Nawet nie chodzi o to żeby coś nakazywać. Raczej o umiejętność samonarzucenia sobie jakichś standardów.
Wiadomo , w domu gram z przyjaciółmi, któzy przymkną oko na to czym testuję nie kupiony jeszcze model.
Ale na turniej idę do ludzi, nie wiem kogo spotkam, przyzwoitość nakazuje przygotować sie najlepiej jak się da.
Ja też byłem kiedyś początkujący ,ale nie poszedłem na żaden turniej póki nie ukończyłem armii -mi się wręcz w pale nie mieściło,że po drugiej stronie stołu spotykam kogoś kto przyszedł zagrać w rekonstrukcję bitwy w świecie fantasy a dostanie ode mnie rzucanie kostkami miedzy przedmiotami ze śmietnika.
Zapadłbym się chyba pod ziemię ze wstydu
Tak samo jakbym się zapadł poszedłszy w poszarpanym poplamionym musztardą podkoszulku do teatru, czy pierdząc w restauracji.
Wcale nie dlatego,że są pisane zasady które tego zabraniają.
EDIT: Ja rozumiem że kogoś nie stać na astronomicznie drogie modele GW,nieprędko składa armię. Dlatego szanuję np obywatela z modelinowym skorpionem -postarał się na miarę swoich możliwości, dla mnie OK.
Wycięcie kwadratów z kartonu to nie postaranie sie z braku kasy/czasu. To olewanie przeciwnika (wylosował mnie to i tak musi z tym zagrać) i lenistwo.
To mimo wszystko jacyś tam fantastyczni żołnierze a nie zestawy statystyk które może reprezentować cokolwiek.
Pozostaję przy stanowisku,że standardy (w wielu aspektach) na polskich turniejach są nędzne. Niestety
A tolerowanie ich czy raczej pieczczotliwie-spolegliwy stosunek środowiska do tego faktu uczy nowych graczy że tak właśnie powinno być.