Arena Śmierci nr 31 - Płonące Piaski Khemri

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Klafuti
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3443
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Arena Śmierci nr 31 - Płonące Piaski Khemri

Post autor: Klafuti »

Nieprzebrany rój wciąż unosił się nad magiczną kopułą otaczająca arenę. Miriady owadów całkowicie przesłoniły niebo, więc jedynym źródłem światła był blask pochodni i samej tarczy.
Rany zadane Kurtowi przez owady w większości zdążyły się zagoić. Miał szczęście, że skończyło się na kilku rozcięciach, czego nie można było powiedzieć o niektórych, w mgnieniu oka obgryzionym do kości przez żarłoczne szarańcze.
W tej chwili największym zmartwieniem Kurta było to, jaki los spotkał jego córkę, Dagmarę, wszak uratowanie jej było jedynym powodem, dla którego tu przyjechał. Kurt rozejrzał się w poszukiwaniu szejka Ahmeda, jeśli nie został zjedzony, pozostawał jedynym źródłem informacji co do losu Dagmary. Jednak było zbyt ciemno, by można było zobaczyć dalej niż na kilka metrów, a wypatrzenie konkretnej osoby w całym tkwiącym tu tłumie było niemożliwe. Dostrzegł natomiast kogoś innego. Nieopodal, przy zaimprowizowanym stoisku siedział imperialny inżynier, można było to rozpoznać po całej maszynerii przytroczonej do poszczególnych części jego ubioru. Widząc rodaka na tym odległym pustkowiu, Kurt poczuł nieodpartą chęć porozmawiania z nim, z resztą kiedyś o mały włos sam zostałby inżynierem.
Podszedł do niego, przysiadł się, zamówił piwo i zagadał:
- Co sprowadza imperialistę aż tak daleko od kraju?
- Ech... długo by opowiadać... - Odparł tamten. Na oko miał jakieś trzydzieści lat, może trochę mniej. - Zostałem wysłany do Arabii, wie pan, sprawy służbowe... No i sprawy po drodze się trochę pokomplikowały, w efekcie trafiłem tu.
- Tak w ogóle, to nie przedstawiłem się. Jestem Kurt.
- Gerhard.
- Z jakiej części imperium pochodzisz? Bo ja z Middenheim.
- Ja jestem z Nuln. Tam się urodziłem i mieszkałem całe życie.
- Kiedyś sam prawie zostałem inżynierem... Ale mnie wywalili... - zmienił temat Kurt.
- O, a za co? Wysadziłeś coś w powietrze?
- Nie. Powiedzmy, że wlazłem nie tam gdzie trzeba... - Gerhard podniósł brew. - No wiesz, przespałem się niewłaściwą dziewczyną. Ale, kurde, warto było... To była chyba najpiękniejsza kobieta jaką miałem. - Kurt uśmiechnął się do swoich wspomnień.
- He... teraz to byś jej pewnie nie poznał.
- Poznałbym, miała pieprzyk, o tu... - Nie dokończył. Inżynier wstał niczym sprężyna i strzelił kompletnie zaskoczonego Kurta w mordę. Łowca czarownic, kompletnie zdezorientowany podnosił się ziemi.
- Ty gnoju! Przez te wszystkie lata... Nawet nas nie odwiedziłeś! - (Dlaczego tatuś mnie nie odwiedza? Pewnie mnie nie kocha.) - Dopiero później się dowiedziałem. - Tymczasem, leżący na ziemi Kurt gestem pokazywał, że ma coś do powiedzenia.
- Synek, siostra ci się znalazła.
Obrazek
"Głos opinii publicznej nie jest substytutem myślenia."
~Warren E. Buffett

Majestic
Falubaz
Posty: 1263

Post autor: Majestic »

Malcator, widząc że jego imię rozświetliło się błękitną poświatą, uśmiechnął się półgębkiem.

Jako że nie zwykł przejmować się rzeczami na które nie miał wpływu, postanowił wynieść z tej walki jak najwięcej przyjemności, nie zważając na nieustępujące roje szarańczy. Wiedział że statek z jego kompanami odpłynie jedynie w ostateczności, nikt nie chciał narażać się na gniew kapitana czarnej arki.

Poinstruował więc najbardziej kompetentnego z korsarzy (ciężko było takiego wyłonić) co ma robić w przypadku niemal niemożliwej przegranej zabójcy, poprawił swój ekwipunek i ruszył w dół, ku piaskom areny. Sztylety Khaine'a zdawały się drżeć z żądzy przelania krwi, a Malcator miał zamiar im to umożliwić.

Wraz z kolejnymi stopniami ku chłodnemu wnętrzu areny, umysł zabójcy się wyostrzał. Nieważne były dalekosiężne skutki jego misji, miał zamiar oddać Khaine'owi to co najcenniejsze, krew jego wrogów. W mroku który pochłonął zabójcę, dało się słyszeć niemal nieuchwytny szeleszczący dźwięk, to Mroczny elf szeptał kantyczkę do jego pana, Khaine'a. Gdy po dłuższej chwili zabójca wyszedł na piaski areny, jego umysł i ciało były skupione na jednym, zabić ofiarę, ku chwale pana Mordu!
kubencjusz pisze:Młody. Było powiedziane czwartek. Spójrz na kalendarz. Spójrz na ten post. Spójrz jeszcze raz na kalendarz. Dziś nie jest czwartek. Siedzę na koniu. :mrgreen:

chida
Wałkarz
Posty: 60

Post autor: chida »

Bliz przyglądała się swojemu ulubieńcowi i zmysłowy uśmiech ukazał się na jej twarzy. Miała nadzieję,że nie zginie w swojej pierwszej walce, zanim zdążyła pokazać Malcatorowi,że wcale nie jest taka straszna, a właściwie,że gdy tylko chce potrafi być baaaaaaardzo milutka... Wolała jednak nie stresować biedaka przed starciem. Postanowiła w duchu,że pomoże mu się odstresować po ciężkiej walce. Może nawet zliże krew z ran, gdyby przez przypadek został ranny...Umiechnęła się do swoich myśli. Taaak, to dobry plan.
Demonetka rozejrzała się i spostrzegła elfa, którego dotąd nie widziała w Khemri. Gdy ten tylko spojrzał w jej oczy pojawiły się w nich różowe błyski, a na twarzy wojownika pojawił się nieobecny uśmiech. Bliz kuszącym uśmiechem nakazała młodzieńcowi iść za sobą kierując się do swojej kwatery. Drzwi zatrzasnęły się za nimi. Gdy następnego ranka służacy wszedł, by posprzątać ,znalazł zwłoki ellfa przypięte do ścianay łańcuchami ,a zamiast brzucha po łóżku i podłodze rozrzucone były wnętrzności. Szkielet beznamiętnie zaczął zmywać podłogę i zmieniać pościel.Nie robiło to na nim wrażenia. (TRENING SIŁY)
Ostatnio zmieniony 29 mar 2012, o 22:38 przez chida, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
GarG
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3946
Lokalizacja: Przy 7 szkielecie skręć w prawo

Post autor: GarG »

[ Co! Moj Egzekutor padł!? Nie możliwe znowu?! ehh... :P Trudno powiedzenia reszcie :D Tylko nie tej małej włochatej kulce co zabiła moją postać! ]
kangur022 pisze: Ze niby czarodziejki są szpetne ? :)
dzikki pisze:Wypadki z kotłem się zdarzają ;] , nożem rytualnym można się skaleczyć jak się ofiara poruszy. Tudzież jakieś obmierzłe praktyki seksualne.
Kacpi 1998 pisze:te praktyki to chyba z użyciem cegły...

Awatar użytkownika
Klafuti
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3443
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Klafuti »

Zszokowany inżynier wybałuszył oczy, gdy dotarła do niego najnowsza rewelacja.
- Więc ja mam siostrę? Gdzie ona jest?
- Tu. Nazywa się Dagmara, to po nią tu przyjechałem i wziąłem udział w arenie.
- Ale jak ona tu się znalazła?
- Pewien szejk postanowił załatwić sobie nową nałożnicę... i wynajął Druchiich... z resztą to długa historia.
- Co? Co to za jeden?! Odstrzelę mu jaja za to.
- Skąd te nerwy, przecież nawet jej nie znasz.
- Mniejsza o to, nikt nie będzie bezkarnie pieprzył mojej siostry!
- Wychodzę z podobnego założenia. Sukinsyn, który za to odpowiada nazywa się Ahmed... Mówię ci, Gerhard, to dupek jakich mało.
- No, i gdzie go znajdziemy?
- Mniejsza o niego, wiem tylko, że trzymał Dagmarę w specjalnym namiocie. Po tym nalocie, obawiam się, sam wiesz...
- Może ukrył ją gdzieś w budynku? Arena jest ogromna.
- Mam taką nadzieję, chodźmy, nie ma co zwlekać.
Tak też dwaj mężczyźni skierowali się w głąb plączących się korytarzy, nie wiedząc co ich tam może czekać.
Obrazek
"Głos opinii publicznej nie jest substytutem myślenia."
~Warren E. Buffett

Awatar użytkownika
Chomikozo
Chuck Norris
Posty: 598

Post autor: Chomikozo »

Thorlek złapał gigantyczny blok marmuru i używając całej swej siły, uniósł go nad głowę. Stojące naokół krasnoludy gwizdnęły z podziwem. Mimo, iż praktycznie każdy Dawi mógł pochwalić się sporą krzepą (nie wyłączając ichnich kobiet), to Thorlek był potężny nawet według ich normy. Szczególnie po ostatniej walce czempion postanowił zażyć nieco siłowego treningu, aby zmiażdżyć swych przyszłych przeciwników z jeszcze większą mocą.

[Trening: Siła]
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.

Awatar użytkownika
kubencjusz
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3720
Lokalizacja: Kielce/Kraków

Post autor: kubencjusz »

Begrog powoli zaczynał sie denerwować. Wódki brakuje, zarcia brakujem bitki brakuje, ogrzyc brakuje. A co to on jest asceta. Podirytowany ogr wpadł na dość nietypowy pomysł. Ruszył w kierunku barierki oddzielającej publikę od miejsca w którym walczono. Dał susa, wyjątkowo zwinnego jak na ogra, a sam huk upadku zwrócił na niego uwagę, na której mu teraz zależało. Zanim Willard zdążył się połapać co się dzieje usłyszał głos jego kompana z środka areny.
-Ja Poszukiwacz Walki , Zabójca Tyranów, Niszczycielski Begrog, Miażdżyczaszka wyzywa każdego z was tu obecnych na pojedynek na pięści! Każdy kto chce ze mną w szranki stanąć niech tu przyjdzie. Toleruje jeno tylko uczciwe obijanie ryja. Bez rzucania piachem, kopania po jajach ukrytych noży i temu podobnych elfickich zagrywek.- W tej chwili miny wszystkich obecnych długouchych nagle się delikatnie skrzywiły- Każdemu kto mnie pokona kolejka! I całej jego kompani też!- Ryknął motywując potencjalnych rywali.
- Co ty kurwa robisz?- darł się Willard przekrzykując tłum zbierający się dookoła barierek. Jednak ogr nie słyszał towarzysza i tylko rozglądał się dookoła czy przypadkiem nie znajdzie się jakiś śmiałek...

[Cytując jeden z ambitniejszych dorobków polskiej muzyki "dawaj na ring zaraz cię zniszczę " :D]

DragoMir
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 122

Post autor: DragoMir »

Sry, że przerywam, ale można jakiś link do aren śmieci pozostałych. Ps. Piszę się na nastepną, jaki przedział pkt?
"Walery: Niech się pan na mnie spuści
Harpagon: A teraz Jakubie, trzeba wychędożyć karocę"
Skąpiec Moliera [Slaaneshyty]

"Czyli to maja najskrytsza fantazja! Już się nie mogę doczekać, aż poznam głębię swego zwyrodnienia."
Król Julian z Madagaskaru

Varinastari
Masakrator
Posty: 2297

Post autor: Varinastari »

http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php?f=2&t=31876
Link do poprzedniej.
Obczaj zakładkę Dyskusja ogólna i poprzeglądaj wątki. Podpowiem- aren jest ponad 30;p.

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

[Walka w niedzielę]

Awatar użytkownika
Chomikozo
Chuck Norris
Posty: 598

Post autor: Chomikozo »

Drugni z charakterystycznym dla siebie pietyzmem ostrzył swój dwuręczny topór. Powolnymi, dokładnymi ruchami przesuwał osełkę po krawędzi ostrza, rzucając co chwilę ukradkowe spojrzenia na resztę zgromadzonych. Tak jak przewidywał, niewielu umiało sobie radzić z nudą i izolacją. Ludzie i Elfy, przywykłe do blasku słońca i orzeźwiającego wiatru, gubiły się w jednostajnym półmroku przeludnionej Areny. Wszyscy stali się ponurzy i milczący, skupieni wokół prowizorycznych palenisk z cuchnącą strawą. Zabójca nawet nie próbował odróżnić uczestników Areny od zwykłego motłochu, na chwilę obecną tylko ogr jakoś odcinał się od reszty. Drugni westchnął. W powietrzu czuć było narastające napięcie. Kłopoty były kwestią czasu.
Zabójca wstał z ławy i podszedł do swoich krasnoludzkich ziomków. Ci z kolei byli w szampańskich humorach. Wychowawszy się w mroku głębokich podziemi, czuli się prawie jak w domu. Niektórzy grali w kości, inni siłowali się na rękę, grupka szaleńców przy kociołku próbowała przemienić worek daktyli w coś jadalnego, a Thorlek bez zbroi ciskał wokół marmurowymi blokami. W razie potrzeby będzie można na nich liczyć...
Nagle dało się usłyszeć ryk ogra, który wszem w wobec wyzywał najodważniejszych tutaj na pięści.
- Wiedziałem, że ogr pęknie pierwszy - Drugni skrzywił się, położył topór na ławie i podbiegł do barierki. Begrog właśnie ostentacyjnie ubliżał elfom i szukał śmiałka do walki. Druchii kipieli ze złości i łapali się za rękojeści noży.
- Ten kretyn wywoła zamieszki !
Drugni wiedział, że trzeba z tym kończyć. Przeskoczył barierkę i stanął naprzeciw ogra, który przewyższał go niemal trzykrotnie.
- Ej, grubasie ! Chcesz uczciwej walki ? Kiedyś zabiłem jednego z twoich, urywając mu łeb gołymi rękami !
Ogr rozweselił się wyraźnie i przygotował się do bójki. Drugni postanowił nie obijać go zbyt mocno, w końcu był uczestnikiem Areny...

Begrog rzucił się do ataku. Szarżując niczym czołg parowy na najwyższych obrotach, zamachnął się wielką jak dojrzały arbuz pięścią. Zabójca przeturlał się w prawo, unikając zmiażdżenia. Ogr wpadł w ścianę, obalając kilku widzów przy barierkach samym impetem uderzenia. Krasnolud natychmiast wykorzystał sytuację i trzasnął Begroga kopniakiem w kolano. Ogr zawył bardziej z wściekłości niż z bólu. Obróciwszy się, uderzył kułakiem na odlew. Po raz kolejny jednak trafił w powietrze, bowiem krasnolud był zwyczajnie za niski na taki cios. Drugni zwiększył nieco dystans od przeciwnika, minimalizując tym samym ryzyko rozdeptania. Begrog tym razem zachował więcej rozwagi i trzymając gardę, zbliżał się do Dawi szybkim krokiem. Zabójca zaczął okrążać go od lewej, zmuszając bestię do obracania się w miejscu. Zaraz potem zaatakował jak burza, w trzech szybkich szusach dopadając do przeciwnika i wyprowadzając miażdżący prawy prosty w obszerny kałdun. Fałdy tłuszczu zafalowały pod wpływem siły ciosu, a sam ogr wyglądał jakby miał zwrócić śniadanie. Jednakże opanował się i szybko strzelił krasnoluda kolanem w twarz. Drugni odleciał kilka metrów do tyłu, uderzając w ścianę Areny. Zamiast jednak paść nieprzytomnym, jakby to zrobiła większość osób na jego miejscu, podniósł się na nogi i wypluł wybitego zęba.
- Zatłukę cię, tłuściochu - warknął i ruszył do ataku. Ogr też nie miał zamiaru spokojnie czekać i uderzył zaciśniętą pięścią znad głowy. Zabójca zanurkował pod zasłoną przeciwnika, zamierzając zakończyć pojedynek celnym ciosem w nerki. Nikt, nawet ogr, nie utrzymałby się na nogach po takiej operacji. Wbrew przewidywaniom krasnoluda, Begrog wykazał się zadziwiającą prędkością i obrócił się do niego frontem zanim jeszcze zdołał zdać cios. Drugni uniknął chaotycznego zamachu otwartą dłonią i wykonał zaiste niesamowity manewr. Wyskoczywszy wysoko w górę, złapał się wystającej płyty naramiennika ogra i podciągnąwszy się na jednej ręce, drugą potężnie strzelił go w tłustą mordę. Oczy Begroga zaszły mgiełką i potężny stwór ciężko zwalił się na piaski Areny razem z krasnoludem siedzącym mu na piersi. Drugni zeskoczył z powalonego ogra i wyeksponował niekompletne uzębienie w zwycięskim uśmiechu.
- Mam jeszcze to coś ! - Krzyknął. Pokonać ogra w walce na pięści było zaiste niezwykłym wyczynem. Nagle jednak jego uwagę przykuł jakiś szkielet wskazujący na coś zanim. Zabójca obrócił się i zaklął. Begrog właśnie wstawał z gleby i wycierał krew z rozciętej wargi. Wyglądał na bardzo, bardzo wkurzonego.
- Sukinsyn - Mruknął krasnolud.
- Teraz to masz przesrane - wycharczał ogr.
Szykowała się ciężka bitwa.
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.

Awatar użytkownika
kubencjusz
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3720
Lokalizacja: Kielce/Kraków

Post autor: kubencjusz »

Begrog wiedział, że przeciwnik ma nad nim przewagę szybkości jednak jego ciosy miały znacznie mniejszy zasięg. Zbliżył się do przeciwnika z niechlujnie postawioną gardą. Uderzył lewym prostym tak, by nos krasnluda wgniótł mu się w mózg. Pokurcz jednak schylił się i robiąc wypad nogą do przodu uderzył podbródkowym tak, że głowa ogra aż podskoczyła. Begrog dał kilka kroków do tyłu i zanim doszedł do siebie już miał przed twarzą pięść krasnoluda. Robiąc w ostatniej chwili unik wyprowadził sierpowego zdolnego ogłuszyć krowę. Krasolud nie dał by rady zrobić uniku więc postanowił sparować cios. Mimo iż garda krasnoluda była mocna to dłoń która blokowała rękę ogra trzasnęła Drugniego w szczękę. Brodacz upadł na ziemię przeturlał się kilka razy i przyklęknął masując podbródek.
- No ładnie kurwa, ładnie. Żebym się własną ręką pierdolnął...
Na twarzy Begroga zaświtał złośliwy uśmieszek. Kiedy tylko krasnal podniósł się na nogi doszedł do niego szybkim krokiem i wymierzył mu podwójny cios pięściami tak, że jedynym ratunkiem dla krasnala był przewrót w tył. Nim zdążył wstać nad jego głową zaświtała pięćdziesięciokilogramowa noga. Drugni odtoczył się na bok patrząc jak miejscu w którym chwilkę temu była jego głowa powstał spory krater. Jednak nie miał on za wiele czasu na podziwianie dzióry w ziemi, gdyż kolejny miażdżący cios spadał na niego. Krasnolud tarzając się w piachu unikał kolejnych ciosów które prawdopodobnie zmieniły by go w krwawą papkę.
Gdy tylko dał radę się podnieść dał kilka kroków do tyłu widząc nadchodzącego przeciwnika i wykorzystując cała swoją masę, szybkość i nisko położony środek ciężkości wszarżował się w ogra próbując go powalić chwytem w pasie. Krasnlud jednak zapomniał o ważnej rzeczy. Nie miał on do czynienia z przeciętnym i niezdarnym bykiem, którego jedynymi przeciwnikami są gnoblary i mamuty. Walczył on z doświadczonym ludożercą który miał za sobą wiele lat służby w wojnach przeciwko wojownikom chaosu. Ogr mało tego, że utrzymał równowagę, to w dodatku zaparł się w ziemi i w momencie w którym krasnolud puszczał oponenta z żelaznych objęć zdzielił go ciosem z góry wprost w ciemię. Drugni padł na ziemię wzbijając swoim upadkiem tumany kurzu.
W tym momencie wszystkie krasnoludy wstały. Nie mogły uwierzyć, że ich towarzysz zginął w tak lekkomyślny sposób. Begrog zaczął chodzić się wzdłuż barierki zbierając brawa i obelgi od rozentuzjazmowanej gawiedzi. Nie spostrzegł on jednak, iż zabójca nie dość, że nie został zabity, to wstał i powoli zmierzał ku niemu. Gdy ogr ogryzał się jednemu z bardziej wulgarnych widzów Drungi wskoczył mu na plecy i zaczął chaotycznie niczym porywana kobieta okładać pięciami Begroga po głowie. Tłuścioch miotał się po arenie trafiając plecami na barierkę i wywracając się razem z krasnoludem.
W miedzy czasie, gdy Willard tylko zobaczył co się święci zaczął drzeć się do krasnoludów
- Tacy to z was uczciwi wojownicy. Kurwie syny od tyłu atakują! Gówno mu był w stanie zrobić to z zaskoczenia atakuje psia jego mać!
- Bacz na słowa psie, bo ręczę ci, że cię matka rodzona nie pozna!- Zripostował się jeden z brodaczy.
- Tak ? Choć tu do mnie kurduplu! Nic wam wasze szachrajstwa nie pomogą! Nibyście elfów wrogami a tak jak oni kantować jeno potraficie!
Tu miarka się przebrała. Niewielu jest krasnoludów na tyle zdyscyplinowanych by wysłuchać obelgi na temat swojego pochodzenia beż użycia młota czy pięści, ale porównania do elfa nawet sam Thorlek, który miał iście gromlinowe nerwy, nie wytrzymał i zabierając ze sobą swój topór ruszył na spotkanie Willardowi. Jakby tego było mało do akcji wkroczyły także elfy, którym nie w smak było traktowanie ich jako porównanie do istot najgorszych i najpodlejszych.
Na arenie powstała ogólna rozróba w której każdy tłukł każdego o ile nie był przedstawicielem tej samej rasy...

chida
Wałkarz
Posty: 60

Post autor: chida »

Bliz obserwowałą wszystko oparta o kamienną ścianę. Może nie była to naajbardziej wyrafinowana rozrywka, ale przynajmniej pomagała zabić nudę. Uśmiechhała się tylko lekko mimowolnie wypatrując wśród tłumu co ładniejszych długouchych. Oblizała się.

Majestic
Falubaz
Posty: 1263

Post autor: Majestic »

[dafuq, weźcie się odwalcie od moich elfów, ja wam krasnoludów nie zabijam]
kubencjusz pisze:Młody. Było powiedziane czwartek. Spójrz na kalendarz. Spójrz na ten post. Spójrz jeszcze raz na kalendarz. Dziś nie jest czwartek. Siedzę na koniu. :mrgreen:

Awatar użytkownika
kubencjusz
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3720
Lokalizacja: Kielce/Kraków

Post autor: kubencjusz »

[nie marudź tylko umrzyj] :D

Majestic
Falubaz
Posty: 1263

Post autor: Majestic »

Pogadamy inaczej jak ci wypatroszą ogra :P.
kubencjusz pisze:Młody. Było powiedziane czwartek. Spójrz na kalendarz. Spójrz na ten post. Spójrz jeszcze raz na kalendarz. Dziś nie jest czwartek. Siedzę na koniu. :mrgreen:

Awatar użytkownika
Warlock
Chuck Norris
Posty: 426
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Warlock »

Ale to już w zaświatach, pośmiertnie :wink:
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix

"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein

"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt

Awatar użytkownika
kubencjusz
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3720
Lokalizacja: Kielce/Kraków

Post autor: kubencjusz »

[pocisnę was bo mam skila :D ]

Majestic
Falubaz
Posty: 1263

Post autor: Majestic »

[w śmierdzeniu, pogromco nieuzbrojonych Gnoblarów :P]
kubencjusz pisze:Młody. Było powiedziane czwartek. Spójrz na kalendarz. Spójrz na ten post. Spójrz jeszcze raz na kalendarz. Dziś nie jest czwartek. Siedzę na koniu. :mrgreen:

Awatar użytkownika
Warlock
Chuck Norris
Posty: 426
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Warlock »

[Mnie to chyba w żarciu i żłopaniu na stypie po asasynie :P]
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix

"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein

"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt

ODPOWIEDZ