Hej.
Maluję od dawna (choć bardzo mało). Dla siebie na stół, a że jestem mało wymagający, jakoś się nigdy nie spinałem w kwestii jakości. No, ale po obejrzeniu kilku tutejszych galerii jednak przyszła ochota na podniesienie skilla. Stąd galeria i prośba o uwagi. Nie jestem obrażalski, więc i "do dupy" zniosę, choć wolałbym przy okazji jakąś wskazówkę, np. "łososiowa tarcza nie pasuje do kanarkowej zbroi, a płaszcz ecru powinien brudzić się przy ziemi".
Przy okazji bardzo chętnie przyjmę uwagi o fotografowaniu. Tutoriale poczytałem, popróbowałem i niestety zadowolony nie jestem. Grubo ponad 100 prób zabrało mi dojście do poniższych wyników, a są takie sobie. Robione z lampą (przez dwie kartki), inaczej wychodziły nieodmiennie zbyt ciemne/poruszone. Balans bieli chyba dla tego oświetlenia opanowałem, bo kolory jakoś tam się zgadzają, ale kontrast/jasność jest przestrzelony, a w dodatku w różny sposób w różnych obszarach i nie potrafię tego skorygować gimpem.
No to start:
Model to Onyx Golem (14122) Reapera. Jest dość spory, stoi na podstawce 40mm. W założeniu było "ciało" z gładzonego onyksu (stąd niebieskie rozjaśnienia i błyszczący lakier) i solidna stal zbroi.
Kolejna rzecz to WIP będący testem Vallejo Water Effects, z którym problemy opisałem tu http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php?f=9&t=35938. W skrócie, chciałem osiągnąć efekt modelu stojącego na trawiastej wysepce tkwiącej w bagnie (druga fotka zażółcona, bo włączyłem dodatkową lampę żeby dokładniej oświetlić mętną breję na podstawce):
Model to Spikeshell Warrior (03272) Reapera, podstawka 25mm.
I na koniec dzisiejszego odcinka powód, dla którego męczę się w Water Effectsem:
Model to Dragon Turtle (14493) Reapera. Tymczasowa podstawka 50mm - jak opanuję sztuczną wodę, to planuję mu zrobić jakieś bagienne jeziorko z gnijącymi trupami.
I na koniec - czy moje fotki nie są zbyt duże?
Figurki wenantego
Moderatorzy: Ziemko, wind_sower
Uwagi techniczne: fotki powinny być w miarę małe (wiem, że czasy modemów 56k już minęły ale jednak zawsze stosuje się miniaturki) a pod spodem same linki do wersji "hajdefiniszyn" dla osób które lubią przypatrywać się szczegółom
Uwagi co do figurek: ogólnie technicznie jest ok, nie podobają mi się troszkę świecące portki pana na zdjęciu nr 2 ale nie wiem, co to za figurka (Rackham?)- może to nie są spodnie tylko jakiś robo-pancerz? Figurka zwierza na bagnach ma fajną podstawkę, ale niestety samotnie wygląda źle - bo woda lewituje (w grupie bojowej i w treju tego nie widać ale na samotnej figurce niestety razi w oczy). Większość modelarzy dla pojedynczych figurek "bagiennych" stosuje raczej odwrotny układ - na bokach jest ziemia, a woda w środku podstawki, no chyba że planujesz dorobić jeszcze osobno boki podstawki jako trej. Pancerz tego zółwiowatego powinieneś chyba bardziej przyciemnić, bo jasne łuski za bardzo się "gryzą" z plamami wasza.
Uwagi co do figurek: ogólnie technicznie jest ok, nie podobają mi się troszkę świecące portki pana na zdjęciu nr 2 ale nie wiem, co to za figurka (Rackham?)- może to nie są spodnie tylko jakiś robo-pancerz? Figurka zwierza na bagnach ma fajną podstawkę, ale niestety samotnie wygląda źle - bo woda lewituje (w grupie bojowej i w treju tego nie widać ale na samotnej figurce niestety razi w oczy). Większość modelarzy dla pojedynczych figurek "bagiennych" stosuje raczej odwrotny układ - na bokach jest ziemia, a woda w środku podstawki, no chyba że planujesz dorobić jeszcze osobno boki podstawki jako trej. Pancerz tego zółwiowatego powinieneś chyba bardziej przyciemnić, bo jasne łuski za bardzo się "gryzą" z plamami wasza.
Zakon NMM trzeba tępić, niszczyć, wypalać rozgrzanym do czerwoności żelazem! Oczywiście żelazem pociągniętym metalizerem
- Cookie Monster
- Łysy oszukista
- Posty: 1710
Fotki dobre, mi by się nie chciało klikać za każdym razem w link żeby zobaczyć zdjęcie w większym formacie.
Jak robiłeś te pałki wodne(czy jak to się tam nazywa, to puchate coś)
Jak robiłeś te pałki wodne(czy jak to się tam nazywa, to puchate coś)
Komentuję to co widzę na zdjęciach. Jeśli chcesz żeby ludzie oceniali Twoje prace to licz się z krytyką.
Więcej wszystkiego:http://lysymaluje.blogspot.com/
Więcej wszystkiego:http://lysymaluje.blogspot.com/
1. Miedziany drut nawojowy 0,4mm (szpulka 220 metrów kosztowała mnie kilkanaście złotych).Cookie Monster pisze: Jak robiłeś te pałki wodne(czy jak to się tam nazywa, to puchate coś)
2. Na koniec drucika kropla gęstego, badziewnego kleju (w tym przypadku jakiś wiekowy hermol z dna szuflady).
3. Klej na druciku obtaczam w pojemniczku z mieloną gałką muszkatołową (taka przyprawa ).
4. Formuję z przyprawionego kleju palcami pożądany wydłużony, wrzecionowaty kształt.
5. Profit.
Kleju należy nabrać niewiele, zaś przyprawy jak najwięcej (może być za dużo, najwyżej się osypie lub zostanie na palcach). Tyle, żeby podczas ugniatania do palców przywierały okruszki przyprawy, ale nie klej. Nie formuję od razu docelowego kształtu, najpierw trochę gniotę, żeby okruchy wymieszały się z lepiszczem, przez co powierzchnia wygląda na bardziej chropowatą no i po wyschnięciu nie osypie się połowa. Maluję gęstą farbą tylko drucik ("łodygę") - gałka muszkatołowa jest o tyle fajna, że zewnętrzna powłoka ziarna jest ciemniejsza niż wnętrze, więc zmielona daje ładne, brązowe okruszki o różnych odcieniach. No i nieźle pachnie, co jest miłą odmianą po "aromatach" modelarskiej chemii A "liście" to wysuszone, pomalowane i przycięte igły świerku srebrnego.
- Cookie Monster
- Łysy oszukista
- Posty: 1710
Dzięki, będę musiał spróbować tego;)
Komentuję to co widzę na zdjęciach. Jeśli chcesz żeby ludzie oceniali Twoje prace to licz się z krytyką.
Więcej wszystkiego:http://lysymaluje.blogspot.com/
Więcej wszystkiego:http://lysymaluje.blogspot.com/
- smiejagreg
- Ciśnieniowiec
- Posty: 7593
+1.Czcibor pisze:Ogólnie ok, ale imo maluj bardziej rozwodnioną farbą.
Robota nie tykam, bo to nie moje klimaty, a poza tym fotki prześwietlone, w realu wygląda zapewne zupełnie inaczej. Co do żółwików, to najbardziej rzucają się w oczy pancerze. U pierwszego jest kompletnie do poprawienia.Wygląda na to, że ciemny próbowałeś wsadzić w zagłębienia po pomalowaniu całości. Imho powinieneś najpierw pomalować cały pancerz na ciemny brąz - jak obecnie w zagłębieniach. Potem dodawać sukcesywnie jaśniejszego odcienia i malować coraz wyższe partie. Jak już dojdziesz do samego jasnego odcienia, to wówczas dopiero spróbować użyć ew. kolejnego koloru do rozjaśnienia i sukcesywnie dodając osiągnąć jeszcze jaśniejszy. Tu zamiast żółtego wybrałbym kolor kościany... Można próbować rozjaśniania takiego, jak się rozjaśnia rogi. Washe chyba niewiele tu pomogą. Dopiero na koniec bym całość ew. zwashował, ale bardzo rozwodnionym washem, żeby nie zostawiał plam.
Druga rzecz jaka mi się nasunęła, to czerwona japa u drugiego turtla. Tu poszedłeś po prostej i tylko machnąłeś czerwonym chyba. A wbrew pozorom to bardzo ważny element, który ma duży wpływ na odbiór figsa. Tego czerwonego bym nie używał albo wcale, albo tylko do jakichś ostatecznych punktowych rozjaśnień. Ale jeśli już jest, to spróbuj washy - fiolet (koniecznie imho), devlan mud, badab black - w różnych kombinacjach. Przyciemnisz całość, zrobi się to bardziej sino-ciemno-różowe. Potem dopiero zacznij wyciągać kolory. Imho zamiast w stronę krwistej czerwieni warto by dodać do niej nieco białego - wyjdą róże w odcieniach. Dobrać kilka takich odcieni i porozjaśniać.
Rogi u drugiego żółwika też potraktowałeś po macoszemu - przydałoby się trochę nad nimi popracować.
Myślę, że po proponowanych zmianach wygląd figsów mocno się poprawi .
Pomysły na pałkę i wykorzystanie igieł świerkowych - doskonałe . Jeśli pozwolisz, spróbuję może coś z nich zmałpować .
@smiejagreg
Dzięki za obszerną opinię. Tego właśnie chciałem.
Ad rozwadnianie farby:
Z tym mam od zawsze kłopot - w tej chwili maluję równocześnie akrylową Tamiyą, RMSP, ModelMaster i Vallejo. Każda inna, każda ze swoją konsystencją, kryciem, fanaberiami. Maluję mało rozwodnionymi lub wcale nie rozwodnionymi, bo jak zaczynam mieszać to sam jestem zmieszany - każda zachowuje się inaczej. Może po prostu powinienem skończyć z korzystaniem z latami zbieranego zestawu i zdecydować się na konkretnego producenta/linię, by jakoś ogarniać to, co się dzieje na palecie. Skoro poważne osoby zwróciły na to uwagę, to chyba sprawa jest równie poważna. Najgorsze, że dobrze maluje mi się RMSP i Tamiyą (które są słabo dostępne), a Vallejo (które w Warszawie mogę tanio i od ręki kupić w drodze z pracy do domu) najwyżej tak sobie. O ModelMasterze nie ma co mówić, bo w ogóle tych farb nie czuję.
Ad pancerz małego żółwia:
To model na etapie WIP. Tak, położyłem podstawowy kolor, zalałem cienie, przetarłem suchym pędzlem skórę, ale nie robiłem nic więcej, bo skupiłem się na tych nieszczęsnych glutach z VWE na podstawce (które po pięciu podejściach i trzech tygodniach wysiłków udowodniły mi, że złą drogę obrałem - przełączyłem się na Still Water i czekam na wyschnięcie). Konstruktywne rady wezmę pod uwagę, choć docelowo chyba jednak nie będę wychodził od ciemnego i jechał przez dziesięć etapów rozjaśnień, bo to figurki na stół - niby do skirmisha, ale małe (na 25mm podstawkach) i mam ich do zrobienia osiem, więc jak się zafiksuję na doskonałości, to w tej pięciolatce armii nie skończę.
Ad pysk żółwiowego smoka:
Szczera prawda. Machnąłem go tylko krwistoczerwoną Tamiyą i pół-błyszczącym lakierem (ślina), po czym osiadłem na laurach. Wraca na warsztat, bo rzeczywiście przy tak dużym modelu (stoi na 50mm podstawce) da się z tego wyciągnąć dużo więcej, tym bardziej że rzeźbiarz zadbał o takie szczegóły jak żebrowanie podniebienia w paszczy. Przy okazji - nazw farbek Citadel nie rozpoznaję (nigdy nimi nie malowałem i raczej nie będę), więc w uwagach proszę o normalne nazwy. Mogą być w języku męskim (trzybajtowe liczby odpowiadające RGB), ludzkim (np. taki bardziej różowy czerwony albo zielony złamany szarym), a w ostateczności nawet w kobiecym (śliwkowy, ecru, kanarkowy). Nazwy citadelowskie, choć rozumiem że dla Was są naturalne, dla mnie i tak brzmią jak zaklęcia z Harrego Pottera (a nawet dziwniej - posiadam szczątkową zdolność rozumienia łaciny, więc sensu w HP się domyślam, ale znaczenia słów takich jak "devlan" czy "badab" intuicyjnie nie odkryję ).
Ad zdjęcia:
Frustruje mnie, że nie potrafię fotografować figurek. Radzę sobie z moją cyfrówką jeśli chodzi o wakacje, spotkania ze znajomymi, nawet makro oka ważki. Ale figurki jakoś nie chcą wychodzić tak, jak chcę, mimo przeczytania wielu tutoriali. Wiem, że to problem światła, ale jeszcze nie potrafię tego przeskoczyć. Staram się i pewnie będzie się to poprawiało, ale dopóki nie zbuduję sobie sceny do fotografowania modeli w kontrolowanych warunkach świetlnych, jesteście skazani na domyślanie się, co tak naprawdę namazałem na prezentowanych modelach. Sorry.
Ad elementy makiety:
Małpuj sobie, smiejagreg, do woli. Nie stawiam się na miejscu JHVH (czy innego Stwórcy), więc patent z mieloną gałką muszkatołową czy idealnymi w skali, ostrymi i czworograniastymi w przekroju igłami srebrnego świerku nie są moimi zastrzeżonymi wzorami. To tylko (a może aż) przyroda. Największy przyjaciel modelarza. Jasne, że można kupić podobne rzeczy w hobbyshopie. Ale o północy (gdy zwykle mam czas na figurki) są pozamykane, a poza tym płacenie za coś, co rośnie pod moim oknem albo wietrzeje w słoiczku w kuchni to jednak pójście na niepotrzebną łatwiznę.
Być może polegnę. Nie raz i nie dwa wycofywałem się z pomysłów, bo nie potrafiłem ich zrealizować. Ale da się dobrze zrobić wodę "lewitującą" przy krawędzi. Najważniejsze to dać ostre, pionowe cięcie wzdłuż linii podstawki. Oglądałem w życiu wiele dioram, które miały wodę doprowadzoną do krawędzi i wyglądały świetnie. Wierzę, że z mikro-dioramą (którą jest podstawka 25mm) da się też to osiągnąć. Wiem już, że Vallejo Water Effects nie jest odpowiednią do tego zadania substancją. Teraz sprawdzam łatwą do aplikacji żywicę Vallejo Still Water. Jak też mi się nie uda, mam jeszcze żywice epoksydowe i poliuretanowe (ich tak łatwo nie oderwę od figurek po nieudanym zalaniu, więc są ostatecznością). Dopiero gdy polegnę na wszystkich frontach stwierdzę, że nie umiem. Nie, że się nie da. Tylko, że nie umiem.
PS. Sorry za ścianę tekstu, ale nie zależy mi na liczbie postów i wolę napisać raz a dobrze, niż komentować każde zdanie osobno.
Dzięki za obszerną opinię. Tego właśnie chciałem.
Ad rozwadnianie farby:
Z tym mam od zawsze kłopot - w tej chwili maluję równocześnie akrylową Tamiyą, RMSP, ModelMaster i Vallejo. Każda inna, każda ze swoją konsystencją, kryciem, fanaberiami. Maluję mało rozwodnionymi lub wcale nie rozwodnionymi, bo jak zaczynam mieszać to sam jestem zmieszany - każda zachowuje się inaczej. Może po prostu powinienem skończyć z korzystaniem z latami zbieranego zestawu i zdecydować się na konkretnego producenta/linię, by jakoś ogarniać to, co się dzieje na palecie. Skoro poważne osoby zwróciły na to uwagę, to chyba sprawa jest równie poważna. Najgorsze, że dobrze maluje mi się RMSP i Tamiyą (które są słabo dostępne), a Vallejo (które w Warszawie mogę tanio i od ręki kupić w drodze z pracy do domu) najwyżej tak sobie. O ModelMasterze nie ma co mówić, bo w ogóle tych farb nie czuję.
Ad pancerz małego żółwia:
To model na etapie WIP. Tak, położyłem podstawowy kolor, zalałem cienie, przetarłem suchym pędzlem skórę, ale nie robiłem nic więcej, bo skupiłem się na tych nieszczęsnych glutach z VWE na podstawce (które po pięciu podejściach i trzech tygodniach wysiłków udowodniły mi, że złą drogę obrałem - przełączyłem się na Still Water i czekam na wyschnięcie). Konstruktywne rady wezmę pod uwagę, choć docelowo chyba jednak nie będę wychodził od ciemnego i jechał przez dziesięć etapów rozjaśnień, bo to figurki na stół - niby do skirmisha, ale małe (na 25mm podstawkach) i mam ich do zrobienia osiem, więc jak się zafiksuję na doskonałości, to w tej pięciolatce armii nie skończę.
Ad pysk żółwiowego smoka:
Szczera prawda. Machnąłem go tylko krwistoczerwoną Tamiyą i pół-błyszczącym lakierem (ślina), po czym osiadłem na laurach. Wraca na warsztat, bo rzeczywiście przy tak dużym modelu (stoi na 50mm podstawce) da się z tego wyciągnąć dużo więcej, tym bardziej że rzeźbiarz zadbał o takie szczegóły jak żebrowanie podniebienia w paszczy. Przy okazji - nazw farbek Citadel nie rozpoznaję (nigdy nimi nie malowałem i raczej nie będę), więc w uwagach proszę o normalne nazwy. Mogą być w języku męskim (trzybajtowe liczby odpowiadające RGB), ludzkim (np. taki bardziej różowy czerwony albo zielony złamany szarym), a w ostateczności nawet w kobiecym (śliwkowy, ecru, kanarkowy). Nazwy citadelowskie, choć rozumiem że dla Was są naturalne, dla mnie i tak brzmią jak zaklęcia z Harrego Pottera (a nawet dziwniej - posiadam szczątkową zdolność rozumienia łaciny, więc sensu w HP się domyślam, ale znaczenia słów takich jak "devlan" czy "badab" intuicyjnie nie odkryję ).
Ad zdjęcia:
Frustruje mnie, że nie potrafię fotografować figurek. Radzę sobie z moją cyfrówką jeśli chodzi o wakacje, spotkania ze znajomymi, nawet makro oka ważki. Ale figurki jakoś nie chcą wychodzić tak, jak chcę, mimo przeczytania wielu tutoriali. Wiem, że to problem światła, ale jeszcze nie potrafię tego przeskoczyć. Staram się i pewnie będzie się to poprawiało, ale dopóki nie zbuduję sobie sceny do fotografowania modeli w kontrolowanych warunkach świetlnych, jesteście skazani na domyślanie się, co tak naprawdę namazałem na prezentowanych modelach. Sorry.
Ad elementy makiety:
Małpuj sobie, smiejagreg, do woli. Nie stawiam się na miejscu JHVH (czy innego Stwórcy), więc patent z mieloną gałką muszkatołową czy idealnymi w skali, ostrymi i czworograniastymi w przekroju igłami srebrnego świerku nie są moimi zastrzeżonymi wzorami. To tylko (a może aż) przyroda. Największy przyjaciel modelarza. Jasne, że można kupić podobne rzeczy w hobbyshopie. Ale o północy (gdy zwykle mam czas na figurki) są pozamykane, a poza tym płacenie za coś, co rośnie pod moim oknem albo wietrzeje w słoiczku w kuchni to jednak pójście na niepotrzebną łatwiznę.
Pozwolę sobie nie zgodzić się. Wiem, że większość graczy WFB (a nie ogólnie "modelarzy") wybiera układ woda w środku, po bokach grunt. Tyle, że to pójście na łatwiznę. Jasne, wodę przy krawędzi trudno zrobić, ale "trudno" to jeszcze nie znaczy "nie da się". Ja będę próbował. Bagna to jednak dużo wody - kałuża na środku ziemnej podstawki nijak się ma do bagna. Większe kałuże mam pod klatką schodową po deszczu. Rozumiem figurki do WH40k z toksyczną kałużą w obrysie podstawki, ale fantasy i bagna polegające na żółto-zielonej plamie pod rozkraczonym modelem? Kojarzy mi się to z fizjologią, a nie bagnami.Bloodwar pisze:Figurka zwierza na bagnach ma fajną podstawkę, ale niestety samotnie wygląda źle - bo woda lewituje (w grupie bojowej i w treju tego nie widać ale na samotnej figurce niestety razi w oczy). Większość modelarzy dla pojedynczych figurek "bagiennych" stosuje raczej odwrotny układ - na bokach jest ziemia, a woda w środku podstawki, no chyba że planujesz dorobić jeszcze osobno boki podstawki jako trej.
Być może polegnę. Nie raz i nie dwa wycofywałem się z pomysłów, bo nie potrafiłem ich zrealizować. Ale da się dobrze zrobić wodę "lewitującą" przy krawędzi. Najważniejsze to dać ostre, pionowe cięcie wzdłuż linii podstawki. Oglądałem w życiu wiele dioram, które miały wodę doprowadzoną do krawędzi i wyglądały świetnie. Wierzę, że z mikro-dioramą (którą jest podstawka 25mm) da się też to osiągnąć. Wiem już, że Vallejo Water Effects nie jest odpowiednią do tego zadania substancją. Teraz sprawdzam łatwą do aplikacji żywicę Vallejo Still Water. Jak też mi się nie uda, mam jeszcze żywice epoksydowe i poliuretanowe (ich tak łatwo nie oderwę od figurek po nieudanym zalaniu, więc są ostatecznością). Dopiero gdy polegnę na wszystkich frontach stwierdzę, że nie umiem. Nie, że się nie da. Tylko, że nie umiem.
PS. Sorry za ścianę tekstu, ale nie zależy mi na liczbie postów i wolę napisać raz a dobrze, niż komentować każde zdanie osobno.