Arena nr 32 - Czarna Grań

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
GrimgorIronhide
Masakrator
Posty: 2723
Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin

Re: Arena nr 32 - Czarna Grań

Post autor: GrimgorIronhide »

Klafuti pisze:Letko śmirdzuncy chałosowy chopak
Oj nie letko nie letko zwłaszcza od zawietrznej.
Zieloni znów górą WAAAGH!!! Tak dalej, fajowy finisher.
I gwoli przypomnienia mam pomniejszą miksturkę i czy stosujesz ten wcześniej wspomniany tyci bonusik dla 4 osób za grafiki ?

Długie treningi szermiercze i sparingi z towarzyszami popłaciły. Jan czuł się jakby mógł odbijać strzały zamachami szabli tylko tak od niechcenia. Dawniej rozwiązywał na swoich włościach zatargi z innymi szlachcicami i hrabiami Ostermarku zawsze z powodzeniem.

Z pomocą pancernych przywdział swą wspaniałą zbroję do ostatniej blachy. Następnie narzucił na nią grube niedźwiedzie futro - pamiątkę z polowania z dziadem i ojcem, mogło zapewnić dodatkową obronę przed strzałami. Złoty ryngraf z herbem i Niedźwiedziem Kisleva wisiał na brązowym łańcuszku chroniąc gardło. Hełm husarski błyszczał wspaniale polerowany ceglanym pyłem. Ostatnim elementem "stroju na czerwony bal" jak mawiano w jego stronach były majestatyczne skrzydła. Tym razem postanowił w nich walczyć, dla większej ochrony przed łukiem i reprezentacyjności. Potem szabla, broń przodków wspaniale zdobiona przez mistrzów Ludu Gór, wykuta z domieszką Gromrilu, gładko wychodziła z pochwy gotowa uderzyć z siłą błyskawicy.
Straszliwy nadziak, przez ostatnie dni uczył się odbijać nim strzały, co miało przesądzić o wyniku boju. Pistolety choć niepotrzebne w tej walce nabił i schował w kaburach na wszelki wypadek. Był gotów furia Gospodarów grzmiała w nim a Ursuun miał go w opiece.

Wypił strzemiennego z ludźmi po czym starym przyzwyczajeniem przejechał palcami po piórach lewego skrzydła, ucałował herb i ruszył raźno na arenę myśląc o triku szermierczym: przerzuceniu broni z ręki do ręki. Niech wygra lepszy - (kislevita) pomyślał wesoło...

Awatar użytkownika
Klafuti
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3443
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Klafuti »

GrimgorIronhide pisze:I gwoli przypomnienia mam pomniejszą miksturkę i czy stosujesz ten wcześniej wspomniany tyci bonusik dla 4 osób za grafiki ?
Wszystkie nagrody i ustawienia od nindzy obowiązują.
Obrazek
"Głos opinii publicznej nie jest substytutem myślenia."
~Warren E. Buffett

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

GrimgorIronhide pisze: ...ruszył raźno na arenę myśląc o triku szermierczym: przerzuceniu broni z ręki do ręki.
Bohun :D
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
GrimgorIronhide
Masakrator
Posty: 2723
Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin

Post autor: GrimgorIronhide »

Byqu pisze:
GrimgorIronhide pisze: ...ruszył raźno na arenę myśląc o triku szermierczym: przerzuceniu broni z ręki do ręki.
Bohun :D
A inne Easter Eggsy wyłapałeś ? :wink: Jest ich w moich różnych tekstach całkiem sporo :mrgreen:

Awatar użytkownika
kubencjusz
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3720
Lokalizacja: Kielce/Kraków

Post autor: kubencjusz »

Sam tryb pisania wionie sienkiewiczem na kilometr, a że niedawno czytałem to zauważyłem to już od pierwszego posta ;)

Awatar użytkownika
DarkAngel
Oszukista
Posty: 820
Lokalizacja: Wataha - Racibórz/Wrocław

Post autor: DarkAngel »

[Kiedy następna walka ?]
"Nie może być kompromisu między wolnością a nadzorem ze strony rządu. Zgoda choćby na niewielki nadzór jest rezygnacją z zasady niezbywalnych praw jednostki i podstawieniem na jej miejsce zasady nieograniczonej, arbitralnej władzy rządu." - Ayn Rand

Awatar użytkownika
Klafuti
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3443
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Klafuti »

Więc jednak ktoś jeszcze się tym interesuje. Walka będzie jutro po południu albo w niedzielę.
Obrazek
"Głos opinii publicznej nie jest substytutem myślenia."
~Warren E. Buffett

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

[Jutro jadę nad jezioro, wracam w przyszły poniedziałek. Za to po powrocie postaram sie coś rozkręcić akcję po coś tu nudą wieje, a orki nie lubiom siem nudzić!]
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

[Jedź dalej Klafuti, już dobrze zacząłeś! Od początku sierpnia będę cały miesiąc w domu, więc zajmę się następną, 33 Areną. Możecie liczyć na sporo atrakcji, magów, wierzchowce itp. :) ]

Awatar użytkownika
Klafuti
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3443
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Klafuti »

No to postaram się pocisnąć, żeby zdążyć do sierpnia.
Obrazek
"Głos opinii publicznej nie jest substytutem myślenia."
~Warren E. Buffett

Rabsp
Masakrator
Posty: 2445
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Rabsp »

Klafuti pisze:Więc jednak ktoś jeszcze się tym interesuje. Walka będzie jutro po południu albo w niedzielę.
codziennie sprawdzam czy nie ma jakiegos nowego wpisu do pocztania :P

Awatar użytkownika
kubencjusz
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3720
Lokalizacja: Kielce/Kraków

Post autor: kubencjusz »

Nadal paczam, bo moje postacie chcę aby miały ciąg fabularny a do tego potrzebna jest mi 32 arena :)

Awatar użytkownika
Klafuti
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3443
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Klafuti »

Żusto bitka!!! Dwóch ludziuff, jeden mientki, drugi ichni burszuj.*

* Walka nr 6: Uniemysł zwany Młodszym, bretoński łucznik vs Jan Andrei Jachimowicz, kapitan psów wojny.


Minął przeszło tydzień, gdy na Czarnej Grani odbył się ostatni pojedynek, przynajmniej między uczestnikami areny.
Publiczność zaczynała się niecierpliwić, więc herszt doszedł do wniosku, że można by przeprowadzić kolejną walkę.
Okazało się jednak, że nikt nie pokwapił się aby odbudować lożę wodzów, zrujnowaną podczas poprzedniego widowiska, więc spowodowało to dalsze opóźnienia, wszak walka nie mogła się odbyć bez obecności herszta Gorfanga, i choć od biedy mógłby się zniżyć do zasiadania pomiędzy zwykłymi „chopakami”, to przebywanie w towarzystwie goblinów (i co gorsza, snotlingów!) z pewnością nadszarpnęłoby jego autorytet.
Dlatego też wódz niezwłocznie zagonił współplemieńców do roboty i osobiście nadzorował przebieg prac.

Tymczasem kmiot Uniemysł, zwany Młodszym dla odróżnienia od pozostałych Uniemysłów, Starszego i Średniego (cóż, rodzice Uniemysła najwyraźniej nie byli zbyt kreatywni jeśli chodzi o wybór imion, ale to i tak lepsze niż nadawanie numeru serii) postanowił w swej chłopskiej chytrości zapewnić sobie przewagę w oczekującej go walce.
W tym celu zakradł się do lokalnej hodowli grzybów i tam, wśród wielu różnych okazów znalazł interesującą go purchawkę.
Kiedyś, gdy był myśliwym używał ich zarodników by oszołomić schwytane w pułapki zwierzęta i bezpiecznie je dobić.
Właśnie skończył napełniać niewielką, pergaminową torebkę proszkiem i umieścił w niej zatyczkę pozwalającą na zamontowanie jej zamiast grotu strzały, gdy drzwi do jego mieszkania otworzyły się i wieśniak został wezwany na arenę.

Gdy bramka otworzyła się przed Uniemysłem, ten z lekkim wahaniem, a może po prostu była to oznaka prymitywniej przebiegłości typowej dla plebejów, chyłkiem wśliznął się na arenę.

Popatrzył w miejsce gdzie spodziewał się znaleźć swojego przeciwnika i...
- Janioł... – szepnął zdziwiony Uniemysł, gdy zobaczył zakutego w lśniącą w pełnym słońcu skrzydlatą zbroję szlachcica. – Zara, przeca to nie żaden janioł, ino ten szlachetka - zreflektował się. – Może to nie ten rycerz, jaśnie pan chędożony, co żem po niego przyszedł, ale oni ‘szyscy wyzyskiwacze, taka ich mać.

Natomiast Jan, który sam poszedł na arenę i czekał już dłuższą chwilę na przeciwnika, widząc zawiniętego w szmaty chłopa tylko uśmiechnął się nieznacznie i przygryzł wąsa. Wyjął swą możną szablę, a krzywe ostrze zalśniło i najemnik wyglądał jakby trzymał nie stalową szablę, ale świetlną.
Trzymając karabelę celowo w lewej ręce, zakręcił nią parę razy.
Był całkowicie odprężony, w końcu miał walczyć tylko z brudnym wsiórem. Pewien swego oczekiwał na sygnał do rozpoczęcia starcia.
„Pewnie nawet nie wie, w co się wpakował, głupi wieśniak” – pomyślał Joachimowicz. Spojrzał na trybuny, by pośród zgromadzonych zielonoskórych wypatrzyć znajome twarze towarzyszy.

Przez to pewnie nie zareagował natychmiast, gdy rozległ się sygnał do rozpoczęcia walki. To krótkie opóźnienie dało łucznikowi minimalną przewagę.

Uniemysł już sięgnął po strzałę, gdy nagle poczuł dziwną więź z czymś bardzo wysoko, tak jakby wiedział gdzie znajdują się planety unoszące się wysoko nad nim. Dotychczas Uniemysł nie słyszał o istnieniu planet, teraz jednak wydawało mu się to tak oczywiste, jakby miał tą wiedzę od zawsze. Przypomniał sobie też dziewczynę, którą widział dawno temu w leśnym stawie. W umyśle Uniemysła tymczasem zaczęła odsłaniać się przyszłość. Chłop spróbował skupić się jeszcze bardziej, by poznać przebieg walki, jednocześnie nie spuszczając szlachcica z oczu. I wtedy TO się stało:

Widząc niezwykłe skupienie na twarzy przeciwnika i nienaturalny wręcz intelekt z każdą chwilą coraz silniej promieniujący od Uniemysła, Jan wnet zorientował się, że łucznik odprawia co najmniej jakieś gusła.
Trzeba było go natychmiast rozproszyć!

Upewniwszy się, że Uniemysł go widzi, Joachimowicz wykonał swój niezwykły manewr szermierczy: przerzucił szablę z lewej ręki do prawej!

Hałaśliwa orkowa publiczność natychmiast zamilkła, herszt wstał. Rozbłyski energii, gigantyczne pająki, żywe rzeźby, smoki... wszystko to Gorfang widział w czasie swych podbojów, ale przerzucenie szabli było zdecydowanie najbardziej niezwykłym widokiem, a zarazem najprzebieglejszym posunięciem, jakie widział.
Ukryty pod trybunami skaveński szpieg natychmiast wyjął miniaturowy dalekopisk by poinformować Radę o pojawieniu się nowej siły we wszechświecie...

Cały geniusz Uniemysła prysnął jak bańka, jednak dzięki instynktowi samozachowawczemu szybko oprzytomniał i wydobył specjalną strzałę bez grotu. Wprawnym ruchem zdjął z paska przygotowaną zawczasu głowicę z usypiaczem, uzbroił strzałę i posłał ją w kierunku szlachcica.

Jednak światło odbijające się od polerowanego pancerza uniemożliwiło skuteczne celowanie i pocisk wpadł w publiczność. Jan odruchowo podążył wzrokiem za strzałą i zobaczył jak orki i gobliny spowite brunatnym pyłem stają się coraz bardziej osowiałe.

- Ty tchórzu! Twoje gusła nie przyniosły skutku, więc próbujesz mnie alchemią? Przynajmniej udawaj, że walczysz honorowo! – Krzyknął szlachcic do Uniemysła, na co ten odparł, ładując kolejną strzałę:
- Ja na gnoju urodzony, mości panie, za co w dupę możecie mnie pocałować, hy, hy!
- Dość! – Warknął szlachcic pod nosem i ruszył na przeciwnika, zwinnym ruchem szabli zbijając strzałę. Chociaż już mógł rzucić się na przeciwnika, wieloletnia służba w kawalerii nauczyła go, by zawsze szarżować tylko wtedy, gdy na pewno dopadnie przeciwnika, a wtedy zawsze dotrze do celu i zmiecie go jak grad młode zboże.

Tymczasem Uniemysł, widząc, że nieprzyjaciel jest już dość blisko, cofnął się kilka kroków, w międzyczasie naciągając łuk.

Oddany z mniejszej odległości strzał sięgnął celu, ale grot tylko brzęknął na blasze i ześlizgnął się zostawiając po sobie ledwie zarysowanie, a Joachimowicz tylko zaśmiał się paskudnie.

Łucznik chciał odpowiedzieć tym samym i cofnąć się znowuż, jednak zamiast tego poczuł poza sobą ścianę palisady okalającej arenę.

Nie mając żadnej innej możliwości, Uniemysł wzniósł łuk i strzelił. W tym momencie kislevita skoczył na niego z mściwą satysfakcją, wznosząc nadziak i szablę. Traf chciał, że strzała, posłana z małej odległości przebiła zbroję i wbiła się w lewy bark Joachimowicza, który ryknął z bólu i wściekłości, że ten zawszony, tchórzliwy kmiot śmiał go zranić. I to pierwszy!

To jednak było już bez znaczenia. Nadziak opadł i wbił się szpikulcem za obojczyk łucznika, z taką mocą, że ten aż przysiadł i zaskowyczał z bólu, wkrótce jednak skowyt zamienił się w charkot, gdy czerwona piana poleciała z ust i nosa Uniemysła. Raniony, usiłował jeszcze się uwolnić, odsunąć, jednak tkwiący aż po trzonek nadziak nie pozwalał na to. Szlachcic, czując opór, szarpnął i stęknął z bólu – strzała wciąż tam była, jednocześnie nabijając wieśniaka na szablę. Trzymając wciąż za tronek nadziaka i rękojeść karabeli, Jan obrócił rzężącego przeciwnika i cisnął na podłoże, uwalniając przy tym szablę, i wypuszczając nadziak, którego nie zdołał utrzymać ze względu na strzałę tkwiącą w barku.

Przydepnął wierzgającego jeszcze Uniemysła Młodszego pancernym butem, i krzywiąc się nieco sięgnął wolną ręką po pistolet.
- Co ty chciałeś... – powiedział jeszcze Joachimowicz, wycelował niedbale i strzelił, po czym zabrał broń i skierował się do wyjścia, gdzie już czekali na niego towarzysze.
Obrazek
"Głos opinii publicznej nie jest substytutem myślenia."
~Warren E. Buffett

Awatar użytkownika
kubencjusz
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3720
Lokalizacja: Kielce/Kraków

Post autor: kubencjusz »

Willard nie był specjalnie zachwycony walką. No wielka mi filozofia. Podejść w pełnej płycie do zezowatego chłopa i urżnąć mu łeb. Wypuścił głośno powietrze wzdychając. No cóż. Niedługo moja kolej. Miał nadzieję że i jemu pójdzie równie łatwo co Janowi ...

Awatar użytkownika
Chomikozo
Chuck Norris
Posty: 598

Post autor: Chomikozo »

Tekst z przerzucaniem szabli mnie rozwalił :lol2: Rzeczywiście nieludzko niesamowity i zadziwiający skill, zważywszy na to, że Jan w drugiej ręce trzymał nadziak :)
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.

Awatar użytkownika
Sevi
Niszczyciel Światów
Posty: 4776
Lokalizacja: Legion Kraków
Kontakt:

Post autor: Sevi »

Eee, miałem nadzieję że Uniemysł wygra :(
Wisła Kraków.

Awatar użytkownika
GrimgorIronhide
Masakrator
Posty: 2723
Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin

Post autor: GrimgorIronhide »

Klafuti pisze: I wtedy TO się stało:
Upewniwszy się, że Uniemysł go widzi, Joachimowicz wykonał swój niezwykły manewr szermierczy: przerzucił szablę z lewej ręki do prawej!

Hałaśliwa orkowa publiczność natychmiast zamilkła, herszt wstał. Rozbłyski energii, gigantyczne pająki, żywe rzeźby, smoki... wszystko to Gorfang widział w czasie swych podbojów, ale przerzucenie szabli było zdecydowanie najbardziej niezwykłym widokiem, a zarazem najprzebieglejszym posunięciem, jakie widział.
Ukryty pod trybunami skaveński szpieg natychmiast wyjął miniaturowy dalekopisk by poinformować Radę o pojawieniu się nowej siły we wszechświecie...
[ ... I rozległy się fanfary, eksplozje kosmicznego światła, wybuchy wulkanów a lud spożywał owce, nadziaki, płatki śniadaniowe, orangutany, mannę oraz nietoperze.

@Chomikozo
Oczywiście trzyma w drugiej łapie nadziak, ale jego też przerzuca zmieniając kompletnie pozycje broni, co czyni TO jeszcze bardziej niezwykłym (oczywiście mógł też wyciągnąć nadziak później jak miał schowany :P ).

"Janioły, janioły !" czyżby film "1612" ?! ]

Kilku żołnierzy pośpieszyło na pomoc tryumfującemu pułkownikowi. Ranę zalano winem (tak winem), strzałę usunięto, a ranę opatrzono. Jan był średnio zadowolony ze swojej walki, spodziewał się wyrobić Perfecta na tak marnym przeciwniku, a on zgarnął jeszcze Pierwszą Krew, a do tego musiał oszczędzać rękę przez najbliższe 2 dni. Pofarciło się wolnorolnemu. Nie mniej wygrana była wygraną i należało ją uczcić.

chida
Wałkarz
Posty: 60

Post autor: chida »

Tilith udała się do swojej kwatery. Śmierć Uniemysła zasmuciła ją. Postanowiła jednak, by te emocje nie przeszkodziły jej w misji dla Athel Loren. Usiadła w pozycji kwiatu lotosu i trzymając Kronikę na kolanach rozpoczęła medytację. Czuła ciepłą i dobrą energię płynącą z miecza. Pozwoliła, by płynęła ona swobodnie przez jej ciało. Elfka nie wiedziała, ile czas spędziła na medytacji. Wiedziała jednak, że jest gotowa do walki. Jej zielone oczy płonęły determinacją i mocą. Powolnym krokiem szła na Arenę, a tłum rozstępował się przed nią , bojąc się jej spojrzenia.
- Babciu, i co? Czy Tilith poradziła sobie z przeciwnikiem? -
Dostojna elfka jedynie uśmiechnęła się tajemniczo.

Awatar użytkownika
JarekK
Bothunter
Posty: 5090
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: JarekK »

Dief był pewny siebie i nie zbyt bał się jakiejś elfki, która pewnie całe życie turlała się w mchu. Wiedział jednak, że jest ona uzbrojona w magiczny miecz. Zrobił to co zawsze przed wielkim dniem. Przeszedł się po obozie orków, wyssał z kilku krew i gdy poczuł, że jego głód został powstrzymany przebiegł się, jak to miał w zwyczaju, na arenę. Na piasek areny wkroczył jako pierwszy. Sprawdził butem twarość podłoża i przećwiczył sobie pare szybkich odskoków. Gdy przeciwniczka wkroczyła na arenę jego branzoleta zaświeciła się na czerwono. Poczuł moc bijącą z artefaktu. Był przygotowany do walki w stu procentach.
Stone pisze: 16 gru 2019, o 13:36Żeby dobrze rosły, o warzywa trzeba dbać.

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3749
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

Roland widząc triumf szlachcica uśmiechnął się tylko pod nosem.
- W końcu ten śmieć dostał to na co zasłużył. Jak on w ogóle śmiał rozsiewać o mnie takie plotki. Gdyby tego nie robił to jestem w 100% pewien, ze pani by mu pomogła.
Roland wstał i ruszył pogratulować szlachcicowi zwycięstwa.

--------------------------------------------------------------------
Zauważyliście, że wszyscy, którzy próbują przelecieć elfkę umierają :P
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

ODPOWIEDZ