finecast- Temat zbiorczy

Jak "to" się robi? Tutaj uzyskasz odpowiedź.

Moderatorzy: Ziemko, Arbiter Elegancji

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
smiejagreg
Ciśnieniowiec
Posty: 7593

Re: finecast- co Wy na to ??

Post autor: smiejagreg »

Sławol pisze:Dokładnie, hobby polega na tym, żeby każdy się nim cieszył i bawił na swój sposób :) I dobrze, że ma z kim pogadać o tym jeszcze ;)
True :P .
BTW, jak wielkościowo wyglądają te busty od Andrea Miniatures? Nie miałem z nimi do czynienia wcześniej, malowałem jedynie wikinga z tej firmy (54mm) i bardzo fajnie mi się go malowało, dobry odlew z dużą ilością szczegółów, ale też skala większa... A bustów jeszcze nie miałem w łapkach, stąd pytanie. A z tego, co widzę, będzie to target docelowy być może. Ten krzyżowiec jest perfekcyjny...

Awatar użytkownika
Bloodwar
Wałkarz
Posty: 55

Post autor: Bloodwar »

Zastanawia mnie polityka firmy - kim do cholery są ci zaślepieni idioci którzy nią sterują skoro nie rozumieją podstaw marketingu? Firma powinna robić wszystko żeby "zarażać" nowych, młodych użytkowników chęcią do gry w ich grę, a niestety nie da się zrobić tego dając zaporowe ceny na produkty! Za produkt unikalny, ekskluzywny, w warunkach niskiej konkurencji można sobie pozwolić na takie ceny, ale nie w sytuacji kiedy rynek zaczyna być zapychany nowościami od powstających jak grzyby po deszczu firm! Wszak kupić wtryskarkę do plastiku i zrobić kilka dobrych projektów modeli może praktycznie każdy, co widac dobrze nawet na naszym zaściankowym, lokalnym rynku (ścibory, maxminy, avatarsy etc) Nawet dla dorosłego, zarabiającego dobrze człowieka 100 zł za regiment 20 czy 12 ludzików (o zgrozo - 5!) to jest baaardzo dużo (bo było nie było - to tylko parę kawałeczków plastiku) a co dopiero dla młodego człowieka. I potem się dziwią w mediach że młodzi wolą iść na piwo albo wstrzykiwać sobie marichuanę :-) niż znaleźć sobie jakieś hobby... Na logikę powinno być jak w każdym hobby - podstawowe modele, z których można zrobić pełnoprawną armię, powinny być dostępne za grosze, trochę droższe powinny być modele specjalne (magowie, czempioni, bossowie, armatki i czołgi, unikalne regimenty) bo dają istotną przewagę na polu bitwy to raz a dwa - dają unikalne "to coś" armii. A modele limitowane, dla kolekcjonerów wiadomo, cenę ustala rynek, zawsze znajdzie się paru zapaleńców którzy MUUUSZĄ mieć TEN model, TU I TERAZ :-) i wtedy cena nie gra roli, dla takich 200 zł za jedną, pojedynczą, metalową figurkę z krótkiej, unikalnej serii to wcale nie jest porażająco dużo. A tymczasem polityka GW jest jak z czasów początku lat 90tych, kiedy na rynku miało się wybór - albo figurki od GW albo nic. Podstawowe figurki drogie, rzadsze drogie, metalowe drogie, failcasty drogie - WTF? Czemu nie ma w ich katalogu żadnej "niszy" cenowej, wszystko musi ale to musi być horrendalnie drogie? Tak trudno zauważyć że wiele się zmieniło od tamtych czasów, że teraz żeby utrzymać się na rynku nie wystarczy po prostu być? Jeżeli GW nie zmieni menadżerów i postawy marketingowej bardzo możliwe jest, że za 10-15 lat na turniejach owszem, będziemy grać na zasadach W:FB ale figurki od GW będą rzadkością, bo każdy będzie grał konwertami z innych systemów (a może wręcz jakiś nowy system zastąpi W:FB? Wszak nikt nie jest nieśmiertelny, nawet wampiry i lordowie Chaosu :-)
Ostatnio zmieniony 21 lip 2012, o 20:23 przez Bloodwar, łącznie zmieniany 1 raz.
Zakon NMM trzeba tępić, niszczyć, wypalać rozgrzanym do czerwoności żelazem! Oczywiście żelazem pociągniętym metalizerem :-)

Awatar użytkownika
smiejagreg
Ciśnieniowiec
Posty: 7593

Post autor: smiejagreg »

Nowych zarażają sami gracze - więc GW ma to gdzieś - oni już nie potrzebują marketingu tego typu...

Awatar użytkownika
Sławol
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3876
Lokalizacja: Gorzów Wlkp.

Post autor: Sławol »

@Bloodwar - oni doskonale wiedzą, co się dzieje. Żyjemy w XXI wieku i wszystko leci na forach i w mediach. Sam FC przecież był wycofywany przez sklepy, bo dostawy były tak koszmarne, że inne firmy nie chciały tego sprzedawać nawet.

Tak samo, jak z tymi farbami teraz namieszali... :)

@smiejagreg
Nie wiem, nie widziałem tych pocycków nigdy na żywo. Jest tam napisane, że to skala 1:10, więc mniejsze, niż ten mój od Pegaso (1:9), który ma od dołu szmaty aż do najwyższego pióra 8cm wysokości. Oczywiście pomijam patyk, na którym wbite jest popiersie, bo też wystaje jeszcze :) Ale myślę, że z 6-7cm trzeba liczyć.

P.S. Przepraszam za offtop i spamowanie :oops:

Ale tak już mam... :mrgreen:
Pozdrawiam
Sławomir Borysowski
Obrazek
Galeria

Awatar użytkownika
smiejagreg
Ciśnieniowiec
Posty: 7593

Post autor: smiejagreg »

To jest celowe, przemyślane działanie GW - wiedzą doskonale, co jest, ale im i tak się to opłaca - biznes i tylko to! Nie kalkuluje się wystawianie dopracowanych produktów, failcast to jest - podejrzewam - strzał w dziesiątkę właśnie! Stosunek ceny do jakości/kosztów jest doskonały i GW robi właśnie interes na tym. Tyle na temat...

@Sławol, thx.

Awatar użytkownika
Bloodwar
Wałkarz
Posty: 55

Post autor: Bloodwar »

Ciekawe czy lepiej wyjdą mając gigantyczną przebitkę marży na failcaście, ale tracąc miesiąc-w-miesiąc ogromną ilość klientów na rzecz innych firm, czy może gdyby wydawali droższe figurki metalowe z mniejszą przebitką utrzymując stały poziom klientów (albo wręcz pozyskując nowych)
Zakon NMM trzeba tępić, niszczyć, wypalać rozgrzanym do czerwoności żelazem! Oczywiście żelazem pociągniętym metalizerem :-)

Awatar użytkownika
Sławol
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3876
Lokalizacja: Gorzów Wlkp.

Post autor: Sławol »

Myślę, że najlepszą odpowiedzią jest tutaj obserwacja środowiska graczy na przestrzeni lat. Nie odlewają podróbek, nie kopiują modeli w inny sposób, tylko jeśli pudełko 20-stu figurek jest po prostu za drogie, to szukają tańszych zamienników u innych firm. Tak samo z bohaterami, których można dostać tylko z FC albo na aukcjach w poprzednich wcieleniach.

I tworzą tym samym fantastyczne armie. A przecież wiadomo, że turnieje nie są organizowane przez GW, tylko przez kluby, więc nikomu to nie powinno przeszkadzać, że ludzie grają w Warhammera używając modeli różnych firm :)

Zresztą tu mowa nie tylko o tym hobby z punktu widzenia figurek, ale także zasad. Zobaczcie, ile macie zmian właśnie w zasadach, ile uściśleń, balansów i innych wypoconych po nocach reguł, żeby dało się w miarę normalnie grać. I firmie pewnie też żyła skacze z tego powodu ;) Ale i tak dalej robią swoje.
Pozdrawiam
Sławomir Borysowski
Obrazek
Galeria

wenanty
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 198

Post autor: wenanty »

Bloodwar pisze:A tymczasem polityka GW jest jak z czasów początku lat 90tych, kiedy na rynku miało się wybór - albo figurki od GW albo nic.
Tak nie było nigdy. W pierwszej połowie lat 90 zaczynałem przygodę z figurkami i było bardzo podobnie jak dziś - w sklepach i łatwo dostępne figurki do WFB, cała reszta trudniej dostępna, ale dostępna (internet istniał, poczta lotnicza istniała, dało się zapłacić zdalnie firmie pół świata dalej). Ja wybrałem wyboistą, krętą ścieżkę (ale bardziej mnie satysfakcjonującą) innych figurek niż Citadel i innych bitewniaków niż WFB. Pierwszym moim wyborem była Ral Partha i BattleSystem od TSR.
Od lat obserwuję środowisko WFB z boku - mam znajomych grających, lubię figurki. I cały czas widzę dokładnie to samo: firma robi wszystko, żeby wyciągnąć jak najwięcej kasy od klientów (w sumie normalne zachowanie firmy), a klienci klną, sarkają, burczą i... cały czas kupują (co normalnym zachowaniem klientów raczej nie jest).
Tak jak teraz o niedorobionych modelach z finecast, poprzednio czytałem/słuchałem o dziurawych zasadach, nietrafionych armybookach, kosmicznych cenach zależnych od wartości punktowej czy umiejętności na polu bitwy a nie rozmiaru/złożoności modelu (i setce innych problemów). Tak się zastanawiam: jak to się dzieje, że WFB nadal trzyma w się w Polsce tak dobrze? Otóż odpowiedzią jesteście wy - fani. Nie karacie firmy za złe decyzje, tylko dajecie sobie wchodzić na głowę. A potem się dziwicie, że traktuje się was jak dojne krowy. Jasne - granie w coś innego łączy się z problemami. Przede wszystkim turnieje nie będą się robiły same - trzeba będzie się wziąć, zebrać ludzi, znaleźć lokal i własnymi rękami je zorganizować. Po drugie figurki nie będą dostępne w każdym sklepie, tylko trzeba je będzie znaleźć, zamówić, zapłacić, poczekać na przesyłkę. Dopóki będziecie fundować szefom Citadel Jaguary i Bentleye, firma nie zmieni się sama z siebie (w sensie ponoszenia dodatkowych kosztów podniesienia jakości/obniżenia cen). Waszym marudzeniem na forach nikt się nie przejmie, jeśli nie będzie się przekładało na decyzje podczas głosowania portfelem przy kolejnych zakupach.
Przy okazji, to mój pierwszy post. Choć WFBowcem nie jestem, czytam tutejsze posty o malowaniu i modelarstwie w ogóle. Mam nadzieję, że moja obecność nikomu tu nie będzie przeszkadzać.

Awatar użytkownika
Andronicus
Chuck Norris
Posty: 566
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Andronicus »

To się nazywa wejście smoka :) Bardzo udany pierwszy post, popieram w 100%

Awatar użytkownika
Lechu
Kretozord
Posty: 1864
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Lechu »

Zastanawiam się też ile ludzi kupuje prosto od GW, czy to w Warszawie w Złotych Tarasach czy przez internet. A ile odnajduje tańsze oferty bądź używane figurki. Nadal jest to nabijanie kabzy GW/Cytadeli ale już obniża im zyski. To samo się tyczy robienia makiet. Jeżeli robimy sami makiety inne elementy, a nie kupujemy ich od Molocha to też ma to wymierne oddziaływanie na wpływy kasowe GW. Nie uważam wcale, aby całkowite odejście od ich produktów było rozwiązaniem. Raczej właśnie kombinowanie na każdym kroku tańszych źródeł :) Ot, zdanie newbie w WFB.
A finecasty są przednie :) Figurki pięknie wyglądają, a jak trafisz trefną to możesz ją wymienić za darmo na nową. Nie wiem tylko jak to wygląda w przypadku przesyłki itp. O wymianie info dostałem od pracownika GW w Złotych.

wenanty
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 198

Post autor: wenanty »

Ja nikogo nie zamierzam namawiać do rezygnacji z Citadel+GW. Uważam tylko, że za niesatysfakcjonującą (z tego co czytam) jakość modeli z żywicy finecast odpowiadają po części rzesze fanów, które żyją w przekonaniu (mylnym) iż "figurkowy system bitewny" oraz "WFB" to synonimy, więc są na te modele "skazani". A co gorsza owe przekonanie przekazują kolejnym.
Nie chcę obniżać wpływów kasowych GW/Citadel, nie mam w tym żadnego interesu. Wskazuję tylko, że jeśli nie dacie wyraźnego sygnału firmie, która zarabia na waszym hobby, że czujecie się robieni w trąbę, to firma niczego nie zmieni i nadal będzie dobrze na was zarabiać (a wy, jak zwykle, będziecie się czuć że robią was w trąbę).

A czy "finecasty są przednie" oraz "jak trafisz na trefną to możesz ją wymienić" jest właśnie siedem stron tego wątku. I wygląda na to, że w reszcie świata jest nieco gorzej niż w Złotych Tarasach w Warszawie :wink:

misha
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6586
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: misha »

wniosek otwierać pudełka od razu na miejscu i badać materiał organoleptycznie i do zwrotu jak coś :)
Klub Adeptus Mechanicus http://admech.club Warszawa, Okęcie, Al Krakowska
Sklep FGB Figurkowe Gry Bitewne http://fgb.club Warszawa, Zelazna 69A

Awatar użytkownika
Andronicus
Chuck Norris
Posty: 566
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Andronicus »

Zastanawiam się też ile ludzi kupuje prosto od GW, czy to w Warszawie w Złotych Tarasach czy przez internet.
W tarasach kupują pewnie ci co muszą sprawdzić organoleptycznie blisterek by móc go natychmiast wymienić. Co tam, że przepłacają za taki komfort nierzadko ze 20%... Internetowi godzą się z ryzykiem, że trzeba się będzie w razie czego pieprzyć z odsyłaniem felernych finecastow ( a w najlepszym razie dzwonieniem, wyjaśnianiem, czekaniem na dosłanie modelu, który jak słyszałem również potrafi być felerny ;p).

Awatar użytkownika
Bloodwar
Wałkarz
Posty: 55

Post autor: Bloodwar »

I dlatego chyba ludzie do tej pory godzili się z polityką wysokich cen GW - wiedzieli, że owszem, zapłacą za regiment ileś tam procent więcej niż za "zamienniki" z nieznanych firm ale kupują jakość - z tego samego powodu ludzie wolą przepłacać za klocki Lego czy modele Tamiya/Hasegawa - bo widzą że po otwarciu pudełka nie będzie płaczu, że coś nie pasuje, że odlewy złe itp - kupujesz regiment rycerzy i on ma wyglądać jak regiment rycerzy, w każdym detalu a nie jak jakaś plastikowa, człowiekopodobna parodia gdzie głowa jest niemal większa od tułowia. Niestety po wejściu failcasta całe to podejście zaczyna się sypać, bo skoro rzeczywiście zdarzają się sytuacje, że kupujesz 7 czy 8 modeli i 5-6 z nich jest w stanie absolutnie nie do przyjęcia (typu brak ręki, głowy czy dziura w środku ciała) a resztę tak czy siak musisz poprawiać toną greenstuffu to niestety, człowiek zaczyna kombinowac czy nie taniej by było zrobić samemu odlewy ze starych metalowych wzorców, albo pójśc do konkurencji. Póki co jeszcze nie zaczęliśmy pokazywać tego "nogami" bo rzeczywiście, tak jak pisaliście, niektóre środowiska hobbystyczne są tak przyzwyczajone do jednej marki że nawet gdyby zamienniki były dwa razy lepsze i dwa razy tańsze a na internetach w ogóle, po cenie złomu - i tak pójdziemy do Złotych Tarasów przepłacając raz: za marże w wielkim centrum handlowym a dwa: za produkt GW.

@Wenaty - może w Wawie były inne opcje, ja mieszkałem i mieszkam w małym mieście, był tu od zarania dziejów tylko jeden jedyny sklep modelarsko-hobbystyczny, dostępne w nim były jedynie: modele lotnicze polskiego MasterCrapu, kilka czołgów Tamiya, kilka samolotów Revella, modele szybowcowe/balsa, kilka "latadeł" RC no i figurki "żołnierskie" 1:35 - zarówno uber popularna II WŚ jak i średniowiecze/wojny napoleońskie. I między tymi "żołnierzykami" gdzieś stały zagubione dwa czy trzy pudełka Warhammera (jak się dobrze zagadało ze sprzedawcą to mógł sprowadzić coś upatrzonego), na regaliku z literaturą obok "Małego modelarza" stała "Magia i miecz" (z kuponu w niej można było chyba z tego co pamiętam zamówić katalog GW), coś takiego jak "internet" i jego możliwości były w ogóle nie znane. Ceny były zawsze kosmiczne, taniej wychodziło kupić wysokiej jakości oddział żołnierzyków II WŚ od renomowanej firmy Tamiya niż najtańszy choćby regiment wojaków W:FB, o Steam Tanku, smokach czy gigantach nikt nawet nie marzył. I tak było chyba do 1997 czy 1999, kiedy internet "z modemu" się spopularyzował dzięki działaniom TPSA, powstało Allegro, a dzięki spopularyzowaniu (i spadku cen) poczty lotniczej zaczeły do kraju spływać w większych ilościach modele sprowadzane z USA, Anglii, Niemiec etc. A w moim sklepie modelarskim koleś dawno przestał sprowadzać W:FB bo mało kto się tym interesował a jak już - kupował z katalogów duże ilości, bo nawet z wysyłką wychodziło minimalnie taniej niż w sklepie. Tak przynajmniej ja to pamiętam, ale stary już jestem (27 lat ;-) więc mogę mieć luki w pamięci :-)
Zakon NMM trzeba tępić, niszczyć, wypalać rozgrzanym do czerwoności żelazem! Oczywiście żelazem pociągniętym metalizerem :-)

wenanty
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 198

Post autor: wenanty »

Bloodwar pisze:kupujesz regiment rycerzy i on ma wyglądać jak regiment rycerzy, w każdym detalu a nie jak jakaś plastikowa, człowiekopodobna parodia gdzie głowa jest niemal większa od tułowia.
To akurat kwestia gustu - mnie estetyka figurek Citadel nigdy nie leżała (głowa krasnoluda o wysokości 1/3 modelu) i także dlatego zawsze szukałem innych. A są firmy, z których kupować możesz w ciemno - jasne, że za jakość zapłacisz. Tym bardziej, że patrząc z punktu widzenia nie-fana WFB jakość figurek Citadel nigdy nie powalała (chodzi mi o poziom szczegółowości czy takie uproszczenia jak łączenia tarcz z ciałem/zbroją czy "doły" - odcinki od podstawki do krawędzi zbroi/płaszcza - zwykłych modeli).
Bloodwar pisze:@Wenaty - może w Wawie były inne opcje, ja mieszkałem i mieszkam w małym mieście, był tu od zarania dziejów tylko jeden jedyny sklep modelarsko-hobbystyczny
W kwestii technicznej - WenaNty. Takie imię. Polskie :)
Ja po prostu szukałem samodzielnie innych opcji niż sklep hobbystyczny i towar z półki na zasadzie wszystko w jednym miejscu. W pierwszej połowie lat 90 dostęp do internetu miałem dzięki pracowni komputerowej na uczelni. Listewki kupowałem w Składnicy Harcerskiej, akrylowe farby Tamiya w modelarskiej hurtowni (i tak za chore pieniądze), a figurki sprowadzałem od brytyjskiego resellera Ral Parthy (walcząc przy okazji z międzynarodowymi przelewami bankowymi). Trudno mi określić datę pierwszych zakupów (pamiętam tylko, że wysłałem resellerowi gotówkę zwykłym listem :)), ale do dzisiaj mam katalogi Ral Parthy na rok 1994 i 1995, więc wtedy zamawiałem już tyle, żeby chcieć mieć katalog. Dało się już wtedy, świat nie kończył się na WFB.
Napisałem swój komentarz z cytatem Twojego listu tylko dlatego, żeby powiedzieć że ta mroczno-mityczna pierwsza połowa lat 90 wcale nie wyglądała inaczej - chciałeś łatwo, prosto i bez kombinowania (za to drogo i bez opcji wyboru) to był WFB. Teraz jest tak samo: wieszacie psy na finecaście, ale kupujecie. I za piętnaście lat będzie tak samo (zmieni się tylko powód narzekania), a Citadel i GW działania nie zmienią, bo płacąc za ich produkty wspieracie ich bezkosztowe podejście do klienta (chciałem napisać "olewanie" albo "dojenie" ale ponieważ sam nie korzystam to używanie tak poważnych słów byłoby nieuprawnione).

Awatar użytkownika
smiejagreg
Ciśnieniowiec
Posty: 7593

Post autor: smiejagreg »

Po pierwsze - nie każdy mieszka przy Złotych Tarasach, są jeszcze inne regiony naszego kraju :mrgreen:
Po drugie - zamawiając przesyłkę i nawet zakładając, że nam wymienią figsa, możemy tak wymieniać pocztowo do usranej śmierci i za każdym razem trafiać na faila...
Po trzecie - należy się spodziewać, że niedługo pojawią się wna ebayach figsy z tego szajsu i trzeba będzie mieć pewność, z jakiego materiału kupujemy fgsa, jeśli na dodatek jest on pomalowany, to nie dość, że ciężko to zmyć, to jeszcze nie wiadomo, co pod farbą się znajdzie...

Osobiście nie mam i nie zamierzam posiadać failcastowych figsów. Jesli nie będzie innej możliwości - zakończę zbieranie armii. Plastik jeszcze mogłem przeboleć, failcasta raczej nie zdzierżę...

Awatar użytkownika
loko
Masakrator
Posty: 2645
Lokalizacja: wrocław

Post autor: loko »

smutne jest to że gdybym chciał teraz zacząć zbierać armie od nowa to nie mam jak bo nie dostane nigdzie metalowych herosów. w ten sposób upada mit o tym że starzy gracze nie kupują nowych armii bo mają już swoje. jeszcze parę lat temu herosi byli w blisterkach po 35 zeta, i świat był piękny. jedyne co się gw udało zrobić to rozbujać rynek wtórny do szaleństwa. niektóre figurki naprawdę mega ciężko dostać pomimo ich obecności w żywicy.
kupię bretke,orki, leśne elfy i wampiry. http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php?f=55&t=52293

Awatar użytkownika
smiejagreg
Ciśnieniowiec
Posty: 7593

Post autor: smiejagreg »

Faktycznie, jeszcze półtora roku temu spokojnie można było kupować na rynku wtórnym figsy po w miarę atrakcyjnych cenach. Obecnie ceny zostały ostro wywindowane, a podejrzewam, że będzie jeszcze gorzej. Paradoksalnie to właśnie nabije GW kabzę, bo failcasty w końcu zrobią się konkurencyjne do używanych metali z ebaya...

Awatar użytkownika
Bloodwar
Wałkarz
Posty: 55

Post autor: Bloodwar »

@Wenanty Przepraszam za pomyłkę w imieniu, pierwszy raz widzę takie polskie imię, nie jest ono tak popularne jak Tomek, Marcin, Łukasz czy Bloodwar :-) dlatego mi się nie "opatrzyło".

Co do jakości figurek - 99% kolekcjonerów raczej nie zwraca uwagi na łączenie "tarcza-ręka" bo jest ono niemal niewidoczne w większości figurek, skoro pokazują one postacie "w formacji", gdy ręka jest maksymalnie blisko ciała a nie podczas walki (gdy ręka z tarczą jest uniesiona do bloku). Nawet profesjonalni malarze często zostawiają ten element zostawiony w czarnym podkładzie. Co do dołów płaszczy - mało kto chyba zagląda elfom czy krasnoludom pod spódnicę :-) a akurat ten element byłby bardzo trudny do wykonania - materiał w skali 1:35 musiałaby mieć jakieś kosmicznie małe wielkości skoro zwykła tunika w realu ma 2-3 milimetry maks... Można by to oczywiście zrobić w plastiku, ale to mocno komplikowałoby formę, mozna by jako szaty dodawać znane z modelarstwa redukcyjnego blaszki waloryzacyjne ale wtedy 99% kolekcjonerów by się łapało za głowy "co to kurde jest za blacha? Jak to malować, jak to kleić?" Sporo zachodu jak na element, którego nie widać patrząc "normalnie" na figurkę (z góry lub od przodu) a widoczny jest dopiero gdy się "zagląda pod spódnicę". A znowu odwzorowanie np. zwisających, prześwitujących kolczug pod którymi nie ma ubrań utrudniałoby malowanie - normalnie dajesz srebrny, czarny wash i masz kolczugę jak się patrzy, przy "prześwitującej" kolczudze musiałbyś każde jedno oczko osobno cieniować! (no i każde jedno musiałbyś poprawiać "przebijając" nadlewki).

Rynek wtórny ostro zareagował na to "tąpnięcie" failcastowe ale z drugiej strony - ktoś kto ma doświadczenie z żywicą będzie w stanie pomalować failcasta na poziomie niemożliwym do odróżniania od metalu, a cena na rynku wtórnym żywicy pewnie będzie mocno zachęcająca w porównaniu do "kolekcjonerskiego" metalu, więc w cenie koło 100 zł za metalową sztukę (albo i więcej - sky is the limit :-) będzie można skompletować armię równie dobrze wyglądających failcastów :-) A za rok-dwa, jak GW już dopracuje mieszankę to znowu wypuszczą metale, teraz już nie za 35 zł za sztukę ale za 350 i co, myślicie że ludzie nie będą kupować "limited, kolekszyble super-duper metal ediyszons" - będa, wszak jesteśmy zapaleńcami Warhammera :-)
Zakon NMM trzeba tępić, niszczyć, wypalać rozgrzanym do czerwoności żelazem! Oczywiście żelazem pociągniętym metalizerem :-)

Awatar użytkownika
Lechu
Kretozord
Posty: 1864
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Lechu »

Hmm, aż ciężko mi uwierzyć, że ten fc są tak spartolone. Za niecałe 2 tyg powinienem dostać swoje zamówienie z Vanaheima. Zamówiłem dwa fc i przekonam się na własnej skórze czy faktycznie jest tak źle jak mówicie.

Dlaczego ludzie kupują figsy GW? Wg mnie odpowiedzią jest klimat. Mają coś w sobie. Dla porównania, krasnale GW i krasnale mantica. Te drugie nie mają wg mnie tego "czegoś". I akurat to zauważyłem nie mając pojęcia o tym, że oglądam figurki nie-GW, dopiero później mnie uświadomiono. GW to marka, trochę jak Jaguar na rynku samochodów.

ODPOWIEDZ