Arena nr 32 - Czarna Grań

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Matijjos
Wodzirej
Posty: 744

Re: Arena nr 32 - Czarna Grań

Post autor: Matijjos »

Po paru kufelkach piwa wypitych w spokoju, zdala od zgiełku Uniemysł udał się do swojej kwatery, pokoju nr siedem. Tam odpoczął- mimo iż do jego walki było jeszcze sporo czasu, chciał odespać podróż za Rolandem. Zasnął wczesnym wieczorem i obudził się dopiero rano. Postanowił pryszykować sobie swój oręż. Zbroja z zamku, którą miał w plecaku była w miarę przyszykowana, łuk także sprawiał wrażenie gotowego do strzału, ale zardzewiały mieczyk, który zwinął kiedyś jakiemuś małemu rycerzowi był w opłakanym stanie. Wyszedł tedy przed domek, wyciągnął osełkę i zabrał się to oczyszczania z rdzy i ostrzenia miecza.

Awatar użytkownika
JarekK
Bothunter
Posty: 5090
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: JarekK »

- Przybyłem tu z przyjacielem. Założyliśmy się o to, czy krew orków jest smaczniejsza od krwi ludzkiej. Wygrałem. W nagrodę otrzymałem jego obręcz szybkości. Od areny nie oczekuje raczej niczego. Chce powalczyć z dobrymi przeciwnikami i wygrać. Chociaż teraz to chcę trafić jak najszybciej na tego idiotę Rolanda. Głupi rycerz puszy się po całej okolicy i myśli, że jest najlepszy.
Dief widział w oczach towarzysza tlące się szaleństwo, a jednak rozmawiał z nim dalej o różnych przypadłościach wampirzych i opowiedział mu o tym jakie numery wykręcił Rolandowi.

Rankiem obaj wyszli przed karczmę i udali się na arenę widząc skutki wczorajszej libacji.
Gdy gobliny posprzątały ich miejsca z rzygowin, gnoju i kurzu zasiedli oczekując, aż walka się rozpocznie.
Stone pisze: 16 gru 2019, o 13:36Żeby dobrze rosły, o warzywa trzeba dbać.

Awatar użytkownika
GrimgorIronhide
Masakrator
Posty: 2723
Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin

Post autor: GrimgorIronhide »

- Aaaahhh... gdzie to ja... a no tak. Jan był trochę skołowany po całonocnej libacji przerywanej bójkami i rozmowami z wampirami i ludźmi.
Trochę się chwiał wracając do kwatery, ale nic poza tym - mocna głowa kislevskiego szlachcica pozwalała mu rywalizować nawet z krasnoludami. Zaraz! Kto właściwie wygrał.... ale to nieważne z pewnością ja. W "domu" przywrócił oddział do porządku i poszedł spać.
Elfka dzieląca z nimi pokój wyszła, podobno wdzięcząc się do tego elfa z cennym mieczem. Tym lepiej, cała kwatera była tylko dla nich, a i w rzeczach elfki chłopacy mogli zrobić rozeznanie. Jeśli ten Asura zginie, a zginie na pewno - w końcu walczy z ogrem. Raz widział jak taki Rycerza Chaosu wraz z koniem na pół rozerwał. Elf nie miał szans wobec tak przytłaczającego wroga. A jego miecz mógł kosztować fortunę, jeśli tylko każe ludziom wachmistrza go zdobyć. Z tą myślą zasnął.

Następnego dnia obudził się i po treningu w szermierce z Maksymem, Jurijem i starym Anzelmem wypili co nieco. I poszli obejrzeć walkę biorąc nieosuszone butelki, bowiem rozległy się głośne rogi wojenne orków wzywające na Arenę. Drzwi żelaznej cytadeli rozwarły się, więc ruszyli w ich kierunku wymieniając uwagi i wyszukując innych zawodników w tłumie orków...

[kurde, tylko (lub raczej aż) wczorajszy wieczór mnie nie było a tu 3 nowe strony tekstu]
Ostatnio zmieniony 16 cze 2012, o 12:06 przez GrimgorIronhide, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Chomikozo
Chuck Norris
Posty: 598

Post autor: Chomikozo »

GrimgorIronhide pisze:[kurde, tylko (lub raczej aż) wczorajszy wieczór mnie nie było a ty 3 nowe strony tekstu]
No, niektóre Areny kończyły się po sześciu stronach, a tu już osiem nabiliśmy przed pierwszą walką :)

Kapłana obudził, jak zwykle, nieludzki harmider dobiegający z dosłownie każdej strony. Jednakże ten hałas nieco różnił się od zwyczajowych dźwięków towarzyszących biciu słabszych i rzucaniu gobosami po ścianach. To brzmiało bardziej jak... dzwony.
- Na Sigmara, zaraz zaczną walczyć !
Albrecht zwlókł się z łóżka i odmówił poranną modlitwę. Zaraz potem przepasał miecz i wyszedł na zewnątrz. Tak jak większość orków i przyjezdnych, podążył za dzikim tłumem kierującym się w stronę murowanej Areny. Kilka minut później Lutzer częstował kopniakiem każdego zielonoskórego, który stanął mu na drodze. Po krótkiej, acz intensywnej walce, w końcu zajął zasłużone miejsce wśród innych ludzi, będących w ewidentnej mniejszości. Teraz wystarczyło obejrzeć walkę i wyciągnąć z niej jak najwięcej wniosków.

***

Oprócz orków, nieumarłych, ludzi i innych przyjezdnych na trybunach zasiadł ktoś jeszcze. Osoba ta kompletnie nie interesowała się ani walką, ani całą Areną w ogóle. Zamiast tego, obserwowała brata Albrechta spod ronda szerokiego, skórzanego kapelusza...
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.

Awatar użytkownika
DarkAngel
Oszukista
Posty: 820
Lokalizacja: Wataha - Racibórz/Wrocław

Post autor: DarkAngel »

Rano Druchii ruszyli na arenę, celem obejrzenia pierwszej walki. Wszyscy zakładali się między sobą, o to w jaki sposób zginie ich współlokator.
Gdy orkowie otworzyli wrota prowadzące na widownię, Mroczne Elfy zajęły najlepsze miejsca, po drodze traktując każdego kto im się nawinął cisami pancernych rękawic, łokciami, kopniakami, oraz drzewcami halabard. Teraz czekali już tylko, na zawodników i przywódcę orków, który da sygnał do rozpoczęcia pierwszej walki.
"Nie może być kompromisu między wolnością a nadzorem ze strony rządu. Zgoda choćby na niewielki nadzór jest rezygnacją z zasady niezbywalnych praw jednostki i podstawieniem na jej miejsce zasady nieograniczonej, arbitralnej władzy rządu." - Ayn Rand

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3749
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

Bretończyk siedział już totalnie zniecierpliwiony na trybunach do tego głodny.

- Ej ty goblinie masz mi przynieść coś do żarcia na ciepło

Goblin słysząc krzyk zsikał się w spodnie i pomnkoł po jedzonko. Niespełna 10 minut później wrócił z garnkiem.

- Co to kurwa jest?
- Mmmiałem tylko ssuche ziarna kkuukkurydzy... Kazałeś mi panie je podgrzać i powstało coś takiego.
- hmm. niech będzie. Jak się nazywasz nędzny gobosie?
- Popcorn mój panie.
- Od tej pory tak będzie nazywać się ta potrawa. A teraz spier.....laj
Ostatnio zmieniony 16 cze 2012, o 12:29 przez Matis, łącznie zmieniany 1 raz.
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

Ogr już spał gdy Lurtz wrócił do kfatery. Subtelnie i z gracją życzył mu powodzenia w jutrzejszej walce.
-Tee, grubas, rozsmaruj jutro elfioka. Zrup mu z dupy czarnom grań, hyhy!
Ciśnięty but trafił orka prosto w łeb.
-Ugh, chyba mnie lubi.
Poczym życiwszy zbroję w kąt zwalił się do łóżka.
Rankim, gdy się obudził, ogra już nie było. Beknął głośno, podrapał sie po tyłku, po czym założył zbroje. Gdy dochodził do areny, zgromadzony już był niemały tłum. W ruch poszły kopniaki i pięści. Gdy już zajął dogodne miejsce, z którego mógł widzieć dobrze zarówno walkę jak i innych uczestników areny, odpręzył się czekając na rozpoczęcie zmagań.
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

rafi
Warzywo
Posty: 16

Post autor: rafi »

Cuchnący wyznawca chaosu wpatrywał się przez okno swojego pokoju w tłum przed areną, widział innych wojowników, którzy zasiadali na trybunach jako widzowie. Snail nie odczuwał potrzeby oglądania krwawego pojedynku elfa i ogra, zdecydował posilić się nieco i wspominając wczorajsze gobliny, oblizał się ze smakiem. Opuścił swą kwaterę i udał się na "polowanie". Stopy jego zostawiały na bruku ulicznym zieloną wydzielinę, na której poślizgnął się niejeden ork przeklinając przy tym soczyście. Ociężałymi krokami przemierzał ulicę Czarnej Grani. Przypatrywał się przechodniom i szukał ofiary. W oko wpadł masywny, nieco pulchny ork siedzący na krawężniku. Zielony dłubał ostrzem w kawałku drewna. Snail zwabił delikwenta za róg i jednym dotykiem sprowadził na orka okrutną zarazę. Zielone ciało owrzodziało, a upływające z orka siły witalne dodawały mocy Wyznawcy Pana Rozkładu. Snail wyszedł z zaułku pozostawiając zgniłe truchło swej ofiary.

Awatar użytkownika
Matijjos
Wodzirej
Posty: 744

Post autor: Matijjos »

Uniemysł zakończył czyszczenie miecza i jak reszta zawodników, udał się na trybuny Areny. Na przeciwko widział Rolanda. Mały rycerzyk właśnie krzyczał coś na goblina który sięgał mu zaledwie do kolan. To było ledwie goblińskie dziecko. No ale cóż, Uniemysł już widział nie takie rzeczy w roli bretończyka. Chłop rozsiadł się wygodnie na trybunie i z cierpliwością czekał na walkę.

Awatar użytkownika
kubencjusz
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3720
Lokalizacja: Kielce/Kraków

Post autor: kubencjusz »

Ron i Samuel leczyli jeszcze kaca, gdy Willard udał się, żeby pooglądać walkę. Rozsiadł się wygodnie wśród rozentuzjazmowanego tłumu i popijając chłodne piwko czekał aż rozpocznie się walka. Rozejrzał się po trybunach. Tak jak się spodziewał w większości na niej siedzieli orkiwie, gobliny i członkowie areny. To prymitywne koloseum było jednak dość obszerne i zgromadziła się w nim całkiem spora ilość zielonej masy. Willard jednak nie zamierzał podziwiać orkowego stylu przeżywania widowisk kulturalnych. Próbował wyłapać w tłumie tego pomylonego sigmaryty. I o dziwo nie zawiódł się na nim, bo ten szaleniec siedział wśród innych "niewiernych lub grzeszników". Zaintrygował go on. Nie wiedział, po co ani dlaczego tu jest. Na pewno nie po chwałę czy majątek. Był zbyt naiwny, by podążać ku tak oczywistym wartością. gdyby chciał pozbyć się tego plugastwa jakim były zamieszkujące tu orki, to dziś w obudziło by ich nie słońce a czerwony kur...

nindza77
Wodzirej
Posty: 770
Lokalizacja: Animosity Szczecin

Post autor: nindza77 »

Bitka pirsza: Wielko kupa miencha - Elfiok z miczem
Burp, Ogr Ludojad - Tyelin, High elf Swordmaster

Ci, którzy zasiedli na widowni niedługo po zadymie w karczmie, musieli srogo się zawieść. To znaczy... nie, może to zależało od tego co spodziewali się zobaczyć, gdyż świadkiem byli nie jednej, a wielu walk, toczonych pomiędzy orkami i goblinami. -Paszczakowe łajna, ja być najlepsiejszy i ja ustalać tu zasada! Bendom bić siem na waleta! - Aś Ty gupi jak trull, przeca lepij jak byndom przywionzani do kijuf!- I tak dalej, wszystko w tonie wspaniałej kompanii orkowych odgłosów bicia tych mniejszych orków, czy tam goblinów. Większości mogło być tak naprawdę wszystko jedno. Arena zamieniała się powoli w wielkie pobojowisko, nawet jeśli już dawno nim była. Kamienny krąg, wsparty na, mających budzić skojarzenie ze wspaniałością, kamiennych kolumnach, powoli zaśmiecał się całymi tonami zielonego, martwego ścierwa wszelkich rodzajów. I tak aż do późnej nocy.
-ZASRAŃCE WY!- Nagle, kiedy już wszyscy tak naprawdę przysypiali z nudów, albo już od dawna rozważali wyjście z areny, rozległ się donośny, chrapliwy głos. -sŁUCHAĆ SE NAJLEPSIEJSZEGO Z NAJLEPSIEJSZYCH I ZROBIĆ TU TROCHA MYJSCA DLA WOJOWNIKUF! BO POSZCZUJEM REMBAKIEM!- Przez dłuższy moment wielu z zawodników zebranych by oglądać walkę, nie mogło dopatrzyć się źródła głosu, ale wszystko szybciutko się wyjaśniło. Herszt Gorfang stał na, specjalnie do tego celu zamontowanym podwyższeniu na jednym z końców areny. Podwyzszenie to, było kwintesencją myśli technicznej orków: "Najwienksze najlepsiejsze" i sięgało spory kawałek poza wyburzony strop tej kondygnacji twierdzy.

Dopiero teraz, kiedy żyjący jeszcze zielonoskórzy wynieśli się z areny, zostawiając za sobą trupy, można było dostrzec na tle zieleni sylwetki zawodników. Po jednej stronie, tej z olbrzymim podestem, stał Elf. Oczy, wyraz twarzy, jak i smukła sylwetka długoucha były spokojne, ale i gotowe. Miecz podtrzymywał jedną dłonią, opierając jego klingę o jedno z trucheł, gotów w dowolnym momencie wykonać nim szybkie cięcie.
Po drugiej zaś stronie górowała potężna sylwetka ogra, opancerzona od stóp do głów. Był skupiony, ale jego oczy błyszczały. Widział już ten miecz, widział z daleka inskrypcje na nim napisane i, zwycieżajac zapragnął go zdobyć. Było to wspaniałe trofeum, nawet jesli bezużyteczne w jego rękach.

Lecz nie było już wiele czasu na myślenie o ewentualnym trofeum. Zabrzmiało krótkie, acz głośne "Bić". Elf jednak nie ruszył się z miejsca, obserwował spokojnie zwalistą sylwetkę, która właśnie, wyjątkowo sprężystym krokiem szarżowała właśnie po masie truchła. Topór i młot byly już przyszykowane do zsynchronizowanego ataku, a elf nadal stał niewzruszony.
Jednak to właśnie wysoko urodzony pierwszy wykonał cios. Klinga miecza błysnęła tylko, nagle zataczając szeroki łuk na wysokości ogrzego podbrzusza i zabrzęczała pierwsza stal. Piękny bojowy nabrzusznik ogra został mocno zarysowany, jednak sam zainteresowany nawet nie poczuł draśnięcia. To była idealna okazja do kontrataku. Zirytowany nieco olbrzym zamachnął się jednocześnie i toporem i młotem. Toporem na wysokości głowy elfa, natomiast młotem zapragnął zmiażdżyć jego tułów. Od tego pozornie nie mogło być ucieczki, jednak niebywale szybki elf znalazł rozwiazanie i całkiem zgrabnym ruchem odskoczyl do tyłu, po czym najprędzej jak potrafił schował się za kolumnę.

Ogr rozważył dostępne mu możliwości: Mógł albo próbować wejść w elfa od frontu i zwyczajnie go zmiażdżyć, narażając się jednak na jakiś sprytny plan długoucha, albo okrążyć kolumnę nieco z dala, co jednak było próbą dla jego kondycji. Jako jednak, że to było bezpieczniejsze, zatoczył szeroki łuk wokół kolumny. Tyelin tymczasem miał już plan. Plan ten był prosty: czekać aż ten zacny wojownik podejdzie na tyle blisko, by tym razem elf mógł wycelować wyżej, tam gdzie okazałego brzuszyska nie chroni zbroja, a miecz wejdzie jak w masło. Wkrótce też nadarzyła się okazja do ataku. Ogr znów szarżował, tym razem mając jednak o wiele cwańszy sposób na zabicie Tyelina. Otóż kiedy elf spodziewał się szarży, ujrzał co najwyżej topór. Krasnoludzki topór, który właśnie leciał wycelowany prosto w jego oczy, co byłoby dla niego pewną śmiercią... Nie! Elf zdołał nieco się odsunąć, ale nie pomogło mu to do końca: Topór przebił zbroję, a siła z jaką został rzucony przygwoździła go do kolumny. Ból musiał na chwilę omamić elfa, co również zostało wykorzystane i potężny bojowy młot rozłupał dosłownie elfie biodro. Rana spowodowała, że ten praktycznie nie miał się jak ruszyć, ale przynajmniej został odrzucony od kolumny, a to znaczy: wolny. Opanował się, to jedyna szansa.

Ogr zaś, widząc, że niemal wykonczył swojego przeciwnika, zaszarżował po raz kolejny, teraz już bez większego planu, ale by po protu zabić. To nie był najwspanialszy pomysł, jak miał się niebawem przekonać, gdy w dalszym ciągu sprawne ręce ścisnęły mocniej miecz i pchnęły nim od dołu w udo grubasa, przecinając kilka ważniejszych naczyń krwionośnych. Ogr zawył z bólu i zachwiał się. Okrzyk ten był na tyle przeraźliwy, że Tyelin nie próbował nawet zadawać kolejnego ciosu: Ten miał zabić już ogra na dobre, ale nie to się jednak stało. Opasłe cielsko spadło wprost na elfa, a jego ogromne brzuszysko idealnie wkomponowało się w długouchą głowę: Teraz co prawda Ogr był nieprzytomny, ale to zmartwiałe palce elfa po kilku sekundach opuściły miecz... Zgodnie z orkowym prawem wygrał wiec większy.
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).

skaventail
Wałkarz
Posty: 53

Post autor: skaventail »

Burp po niezwykle wyczerpującym boju, został zniesiony przez brygadę zielonych z areny. Natychmiast potężna rana na udzie została opatrzona, krwawienie zatamowane, a ogr niedługo odzyskał świadomość. Kompania stała już nad Burpem, gdy ten otworzył oczy. Razem zgodnie jak jeden mąż zanieśli na swych silnych ramionach Alfę do jego kwatery, aby tam odpoczął i wyleczył rany na następny pojedynek. Miał sporo czasu i musiał go dobrze wykorzystać.

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

Walka trzymała w napięciu. Lurtz, podobnie jak reszta orków, przeżywał walkę. Gdy elfowi udało się zaranić ogra rozległo się buczenie. Było to oczywiste- żaden porządny ork nie będzie kibicował elfiakowi. Gdy jednak Burp zgniótł przeciwnika, buczenie przerodziło się w okrzyk radości i uznania.
WAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAGH!!!
Wykorzystując przerwę między walkami poszedł zjęść coś i zwilżyć gardło. A nuż znów będzie jakaś bitka w tawernie?
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
DarkAngel
Oszukista
Posty: 820
Lokalizacja: Wataha - Racibórz/Wrocław

Post autor: DarkAngel »

Druchii widząc śmierć Elfa Wysokiego Rodu zaczęły wiwatować i chwalić ogra.
- No panowie, wygląda na to, że mamy dla siebie całą kwaterę... - Odrzekł zadowolony Vraneth.
"Nie może być kompromisu między wolnością a nadzorem ze strony rządu. Zgoda choćby na niewielki nadzór jest rezygnacją z zasady niezbywalnych praw jednostki i podstawieniem na jej miejsce zasady nieograniczonej, arbitralnej władzy rządu." - Ayn Rand

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

DarkAngel pisze: - No panowie, wygląda na to, że mamy dla siebie całą kwaterę... - Odrzekł zadowolony Vraneth.
CZego ja nie mogę powiedzieć :)
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
GrimgorIronhide
Masakrator
Posty: 2723
Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin

Post autor: GrimgorIronhide »

- Patrz ! Teraz !
- Nie, jeszcze stoi. Ale go ciął ! - rozweseleni trunkiem i atmosferą walki otwierającej Kislevici przekomarzali się i buchali śmiechem, widząc zabawę elfa i ogra w chowanego. Jedyną osobą, która zachowała spokój był ich dowódca, który uważnie śledził poczynania zawodników.
- Uhahaha ! Po tym to się nie podniesie ! Aniemówiłem ! - głośny okrzyk udawanego politowania poprzedził wybuch śmiechu, kiedy ogr zwalił się na mistrza miecza kompletnie go sprasowując.
- To już chyba będzie po wszystkim. Można się było tego spodziewać. - rzeczowo sprawę skwitował wachmistrz pancernych, szkoda tylko, że tak oczywistą. Jan podniósł się z miejsca z cichym westchnieniem. Jego ludzie zbierali już swoje rzeczy i torowali sobie drogę w kierunku kwater.
- Czekajcie ! - powstrzymał ich stanowczy głos wodza - Anzelm, Jurij, Olov, Dymitrij idźcie na piach i przynieście mi ten miecz zanim zlecą się hieny cmentarne. Widząc niezadowolenie na twarzach wytypowanych szybko dodał - wszystko inne co przy nim znajdziecie jest wasze.
Poszli, choć wciąż niezbyt rozweseleni perspektywą przepychania się z tłumem zielonoskórych. Jan zaś wstał i w milczeniu opuścił arenę. Po tym co zobaczył wiedział, że nie będzie łatwo i trzeba wziąść się do przygotowań ostrzej niż dotychczas.

Awatar użytkownika
Morti
Mudżahedin
Posty: 345
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Morti »

Martin uważnie obserwował walkę. Kiedy ogr szczęśliwie zwalił się na elfa przemknęła mu przez głowe myśl -wolny, szczęściarz- a zaraz potem - miecz elfa- wampir wstał, widział inne łakome spojrzenia. Jego nadludzkie zdolności dawały mu przewagę. Skoczył na arenę i zaczął biec w stronę truchła elfa. Bron mogła się przydać. Jako cenny dar dla któregoś z zawodników bądź zawodniczek.

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3749
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

Roland chyba jako jedyny kibicował Elfowi. I nie dało się ukryć nie zadowolenia na jego twarzy, gdy ogr najzwyczajniej w świecie zmiażdżył własnym ciałem mistrza miecza.

- Eh... O jednego wojownika światła mniej.

Rycerz nie miał już powodu dłużej siedzieć na miejscu. Postanowił udać się do karczmy i przemyśleć taktykę na jutrzejszą walkę z mrocznym elfem przy paru głębszych.
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

Lurtz już miał wyjść z areny i udać się do tawerny, gdy zobaczył, jak wszyscy zmierzają do truchła elfioka szabrować. Miecz mało go obchodził, ale mnóstwo uczestników areny jak i zielonoskórych kotłowało się na piasku.
-Z tego musi być bitka!- zakrzyknął z radością i ruszył wraz z innymi.
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3749
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

Roland widząc co się dzieje na środku areny, postanowił ochronić ciało elfa i zapewnić mu należyty pochówek.
Po drodze, zabił dla zasady paru orków. reszta z nich nie stawała mu już na drodze. Po wielu przepychankach udało mu się dobiec do ciała i je zabrać.
Parę godzin później Roland zakończył pogrzeb, nie spodziewał się, że weźmie w nim udział młoda elfka i szermierz w śmiesznej czapce.
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

ODPOWIEDZ