Postanowiłem zapisać sobie tą bitwę i zdać Wam relację po meczu

W pewien grudniowy dzień (a był to zimny dzień o jakim nawet najstarsi Rembertowiczanie nie pamiętali od ostatniej zimy) dwóch generałów którzy mieszkali jeden nad drugim postanowili się zmierzyć w bitwie. Paweł, gracz jaszczurzy wyzwał Fanatyka, gracza szczurzego na swoim terenie. Wyzwanie przyjęte. Po zorganizowaniu stołu Paweł przeszedł do ofensywy i poczęstował mnie pysznymi wafelkami i colą. Zmiękczył tym mój instynkt mordercy i to mu dało lepsze ustawienie terenu. Cóż, bywa.
Ale ja i tak miałem "cunning plan", bom grałem w imię Kiełbas!

Graliśmy na rozpiski tajne ale dla Was uchylę rąbka tajemnicy:
Skaveni:
Plague Priest z Bands of Power, Warpstone Amulet i flail.
24 Clanratów z sztandarowym i muzykiem.
12 Plague Monków z xhw i fcg,
21 slavów z muzykiem
8 night runnersów z xhw.
Lizardy:
Saurus Scar-Veteran z Charm of the Jaguar Warrior i Enchanted Shield i LA,
10 Skink Skirmishers z Bravem i blowpipemi.
10 Saurusów z shieldami, sztandarowym i championem.
3 Kroxigory.
No i rozstawienie było takie:

Nie graliśmy na 6 tury ale do ostatniego modelu więc ogólny przebieg bez obrazków.
Próbowałem nie zaangażować się w walkę slavami z kroxami nawet jeśli zaszarżuję z prostej przyczyny - ich diabelska siła. To był ból podczas całej bitwy. Rozpiska była bardzo mocna - kroxigory po prostu wymiatały a biegacz biegał i mnie wkur...zał...
Nigt runnersi poszli do przodu i udało im się wyciąć więcej niż połowę skinków które się przesunęły do przodu także.
Potem dostali szarżę od biegacze i się skończyły zawody - poszli w piach.
Następna akcja to slavi i ich rozstawienie. Po wielu bólach kroxy zaatakowały clanratów na dolnej (dla widza) części stołu. I przegrały. Doszła do tego kanapka ze slavów. Do tego dołączyli się saurusi czyli szlag trafił moją taktykę. Ale udało się moim plague monkom dojść na czas i saurusów znisczyć. Niestety, było już po clanratach i slavach do tego czasu. Z przetrzebionymi szeregami poczekałem sobie na kroxigory które po dogonieniu clanratów były w mojej strefie rozstawienia. Zabawnie, moj plague priest wyszedł z regimentu i zabił biegacza. Potem udało mu się dojść do plujawek (zadnego wounda nie straciłem) i zabił i je. Potem (mówiłem że to długo trwało?

Oto zdjęcia z bitwy:
A kuku, kto tam?


Hmm....gdzie pójdziecie...

SZARŻA!!


Wygrany i Zszokowany


FOR GRILL!
FOR GLORY!
FOR DEADLY SAUSAGES!!!
Pozdrawiam
Fanatyk