Arena nr 30 (Czeluścia Karak-Kadrin)

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Re: Arena nr 30 (Czeluścia Karak-Kadrin)

Post autor: Naviedzony »

Undrag, Żelazny Kieł vs Grinchai

Undrag, Żelazny Kieł czuł się pewnie wchodząc na arenę po raz drugi. Czuł, że Mroczni mu sprzyjają. Walka ze Skavenami pozwoliła mu uspokoić myśli przed potyczką, nie łaknął już krwi aż tak desperacko, jak przed starciem z wampirem. Czerwony szał czaił się jednak gdzieś głęboko w zakamarkach jego duszy, gotowy do spowicia Wybrańca całunem szaleństwa i nienawiści.

Po drugiej stronie Areny pojawił się goblin Grinchai, niedawny zwycięzca spod wioski plemienia Krzywego Oka, złośliwie łypiąc na Undraga kaprawymi ślepiami. W zielonych łapskach trzymał nasączone jadem Arachnaroka sztylety i kpił ze swojego wroga ile wlezie.

- Ja ci wetknońć sztyleta gdzie słońce nie dochodzi! - zapiszczał Grinchai. Rozstawił szeroko ramiona i zaczął niezdarnie chodzić w kółko, udając że nosi ciężki, płytowy pancerz. Publiczność patrzyła z niedowierzaniem. Tu i ówdzie rozległy się śmiechy.

Z gardła Undraga wydobył się gniewny ryk. Podniósł topór i ruszył do ataku, nie czekając na zaczynający walkę gong. Grinchai natychmiast rozpłaszczył się na ziemi, zręcznie unikając ciosu. Zabawa się skończyła. Zaczęło się zabijanie.

Undrag zaatakował ponownie, starając się przygwoździć wroga do piaskowego podłoża areny. Nie trafił jednak zwinniejszego od siebie przeciwnika. Goblin przekoziołkował pomiędzy nogami Wybrańca i z półobrotu uderzył go obydwoma sztyletami w plecy. Zbroja wytrzymała cios. Rozwścieczony chaośnik odwrócił się i podniósł broń, lecz za nim nie było nikogo.

Publiczność zaśmiała się, co jeszcze bardziej rozwścieczyło Undraga. Zakuty w pancerną stal, masywny i wielki Wybraniec Khorne'a nie czuł zwisającego mu z pleców goblina. Grinchai, trzymając jeden ze sztyletów w ostrych ząbkach wspinał się po czerwonawej zbroi chaosu. Długimi chwytliwymi palcami, czepiał się wystających kolców, aż dotarł do ramion.

Undrag, zwany Żelaznym Kłem nie miał pojęcia, gdzie schował się wróg. Jeszcze chwilę wcześniej parszywy, tchórzliwy goblin kulił się przed nim na piasku, a potem zniknął jak duch. Publiczność wyła ze śmiechu. Wojownik zrozumiał, że Grinchai prawdopodobnie przestraszył się i uciekł, a widzowie śmieją się z jego tchórzostwa. Podniósł więc topór wraz z tarczą i donośnym okrzykiem obwieścił zebranym swoje zwycięstwo.

W tym samym momencie cień przesłonił mu oczy. Grinchai, przycupnąwszy na barkach Undraga wypluł drugi sztylet na dłoń i jednym skokiem znalazł się na rogatym hełmie. Przechylił się do przodu i z rozmachu wbił obydwie klingi w oczy wojownika. Undrag zakrzyczał dziko i runął na kolana. Grinchai spadł na piasek i odturlał się jak najdalej, pozostawiając sztylety w ciele swego wroga.

Przez chwilę zdawać by się mogło, że Undrag Żelazny Kieł wstanie i wyrwie sztylety ze swej czaszki, a Mroczni Bogowie obdarzą go nowym wzrokiem. Chaośnik nie podniósł się już jednak. Upadł na twarz, a uderzające o piasek rękojeści sztyletów wbiły ostrza głębiej w jego mózg.

Na trybunach wybuchła wielka wrzawa. Niektórzy klaskali, inni złorzeczyli triumfującemu goblinowi, ale nikt nie zauważył dziesiątek małych, szczurzych oczu, obserwujących walkę z tuneli pod areną...

Awatar użytkownika
Giacomo
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 104

Post autor: Giacomo »

Mocne. =D>

Awatar użytkownika
JarekK
Bothunter
Posty: 5090
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: JarekK »

TOPIELEC DAWAJ!!!

chciałbym zobaczyć jak ten mały goblinek zmierzy się z wielkim Chaosowym topielcem co utopił na piasku przeciwnika :)
Stone pisze: 16 gru 2019, o 13:36Żeby dobrze rosły, o warzywa trzeba dbać.

Awatar użytkownika
Giacomo
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 104

Post autor: Giacomo »

Oj tam oj tam. Na następną arenę wystawniam ryboczłeka i życzę powodzenia w topieniu.

Awatar użytkownika
Eriks281
Chuck Norris
Posty: 537

Post autor: Eriks281 »

Zwycięstwo goblina było kolejnym zaskoczeniem, choć Schreiber nie jedno już widział.
- Jeżeli temu goblinowi się udało... - pomyślał.
Następnie udał się na arenę. Niechaj poleje się heretycka krew!
- Klnę się na Sigmara - nigdy nie weźmiecie mnie żywcem, upadli słudzy ciemności!

- Nigdy nie zamierzaliśmy. Zastrzelcie go.

Takaris Fellblade, kapitan Czarnej Arki "Udręka"

Awatar użytkownika
Warlock
Chuck Norris
Posty: 426
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Warlock »

Svarrson stał już przed bramą. Walka miała rozpocząć się za minutkę. Jego przeciwnikiem był człowiek. TYLKO człowiek. ZWYKŁY człowiek. Pomimo wszystko nie da mu sznasy. jego miotany topór rozniesie Jego głowę w drobny mak. Z tą myślą wkroczył na arenę. Tłum zawiwatował.
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix

"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein

"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

Lud niepokoił się przedłużającą się ciszą wśród murów Areny. Krasnoludy co rusz wszczynały burdy, tu i ówdzie migały ogniste czuby Zabójców. Brodacze przychodzili pod Wielką Ścianę, gapili się chwilę i odchodzili, sarkając pod nosem. Każdy chciał uchwycić, moment, w którym kolejne runy rozjarzą się błękitnym światłem. Wreszcie błękitna poświata zapłonęła w mroku i tłum, wśród ogłuszających wiwatów ruszył na Arenę.

Walka pierwsza: Aachenre Neferkare vs Slaup Pożeracz Dusz, Wybraniec trzewi

Walka druga: Ula'tho'issh'is Topielec, Upiór wśród Mgieł vs Carlini da Giabenolom

Walka trzecia: Błogosławiony Undrag Żelazny Kieł vs Grinchai

Walka czwarta: Joachim Schreiber vs Svarrsoon Mocarny
Ostatnio zmieniony 10 lis 2011, o 17:17 przez Naviedzony, łącznie zmieniany 1 raz.

Majestic
Falubaz
Posty: 1263

Post autor: Majestic »

Goblin wygrał z chaośnikiem, ale żal :lol2:.
kubencjusz pisze:Młody. Było powiedziane czwartek. Spójrz na kalendarz. Spójrz na ten post. Spójrz jeszcze raz na kalendarz. Dziś nie jest czwartek. Siedzę na koniu. :mrgreen:

Awatar użytkownika
Karlito
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3305
Lokalizacja: Wawa

Post autor: Karlito »

Nie no to nie możliwe, ten mecz był chyba ustawiony, Król Krasnoludów wziął w łapę na bank :mrgreen:
Welcome to the Tower of Rising Sun.
Moja galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php?f=10&t=28122
Kupię RÓŻNE RÓŻNOŚCI: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php?f=55&t=42454

Awatar użytkownika
Erol
Mudżahedin
Posty: 240

Post autor: Erol »

Nie wierzę :lol2: PLAN BYĆ DOBRA :twisted:
Ostatnio zmieniony 6 gru 2011, o 16:15 przez Erol, łącznie zmieniany 1 raz.
Solo pisze: Wjeba***** taką maskę że stoły powinny się załamać pod jej ciężarem.

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

[areny widziały dziwniejsze rzeczy. ;) ]

Awatar użytkownika
Warlock
Chuck Norris
Posty: 426
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Warlock »

Bo mi miotane topory pordzewieją :mrgreen:
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix

"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein

"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

[dzisiaj będzie :) ]

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

Joachim Schreiber vs Svarrson Mocarny

Ostatnia z serii ćwierćfinałów walka nadeszła szybciej niż się spodziewano. Pomimo natłoku zajęć związanych z zabezpieczaniem twierdzy i kontrolowanym zasypywaniem Skaveńskich tuneli, Ungrim Żelazna Pięść zdołał wygospodarować dość czasu, by zająć się kwestią nadchodzących smoczymi krokami półfinałów.

Joachim Schreiber przechadzał się po zadeptanym już piasku areny, starając się przyzwyczaić stopy do sypkiego podłoża. Długi miecz zataczał powolne kręgi, gdy spokojny i raczej pewny siebie żołnierz rozgrzewał nadgarstki.

Przeciwległe wrota rozwarły się szeroko i na piasek wkroczył wielki barbarzyńca. Svarrson Mocarny dzierżył swoje miotane topory z dziecinną łatwością, jakby to były patyki. Jego muskularne ciało ciasno opinała lekka, skórzana zbroja.

Rozległ się gong, lecz zawodnicy nie rzucili się do walki od razu. Zaczęli krążyć wokół siebie, wypatrując słabych punktów przeciwnika i obmyślając taktykę. Joachim zdawał sobie sprawę z faktu, że walka rozstrzygnie się najprawdopodobniej w ciągu pierwszych kilkudziesięciu sekund. Pierwsza rana zawsze dawała ogromną przewagę. Svarsson powoli kroczył po piasku, wolno stawiając stopy i zbliżając się do miecznika po zwężającej się spirali. Starał się wyczuć moment, w którym rozproszony przeciwnik odsłoni się i wystawi na pewny rzut. Krążyli. Piasek szeleścił pod stopami, widzowie krzyczeli, nie tłumiąc emocji.

Potężny wymach umięśnioną ręką przerwał patową sytuację. Toporek świsnął w powietrzu i rozbłysnął krótko w czerwonym blasku kilkudziesięciu pochodni. Joachim nie dał się zaskoczyć. Uderzył na skos znad biodra i odbił lecące w jego kierunku, półokrągłe ostrze. Miecz miał jednak zbyt długą klingę i Joachim nie zdążył obrócić go dostatecznie szybko, by sparować pierwszy cios doskakującego barbarzyńcy. Svarsson trafił go w udo rozsypując wokół kółeczka z rozerwanej kolczugi.

Szerokie cięcie zmusiło jednak barbarzyńcę do wycofania się poza zasięg świszczącego ostrza. Svarsson wolał nie ryzykować prób przyjęcia tak potężnego uderzenia na tarczę. Złamana ręka nie pomogła by mu w dalszych starciach.

Tym razem zaatakował Schreiber. Zraniona noga bolała potwornie, ale starał się zignorować ból. Dwoma krokami znalazł się przy barbarzyńcy i uderzył znad głowy. Nie trafił, ale udało mu się uniknąć riposty. Szerokie ostrze toporka przeszło nad jego głową, stawiając czempiona w dogodnej pozycji. Tylko niewiarygodne szczęście ocaliło Svarssona zwanego Mocarnym. Cięcie wyprowadzone przez imperialnego kapitana mogło zdekapitować barbarzyńcę w jednej chwili, lecz klinga zaledwie drasnęła szyję.

Svarsson rzucił się w przód i obrócił twarzą ku wrogowi. Posoka plamiła bok jego szyi i spływała na ramię wąskimi strużkami. Barbarzyńca poczuł krwawy szał, rodzący się gdzieś w głębi jego trzewi. Wydał przerażający okrzyk bojowy i rzucił się do boju.

Joachim Schreiber miał chwilę, żeby zaplanować defensywę, ale nie spodziewał się tak szaleńczego ataku. Nieoczekiwana szarża zmusiła go do obrony i wytrąciła mu inicjatywę. Cofał się i cofał z najwyższym trudem parując potężne ciosy topora, aż poczuł za plecami chłodną, kamienną ścianę. Svarsson krzyknął triumfalnie i uderzył swojego wroga barkiem dociskając go do ściany. Kolcza zbroja zachrzęściła na kamieniach. Svarsson schylił się i mocnym ciosem rozpołowił stopę Joachima. Kapitan krzyknął i upadł na bok. Ciężki bucior opadł na jego dłoń i unieruchomił rękę, łamiąc przy okazji palce. Svarsson Mocarny wypuścił bezużyteczną już tarczę i ujął topór oburącz. Potrzebował tylko jednego ciosu, by zakończyć życie Joachima Schreibera, ostatniego z oddziału kapitana Kriegera.

Awatar użytkownika
JarekK
Bothunter
Posty: 5090
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: JarekK »

łatwo poszło :)

puki co najlepsze było:
topienie :)
goblinek na plecach
Stone pisze: 16 gru 2019, o 13:36Żeby dobrze rosły, o warzywa trzeba dbać.

Awatar użytkownika
Eriks281
Chuck Norris
Posty: 537

Post autor: Eriks281 »

A tak dzielnie broniliśmy Imperium.
- Klnę się na Sigmara - nigdy nie weźmiecie mnie żywcem, upadli słudzy ciemności!

- Nigdy nie zamierzaliśmy. Zastrzelcie go.

Takaris Fellblade, kapitan Czarnej Arki "Udręka"

Awatar użytkownika
Warlock
Chuck Norris
Posty: 426
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Warlock »

Svarrsoon wszedł do karczmy, a jego ryk uciszył wszystko w niej bawiące się. Szyderczy uśmiech jego i jego dwójki towarzyszy ogarnął całą przestrzeń. Towarzysz wodza, Jarrko przerwał ciszę drąc ryja:

-PIWO DLA WSZYSTKICH NA KOSZT SVARRSOON'A RYCHŁEGO ZWYCIĘZCY WASZEJ ZASRANEJ ARENY

Stworzenia nie dały sobie tego dwa razy powtarzać i przed szynkwasem stanęły długie kolejki napełniając puste kufle. Norsmeni zajęli najodleglejszy, najciemniejszy stolik.

-Czego się dowiedzieliście? - burknął wódz groźnie, patrząc z niesmakiem na "atrakcyjność" tutejszych kelnerek
- Oprócz ciebie, szefie została trójka zawodników. Jeden z północy. Gadają na niego topielec. Paskudna puszka. Śmierdzi jak sto nieszczęść, ja z gęby zionie mu wilgocią. Drugi to Khemrista, król, książę, czy inne ścierwo. Kupa kości przykrytych blachą. Ciężko dziada upitolić, bo rozpieprzony raz, zrasta się ponownie. Ostatni to... goblin. Komentować nie będę - wyszczerzył się Larson

Svarrsoon jednak myślami był już daleko. Widział przed oczami łby wszystkich pozostałych mu przeciwników. Wiedział jedno. Musi zwyciężyć.

Trójka barbarzyńców została w karczmie jeszcze długi czas, obmyślając z wodzem taktyki na każdego z możliwych oponentów oraz słuchając raz po raz toastów wznoszonych na cześć szefa.




Yeah! Kolejne zwycięstwo! :wink: z niecierpliwością czekam dalej.
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix

"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein

"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

- Panie mój! - Stary krasnolud skłonił się przed Ungrimem. - Stała się rzecz straszna. Dopiero co wyryto nowe pary w półfinale naszej Areny, a Skaveni przypuścili nowy, zdradziecki atak.
- Czy ktoś ucierpiał? Czy zawodnicy są bezpieczni? - Ungrim Żelazna Pięść zmarszczył gniewnie brwi. Od dawna miał wrażenie, że Arena przyciąga kłopoty. - Jak to możliwe, że szczury minęły patrole i posterunki?
- Przekopali się do serca Karak Kadrin i wykradli ciała poległych uczestników Areny. Zginęło dwóch strażników Sali Chwały. Obydwaj polegli od ciosu sztyletem. Gdzieś tu ukrywa się skrytobójca. Nie wiemy, po co im ciała, ale spodziewamy się najgorszych podstępów.
- Zwołaj Radę, mędrcze. Musimy podjąć decyzję, co zrobić z tą sytuacją. - powiedział Tan i podniósł się ze swego tronu. Strażnicy wyprężyli się w salucie. - Mam dość upokarzających potyczek ze szczurami. Wydamy im wojnę i wygramy ją!

Tymczasem pod Wielką Ścianą duży tłum brodaczy i przyjezdnych wszelkiej proweniencji komentował podniesionymi głosami nowo rozlosowane pary. Oto w pierwszej walce stanąć mieli naprzeciw siebie dwaj wojownicy, uważani powszechnie za niepokonanych. Druga potyczka należała do wielkiego barbarzyńcy i goblina mikrej postury.


PÓŁFINAŁ
Walka pierwsza: Aachenre Neferkare vs Ula'tho'issh'is Topielec, Upiór wśród Mgieł

Walka druga: Svarrsoon Mocarny vs Grinchai

Majestic
Falubaz
Posty: 1263

Post autor: Majestic »

Zaczynam się cieszyć że moje ciało uległo samostrawieniu :lol2:.
kubencjusz pisze:Młody. Było powiedziane czwartek. Spójrz na kalendarz. Spójrz na ten post. Spójrz jeszcze raz na kalendarz. Dziś nie jest czwartek. Siedzę na koniu. :mrgreen:

Awatar użytkownika
JarekK
Bothunter
Posty: 5090
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: JarekK »

Licze na topielca i goblinka :) taki chciałbym finał
Stone pisze: 16 gru 2019, o 13:36Żeby dobrze rosły, o warzywa trzeba dbać.

ODPOWIEDZ