Arena nr 29 (Ogrze królestwa)

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Eriks281
Chuck Norris
Posty: 538

Re: Arena nr 29 (Ogrze królestwa)

Post autor: Eriks281 »

Olaf odchodził w pełni usatysfakcjonowany, tylko pogwizdując. Gdy doszedł do wyjścia obrócił się, obdarował widzów lodowatym spojrzeniem i z uśmiechem na ustach udał się do karczmy.

Świetna walka.
^^. Jestem w finale, Jestem w finale. :twisted:
Tylko na czas finału, miksturek nie mam. :(
- Klnę się na Sigmara - nigdy nie weźmiecie mnie żywcem, upadli słudzy ciemności!

- Nigdy nie zamierzaliśmy. Zastrzelcie go.

Takaris Fellblade, kapitan Czarnej Arki "Udręka"

Awatar użytkownika
Chomikozo
Chuck Norris
Posty: 598

Post autor: Chomikozo »

Tak gwoli ścisłości to Gail już miał Cię na widelcu, ale przez ten cholerny eliksir zdrowia znowu udało Ci się wygrać :)

Następna walka prawdopodobnie w czwartek, a później już tylko finał :twisted:
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.

Awatar użytkownika
Eriks281
Chuck Norris
Posty: 538

Post autor: Eriks281 »

Wszyscy mieli jakieś asy przynależące im od klasy albo rasy a mi przypadały miksturki + 1 za historię. :) A poza tym psychopaci FTW!
- Klnę się na Sigmara - nigdy nie weźmiecie mnie żywcem, upadli słudzy ciemności!

- Nigdy nie zamierzaliśmy. Zastrzelcie go.

Takaris Fellblade, kapitan Czarnej Arki "Udręka"

Awatar użytkownika
Chomikozo
Chuck Norris
Posty: 598

Post autor: Chomikozo »

Przepraszam za obsuwę, ale Telekomunikacja Polska uznała, że wczoraj potrzebowałem odpoczynku od internetu :mrgreen:

Półfinały, walka numer 2: Olafomir vs Durag Czarny kaptur

W końcu nastał czas na drugą pófinałową walkę. Tabun podnieconych ogrów zalał trybuny masą opasłych cielsk, czekając na upragniony rozlew krwi. Do wielkiego finału został tylko jeden trup, więc humory były zaiste szampańskie. Było powszechnie wiadomym, że jednym z aspirujących do tytułu Mistrza Areny był niesławny Olaf Veiss, degenerat i psychopata. Już niedługo miało się okazać, kto stawi mu czoła...
Nagle setki ogrzych gardeł wydało z siebie basowy okrzyk zachwytu. Oto na Arenę dumnie wkroczył samozwańczy pogromca demonów i innych zjawisk nadprzyrodzonych, niepoprawny alkoholik i na domiar złego Uruk-Hai, Durag Czarny Kaptur. Pewność siebie i wiara we własne umiejętności bojowe biły z jego skacowanego oblicza. No bo jeśli wampir i Herold Khorna nie mogły dać mu rady, żaden śmiertelnik także nie powinien. Durag dobył swego miecza i uniósł go wysoko w górę, powodując jeszcze większy entuzjazm wśród publiczności. Momentalnie przestał, gdy usłyszał otwierane wrota po drugiej stronie Areny.
Szybkim, żołnierskim krokiem Olafomir Niedźwiedzia Pięść wkroczył na piaski Areny, stając kilkanaście metrów naprzeciw Duraga. Na jego ponurym, groźnym obliczu malowała się szczera pogarda i nienawiść, którą miał zamiar bardzo dosadnie uzewnętrznić za pomocą swojego dwuręcznego młota. Uruk-Hai próbował przybrać równie nieprzyjemny wyraz twarzy, ale po wielu dniach libacji mięśnie twarzy odmawiały posłuszeństwa. Trudno, będzie musiał obyć się bez tego.
Nieoczekiwanie rycerz Białego Wilka odezwał się do swego adwersarza.
-Wiedz, żałosna kupo gówna, że zwą mnie Olafomirem. Zapamiętaj to imię, gdy twoi parszywi bogowie spytają cię kto wysłał cię na ich łono !
Durag miał zamiar przygotować jakąś ciętą ripostę, ale jedyne co udało mu się wymyślić to
- Zamknij jape !
Rycerz tylko splunął i złapał mocnie za swój młot.
Gdy tylko zabrzmiał gong, Durag rzucił się z wrzaskiem na pyskatego przeciwnika. Olafomir miał zamiar go przywitać zamaszystym ciosem młota w łeb, ale Uruk-Hai zręcznie zanurkował pod zasłoną rycerza i ciął z ukosa, przez pierś. Ku jego najszczerszemu zdziwieniu, półtoraręczny miecz zostawił jedynie płytką rysę na płytowym napierśniku. Niedźwiedzia pięść prychnął gniewnie i błyskawicznie uderzył przeciwnika trzonkiem młota, celując w paskudny ryj. Jednak i tym razem Durag popisał się niesamowitą sprawnością bojową i odchylił się do tyłu, jednocześnie tnąc z obrotu w nogę. Żałobne Ostrze odbiło się od pancernej łydki Olafomira z cichym jękiem stali uderzającej o stal. Pierwotną pewność siebie Duraga zastąpił czysta irytacja. Rycerz Białego Wilka, widząc śmieszną skuteczność ciosów Uruk-Hai, uśmiechnął się paskudnie i posłał kilkanaście funtów porządnego, imperialnego metalu prosto na głowę przeciwnika. Ten wzniósł swój miecz do pardy, zaciskając zęby. O dziwo, zdołał zablokować uderzenie, a potężny młot spoczął na jego ostrzu. Olafomir przestał się uśmiechać i naparł na swą broń całej siły, chcąc przygwoździć łajdaka do ziemi. Jednakże Uruk-Hai okazał się znacznie silniejszy niż wyglądał i odepchnął od siebie człowieka. Nie dając rycerzowi czasu na odzyskanie równowagi, zerwał się i błyskawicznie wyprowadził dwa prostopadłe cięcia. Nie uczyniły one nic oprócz komicznego "X" na piersi przeciwnika. Jednakże Durag nie miał najmniejszego zamiaru odpuścić. Złapał miecz ostrzem do dołu wykonał koszmarne pchnięcie z obrotu. Zgodnie z oczekiwaniami, miecz wbił się głęboko pod żebro rycerza, nie robiąc sobie nic z jego ciężkiego pancerza. Olafomir zaklął siarczyście i bezpardonowo rąbnął Duraga lewym sierpowym w podbródek. Siła ciosu odrzuciła Uruk-Hai kilka metrów do tyłu, wyrywając tym samym ostrze z boku rycerza. Wylądowawszy na ziemi z głuchym pacnięciem, Uruk-Hai wypluł prawie wszystkie zęby dolnej szczęki, stwierdzając przy okazji że jest złamana w kilku miejscach. Na szczęście był przyzwyczajony do obezwładniającego bólu, budząc się codziennie rano po wielogodzinnym piciu, więc i te obrażenie nie zrobiły na nim większego wrażenia. Z mściwą satysfakcją zobaczył, że jego adwersarz jest w o wiele gorszym stanie. Ciemna krew lała się obficie z rany w boku Olafomira, a ten nie miał możliwości by ją zatamować. Durag powoli wstał, chwytając pewnie ostrze swego miecza. Miał niepowtarzalną szansę by zakończyć walkę. Już miał ruszać do ataku, gdy spostrzegł niepokojące zmiany w swym wrogu. Cichy jęk bólu Olafomira zmienił się w gardłowy warkot, a spojrzenie, pierwotnie zamroczone mgiełką cierpienia, stało się ostre jak brzytwa, nienawistnie lustrując Uruk-Hai.
-Jestem Olafomir Niedźwiedzia Pięść, sługa Urlyka, Pana Zimy i pierwej szczęznę, niźli dam się zabić jakiemuś ŻAŁOSNEMU OBESRAŃCOWI ! - Wykrzyczał, i mimo ciężkich ran rzucił się na Duraga z siłą czołgu parowego. Złapał młot oburącz i uderzył od ukosa, celując w bark przeciwnika. Ten w porę uskoczył, a rycerz, wykorzystując niewykorzystaną energię ciosu, wykonał piruet, uderzając ponownie. Młot trafił w dłoń Duraga, wytrącając mu miecz z ręki. Zanim Uruk-Hai zdołał chociażby krzyknąć ze strachu, Olafomir grzmotnął go młotem w pierś. Nawet ogry siedzące najdalej pola bitwy mogły usłyszeć odgłos łamanych żeber. Durag padł na piach, zwijając się z bólu, a każda próba złapania oddechu kończyła się pluciem krwią. Rycerz Białego Wilka dokuśtykał do swego wroga i jedną ręką uniósł młot nad głowę. Wlawszy całą swoją agresję i nienawiść w ten jeden cios, opuścił broń na łeb Uruk-Hai. Ten rozbryznął się niczym dojrzały arbuz, rozlewając posokę i kawałki mózgu na kilka mertów kwadratowych wokoło.
Olafomir wzniósł zakrwawiony oręż w geście triumfu, i zaraz potem zemdlał. Kilka okolicznych ogrów rzuciło się na pomoc nowemu finaliście.

Ponieważ Warlock ładnie poprosił, Wielki Finał, w którym udział wezmą Olafomir Niedźwiedzia Pięść i Olaf Veiss odbędzie się po jego powrocie, czyli 12 lipca. Do zobaczenia wtedy :twisted:
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.

Awatar użytkownika
Eriks281
Chuck Norris
Posty: 538

Post autor: Eriks281 »

- Taak. - Olaf uśmiechnął się do siebie. - Olafomir zrobi ze mnie najszczęśliwszego mężczyznę w Starym Świecie. - wyszeptał ironicznie, po czym wrócił regenerować siły.

Wymarzony finał. :twisted:
- Klnę się na Sigmara - nigdy nie weźmiecie mnie żywcem, upadli słudzy ciemności!

- Nigdy nie zamierzaliśmy. Zastrzelcie go.

Takaris Fellblade, kapitan Czarnej Arki "Udręka"

Awatar użytkownika
GarG
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3946
Lokalizacja: Przy 7 szkielecie skręć w prawo

Post autor: GarG »

kurde finał był tak blisko! Dużo punktów mi brakło? ;)
kangur022 pisze: Ze niby czarodziejki są szpetne ? :)
dzikki pisze:Wypadki z kotłem się zdarzają ;] , nożem rytualnym można się skaleczyć jak się ofiara poruszy. Tudzież jakieś obmierzłe praktyki seksualne.
Kacpi 1998 pisze:te praktyki to chyba z użyciem cegły...

Awatar użytkownika
Chomikozo
Chuck Norris
Posty: 598

Post autor: Chomikozo »

GarG pisze:kurde finał był tak blisko! Dużo punktów mi brakło? ;)
Po dwóch pierwszych turach byłem pewien, że go rozwalisz. Olafomir często pudłował no i ciężka zbroja nie ułatwiała uników. Ale potem zebrał się w sobie i Cię załatwił :mrgreen:
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.

Majestic
Falubaz
Posty: 1264

Post autor: Majestic »

"Ogry rzuciły się na pomoc finaliście"? :lol2:
kubencjusz pisze:Młody. Było powiedziane czwartek. Spójrz na kalendarz. Spójrz na ten post. Spójrz jeszcze raz na kalendarz. Dziś nie jest czwartek. Siedzę na koniu. :mrgreen:

Awatar użytkownika
Damik
Chuck Norris
Posty: 419

Post autor: Damik »

Chyba go zjeść... ;)

Awatar użytkownika
Warlock
Chuck Norris
Posty: 426
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Warlock »

Olafomir stał gotów do ostatniej walki. Wiedział, iż nie zawiedzie. Ranga mistrza zakonu była w zasięgu ręki. Tylko jedna czaszka pozostała do rozłupania.

Dzięki wielkie, Chomik. Już jestem :wink:. Puszczaj.


Edit: Mam jeszcze miksturkę zdrowia, czy coś przegapiłem?
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix

"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein

"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2724
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

Eriks281 pisze:Olafomir zrobi ze mnie najszczęśliwszego mężczyznę w Starym Świecie.
To nawet nie było dwuznaczne... :D
Spodziewajmy sie ostrego rżniecia
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Chomikozo
Chuck Norris
Posty: 598

Post autor: Chomikozo »

Witaj z powrotem, Warlock :mrgreen:

Wielki Finał - Olaf Veiss vs Olafomir Niedźwiedzia Pięść

Wioska dosłownie opustoszała.
Każdy ogr, niezależnie od rangi i pełnionej funkcji, znajdował się na trybunach, czekając na największe wydarzenie w dziejach tej osady. Ba, nawet najmarniejszym gnoblarom wielkodusznie pozwolono zasiąść na widowni. Wprawdzie w charakterze przekąsek, ale o tym akurat nie wiedziały. Gdy wszystkie przygotowania dobiegły końca, nastała pełna napięcia cisza, przerywana tylko nielicznymi beknięciami.
W końcu nadzwyczajny dla tej rasy spokój przerwał metaliczny dźwięk otwieranej bramy. W przejściu ukazała się wysoka, łysa postać, opierająca na ramieniu wielką, nabijaną kolcami maczugę. Gdy powoli wchodziła na piaski Areny, nikt nie odważył się zaklaskać. W końcu zatrzymała się mniej więcej na środku i stała tak, pogwizdując z cicha.
Olaf Veiss zjawił się na polu bitwy.
Właśnie kończył nucić drugą zwrotkę "Marszu Imperialnego" autorstwa nieznanego barda, gdy jego plugawe oblicze "rozjaśnił" szeroki uśmiech, przypominający bardziej otwierającą się ranę.
Olafomir Niedźwiedzia Pięść szybko wkroczył na Arenę, poskrzypując swoim płytowym pancerzem. Kondycja i siła rycerza zrobiła wrażenie na publiczności, która przecież niedawno widziała jego paskudną, pozornie śmiertelne ranę zadaną przez miecz Duraga. Rycerz przystanął kilkanaście metrów przed swym adwersarzem, a na jego twarzy malowała się nieskończona wręcz determinacja i nienawiść. Olaf tylko podniósł brwi. Nie było takiej rzeczy w Starym Świecie, która mogła go przestraszyć, więc nastroszony Rycerz Białego Wilka nie robił na nim najmniejszego wrażenia. Ot, kolejny kawał mięcha do poćwiartowania.
- Witaj, Olafomirze - Wycedził - Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo się cieszę z naszego małego spotkania.
Na brodatym obliczu Olafomira zagościła szczera, niczym nieskrępowana wściekłość.
- Zamilcz, żałosny gadzie !- Ryknął - Przysięgam na mój młot, rzucę twoje złamane ciało wilkom, a strzaskany łeb zatknę na murach Middenheim ! Kruki wydrapią twoje trupie oczy, a sam Al-Urlyk powinszuję mi zwycięstwa !
- Imponujące. Zobaczymy jak będziesz krzyczał, gdy z tobą skończę.
Olafomir już szykował kolejną falę obelg, ale gong przeszkodził mu w rozmyślaniach. Na ten dzwięk obaj mężczyźni rzucili się na siebie niczym wściekłe psy gotowe rozerwać się na strzępy.
Pierwszy uderzył Olaf. Znalazłszy się tuż przy przeciwniku, zamachnął się od ukosa, chcąc po prostu rozwalić mu łeb. Olafomir starał się wznieść młot do pardy, ale nie zdążył, więc nieznacznie odskoczył w bok. Na szczęście dla niego, dobra imperialna stal zdała swój egzamin i nabijana kolcami maczuga odbiła się od naramiennika. Veiss nie zniechęcił się i złapawszy maczugę oburącz, uderzył poziomo. Tym razem jednak middenlandczyk zareagował na czas i przyjął uderzenie na trzonek młota. Wiedząc, że nie zdąży podnieść broni do ponownego ataku, zamalował psychopatę w pysk opancerzonym kułakiem. Olaf odleciał do tyłu, złapał równowagę i stanąwszy pewnie, wypluł złamanego zęba. Uzyskawszy odpowiedni dystans od przeciwnika, rycerz uderzył z za głowy z siłą lawiny. Psychopata nie wyrażał zbytniej chęci do bycia wbitym w podłoże, więc wykonał przewrót w lewo, i jeszcze będąc na klęczkach, bezpardonowo walnął Olafomira w łydkę. Jakież to było jego zdziwienie, gdy middenlandczyk nie tylko ustał na nogach, ale też uderzył go młotem w bok. Veiss znowu odleciał w bok, uderzając plaskiem o glebę.
- Sukinsyn na pewno mi coś złamał - wycedził do siebie przez zaciśnięte z bólu zęby, stając na nogi. Żałował, że nie miał swoich eliksirów zdrowia. Nie było jednak czasu na takie drobnostki, Rycerz Białego Wilka szykował się do ataku. Uderzył z prawej, celując dokładnie w to samo miejsce, w które trafił wcześniej. Olaf, mimo paraliżującego bólu, odskoczył do tyłu i zaraz potem odchylił głowę, gdy Olafomir chciał rozwalić ją na drobne kawałeczki. Psychopatę najwyraźniej zmęczyło ciągłe uciekanie przed potężnym młotem przeciwnika, ponieważ zaraz po uniku doskoczył do middenlandczyka i błyskawicznie trzasnął go maczugą tam, gdzie kirys łączy się z nagolennikami. Wcześniej, podczas wymiany ciosów, badał swego adwersarza, szukał jego słabego punktu. Ku swej sadystycznej przyjemności, udało mu się go znaleźć i dobrze tą wiedzę wykorzystać. Cios był na tyle precyzyjny, że jeden z kolców maczugi wbił się w tą małą szparę w pancerzu rycerza. Nie tracą czasu, Veiss zaparł się nogą o brzuch zdezorientowanego Olafomira i z całej siły pociągnął broń do siebie. Jeden, mały kolec przeorał cały bok rycerza, zostawiając za sobą głęboką, mocno krwawiącą ranę. Niedźwiedzia Pięść wrzasnął, a w krzyku tym było znacznie więcej furii niż cierpienia. Psychopata, podjudzony krwią i cierpieniem wroga, okręcił się na pięcie i walnął jeszcze raz, z obrotu. Ten cios też nie był przypadkowy. Maczuga uderzyła dokładnie tam, gdzie wcześniej Durag wbił swe Żałobne Ostrze. Ledwo co zabliźniona rana otwarła się, tryskając czarną krwią.
Olafomir wrzasnął ponownie, odskakując do tyłu w obawie przed kolejnymi ciosami. Rycerz poważnie krwawił z dwóch miejsc, nie minie dużo czasu, zanim straci przytomność.
- Mówiłem ci - Olaf roześmiał się paskudnie - Że zmuszę cię do krzyku.
- ROZERWĘ CIĘ NA STRZĘPY - Odpowiedział middenlandczyk, plując krwią.
Veiss, jakby na przekór tym słowom, rzucił się do ataku. Nawet specjalnie nie wybierał miejsca uderzenia, przeciwnik i tak był już dostatecznie osłabiony. Olafomir, jakkolwiek by źle nie wyglądał, zmysły miał jeszcze sprawne. Uchylił się przed uderzeniem, samemu zamachując się na nogę psychopaty. Ten finezyjnie podskoczył, unikając uderzenia, i szykował się do kontrataku.
I wtedy stało się coś, czego nikt się nie spodziewał.
Olafomir warknął niczym wielki, górski wilk i... rzucił swój młot, atakując Veissa gołymi rękoma. Olaf był tak zdziwiony, że nie zareagował, gdy opancerzona pieść rycerza grzmotnęła go w wątrobę, a druga ręka chwyciła jego broń. Wyprowadzając cios kolanem w brzuch psychopaty, Niedźwiedzia Pięść zmusił go do puszczenia swej maczugi. Zaraz potem zamachnął się zdobyczną bronią i rąbnął oburącz w kolano przeciwnika. To, pod wpływem nieprzeciętnej siły uderzenia, zgięło się w zgoła niewłaściwą stronę. Olaf, po raz pierwszy w swoim niegodziwym życiu, krzyknął z bólu. Nie mogąc ustać na zdruzgotanej kończynie, ciężko przewrócił się na piach. Rycerz Białego Wilka ryknął po raz kolejny, zwierzęco i strasznie, gdy łamał drugą nogę Veissa potwornymi ciosami. Zanim ten zdołał chociaż jęknąć, jego własna maczugą walnęła go w żebra. Ogry na trybunach aż wstały. Trzonek broni złamał się pod wpływem uderzenia.
Urlyk zaiste czuwał dzisiaj nad swym wyznawcą.
Zostawszy z ułamanym drzewcem w ręku, Olafomir klęknął przy zmasakrowanym wrogu. Ten splunął na niego krwawą śliną i jakimś cudem, mimo żeber prawie wgniecionych do środka, wycharczał:
-Spierdalaj.
Rycerz uniósł rękę do góry i wbił złamany kawał drewna w szyję Veissa. Z odrazą patrzył, jak psychopata miota się w konwulsjach, by po chwili zastygnąć.
Po tym niesamowitym wyczynie, Olafomir wśród grobowej ciszy podniósł swój młot z ziemi. Potem uniósł go wysoko nad głowę i wydał z siebie potężny okrzyk tryumfu. Ogry na trybunach wstały i również krzyczały, pełni uznania dla wielkiego wojownika, jakim był...

Olafomir Niedźwiedzia Pięść, zwycięzca Areny Śmierci !

No, to udało mi się skończyć tą Arenę, a raczej jej połowę :mrgreen: Mam nadzieję, że mimo wszystko się podobało. Z tego miejsca należy także podziękować Nindzy, który mimo wszystko odwalił większą robotę :) Wbrew pozorom, rzucanie kośćmi i rozpisywanie wyników okazało się całkiem fajne, chociaż w najbliższym czasie wolałbym tego nie powtarzać :wink:

PS. Gratulacje, Warlock =D>
PPS. Tak, miałeś tą miksturkę, i nawet jej użyłeś. Po prostu jej wypicie zepsułoby mi opis wojownika, który resztkami sił niszczy wroga. :mrgreen:

I zwyczajowo, do zobaczenia na następnej Arenie.
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.

Awatar użytkownika
Warlock
Chuck Norris
Posty: 426
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Warlock »

Olafomir na ciężkim hufcu przejeżdżał przez bramy Middenheimu. Przemieszczając się jego uliczkami ku zamkowi z uśmiechem na ustach kłaniał się niewiastom, które ze łzami w oczach skandowały jego imię. Gdy dojechał do serca Białych Wilków spotkał samego Al-Ulryka. Ten ustanowił go swoim następcą.

Niestety, podczas inwazji chaosu Olafomir został zraniony przez Tz'arkaana, większego demona Slaanesha. Pokonał go, jednak zmarł jeszcze tej samej nocy. Oddał swą duszę Ulrykowi, plując bożkowi chaosu w twarz. Za to zasiadł po prawej stronie, przy tronie Pana Zimy.



Hahaha! Oh yea! I'm so pretty! :D

Dzięki wielkie obu mistrzom za piękne opisy walk i wysławianie imienia Olafomira. Po raz kolejny okazało się, że ludzie też mogą :wink:.

Z zapartym tchem wyczekuję dalszych części! Jacyś chętni?

Pozdrawiam. Warlock.
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix

"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein

"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt

Awatar użytkownika
lukin56
Powergamer Rozpiskowy
Posty: 44
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: lukin56 »

Mam nadzieję, że na następnej Arenie też będę taki niedorzeczny tak jak w tej :lol2:
nieregulaminowy podpis usunięty- administracja

Awatar użytkownika
Warlock
Chuck Norris
Posty: 426
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Warlock »

Jakiś chętny do nowej areny? Ktoś ze starej ekipy? Vari? Murm? Jeśli nie to ktoś chętny do prowadzenia wraz ze mną? Bo bez innych chętnych mógłbym poprowadzić, ale chciałbym jednocześnie wystąpić w jubileuszowej :(
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix

"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein

"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt

Awatar użytkownika
lukin56
Powergamer Rozpiskowy
Posty: 44
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: lukin56 »

Można zaklepać miejsce?
nieregulaminowy podpis usunięty- administracja

Awatar użytkownika
Warlock
Chuck Norris
Posty: 426
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Warlock »

Nie. Ale ostatnio areny zapełniają się na tyle wolno, że i tak zdążysz.
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix

"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein

"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt

Awatar użytkownika
Eriks281
Chuck Norris
Posty: 538

Post autor: Eriks281 »

Zaiste, niewąska arena. Fajnie było zginąć z ręki tak znamienitego dżentelmena. Chędogo mi pan przy... grzmocił.
- Klnę się na Sigmara - nigdy nie weźmiecie mnie żywcem, upadli słudzy ciemności!

- Nigdy nie zamierzaliśmy. Zastrzelcie go.

Takaris Fellblade, kapitan Czarnej Arki "Udręka"

Awatar użytkownika
lukin56
Powergamer Rozpiskowy
Posty: 44
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: lukin56 »

Już zaczynam przygotowywać drugą niedorzeczną postać... I HAVE AN IDEA! Lepiej już się bójcie...
nieregulaminowy podpis usunięty- administracja

Awatar użytkownika
Chomikozo
Chuck Norris
Posty: 598

Post autor: Chomikozo »

lukin56 pisze:Już zaczynam przygotowywać drugą niedorzeczną postać... I HAVE AN IDEA! Lepiej już się bójcie...
Jeśli to kolejny wątek romansowy...

Tak w ogóle to mamy jakiś chętnych na stanowisko prowadzącego ? Moja postać już gotowa :twisted:
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.

ODPOWIEDZ