Arena nr 32 - Czarna Grań
Re: Arena nr 32 - Czarna Grań
Matis, w pięknym stylu zdusiłeś w zarodku niezłą akcje. Wstyd.
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN
@ Miecz został, więc możecie się o niego pozabijać.
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów
Wampir oddalając sie od ciała widział jak śmieszny rycerzek zabiera ciało. W zasadzie gówno go to obchodziło. Miał miecz i to sie liczyło. Spojrzał po raz ostatni na arenę ,widząc jak inni przypadają chciwie do Rolanda z ciałem i zaczynają się wyzywać i szarpać oskarżając wzajemnie o zabaranie miecza. Wampir usmeichnął się do siebie i już miał się ulotnić z areny ,gdy nagle wpadł na orka, uczestnika areny. Nadal miał miecz ale wlewajaca się przez glówne wrota zielona fala uniemożliwiała sprawne wyjście.
Czego ty chcieć?- spytał ork gdy nagle zderzył się z wampirem- Pacz, buyszczoncy suabeusz zabiera truchuo elfioka, pewnikiem wydupczyć na osobności.
Eeee, uadna buyskotka. Elfioka? Pokasz!- nie czekając na pozwolenie chwycił za miecz.
(znaczy nie zabrał, tylko obaj teraz go trzymamy )
Eeee, uadna buyskotka. Elfioka? Pokasz!- nie czekając na pozwolenie chwycił za miecz.
(znaczy nie zabrał, tylko obaj teraz go trzymamy )
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN
Brat Alberecht skrzywił się nieco, widząc śmierć elfa. W końcu jego rasa od tysiącleci broni tego świata przed hordami Chaosu. Tym razem, niestety, wygrał silniejszy...
Kapłan zwrócił uwagę na tumult na Arenie. Widział Ludzi i Orków, którzy niczym ścierwojady walczyły o ciało i miecz przedstawiciela Wysokiego Rodu. Zakonnik pokręcił głową w niedowierzaniu.
- Jak zwierzęta... Nawet cywilizowane rasy nie mogą uszanować pozostałości po zmarłym.
Po wyjściu z Areny Lutzer miał zamiar udać się do karczmy na posiłek, a potem pomodlić się za duszę Mistrza Miecza. A ponieważ nie miał bladego pojęcia, gdzie Elfy trafiają po śmierci, postanowił odmówić standardową modlitwę do Morra. Tyelin raczej się nie obrazi.
Gdy Kapłan zniknął w tłumie zielonoskórych i przyjezdnych, tajemnicza postać obserwująca go wcześniej na Arenie podążyła za nim, doskonale maskując swoją obecność...
Kapłan zwrócił uwagę na tumult na Arenie. Widział Ludzi i Orków, którzy niczym ścierwojady walczyły o ciało i miecz przedstawiciela Wysokiego Rodu. Zakonnik pokręcił głową w niedowierzaniu.
- Jak zwierzęta... Nawet cywilizowane rasy nie mogą uszanować pozostałości po zmarłym.
Po wyjściu z Areny Lutzer miał zamiar udać się do karczmy na posiłek, a potem pomodlić się za duszę Mistrza Miecza. A ponieważ nie miał bladego pojęcia, gdzie Elfy trafiają po śmierci, postanowił odmówić standardową modlitwę do Morra. Tyelin raczej się nie obrazi.
Gdy Kapłan zniknął w tłumie zielonoskórych i przyjezdnych, tajemnicza postać obserwująca go wcześniej na Arenie podążyła za nim, doskonale maskując swoją obecność...
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.
Słysząc to Martin zaklął tak ,że nie powstydziłby się tego mocno nawalony krasnolud. Pierwszy ork skoczył, wampir uchylił się, odwrócił i kopnął leżącego słysząc chrzęst łamanych kości. kolejnych dwóch wpadło na niego od frontu. Wampir siłował się chwilę z orkami pokazując przy tym silnie umięśnione ramiona. Odepchnął ich i sparował pochwą elfickiej klingi cios rębaka. Orki postanowiły też bić się między sobą, wampir wykorzystał to ,wykręcając rękę jedemu i zagłębiając kły w szyi. Krew była faktycznie dobra, tak jak mówił wampir poznany w karczmie. Wampir wyciągnął miecz i ukrył pod płaszczem . Zdobioną pochwę rzucił nadbiegającym kislevczykom.
-Oni mają miecz - Wrzasnął i wskazał na ludzi ,zaczął zbliżać się do wyjścia.
-Oni mają miecz - Wrzasnął i wskazał na ludzi ,zaczął zbliżać się do wyjścia.
Starajcie się bardziej. Po każdym ch***wym poście wybrany zawodnik straci przytomność do swojej walki. Bić się możecie, nie zabraniam, jest to nawet wskazane Ale niektore posty przyprawiają o palpitację. Prosiłbym też, żebyście nie grali innymi zawodnikami, tylko swoim. Walka dziś, albo jutro
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).
Z początku Lurtz okładał pięściami wszystko co mu siĘę nawinęło, potem w ruch poszły rembaki.
-Hyhy, to jezd wuaźnie to co lubiem.
Wampira stracił już z oczu w tym tłumie, ale nie przejmował się tym. Od początku chodziło mu tylko o zabawę.
Żałował tylko, że jeszcze nie trafił na Rolanda, czy Willarda.
Nindzia, to do mnie i Mortiego?
-Hyhy, to jezd wuaźnie to co lubiem.
Wampira stracił już z oczu w tym tłumie, ale nie przejmował się tym. Od początku chodziło mu tylko o zabawę.
Żałował tylko, że jeszcze nie trafił na Rolanda, czy Willarda.
Nindzia, to do mnie i Mortiego?
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN
Raczej do mnie :p
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów
- kubencjusz
- Szef Wszystkich Szefów
- Posty: 3720
- Lokalizacja: Kielce/Kraków
Reiklandczyk przez chwilkę śledził kapłana sigmara, ale zaraz sobie odpuścił. Postanowił, że pomoże zakopać Rolandowi truchło.
Willard spojrzał z lekką pogardą na bretończyka. Nie rozumiał idei tego całego zamieszania. Można kogoś zakopać, by nie śmierdział, lub swoim zjedzonym przez robale ciałem nie straszył ludzi. Ale cała ta oprawka była czystą paranoją. W dodatku ten szlachetnie urodzony hipokryta działał mu na nerwy. W kółko pieprzył coś o pani kałuży czy czymś w tym stylu, obronie słabych i uciemiężonych, a w ciągu 2 dni zabił już kilkudziesięciu przypadkowych orków. Nie ma co dobrodziej pełną gębą. Splunął z odrazą. Na szczęście, jegomość jest mocny tylko w gębie. Niech no przyjdzie jego kolej to niewiele z niego zostanie. Ta myśl od razu poprawiła Willardowi humor...
Willard spojrzał z lekką pogardą na bretończyka. Nie rozumiał idei tego całego zamieszania. Można kogoś zakopać, by nie śmierdział, lub swoim zjedzonym przez robale ciałem nie straszył ludzi. Ale cała ta oprawka była czystą paranoją. W dodatku ten szlachetnie urodzony hipokryta działał mu na nerwy. W kółko pieprzył coś o pani kałuży czy czymś w tym stylu, obronie słabych i uciemiężonych, a w ciągu 2 dni zabił już kilkudziesięciu przypadkowych orków. Nie ma co dobrodziej pełną gębą. Splunął z odrazą. Na szczęście, jegomość jest mocny tylko w gębie. Niech no przyjdzie jego kolej to niewiele z niego zostanie. Ta myśl od razu poprawiła Willardowi humor...
Ostatnio zmieniony 17 cze 2012, o 12:45 przez kubencjusz, łącznie zmieniany 1 raz.
@ Jak zwykle każdy chce mnie zabić, ale już jestem do tego przyzwyczajony
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów
Do wszystkich, więc do was też. Bojka niech będzie chociaż na jakimś poziomie, nie chcę poematów, ale postarajcie się, wszystkim będzie milejByqu pisze:
Nindzia, to do mnie i Mortiego?
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).
Lurtz nie mógł już zliczyć ile łbów narąbał, może dlatego, że umiał liczyć tylko do 7. Inni orkowie zaczeli już się przed nim wycofywać. Ryknął triumfalnie.
-Jezdem najtfardszy i najwienkszy ork! Wienkszy niż wasz zafajdany wuc!- to zdanie wywołało potem lawine wielu wydarzeń, czego Lurtz nie mógł przewidzieć. Teraz jednak zaspokoiwszy swoją chęć do bitki poszedł zaspokoić żołądek.
-Jezdem najtfardszy i najwienkszy ork! Wienkszy niż wasz zafajdany wuc!- to zdanie wywołało potem lawine wielu wydarzeń, czego Lurtz nie mógł przewidzieć. Teraz jednak zaspokoiwszy swoją chęć do bitki poszedł zaspokoić żołądek.
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN
- GrimgorIronhide
- Masakrator
- Posty: 2723
- Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin
Anzelm zaklął. Prawie się udało. Tylko oczywiście jakaś idiotyczna pijawka musiała skoczyć między nich i pociągnąć tłumy orków do walki.
Strzelając jakiemuś człowiekowi z łokcia kątem oka zauważył rycerza zabierającego ciało. Teraz to nie miało znaczenia - sakiewka, pierścień i jakaś zapisana dziwnym językiem księga trafiły w ich ręce. W tym właśnie momencie Olov złapał zdobioną pochwę od miecza, a wampir zawołał : "Oni mają miecz !" - pięknie, k*rwa pięknie pomyślał wachmistrz odpierając bardziej zażarte ataki. Gdy pancerna menażka prawie rozwaliła Olovowi łeb jeźdźcy nie patyczkowali się i wyjęli szable. Po zarąbaniu dość wielu amatorów mocnych wrażeń wypalił ostatniemu w twarz z garłacza i polecił Jurijowi odprowadźić rannego do kwatery sam ruszając z Dymitryjem za wompirzem. Był przekonany, że nagroda pocieszenia nie zadowoli Joachimowicza. Załadował w biegu garłacz i ruszyli za świecącym ostrzem i czarnym płaszczem wampira....
Strzelając jakiemuś człowiekowi z łokcia kątem oka zauważył rycerza zabierającego ciało. Teraz to nie miało znaczenia - sakiewka, pierścień i jakaś zapisana dziwnym językiem księga trafiły w ich ręce. W tym właśnie momencie Olov złapał zdobioną pochwę od miecza, a wampir zawołał : "Oni mają miecz !" - pięknie, k*rwa pięknie pomyślał wachmistrz odpierając bardziej zażarte ataki. Gdy pancerna menażka prawie rozwaliła Olovowi łeb jeźdźcy nie patyczkowali się i wyjęli szable. Po zarąbaniu dość wielu amatorów mocnych wrażeń wypalił ostatniemu w twarz z garłacza i polecił Jurijowi odprowadźić rannego do kwatery sam ruszając z Dymitryjem za wompirzem. Był przekonany, że nagroda pocieszenia nie zadowoli Joachimowicza. Załadował w biegu garłacz i ruszyli za świecącym ostrzem i czarnym płaszczem wampira....
Ostatnio zmieniony 17 cze 2012, o 13:27 przez GrimgorIronhide, łącznie zmieniany 1 raz.
Elfy widząc przepychanki na arenie i walkę i miecz poległego Tyelina, postanowiły zignorować przedstawicieli niższych ras i powrócić do kwatery. Vraneth wiedział, że czeka go wkrótce ciężka walka i nie zamierzał tracić czasu na przepychanki z orkami. Druchii nie były zupełnie zainteresowane tym, co stanie się z ciałem elfa i jego mieczem. Dla nich ostrze z Ulthuanu było zupełnie bezwartościowe. Ruszyli więc, tradycyjnie rozdając ciosy każdemu, kto im się nawinął.
"Nie może być kompromisu między wolnością a nadzorem ze strony rządu. Zgoda choćby na niewielki nadzór jest rezygnacją z zasady niezbywalnych praw jednostki i podstawieniem na jej miejsce zasady nieograniczonej, arbitralnej władzy rządu." - Ayn Rand
Tilith nie moga uwierzyć w tak prostacką śmierć Tyelina. Wszyscy, tylko nie on. Otarła rękawem łzy, które spływały po policzku i postanowiła wziąć się w garść.
- Muszę dotrzymać słowa i dostać miecz. -
Widziała,że wampir ukrył go pod płaszczem, czego nikt z tych tępych osiłków nie zauważył.Musiała iść do niego...
- Muszę dotrzymać słowa i dostać miecz. -
Widziała,że wampir ukrył go pod płaszczem, czego nikt z tych tępych osiłków nie zauważył.Musiała iść do niego...