chowając wszystkie skirmishe za plecami kohort.
Zapomniałem o scoutach i 2 salki musiały ich ganiać, aż ubiły. Harpie miały odgiąć mi kohortę, ale przeciwnik dał flee i zrobiłem redirect w smoka. Druga kohorta dostała pendanta i hydrę na klatę. Bolce nie mogły nic zrobić moim stegadonom. Druga hydra podchodziła skrzydłem 2 tury, żeby potem się cofnąć i ratować smoka. Z magii nic zrobiłem. W 3 turze rzuciłem dwellersów w samotną czarodziejkę z shadowem na ifie i oczywiście pomimo tronu straciłem 2lvl magii. Czarodziejka zdała test siły. Smok obrywał ostro, nic nie pomogła szarża rydwanu, warriorów i hydry. Potem doszarżował mój engine i chyba slann też i cały kombat popłynął. Drugi klocek miał się dużo gorzej. Nie mogłem zranić hydry. Natomiast po 2 turach walki zdjąłem pendanta. Hydra potem też popłynęła. Zwykły stagadon, salki i skinki przeczyściły resztę śmieci. Niestety zagraliśmy 4 tury i przeżyli kusznicy, magiczki i bolty. 16:4
II bitwa - Bretka
Nigdy nie lubiłem grac przeciw bretce, ale nie zamierzałem przegrywać. Lord na pegazie, BSB, 2 czarodziejki ze scrollami, 2x3 pegazy, 9 grali, 3x11 realmów, 2 treby i 10 łuczników.
Zaczynałem więc nieco podszedłem i chciałem czarować, ale przez całą bitwę prześladowały nas wiatry magii. Połowa rzutów na wiatry po obu stronach to 3+1. Znów wiele nie wyczarowałem bo przeciwnik miał 2 scrole i czary mi z 5 kostek nie wychodziły. Pegazy wleciały mi w drobną dziurę w środku armii i dostały z engina, lord na pegazie też podleciał za blisko i w kolejnej turze musiał uciekać przed kohortą, po czym blokował swój oddział. Na skrzydle lanca realmów wystawiła mi się pod stedzia. Jak dają to nie odmawiam więc zaszarżowałem, ale poza impactami nic nie mogłem im zrobić i klepaliśmy się do końca bitwy, aż ich cudem wytłukłem. Grale dostali w drugiej turze 5 salek i zostało ich 2. Jedna kohorta przyjęła pegazy od tyłu, po czym się odwróciła i je zajebała. Druga kohorta przyjęła lance realmów i resztkę grali. Wpuściłem jakies przerzuty z heavena i breakowałem się bez steadfasta. Ale rzuciłem 2 pały Engine podszedł, ale flara prawie nic nie zrobiła. Salki wytłukły kolejną lancę i 1 rycerz z czarodziejką lordem uciekał 2 razy po czym zebrali się przy krawędzi na 2 pałach. Lord na pegazie dołączył do walki ze stedziem i zdechł. Trebuszet strzelił w końcu w engina i go zabił, raniąc maga, a łucznicy go zabili. Kohorta w końcu nie wytrzymała naporu, ale chyba i tak uciekłem daleko i się zebrałem. Problem był taki że lanca zrobiła reform zamiast gonić i zaatakowała skinki a potem overrun w slanna do którego było jakieś 9" i nie doszli na szczęście. Dostali od razu kohortę na bok i się zwinęli. Potem już zrobiłem rundkę skirmishami i wyczyściłem stół. 19:1
III bitwa - VC Assura
Tu niewiele mogę napisać. Wydaje mi się że miałem drobną przewagę w rozstawieniu. W pierwszej turze z salek i magii uwaliłem 26 ghuli. Skrzydło było w zasadzie moje. Assur się troszeczkę rozpędził wrightami i popchnął je bardzo daleko do moich skinek. W mojej turze mieli dostać z engina i z tarczy z magii life. Okazało sie jednak że nie było mojej drugiej tury. Vampirek z shadowem podszedł i strzelił mi pitkę na ifie. Hit, look-out oblany i test też. Miał na to dokłądnie 2,4% szans. Blood&Glory - dziękuję za bitwę. Czułem lekką bezsilność, ale pomyślałem że pójdę się wyspać żeby w niedzielę masakrować
IV bitwa - DE
Znów pendant tym razem lord ze stubbornem. Jakieś magiczki, kociołek BSB, bolty, hydra, kusznicy, harpie, fasty, shadzi, korsarze i gwardia.
Znowu ten scenariusz że jesteśmy obok siebie. Ale tym razem to ja miałem pierwszeństwo. Zdjąłem z magii, z jednej salki i z wielkiej dmuchawki i 3 javelinów cały oddział gwardii. Ponaddto wystawiłem się enginem na korsarzy. Nie doszli do mnie, więc ich rozjechałem po jakimś czasie. Stegadon i jego plujka naparzał całą bitwę w shadów, aż nie został po nich ślad. Jedna kohorta ostro napierała, zabijając harpie i bolce ze strzelania. Druga kohorta pokroiła hydrę. Lord na pegazie zjebał sprawę i ganiał skinki daleko od pola walki. Potem wrócił i wpadł w moje salki które walczyły z kotłem. No i w tym momencie przeciwnik miał troszkę pecha. Rzuciłem flarę na 3" która doszła tylko do pendanta i go zabiła. Potem już miało być tylko zamiatanie, ale przeciwnik się poddał. 20:0
V bitwa - DE Jankiela
Znowu mroczniaki. Trochę nudno się robiło. Ale po przeczytaniu rozpiski wiedziałem już że wygram. Smok, 2 nieśmiertelne pegazy, kocioł, 2 hydry, gwardia, 2 kloce korsarzy, warriorzy i wiedźmy. Nic nie strzela, nic nie czaruje. Zajebiście po prostu. Ale wiedziałem że Jankiel dobrze gra i że nie będzie aż tak łatwo. Ja zacząłem. Podszedłem sobie slannem do przodu. Ale zachciało mi się czarować jakiś wiatr z heavena i oczywiście miskast na 2 kostkach. Resztę kostek mi zjadło i nie rzuciłem dwellersów. Piechota napierała, pegazy po bokach trzymały moje salki w odległości 20". Smok się troszkę zapędził do przodu. Engine wbił się w korsarzy, stegadon nie doszedł do hydry. 20 skinek podbiegło do smoka. Salki z bardzo bezpiecznej odległości nawalały w warriorów. Poszła flara. 2 rany na smoku, skinki kolejne 3 rany. Testy siły w gwardię. Przeżyło chyba 5. Jedna hydra wpadła w stegadona, druga razem z pegazem w kohortę. On mnie ranił, ja go wcale. Ale ja miałem magię życia i stubborny. Smok zamiótł jedne skinki. Silnik wygrał walkę, zrobił reforma i wbił się w smoka. Kolejna flara i padł smok. Overrun od boku w wiedźmy bijące się z kohortą, a potem szarża w korsarzy. Wytłukłem wszystko. Hydra pokroiła mi stedzia i z 10 warriorami wpadła w resztki kohorty. Niestety mnie pokroili do końca ale też ich wytłukłem. Hydra przeżyła na 1 ranie. Druga kohorta wspierana magią pokroiła najpierw hydrę, potem pegaza. Ostatnie 2 tury magii zabiły pendanta i kociołek. Miałem spore straty i tylko 18:2
Osatatecznie 5 miejsce. Głównie dlatego że miałem tragicznie pomalowaną armię. Do tego stopnia że sam powiedziałem sędziemu że chciał mi dać za dużo z malowania. Doszedłem do wniosku że kohorty są zajebiste, a cała armia musi być w 12" od slanna przez cały czas. Turniej mi się ogólnie bardzo podobał, może oprócz ustawienia terenów. Wszędzie były straszne patelnie. Do zobaczenia za rok!
Moja armia:
Slann, eteryk, dodatkowe kostki, cały lore life, zabieranie 6, ward na 2+, cube, war banner
engine, 1lvl, ward 4+
skink 1lvl ze scrollem
2+3 salki
starożytny stegadon
2 kohorty z kroksami w liczbie 35+4
4 oddziały skirmisherów
I bitwa - DE
Przeciwnik miał smoczka, 2 magiczki, BSB na pegazie, 2 hydry, 2 bolty, 2 oddziały shadów, rydwan, harpie, jakiś klocek warriorów i po 2 oddziały kuszników i ridersów
Przeciwnik się pierwszy rozstawił. Ja natomiast miałem małe szanse na rozpoczęcie więc musiałem uważać żeby smoczek nie zabił mi slanna. Ustawiłem się nieco z tyłu, chowając wszystkie skirmishe za plecami kohort.
Zapomniałem o scoutach i 2 salki musiały ich ganiać, aż ubiły. Harpie miały odgiąć mi kohortę, ale przeciwnik dał flee i zrobiłem redirect w smoka. Druga kohorta dostała pendanta i hydrę na klatę. Bolce nie mogły nic zrobić moim stegadonom. Druga hydra podchodziła skrzydłem 2 tury, żeby potem się cofnąć i ratować smoka. Z magii nic zrobiłem. W 3 turze rzuciłem dwellersów w samotną czarodziejkę z shadowem na ifie i oczywiście pomimo tronu straciłem 2lvl magii. Czarodziejka zdała test siły. Smok obrywał ostro, nic nie pomogła szarża rydwanu, warriorów i hydry. Potem doszarżował mój engine i chyba slann też i cały kombat popłynął. Drugi klocek miał się dużo gorzej. Nie mogłem zranić hydry. Natomiast po 2 turach walki zdjąłem pendanta. Hydra potem też popłynęła. Zwykły stagadon, salki i skinki przeczyściły resztę śmieci. Niestety zagraliśmy 4 tury i przeżyli kusznicy, magiczki i bolty. 16:4
II bitwa - Bretka
Nigdy nie lubiłem grac przeciw bretce, ale nie zamierzałem przegrywać. Lord na pegazie, BSB, 2 czarodziejki ze scrollami, 2x3 pegazy, 9 grali, 3x11 realmów, 2 treby i 10 łuczników.
Zaczynałem więc nieco podszedłem i chciałem czarować, ale przez całą bitwę prześladowały nas wiatry magii. Połowa rzutów na wiatry po obu stronach to 3+1. Znów wiele nie wyczarowałem bo przeciwnik miał 2 scrole i czary mi z 5 kostek nie wychodziły. Pegazy wleciały mi w drobną dziurę w środku armii i dostały z engina, lord na pegazie też podleciał za blisko i w kolejnej turze musiał uciekać przed kohortą, po czym blokował swój oddział. Na skrzydle lanca realmów wystawiła mi się pod stedzia. Jak dają to nie odmawiam więc zaszarżowałem, ale poza impactami nic nie mogłem im zrobić i klepaliśmy się do końca bitwy, aż ich cudem wytłukłem. Grale dostali w drugiej turze 5 salek i zostało ich 2. Jedna kohorta przyjęła pegazy od tyłu, po czym się odwróciła i je zajebała. Druga kohorta przyjęła lance realmów i resztkę grali. Wpuściłem jakies przerzuty z heavena i breakowałem się bez steadfasta. Ale rzuciłem 2 pały Engine podszedł, ale flara prawie nic nie zrobiła. Salki wytłukły kolejną lancę i 1 rycerz z czarodziejką lordem uciekał 2 razy po czym zebrali się przy krawędzi na 2 pałach. Lord na pegazie dołączył do walki ze stedziem i zdechł. Trebuszet strzelił w końcu w engina i go zabił, raniąc maga, a łucznicy go zabili. Kohorta w końcu nie wytrzymała naporu, ale chyba i tak uciekłem daleko i się zebrałem. Problem był taki że lanca zrobiła reform zamiast gonić i zaatakowała skinki a potem overrun w slanna do którego było jakieś 9" i nie doszli na szczęście. Dostali od razu kohortę na bok i się zwinęli. Potem już zrobiłem rundkę skirmishami i wyczyściłem stół. 19:1
III bitwa - VC Assura
Tu niewiele mogę napisać. Wydaje mi się że miałem drobną przewagę w rozstawieniu. W pierwszej turze z salek i magii uwaliłem 26 ghuli. Skrzydło było w zasadzie moje. Assur się troszeczkę rozpędził wrightami i popchnął je bardzo daleko do moich skinek. W mojej turze mieli dostać z engina i z tarczy z magii life. Okazało sie jednak że nie było mojej drugiej tury. Vampirek z shadowem podszedł i strzelił mi pitkę na ifie. Hit, look-out oblany i test też. Miał na to dokłądnie 2,4% szans. Blood&Glory - dziękuję za bitwę. Czułem lekką bezsilność, ale pomyślałem że pójdę się wyspać żeby w niedzielę masakrować
IV bitwa - DE
Znów pendant tym razem lord ze stubbornem. Jakieś magiczki, kociołek BSB, bolty, hydra, kusznicy, harpie, fasty, shadzi, korsarze i gwardia.
Znowu ten scenariusz że jesteśmy obok siebie. Ale tym razem to ja miałem pierwszeństwo. Zdjąłem z magii, z jednej salki i z wielkiej dmuchawki i 3 javelinów cały oddział gwardii. Ponaddto wystawiłem się enginem na korsarzy. Nie doszli do mnie, więc ich rozjechałem po jakimś czasie. Stegadon i jego plujka naparzał całą bitwę w shadów, aż nie został po nich ślad. Jedna kohorta ostro napierała, zabijając harpie i bolce ze strzelania. Druga kohorta pokroiła hydrę. Lord na pegazie zjebał sprawę i ganiał skinki daleko od pola walki. Potem wrócił i wpadł w moje salki które walczyły z kotłem. No i w tym momencie przeciwnik miał troszkę pecha. Rzuciłem flarę na 3" która doszła tylko do pendanta i go zabiła. Potem już miało być tylko zamiatanie, ale przeciwnik się poddał. 20:0
V bitwa - DE Jankiela
Znowu mroczniaki. Trochę nudno się robiło. Ale po przeczytaniu rozpiski wiedziałem już że wygram. Smok, 2 nieśmiertelne pegazy, kocioł, 2 hydry, gwardia, 2 kloce korsarzy, warriorzy i wiedźmy. Nic nie strzela, nic nie czaruje. Zajebiście po prostu. Ale wiedziałem że Jankiel dobrze gra i że nie będzie aż tak łatwo. Ja zacząłem. Podszedłem sobie slannem do przodu. Ale zachciało mi się czarować jakiś wiatr z heavena i oczywiście miskast na 2 kostkach. Resztę kostek mi zjadło i nie rzuciłem dwellersów. Piechota napierała, pegazy po bokach trzymały moje salki w odległości 20". Smok się troszkę zapędził do przodu. Engine wbił się w korsarzy, stegadon nie doszedł do hydry. 20 skinek podbiegło do smoka. Salki z bardzo bezpiecznej odległości nawalały w warriorów. Poszła flara. 2 rany na smoku, skinki kolejne 3 rany. Testy siły w gwardię. Przeżyło chyba 5. Jedna hydra wpadła w stegadona, druga razem z pegazem w kohortę. On mnie ranił, ja go wcale. Ale ja miałem magię życia i stubborny. Smok zamiótł jedne skinki. Silnik wygrał walkę, zrobił reforma i wbił się w smoka. Kolejna flara i padł smok. Overrun od boku w wiedźmy bijące się z kohortą, a potem szarża w korsarzy. Wytłukłem wszystko. Hydra pokroiła mi stedzia i z 10 warriorami wpadła w resztki kohorty. Niestety mnie pokroili do końca ale też ich wytłukłem. Hydra przeżyła na 1 ranie. Druga kohorta wspierana magią pokroiła najpierw hydrę, potem pegaza. Ostatnie 2 tury magii zabiły pendanta i kociołek. Miałem spore straty i tylko 18:2
Osatatecznie 5 miejsce. Głównie dlatego że miałem tragicznie pomalowaną armię. Do tego stopnia że sam powiedziałem sędziemu że chciał mi dać za dużo z malowania. Doszedłem do wniosku że kohorty są zajebiste, a cała armia musi być w 12" od slanna przez cały czas. Turniej mi się ogólnie bardzo podobał, może oprócz ustawienia terenów. Wszędzie były straszne patelnie. Do zobaczenia za rok!
Gratuluję Legionowi zorganizowania rewelacyjnego turnieju! Co prawda to pierdoła, ale te identyfikatory były świetne – dobry pomysł!
Na starcie oczywiście dziękuję wszystkim przeciwnikom za świetne bitwy w miłej atmosferze.
Moja rozpiska:
Lord z hełmem, 4 lvl, 10ws, +2 PD, scroll, charmed shield, odporność na płonące
Wampir – biegacz z shadowem i book of arkhan
Bsb z regeneracją
2 x 34 ghuli
15 szkieletów FCG
28 gwardii z dwurakami, +1 to hit
28 gwardii hw + shield, płonące
3 fell baty
3 spirit hosty
2 wrajty + Baśka
w zasadzie rozpiska pod Euro z dodatkowymi 400 pkt.
1 bitwa – Bober – VC
Lord 3 lvl prawie taki jak mój, tyle że znał całą nekromancję zamiast 4 lvl, kowboj z dread knight’em, płonącymi atakami oraz ghulkinem, bsb z regenką, 2 x 35 ghuli, szkielety, 32 gwardii z dwurakami, 2 x 3 fell baty, 7 wilków, 2 vargulfy, wrajty z Baśką.
Już na początku Sebastian poinformował mnie że nie grał za wiele w 8 edycję, więc chyba ze swojej naturalnej dobroci na starcie nie wylosowałem popychaczki;) Powinienem wziąć pod uwagę że gram na armie Butana i powinienem lepiej rzucić na te czary, ale ahh ta naturalna dobroć;) Jako że to meeting engejdżment i wygrałem rzut to wystawiłem całą armię dosyć bezpiecznie, biorąc pod uwagę że przeciwnik ma ghulkina i jednak może przejąć tą inicjatywę – nie przejął, więc wszystkim powoli podszedłem do przodu, z pocisku zdjąłem jedne fell baty, wrzuciłem klątwę na jakieś ghule i próbowałem wypitkować 2 vargi które były nienajlepiej ustawione tak że jedną małą mogłem ściągnąć oba – rozproszone. No więc w odpowiedzi dostałem szarżę w ghule na lewej flance od owych 2 vargów – każdy dostał po 2 rany zanim uderzył, mocno mi uszczuplili stan tych ghuli w kolejnych turach combatu(do jakichś 9-10), ale ostatecznie oba padły – w tzw. międzyczasie nadciągnął klocek ghuli który miał je dobić ale zaszarżowałem na niego wrajtami i przez te 3-4 tury wybijałem powoli te ghule wrajtami. Na drugim skrzydle analogicznie Bober zaszarżował swoimi wrajtami na ghule i ostatecznie w 6 turze też je wybił. Na tym samym skrzydle duchami zaszarżowałem wilki – nie zdołałem się przebić w 1 turę, więc banshee wbiła mi chyba 7 ran, Bober z uduchowienia stworzył swoją bazę którą doszarżował do combatu z wilkami i tak wesoło staliśmy przez kilka tur – w końcu doszło to sytuacji – moja 1 baza vs jedna baza Bobera – mimo że w pewnym momencie miałem już 1 wounda to wygrałem ten pojedynek:) Najciekawiej było w centrum, najpierw ja zablokowałem gwardię batami, potem Bober podleciał pod moją gwardię 2+/2+ batami – w tym momencie zrobiłem spory błąd – ustawiłem tak szkielety z Gienkiem że baty widziały jednego, no i byłem w wystarczającej odległości od gwardii że mogły się zmieścić, więc Bober – zaszarżował batami szkielety, a gwardią w moją gwardię – w tym momencie wiedziałem że tej bitwy nie wygram i że muszę walczyć o pkt. Oczywiście mając swoja turę magii i płonące ataki na kowboju pokroił mi ich w turę, na szczęście nie mógł zrobić overruna bo walka z batami nie była rozstrzygnięta. Mój lord ubił te baty i od tego momentu zaczął biegać solo. Próbując przebić się do jego generała zaszarżowałem moimi gg hw+sh jego kloc ghuli w centrum, w 3 tury combatu zostało ich chyba z 5, więc Bober obawiając się odsłonięcia generała w szkieletach, doszarżował do tej walki tymi szkieletami z generałem, nie wiedział że nie będzie mógł używać hełmu w takie sytuacji. W tym czasie odginałem intensywnie kreskami jego gwardię 2+/2+, najpierw resztką ghuli walczących wcześniej z vargami, później szkieletami i stworzonymi zombiakami. Ostatecznie chłopaki zdobyli trochę pkt ale nie zdołali wesprzeć generała co było najważniejsze. Moi gg przez 3 tury combatu bezskutecznie próbowali wbić KB w generała, zarazem systematycznie dożynając odradzające się ghule i szkielety, dopiero w ostatniej turze combatu już nie wierząc że się uda wbiłem tego KB z 2 ataków!! Ghule się posypały, szkielet mimo że przed sypaniem był jeden to zdał LD na 3:) Tak naprawdę w ostatniej turze uratowałem te 10:10. Żeby dopełnić obraz bitwy to nie mogę nie wspomnieć o naszych fazach magii – wystarczy powiedzieć że w większości tur był przynajmniej jeden miscast! Najpierw ja jak dobry kolega zszedłem na 3 poziom, później próbowałem się wsadzić, i na pewno w między czasie wbiłem sobie jeszcze jedną ranę, Bober nie chciał być gorszy więc przeszedł na 1 lvl, a w ważnej 4 czy 5 turze rzucił na pierwszy czar 2 x 1 i skończył magię.
Reasumując - wynik 10:10 po mega wyrzynce! Fajna wyrównana bitwa, bardzo dużo się działo, pewnie dlatego tak szeroko ją potraktowałem.
2 bitwa – Rafał Kępa – Dwarfy
Runelord ze zjadaczką (bez kowadła!), than bsb, master inżynier, 2 x 10 kuszników, 30 rangerów, 30 hammerersów, 30 ironbrekearsów, 15 slayerów, katapa z s5 , 2 x działo – jedno z flamingiem, organki.
Dwarfy to nienajgorszy paring na moją rozpiskę, do tego bez kowadła – więc gra była dość komfortowa. W tej bitwie nie ma wiele do opisywania, prócz tego że miałem mocniejszą rozpiskę to w pierwszej turze z dużej pitki na IF-ce zdjąłem 15 longbeardów, a Rafałowi wybuchło działo z flamingiem. Więc szedłem spokojnie do niego, na lewej flance resztkę rangerów dopadły ghule, w centrum przetrzebiona gwardia jakaś 16 gg z dwurakami dopadła hammererów z runelordem– wzmocnieni hełmem, regenką i ASF-em nie pozostawili im żadnych szans – w 2 tury zmielili. Na prawej flance duchy zjadły katapę, Baśka najpierw zakrzyczała bsb który jako jedyny miał jeszcze flaming, a potem wpadli w slayerów i mielili do końca. Wcześniej po 2-3 turach ostrzału z organek, kusz, i katapulty straciłem gwardię z hw+sh. Chciałem zbyt szybko zakończyć to bitwę no i wbiłem się w ironbreakersów ghulami – więc ich straciłem. Na szczęście bo rozbiciu Hammerów dowszkrzeszona gwardia odwróciła się, wyczyściła ironów, potem organki, a na koniec jedną 10 kusz.
19:1
3 bitwa – Jacek Kaczmarski – DoCh – Blood & Glory
GUO, Herald slanesha z syreną, Herald tzeentcha z DS i shadowem, Herald korne’a z firestormem i AS 3+, 30 letterów z ikoną, 30 demonetek z zakazem S&S i flee, 10 horrorów, 2 x 5 flamerów, 3 x 5 furii, 2 x 3 fiendy
Demony to nie jest dobry paring dla mnie, ale na plus działało to że przynajmniej mogłem użyć eteryków jako dodatkowych odginaczek bo to w końcu B&G. Oboje mieliśmy po 6 breaking pointów. Ustawiłem się gdzieś na 8” i czekałem na przeciwnika. Ja zacząłem – zrobiłem screen z wrajtów dla ghuli przed demonetkami, a przed gg 2+/2+ ze stworzonych zombie i duchów. Jacek już w 1 turze spróbował szarży letterami na zombie ale spalił (do rzutu miał 11 bodajże), demonetki do przodu – w magii nic ciekawego, paru gg z shieldami spadło od flamerów. W mojej 2 turze syrenka próbuje wyciągnąć wrajty, ale palę szarżę. Zombie 8 cali do przodu, żeby już za szybko nie dostać letterów. W magii wyciągam scrolla bo poszła pita w GUO. Jacek w swojej szarżuje demonetkami na wrajty, przebija się i siedzi w ghulach w których jest biegacz z shadowem, a GUO w gwardię – robię challenge championem. Wrzucam na ghule ASF, potem obniżenie WS na demonetki i zamieniam miejscami regentkę i biegacza. Od początku miałem taki plan – Jacek pewnie liczył że mi zje regentkę GUO, a ja właśnie liczyłem na taką szarżę bo GG 2+/2+ to tak naprawdę jedyny oddział który może zjeść GUO, a regenka stanowiła skuteczny wabik. Ghule dziesiątkują demonetki – zostaje ich 8, w turze Jacka dobijam je i mam wolny oddział na szarżę w swojej turze. Jacek w swojej szarża letterów na podstawione baty, a fiendy na duchy, na szczęście nie mógł zrobić 2 overrunów letterami więc mogłem w swojej turze złapać ich ghulami z boku. GG cały czas systematycznie wbijają jakieś rany GUO, lord biega już sam, szkielety robią kreskę i czekają na fiendy. GG z hw+sh cały czas jest dziesiątkowana przez flamery. 2 kloc ghuli idzie do przodu i w 4 turze wbija się w horrory (przez 4 tury combatu nie potrafiłem ich zabić). Sytuacja jest dość napięta, albo ja zabije pierwszy GUO, albo Jacek wystrzela mi gwardię (w między czasie straciłem BSB od KB letterów – wcześniej sam zadałem dwa KB w heralda korne’a – oba wyłordowane). 4 tura mogła być decydująca, miałem 6 gwardzistów, a obok siebie 10 flamerów – każdy trafiał na 4+, miałem sporo szczęścia – przeżyło 2! Później dowskrzeszam ich do 15. Później ja mam szansę w swojej turze – wbijam 4 rany na GUO – jeżeli Jacek nie rzuci żadnego Warda to jest koniec – rzucił jednego – w jego 5 turze fiendy lądują mi na boku gwardii, było raczej pewne że ostatnią ranę na GUO wbiję, pytanie czy się sypnę, ustał 1 sztandarowy z sypania, bo champion zginął wcześniej od GUO – uff. To chyba było najbardziej emocjonujące B&G jakie zagrałem jak dotąd!
18:2
4 bitwa – Arbiter Elegancji – Dwarfy
Super rozpiska – dzięki niej widać dokładnie po co są ograniczenia EURO:)
Runelord z kowadłem, zjadaczką i rune od balance, bsb pancerny z płonącymi, runesmith ze zjadaczką, master inżynier, 40 warriorów, 30 longbeardów, 30 hammerów, 2 x katapa – standard, 2 x organki, cannon z flamingiem, cannon z przerzutem. (+5 kości do dispella i 2 zjadaczki robią wrażenie!)
Jako że graliśmy po skosie i wygrałem rzut to Arbiter dostał zdecydowanie gorszą stronę, no i do tego zaczynałem. Tutaj za bardzo nie ma co opisywać do 4 tury, ja idę - on strzela. No może warto podkreślić mój fart, zarówno w 1 jak i w 2 turze próbował mi zjeść pitkę i ani razu się nie udało. No i niesamowita banshee która poruszała się jak w matrixie unikając kul armatnich!! Zresztą była najlepsza w całej mojej armii, sama w 4 turze zaszarżowała na organki, krzyknęła im 2 rany, potem sama zadała następną, w następnej turze zaszarżowała na następne organki i w 2 tury combatu wbijała im po ranie!! Jedna z krzyku i nie ma następnych organek! Arbiter miał trochę problem z wystawieniem, gdyż w jego narożniku stał domek, co spowodowało że nie mógł dać 2 klocków w miarę blisko siebie przygotowując jakąś kontrę, w moim planie było zniszczyć longów blokujących dostępu do kowadła, 3 maszyn i inżyniera, co się ostatecznie udało ghulami. W 3 turze duchy przeszarżowały przez domek i wbiły się w 1 katapultę, po 2 turach combatu zaszarżowały w 2 katapę, potem na kowadło żeby uniemożliwić popychaczki. Zdołały wbić przez następne 4 tury combatu 4 rany na kowadle, ale niestety jednej zabrakło. Ghule zjadły społowionych przez pitkę longów. Do Hammerów nie podchodziłem – a Arbiter dwa razy spalił szarżę nimi na 2 ghule. Gwardia z hw+sh podeszła na lewym skrzydle już w 1 turze trochę do przodu i ściągnęła ogień organek - już po tek turze strzelania zacząłem się wycofywać – ściąganie ostrzału i szachowanie warriorów to było jej całe zadanie taktycznie. Sam w całej bitwie straciłem tylko fell baty. Ale szczerze muszę przyznać że gdyby nie Młynek który gdzieś od 5 tury przyszedł dla mnie rzucać kostkami to pewnie nic bym nie zrobił z tej magii!:) Dzięki! Ja będziesz chciał żeby Ci kiedyś ktoś porzucał nisko na magię, to możesz na mnie liczyć!
14:6
5 bitwa Młody – Skaveny
Chyba najcięższy możliwy paring dla mnie przy tej rozpie, to już wolę grać z demonami, nie wyspałem się kompletnie i chyba trochę się to na mnie odbiło bo w tej jednej bitwie mam wrażenie że popełniłem więcej błędów niż we wszystkich poprzednich razem. A Młody jest wystarczająco dobrym graczem żeby to wykorzystać – i tak miałem dużo szczęścia z tym seerem.
Co do rozpiski, na pewno coś pokręcę – Seer na dzwonku, furmanka, assasin, bsb z flamingiem, elektryk z brass orbem, elektryk z doomrocketem, 2 x 35 slavów, 2 x 30 clanratów, 30 stormverminów, 30 monków, 2 x weapon teamy, 5 gutterów, abomka, 2 x latarka.
Młody zaczął, ja wszystkim ustawiłem się na lekkim defensie, on do przodu, ale stosunkowo delikatnie. W swojej turze elektryk teleport zabija mi około 20 ghuli, prócz tego trochę gwardii i wrajta z reszty strzelania. Ja w swojej dowskrzeszam stracone ghule, próbuję pitki na furmankę, ale rozproszona. Młody w swojej turze abomką do przodu w kierunku gwardii – i tutaj dałem się podpuścić, bo w swojej zaszarżowałem, chyba miałem nadzieję że zejdzie w 1 turę combatu ale rzucałem słabo i ustała. Młody doszarżował clanratami z flamingiem na bsb i ukrytym assasinem. I niestety pokroił mi tą gwardię w 2 tury combatu. Jakoś nie kontaktowałem i zapomniałem kompletnie że ma tam flaming, a po zdjęciu regenki dostaję przecież ostro w dupę. Odgiąłem furmankę stworzonymi zombiakami, ale już tego ważniejszego oddziału z bsb zapomniałem odgiąć. Po rozbiciu gwardii abomka szarżuję na ostatniej ranie na klocek ghuli, w który w ten samej turze wpadły clanraty i slavy – tam aboma ginie ale klocek ghuli też znika. Szykowała się masakra, ale tutaj dobrze przygotowany plan przez Młodego chrzani się, bo wybucha mu seer po rzucie czaru na 2 kościach. Ja w następnej turze z pitki zdejmuję dzwonek. Remis jak najbardziej staje się osiągalny. Młody podjeżdża mi furmanką pod gwardię z hw + sh, ja ryzykuję, wychodzę wampirami z ghuli, ustawiam ich tak żeby strzelanie nie mogło ich skrzywdzić, szarżuję jakimiś 17-18 gg na furmankę – wrzucam brzytwę – w jedną turę nie udaje się zniszczyć furmanki, dopiero w ostatniej turze Młodego pada. Clanraty i stormverminy wpadają mi w ghule – tutaj Młody sprytnie mnie „oszukuje” – zabija tylko 6. Mając jeszcze jedna turę magii i tylko 5 power diców, wskrzeszam te ghule dużym wskrzeszeniem, zamiast rzucić 2 brzytwę na gg, liczyłem że ustoją, w końcu wcześniej zabił tylko kilku:), no i niepoprawnie liczyłem że gościa z dzwonu i tak zabiję (nie wiedziałem że Plague Priest ma T5). Skończyło się tak że ghuli statystycznie umierało 11 – i tym razem już nie zostałem oszukany i statystyka zadziałała, więc ghule zniknęły. Gwardia nie zabiła plague prista – nie złamała Monków, więc nie dostałem tych ponad 500 pkt. No i tak przegrałem, a byłby remis gdyby nie mój głupi błąd, mam nauczkę:)
7:13
Podsumowując, dzięki tym wynikom udało mi się zająć 6 miejsce z którego jestem dość zadowolony, tym bardziej że 2 bitwy zagrałem na 2 stole, a jedną na 3.
Wszystkie bitwy z zajebistymi ludźmi w bardzo miłej atmosferze! Do tego sobotnia impreza która na długo pozostanie mi w pamięci, na czele z Zielonym:)
Do zobaczenia za rok!!
Na starcie oczywiście dziękuję wszystkim przeciwnikom za świetne bitwy w miłej atmosferze.
Moja rozpiska:
Lord z hełmem, 4 lvl, 10ws, +2 PD, scroll, charmed shield, odporność na płonące
Wampir – biegacz z shadowem i book of arkhan
Bsb z regeneracją
2 x 34 ghuli
15 szkieletów FCG
28 gwardii z dwurakami, +1 to hit
28 gwardii hw + shield, płonące
3 fell baty
3 spirit hosty
2 wrajty + Baśka
w zasadzie rozpiska pod Euro z dodatkowymi 400 pkt.
1 bitwa – Bober – VC
Lord 3 lvl prawie taki jak mój, tyle że znał całą nekromancję zamiast 4 lvl, kowboj z dread knight’em, płonącymi atakami oraz ghulkinem, bsb z regenką, 2 x 35 ghuli, szkielety, 32 gwardii z dwurakami, 2 x 3 fell baty, 7 wilków, 2 vargulfy, wrajty z Baśką.
Już na początku Sebastian poinformował mnie że nie grał za wiele w 8 edycję, więc chyba ze swojej naturalnej dobroci na starcie nie wylosowałem popychaczki;) Powinienem wziąć pod uwagę że gram na armie Butana i powinienem lepiej rzucić na te czary, ale ahh ta naturalna dobroć;) Jako że to meeting engejdżment i wygrałem rzut to wystawiłem całą armię dosyć bezpiecznie, biorąc pod uwagę że przeciwnik ma ghulkina i jednak może przejąć tą inicjatywę – nie przejął, więc wszystkim powoli podszedłem do przodu, z pocisku zdjąłem jedne fell baty, wrzuciłem klątwę na jakieś ghule i próbowałem wypitkować 2 vargi które były nienajlepiej ustawione tak że jedną małą mogłem ściągnąć oba – rozproszone. No więc w odpowiedzi dostałem szarżę w ghule na lewej flance od owych 2 vargów – każdy dostał po 2 rany zanim uderzył, mocno mi uszczuplili stan tych ghuli w kolejnych turach combatu(do jakichś 9-10), ale ostatecznie oba padły – w tzw. międzyczasie nadciągnął klocek ghuli który miał je dobić ale zaszarżowałem na niego wrajtami i przez te 3-4 tury wybijałem powoli te ghule wrajtami. Na drugim skrzydle analogicznie Bober zaszarżował swoimi wrajtami na ghule i ostatecznie w 6 turze też je wybił. Na tym samym skrzydle duchami zaszarżowałem wilki – nie zdołałem się przebić w 1 turę, więc banshee wbiła mi chyba 7 ran, Bober z uduchowienia stworzył swoją bazę którą doszarżował do combatu z wilkami i tak wesoło staliśmy przez kilka tur – w końcu doszło to sytuacji – moja 1 baza vs jedna baza Bobera – mimo że w pewnym momencie miałem już 1 wounda to wygrałem ten pojedynek:) Najciekawiej było w centrum, najpierw ja zablokowałem gwardię batami, potem Bober podleciał pod moją gwardię 2+/2+ batami – w tym momencie zrobiłem spory błąd – ustawiłem tak szkielety z Gienkiem że baty widziały jednego, no i byłem w wystarczającej odległości od gwardii że mogły się zmieścić, więc Bober – zaszarżował batami szkielety, a gwardią w moją gwardię – w tym momencie wiedziałem że tej bitwy nie wygram i że muszę walczyć o pkt. Oczywiście mając swoja turę magii i płonące ataki na kowboju pokroił mi ich w turę, na szczęście nie mógł zrobić overruna bo walka z batami nie była rozstrzygnięta. Mój lord ubił te baty i od tego momentu zaczął biegać solo. Próbując przebić się do jego generała zaszarżowałem moimi gg hw+sh jego kloc ghuli w centrum, w 3 tury combatu zostało ich chyba z 5, więc Bober obawiając się odsłonięcia generała w szkieletach, doszarżował do tej walki tymi szkieletami z generałem, nie wiedział że nie będzie mógł używać hełmu w takie sytuacji. W tym czasie odginałem intensywnie kreskami jego gwardię 2+/2+, najpierw resztką ghuli walczących wcześniej z vargami, później szkieletami i stworzonymi zombiakami. Ostatecznie chłopaki zdobyli trochę pkt ale nie zdołali wesprzeć generała co było najważniejsze. Moi gg przez 3 tury combatu bezskutecznie próbowali wbić KB w generała, zarazem systematycznie dożynając odradzające się ghule i szkielety, dopiero w ostatniej turze combatu już nie wierząc że się uda wbiłem tego KB z 2 ataków!! Ghule się posypały, szkielet mimo że przed sypaniem był jeden to zdał LD na 3:) Tak naprawdę w ostatniej turze uratowałem te 10:10. Żeby dopełnić obraz bitwy to nie mogę nie wspomnieć o naszych fazach magii – wystarczy powiedzieć że w większości tur był przynajmniej jeden miscast! Najpierw ja jak dobry kolega zszedłem na 3 poziom, później próbowałem się wsadzić, i na pewno w między czasie wbiłem sobie jeszcze jedną ranę, Bober nie chciał być gorszy więc przeszedł na 1 lvl, a w ważnej 4 czy 5 turze rzucił na pierwszy czar 2 x 1 i skończył magię.
Reasumując - wynik 10:10 po mega wyrzynce! Fajna wyrównana bitwa, bardzo dużo się działo, pewnie dlatego tak szeroko ją potraktowałem.
2 bitwa – Rafał Kępa – Dwarfy
Runelord ze zjadaczką (bez kowadła!), than bsb, master inżynier, 2 x 10 kuszników, 30 rangerów, 30 hammerersów, 30 ironbrekearsów, 15 slayerów, katapa z s5 , 2 x działo – jedno z flamingiem, organki.
Dwarfy to nienajgorszy paring na moją rozpiskę, do tego bez kowadła – więc gra była dość komfortowa. W tej bitwie nie ma wiele do opisywania, prócz tego że miałem mocniejszą rozpiskę to w pierwszej turze z dużej pitki na IF-ce zdjąłem 15 longbeardów, a Rafałowi wybuchło działo z flamingiem. Więc szedłem spokojnie do niego, na lewej flance resztkę rangerów dopadły ghule, w centrum przetrzebiona gwardia jakaś 16 gg z dwurakami dopadła hammererów z runelordem– wzmocnieni hełmem, regenką i ASF-em nie pozostawili im żadnych szans – w 2 tury zmielili. Na prawej flance duchy zjadły katapę, Baśka najpierw zakrzyczała bsb który jako jedyny miał jeszcze flaming, a potem wpadli w slayerów i mielili do końca. Wcześniej po 2-3 turach ostrzału z organek, kusz, i katapulty straciłem gwardię z hw+sh. Chciałem zbyt szybko zakończyć to bitwę no i wbiłem się w ironbreakersów ghulami – więc ich straciłem. Na szczęście bo rozbiciu Hammerów dowszkrzeszona gwardia odwróciła się, wyczyściła ironów, potem organki, a na koniec jedną 10 kusz.
19:1
3 bitwa – Jacek Kaczmarski – DoCh – Blood & Glory
GUO, Herald slanesha z syreną, Herald tzeentcha z DS i shadowem, Herald korne’a z firestormem i AS 3+, 30 letterów z ikoną, 30 demonetek z zakazem S&S i flee, 10 horrorów, 2 x 5 flamerów, 3 x 5 furii, 2 x 3 fiendy
Demony to nie jest dobry paring dla mnie, ale na plus działało to że przynajmniej mogłem użyć eteryków jako dodatkowych odginaczek bo to w końcu B&G. Oboje mieliśmy po 6 breaking pointów. Ustawiłem się gdzieś na 8” i czekałem na przeciwnika. Ja zacząłem – zrobiłem screen z wrajtów dla ghuli przed demonetkami, a przed gg 2+/2+ ze stworzonych zombie i duchów. Jacek już w 1 turze spróbował szarży letterami na zombie ale spalił (do rzutu miał 11 bodajże), demonetki do przodu – w magii nic ciekawego, paru gg z shieldami spadło od flamerów. W mojej 2 turze syrenka próbuje wyciągnąć wrajty, ale palę szarżę. Zombie 8 cali do przodu, żeby już za szybko nie dostać letterów. W magii wyciągam scrolla bo poszła pita w GUO. Jacek w swojej szarżuje demonetkami na wrajty, przebija się i siedzi w ghulach w których jest biegacz z shadowem, a GUO w gwardię – robię challenge championem. Wrzucam na ghule ASF, potem obniżenie WS na demonetki i zamieniam miejscami regentkę i biegacza. Od początku miałem taki plan – Jacek pewnie liczył że mi zje regentkę GUO, a ja właśnie liczyłem na taką szarżę bo GG 2+/2+ to tak naprawdę jedyny oddział który może zjeść GUO, a regenka stanowiła skuteczny wabik. Ghule dziesiątkują demonetki – zostaje ich 8, w turze Jacka dobijam je i mam wolny oddział na szarżę w swojej turze. Jacek w swojej szarża letterów na podstawione baty, a fiendy na duchy, na szczęście nie mógł zrobić 2 overrunów letterami więc mogłem w swojej turze złapać ich ghulami z boku. GG cały czas systematycznie wbijają jakieś rany GUO, lord biega już sam, szkielety robią kreskę i czekają na fiendy. GG z hw+sh cały czas jest dziesiątkowana przez flamery. 2 kloc ghuli idzie do przodu i w 4 turze wbija się w horrory (przez 4 tury combatu nie potrafiłem ich zabić). Sytuacja jest dość napięta, albo ja zabije pierwszy GUO, albo Jacek wystrzela mi gwardię (w między czasie straciłem BSB od KB letterów – wcześniej sam zadałem dwa KB w heralda korne’a – oba wyłordowane). 4 tura mogła być decydująca, miałem 6 gwardzistów, a obok siebie 10 flamerów – każdy trafiał na 4+, miałem sporo szczęścia – przeżyło 2! Później dowskrzeszam ich do 15. Później ja mam szansę w swojej turze – wbijam 4 rany na GUO – jeżeli Jacek nie rzuci żadnego Warda to jest koniec – rzucił jednego – w jego 5 turze fiendy lądują mi na boku gwardii, było raczej pewne że ostatnią ranę na GUO wbiję, pytanie czy się sypnę, ustał 1 sztandarowy z sypania, bo champion zginął wcześniej od GUO – uff. To chyba było najbardziej emocjonujące B&G jakie zagrałem jak dotąd!
18:2
4 bitwa – Arbiter Elegancji – Dwarfy
Super rozpiska – dzięki niej widać dokładnie po co są ograniczenia EURO:)
Runelord z kowadłem, zjadaczką i rune od balance, bsb pancerny z płonącymi, runesmith ze zjadaczką, master inżynier, 40 warriorów, 30 longbeardów, 30 hammerów, 2 x katapa – standard, 2 x organki, cannon z flamingiem, cannon z przerzutem. (+5 kości do dispella i 2 zjadaczki robią wrażenie!)
Jako że graliśmy po skosie i wygrałem rzut to Arbiter dostał zdecydowanie gorszą stronę, no i do tego zaczynałem. Tutaj za bardzo nie ma co opisywać do 4 tury, ja idę - on strzela. No może warto podkreślić mój fart, zarówno w 1 jak i w 2 turze próbował mi zjeść pitkę i ani razu się nie udało. No i niesamowita banshee która poruszała się jak w matrixie unikając kul armatnich!! Zresztą była najlepsza w całej mojej armii, sama w 4 turze zaszarżowała na organki, krzyknęła im 2 rany, potem sama zadała następną, w następnej turze zaszarżowała na następne organki i w 2 tury combatu wbijała im po ranie!! Jedna z krzyku i nie ma następnych organek! Arbiter miał trochę problem z wystawieniem, gdyż w jego narożniku stał domek, co spowodowało że nie mógł dać 2 klocków w miarę blisko siebie przygotowując jakąś kontrę, w moim planie było zniszczyć longów blokujących dostępu do kowadła, 3 maszyn i inżyniera, co się ostatecznie udało ghulami. W 3 turze duchy przeszarżowały przez domek i wbiły się w 1 katapultę, po 2 turach combatu zaszarżowały w 2 katapę, potem na kowadło żeby uniemożliwić popychaczki. Zdołały wbić przez następne 4 tury combatu 4 rany na kowadle, ale niestety jednej zabrakło. Ghule zjadły społowionych przez pitkę longów. Do Hammerów nie podchodziłem – a Arbiter dwa razy spalił szarżę nimi na 2 ghule. Gwardia z hw+sh podeszła na lewym skrzydle już w 1 turze trochę do przodu i ściągnęła ogień organek - już po tek turze strzelania zacząłem się wycofywać – ściąganie ostrzału i szachowanie warriorów to było jej całe zadanie taktycznie. Sam w całej bitwie straciłem tylko fell baty. Ale szczerze muszę przyznać że gdyby nie Młynek który gdzieś od 5 tury przyszedł dla mnie rzucać kostkami to pewnie nic bym nie zrobił z tej magii!:) Dzięki! Ja będziesz chciał żeby Ci kiedyś ktoś porzucał nisko na magię, to możesz na mnie liczyć!
14:6
5 bitwa Młody – Skaveny
Chyba najcięższy możliwy paring dla mnie przy tej rozpie, to już wolę grać z demonami, nie wyspałem się kompletnie i chyba trochę się to na mnie odbiło bo w tej jednej bitwie mam wrażenie że popełniłem więcej błędów niż we wszystkich poprzednich razem. A Młody jest wystarczająco dobrym graczem żeby to wykorzystać – i tak miałem dużo szczęścia z tym seerem.
Co do rozpiski, na pewno coś pokręcę – Seer na dzwonku, furmanka, assasin, bsb z flamingiem, elektryk z brass orbem, elektryk z doomrocketem, 2 x 35 slavów, 2 x 30 clanratów, 30 stormverminów, 30 monków, 2 x weapon teamy, 5 gutterów, abomka, 2 x latarka.
Młody zaczął, ja wszystkim ustawiłem się na lekkim defensie, on do przodu, ale stosunkowo delikatnie. W swojej turze elektryk teleport zabija mi około 20 ghuli, prócz tego trochę gwardii i wrajta z reszty strzelania. Ja w swojej dowskrzeszam stracone ghule, próbuję pitki na furmankę, ale rozproszona. Młody w swojej turze abomką do przodu w kierunku gwardii – i tutaj dałem się podpuścić, bo w swojej zaszarżowałem, chyba miałem nadzieję że zejdzie w 1 turę combatu ale rzucałem słabo i ustała. Młody doszarżował clanratami z flamingiem na bsb i ukrytym assasinem. I niestety pokroił mi tą gwardię w 2 tury combatu. Jakoś nie kontaktowałem i zapomniałem kompletnie że ma tam flaming, a po zdjęciu regenki dostaję przecież ostro w dupę. Odgiąłem furmankę stworzonymi zombiakami, ale już tego ważniejszego oddziału z bsb zapomniałem odgiąć. Po rozbiciu gwardii abomka szarżuję na ostatniej ranie na klocek ghuli, w który w ten samej turze wpadły clanraty i slavy – tam aboma ginie ale klocek ghuli też znika. Szykowała się masakra, ale tutaj dobrze przygotowany plan przez Młodego chrzani się, bo wybucha mu seer po rzucie czaru na 2 kościach. Ja w następnej turze z pitki zdejmuję dzwonek. Remis jak najbardziej staje się osiągalny. Młody podjeżdża mi furmanką pod gwardię z hw + sh, ja ryzykuję, wychodzę wampirami z ghuli, ustawiam ich tak żeby strzelanie nie mogło ich skrzywdzić, szarżuję jakimiś 17-18 gg na furmankę – wrzucam brzytwę – w jedną turę nie udaje się zniszczyć furmanki, dopiero w ostatniej turze Młodego pada. Clanraty i stormverminy wpadają mi w ghule – tutaj Młody sprytnie mnie „oszukuje” – zabija tylko 6. Mając jeszcze jedna turę magii i tylko 5 power diców, wskrzeszam te ghule dużym wskrzeszeniem, zamiast rzucić 2 brzytwę na gg, liczyłem że ustoją, w końcu wcześniej zabił tylko kilku:), no i niepoprawnie liczyłem że gościa z dzwonu i tak zabiję (nie wiedziałem że Plague Priest ma T5). Skończyło się tak że ghuli statystycznie umierało 11 – i tym razem już nie zostałem oszukany i statystyka zadziałała, więc ghule zniknęły. Gwardia nie zabiła plague prista – nie złamała Monków, więc nie dostałem tych ponad 500 pkt. No i tak przegrałem, a byłby remis gdyby nie mój głupi błąd, mam nauczkę:)
7:13
Podsumowując, dzięki tym wynikom udało mi się zająć 6 miejsce z którego jestem dość zadowolony, tym bardziej że 2 bitwy zagrałem na 2 stole, a jedną na 3.
Wszystkie bitwy z zajebistymi ludźmi w bardzo miłej atmosferze! Do tego sobotnia impreza która na długo pozostanie mi w pamięci, na czele z Zielonym:)
Do zobaczenia za rok!!
Na Arenę wystawiłem moją rozpiskę z Euro wspartą dodatkowym oddziałem Swordmasterów i fastem - jak się później okazało obie jednostki w zasadzie nic nie robiły przez cały turniej. Dokładnie armia prezentowała się tak:
Arcymag 4 lvl High Magic, Book of Hoeth
Mage 2 lvl Metal, Annulian Crystal
Noble BSB 2+ save z przerzutem
29 Spear Elves
25 Archers Płonące ataki
10 Archers
12 Swordmasters
28 White Lions + 1 LD, Magiczne ataki
27 White Lions + D3 Power Dice
Fast
3 Orły
1 Bitwa O&G Maciej Marczak
Dużo różnych herosów w tym 3 magów i chyba 3 do walki, oddzial Ork Big 'Unsów, 2 duże oddziały Nocników po 3 fanatyków, 2 fasty, orkowy chariot, 5 Squig Hoppersów, 6 Trolli, Mangler, Gigant, 2 klopy, DD.
Zaczynałem, w pierwszej turze podleciałem dwoma orłami żeby wyciągnąć fanatyków i zabić manglera (przeciwnik się trochę źle ustawił). Fast i 3 orzeł na maszyny, jedni WL w kierunku orków, drudzy poszli na trolle. Pierwszy czar w pierwszej turze niestety odebrał arcy 3 poziomy. W jego turze DD zabija fasta, później nie udaje się zdispelować stopy Gorka, hit w WL i 19 trupów Gigant rozwala Swordmasterów a później Spear Elfów aż w końcu padł (gdy był na 2 ranach zdał chyba 4 razy z rzędu warda 6+). WL skroili Trolle, liczyłem jeszcze że uda się złapać orki z herosami, ale ci teleportowali się pod nos drugiego oddziału niebobitków. W 6 turze musiałem poświęcić 10 łuczników żeby ich uratować, strzelaniem udało mi się spanikować za stół nocników z 2 szamanami - pomógł wcześniejszy miscast który zabił ~ 9. Zabiłem jeszcze śmieci i 2 maszyny, wynik 15:5
2 Bitwa DoCh Darek Polit
2x horda Bloodlettersów z Heraldami, horda Demonetek z Heraldem, mały oddział Horrorów do trzymania 2 Heraldów Tzeencha z czego jeden zna cały shadow, 3 x Furie, 3 Fiendy, 2x6 Flamerów.
Początek gry dość niemrawy, nie wyrzucam z 5 kości dubletu na Flamesy w Demonetki w pierwszej turze, za to w drugiej rzucam 2x6 i tracę 2 poziomy... Flamery schowane w domkach wystrzelały mi SM i fasta, ja mu wystrzelalem Fiendy. Letterzy z overruna wpadają w WL, zadaję mu jakieś 14 ran, po czym Darek mi oddaje 11 albo 12 pomimo wrzuconego warda 5+. W następnej turze nie dispeluje obniżenia siły - obniża mi o 3 do tego nie zdaje feara na 9 z przerzutem i płynę... Drudzy WL po przebiciu przez wszystkie furie dopadają Demonetki - Darek je strasznie dziwnie ustawił, jakoś ~ 16 w szeregu z czego część schowana za domkiem. Zabiłem heralda i wygrałem walkę ale nie na tyle wysoko żeby się sypnął do 1/4. Więcej nie zdążyliśmy dograć, straciłem jeszcze oddział Spearów i małych łuczników, skończyło się 7:13.
3 Bitwa Dwarfy Irka Słodczyka, scenariusz B&G
Kowadło, Lord na tarczy 1+sv z przerzutem w 5 Hamków, BSB 1+sv z przerzutem w chyba 35 Hamkach, 30 Warriorów, 10 Kusznikow, 10 Thunderersów, 10 Rangersów, 7 Minersów, 2 klopy, organy, cannon, żyrek. Wszędzie sztandary co daje aż 10 Break Pointów.
Wystawiłem jednych WL na lewej flance w kresce, drugich na prawej screenowałem kreską SE. W okolicach środka stołu stał domek, wlazłem tam łucznikami z magami i miałem obie klopy w 24 calach, dzięki czemu po 2 turach obie miały s3 bez przerzutów i nie stanowiły większego zagrożenia. Na moje szczęście Irek postanowił iść do mnie swoimi oddziałami, dzięki czemu szybko doszło do walki. Warriorów rozwaliłem Lionami, następnie kuszników ale później spanikowali się i zwiali za stół bo było ich już mniej niż 1/4. Lord wbił się w drugich Lionów, Hamki po tym jak oberwały z flamesów ustawiły się w kresce z BSB na przodzie żeby przyjąć Swordmasterów. Resztka Spearów po ucieczce przez cały stół zebrała się i walczyła z górnikami. Szansa na ich złamanie była minimalna, Thunderersi i Rangersi byli po za zasięgiem, więc żeby wygrać musiałem wybić oba oddziały Hamków. Swordmasterzy niespodziewanie szybko zabili BSB, po czym nie mieli problemów z dobiciem reszty oddziału, za to White Lionami tak fatalnie przebijałem, że pomimo wyłączenia tarczownikowi pancerza (miał już tylko 2+ bez przerzutu) ubiłem go w momencie gdy został ostatni WL (sztandar). W 6 turze Irka zabiłem 3 Hamków, on nie zabił mi tego WL, w mojej 6 zdjął 2 ostatnich. Straciłem tylko jeden sztandar, więc wynik 19:1
4 Bitwa DE Garg
Lord na smoku, BSB pendant na pegazie, 2 magiczki shadow i dark magic, oddział Warriorów, chyba 2 oddziały kuszników, 2 fasty, 6 i 9 Shadesów, rydwan, 2 Hydry, 2 bolce
Przez pierwszą część gry dochodziłem do siebie po wieczornej imprezie Jednak w tej bitwie miałem trochę więcej szczęścia niż w poprzednich, a przeciwnikowi strzelanie szło nie najlepiej. Akcja gry to jak w pierwszej turze 10 łuczników zabija 6 Shadesów trafiająć na 5+ później duży pocisk z metalu zabija hydrę. W 2 turze wyłączyłem pegaziście Dragonhelm, żeby później jego też zabić pociskiem. Jeden orzeł rozprawił się z bolcem, drugi wpadł w warriorów z magiczką od boku i ich złamał niestety nie zagonił Przeciwnik za blisko podjechał rydwanem i dostał szarżę WL, rozwaliłem go i obróciłem się przodem do 2 hydry. W trzeciej turze jedni WL dostali hydrę od przodu, fasta na bok, drudzy smoka na przód, fasta na bok i kuszników na tył. Jak się można było spodziewać zabiłem wszystko, ze smokiem pomogli jeszcze SM. Gdy w 5 turze przeciwnik miał na stole tylko bolec i Warriorów z 1 magiczką, a ja straciłem tylko fasta, 1 orła i 10 łuczników nie było sensu grać dalej. 20:0
5 Bitwa DE Barbarossa
Lord na koniu, pegazista, duża czarka shadow, mała fire, kocioł, 30 korsarzy, 20 warriorów, fast, 10 kuszników, 20 gwardii, 3x5 shadesów, 5 harpii i 2 hydry
Przed tą bitwą miałem chyba 5 wynik, więc była szansa na dobre miejsce. Niestety zagrałem najgorszą grę na turnieju. Wystawiłem na lewej flance Spear Elfów i WL na przeciwko 2 hydr i korsarzy, na prawej drugich WL i SM. Łucznicy z ogniem na środku żeby strzelać po hydrantach. Niestety przed 2 tury magowania i strzelania po hydrach wbiłem tylko 3 rany, do tego orzeł który miał odgiąć korsarzy postanowił nie maszerować, więc dostałem wszystko w jednych WL, zeszli bez problemu w jedna turę. Drudzy WL z herosami poszli w kierunku gwardii i warriorów z magiczkami, ale byli blokowani różnymi śmieciami i ostrzeliwani i w końcu nic nie zrobili. Na Book of Hoeth zazwyczaj albo nie rzucałem dubletów albo 2x6. Od chyba 3 tury arcymag był na ostatniej ranie więc nie mogłem ryzykować wciągania go do walki. Straciłem małych łuczników i fasta ze strzelania, SM zagonił Lord - musiał rzucić 11 żeby to zrobić, ale pewnie i tak by spadli od shadesów bo było ich już tylko 4. Łucznicy z ogniem dobili jedna hydre, ale druga ich zjadła, straciłem jeszcze w ostatniej turze Spear Elfów. Sam zabiłem pegaziste, hydrę i jakieś śmieci, wynik 5:15
66 pkt z bitew dało mi miejsce w top 10 z czego jestem bardzo szczęśliwy, bo to mój najlepszy wynik w życiu
Arcymag 4 lvl High Magic, Book of Hoeth
Mage 2 lvl Metal, Annulian Crystal
Noble BSB 2+ save z przerzutem
29 Spear Elves
25 Archers Płonące ataki
10 Archers
12 Swordmasters
28 White Lions + 1 LD, Magiczne ataki
27 White Lions + D3 Power Dice
Fast
3 Orły
1 Bitwa O&G Maciej Marczak
Dużo różnych herosów w tym 3 magów i chyba 3 do walki, oddzial Ork Big 'Unsów, 2 duże oddziały Nocników po 3 fanatyków, 2 fasty, orkowy chariot, 5 Squig Hoppersów, 6 Trolli, Mangler, Gigant, 2 klopy, DD.
Zaczynałem, w pierwszej turze podleciałem dwoma orłami żeby wyciągnąć fanatyków i zabić manglera (przeciwnik się trochę źle ustawił). Fast i 3 orzeł na maszyny, jedni WL w kierunku orków, drudzy poszli na trolle. Pierwszy czar w pierwszej turze niestety odebrał arcy 3 poziomy. W jego turze DD zabija fasta, później nie udaje się zdispelować stopy Gorka, hit w WL i 19 trupów Gigant rozwala Swordmasterów a później Spear Elfów aż w końcu padł (gdy był na 2 ranach zdał chyba 4 razy z rzędu warda 6+). WL skroili Trolle, liczyłem jeszcze że uda się złapać orki z herosami, ale ci teleportowali się pod nos drugiego oddziału niebobitków. W 6 turze musiałem poświęcić 10 łuczników żeby ich uratować, strzelaniem udało mi się spanikować za stół nocników z 2 szamanami - pomógł wcześniejszy miscast który zabił ~ 9. Zabiłem jeszcze śmieci i 2 maszyny, wynik 15:5
2 Bitwa DoCh Darek Polit
2x horda Bloodlettersów z Heraldami, horda Demonetek z Heraldem, mały oddział Horrorów do trzymania 2 Heraldów Tzeencha z czego jeden zna cały shadow, 3 x Furie, 3 Fiendy, 2x6 Flamerów.
Początek gry dość niemrawy, nie wyrzucam z 5 kości dubletu na Flamesy w Demonetki w pierwszej turze, za to w drugiej rzucam 2x6 i tracę 2 poziomy... Flamery schowane w domkach wystrzelały mi SM i fasta, ja mu wystrzelalem Fiendy. Letterzy z overruna wpadają w WL, zadaję mu jakieś 14 ran, po czym Darek mi oddaje 11 albo 12 pomimo wrzuconego warda 5+. W następnej turze nie dispeluje obniżenia siły - obniża mi o 3 do tego nie zdaje feara na 9 z przerzutem i płynę... Drudzy WL po przebiciu przez wszystkie furie dopadają Demonetki - Darek je strasznie dziwnie ustawił, jakoś ~ 16 w szeregu z czego część schowana za domkiem. Zabiłem heralda i wygrałem walkę ale nie na tyle wysoko żeby się sypnął do 1/4. Więcej nie zdążyliśmy dograć, straciłem jeszcze oddział Spearów i małych łuczników, skończyło się 7:13.
3 Bitwa Dwarfy Irka Słodczyka, scenariusz B&G
Kowadło, Lord na tarczy 1+sv z przerzutem w 5 Hamków, BSB 1+sv z przerzutem w chyba 35 Hamkach, 30 Warriorów, 10 Kusznikow, 10 Thunderersów, 10 Rangersów, 7 Minersów, 2 klopy, organy, cannon, żyrek. Wszędzie sztandary co daje aż 10 Break Pointów.
Wystawiłem jednych WL na lewej flance w kresce, drugich na prawej screenowałem kreską SE. W okolicach środka stołu stał domek, wlazłem tam łucznikami z magami i miałem obie klopy w 24 calach, dzięki czemu po 2 turach obie miały s3 bez przerzutów i nie stanowiły większego zagrożenia. Na moje szczęście Irek postanowił iść do mnie swoimi oddziałami, dzięki czemu szybko doszło do walki. Warriorów rozwaliłem Lionami, następnie kuszników ale później spanikowali się i zwiali za stół bo było ich już mniej niż 1/4. Lord wbił się w drugich Lionów, Hamki po tym jak oberwały z flamesów ustawiły się w kresce z BSB na przodzie żeby przyjąć Swordmasterów. Resztka Spearów po ucieczce przez cały stół zebrała się i walczyła z górnikami. Szansa na ich złamanie była minimalna, Thunderersi i Rangersi byli po za zasięgiem, więc żeby wygrać musiałem wybić oba oddziały Hamków. Swordmasterzy niespodziewanie szybko zabili BSB, po czym nie mieli problemów z dobiciem reszty oddziału, za to White Lionami tak fatalnie przebijałem, że pomimo wyłączenia tarczownikowi pancerza (miał już tylko 2+ bez przerzutu) ubiłem go w momencie gdy został ostatni WL (sztandar). W 6 turze Irka zabiłem 3 Hamków, on nie zabił mi tego WL, w mojej 6 zdjął 2 ostatnich. Straciłem tylko jeden sztandar, więc wynik 19:1
4 Bitwa DE Garg
Lord na smoku, BSB pendant na pegazie, 2 magiczki shadow i dark magic, oddział Warriorów, chyba 2 oddziały kuszników, 2 fasty, 6 i 9 Shadesów, rydwan, 2 Hydry, 2 bolce
Przez pierwszą część gry dochodziłem do siebie po wieczornej imprezie Jednak w tej bitwie miałem trochę więcej szczęścia niż w poprzednich, a przeciwnikowi strzelanie szło nie najlepiej. Akcja gry to jak w pierwszej turze 10 łuczników zabija 6 Shadesów trafiająć na 5+ później duży pocisk z metalu zabija hydrę. W 2 turze wyłączyłem pegaziście Dragonhelm, żeby później jego też zabić pociskiem. Jeden orzeł rozprawił się z bolcem, drugi wpadł w warriorów z magiczką od boku i ich złamał niestety nie zagonił Przeciwnik za blisko podjechał rydwanem i dostał szarżę WL, rozwaliłem go i obróciłem się przodem do 2 hydry. W trzeciej turze jedni WL dostali hydrę od przodu, fasta na bok, drudzy smoka na przód, fasta na bok i kuszników na tył. Jak się można było spodziewać zabiłem wszystko, ze smokiem pomogli jeszcze SM. Gdy w 5 turze przeciwnik miał na stole tylko bolec i Warriorów z 1 magiczką, a ja straciłem tylko fasta, 1 orła i 10 łuczników nie było sensu grać dalej. 20:0
5 Bitwa DE Barbarossa
Lord na koniu, pegazista, duża czarka shadow, mała fire, kocioł, 30 korsarzy, 20 warriorów, fast, 10 kuszników, 20 gwardii, 3x5 shadesów, 5 harpii i 2 hydry
Przed tą bitwą miałem chyba 5 wynik, więc była szansa na dobre miejsce. Niestety zagrałem najgorszą grę na turnieju. Wystawiłem na lewej flance Spear Elfów i WL na przeciwko 2 hydr i korsarzy, na prawej drugich WL i SM. Łucznicy z ogniem na środku żeby strzelać po hydrantach. Niestety przed 2 tury magowania i strzelania po hydrach wbiłem tylko 3 rany, do tego orzeł który miał odgiąć korsarzy postanowił nie maszerować, więc dostałem wszystko w jednych WL, zeszli bez problemu w jedna turę. Drudzy WL z herosami poszli w kierunku gwardii i warriorów z magiczkami, ale byli blokowani różnymi śmieciami i ostrzeliwani i w końcu nic nie zrobili. Na Book of Hoeth zazwyczaj albo nie rzucałem dubletów albo 2x6. Od chyba 3 tury arcymag był na ostatniej ranie więc nie mogłem ryzykować wciągania go do walki. Straciłem małych łuczników i fasta ze strzelania, SM zagonił Lord - musiał rzucić 11 żeby to zrobić, ale pewnie i tak by spadli od shadesów bo było ich już tylko 4. Łucznicy z ogniem dobili jedna hydre, ale druga ich zjadła, straciłem jeszcze w ostatniej turze Spear Elfów. Sam zabiłem pegaziste, hydrę i jakieś śmieci, wynik 5:15
66 pkt z bitew dało mi miejsce w top 10 z czego jestem bardzo szczęśliwy, bo to mój najlepszy wynik w życiu
Panowie prosze tutaj tylko o relacje, dlatego wszelkie dyskusje zostaly wyciete.