Może wyrzeźbisz jednostki Ulryka? Sporo graczy chwali sobie klimat takich jednostek a jest ich bardzo mało a jeśli są to za chore pieniądze (teutogen guardsi). Jeśli potrafisz zrobić fajne futro to jesteś w połowie drogi. Dodatkowo może jacyś strzelcy kucający u empire? Może specjalizuj się w produkcji filarów?
Swoją drogą może popatrz na produkty forge world? Są one bardzo drogie przez co trudne do zdobycia dla przeciętnych zjadaczy chleba.
To takie moje wolne przemyślenia.
wszystko to czego GW nie zrobiło
IHMO robienie kolejnych klonów GW jest mało sensowne, lepiej na początek zainwestować w stwory bardziej uniwersalne i poszukać zbytu np. wsród graczy RPG, miłośników skirmiszy wszelakich czy kolekcjonerów na zachodzie (bez obrazy, ale nie wyjdziesz nigdy na swoje próbując coś robić na krajowy rynek). Smoki, bazyliszki, bohaterowie, pająki, szkielety i inny badziew w klimatach D&D - jak będzie ładne i się przyjmie, to i sporadycznie do WFB i innych gier mainstreamowych ludzie będą brać, ale nie licz, że marketing GW pokonasz.
Na tym rynku produkty przyjmują się miesiącami, tak więc darowałbym sobie podejście "od jutra będę klepał regimenty wiadrami po 2 zł/model", bo firmy za to nie utrzymasz, orobisz się jak głupi, a poza tym (co chyba najważniejsze) nie znajdziesz ani jednego dystrybutora na swoje produkty.
Jak zaistniejesz w niszy na rynku to powolutku możesz rozszerzać działalność na kolejne produkty, chyba że masz górę szmalcu i ogrom czasu do wyrzucenia od razu. Tak się mówi, ale prowadzenie małej firmy zajmuje sporo czasu i trzeba być świetnie zorganizowanym, aby iść do przodu.
Na tym rynku produkty przyjmują się miesiącami, tak więc darowałbym sobie podejście "od jutra będę klepał regimenty wiadrami po 2 zł/model", bo firmy za to nie utrzymasz, orobisz się jak głupi, a poza tym (co chyba najważniejsze) nie znajdziesz ani jednego dystrybutora na swoje produkty.
Jak zaistniejesz w niszy na rynku to powolutku możesz rozszerzać działalność na kolejne produkty, chyba że masz górę szmalcu i ogrom czasu do wyrzucenia od razu. Tak się mówi, ale prowadzenie małej firmy zajmuje sporo czasu i trzeba być świetnie zorganizowanym, aby iść do przodu.
MKG pisze:IHMO robienie kolejnych klonów GW jest mało sensowne, lepiej na początek zainwestować w stwory bardziej uniwersalne i poszukać zbytu np. wsród graczy RPG, miłośników skirmiszy wszelakich czy kolekcjonerów na zachodzie (bez obrazy, ale nie wyjdziesz nigdy na swoje próbując coś robić na krajowy rynek). Smoki, bazyliszki, bohaterowie, pająki, szkielety i inny badziew w klimatach D&D - jak będzie ładne i się przyjmie, to i sporadycznie do WFB i innych gier mainstreamowych ludzie będą brać, ale nie licz, że marketing GW pokonasz.
Na tym rynku produkty przyjmują się miesiącami, tak więc darowałbym sobie podejście "od jutra będę klepał regimenty wiadrami po 2 zł/model", bo firmy za to nie utrzymasz, orobisz się jak głupi, a poza tym (co chyba najważniejsze) nie znajdziesz ani jednego dystrybutora na swoje produkty.
Jak zaistniejesz w niszy na rynku to powolutku możesz rozszerzać działalność na kolejne produkty, chyba że masz górę szmalcu i ogrom czasu do wyrzucenia od razu. Tak się mówi, ale prowadzenie małej firmy zajmuje sporo czasu i trzeba być świetnie zorganizowanym, aby iść do przodu.
Ja się już miałem nie odzywać, ale został poruszony temat zbytu wśród RPG. Podzielę się doświadczeniami z konkretnym system D&D, bo to ciekawy rynek.
Bardzo lubiłem D&D, ichnie skirmishe i sesje (jakieś 15 lat temu, skirmish pojawi się trochę później). Figurkami (a figurki do D&D są w większości wydań w losowych boosterach) handluję hobbystycznie do dziś. Są paskudne, brzydko malowane (speedpainting kredą i markerem), kauczukowe (!) - odbijają się od ściany, nie trzymają skali względem siebie. Na allegro ciężko je sprzedać pojedynczo, do tego figurki niby fajne typu smoki, beholdery. golemy cieszą się zerowym wzięciem. Jakiś czas temu zacząłem wystawiać je grupkami tematycznymi - koboldy, gobliny, gnolle. Zeszły na pniu, ludzie pisali na @ z zamówieniami, zczyścili magazyn.
Plusy : za rpg biorą się znacznie młodsi gracze niż w bitewniaki. Figurki kupują im rodzice, nie oszczędzają. A jak już, to wtedy nie wybrzydzają i czyszczą mi magazyn. Bardzo dużo maili : szukam figurek dla syna bo sam grałem w AD&D 20 lat temu.
Do tego Dużo niższe ceny niż bitewniaków - bardzo wiele figurek liczonych w centach. pennigach czy kopiejkach. BARDZO ogólnie porównując do bitewniaków, taka analogia : core (common) 50 gr-2zł, special (uncommon) 5zł, wielki zły monster albo ikona świata D&D (rare. lord) 25 zł. Te ceny są u mnie niezmienne od 10 lat. Kupno zestawu co dzieciakowi starczy na miesiąc to kwota 50 - 100 zł. [Czytając drugi raz tego posta i sprawdzając błędy, to jednak tak niskie ceny nie są plusem dla producenta.]
Obecnie system skirmishowy upadł, figurki zbrzydły, podbito mocno cenę. Dlatego handel nimi jest taki opłacalny - do tego każdy zestaw był produkowany określony okres (wiem jak to brzmi gramatycznie...) czasu, a w jednym (zestaw obejmuje standardowo 60 figsów, czasem więcej) ciężko o 2 stworzenia tej samej rasy, żeby samemu złożyć grupę tematyczną trzeba było regularnie kupować nowe boostery. Dopiero ostatnio Wizards.co się kapnęło i zaczęli wrzucać po kilka takich samych ras do boosterów, boostery utraciły część losowości (widoczna duża figurka), ta sama cena a mniej figsów, koniec nowych ras i postaci figurek, tylko stare przemodelowano na potrzeby D&D 4.0. Kryzys.Rynek wtórny kwitnie.
Obecnie przedstawia się to tak, że commony sprzedaję hurtem sieci ludzi ( a że w sesje gra np. 5 dzieciaków, to jeden drugiemu pozazdrości, jego mama spyta drugą mamę skąd ma takie fajne drowy, i bum, nowy klient) w PL, duże, ładne uncommony dorzucam hojnie gratisami (lepszy efekt niż sprzedanie go za 5 zł), co jakiś czas parę okazyjnych aukcji na allegro dla podłapania klientów, rare idą na ebay - Polska ich nie przyjmie, co najwyżej jednostki typu 'jeden smok na bossa' - ale on wystarczy całej tej wspomnianej piątce graczy. Przykład? Dziś ktoś kupił gumową, paskudną, pogiętą smoczycę Tiamat za 5zł na allegro, mam na nią listę kupców abroad startującą od 30 ojro - i uważają to za okazję życia. Można zerknąć na ebay jakie są ceny, jak ktoś nie wierzy.
Współpracowałem kiedyś z zagranicznymi sklepami, ale tak darły łacha, że je olałem przy pośrednictwie. W tej chwili trochę tym handluję, ale dlatego że akurat się przekwalifikowuję i dopiero idę do nowej roboty, więc z nowym rokiem oddaję 'biznes' w ręcę kumpla.
Kolejny plus to bardzo proste, czasem wręcz tandetne wzory i praktycznie brak szczegółów. Znam może 3 figurki które mogą rywalizować z GW. Galerie figurek u Wizardów to dzieło programu graficznego.
Minusy:
- nie mam zamiaru znowu wchodzić w gadki o technologii - ale żeby zarobić, trzeba mieć ceny rzędu złotówka za figsa. I mieć tych figsów dużo. Żeby to było opłacalne, potrzebna jest fabryka.
- figurki mają wzięcie, bo są pomalowane. Tandetnie, ale są.
- typowi kolekcjonerzy zbierają je bo są rzadkie, limitowane i losowe. Wątpię żeby kupili nawet dużo ładniejsze , tańsze modele. Chcą konkretnej figurki z numerem produkcji, nabitką Wizardów i najlepiej jeszcze w folii.
- figurki do D&D mają gotowe karty statystyk, do skirmisha i sesji. Wyciągasz kartę, i wiesz ile potwór ma złota, ile da expa, jakie czary zna i kiedyś nawet był sugerowany poziom postaci, kiedy najlepiej nim poszczuć.
- główny rynek zbytu - USA
- ludzie szukają modeli z wyglądem narzuconych przez Wizardów, nie alternatyw. Mają toczka w toczkę wyglądać tak jak w Monster Manualu czy Księdze Potworów. Oferowałem kiedyś figurki innych firm, ładne, tanie. Odpowiedź: no way!
- OGÓLNIE (i podpada to pod worldwide) ludzie szukają albo modeli z tego i tego zestawu z tego i tego roku . ze względu na konkretną wartość tego modelu - musi mieć logo D&D; albo tzw. lotów/band baardzo tanich figsów, w cenach wspomnianych powyżej
-----------
Mam nadzieję że post coś wniósł, przynajmniej w temacie figurek do D&D. To chyba najpopularniejszy system RPG . Neuroshima ma już własne figurki, Wampir nie potrzebuje (choć modele byłyby świetne) , L5K też chyba nie...
PS. Jakby ktoś szukał DDM to PW

... żart taki


Nie mówię akurat tylko o D&D i gumoludkach. Raczej o modelach, które można podpiąć pod kategorię "General fantasy".