Piłka nożna

Dyskusje na dowolne tematy, niekoniecznie związane z tematyką forum. To tutaj można poćwiczyć prawy shiftowy.

Moderatorzy: Heretic, Grolshek, Albo_Albo

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
przelas
Falubaz
Posty: 1099
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Piłka nożna

Post autor: przelas »

Shadow Warrior pisze:Oni czują się pokrzywdzeni i to jest najgorsze. Potem kluby narzekają na słabą frekwencję która wynika nie tylko z niskiego poziomu gry ale również z powodu strachu normalnych kibiców którzy boją się zabrać rodzinę na stadion przez kiboli........
chodzisz na mecze?

Neo
Wałkarz
Posty: 69
Lokalizacja: Opole/Wrocław
Kontakt:

Post autor: Neo »

Ktoś kto chodzi na mecze i jeździ na wyjazdy nie pisałby takich bzdur.

Awatar użytkownika
przelas
Falubaz
Posty: 1099
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: przelas »

no właśnie :)

Awatar użytkownika
Vallarr
Falubaz
Posty: 1018

Post autor: Vallarr »

Zaraz, w zaden sposob nie robicie z siebie ofiar nagonki, a polskie stadiony sa niczym parki, w ktorych cale rodziny spedzaja radosnie czas? :mrgreen:
E, chyba jednak nie.

Awatar użytkownika
przelas
Falubaz
Posty: 1099
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: przelas »

ale nie są również świątyniami całego zła w tym kraju :mrgreen:

Ingen175
Kradziej
Posty: 950

Post autor: Ingen175 »

Ja bywam na meczach Śląska Wrocław. I czasem bywa gorąco.
A robienie z siebie ofiar jest żałosne. Ofiary nie obwiązują sobie twarzy szalikami, nie zakrywają głowy kapturami, nie dewastują stadionu i wreszcie nie prowokują policji.
Można być kibicem, i kibicować bez epatowania agresją. Pomijam warszawską żyletę, na której byłem 2 razy jako rodowity warszawiak, bo to jest przeżycie (w każdym znaczeniu tego słowa :D ).

Ale wszczynanie burd pod stadionami to zupełnie inna sprawa.


I pragnę przypomnieć że kibolstwo było na długo przed rządami Tuska. Bo niektórzy kibole tłumaczą to teraz jako sprzeciw wobec władzy. W takim razie 5-6 lat temu to też był sprzeciw ?

Ale żeby nie było, tutaj jest odpowiedź na materiał BBC : http://www.sadistic.pl/odpowiedz-na-mat ... f923293bf7

Awatar użytkownika
smiejagreg
Ciśnieniowiec
Posty: 7593

Post autor: smiejagreg »

Ingen175 pisze:Ofiary nie obwiązują sobie twarzy szalikami, nie zakrywają głowy kapturami, nie dewastują stadionu i wreszcie nie prowokują policji.
+1
Ingen175 pisze:Można być kibicem, i kibicować bez epatowania agresją.
A można też być debilem i - pod płaszczykiem "kibicowania drużynie na dobre i złe" :lol2: - poprzez akty wandalizmu, agresji itp. leczyć kompleksy, wynikające ze świadomości, jaki debilem się jest... :mrgreen: Zamknięte koło, no exit. Po prostu żałość człowieka ogarnia na widok bandytów, którym wandalizm i inne akty bandytyzmu uchodzą na sucho... O tempora, o mores...

Yourself
Mudżahedin
Posty: 295
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Yourself »

Buła pisze:ale nie są również świątyniami całego zła w tym kraju :mrgreen:
Czy ja napisałem coś takiego :roll: ? I owszem chodzę na mecze i znam wielu ludzi którzy nie chcą chodzić na stadiony z powodu zachowania niektórych kibiców. Wcale nie napisałem że mecz w Polsce nie może być dobrym widowiskiem bo wszystko zepsują źli kibice którzy zamordują każdego kto nie jest obwiązany 10 szalikami. Mówię jednak jak jest i zdecydowana większość ludzi która słyszy o piłce tylko z wiadomości w których jest cała masa informacji w stylu: "Burda na stadionie Wisły" albo "Zamieszki w derbach Warszawy interweniowała policja" nie chce potem wybrać się na stadion. Pisząc "normalny kibic" miałem na myśli kogoś kto odwiedzi stadion kilka razy w roku i nie jest zdeklarowanym fanem jakiejś drużyny choć przyznaję że nie było to trafne określenie :wink:
matilizaki napisał:
Na brete

wybiegac biegaczem do przodu i wbijac sie od tyłu w kawalerie jak sie wyjdzie z tyłu

Ingen175
Kradziej
Posty: 950

Post autor: Ingen175 »

http://wiadomosci.onet.pl/swiat/new-yor ... omosc.html
Akcja się rozkręca, a mnie zaczyna to coraz bardziej irytować.
Cała ta hipokryzja na zachodzie.
Przecież w WB też zdarzają się akty rasistowskie, nacjonalistyczne, etc. Co jakiś czas słychać że zginął np. polak tylko dlatego że był polakiem. Z Irlandczykami też się nieźle lali jeszcze nie tak dawno temu.
O USA nie ma nawet co wspominać, przecież to nie w Rzeczypospolitej a w Stanach Zjednoczonych było niewolnictwo, a stosunek do Afroamerykanów był co najmniej negatywny aż do lat 60 XX wieku.

Więc całe to nakręcanie sytuacji, jak to u nas jest niebezpiecznie jest ogromnie krzywdzące i co gorsza podszyte fałszywą uczciwością.

Awatar użytkownika
smiejagreg
Ciśnieniowiec
Posty: 7593

Post autor: smiejagreg »

W USA teraz jest większy problem - to afroamerykanofobia. Spotykam się na co dzień z wieloma Polakami wracającymi z USA. Wszyscy niezależnie i jednogłośnie twierdzą, iż polityka poprawności politycznej doprowadziła w USA do sytuacji, w której biali mieszkańcy wręcz panicznie boją się jakichkolwiek reakcji wobec Afroamerykanów, aby nie być posądzeni o rasizm. Natomiast ci pozwalają sobie właściwie na wszystko i nikt ich o to nie oskarża. Każda skrajność jest zła. Nie jestem żadnym rasistą, faszystą tym bardziej. Ale mam również swoją godność. I jeśli jakiś człowiek twierdzi, że od nas można wrócić w jesionce, a nigdy w Polsce nie był, to cuchnie to prowokacją na kilometr...

Ingen175
Kradziej
Posty: 950

Post autor: Ingen175 »

Oczywiście, że tak.
Cała ta lewicowa poprawność polityczna doprowadza Francję, Szwecję czy Norwegię do takiej sytuacji w jakiej są.
W Szwecji w Göteborgu jest dzielnica gdzie są praktycznie sami muzułmanie, karetka żeby tam wjechać musi być osłaniana przez 2 radiowozy bo zwyczajnie zostałaby zdewastowana.
A jakiekolwiek próby odpowiedzi na to ze strony prawicy są uznawane za czysty rasizm.


Piłka jak i cały sport winne być wolne od polityki, ideologii i innych rzeczy które psują to widowisko. Szkoda, ze media o tym zapominają.

Yourself
Mudżahedin
Posty: 295
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Yourself »

Panowie proponuję porzucić te tematy bo bądź co bądź to temat o piłce a nie o polityce :wink: . Dlatego proponuję przejście na temat który będzie głównym tematem rozmów w czerwcu czyli euro 2012. Kto jest Waszym faworytem,kto może zaskoczyć i jak oceniacie możliwości naszej reprezentacji? Ja nie będę oryginalny bo moim zdecydowanym faworytem jest Hiszpania ze względu na prezentowany styl gry (mimo pewnych braków kadrowych nadal są niezwykle mocni). Co do możliwości Polaków to uważam że mamy na tyle silny skład żeby co najmniej wyjść z grupy.
matilizaki napisał:
Na brete

wybiegac biegaczem do przodu i wbijac sie od tyłu w kawalerie jak sie wyjdzie z tyłu

Awatar użytkownika
Vallarr
Falubaz
Posty: 1018

Post autor: Vallarr »

Tez nie bede oryginalny - niemcy. Mocny sklad, ladnie graja, szkoda tylko, ze to niemcy :P
La furia roja juz tak nie zachwyca, w kazdej formacji sa problemy i to grube, starzejacy sie Iker ma przed soba Pique i Ramosa, Arbeloa nie zachwycal. Busi i Xabi to klasyka, ale juz wyzej nikt nie mial genialnego sezonu, moze Cazorla lekko na +. Jeszcze wyzej jest dramat, Torres? Pedro? Llorente? Bez zartow, bo to nie jest smieszne. Ale polfinal raczej luzno.
Czarny kon - nie lubie CR, ale ostatnie pare miesiecy pokazalo, ze on wreszcie robi roznice i wygrywa mecze sam. Gdyby nie to, to postawilbym na holandie, ale w tej grupie sa niemcy juz, wiec albo CR, albo oranje.
Reszta w niczym nie imponuje, wlochy, francja, anglia z roznych powodow sa daleko za faworytami.

Ingen175
Kradziej
Posty: 950

Post autor: Ingen175 »

Ja stawiam na Holandię bo .... :
Obrazek

A tak poważnie to Holendrzy dalej są na prawdę mocnym składem. Niemcy grają dobrze, ale IMO Portugalczycy, którzy są jedną z najbardziej bramkostrzelnych drużyn też dadzą sobie z nimi radę.

Ja w każdym razie trzymam kciuki za Holandię. Należy im się za Mistrzostwa Świata.

Robson
Niszczyciel Światów
Posty: 4424
Lokalizacja: Murzynowo Kościelne

Post autor: Robson »

Reszta w niczym nie imponuje, wlochy, francja, anglia z roznych powodow sa daleko za faworytami.
na jakiej podstawie takie stwierdzenie? :) imo francuzi są naprawdę mocni, moim zdaniem lepsi od holendrów. Dzisiejszy mecz to potwierdza. Dodatkowo wygrali niedawno z Niemcami mecz towarzyski, grany w Niemczech. Włosi natomiast wygrali z hiszpanią. W tv wszystkie lebiody powtarzają jedna po drugiej " NIemcy, Hiszpania"; "Hiszpania, Niemcy" :mrgreen: ale ja nie będę zaskoczony jak euro wygra Italia lub Francja.
RIP
Ziemko pisze:Ja Robert Mrozek kajam się przed Wami wszystkimi, zrobiłem błąd, chcemy bardzo wygrać, ale nie zrobiliśmy tego umyślnie, padamy na kolana - WYBACZCIE

Ingen175
Kradziej
Posty: 950

Post autor: Ingen175 »

A tak odnośnie kiboli jeszcze, pamiętacie lata 90 ?
Wtedy to były ustawki.
Znalazłem w necie taki opis :
"Oryginalna relacja jednego z kibiców, gdyby kogoś temat zaciekawił

Warszawa/Polska-Anglia (Wrzesień 1999 )

Ten mecz już długo wcześniej zapowiadał się interesująco. Uklady na kadrze funkcjonowały w pełni - wyklarowały się dwa silne obozy, jeden skupiony wokół Arki/Lecha/Pasów drugi trochę bardziej rozbudowany ale nie tak silnie scalony to nasz w którym egzystować musiały ze sobą takie kosy jak Legia-Wisła czy Pogoń-Lechia. Bez wnikania w szczegóły nadmienię że na 3 miesiące przed tym meczem na goscinnych występach zaogniliśmy stosunki na lini my-Zagłębie Sosnowiec.
Po prostu w pewnym miejscu pomylilismy Ich z Legią i potraktowaliśmy nieulgowo.
Myślałem że na ten meczyk znajdzie się więcej chętnych ale, może z powodu środy i bardzo małej szansy obejrzenia meczu liczba nasza zatrzymała się na bodaj 35 osobach. W drogę do stolicy wyruszyliśmy z niezłym ekwipunkiem gdyż tego dnia
mogło an nas czychać wiele "atrakcji" a liczba nie była naszym atutem. Spodziewaliśmy się standardowej wojny na kadrze z Arką/Lechem i Cracovią, z tymi ostatnimi powinniśmy podążąć jedną drogą więc czujność była wzmocniona.
Do tego jak już wcześniej wspomniałem spodziewać się mogliśmy próby zemsty ze strony Zagłębia sosnowiec i Legii za wspomniane już wydarzenia. Bo na reprezentacji niby układ jest ale historia często pokazywała że jest to kr*cha "instytucja". Autokar trafił nam się wyjątkowo luksusowy, wysoki, z toaletą, na 60
osób...zresztą wystarczy powiedzieć że dzień po meczu miał być środkiem podróży pewnego biura turystycznego do Hiszpanii. Tak więc podroż upłynęła świetnie gdyż każdy miał niemal dwa miejsca dla siebie. Do tego kierowca był naprawdę równym gościem i nie uprzykrzał zbytnio życia. Jeszcze przed wyjazdem atrakcją stał się jeden z nas, do którego notabene teraz min skierowana moze być flaga WIERNOŚĆ, ktory był tak głodny że pożarł naraz to co było pod ręką czyli ... 3 kilo bananów i słoik musztardy...na serio. Spodziewaliśmy się ze policja również tego dnia będzie czujna i postanowiliśmy dobrze schować nasze "przedłużacze rąk". z pomocą przyszedł kierowca który w tym celu udsotępnił nam toaletę (nam pozostały przystanki w lesie) i odkręcił od niej klamkę w razie wizyty policjantów w autokarze. Jadąc dostajemy telefony od Lechii, już przebywającej w Warszawie, że
najprawdopodobniej odbędzie się tego dnia ustawiona walka z angielskimi chuliganami. Nie powiem większośc z nas była podekscytowana tym faktem gdyż taka gratka nie zdarza się na co dzień a do tego skonfrontować swe siły mielśmy z najsłynniejszymi przecież chuliganami w Europie. A wiadomo że na takim sprawdzianie każdy chciałby wypaść jak najlepiej. Tak więc pełni nadziei zbliżaliśmy się do Warszawy. Już kilkadziesiąt kilometrów przed nią pokazał nam sie 100 metrów przed nami plicjant z lornetką, po oblukaniu zapewne naszych rejestracji wyjął lizaka (nie słodycze oczywiście) i nakazał zjazd na pobliski parking. Dziwne.
Tutaj naszym oczom ukazał sie trochę przygniatający widok, kilkanaście radiowozów i full gadów. Oczywiscie wysiadka, rewizja nas i autobusu. Na pytanie o toaletę i brak klamki kierowca skwitował ze jest awaria i nie da się otworzyć itd. Uwierzyli = kamień z serca. Pewnie gdyby nie pomoc kierowcy już tam zakończylibyśmy podróż tego dnia.
W końcu psy się odpie**alają i jedziemy dalej. W Warszawie kierujemy się we wskazane telefonicznie miejsce. Ponieważ nie do końca wierzymy w to ze do walki dojdzie, nie do końca wiemy gdzie jesteśmy i nie chemy robić przypału sprzęt zostaje w autokarze.
Spotykamy się z chłopakami z Młodych Orłów (Lechia) oraz Teddy Boys (Legia), jest jeden gość ze Śląska Wrocław (grali tego dnia jakiś mecz i dlatego ich nie było). Okropnie zdziwił nas to że było w Warszawie Zagłębie Sosnowiec, Pogoń
Szczecin i Widzew Łódź a nie byli na miejscu zbiórki. Nie wnikam czemu do umówionej liczby około 100 osób własnie zakwalifikowano nas a nie Ich.
Liczbowo rozkład sił wyglądał mniej więcej tak że nas było 35 a Lechii i
Legii było po około 40 może ciut więcej osób.
Kerowani przez Legionistów przemieszczamy się do Parku Saskiego.
Tam czekamy na Anglików tocząc rozmowy z niektórymi Warszawiakami (choć z większością omijamy sie szerokim łukiem i spojrzeniami spode łba). Opowidaja wydarzenia ostaniej doby dla nich ten mecz zaczął się już dzień wcześniej i od tamtej pory na Starówce co rusz dochodziło do spięc między angielskimi "lads" a polskimi chuliganami. Dowiadujemy się że angielska grupa do bicia została zaopatrzona w wydrukowane mapki ze wskazaną droga do miejsca konfrontacji.
Jak już wcześniej wspomniałem nie za barzdo do końca jeszcze wierzyliśmy
że wszystko dojdzie do skutku oraz jako "persona non grata" staliśmy trochę z boku. Nagle coś zrobiło się ciemno, stojąc na skraju parku widzimy wychodząca
z niego "ławe" typów.Rzut oka i wiadomo angole, krótkie spodenki, koszule na wierzchu lub przewiązane w pasie, niektórzy w łapach sprzęt a niektórzy browar. Inny styl chuliganki niż polski. U nas raczej typ że tak to nazwę sportowy - każdy rozgrzewa stawy, mięśnie. No ale tak jak napisałem, od Angoli robi się ciemno.
Wysuwają się niczym cień z parku, napewno było ich więcej niż 100 (nas zresztą też), oceniam ich na mniej więcej 150 osób. Pierwsze linie obu grup juz nawiazują bezpośredni kontakt, jak na filmach historycznych pierwsze skrzyżowanie mieczów, w tym wypadków noży dwóch Angoli z dwoma Polakami (wielkimi od jodu ).
Angole w szoku gdyż gabaryty wśród Polaków naprawdę spore a przecież dla nich jesteśmy egzotyką, nic o nas nie wiedzą i taktuję zapewne jak my Rumunów czy Ruskich. Opisywane psychologiczne pierwsze skrzyżowanie zdecydowanie na korzyść Polaków, my jako że staliśmy z 30 metrów dalej dobiegamy do linii frontu.
Widać w oczach Anglików zawahanie. Jak wyszli z parku rozbujani, pewnie siebie, idący po łatwe zwycięstwo (jak zawsze w całej Europie) tak Ci z dalszych szeregów stanęli wryci i pokazali chwilę słabości. I to był ich błąd. Zgrało się to wszystko w sekundę z naszym wbiegnięciem w nich i zaczęło się k...a ... braveheart
Angole z wyjątkami biorą odwrót, wyjątki próbujące walki są od razu torpedowani...lądują na glebie. Może jestem kurcze troszkę zboczony ale wyglądało to świetnie...goście stojący do nas twarzami, czyjś wyskok, kop w ryj i syn Albionu na glebie. Oczywiście zaraz nad gościem wiruje kilka osób by wykluczyć go z dalszej potyczki.
Peleton podąża na wskroś przez park za stadem Anglików. Ci topnieją, grupki próbujae podjąć walkę za każdym razem przegrywają je i pozstają na trotuarze , jak nazwałby to Warszawiak. Nie mam pojęcia ile to trwa gdyż w takiej sytuacji człowiek jest w lekkim amoku i szzcerze pisząc nie za bardzo się kontroluje.
Anglicy wylatują z parku z drugiej strony i przebiegają przez skrzyżowanie z torowiskiem. Na końcówce parku obracają się by spróbować jeszcze walczyć.
Słychać policyjne syreny. Legioniści powoli się wycofują słysząc to, zostajemy niemal samą Wisłą, kilku z Lechii i Legii. Nie że jesteśmy jakieś kozaki ale nawet nie znamy terenu i wolimy zostać w grupie niż się rozbiegać. Teraz spięcie z Anglikami na pasach, angole wykorzystują swoje stanowisko na torowisku i leci na nas grad kamieni. Z naszej strony to samo. Patrzę a koło mnie stoi kolo w koszulce piłkarskiej jakiegoś angielskiego klubu. W amoku nikt dokladnie się nie przygladał a się okazuje że kilku nie mających sił uciekać stoi między nami. Ładuje gościowi się z butem na klatkę i facet ląduje na glebie, jeszcze strzał by przygnieśc go do gleby ale nie ma za dużo czasu gdyż kamory świszczą wokól i odbijają się od chodnika.
Już widać radiowozy, podnozę głowę i widze podobny jak w moim przypadku widok, kilku Angoli na glebie i chłopaki nad nimi. Ale teraz gdy zagrożenie z strony psów stało sie już widoczne nerwy puszczają wszystkim i się rozbiegamy po kilka/kilaknaście osób. Na szczęście trafiam do grupy z jakimś Legionistą ktory dobrze zna rewiry i prowadzi nas w jakieś bezpieczne miejsce. Nie zanm się na geografii naszej stolicy ale Kolumnę Zygmunta poznam. Pod nią lądujemy.
Idzie jakiś chłop w koszulce piłkarskiej klubu w Wysp. Krótki pokaz elokwencji i językoznawstwa "where are you from?" "...yyyy...." "where are you from!?" "i'm from Germany...Bremen" chwila zawachania po czym koles z Krk ktoremu widać szok bitewny jeszcze nie spadł odpowiada "na pewno k...a" i nokautuję gościa najlepszym cisem łbem w pysk jaki kiedykolwiek widziałem...Angol leci do tyłu z dwa metry i udaje nieżywego. Idziemy dalej ale tych Angoli wokół sporo...ale większość unika spojrzeń, to nie ci od mocnych wrażen a że Wyspiarzy tego dnia przybyło chyba z 2 tysiące to są na każdm kroku. Nie lejemy już nikogo, tzreba się dostać pod stadion. Kierowani nadal przez Legionistę tułamy się jakimis tramwajami, autobusami. Widać kursujące radiowozy i przyglądających się psów z nich, juz wiedzą o awanturze w Saskim. Rozdzielamy się na jeszcze mniejsze grupy. Gdzieś w centrum cumuję z jakimiś typami z Wawy, Gdańska i Krk na obiadku. Teraz letarg i sielanka, czas ukoić nerwy, rozmowy w knajpce z sympatycznymi Warszawiankami, piwko i tego typu uspokajacze. W końcu spotykamy się większą grupką i udajemy się pod stadion. Legioniści w drodze informują nas że bardzo cięte jest na nas sosnowieckie Zagłębie. Trochę cięzko by w tej chwili jesteśmy porozbijani na grupki. Trafiamy do jakiegos parku w okolicy stadionu, przechodzimy nim i mijamy grupkę Zagłębia i Legii. Kolesie z Zaglębia wyglądają naprawdę konkretnie. Krzywe spojrzenia ale do niczego nie dochodzi...być moze łagodzi sytuację obecnośc z nami typów z Lechii i u nich chłopaków z Legii. Zaraz mijamy Widzew, Motor, rozmowy ze znajomymi z całej Polski...w czasie tych wszystkich meczów repry znamy się już z gościami z tych ekip osobiście. Ciągle oczekiwanie na Triadę (Arka-Lech-Cracovia) ale i nieustające
opisy przeżyć sprzed kilku godzin z parku. Każdy opisuje jak to widzial ze swojej perspektywy, każdy dodaje nowe szczególy , informacje prasowe powoli docierają do nas ... kilkunastu angoli rannych w tym kilku ciężko...kilku pociętych kosami.
Oczywiście podejrzenie pada na nas ale daję sobie łeb uciąć że to nikt od nas...wszystko bowiem zostało w autokarze...my do końca nie wierzyliśmy że będzie ta ustawka. Bilety na mecz ma chyba tylko 6-8 osób od nas. Legia proponuje jakieś fałszywki, kserówki, drogie oryginały itp. Stwierdzamy jednak że ch*j ze stadionem, oglądnijmy mecz w jakiejś knajpie przy piwku. Ci co mają iśc na mecz idą a my ładujemy się na chwilę w autokarze i odpoczywamy. Krótki przegląd okolicy w poszukiwaniu knajpy z telewizorem zakończony niepowodzeniem. W końcu wpadamy na pomysł najprostszy z prostych...przecież mamy TV w autokarze. Parkujemy z 200 metrów od stadionu (jak się idzie od Powiśla zawsze na Legię to mijając krytą skręca się w lewo nad kanał i sektor dla gości, my staliśmy z 50 metrów dalej w przód). Zapraszamy do środka kilkunastu chłopaków z Polonii Bydgoszcz, którzy również kręca się bez koncepcji wejścia na stadion. Muszę przyznać ze jak na tak nieznaną grupę charakteryzowali się naprawdę imponującymi gabarytami. Popijamy piwko, oglądamy mecz, gadamy z Bydgoszczanami a doping i odgłosy ze stadionu mamy na żywo tuż obok (wyłączamy wogóle głos w TV). W pewnym momencie ze stadionu słychać szum, wrzawę i po chwili TV pokazuje spięcie między sektorami Anglików i Polaków. W cemtralnym miejscu sławna czerwona flaga Wisły. W pewnym momencie znika a my
dostajemy k***icy bo myślimy ze zdobywają ją Anglicy. Między sektorami widać latające race. Musimy dostać się na stadion. Mam pomył gdyż dwa lata wstecz wbijałem się na Żylete od tyłu w kilka osób przez jakies garaże na mecz Polska-Węgry. Niestety opisywałem już naszą miejscówkę a wobec tego ze była położona
tuż za sektorem Anglików powitało nas chyba z 300 psów i zapory z barierek oraz szaleniec na koniu (standard w WuWuA). W takiej liczbie jaka prezentujemy (40 osób) nawet nie ma się co ośmieszać. Rezygnujemy z próby dostania się na stadion. Na szczęście okazuje się że flaga Wisły jest w rękach Wiślaków, na stadionie uspokaja się i mecz dobiega końca. Jedziemy pod Żródełko (knajpa Legii) gdzie przychodzą ekipy z całej Polski. Legioniści po telefonicznych rozmowach z Anglikami przekazują że synowie Albionu rozdrażnieni przed meczową porażką chcą rewanżu. Pada propozycja miejsca - pod Pałacem Kultury, Angole będą szli na
Centralny a my mamy gdzieś czekać. Udajemy się tam i parkujemy autokar z drugiej strony Pałacu. Przy głównej trasie jest sporych rozmiarów ogródek z krzesłami itp itd. Siedzimy sobie popijajac piwo, dozbrajając się, jedząc i obserwujemy zjazd innych ekip z Polski.
Tutaj już dokładnie nie mogę stwierdzić jakie kluby były bo ciemno było jak skur...
było już cos koło 23-ej. W końcu słychać a wręcz czuć zbliżajacy się tłum Angoli.
W ciemnościach nic nie widać ale słychać wrzaski i śpiewy. Muszę przyznać że o ile przed meczem organizacja była super o tyle teraz było więcej chaosu, trochę się niepokoiłem o wynik tej potyczki.Tym bardziej że nie znamy nawet liczby Angoli, a jak ida k...a wszyscy? 2000 ?
Jednak tym razem policja była szybsza, na nieszczęście dla Anglików. Kaski wpadają do naszego ogródka i wymiatają nas na chwilę z niego. Gdyby Angole wpadli chyba by wygrali. My po chwilowym wycofaniu, dozbrajamy się i wracamy gdyż trasą przed ogórdkiem własnie maszeruje kilkuset Angoli.
Nie wiem jak się zaczeło ale psów juz tutaj nie było a jak wpadłem na ulicę już wszystko się działo...ekipy z Polski z ciemności wskakują na Angoli z boku i z tyłu.
Ci w szoku. Krótkie walki spowodowane tym ze wpadamy bezpośrednio w ich watachę ale, ogólnie Anglicy dra zelówy na Centralny, który mają ze sto metrów przed soba. Nie wiem co się działo na poczatku ich peletonu ale domyślam się że
poszła panika i uderzyli w tych psów którzy nas wcześnie wymietli z knajpy i teraz szli przed Anglikami z przodu. Widok był taki że go nie zapomnę do końca życia
W ruchy był cały sprzęt ogródkowy i knajpy. W końcu znów leca psy i trzeba się zmywać albo grać głupa. Jako że autokar mamy 30 metrów dalej nam pozostaje kleić głupa. Widzę kilku stojacych gości z tobołami i przyglądajacych się całej
bitwie z boku. Podbijam do nich i udaję że stoję z nimi. "szto eta ?" słyszę (ooo goście zza wschdzniej granicy) goście z wybałuszonymi oczami patrzą na mnie oczekując że im nie wiem co oznajmię, ze trzecia wojna światowa czy co? odpowiadam "eta tolka futbol miacz ... Polska-Anglia".
Kiwają ze zrozumieniem i dalej stoją w szoku nie wiedząc co sobą począć. Ja za to wiem, opuszczam ich i widząc że psy wracają do swoich podopiecznych Anglików, udaję się do autokaru. Nie muszę dodawać że po takich wyczerpujących wydarzeniach zjadłbym konia z kopytami i wypił beczkę piwa. Na szczęście okazuje się że dosłownie 10 metrów obok naszego autobusu stoi taki autobus unieruchomiony przerobiony na całodobową jadłodajnię. Zaszyci w ciemnościach autokaru (nie świecimy świateł by nie zwabić psów których mnóstwo stoi 100 metrów od nas chroniąc dojścia do Centralnego) wychodzimy po 3-4 osoby do "restauracji" i wracamy z zakupami. w ten sposób mozemy oglądać bezpiecznie manewry psów, pozywiając się przy okazji. Nie odjeżdżamy jednak gdyż Legioniści informują nas (a jest już koło północy) że jest jeszcze grupa anglików chętna na kolejny rewanz znów w Parku Saskim. Mediacje jednak z Anglikami przedłużają się o wiele za dłuo, owszem może i dla Legionistów to był kąsek bo byli u siebie wmieście ale dla nas poruszanie się takim autokarem po nieznajomych terytoriach w środku nocy w chwili gdy setki policjantów trzepią miasto w poszukiwaniu takich jak My to już za duże ryzyko. Do tego dochodzi zmęczenie całym dniem i zaczynają się dywagacje czy jest sens jeszcze zaczekać oraz tłuc się w parku nocą (to byłby już zupełny hardcore). Powoli przeważa opinia o bez senscie takiego czegoś. Do tego rozmowy między stronami coś się nie kleja. W końcu ulegamy namową kierowcy, który jak już wspominałem następnego dnia mial tym samym autokarem zapieprzać do Hiszpanii, udajemy sie w drogę powrotną do Krakowa.
Wraz z nami wraca dwóch Wrocławian, którzy nie mają czym wracać a i wizyta na centarlnym nie była wtedy dobrym rozwiazaniem. Byłem tak zmęczony a miejsca było tak duż że usnąłem chyba nim jeszcze wyjechaliśmy ze stolicy. Wszyscy zresztą chyba popadali jak muchy. Gdy się obudziłem szok, gdzie my k...a jesteśmy? Spodek!
Dopiero po chwili doszło do mnie ze kierowca okazał się naprawdę gość i podwozimy chłopaków ze Śląska do Katowic gdyż z Krakowa nie mieli dobrych pociągów. Znów zasnąłem a gdy się obudziłem to było już jasno a my dojeżdżaliśmy do hali Wisły dgze zaparkowany miałem samochód. Powrót do domu w chwili gdy rodzice wychodzili do pracy, standardowe pytanie "O KTÓREJ MIALEŚ BYĆ ?!?!" (przed wyjściem twierdziłem ze koło północy) ale już po chwili spałem jak niedźwiedź. "

DZIK
Oszukista
Posty: 883
Lokalizacja: BP Border Princes Klan

Post autor: DZIK »

Robson pisze:
Reszta w niczym nie imponuje, wlochy, francja, anglia z roznych powodow sa daleko za faworytami.
na jakiej podstawie takie stwierdzenie? :) imo francuzi są naprawdę mocni, moim zdaniem lepsi od holendrów. Dzisiejszy mecz to potwierdza. Dodatkowo wygrali niedawno z Niemcami mecz towarzyski, grany w Niemczech. Włosi natomiast wygrali z hiszpanią. W tv wszystkie lebiody powtarzają jedna po drugiej " NIemcy, Hiszpania"; "Hiszpania, Niemcy" :mrgreen: ale ja nie będę zaskoczony jak euro wygra Italia lub Francja.
Zgadzam się. Francja ma mocny zespół, bardzo dobry system szkolenia, są niebanalni, w turniejach - grają albo nie grają na maksa, niektórzy stoperzy chcą strzelać z przewrotki itd... a Italia - zwłaszcza gdy nie jest wymieniana jako główny faworyt - potrafi wpełzać na wyższe stopnie drabinki.
Do ekipy Hiszpanii nie zostali powołani - Muniain, De Gea, Adrian - świetny sezon, Roberto Soldado - ludzie mogący wnieść ożywienie w ten wyeksploatowany i syty sukcesami skład. Zamiast tego są Pedro i Torres ( którzy w sumie strzelili w ostatnim sezonie mniej bramek niż Soldado).
Zabraknie Villi - dzięki któremu Hiszpanie przeszli na mundialu Paragwaj i nie tylko.. Zabraknie Puyola, który też zrobił swoje i zapobiegł zawczasu ewentualnej późniejszej porażce w karniakach :wink:. Po cichu liczę na mobilizację pozostałych drużyn z niemieckiej grupy - mają one tradycje w rozbrajaniu tej precyzyjnej rzemieślniczej maszynki.

Ingen175
Kradziej
Posty: 950

Post autor: Ingen175 »

No dobra, to chyba rozpętała się wojna międzynarodowa o Polskę : http://www.sadistic.pl/amerykanski-kosz ... 823f394259

Pierwsza w historii :D

Awatar użytkownika
smiejagreg
Ciśnieniowiec
Posty: 7593

Post autor: smiejagreg »

Robson pisze:
Reszta w niczym nie imponuje, wlochy, francja, anglia z roznych powodow sa daleko za faworytami.
na jakiej podstawie takie stwierdzenie? :) imo francuzi są naprawdę mocni, moim zdaniem lepsi od holendrów. Dzisiejszy mecz to potwierdza. Dodatkowo wygrali niedawno z Niemcami mecz towarzyski, grany w Niemczech. Włosi natomiast wygrali z hiszpanią. W tv wszystkie lebiody powtarzają jedna po drugiej " NIemcy, Hiszpania"; "Hiszpania, Niemcy" :mrgreen: ale ja nie będę zaskoczony jak euro wygra Italia lub Francja.
+1

Awatar użytkownika
Leszczu
Chuck Norris
Posty: 641
Lokalizacja: Krotoszyn, Zielony Smok
Kontakt:

Post autor: Leszczu »

a ja będę kibicował na maksa Anglikom i Francuzom. Zawsze lubiłem te dwie drużyny i mam nadzieje, że tym razem zajdą daleko. A co do naszej reprezentacji to wyjście z grupy widzę pewne, a potem jak trafimy na Niemców też może być arcyciekawie i mam nadzieje, że się uda. oby nie wlosi, hiszpanie i niemcy...

ODPOWIEDZ