Wasi Bohaterowie
- Skavenblight
- Naczelna Prowokatorka
- Posty: 6092
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Prowadziłam takiej drużynie, gdzie była kobieta-halfling.Izo pisze:To rzadkość - kobiety z którymi grałem to w większości elfki i chyba tylko 2 wybrały ludzi. Żadnego krasnoluda (może przez ten mit o brodzie niezależnie od płci), a tym bardziej halfinga.
Ja sama grałam zawsze krasnoludką. Kiepska ze mnie aktorka, tylko trudny i nieugięty [czyt. uparty] charakter tej rasy mógł mi odpowiadać. Poza tym krasnoludy traktowały mnie na równi, a ja lubię brody.
Niezależnie od płci
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Elfów, a tym bardziej elfek nie znosiłam szczerze. Niestety jak prowadziłam, to zawsze jakaś się w drużynie trafiała...
Ale kiedy moja krasnoludka taką spotykała, zazwyczaj kończyło się docinkami o połamanych paznokciach i cellulicie, którymi straszyłam zbyt odważne panienki rasy uszatej
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
No to jestem pod wrażeniem - ja nigdy nie grałem żadnym przedstawicielem innej rasy, tylko ludźmi. Dlaczego? Nie wiem. Czyżby rasizm?
Stereotypowość innych ras troszkę mnie przerażała. Człowiek jest na tyle uniwersalny, że można sobie pozwolić na wykreowanie każdej postaci. Poza tym te dodatki - uszy i wieczne brody (mit czy nie kobieta z brodą to niecodzienny widok
) też w jakiś sposób ograniczały. Czym może się wyróżniać taki krasnolud? No jakby nie patrzeć - kolorem brody, koniec
Elf? Hmm... Elfem nigdy bym nie zagrał. Przykro mi, ale nie grałem z nikim kto by dobrze odgrywał elfa (albo się czepiam).
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
-
- Chuck Norris
- Posty: 482
Ave
ja grałem kiedyś elfem-rzecznikiem rodu ( w dwójce ), przygoda taka że miałem zaprowadzić resztę drużyny do jakiegoś nekromanty, którym powalił mojemu rodowi pierścień. No to oni walczą z goblinami, a ja z boku się przyglądam, jak się biją
jak jakiś goblin do mnie podbiegł to ja unikałem ciosów, a potem perswadowałem mu że przybywamy w pokoju
potem spotykamy tego nekromantę no i ja coś tam do niego gadam wysokim językiem elfów, że ten pierścień jest ojcowizną elfów i nie ma żadnego prawa do posiadania jego itp itd. A on ni z tego ni z owego wypuścił jakiś byczy czar że wszystkich powaliło wokół. No to ja wstaję ( nekromanta w jakimś transie ) no to ja mówię rozwścieczony " Na Asturiana giń" no i wypadło chyba 01 a potem 10 na siłę no i jedynym ciosem w czasie całej sesji zabiłem największego przeciwnika ![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
ja grałem kiedyś elfem-rzecznikiem rodu ( w dwójce ), przygoda taka że miałem zaprowadzić resztę drużyny do jakiegoś nekromanty, którym powalił mojemu rodowi pierścień. No to oni walczą z goblinami, a ja z boku się przyglądam, jak się biją
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
-
- Chuck Norris
- Posty: 482
Ave
A fuu.... brutalna siła .... grube obleśne krasnoludu
A fuu.... brutalna siła .... grube obleśne krasnoludu
No to ja na odwót nigdy nie zagram Krasnalem bo niezabrdzo lubie i już;)Wraq pisze:Przeznaczenie?:) A wracając-nigdy nie grałem i nie zamierzam grać elfem. One wydają mi sie jakieś takie sztuczne i kościastei zawsze mówią kim to one nie są. Dla mnie liczy sie tylko brutalna siła kransoluda
na temat odgrywania elfów w młotku był kiedyś bardzo dobry artykuł w Magii i Mieczu, tylko skleroza postępuje i numeru nie pamiętam, jest to lektura IMO obowiązkowa dla każdego kto chciałby dobrze odgrywać elfa,
Podobnie jak Izo większość moich postać to ludzie, równo po razie zagrałem każdą z reszty podstawowych ras i pozostanę już przy człowieku, właśnie dla uniwersalności, elastyczności i możliwość odnalezienia się prawie w każdej sytuacji, a spowodowane jest to tym że większość przygód w młotku rozgrywa się w świecie ludzi, gdzie krasnoludy, elfy czy halfingi są tylko dodatkiem, sprawy miałby się na odwrót gdyby przygoda rozgrywała się w królestwie elfów albo kopalniach krasnoludów wtedy jako bardziej uniwersalne uznałbym rasy w których ojczyznach przygoda by się odbywała.
PS. A tak jak mówimy o rasach to przypomniało mi się, że kiedyś był pomysł by grać przygodę bandą goblinów, być po tej drugiej stronie barykady, jeździć na wilkach , unikać tych głupich dużych orków, palić, plądrować i grabić....waaagh
Podobnie jak Izo większość moich postać to ludzie, równo po razie zagrałem każdą z reszty podstawowych ras i pozostanę już przy człowieku, właśnie dla uniwersalności, elastyczności i możliwość odnalezienia się prawie w każdej sytuacji, a spowodowane jest to tym że większość przygód w młotku rozgrywa się w świecie ludzi, gdzie krasnoludy, elfy czy halfingi są tylko dodatkiem, sprawy miałby się na odwrót gdyby przygoda rozgrywała się w królestwie elfów albo kopalniach krasnoludów wtedy jako bardziej uniwersalne uznałbym rasy w których ojczyznach przygoda by się odbywała.
PS. A tak jak mówimy o rasach to przypomniało mi się, że kiedyś był pomysł by grać przygodę bandą goblinów, być po tej drugiej stronie barykady, jeździć na wilkach , unikać tych głupich dużych orków, palić, plądrować i grabić....waaagh
Ostatnio zmieniony 24 lip 2007, o 10:05 przez Luki, łącznie zmieniany 1 raz.
- Skavenblight
- Naczelna Prowokatorka
- Posty: 6092
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Prowadziłam kiedyś sympatycznemu duetowi wampirzyca&nekromantka. W 1. ed., rzecz jasna wampirzyca nie miała tych morderczych charakterystyk co w bestiariuszuLuki pisze: PS. A tak jak mówimy o rasach to przypomniało mi się, że kiedyś był pomysł by grać przygodę bandą goblinów, być po tej drugiej stronie barykady, jeździć na wilkach , unikać tych głupich dużych orków, palić, plądrować i grabić....waaagh
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Moje drużyny nigdy nie były dopasowane pod kątem zła/dobra, ludzka/elficka/JakaśtTamInna, ale miewaliśmy i orka i ogra (to był mój największy błąd w wyborze postaci - po prostu nie potrafię odgrywać kogoś kto myśli o jedzeniu 24h na dobę). Natomiast od zawsze marzyła mi się skaveńska drużyna. Niestety w moim otoczeniu przeważały elfy i weź wytłumacz, przekonaj do gry istotą, która ma pchły... A możliwość zostania inżynierem, czy assasinem, albo latać z podręczną walizeczką z plagami to jest to ![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Jedną z zabawniejszych postaci z jaką miałem okazję grać była druidka-pacyfistka. Coś niesamowitego
Potrafiła ryczącemu demonowi walnąć wykład o ochronie przyrody, a potem podać mu kwiatek na zgodę ![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Jedną z zabawniejszych postaci z jaką miałem okazję grać była druidka-pacyfistka. Coś niesamowitego
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Zajebisty pomysłLuki pisze: PS. A tak jak mówimy o rasach to przypomniało mi się, że kiedyś był pomysł by grać przygodę bandą goblinów, być po tej drugiej stronie barykady, jeździć na wilkach , unikać tych głupich dużych orków, palić, plądrować i grabić....waaagh
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
IMO absolutnie bez sensu. No ale cóż, niektórzy nawet grają w Wampira, a to jest nawet gorsze niż słuchać Mysłowic.Mastema pisze: Po prostu nasz MG ma taki styl kreowania przygód, ze na każdą misję przydziela z góry ilość PD dla drużyny.
- Skavenblight
- Naczelna Prowokatorka
- Posty: 6092
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
-
- Chuck Norris
- Posty: 482
Ave
Nie lubię kiedy ktoś gra elfem/krasnoludem a odgrywa go tak jakby grał człowiekiem albo jakby grał właśnie stereotypem elfa bądź krasnoluda. Strasznie wkurzające. Tyle że trudno tego uniknąć, bo w końcu nie wiemy dokładnie jakby elf zachował się w danej sytuacji ( no bo w sumie nie widziałem nigdy żadnego
)
Nie lubię kiedy ktoś gra elfem/krasnoludem a odgrywa go tak jakby grał człowiekiem albo jakby grał właśnie stereotypem elfa bądź krasnoluda. Strasznie wkurzające. Tyle że trudno tego uniknąć, bo w końcu nie wiemy dokładnie jakby elf zachował się w danej sytuacji ( no bo w sumie nie widziałem nigdy żadnego
![Wink :wink:](./images/smilies/icon_wink.gif)
Hahahahaha genialne hahahahahaSkavenblight pisze:Hak kiedyś grał w drużynie, gdzie wszyscy byli skinkami z Lustrii![]()
Mnie przede wszystkim przyciaga klimat i nowatorskie rozwiązania. Jeżeli MG mnie zaskoczy na sesji to zdobywa cholernie duży plus. Sam też staram się tworzyć ciekawe, nieprzewidywalne zwroty akcji. Granie drużyną goblinów, skavenów czy skinków otwiera po prostu ogromne możliwości tworzenia przygód.
"Jak skutecznie przestać być człowiekiem" ? Może o ten artykuł chodzi?na temat odgrywania elfów w młotku był kiedyś bardzo dobry artykuł w Magii i Mieczu, tylko skleroza postępuje i numeru nie pamiętam, jest to lektura IMO obowiązkowa dla każdego kto chciałby dobrze odgrywać elfa
Moją najulubieńsiejszosiejszą postacią był Adolf- stworzyłem go całkowicie losowo, łącznie w wyborem rasy. Trafiło na niziołka. Drwala na dodatek. Łaził taki pokurcz z dwuręcznym toporem i potem małym mieczykiem do machania w zamkniętych pomieszczeniach, zbroi nie nosił bo ocierała, zawsze coś wcinał i z pełnymi ustami o każdym pomyśle stwierdzał "Ja bym tego nie robił... ciocia Helga zawsze mawiała, że..." i tu pojawiała się długa tyrada zakończona w Pythonowych klimatach i brakiem morału. Nie mówię nawet jak to wpływało na współgraczy. Od noszenia miałem własnego osiołka o imieniu Borys, z którym często rozmawiałem choć nie umiał mówić i dla którego wyżebrałem u MG umiejętności "Borys, spadamy!" czyli ucieczka i jedyny cios- walnięcie z kopyta gdy ktoś zakradał się od tyłu do juków. Oczywiście nigdy na nim nie jeździłem, bo to nie był wierzchowiec
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
Przedobrzyłem jednym: na każdą sesję nosiłem ze sobą książkę kucharską, żeby móc wtrącać się w ważne dyskusje pytając co możemy zjeść na kolację. Wkurzyło to jednego z graczy (rycerza najemnego, pełna płyta zawsze na sobie, dużo wytrzymałości i w ogóle powergaming jakich mało i jakich nie lubię). Gdy płynęliśmy jakimś statkiem po morzu wyrzucił mi książkę kucharską za burtę i kopnął Borysa. Gdy odchodził bom walnął go w hełm i ogłuszył, a że wcześniej zadeklarował, że gapi się przez burtę po prostu musiał wypaść... Z taką ilością blach poszedł na dno jak kamień i nawet PP nic tu nie dały. Gdy dopłynęliśmy do brzegu musiałem opuścić drużynę...
Raz grałem elfem, ale był typowym nazistą i nie dało się z nim wytrzymać...
- Szrederator
- Chuck Norris
- Posty: 646
- Lokalizacja: Gdańsk-SNOT
Pamiętam gdy raz w ogóle nie chciało mi sie grać , ale pomyślałem ok pogram i dla beki wybrałem postać pół elfa druida . ![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)