
Śmierć - czy potrafi być zabawna?
Miałem kiedyś w drużynie maga ognia. "Ach, co to nie ja..." to była postawa życiowa gracza. Przy każdej okazji popisywał się czarami (w końcu miał cztery magii), zapalał pochodnie czarami, etc, etc. W końcu pokarałem go zsyłając ogary chaosu (taki efekt magiczny za nadużywanie). Dostał dwa PO, ale się woził dalej.
Jego koniec nastąpił wtedy, gdy próbował rzucić podmuch ognia na jakiegoś chaośnika. Wypadło przekleństwo Tzeentcha, na trzech kościach. Skończyło się rozesraniem go na popiół.
Oto druga sytuacja:
Gracze napadli na wóz, ale jeden z pasażerów przyłożył bohaterce kuszę do pleców i walnął standardowy tekst: nie ruszaj się! Ukryty elfi łowca powiedział: Żeby dodać dramatyzmu, w tej turze nie będę strzelał.
Jego koniec nastąpił wtedy, gdy próbował rzucić podmuch ognia na jakiegoś chaośnika. Wypadło przekleństwo Tzeentcha, na trzech kościach. Skończyło się rozesraniem go na popiół.
Oto druga sytuacja:
Gracze napadli na wóz, ale jeden z pasażerów przyłożył bohaterce kuszę do pleców i walnął standardowy tekst: nie ruszaj się! Ukryty elfi łowca powiedział: Żeby dodać dramatyzmu, w tej turze nie będę strzelał.
- Dead_Guard
- "Nie jestem powergamerem"
- Posty: 189
- Lokalizacja: Kraków
Złapałem się kiedyś na największej ludzkiej słabości - chciwości i zemsty.
Doświadczona i zaawansowana drużyna składająca się z 4 osób; w tym dowódca grupy, silny i nawet mądry mąż z przykrą przeszłością barbarzyńską, która odcisnęła na nim swoje prymitywne piętno żądzy mordu w krwawej furii; była dosyć zgraną zbieraniną "poszukiwaczy przygód"... do czasu...
Mieliśmy właśnie odebrać nagrodę w wysokości 20 ZK, jako całość, a że mój wojownik był dowódcą ja miałem odebrać nagrodę i rozliczyć się z pozostałymi. Chwila głupiego żartu sprawiła, że szybciej ręce po pieniądze wyciągnął inny towarzysz, który był łotrem. Zdenerwowany tym błahym zachowaniem dowódca, kazał by dał jemu pieniądze {Cała rzecz działa się w Altdorfie w dzielnicy kupieckiej w jednym z domów kupca }. Złodziejaszek cisnął pieniędzmi w twarz przywódcy. Zdenerwowanie doszło do apogeum, było to chyba widać bo łotr zaczął wiać za siebie, potężny wojownik cisnął dwuręcznym toporem {przy jego sile i imponującej wielkości ofiara zająknęła gdy usłyszała tą deklarację} lecz nie trafił. Przerażony łotr wyskoczył przez okno,rozwalając szybę, na bruk ulicy. Odezwała się barbarzyńska krew i mocarny żołnierz runął za ofiarą łaknąc jego śmierci { dżizas, nie było osoby nie zdziwionej tym obrotem sytuacji, nawet ja, grającym tym chorym barbarzyńcom}. Wyskakując za zwinniejszym, wyciągnął 2 topory i zaczął wymachiwać i siekać wszystko co weszło pod broń. { no to będzie przypał, pomyślałem sobie, gdy zostałem poinformowany, że nie siekam tylko powietrze} Zgromadzeni na ulicy gapiowie nie mieli szans na szybką reakcją. Zabiłem około 6 osób zanim przybiegła straż i mnie zaatakowała, pierwszy strażnik, pierwsze nieusłuchane ostrzeżenie, pierwszy cios, pierwsza odpadająca ręka z toporem w dłoni od masywnego ciała, pierwsza utrata przytomności, pierwszy stan agonalny, pierwsze zaczerpnięte powietrze z ogrodów Morra.
Cholernie żałuję tej postaci, ale pochodzenie barbarzyńskie, agresywność i niepohamowanie emocjonalne, nie pozwoliło mi kontynuować jej prowadzenie.
Przykład śmierci lekkomyślnej, w końcu poszło o 5 zk na łebka, na szczęście nie było tam śladów brudnych palców wstrętnego MG, który lubuje się zabijać graczy.
Doświadczona i zaawansowana drużyna składająca się z 4 osób; w tym dowódca grupy, silny i nawet mądry mąż z przykrą przeszłością barbarzyńską, która odcisnęła na nim swoje prymitywne piętno żądzy mordu w krwawej furii; była dosyć zgraną zbieraniną "poszukiwaczy przygód"... do czasu...
Mieliśmy właśnie odebrać nagrodę w wysokości 20 ZK, jako całość, a że mój wojownik był dowódcą ja miałem odebrać nagrodę i rozliczyć się z pozostałymi. Chwila głupiego żartu sprawiła, że szybciej ręce po pieniądze wyciągnął inny towarzysz, który był łotrem. Zdenerwowany tym błahym zachowaniem dowódca, kazał by dał jemu pieniądze {Cała rzecz działa się w Altdorfie w dzielnicy kupieckiej w jednym z domów kupca }. Złodziejaszek cisnął pieniędzmi w twarz przywódcy. Zdenerwowanie doszło do apogeum, było to chyba widać bo łotr zaczął wiać za siebie, potężny wojownik cisnął dwuręcznym toporem {przy jego sile i imponującej wielkości ofiara zająknęła gdy usłyszała tą deklarację} lecz nie trafił. Przerażony łotr wyskoczył przez okno,rozwalając szybę, na bruk ulicy. Odezwała się barbarzyńska krew i mocarny żołnierz runął za ofiarą łaknąc jego śmierci { dżizas, nie było osoby nie zdziwionej tym obrotem sytuacji, nawet ja, grającym tym chorym barbarzyńcom}. Wyskakując za zwinniejszym, wyciągnął 2 topory i zaczął wymachiwać i siekać wszystko co weszło pod broń. { no to będzie przypał, pomyślałem sobie, gdy zostałem poinformowany, że nie siekam tylko powietrze} Zgromadzeni na ulicy gapiowie nie mieli szans na szybką reakcją. Zabiłem około 6 osób zanim przybiegła straż i mnie zaatakowała, pierwszy strażnik, pierwsze nieusłuchane ostrzeżenie, pierwszy cios, pierwsza odpadająca ręka z toporem w dłoni od masywnego ciała, pierwsza utrata przytomności, pierwszy stan agonalny, pierwsze zaczerpnięte powietrze z ogrodów Morra.
Cholernie żałuję tej postaci, ale pochodzenie barbarzyńskie, agresywność i niepohamowanie emocjonalne, nie pozwoliło mi kontynuować jej prowadzenie.
Przykład śmierci lekkomyślnej, w końcu poszło o 5 zk na łebka, na szczęście nie było tam śladów brudnych palców wstrętnego MG, który lubuje się zabijać graczy.
- Die for Emperor
- Mudżahedin
- Posty: 263
- Lokalizacja: CLANE, Co.Kildare, EIRE
Ja pamiętam jak raz nacięliśmy się z drużyną na wąpierza i do tego solidnego. Grając jako kolo który chciał zostać wojownikiem-kapłanem Morra nie mogłem nawiać bo złożyłem przysięgę że będę tępił wszystkich nieumarłych. No to wziąłem dwuręczny miecz w garść a wampir zmienił sie w gigantycznego nietoperza i heja na mnie. Jak na mnie nalatywał to uderzyłem mieczem, a że miałem jakieś chyba 10-15 procent szans na trafienie (MG tylko się uśmiechał złośliwie) rzuciłem kostkami bez przekonania - a tu wynik 05
Rzuciłem na obrażenia - 6tka. Znowu rzut i znowu 6
Tak go zarąbałem na jakieś 20 parę obrażeń. Opis MG? "Rozpołowiłeś wampira w locie...". Z wrażenie aż się musiałem napić zimnego piwa...(w realnym świecie
)


