Na blogu pojawiła się recenzja książki Nagash Immortal autorstwa mojego brata, kolejna już z serii opisów książek z uniwersów GW. Wcześniejsze poświęcone były książkom ze świata "czterdziestki", ale jeśli ktoś jest nimi zainteresowany, odpowiedni tag ułatwi ich odnalezienie... Zapraszam.
http://miniwojna.blogspot.com/2011/11/z ... ortal.html
Recenzja Nagash Immortal
-
- Oszukista
- Posty: 825
Recenzja Nagash Immortal
http://www.miniwojna.blogspot.com - gry bitewne i malowanie figurek
http://polskiefigurki.blogspot.com/ - wiadomości o polskich grach bitewnych, figurkach i akcesoriach do nich
http://polskiefigurki.blogspot.com/ - wiadomości o polskich grach bitewnych, figurkach i akcesoriach do nich
Z Black Library korzystam raczej rzadko ale dla Nagasha zrobiłem wyjątek. Kilka moich uwag:
Ostatnim tomem sagi Nagasha jestem strasznie rozczarowany. Nie zrozumcie mnie źle – tom 1szy był świetny, tom 2gi poprawny, tom 3ci trzyma poziom pierwszego (czyli jest świetny). Naprawdę można poczuć ten klimat zła jakim Nagash emanuje. Niestety, pozytywne wrażenia nie dotyczą ostatnich ok. 100 stron. Mam wrażenie że pod koniec autor albo stwierdził że goni go termin albo po prostu zmęczył się pracą - i postanowił książkę jak najszybciej skończyć. W efekcie większa część książki jest szczegółowa, wielowątkowa, bardzo ciekawa, a końcówka wiele wątków ucina przedwcześnie, niektóre pomija zupełnie, wiele kwestii pozostawia domysłom czytelnika (na to jak skaveny znalazły loch Alcadizzara czy też się do niego przebiły przez cały Nagashizzar odpowiedzi nie znalazłem). Gdyby zamiast ostatnich 100 stron miałbym do przeczytania 300 na poziomie reszty książki byłbym pełen szczęścia. A tak przeczytałem świetną książkę z byle jak odwaloną końcówką która psuje cały efekt.
Co do skavenów i magii w Nehekharze z autorem recenzji nie do końca się zgodzę. Skaveńscy przywódcy bywają dość długowieczni i jest to dość ugruntowane w ich historii (swoją drogą to dość zabawne dyskutować o długowieczności fikcyjnych stworków). W Nehekharze w czasie inwazji Nagasha magię natomiast już znano (wspominał o tym bodajże 5ed podręcznik undeadów), choć miała więcej wspólnego z krasnoludzkimi runami na orężu niż magią w wydaniu altdorfskich kolegiów magii. Założenie kolegiów magii przez Alcadizzara to dla mnie takie charakterystyczne pójście na skróty przez autora książki w jej końcowych stu stronach. 5ed podręcznik Undeadów wspomina o jakimś postępie w odkrywaniu magii w Nehekharze, natomiast autor na opisanie tego postępu czasu nie miał czasu/ochoty więc po prostu ostatni król założył sobie szkołę magii.
pozdrawiam
Ostatnim tomem sagi Nagasha jestem strasznie rozczarowany. Nie zrozumcie mnie źle – tom 1szy był świetny, tom 2gi poprawny, tom 3ci trzyma poziom pierwszego (czyli jest świetny). Naprawdę można poczuć ten klimat zła jakim Nagash emanuje. Niestety, pozytywne wrażenia nie dotyczą ostatnich ok. 100 stron. Mam wrażenie że pod koniec autor albo stwierdził że goni go termin albo po prostu zmęczył się pracą - i postanowił książkę jak najszybciej skończyć. W efekcie większa część książki jest szczegółowa, wielowątkowa, bardzo ciekawa, a końcówka wiele wątków ucina przedwcześnie, niektóre pomija zupełnie, wiele kwestii pozostawia domysłom czytelnika (na to jak skaveny znalazły loch Alcadizzara czy też się do niego przebiły przez cały Nagashizzar odpowiedzi nie znalazłem). Gdyby zamiast ostatnich 100 stron miałbym do przeczytania 300 na poziomie reszty książki byłbym pełen szczęścia. A tak przeczytałem świetną książkę z byle jak odwaloną końcówką która psuje cały efekt.
Co do skavenów i magii w Nehekharze z autorem recenzji nie do końca się zgodzę. Skaveńscy przywódcy bywają dość długowieczni i jest to dość ugruntowane w ich historii (swoją drogą to dość zabawne dyskutować o długowieczności fikcyjnych stworków). W Nehekharze w czasie inwazji Nagasha magię natomiast już znano (wspominał o tym bodajże 5ed podręcznik undeadów), choć miała więcej wspólnego z krasnoludzkimi runami na orężu niż magią w wydaniu altdorfskich kolegiów magii. Założenie kolegiów magii przez Alcadizzara to dla mnie takie charakterystyczne pójście na skróty przez autora książki w jej końcowych stu stronach. 5ed podręcznik Undeadów wspomina o jakimś postępie w odkrywaniu magii w Nehekharze, natomiast autor na opisanie tego postępu czasu nie miał czasu/ochoty więc po prostu ostatni król założył sobie szkołę magii.
pozdrawiam