Helion na Piotrkowskiej jest dosłownie wszystko... od rockowych koncertów po disco najebki Mieszkałem w Łodzi przez chwilę i poznałem tą ulicę dosyć konkretnie
Nie znam się za bardzo na klubach w Łodzi, bo nie chodzę. W niektórych łatwo wyłapać wpierdol (choćby idąć do kibla, tak z niczego), a grają głównie "eskowe" hity i ich remixy. Jeśli ktoś jest zainteresowany jednak iść na wiksę to zrobić porządny before i iść: Gossip, Lordi's, Vanilla Club, Czekolada. Wszystkie są na Pietrynie, więc blisko. Nie wiem jak jest na wejściu, ale od brata słyszałem, że do Lordi's jest selekcja: w sportowym obuwiu nie wpuszczą. Jak byłem w Ambasadzie to też się na to patrzyli. Płaci się około 10 zeta od łebka. Czasem trzeba posmarować bramkarzowi. Jak to mówią: "Łódź, ku*wa!". Na Piłsudskiego otworzyli świetną potupanę, ale znowu, ostra selekcja i wstęp kosztuje dwie dychy.
Tak więc proponuję się zreflektować czy nie lepiej iść do jakiegoś baru (których na Pietrynie pełno) niż wydawać kasę na to, żeby poruszać dupcią w rytm tzw "muzyki".
"Jeździec patrzy na nią. Ciri widzi błysk oczu w szparze wielkiego hełmu, ozdobionego skrzydłami drapieżnego ptaka. Widzi odblask pożaru na szerokiej klindze miecza trzymanego w nisko opuszczonej dłoni."
selekcja polega generalnie na tym żeby nie wyglądać jak dres
żadnych bluz z kapturem, napruty też odpada do tego patrzą czasami na buty, to by było tyle w tym temacie. Jeżeli będą też typowo dresiarskie to czasem mogą być problemy, z racji że wtedy raczej będzie śnieg i buty będą grubsze to mogą się czepiać czasem glanów.
Spokojnie. Dookoła szkoły jest kilka fajnych i małoinwazyjnych knajp.
Peron 6 daje duży wybór niezłych browarków- minus to mało miejsca
Madafaktura daje nam Bierhalle- minus to ceny
Szafa- studencka knajpa, ceny niezłe i miejsca sporo więc osobiście polecam.
Knajpy w okolicy pasażu Rubinsteina to ogólnie przyzwoite ceny i spoty wybór trunków ale tam różnie bywa z miejscami i często można się poszarpać z chłopcami ze wsi którzy na weekend do miasta przyjechali poszaleć.
Gra w warzywniaku uświadomiła mi że zawsze chciałem zostać ogrodnikiem. Taki spokój, można się wyciszyć i bez napinki poturlać kostkami.
Ale ja pytam na serio. Byłem dwa razy na masterach w Łodzi i zawsze było tak, że trzeba było przekitrać browarki jakoś przed cieciówką i w środku kulturalnie można było gdzieś tam z kumplami wysączyć. Taka opcja zostaje chyba, prawda?